2007-04-07, 11:43 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 10 170
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
zastanów sie czy go kochasz,jak stwierdzisz że tak ok to zróbcie sobie tydzień przerwy,tak żebyście tydzień się nie widzieli i wtedy powinnaś być pewna czy chcesz byc z nim czy nie czy zatesknisz za nim czy nie,bo jak nie kochasz to lepiej dalej w to niebrnąć skączyć póki jest czas
__________________
Dwa serduszka na zawsze w pamięci[*] 25.09.07[*]17.06.14 Życie to nie bajka, każdy o tym wie. Bajkę można powtórzyć - życia niestety nie... |
2007-04-08, 22:25 | #32 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3 577
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
jakbym czytala o sobie tez nie wiem co zrobic u nas sie popsulo ostatnio przez to ze tz jest strasznie zapracowany w tym roku i ma coraz mniej czasu na spotkania (mieszkamy w innych miastach). we mnie zaczela narastac zlosc, tlumaczylam, prosilam, blagalam, krzyczalam ze ja potrzebuje bliskosci i spotkan... a on na to ze jest zapracowany i zebym to zrozumiala (ok po czesci ma racje, ale od jesieni widujemy sie co 1,5 mc a kiedys co 2 tyg...) na poczatku robilam wszytko zeby ratowac ten zwiazek, staralam sie bardziej niz on, schowalam swoja dume w kieszen.....az do momentu kiedy cos we mnie peklo....powiedzialam sobie milosc miloscia ale ile mozna ?? powiedzialam mojemu tz ze we mnie cos peklo, ze wiecej blagac nie bede, ze teraz jego kolej na starania i jezeli chce dlaej ze mna byc to on musi sie starac bo ja nie kiwne palcem...... podzialalo... chociaz nie widzielismy sie jeszcze ale przynioslo to pewne zmiany w jego zachowaniu. problem polega jednak na tym, ze od tamtej chwili kiedy powiedzialam, ze ja sie przestaje strac, poczulam sie pewniej, ze mam przerwage, ze juz nie jestem tak od niego uzalezniona..... nie wiem czy go kocham, czuje duza, bardzo duza zlosc bo jego zachowanie w ostatnim czasie (tzn. brak czasu na spotkania) niesamowicie mnie skrzywdzily on caly czas powtarza, zebym zrozumiala ze jest zajety, ze robi to dla nas, zebysmy mieli dobry start w przyszlosci i nie musieli sie o nic martwic ...... kocham/ kochalam go calym sercem, poswiecalam sie dla niego jak tylko moglam, ale czuje sie skrzywdzona, jestem zla, mimo ze nie robil tego specjalnie.... pewnie powiecie ze skoro nie jestem pewna to lepiej sie rozstac i uwierzcie ze ja tez za kazdym razem powtarzalam to kolezanka, az trafilo na mnie.....bo to nie jest taka latwa sprawa jak mi sie wydawalo....kiedys bylismy megaszczesliwi, planowalismy przyszlosc, wiem takie sa poczatki, a potem szara rzeczywistosc, mysle sobie zostawic go czy nie? czy to koniec uczucia czy tylko przejsciowy kryzys? bo chyba nie zawsze jest rozowo....w kazdym zwiazku bywaja trudne chwile ...... juz dwa razy prawie sie rozstalismy, ale jakos w dalszej rozmowie wyszlo ze jednak sprobujemy.... mimo ze czuje duza zlosc, to mam przeczucie ze to Ten, i nie chce popelnic bledu. czy uzbroic sie w cierpliwosc i sprobowac zeby potem nie miec wyrzutow sumienia ze popelnilam blad? ale ile mozna czekac.....
o rety wiem ze sporo tego wyszlo....ale jak przeczytalam ten watek, co cos we mnie sie wezbralo i musialam sie wygadac..... to brzmi okrutnie ale dodalo mi otuchy ze nie tylko ja jestem nieszczesliwa..... |
2007-04-08, 23:04 | #33 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 14
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
hmmm...skad my to znamy nie??? wiesz co zwiazki na odleglosc zawsze byly i beda trudne!!ale to zadna nowosc...
ja na Twoim miejscu poczekalabym jeszcze i dala mu szanse! moze powinniscie bardzo szczerze pogadac??? ale to musze napisac!brawo za to ze sie postawilas!i pokazalas ze masz takie same prawa w ziwazku!tylko moja osobista uwaga: bron Boze nie nadluzywaj tego...ja sama nieraz tak robilam...a teraz wydaje mi sie a nawet czuje sie w moim zwiazku za pewnie...i przez to czasem nie szanuje mojego TZ i jego pogladow...a zreszta co ja Ci bede doradzac skoro sama wczesniej pisalam w tym watku z podobnym problemem?ale postaraj sie o ta szczera rozmowe bo musicie sobie ustalic sporo rzeczy z tego co tu przeczytalam |
2007-04-08, 23:53 | #34 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3 577
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Cytat:
co do szczerej rozmowy, to byly juz nie raz..... ale nigdy do niczego nie doszlismy, tak sie zaplontujemy ze nie mozemy niczego ustalic.... planuje kolejna rozmowe jak sie spotkamy, ale znowu nie wiem kiedy to bedzie.... zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, czy po takiej sytuacji, po takich problemach gdybysmy naprawili nasz zwiazek, moze byc jak dawniej? tyle sie powiedzialo.... tyle rzeczy sie stalo..... |
|
2007-04-11, 23:04 | #35 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3 577
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
hmm kolejny weekend mu nie pasuje na spotkanie bo "cos tam" mu wypadlo..... mowi zebym ja przyjechala do niego.... (tak jak ostatnio, ale akurat mialam zajecia i nie moglam) ....mowi ze postara sie cos wymyslec....
zaczynam miec podejrzenia ze poprostu kogos ma... moze mial..... moze sie zabawia....nie wiem ... nie mam zadnych dowodow ale juz sama nie wiem....robie sie coraz bardziej zla i zla..... |
2007-04-12, 09:55 | #36 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 14
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Kolej na mnie Dziewczynki... na wstępie przepraszam za rozciągłość ale tylko tutaj- obcym osobom jestem w stanie powiedzieć o wszystkim, nie muszę Wam patrzeć w oczy i czerwienić się ze wstydu... Dokładnie dzisiaj byłaby 5 rocznica moja i mojego już byłego narzeczonego. Zaręczyliśmy się w październiku, myślałam że to coś w nim zmieni, ale myliłam się. Rozstaliśmy się w walentynki w tym roku(ja zerwałam)... Nasza historia pokrótce wygląda tak: Poznaliśmy się gdy miałam 15lat a on 19, był pierwszym chłopakiem myślałam że ostatnim, a jednak pojawiły się problemy. Po półtora rocznym wspólnym życiu zdradził mnie, gdy przyznał się do tego dotkliwie mnie uderzył, ja mu wybaczyłam wszystko... Po tym sądziłam że nic nie jest w stanie nas zniszczyć. Następnie zaczęły się problemy z nim, zaczął ćpać, najpierw amfetaminę, skończył na kokainie. Wpędził się w długi bardzo duże. Przez cały ten czas byłam z nim, kochałam wspierałam. Ale on nie potrafił odwdzięczyć się tym samym. Zaczął mnie wyzywać coraz częściej podnosił na mnie rękę, nie szanował mnie kompletnie. Miał takie etapy w życiu że dwa razy do roku odbijało mu- na zimę i na wiosnę! Przez pozostałe pory roku naprawiał co zepsuł i tak bez przerwy- koszmar. Postanowiłam z tym skończyć, wiele razy próbowałam, aż w końcu zrobiłam to w walentynki tego roku. Nie mogłam znieść takiego traktowania, nie jestem głupią ani brzydką dziewczyną, a on tak mnie traktował. Poniżał mnie i moją rodzinę przed innymi osobami, a gdy wypił wstępował w niego szatan! Zaszczuł mnie do tego stopnia że bałam się ludzi, chodziłam po mieście z twarzą wbitą w chodnik bo wstydziłam się tego że jestem taka straszna, choć naprawdę nie jestem. Zniszczył mi moją psychikę.... ale do rzeczy zerwałam z nim i on po tym podciął sobie żyły(nie wspomniałam wcześniej ale miał za sobą 2 próby samobójcze, zawsze wtedy gdy chciał coś osiągnąć stosował szantaż emocjonalny), trafił do zakładu psychiatrycznego był tam tydzień, lekarze nie ustalili jego typu osobowości, uznali że jest bardzo inteligenty zdolny i wrażliwy, nie odwiedziłam go w szpitalu bo nie chciałam mu dawać satysfakcji że znowu uległam. Nachodził mnie po wyjściu wiele razy zapewniał że się zmienił, ale ja nie wierzę. Choć widzę jak cierpi, jaki jest zmarnowany, wychudzony przez to rozstanie, to nie potrafię mu uwierzyć. Wydaje mi się, że dla mnie już zawsze będzie taki sam a ta zmiana jest chwilowa, natomiast może inna dziewczyna będzie przez niego dobrze traktowana. Takie mam odczucie. Nie jestem z nim od 2 miesięcy ale bez przerwy myślę o nim, do tego poznałam innego mężczyznę, spotykamy się czasem, ale i tak myślę o ex... i zastanawiam się czy zrobiłam dobrze-jak myślę o tych wszystkich chwilach, w których mnie skrzywdził, to jestem pewna że postąpiłam właściwie, jednak gdy przypominam sobie jego oczy pełne smutku po naszym rozstaniu tracę tą pewność. Czuję się okropnie jakbym to ja była tą złą osobą. Pierwszy raz go tak zraniłam i czuję się z tym strasznie... Zastanawiam się nad kolejną szansą, ale nie wiem czy mam na tyle siły, nie wiem czy jeszcze potrafiłabym go kochać. Wy Dziewczyny patrzycie na to świeżo, bez emocji... Czy gdybyście wycierpiały tyle co ja , uwierzyłybyście w zmianę takiego człowieka, po ogromnej terapii wstrząsowej jaką wobec niego zastosowałam?
|
2007-04-12, 10:18 | #37 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3 577
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Cytat:
ale powiem...latwo powiedziec, trudniej zrobic... nie mam problemow by dac ci taka rade a sama sie zastanaiwam co zrobic i chociaz podswiadomie wiem, ze powinnam zakonczyc moj zwiazek bo wykancza mnie czasem psychicznie( ale tu nie chodzi o agresje, czy jakies problemy emocjonalne tz, poprostu o to ze on ciagle nie ma czasu dla mnie, zreszta wszytko opisane wyzej....), to nadal w nim trwam.... mysle ze juz jestes i bedziesz bardzo odwazna i silna jezeli nie wrocisz do niego.... |
|
2007-04-12, 11:55 | #38 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 14
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Cytat:
|
|
2007-04-16, 21:21 | #39 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 962
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
witam dziewczyny...
chwilke mnie tu nie bylo. widze, ze nie podobnych dylematow jest wiecej. a kiedys myslalam, ze tylko ja sie zmagam z takim problemem. chcialam powiedziec, ze po przemysleniu wszystkiego, a pozniej po spokojnej rozmowie z tz nadal jestesmy razem. jak narazie (ODPUKAC) wszystko jest super. juz dawno nie bylo nam tak dobrze razem. ciesze sie z tego niezmiernie. bylam bliska zerwania tego zwiazku. chcialam uciekac i szukac szczescia gdzies indziej. ciesze sie, ze nie zrobilam niczego pochopnie bo pewnie teraz bylby juz nowy watek pt. zaprzepascilam szczescie albo cos w podobnym stylu. dziekuje wam za wszystkie rady. bardzo sie przydaly. mam nadzieje, ze nie bede miala juz podobnych dylematow. |
2007-04-17, 10:40 | #40 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 173
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Cytat:
A życie zo rusz zakakuje, ludzie zaskakują... dlatego jestem niezmordowaną zwolenniczką opcji "czekać, poczekać co będzie". Oczywiście bez popadania w ekstrema (czekanie do końca życia albo dawanie tygodnia)
__________________
Nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu. (Bocheński, "Podręcznik mądrości tego świata") |
|
2007-04-17, 10:55 | #41 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: ze wsi pod Krk ;)
Wiadomości: 6 468
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
Ja nie wierze w jakies tam przerwy, nie przerwy. Mialam 2 podobne sytuacje, chlopak wyjechal na 3 tyg na wakacje, i po tych 3 tyg powiedzial, ze chce odejsc, bo poczul wolnosc itp. itd. potem wrocil, potem znow cos bylo az wkoncu ja psychicznie nie wytrzymalam i odeszlam. 4,5 roku to duzo, zastanow sie czy to milosc czy przyzwyczajenie???? Kochasz go i chcesz z nim byc?? Czy nie wiesz co czujesz a boisz sie odejsc bo cos Cie trzyma. Teraz kiedy wymiguje sie od spotkan, kaze Tobie przyjezdzac i wogole to cos musi byc nie tak. Masz ta pewnosc ze jak przez tydz bedzie wszystko ok to tak zostanie na drugie 4,5 roku?? Przemysl to wszystko i zastanow sie nad tym co Ty czujesz i czego Ty tak naprawde chcesz!! Ja na Twoim miejscu dalabym sobie spokoj, jeszcze nie jednego faceta poznasz ktory bedzie Ciebie wart ))))))
|
2007-04-17, 11:46 | #42 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 962
|
Dot.: zostać i ratować czy odejść?
wydaje mi się, że nie należy podejmować pochopnych decyzji. trzeba na spokojnie przemysleć sobie co się tak faktycznie czuje i czego się chce. tak mi radzily dziewczyny, tak zrobiłam i cieszę się, że nie podjełam decyzji zbyt pochopnie. ja też uważałam, że coś jest albo białe albo czarne i nic pomiędzy, że nie ma przerw, powrotów etc. ale czasem to pomaga. daje czas na zrozumienie siebie.
każdy robi to co uważa za najlepsze. ale myśle, że czasem lepiej uczyć się na czyiś błędach. więc zastanówcie się dwa razy zanim podejmiecie jakąś decyzje... żeby później nie żałować. pozdrawiam. Edytowane przez fruga Czas edycji: 2007-04-17 o 11:48 Powód: literówki |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:01.