Włosy wyglądają na zniszczone pomimo wieloletniej naturalnej pielęgnacji :( Pomóżcie!

[pepita]

Mi alterra(szampon) właśnie na początku mojego włosomaniactwa zaszkodziła, strasznie wysuszyła mi włosy jednak w porę z niej zrezygnowałam i nie wracam, nie dla mnie ona po prostu. Żadna odżywka nie radziła sobie z włosami po niej. Za to waxy sobie chwalę Rozjaśniałam włosy jakiś czas i właśnie żelatyna działała cuda, ale tylko na chwilę... A do dove wracałam często jeśli miałam dość splątanych, przesuszonych kudłów. Ostatnio podkradłam mamie elseve, nie poradził sobie już z moimi włosami :/ są tak samo szorstkie jak po barwie czy BD :/ chociaż do dove nie wróciłam jeszcze, a może czas najwyższy? Zaczyna mnie to męczyć, bo kiedy już uwierzyłam w skutki włosomaniactwa, bo włosy uległy poprawie to w ciągu jednego tygodnia zmieniły się w jeszcze gorsze siano :/

[Aredhel125]

Napisane przez a_n_a86

Widzę, że jest nas więcej z takim problemem. Również od jakiegoś roku stosuję się do rad włosomaniaczek. Również mam na głowie siano. Wczoraj idąc za waszymi radami kupiłam szampon Garnier Awokado i masło karite. Do tej pory używałam takie bez SLS i wszystkich tych niedobrych chemikaliów. Dziś umyłam nim włosy i są w końcu miękkie i błyszczące. może problem tkwi w szamponach

Ja kiedyś używałam tego szamponu i nie przypał mi do gustu. Włosy nie wyglądały zbyt ładnie, były suche i odżywka nie pomagała. Poza tym zapach awokado był chemiczny. Dużo bardziej podobał mi się szampon z Timotei też z awokado i miałam po nim świetne włosy, zapach też nieziemski. Jednak ostatnio trochę poczytałam w wolnym czasie o włosomaniactwie i sprawdzając skład Timoteia doszłam do wniosku, że nie jest taki cudowny. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę.

[onaa20]

mam ten sam problem co ty..od roku je olejuje, dbam, nie prostuje nie susze, łykam suplementy i wydaje mi się że masz poprostu taki typ włosów, naturalnie sie faluja i nigdy nie bedą prostą gładką i błyszcząca taflą...to tak samo jakbyś rozczesała kręcone włosy ktore wyglądają na zdrowe też by tak wyglądaly. Jak przestaniesz na sile je rozprostotwywac będą wygladały zdrowo

[eyesgree]

oj widzę że nie tylko ja mam taki problem puchu na głowie, pomimo olejowania nie widzę zmian

[Nieszka__]

Nie wiem co się dzieje z moimi włosami... Im bardziej staram się o nie dbać, tym gorzej one wyglądają...


Na początku mojej pielęgnacji, gdy pierwszy raz zainteresowałam się wizażem, używałam jedynie olej winogronowy (dość często, nawet codziennie przez godzinę lub więcej), mycie Potteresem z BD, odżywkę Alterrę oraz Artiste różową podczas codziennego kąpania się w wannie. Do stylizacji tylko żel męski Isana i na tym się kończyło. Stan moich włosów zawsze wywołał wówczas u mnie uśmiech na buzi Nigdy przedtem nie używałam żadnej odżywki (o olejowaniu nawet nie wspominając.)

A teraz... Nie mogę patrzeć na włosy. Zawsze używam maski, po każdym myciu na przynajmniej 40 minut pod czepek . Bingo mleczna, Bingo 5 alg z dodatkiem miodu, jakiegoś oleju i z keratyną, Bioetika nawilżająca, Biovax do włosów suchych i zniszczonych, maska Alterra, Seboradin z żeń szeniem... Zawsze coś było, naprzemiennie po dwie, trzy maski. Z olejowaniem trochę przystopowałam, gdyż z czasem po winogronowym moje włosy zaczęły się buntować. Przeszłam więc na kremowanie Isaną oliwkową, potem przez olej sezamowy, a teraz stosuję z orzechów włoskich, chociaż żadnych efektów nie zauważyłam (stosuję krótko, od 14 dni dwa razy w tygodniu na noc.)

A włosy... Są okropne. Brak skrętu, wyglądają na zniszczone, takie siano...

Mam problem również ze stylizacją. Czego bym nie użyła i tak nie podkreśli to skrętu. Skupiam się głównie na żelach z Joaśką ds... Ale jedynie co one robią to śmieszne strąki. Zaczęłam już mieć myśli, że to żele właśnie niszczą mi włosy, ale są one bez alkoholu...

Nie wiem co robić... Poradźcie coś Może jakieś konkretne cięcie? Wycieniowanie? A nawet jeśli to jest właśnie potrzebne, to dlaczego mimo moich starań włosy i tak wyglądają tak, jakbym o nie w ogóle nie dbała?

[Puszyslawa]

Napisane przez Nieszka__

Nie wiem co się dzieje z moimi włosami... Im bardziej staram się o nie dbać, tym gorzej one wyglądają...


Na początku mojej pielęgnacji, gdy pierwszy raz zainteresowałam się wizażem, używałam jedynie olej winogronowy (dość często, nawet codziennie przez godzinę lub więcej), mycie Potteresem z BD, odżywkę Alterrę oraz Artiste różową podczas codziennego kąpania się w wannie. Do stylizacji tylko żel męski Isana i na tym się kończyło. Stan moich włosów zawsze wywołał wówczas u mnie uśmiech na buzi Nigdy przedtem nie używałam żadnej odżywki (o olejowaniu nawet nie wspominając.)

A teraz... Nie mogę patrzeć na włosy. Zawsze używam maski, po każdym myciu na przynajmniej 40 minut pod czepek . Bingo mleczna, Bingo 5 alg z dodatkiem miodu, jakiegoś oleju i z keratyną, Bioetika nawilżająca, Biovax do włosów suchych i zniszczonych, maska Alterra, Seboradin z żeń szeniem... Zawsze coś było, naprzemiennie po dwie, trzy maski. Z olejowaniem trochę przystopowałam, gdyż z czasem po winogronowym moje włosy zaczęły się buntować. Przeszłam więc na kremowanie Isaną oliwkową, potem przez olej sezamowy, a teraz stosuję z orzechów włoskich, chociaż żadnych efektów nie zauważyłam (stosuję krótko, od 14 dni dwa razy w tygodniu na noc.)

A włosy... Są okropne. Brak skrętu, wyglądają na zniszczone, takie siano...

Mam problem również ze stylizacją. Czego bym nie użyła i tak nie podkreśli to skrętu. Skupiam się głównie na żelach z Joaśką ds... Ale jedynie co one robią to śmieszne strąki. Zaczęłam już mieć myśli, że to żele właśnie niszczą mi włosy, ale są one bez alkoholu...

Nie wiem co robić... Poradźcie coś Może jakieś konkretne cięcie? Wycieniowanie? A nawet jeśli to jest właśnie potrzebne, to dlaczego mimo moich starań włosy i tak wyglądają tak, jakbym o nie w ogóle nie dbała?

Niedawno przeszłam podobny etap. Okazało się, że używam zbyt wielu zbyt ciężkich kosmetyków. Teraz nakładam maski tylko przed myciem. Olejować mi się nie chce, ale daje bardzo dobre efekty. A - myję takim dość mocnym szamponem. I raczej unikam nadmiaru silikonów, polyquaterniów, quaterniów itp. Mam cienkie włosy, bardzo łatwo je oblepić i wyglądają właśnie na takie suche i strączkowate.

To była pierwsza sprawa, a druga to chroniczny brak protein. Spróbuj "rozciągnąć" pojedynczy włos. Ciągnie się, czy zrywa? To u mnie drugi powód nieładnego wyglądu włosów, są takie bez życia.

[Nieszka__]

Napisane przez Puszyslawa

Niedawno przeszłam podobny etap. Okazało się, że używam zbyt wielu zbyt ciężkich kosmetyków. Teraz nakładam maski tylko przed myciem. Olejować mi się nie chce, ale daje bardzo dobre efekty. A - myję takim dość mocnym szamponem. I raczej unikam nadmiaru silikonów, polyquaterniów, quaterniów itp. Mam cienkie włosy, bardzo łatwo je oblepić i wyglądają właśnie na takie suche i strączkowate.

To była pierwsza sprawa, a druga to chroniczny brak protein. Spróbuj "rozciągnąć" pojedynczy włos. Ciągnie się, czy zrywa? To u mnie drugi powód nieładnego wyglądu włosów, są takie bez życia.

Coś jest w Twojej odpowiedzi, to może być prawda. Również mam włosy cienkie i tak samo często wyglądają - bez życia, przesuszone i strączkowate. Może za dużo zbyt ciężkich masek, może powinnam nakładać je właśnie przed myciem - spróbuję.

Proteiny? Racja, oprócz kosmetyku Bingo jest ich mało. To może znowu zainwestuję w Artiste, raz na tydzień lub na dwa tygodnie, poobserwuję efekty...