Ile macie oszczędności?

[9b3c663057ffbc82ae9019b87931eb18768d1240]

Napisane przez visionAM

Całe nasze oszczędności poszły na wkład własny na kredyt hipoteczny. Obecnie odkładamy na wykończenie, żeby nie zaciągać żadnych dodatkowych kredytów, więc można uznać, że praktycznie nie mamy oszczędności Chociaż z tego, co mamy na koncie odłożone, moglibyśmy w dwójkę przeżyć pół roku.

Ogólnie ja zawsze byłam lekkoduchem i nigdy nie przejmowałam się takimi rzeczami jak oszczędności, żyłam z miesiąca na miesiąc, na szczęście zmądrzałam Teraz nie wyobrażam sobie nie mieć zabezpieczenia na czarną godzinę. Nie możemy liczyć na wsparcie finansowe od rodziców, więc wszystkiego dorabiamy się sami.

Miałam to samo,rodzice żyli i żyją z dnia na dzień. Jakiś większy wydatek? A to sobie mały kredycik na tysiąc czy 2 tys wezmą. Ja tak też kiedyś miałam, a teraz inaczej na to patrzę - może za sprawą męża, który prowadzi inny styl niż ja. Uczymy się od siebie

[201803120844]

Napisane przez Pani_Mada

sugerujesz że mnie to dotyczy? to przeczytaj wątek ze zrozumieniem
nie musi to być personalny przytyk zakończony imieniem i nazwiskiem osoby. wystarczy złośliwe stwiedzenie jak to niektórzy sami się nie dorobili, mieszkanie dostali, ale oczywście oszczędności nie mają. albo zarabiają tyle i tyle a oszczędności nie ma. autrzy takich złotych myśli doskonale wiedzą komu w portfel zaglądają, i obydwie wiemy, że chodzi o konkretnych ludzi.

z mojej strony EOT. nie lubię z Tobą dyskutować

Nic Tobie nie sugeruję. Po prostu jest to wątek o zaglądaniu w portfele i już sam temat to sugeruje zatem jeśli ktoś czuje się niekomfortowo poruszając temat portfela to nie za zagląda(do wątku i tyle.
A jako, że to forum dyskusyjne musi się liczyć z tym, że wypowiedz będzie skomentowana.

[visionAM]

[1=9b3c663057ffbc82ae9019b 87931eb18768d1240;7820036 1]Miałam to samo,rodzice żyli i żyją z dnia na dzień. Jakiś większy wydatek? A to sobie mały kredycik na tysiąc czy 2 tys wezmą. Ja tak też kiedyś miałam, a teraz inaczej na to patrzę - może za sprawą męża, który prowadzi inny styl niż ja. Uczymy się od siebie [/QUOTE]
Ja też się od męża nauczyłam takiego podejścia Tylko on to znowu przesadza trochę w drugą stronę, bo jak ma jakiekolwiek zobowiązanie, tak jak teraz kredyt hipoteczny, to mało sobie włosów z głowy nie powyrywa, tak się tym stresuje. Bardzo nie lubi mieć zobowiązań finansowych, co z jednej strony rozumiem, a z drugiej gdyby nie ten kredyt to nie mielibyśmy mieszkania, nie było wyjścia, więc po co się aż tak denerwować.

[vilka1]

24 lata. Oszczędności prawie 20x pensja przy wynagrodzeniu sporo powyżej średniej krajowej. Jestem na etapie oszczędzania, tak po prostu, bez planów na co. Nie zakładam, że to na dom/mieszkanie, bo nie zakładam na razie rodziny i nie mam sprecyzowanych planów gdzie będę mieszkać.

[natalia_t]

Trochę ponad 5tys, z prezentów, głownie 18stkowych. Nie wiem na co te pieniądze, ot, leżą sobie.
Teraz zaczynam zarabiać, pierwsza wypłata pewnie szybko stopnieje ale już z kolejnych coś tam może będzie zostawać, zobaczymy ile uda mi się naskrobać przez rok.

[khloe]

Napisane przez visionAM

Ja też się od męża nauczyłam takiego podejścia Tylko on to znowu przesadza trochę w drugą stronę, bo jak ma jakiekolwiek zobowiązanie, tak jak teraz kredyt hipoteczny, to mało sobie włosów z głowy nie powyrywa, tak się tym stresuje. Bardzo nie lubi mieć zobowiązań finansowych, co z jednej strony rozumiem, a z drugiej gdyby nie ten kredyt to nie mielibyśmy mieszkania, nie było wyjścia, więc po co się aż tak denerwować.

Mam jak twój mąż.. jak już coś musze pożyczyć to oddaje tak szybko,jak to możliwe nawet kosztem przysłowiowego jedzenia "kitu z okien"

Jestem z tych co MUSZĄ mieć jakieś oszczędności. Inaczej bym w nocy nie spała...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[IzzieSt]

Napisane przez narcyzowa

Swoją drogą, sporo ludzi wcale nie ma oszczędności, nie wyobrażam sobie nie mieć chociaż trochę kasy na czarną godzinę.

Ja też. Ostatnio się dowiedziałam, że mój brat pracujący od 10 lat nie ma w ogóle oszczędności. Tzn ma tak, że może przeżyć 1-2 miesiące be pracy, ewentualnie mógłby sprzedać auto. Normalnie mnie ścięło bo skarżył się na zdrowie w pewnym momencie. Nie wiem skąd takie podejście bo u mnie w domu nigdy się nie przelewało i ja chyba przez to bardzo zwracam uwagę na zabezpieczenie finansowe bo wiem, że nikt mi nie pomoże, a on ma zupełnie inne podejście przez co ja się jeszcze bardziej stresuję "co by było gdyby"

[b937e0c478c7f0bdd9edd1f55f22ced0e16f646d]

Napisane przez IzzieSt

Ja też. Ostatnio się dowiedziałam, że mój brat pracujący od 10 lat nie ma w ogóle oszczędności. Tzn ma tak, że może przeżyć 1-2 miesiące be pracy, ewentualnie mógłby sprzedać auto. Normalnie mnie ścięło bo skarżył się na zdrowie w pewnym momencie. Nie wiem skąd takie podejście bo u mnie w domu nigdy się nie przelewało i ja chyba przez to bardzo zwracam uwagę na zabezpieczenie finansowe bo wiem, że nikt mi nie pomoże, a on ma zupełnie inne podejście przez co ja się jeszcze bardziej stresuję "co by było gdyby"

Też tak mam. Ciągle się stresuje tym że moi rodzice nie mają żadnych oszczędności - ŻADNYCH i że nie będą mieli emerytur przez prace na czarno lub okresowo na 1/4 etetu na umowie więc za ok 10 lat bede musiała ich utrzymywać. A dla nich to taki luzik bo przecież to normalne że dzieci pomagają rodzicom na starość. No kurde super, jestem jedynaczką, nie mam szans na mieszkanie po babci itp. wszystkiego sobie odmawiam żeby uzbierać na swoje 4 kąty, utrzymać poduszkę finansową i jeszcze mam na ich emeryture zbierać. Z czego to wszystko sfinansuję to nie wiem. Jak sobie o tym przypomnę, a rozmyślam o tym kilka razy w miesiącu to potem spać w nocy nie mogę i ciągle liczę i wyrzucam sobie że mogłam lepszy zawód wybrać.
Po prostu zupełnie nie rozumiem takiego podejścia, wiem że ja tez histeryzuje i widze zawsze najgorszy scenariusz ale ja przynajmniej jestem świadoma przyszłych konsekwencji ich działań.
A ludzie którzy żyją tak lekkomyslnie, z dnia na dzień, nie oszczedzając nic chyba nie zdają sobie sprawy jakim obciążeniem dla bliskich staną sie w kryzysowym momencie.

[Limonka2738]

[1=b937e0c478c7f0bdd9edd1f 55f22ced0e16f646d;7820581 1]Też tak mam. Ciągle się stresuje tym że moi rodzice nie mają żadnych oszczędności - ŻADNYCH i że nie będą mieli emerytur przez prace na czarno lub okresowo na 1/4 etetu na umowie więc za ok 10 lat bede musiała ich utrzymywać. A dla nich to taki luzik bo przecież to normalne że dzieci pomagają rodzicom na starość. No kurde super, jestem jedynaczką, nie mam szans na mieszkanie po babci itp. wszystkiego sobie odmawiam żeby uzbierać na swoje 4 kąty, utrzymać poduszkę finansową i jeszcze mam na ich emeryture zbierać. Z czego to wszystko sfinansuję to nie wiem. Jak sobie o tym przypomnę, a rozmyślam o tym kilka razy w miesiącu to potem spać w nocy nie mogę i ciągle liczę i wyrzucam sobie że mogłam lepszy zawód wybrać.
Po prostu zupełnie nie rozumiem takiego podejścia, wiem że ja tez histeryzuje i widze zawsze najgorszy scenariusz ale ja przynajmniej jestem świadoma przyszłych konsekwencji ich działań.
A ludzie którzy żyją tak lekkomyslnie, z dnia na dzień, nie oszczedzając nic chyba nie zdają sobie sprawy jakim obciążeniem dla bliskich staną sie w kryzysowym momencie.[/QUOTE]
To chore podejście. Bardzo Ci współczuję, ale nie wiem, czy bym takich rodziców utrzymywała (gdyby mi się nie przelewało, jakbym wygrała w totka to jasne).

[yoona]

Ok 10 tys,nie umiem oszczędzać,cale moje oszczednosci zycia poszly w mieszkanie. Mam mieszkanie na kredyt,samochod i w zasadzie tyle.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kropunka]

Ja mam stosunkowo niewiele, aktualnie ok. 3 tys Buduję znowu poduszkę finansową...

Było tego sporo więcej, ale zjadły mnie finansowo losowe wydarzenia. Szczęście, że miałam oszczędności, bo obyło się bez żadnych kredytów i pożyczek.

[velika]

Moi rodzice zawsze oszczędzali i tego też zostałam nauczona, nie wyobrażam sobie mieć pustego konta. Przez chwilę tak było, ale miałam wtedy zamrożoną sporą ilość pieniędzy na lokacie, a i tak czułam się psychicznie bardzo źle patrząc na tą pustkę na debetowym. Obecnie oszczędności mam niewiele, bo zainwestowaliśmy z mężem sporo pieniędzy, ale mam nadzieję, że się niedługo odkujemy.
Mamy samochód i mieszkanie bez kredytu (w małym mieście). Nigdy nie miałam żadnego długu, nawet nic na raty nie brałam, wolałam odłożyć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że na moją sytuację majątkową zapracowali nie tylko moi rodzice, ale też dwa pokolenia wstecz i bardzo jestem im wdzięczna. Swoją córkę też zamierzam jak najlepiej uposażyć w przyszłości, żeby nie musiała się zadłużać.

[mariamalaria]

Napisane przez Wolha wRedna

To tym bardziej zazdrość mnie zżera na myśl o lekkim podejściu do życia, bo ja ni huhu nie potrafię się czuć bezpiecznie nie mając oszczędnościowego

Współczuję. Ja potrafię. A jak trzeba to bierzemy na raty to, co się zepsuło, albo pożyczkę. Spłaty raty do 200 - 300 złotych nawet nie zauważamy.

---------- Dopisano o 06:47 ---------- Poprzedni post napisano o 06:43 ----------

Napisane przez Limonka2738

To chore podejście. Bardzo Ci współczuję, ale nie wiem, czy bym takich rodziców utrzymywała (gdyby mi się nie przelewało, jakbym wygrała w totka to jasne).

Oni ją jakoś utrzymywali, dopóki musieli. Że 20 lat pewnie będzie tego utrzymywania. Przynajmniej.

[amber2046]

Nie posiadamy typowych oszczędności. Nasza teoretyczna poduszka bezpieczeństwa jest prawo do rocznego zasiłku dla bezrobotnych. W razie gdyby maż utracił prace obniżylibyśmy maksymalnie rate kredytu hipotecznego i moglibyśmy żyć przez wskazany okres na obecnym poziomie. Ewentualnie sprzedałabym kilka droższych rzeczy np. markowe torebki albo designerski fotel czy oświetlenie.

[Limonka2738]

Napisane przez mariamalaria

Oni ją jakoś utrzymywali, dopóki musieli. Że 20 lat pewnie będzie tego utrzymywania. Przynajmniej.

Nie musieli, mogli ją oddać do domu dziecka.

I według Ciebie to ok, że teraz autorka ma czekać do ich śmierci zanim zacznie swoje życie? Już nie wspomnę jakby chciała się rozmnażać.

[amber2046]

Napisane przez mariamalaria

(...)

Oni ją jakoś utrzymywali, dopóki musieli. Że 20 lat pewnie będzie tego utrzymywania. Przynajmniej.

Zdecydowali się na dziecko, wiec naturalnym jest, ze ponosili w związku z tym chciejstwem określone wydatki.
Ich obowiązkiem było utrzymywać córkę, dbać o jej zdrowie, zapewnić możliwość kształcenia. Dług wdzięczności miałabym wtedy gdyby rodzice pomagali jej w dorosłym życiu po zakończeniu przez nią edukacji.

Napisane przez Limonka2738

Nie musieli, mogli ją oddać do domu dziecka.

I według Ciebie to ok, że teraz autorka ma czekać do ich śmierci zanim zacznie swoje życie? Już nie wspomnę jakby chciała się rozmnażać.

Dokładnie.

[figa84]

[1=b937e0c478c7f0bdd9edd1f 55f22ced0e16f646d;7820581 1]Też tak mam. Ciągle się stresuje tym że moi rodzice nie mają żadnych oszczędności - ŻADNYCH i że nie będą mieli emerytur przez prace na czarno lub okresowo na 1/4 etetu na umowie więc za ok 10 lat bede musiała ich utrzymywać. A dla nich to taki luzik bo przecież to normalne że dzieci pomagają rodzicom na starość. No kurde super, jestem jedynaczką, nie mam szans na mieszkanie po babci itp. wszystkiego sobie odmawiam żeby uzbierać na swoje 4 kąty, utrzymać poduszkę finansową i jeszcze mam na ich emeryture zbierać. Z czego to wszystko sfinansuję to nie wiem. Jak sobie o tym przypomnę, a rozmyślam o tym kilka razy w miesiącu to potem spać w nocy nie mogę i ciągle liczę i wyrzucam sobie że mogłam lepszy zawód wybrać.
Po prostu zupełnie nie rozumiem takiego podejścia, wiem że ja tez histeryzuje i widze zawsze najgorszy scenariusz ale ja przynajmniej jestem świadoma przyszłych konsekwencji ich działań.
A ludzie którzy żyją tak lekkomyslnie, z dnia na dzień, nie oszczedzając nic chyba nie zdają sobie sprawy jakim obciążeniem dla bliskich staną sie w kryzysowym momencie.[/QUOTE]

Współczuję sytuacji. Jednak jak patrzę na takich ludzi to mam wrażenie, że oni zdrowsi są nie przejmując się niczym, przynajmniej póki "jakoś to jest".

Napisane przez velika

Moi rodzice zawsze oszczędzali i tego też zostałam nauczona, nie wyobrażam sobie mieć pustego konta. Przez chwilę tak było, ale miałam wtedy zamrożoną sporą ilość pieniędzy na lokacie, a i tak czułam się psychicznie bardzo źle patrząc na tą pustkę na debetowym. Obecnie oszczędności mam niewiele, bo zainwestowaliśmy z mężem sporo pieniędzy, ale mam nadzieję, że się niedługo odkujemy.
Mamy samochód i mieszkanie bez kredytu (w małym mieście). Nigdy nie miałam żadnego długu, nawet nic na raty nie brałam, wolałam odłożyć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że na moją sytuację majątkową zapracowali nie tylko moi rodzice, ale też dwa pokolenia wstecz i bardzo jestem im wdzięczna. Swoją córkę też zamierzam jak najlepiej uposażyć w przyszłości, żeby nie musiała się zadłużać.

To ja znowu nie mogę patrzeć na kasę na koncie debetowym. Dla mnie to strata kasy. Wolę wrzucić na lokatę lub coś innego, nieraz w innym banku, co by w ogóle tej kasy nie było widać, a na bieżące wydatki brać pożyczki 0%. Chyba, że wypadłby mi większy wydatek, to i owszem wtedy będę ściągac kasę z lokaty, ale tak na bieżące wydatki w stylu "pralka padła" biorę np. 10 rat 0% i spłaty tych 200zł miesięcznie nawet nie odczuwam.

Napisane przez amber2046

Nie posiadamy typowych oszczędności. Nasza teoretyczna poduszka bezpieczeństwa jest prawo do rocznego zasiłku dla bezrobotnych. W razie gdyby maż utracił prace obniżylibyśmy maksymalnie rate kredytu hipotecznego i moglibyśmy żyć przez wskazany okres na obecnym poziomie. Ewentualnie sprzedałabym kilka droższych rzeczy np. markowe torebki albo designerski fotel czy oświetlenie.

Ja się zawsze boję, że w razie czego będe musiała sprzedać takie rzeczy sporo poniżej wartości, albo będę w takim stanie, że nie będę miała jak ich sprzedać (np. szpital) a "tż sprzeda moje torebki w cenach o jakich mu mówiłam, że kosztują"

[Wolha wRedna]

Napisane przez mariamalaria

Współczuję. Ja potrafię. A jak trzeba to bierzemy na raty to, co się zepsuło, albo pożyczkę. Spłaty raty do 200 - 300 złotych nawet nie zauważamy.

---------- Dopisano o 06:47 ---------- Poprzedni post napisano o 06:43 ----------



Oni ją jakoś utrzymywali, dopóki musieli. Że 20 lat pewnie będzie tego utrzymywania. Przynajmniej.

Nie masz czego współczuć, Tobie jest dobrze z Twoim podejście, mnie z moim. Innego sobie nie wyobrażam.

Napisane przez amber2046

Zdecydowali się na dziecko, wiec naturalnym jest, ze ponosili w związku z tym chciejstwem określone wydatki.
Ich obowiązkiem było utrzymywać córkę, dbać o jej zdrowie, zapewnić możliwość kształcenia. Dług wdzięczności miałabym wtedy gdyby rodzice pomagali jej w dorosłym życiu po zakończeniu przez nią edukacji.

W pełni się zgadzam. Dziecko to inna sytuacja niż dorosły człowiek niepotrafiący zadbać o swoja przyszłość.

[amber2046]

Napisane przez figa84

(...)

Ja się zawsze boję, że w razie czego będe musiała sprzedać takie rzeczy sporo poniżej wartości, albo będę w takim stanie, że nie będę miała jak ich sprzedać (np. szpital) a "tż sprzeda moje torebki w cenach o jakich mu mówiłam, że kosztują"

W takiej sytuacji z założenia sprzedawałabym rzeczy w idealnym stanie za ułamek ich wartości, żeby cały proces zamknąć w kilka dni. Poza tym byłby to jeden z kolejnych etapów kryzysu finansowego, który musiałby wówczas trwać od kilkunastu miesięcy. Na pewno nie zaczęłabym od wyprzedawania wyposażenia domu czy zawartości szaf.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez mariamalaria

Oni ją jakoś utrzymywali, dopóki musieli. Że 20 lat pewnie będzie tego utrzymywania. Przynajmniej.

Bo jest ich dzieckiem i to oni ją na ten świat sprowadzili. Rodzicom mozna pomoc, oczywiscie, sama zamierzam to robic. Ale bez przesady, zeby zakladac ze corka ich dwoje bedzie utrzymywac latami. A jak nie bedzie jej na to stac? Tak zwyczajnie, przeciez roznie w zyciu bywa.

[despotka001]

Napisane przez vilka1

24 lata. Oszczędności prawie 20x pensja przy wynagrodzeniu sporo powyżej średniej krajowej. Jestem na etapie oszczędzania, tak po prostu, bez planów na co. Nie zakładam, że to na dom/mieszkanie, bo nie zakładam na razie rodziny i nie mam sprecyzowanych planów gdzie będę mieszkać.

Średnia krajowa to 4,5 tys. Jeżeli masz wynagrodzenie "sporo" ponad to załóżmy 7 tys. x 20 = 140 tys.
Masz 24 lata i zaoszczędziłaś 140 tys.
Dziewczyno to z czego ty żyjesz i gdzie mieszkasz, skoro całą pensję odkładasz i na dodatek aż tyle zarabiasz mając 24 lata?
Jakieś bajki chyba

[Djuno]

Napisane przez PaulinciaKWC

Bo jest ich dzieckiem i to oni ją na ten świat sprowadzili. Rodzicom mozna pomoc, oczywiscie, sama zamierzam to robic. Ale bez przesady, zeby zakladac ze corka ich dwoje bedzie utrzymywac latami. A jak nie bedzie jej na to stac? Tak zwyczajnie, przeciez roznie w zyciu bywa.

No ale obowiązek alimentacyjny dzieci wobec rodziców jest faktem. I w dodatku odpowiada za nie tylko córka, ale też jej mąż (liczy się dochód na osobę w rodzinie, a nie same zarobki córki). Ludzie sobie tak zakładają i wiele z tym nie można zrobić.

[visionAM]

Napisane przez despotka001

Średnia krajowa to 4,5 tys. Jeżeli masz wynagrodzenie "sporo" ponad to załóżmy 7 tys. x 20 = 140 tys.
Masz 24 lata i zaoszczędziłaś 140 tys.
Dziewczyno to z czego ty żyjesz i gdzie mieszkasz, skoro całą pensję odkładasz i na dodatek aż tyle zarabiasz mając 24 lata?
Jakieś bajki chyba

Ale co w tym dziwnego? Może żyje z rodzicami i nie wydaje na mieszkanie, jedzenie, może pracuje w tej pracy więcej niż 20 miesięcy, może zarabia więcej niż założyłaś

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Djuno

No ale obowiązek alimentacyjny dzieci wobec rodziców jest faktem. I w dodatku odpowiada za nie tylko córka, ale też jej mąż (liczy się dochód na osobę w rodzinie, a nie same zarobki córki). Ludzie sobie tak zakładają i wiele z tym nie można zrobić.

Tak, ale jesli jej sytuacja finansowa bedzie slaba, to takich alimentow wystarczy im co najwyzej na suchy chleb.
Druga sprawa, jesli rodzice sami doprowadzili do takiego stanu rzeczy to moze wystarczy dobry adwokat, nie wiem.

[samotny_t]

Napisane przez despotka001

Średnia krajowa to 4,5 tys. Jeżeli masz wynagrodzenie "sporo" ponad to załóżmy 7 tys. x 20 = 140 tys.
Masz 24 lata i zaoszczędziłaś 140 tys.
Dziewczyno to z czego ty żyjesz i gdzie mieszkasz, skoro całą pensję odkładasz i na dodatek aż tyle zarabiasz mając 24 lata?
Jakieś bajki chyba

E tam bajki. Dla mnie nie brzmi niewiarygodnie.

[Djuno]

Napisane przez PaulinciaKWC

Tak, ale jesli jej sytuacja finansowa bedzie slaba, to takich alimentow wystarczy im co najwyzej na suchy chleb.
Druga sprawa, jesli rodzice sami doprowadzili do takiego stanu rzeczy to moze wystarczy dobry adwokat, nie wiem.

O ile nie zaniedbywali dziecka, to wątpię. I co to znaczy - sami doprowadzili? Jeśli matka nie pracowała, to jak udowodnisz, że nie chciała, a nie, że poświęciła się wychowaniu dzieci? A jeśli pracowała, ale ma beznadziejną emeryturę? No i kto, zamiast dzieci, miałby ją utrzymywać? Podatnicy? Tak samo przecież rodzina jest zobowiązana dopłacać do pobytu osoby w placówce itd. Ten system zawsze zakładał, że rodzice na stare lata będą zależni od dzieci, w innym przypadku nie byłoby takich mechanizmów.

[natash88]

Napisane przez despotka001

Średnia krajowa to 4,5 tys. Jeżeli masz wynagrodzenie "sporo" ponad to załóżmy 7 tys. x 20 = 140 tys.
Masz 24 lata i zaoszczędziłaś 140 tys.
Dziewczyno to z czego ty żyjesz i gdzie mieszkasz, skoro całą pensję odkładasz i na dodatek aż tyle zarabiasz mając 24 lata?
Jakieś bajki chyba

średnia krajowa - 4500zł BRUTTO, czyli ok. 3200zł na rękę

Czyli rozumiem, że policzyłaś sporo powyżej średniej krajowej jako 7tys. NETTO (ok. 10 000 zł BRUTTO)? Jeśli tak, to ok. Jeśli nie, to wyliczenia są o kant tyłka.

[misskiss09]

Ja uważam, że człowiek powinien mieć zaoszczędzone minimalnie na tyle aby móc pokryć wszystkie koszty( życie, czynsz, kredyt, samochód itp) minimum przez 8-12 miesięcy. Dzięki takim oszczędnością możemy "przetrwać" okres straty pracy, daje to nam także bezpieczeństwo w poszukiwaniu takiej pracy, która będzie nas satysfakcjonowała także finansowo i nie będziemy musieli brać pierwszej, lepszej propozycji. Będzie czas aby troszkę powybrzydzać w ofertach i wybrac najlepszą dla siebie

[IzzieSt]

Napisane przez natash88

średnia krajowa - 4500zł BRUTTO, czyli ok. 3200zł na rękę

Czyli rozumiem, że policzyłaś sporo powyżej średniej krajowej jako 7tys. NETTO (ok. 10 000 zł BRUTTO)? Jeśli tak, to ok. Jeśli nie, to wyliczenia są o kant tyłka.

Dziewczyna nie pisała czy 20x kwota netto czy brutto. Tak czy inaczej ze 100 tys tego będzie, a to nie powiem - spora sumka jak na 24 latkę. Ale może niech się dziewczyna sama wypowie.
Zakładam też że skoro średnia to 4500 brutto to o 7k też mówimy brutto ( a nie 10k). Więc to Twoje obliczenia wydają mi się z

[Limonka2738]

Napisane przez IzzieSt

Dziewczyna nie pisała czy 20x kwota netto czy brutto. Tak czy inaczej ze 100 tys tego będzie, a to nie powiem - spora sumka jak na 24 latkę. Ale może niech się dziewczyna sama wypowie.
Zakładam też że skoro średnia to 4500 brutto to o 7k też mówimy brutto ( a nie 10k). Więc to Twoje obliczenia wydają mi się z

Mogła dostać/odziedziczyć.