Czy powinnam odejść od męża?

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez olafasola933

Dzisiaj ja ide do psychologa, ciekawe co mi powie. Ja tez zaluje siebie - bo patrze na moja mlodsza siostre, ktora ma faceta do rany przyloz, mysle czemu ja mam takiego pecha? Co robie zle? Moj pierwszy zwiazek rozpadl sie bo moj ex byl uzalezniony od marihuany, palil to jak papierosy i nie widzial w tym nigdy nic zlego. Moj obecny maz - jak go poznalam myslalam, ze w koncu spotkalam normalnego fajnego faceta, po latach okazuje sie, ze jest alkoholikiem. J ajuz w zycius ie z nikim nie zwiaze bo podejrzewam, ze mam teraz zryta psychike.

To nie Twoja wina.

To jest ich problem i ich wina. Ich wybory.


Ale rada na przyszłość. Jesli facet bedzie miał rodzica alkoholika to nie wchodz w relację.
DDA albo też zaczynają pic i mieć problem albo stronią od alko

Mnie osobiście wkurza jak ktos pije dużo, czesto. Nie wyobrażam sobie pic codziennie piwko po kolacji.
Albo pic bo jest w domu, pic bo jest okazja jakich wielu, pic bo weekend.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez olafasola933

Dzisiaj ja ide do psychologa, ciekawe co mi powie. Ja tez zaluje siebie - bo patrze na moja mlodsza siostre, ktora ma faceta do rany przyloz, mysle czemu ja mam takiego pecha? Co robie zle? Moj pierwszy zwiazek rozpadl sie bo moj ex byl uzalezniony od marihuany, palil to jak papierosy i nie widzial w tym nigdy nic zlego. Moj obecny maz - jak go poznalam myslalam, ze w koncu spotkalam normalnego fajnego faceta, po latach okazuje sie, ze jest alkoholikiem. J ajuz w zycius ie z nikim nie zwiaze bo podejrzewam, ze mam teraz zryta psychike.

Autorko, wybacz, ale masz chyba w sobie jakiś mechanizm przymykania oczu na takie sytuacje. Nie da się nie zauważyć, że ktoś pije, jest podpity. Przecież nawet zapach nas zdradza. Ignorowałaś niepokojące sygnały - no nie ma szans, że nie. I nad tą cechą musisz ostro popracować z terapeutą, bo zamiatanie problemów pod dywan i "budzenie się" dopiero, gdy jest bardzo źle zawsze będzie Cię gubiło.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez Ellen_Ripley

Autorko, wybacz, ale masz chyba w sobie jakiś mechanizm przymykania oczu na takie sytuacje. Nie da się nie zauważyć, że ktoś pije, jest podpity. Przecież nawet zapach nas zdradza. Ignorowałaś niepokojące sygnały - no nie ma szans, że nie.

Też prawda bo alkoholikiem nie staje sie ktoś z dnia na dzień.
To jest proces który się nasila.


Dam przykład. Babeczka młoda, fajna. Zawsze piła piwko w kuchni kiedy mąż siedział w pokoju a ona pichciła obiadki.
Chowała butelki po szafkach. Potem je wynosiła z domu kiedy nikt nie widział.
Wiele razy mąż czuł i widział jak pije piwo ale nigdy nie wiedział, ze ta ilość jest aż taka. Albo nie chciał widzieć. Bo ja nie raz znajdywałam butelki kiedy chciałam szklankę, talerz, garnek.
Ale ona zawsze się ukrywała.

Kiedy zmarli jej rodzice ona przestała się ukrywać. Bo było jej trochę cieżko skoro piła więcej i doprowadzała się do stanu gdzie nie mogła chodzić...

Wszyscy nagle szok, że ona tyle pije. Ze ma problem.
Ona mówi "mam problem bo rodzice zmarli".
Nie Ty problem miałaś wczesniej tylko teraz przestałaś się z tym ukrywać.

I dla mnie słowa "jestem alkoholiczką, mam problem" z jej ust znaczą tyle co nic.
Pije dalej, czasami ma przerwy dłuższe od picia.
Nie robi nic w kierunku aby z tego wyjść. A kiedy się upije na drugi dzien przeprasza i mówi, że ona ma problem... usprawiedliwia swoje picie tym, ze ma problem. Tylko nic z tym nie robi.

I szczerze to dla mnie ona nie różni się od mojej mamy niczym. Moja mama pomimo, ze potrafi się zalać prawie w trupa nie potrafi się przyznać, ze ma problem.
Ona problemu nie widzi...
Ona nie pije codziennie, ona nie pije dużo podobno.
A skad mam wiedzieć skoro nie mieszkam nawet blisko.
Ja mam taki radar, że przez tel słyszę, ze pijana. A ona mi mówi, ze nie piła
Tacy ludzie kłamią i przychodzi im to z taka łatwością...

[olafasola933]

Napisane przez Ellen_Ripley

Autorko, wybacz, ale masz chyba w sobie jakiś mechanizm przymykania oczu na takie sytuacje. Nie da się nie zauważyć, że ktoś pije, jest podpity. Przecież nawet zapach nas zdradza. Ignorowałaś niepokojące sygnały - no nie ma szans, że nie. I nad tą cechą musisz ostro popracować z terapeutą, bo zamiatanie problemów pod dywan i "budzenie się" dopiero, gdy jest bardzo źle zawsze będzie Cię gubiło.

Masz racje, ignorowalam pewne sytuacje. W duchu czulam jakis niepokoj, nie odpowiadalo mi to, ale tlumaczylam to sobie tak, ze jestem przewrazliwiona. Tym bardziej ze nie mialam za bardzo porownania z innymi facetami. Moj ex nie pil bo wolal sie ujarac. Facet przyjaciolki jest sportowcem i on pije tylko na weselach bo ciagle ma jakies diety. Chlopak mojej siostry jest jeszcze mlodziutki i myslalam, ze nie ma co porownywac do mlodego chlopaka.
Boje sie, ze zadna przyszla relacja mis ie nie uda bo jak tylko zobacze, ze ktos otwiera piwo w tygodniu to bede od razu uciekac.

[Likka9]

Ale po co Ty już myślisz o przyszłych relacjach. Weź się najpierw wyplacz z tej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

Autorko, nie bądź w gorącej wodzie kąpana. Strasznie się miotasz i próbujesz podjąć decyzję na gorąco, teraz natychmiast. Daj mu czas, żeby sobie przewartościował pewne rzeczy, przestał pić i ułożył w głowie, co i jak. Przecież nie musisz podejmować decyzji o powrocie w kilka dni. Ja bym się na początku zorientowała, czy on w ogóle pracuje. Jeśli nie to rób rozdzielność majątkową. Z rozwodem zawsze zdążysz. Niech on idzie na terapię, pomyśli o esperalu i jeśli faktycznie przestanie pić (czyli kilka miesięcy minimum) to wtedy zastanów się, czy chcesz do niego wrócić. Na chłodno można podjąć lepszą decyzję.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez olafasola933

Masz racje, ignorowalam pewne sytuacje. W duchu czulam jakis niepokoj, nie odpowiadalo mi to, ale tlumaczylam to sobie tak, ze jestem przewrazliwiona. Tym bardziej ze nie mialam za bardzo porownania z innymi facetami. Moj ex nie pil bo wolal sie ujarac. Facet przyjaciolki jest sportowcem i on pije tylko na weselach bo ciagle ma jakies diety. Chlopak mojej siostry jest jeszcze mlodziutki i myslalam, ze nie ma co porownywac do mlodego chlopaka.
Boje sie, ze zadna przyszla relacja mis ie nie uda bo jak tylko zobacze, ze ktos otwiera piwo w tygodniu to bede od razu uciekac.

A posiadanie chłopa to wygrana na loterii? Jednej relacji nie zamknęłaś, a już myślisz co będzie w przyszłości? Zluzuj z tym. Rozwiąż problemy, które masz, a nie już "co ja za faceta sobie znajdę?".

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Ellen_Ripley

A posiadanie chłopa to wygrana na loterii? Jednej relacji nie zamknęłaś, a już myślisz co będzie w przyszłości? Zluzuj z tym. Rozwiąż problemy, które masz, a nie już "co ja za faceta sobie znajdę?".

No właśnie chyba na tym polega problem autorki. Bierze byle chłopa, żeby był. Ignoruje sygnały ostrzegawcze, bo wtedy wypadałoby się rozstać. A potem ląduje w związku z narkomanem albo alkoholikiem.

Autorko, zastanów się jeszcze czy w twoim domu rodzinnym ktoś nie był uzależniony/wymagał opieki. Często jak rodzic się nie wywiązuje z obowiązków, bo go nie ma albo jest alkoholikiem itd., dziecko musi wejść w rolę dorosłego. Potem chce zbawiać świat i wyszukuje sobie takich dysfunkcyjnych partnerów, którzy wymagają opieki. Taki ma wzorzec rodziny wyniesiony z domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bluebluesky]

Napisane przez skazana_na_bluesa

Autorko, nie bądź w gorącej wodzie kąpana. Strasznie się miotasz i próbujesz podjąć decyzję na gorąco, teraz natychmiast. Daj mu czas, żeby sobie przewartościował pewne rzeczy, przestał pić i ułożył w głowie, co i jak. Przecież nie musisz podejmować decyzji o powrocie w kilka dni. Ja bym się na początku zorientowała, czy on w ogóle pracuje. Jeśli nie to rób rozdzielność majątkową. Z rozwodem zawsze zdążysz. Niech on idzie na terapię, pomyśli o esperalu i jeśli faktycznie przestanie pić (czyli kilka miesięcy minimum) to wtedy zastanów się, czy chcesz do niego wrócić. Na chłodno można podjąć lepszą decyzję.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też tak myślę, mądrze powiedziane.

A mamie powiedz, że dziękujesz jej za wsparcie, ale to tylko twoja decyzja i musisz ja sama podjąć, bez niczyich wpływów.

[olafasola933]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87268271]No właśnie chyba na tym polega problem autorki. Bierze byle chłopa, żeby był. Ignoruje sygnały ostrzegawcze, bo wtedy wypadałoby się rozstać. A potem ląduje w związku z narkomanem albo alkoholikiem.

Autorko, zastanów się jeszcze czy w twoim domu rodzinnym ktoś nie był uzależniony/wymagał opieki. Często jak rodzic się nie wywiązuje z obowiązków, bo go nie ma albo jest alkoholikiem itd., dziecko musi wejść w rolę dorosłego. Potem chce zbawiać świat i wyszukuje sobie takich dysfunkcyjnych partnerów, którzy wymagają opieki. Taki ma wzorzec rodziny wyniesiony z domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Dokladnie tak jest, ja sie nie umiem rozstawac. Z tym moim pierwszym chlopakiem tez nie zerwalam, on ze mna zerwal (bardzo sie z tego cieszylam potem bo wiedzialam ze sama nie potrafie podjac takiej decyzji a decyzja o rozstaniu byla bardzo dobra). Boje sie samotnosci, zmiany zycia i wyjscia ze swojej strefy komfortu.

Jezeli chodzi o moja rodzine wydaje mi sie, ze zawsze wszytsko bylo w jak najlepszym porzadku. Czesto musialam zajmowac sie mlodsza siostra bo mama pracowala po 12 godzin w szpitalu, tata tez chodzil do pracy na 8-9 godzin. Ale nie wydaje mi sie zeby to wzielo sie z tad. Zobaczymy co powie psycholog.

[ssnn]

Napisane przez olafasola933

Boje sie samotnosci, zmiany zycia i wyjscia ze swojej strefy komfortu.

O jakim komforcie mówisz?
Zmiany są trudne, ale tylko tak możemy osiągnąć poprawę. A samotność - cóż, tkwiąc w relacji tego typu nie masz czasu zauważyć, że to właśnie samotność Ci dokucza. Co z tego, że we dwoje niby?

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Mnie nie. Widać już skąd się wzięło (od kogo) Autorce to "portki muszą być, byle jakie, oby były". Matka ją pozornie wspierała w narzekaniu, gdy rozstanie było mało realne i odległe. Gdy córka zaczęła działać, to jest "oj nie nie nie, nie puszczać tych porteczek". Podejrzewam, że małżeństwo jej rodziców wygląda tak samo, tylko Autorka nie zdaje sobie sprawy z wielu rzeczy.

Ps. I nie chodzi o to, że jej ojciec jest jakiś zły, tylko że jej matka możliwe, że samą siebie widzi jako męczennicę, co to będzie trwała w związku, nieważne jaki by on nie był i czy daje jej satysfakcję. I tego samego niestety życzy na razie córce.

[olafasola933]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Moja mame :O dlatego mam jeszcze wiekszy metlik w glowie.

[Minna]

Napisane przez olafasola933

Jeszcze moja mama zaczela mi przytaczac przyklady ludzi z naszego otoczenia, ktorzy wyszli z alkoholizmu, strasznie mnie z tym wkurza, mowi mi "nie wiem, nie wiem dziecko co Ci doradzic, nie podejmuj jeszcze decyzji". Ja chyba oszaleje.
Wiecie czego sie boje? Ze w zyciu nie znajde faceta bo bede sie bala, ze tez bedzie alkoholikiem, na punkcie alkoholu mam juz paranoje.

Po co czytasz te żale od niego swojej mamie?
Robi Ci tylko mętlik w głowie.
Nie powinnaś się sugerować takimi radami. Być może, jej intencje są dobre, ale może nie miała styczności z alkoholizmem i nie wie, że to nie takie hop siup z tego wyjść, jakby wiedziała z czym to się je, to by jej go żal nie było, bo wiedziałaby, że jego skrucha na chwilę obecną nie znaczy nic.

Nie myśl o tym czy będziesz mieć faceta. Serio teraz Ci to głowę zaprząta?
Powinnaś najpierw rozprawić się z tym obecnym, potem iść na terapię, a dopiero gdzieś tam w odległym czasie myśleć o związkach.

---------- Dopisano o 12:57 ---------- Poprzedni post napisano o 12:50 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Mnie nie. Widać już skąd się wzięło (od kogo) Autorce to "portki muszą być, byle jakie, oby były". Matka ją pozornie wspierała w narzekaniu, gdy rozstanie było mało realne i odległe. Gdy córka zaczęła działać, to jest "oj nie nie nie, nie puszczać tych porteczek". Podejrzewam, że małżeństwo jej rodziców wygląda tak samo, tylko Autorka nie zdaje sobie sprawy z wielu rzeczy.

No dokładnie.
Szokująca taka krótkowzroczność, córce się krzywda nie będzie działa bo będzie miała chłopa u tyłka, ale już, że ten ktoś to alkoholik mniej istotne.
Matka pewnie myśli, że się pokłócili i się pogodzą. Więcej szkody robi niż pożytku, bo zasiewa wątpliwości tam, gdzie ich być nie powinno.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[olafasola933]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

W zasadzie to nic. Tata jest typem czlowiek abardzo zamknietego w sobie, on przewaznie tylko wysluchuje a nie komentuje. W momencie kiedy meza nie bylo to powiedzial ze mam sie koniecznie pakowac i wracac do domu, bardzo sie o mnie troszczy, ciagle sprawdza czy cos jadlam (przez te nerwy prawie nic nie jem), ale mnie prosto w oczy tej sprawy nie skomentowal. Dwa dni temu powiedzial mamie, ze nie wierzy w powodzenie tego zwiazku, z kolei mnie powiedzial, ze zobacze jak to bedzie.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez olafasola933

W zasadzie to nic. Tata jest typem czlowiek abardzo zamknietego w sobie, on przewaznie tylko wysluchuje a nie komentuje. W momencie kiedy meza nie bylo to powiedzial ze mam sie koniecznie pakowac i wracac do domu, bardzo sie o mnie troszczy, ciagle sprawdza czy cos jadlam (przez te nerwy prawie nic nie jem), ale mnie prosto w oczy tej sprawy nie skomentowal. Dwa dni temu powiedzial mamie, ze nie wierzy w powodzenie tego zwiazku, z kolei mnie powiedzial, ze zobacze jak to bedzie.

Pogrubione: i to jest spójne ze strony ojca. Nie wierzy w powodzenie Twojego związku, ale nie naciska na Ciebie w żadną ze stron. To oczywista oczywistość, że ostatecznie sama się przekonasz jak to będzie.

[540777dcbf6ffb1a00382ce11cd99e791e048a57_5e1e561288b96]

A czy jezeli staloby sie tak, ze maz rzeczywiscie poszedlby na leczenie i przestal pic alkohol, chcialabys byc w takim zwiazku? Pisalas gdzies wczesniej ze sama chcialbys sie napic lampki wina, czy na grilu piwa. Przeciez to nic zlego. A facet skoro podjalby leczenie musialby przestac pic calkowicie. Wiem ze to straszne co powiem, ale ja nie chcialabym byc z chlopakiem z ktorym nigdy nie moge sie napic. A w Twojej sytuacji gdybyscie powiedzmy kiedys do siebie wrocili tak musialo byc.

[Ellen_Ripley]

[1=540777dcbf6ffb1a00382ce 11cd99e791e048a57_5e1e561 288b96;87268730]A czy jezeli staloby sie tak, ze maz rzeczywiscie poszedlby na leczenie i przestal pic alkohol, chcialabys byc w takim zwiazku? Pisalas gdzies wczesniej ze sama chcialbys sie napic lampki wina, czy na grilu piwa. Przeciez to nic zlego. A facet skoro podjalby leczenie musialby przestac pic calkowicie. Wiem ze to straszne co powiem, ale ja nie chcialabym byc z chlopakiem z ktorym nigdy nie moge sie napic. A w Twojej sytuacji gdybyscie powiedzmy kiedys do siebie wrocili tak musialo byc.[/QUOTE]

Picie nie równa się uczuciu. Dobrze ze sobą można się bawić i bez procentów. Można pić piwo bezalkoholowe, jeżeli kogoś serio aż tak boli fakt, że może "odstawać" od reszty. Większym problemem jest to, że Autorka nie potrafi reagować na pierwsze objawy tego, że źle się dzieje i nie umie stawiać granic. Nie to, że facet musiałby do końca życia wznosić toasty sokiem, czy "szampanem piccolo".

[LadyChatterbox]

[1=540777dcbf6ffb1a00382ce 11cd99e791e048a57_5e1e561 288b96;87268730]A czy jezeli staloby sie tak, ze maz rzeczywiscie poszedlby na leczenie i przestal pic alkohol, chcialabys byc w takim zwiazku? Pisalas gdzies wczesniej ze sama chcialbys sie napic lampki wina, czy na grilu piwa. Przeciez to nic zlego. A facet skoro podjalby leczenie musialby przestac pic calkowicie. Wiem ze to straszne co powiem, ale ja nie chcialabym byc z chlopakiem z ktorym nigdy nie moge sie napic. A w Twojej sytuacji gdybyscie powiedzmy kiedys do siebie wrocili tak musialo byc.[/QUOTE]

Strasznie to to jest głupie. Istnieje całkiem spora grupa spoleczna ktora w ogole nie pije ze względu na zdrowie czy zażywanie leki i jakoś inni z nimi żyją. Przyznawanie sie do faktu że nie jesteś w stanie żyć bez alkoholu to wstęp do problemów z takowym.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[olafasola933]

[1=540777dcbf6ffb1a00382ce 11cd99e791e048a57_5e1e561 288b96;87268730]A czy jezeli staloby sie tak, ze maz rzeczywiscie poszedlby na leczenie i przestal pic alkohol, chcialabys byc w takim zwiazku? Pisalas gdzies wczesniej ze sama chcialbys sie napic lampki wina, czy na grilu piwa. Przeciez to nic zlego. A facet skoro podjalby leczenie musialby przestac pic calkowicie. Wiem ze to straszne co powiem, ale ja nie chcialabym byc z chlopakiem z ktorym nigdy nie moge sie napic. A w Twojej sytuacji gdybyscie powiedzmy kiedys do siebie wrocili tak musialo byc.[/QUOTE]

No wlasnie nie chce takiego zycia jak z tykajaca bomba...
Gdyby tak dalo sie wylaczyc serce i zostawic sama glowe...
Moja glowa mowi NIE, z kolei sercem targaja sentymenty, przyzwyczajenia, wspomnienia, niespelnione plany, a najbardziej chyba jednak litosc i przyzwyczajenie. Ja chyba oszaleje, w zyciu sie tak nie czulam.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez LadyChatterbox

Strasznie to to jest głupie. Istnieje całkiem spora grupa spoleczna ktora w ogole nie pije ze względu na zdrowie czy zażywanie leki i jakoś inni z nimi żyją. Przyznawanie sie do faktu że nie jesteś w stanie żyć bez alkoholu to wstęp do problemów z takowym.

Mój TŻ jest praktycznie abstynentem. Nigdy nie pił dużo, a ostatnio nie pije prawie wcale. Nawet teraz byliśmy razem na weselu i nie pił i nikt nie robił z tego sensacji, a moja rodzina z tych, które "lubią się napić". W ogóle nie odczuwam jego abstynencji, nie doskwiera mi to. Nie za bardzo też umiem sobie wyobrazić okoliczności, w których miałoby mi to doskwierać, no chyba, że nasz związek opierałby się m.in. o wspólne podchmielanie się.

[olafasola933]

Tu nie chodzi w ogole o to, co pomysleliby inni ludzie, bardziej o to, ze martwilabym sie, czy bedac na imprezie, weselu, grillu itp. gdzie inni ludzie by pili, on by sie nie skusil. To bedzie takie zycie jak z tykajaca bomba.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez olafasola933

Tu nie chodzi w ogole o to, co pomysleliby inni ludzie, bardziej o to, ze martwilabym sie, czy bedac na imprezie, weselu, grillu itp. gdzie inni ludzie by pili, on by sie nie skusil. To bedzie takie zycie jak z tykajaca bomba.

Czyli chodzi o brak zaufania, a nie to, o czym pisała Arbuzowa, że wielkim problemem akurat dla niej jest fakt, iż facet nie mógłby pić alkoholu. Leczenie, wychodzenie z uzależnienia to proces i dla alkoholika i jego bliskich. Nie masz obowiązku w tym uczestniczyć, nie masz obowiązku wierzyć w zmianę (o ile ona u niego w ogóle kiedykolwiek nastąpi). Jasne, że nie.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=540777dcbf6ffb1a00382ce 11cd99e791e048a57_5e1e561 288b96;87268730]A czy jezeli staloby sie tak, ze maz rzeczywiscie poszedlby na leczenie i przestal pic alkohol, chcialabys byc w takim zwiazku? Pisalas gdzies wczesniej ze sama chcialbys sie napic lampki wina, czy na grilu piwa. Przeciez to nic zlego. A facet skoro podjalby leczenie musialby przestac pic calkowicie. Wiem ze to straszne co powiem, ale ja nie chcialabym byc z chlopakiem z ktorym nigdy nie moge sie napic. A w Twojej sytuacji gdybyscie powiedzmy kiedys do siebie wrocili tak musialo byc.[/QUOTE]Mój ojciec jest od 20 lat niepijacym alkoholikiem. To nie jest tak, że jak widzi alkohol to musi się na niego rzucić. Inni piją przy nim normalnie na przyjęciach. On nawet czasem polewa albo robi drinki (wpadł w nałóg jako barman :p), ale wie że sam nie może i musi się trzymać soku albo piwa bezalkoholowego.

Ale żeby nie było - nie namawiam autorki do dawania mu szansy. Mój ojciec nie był nigdy agresywny, nie manipulował, jak pojął problem to od razu oddał się pod opiekę psychiatry i za pierwszym razem rzucił. To raczej chyba rzadkość wśród alkoholików i w dużej mierze sukces zależy od charakteru osoby uzależnionej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:27 ---------- Poprzedni post napisano o 14:25 ----------

Aha, mój ojciec nigdy nie wstydził się, że jest niepijacym alkoholikiem. Jak kolega mu proponował wódkę to wprost mówi, że nie i dlaczego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Tak tak, to fajnie, że wasi tz którzy piją niewiele mogą iść na imprezę i nie pić w ogóle. Problem jest taki, że no właśnie, nie byli uzależnieni od alkoholu
To tak jakbyście były na ścisłej diecie i ktoś raz po raz jadlby przy was pizze, ciastka itd. Pewnie w końcu byście się skusily na kawałek pizzy czy jedno ciasteczko, bo od jednego nic się nie stanie.
A alkoholik który nie pije odczuwa mniejszy lub większy pociąg do alkoholu. Jak nikt nie pije, nie ma alko, to mniejszy. Ale jak jest grill, wesele, urodziny, i ktoś pije drineczka, inny whisky, trzeci piwko, to takiemu alkoholikówi też przychodzi smak na piwko.


Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

[Kot_Azrael]

Napisane przez olafasola933

No wlasnie nie chce takiego zycia jak z tykajaca bomba...
Gdyby tak dalo sie wylaczyc serce i zostawic sama glowe...
Moja glowa mowi NIE,

to jej posłuchaj. masz tylko jedną i jest twoja

z kolei sercem targaja sentymenty, przyzwyczajenia, wspomnienia, niespelnione plany,

od samego bycia z nim plany się nie spełnią, on póki co swoim piciem powoduje, że na pewno się nie spełnią

a najbardziej chyba jednak litosc i przyzwyczajenie

jak wyżej, przyzwyczajenie nie rozwiąże nic. Będziesz miała tylko więcej niespełnionych planów

Ja chyba oszaleje, w zyciu sie tak nie czulam.

Napisane przez olafasola933

Tu nie chodzi w ogole o to, co pomysleliby inni ludzie, bardziej o to, ze martwilabym sie, czy bedac na imprezie, weselu, grillu itp. gdzie inni ludzie by pili, on by sie nie skusil. To bedzie takie zycie jak z tykajaca bomba.

Jeden po terapii nie będzie pił do końca życia, innemu nałóg wróci po tym, jak poczuje perfumy na spirytusie. Rzeczywiście to jest pole minowe, nie wiesz, kiedy wdepniesz.
Naprawdę trzeba chodzić na te grille ?

Nawet jeśli go zostawisz (do czego zachęcam bo szkoda życia) to nie musisz na nie chodzić. Ja z 10 lat nie byłem na żadnym grillu i nie żałuję. A tak poza tym to lepiej mieć nie spełnione plany z kimś wartościowym niż niespełnione z kimś, z kim już wiesz, że nie wyjdzie. Pisownia nie- specjalnie raz łącznie raz oddzielnie

Trzymaj się, pozdrawiam

[Ellen_Ripley]

Napisane przez tinkerver2

Tak tak, to fajnie, że wasi tz którzy piją niewiele mogą iść na imprezę i nie pić w ogóle. Problem jest taki, że no właśnie, nie byli uzależnieni od alkoholu
To tak jakbyście były na ścisłej diecie i ktoś raz po raz jadlby przy was pizze, ciastka itd. Pewnie w końcu byście się skusily na kawałek pizzy czy jedno ciasteczko, bo od jednego nic się nie stanie.
A alkoholik który nie pije odczuwa mniejszy lub większy pociąg do alkoholu. Jak nikt nie pije, nie ma alko, to mniejszy. Ale jak jest grill, wesele, urodziny, i ktoś pije drineczka, inny whisky, trzeci piwko, to takiemu alkoholikówi też przychodzi smak na piwko.

Ale Leany wytłumaczyła jak to działa. Na świecie jest sporo niepijących alkoholików (w ustabilizowany sposób, nie że ktoś rzucił picie 5 dni wcześniej). Mają życie towarzyskie, pije się przy nich. I nie, nie rzucają się na wódę, ani nie bawią gorzej. Autorce nikt nie każe dawać facetowi szansy, natomiast argumenty w rodzaju "oj oj, bo on się już nie będzie mógł napić przy tobie" są po prostu... kosmiczne. Tak jakby to był kurczę największy problem.

[tinkerver2]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ale Leany wytłumaczyła jak to działa. Na świecie jest sporo niepijących alkoholików (w ustabilizowany sposób, nie że ktoś rzucił picie 5 dni wcześniej). Mają życie towarzyskie, pije się przy nich. I nie, nie rzucają się na wódę, ani nie bawią gorzej. Autorce nikt nie każe dawać facetowi szansy, natomiast argumenty w rodzaju "oj oj, bo on się już nie będzie mógł napić przy tobie" są po prostu... kosmiczne. Tak jakby to był kurczę największy problem.

Nie no, ja się zgadzam, tylko alkoholizm to silne uzależnienie i nawet po wielu latach niepicia może się zdarzyć wpadka. I ja wiem, że można nie chodzic na grille, wesela, do restauracji, do barów, żeby alkoholik przypadkiem nie zobaczył alkoholu, ale co to za życie? Pewnie, że są alkoholicy, którzy rzucili raz na zawsze, ale jednak uznalabym, że to niewielka liczba. Zwłaszcza w Polsce, gdzie jak nie pijesz to jesteś c*pa, alkohol dostępny jest wszędzie a ludzie piwo traktują jak puszkę pepsi.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:00 ----------

I absolutnie nie chodziło mi o wspolczucie dla faceta, że on biedny, tylko dla autorki - bo faktycznie, jeśli zdecyduje się na powrót, to BYĆ MOŻE będzie musiała zrezygnować z większości aktywności towarzyslich, bo tam się pije alkohol, a wtedy może misiaczka złapać chęć. Zwłaszcza na początku.
Odstawienie substancji uzalezniajacych często wiąże się ze złym samopoczuciem, drazliwoscia, marudzeniem, dezaprobata wszystkiego, ogólnie z takim wewnętrznym wk*rwem. I jeśli on już wykazywał agresję w stosunku do autorki, to "na odstawieniu" też może.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka