2009-02-10, 20:34 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: miasto na W
Wiadomości: 4 991
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Ja mogę napisać tyle, jak już sie uporasz ze skórą i będziesz chciała się bawić z kosmetykami to np. możesz we Wrocławiu bądź w Warszawie umówić się z jakąś obcykaną w te klocki Wizażanką, która pomoże w zakupach i w pokazaniu co z czym się je
|
2009-02-10, 21:32 | #32 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 453
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Cytat:
Niestety wiele dziewczyn, również na wizażu, nie chcę przyjąć tego do wiadomości... Gdy odpowiadam na post na temat potrzeby kupna jakiegoś podkładu super matującego, że powinna zmienić pielęgnację i rodzaj podkładu, moja uwaga jest najczęściej zbywana. Bo lepiej sobie więcej na twarz napaćkać niż bawić się w męczące i czasochłonne pielęgnowanie jej
__________________
|
|
2009-02-10, 22:18 | #33 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 36 241
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Cytat:
__________________
Dimipedia MASA pięknot z L'oreal - produkty, o których musicie przeczytać! FB, Instagram
|
|
2009-02-11, 00:09 | #34 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 453
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Najgorsze, że potem skóra coraz szybciej i mocniej się przetłuszcza
__________________
|
2009-02-12, 16:58 | #35 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 49
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Chcialabym z tego miejsca podbudowac Autorke tego watku faktem, ze jej plycizna jest rowniez moja plycizna i wyglada na to, ze obie na niej bladzimy niczym dzieci we mgle oraz podziekowac tej samej Autorce za podbudowanie mnie ;P
przy okazji smiem podlaczyc sie do watku z takim byc moze glupawym pytaniem, ale raz kozie smierc! czy w ogole jest mozliwe posiadanie bardzo malej liczby kosmetykow (sztuk 1, 2 lub ewentualnie 3) i przy ich pomocy zatuszowanie w sumie tylko cieni pod oczami? chce ominac reszte twarzy (mysle tu glownie o policzkach), gdyz bardzo chorobliwie reaguja na niekotore czynniki zewnetrzne (uciazliwe irytujace pieczenie i zaczerwienienie). czy istnieje jakas mozliwosc zrobienia czegos takiego szybko i sprawnie bez koniecznosci zaglebiania sie w nienaruszalna kolejnosc i sekrety nakladania? chyba nie jestem w stanie tego ogarnac, poza tym niezbyt widze sens przy moich problemach z cera i ze swiadomoscia tego, ze momentalnie chcialabym to z siebie usunac. zalezy mi w sumie tylko na tych cieniach pod oczami, nie sa one wielkie, nie maja ksztaltu podkowek, a trojkatow zaczynajacych sie w wewnatrznym kaciku, a konczacych w polowie oka. bardzo ich nie lubie... ;( i nie mysle tez o ukrywaniu ich codziennie, ale o tak zwanych "okazjach", ktore w moim przypadku i tak sa rzadkie i, jako kolejna juz osobka na tym forum, panie w drogeriach typu sephora, douglas itp budza we mnie wielki lek. jesli sa paniami w miare "normalnie" wygladajacymi, to jeszcze ujdzie. przepraszam za to sformulowanie problem stwarzaja panie, ktore wygladaja wg mnie jak przebrane. podchodza do mnie nie dosc, że ze sztucznym usmiechem i sztuczna uprzejmoscia, to jeszcze to jeszcze sa zakryte pod maska nie-wiadomo-czego (juz mowilam - jestem laiczka w sprawach kolorowych kosmetykow), maja super wysokie szpilki i super dlugie sztuczne paznokcie (a jak one chociazby zakladaja kolczyki, he? a jak jedza zwykla kanapke albo paczka? ze nie wspomne o tym, ze ledwo sobie radza z prezentowaniem we wlasnych dloniach towaru o ktorym mowia!!!). takie panie mnie zwyczajnie odtraszaja... no i te lampy! wydobywaja ze mnie moje nawet najmniejsze wady i czynia je potwornymi... tak to wlasnie wyglada w moim przypadku. oczywiscie swiadoma jestem`wartosci jaka jest mozliwosc uzyskania probki i jej przetestoanie w warunkach nam odpowiednich oraz przewagi pielegnacji i zapobiegania nad "ukrywaniem" i "maskowaniem".dltego nie chce mazac sobie calej twarzy a tylko ta czesc, ktora mnie tak bardzo meczy. prosze o jakies konstruktywne rady, ewentualnie o wyprowadzenie mnie z bledu. pozdrawiam. |
2009-02-12, 21:01 | #36 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 307
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Porelacjonuję Wam chwilkę, a co !
Pierwsze dwa dni, od kiedy zaczełam stosować przypisane mi preparaty, były tragiczne - moje (nie)twarzowe niespodzianki zaatakowały ze zdwojoną siłą, kontratakując na to, co ja z nimi robię, i wyglądałam jak muchomorek z kolorowanki dla dzieci. Kompletny dramat, zwątpienie i gryzienie paznokci, w dodatku to wszystko okrutnie swędziało i łapy aż same się pchały, żeby zdrapać, podrapać, wydrapać, rozdrapać... Minęły cztery dni - i zamiast tych wszystkich krwistoczerwonych krop mam wielokolorowe strupki, suche, nieswędzące, niebolące. Chyba tylko baby są zdolne cieszyć się ze zmian jaskrawych ranek w sterczące strupole, z zaschniętymi wewnątrz rubinami, niczym robaczek w bursztynie. Ale niech mnie, to cieszy Staram się ich nie ruszać, niech się goją, ale te już zagojone sukcesywnie utylizuję. Efekt wizualny może nie jest zachwycający, ale nie ma przecież nic od razu, ważne że powoli wszystko się stabilizuje. Dam głowę, że za nie dalej niż tydzień nie będzie już na mojej twarzy śladu po odbytej bitwie. To ogromnie mobilizuje do reguralnych zabiegów, właściwie każdy dzień przynosi nowego odpadniętego strupka i lekko zaróżowioną, świeżą skórkę na jego miejscu. Aczkolwiek nadal wyglądam jak muchomor, oczywiście, tylko teraz już taki powieszony nad stropem wiejskiej chaty. Szugarbejb - masz u mnie czerwoną herbatkę i dietetyczne ciasteczko Hoian - ciekawe, ile jeszcze wizażanek zdecyduje się na ten ignorancki coming-out Chętnie podzielę się z Tobą tym, co ja przeżyłam - i przeżywam nadal - w walce z cieniami. To taka innego koloru, ciemniejsza, ciensza i lekko zapadnięta skóra pod oczami, po wewnętrznej stronie ? Rozkoszniaczki. I niezależnie, czy śpię dwie, czy dwanaście godzin, czy piję hektolitry wody czy nie piję nic, czy spędzam przed kompem pięć dni z rzędu, czy oglądam jedynie piękno przyrody w górskim pensjonacie - one po prostu SĄ. Myślę, że jak najbardziej możesz tuszować tylko je, wcale nie nachodząc na resztę twarzy. Chcesz rozjaśnić ten konkretny element, reszta jest milczeniem. Mogłabym teraz napisać 'porozglądaj się nad jakimś fajnych korektorem pod oczy' , ale w ten sposób ukręciłabym na siebie bat, jako założycielkę takiego właśnie wątku ;D Osobiście miałam trzy korektory (takie długie długopisy z pędzelkiem albo gąbeczką na jednym końcu i pokrętełkiem na drugim) - Clinique'a (cały jasnozielony), Max Factor 'Mastertouch' i Loreal'a. Ten pierwszy wspominam najlepiej, całkiem długo się trzymał, nie wchodził w kaniony zmarszczkowe, nawet utrafiłam z kolorem. Całkowitym przypadkiem, wzięłam to, co było drogie i na czym widniała naklejka głosząca, że to jasny kolor. Wybory dwu pozostałych to też czysty przypadek, nie czytałam wówczas Wizażu - szukałam tańszego ekwiwalentu, i oczywiście musiałam kupić za ciemne. Hej, gdzieś czytałam, że korektory pod oczy właśnie powinny być ciemniejsze, czy to prawda ? Bo jakoś u mnie się nie sprawdza, wyglądam jak panda po solarium... No i nawilżenie oczek - podobno są kremy, które nawet nieco, ciut-ciut, zmniejszają te cienie, a nawet jeśli nie, powinny być stosowane i tak. I takiego kremu też szukać zamierzam ! Kiedy wyleczę te stupasy na twarzy, zabieram się za poszukiwania Korektora Pod Oczy Wszechczasów - zapiszę sobie na karteczce nazwy, jakie padają w temacie na forum o tym właśnie i ruszam upolować Swój Własny. Hoian, skąd jesteś ? Jeśliś stołeczna, to może wyskoczymy razem, w kupie raźniej i nawet te straszne ekspedientki jakieś takie mniej straszne ? W każdym razie, w skrócie, wcale nie potrzebujesz trzech mazideł - tylko krem w celach ochronnych i nawilżających, i korektor z przeznaczeniem pod oczy w celach kamuflażowych. Jeden, dobrze dobrany i dobrze się trzymający, a to jest największym problemem Zmykam się pakować, jutro już wita Stolica. I znów długie tygodnie bez smacznego, maminego posiłku. ...Ha. I jeszcze dłuższe, bez pryszczy |
2009-02-13, 20:18 | #37 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 49
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
zazdroszcze optymizmu i perspektywy wygranej walki ja juz przez to przeszlam kilka ladnych razy, le narzie zostawilam tak jak jest. a nie jest juz teraz az tak zle ;D
stoleczna nie jestem, tylko pomorska i to zachodnia ;P wiec roznie moze byc z Twoim zaproszeniem oczk, oczywscie, dbam, a jak! i moze nwet w najblizszym czasie w powiewie wiosennego pierwszego oddechu wybiore sie na stracie z pania z drogerii |
2009-02-13, 20:41 | #38 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: miasto na W
Wiadomości: 4 991
|
Dot.: Dziewczyny, jak to jest - w końcu co na twarz...?
Mały instruktaż z cieniami
http://www.youtube.com/watch?v=7j-NR...ext=1&index=53 u mnie żółtawo-brzoskwiniowy korektor daje radę. |
Nowe wątki na forum Makijaż - pytania do wizażystki |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:24.