Czy to możliwe, by on czuł do mnie coś więcej niż przyjaźń?

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez alicjaross

Mnie to wcale nie dziwi, też bym nie chciała żeby ktoś fundował mi wyjazdy, jakby miał mnie za biedaka, ze nie stać mnie na coś i on jest lepszy

No właśnie w tym rzecz. Jego sytuacja majątkowa jest zdecydowanie lepsza niż moja, ale to nie oznacza, że chcę, aby za mnie płacił. Okey-zazwyczaj w kawiarni odpuszczam, bo nie mam już siły na przepychanki, ale wyjazd all inlusive to już za duże kwoty. On znowu mówi wtedy, że mam zbyt poważne podejście do pieniędzy. Ja pracuję, zarabiam, stać mnie na zaspokojenie podstawowych potrzeb,spokojnie jestem w stanie opłacić sobie jakiegoś lasta, czy wyjazd na tydzien nad polskie morze, w góry czy na Mazurach, ale w średnim standardzie. On natomiast wyszukuje wycieczek z wysokiej półki. Mnie nie zależy na drogich hotelach, bo ja i tak spędzam aktywnie czas,wolę coś zwiedzić niż siedzieć w hotelu, nawet najlepszym.

---------- Dopisano o 11:40 ---------- Poprzedni post napisano o 11:39 ----------

Napisane przez chacaos

Autorko, co Ty na to? Bo moim zdaniem to idealne słowa.

Podoba mi się ten tekst,ale chyba wolałabym osobosta rozmowę skoro już tyle czekam.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:40 ----------

Napisane przez Milkyhoney

Moim zdaniem boisz się bliskości z drugim człowiekiem. Dlatego tak usilnie szukasz wykrętek, żeby nic z tego nie wyszło. Bo się boisz. Poczytaj w necie o strachu przed bliskością. Też na to "chorowałam"

Wysłane z mojego SM-A336B przy użyciu Tapatalka

Tak,przyznaję, boję się to wynika z wieeeeelu doświadczeń życiowych, których nie będę tutaj rozwijać, bo wtedy to dopiero zostałabym uznana za Trolla.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez todaysguestisme

Chyba nieumiejętnie to przekazałam, ale ja właśnie też czułam. Czułam, że to nie do końca jest to, ale też nie chciałam tego puścić. I też nie czułam, że umiem wykonać pierwszy krok, on też nie. Też lubiłam nasze spotkania, lubiłam jego. Lubiłam spędzać z nim czas. Tylko chcę właśnie przekazać, że kiedy poznałam kogoś innego, to nie było wątpliwości, nie było zawahań. Umiałam zadziałać, umiałam podjąć krok pierwszy i kolejny. Dlatego może pod tym kątem jest podobnie - chciałabyś być z nim, bo podoba Ci się ta wizja, ale (jak inna osoba napisała) Twoje ciało tego nie chce i nie umie zadziałać jak jest okazja. Wolne czy szybkie tempo jest okej, każdy ma swoje. Ale jest cel, który razem zdobywamy.

Odnośnie ośmieszenia to sprawa jest prosta. Mówisz, co czujesz i są trzy opcje. Wyznajesz uczucia i ktoś może Cię wyśmiać, odrzucić albo te uczucia odwzajemnić. Jeżeli wyśmieje - żadna strata, śmieci się same wyniosły. Jeżeli Cię odrzuci - to nie Twoja wina, zwyczajnie do uczuć nie można zmusić. A jeżeli odwzajemni to ok, można rozmawiać co dalej.

Chciałam też przekazać to, że takie zawieszenie może sprawić, że kiedyś nie dasz szansy sobie i komuś, bo będziesz czuła, że a nuż się uda. Wiesz, gdyby mi ten chłopak powiedział, że ma kogoś na oku, że spotyka się z kimś (bo dowiedziałam się już jak byli razem), to.. szczerze? Być może bym spróbowała, wiedziona strachem że ostatni moment na to mam. Czy zrobiłabym to ze szczerych uczuć? Myślę, że nie. Dlatego niefajnie by było gdyby kiedyś Ci ten chłopak powiedział, że on jednak chce, rozgrzebując to wszystko od nowa gdybyś np. zaczęła rozważać inne relacje.

Dla własnego dobra raczej warto ustalić co i jak. Zresztą, napisanie mu to dobra okazja. Napisz mu, że brakuje Ci randek i czy chciałby Wasze następne spotkanie zmienić w wyjście wieczorne na randkę. Napisz, że nie pytasz z nudów tylko jest osobą, która od jakiegoś czasu siedzi Ci w głowie, a życie jest za krótkie. Jak się wykręci albo Ty uznasz, że nie umiesz pociągnąć tego dalej, to myślę, że masz odpowiedź.

Jeśli byłoby tak,że moje ciało podświadomie się broni bo wcale tego nie chce,to ogolnie oznacza, że moje ciało nigdy nie chciało bliskości z nikim. Bo ja sama nigdy niczego nie zainicjowałam. Zawsze jeśli coś wychodziło to z inicjatywy facetów. Wśród nich był też taki w którym byłam bardzo zakochana, była między nami swego czasu niesamowita chemia. Ale raczej nie wykonałabym i wobec niego pierwszego kroku.

---------- Dopisano o 11:47 ---------- Poprzedni post napisano o 11:45 ----------

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

On zachowuje się tak tylko w kwestiach finansowych. Ogólnie jest wobec mnie empatyczny,wyrozumiały, słucha tego co mówię

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez I am Rock

A ja się zastanawiam, co by było, gdyby autorka pozwoliła się chłopu raz w życiu wykazać i dała się zaprosić na wyjazd.
W tej chwili mam wrażenie, że on rzuca różnymi propozycjami, bo wie, że ona i tak odmówi.
Gdyby mi naprawdę zależało na facecie, to nie kombinowałabym jak koń pod górę, tylko powiedziała "tak, jedźmy, a ja przy okazji zrewanżuję się na miarę swoich skromnych możliwości".
To przecież takie proste. Raz w życiu powiedzieć "tak" i czekać na rozwój sytuacji. Z dużym prawdopodobieństwem zakładając, że nagły wypadek nie pozwoli na realizację planów.

Przyznam,że przeszło mi to przez myśl,kiedy na moje propozycje wypoczynku w Polsce nie podejmował konkretnych kroków. Zastanawiałam się właśnie czy nie zgodzić się i nie zobaczyć co będzie dalej,ale jeśli on jednak zajmie się rezerwacja wypoczynku w hotelu 5 gwiazdkowym to wtedy też będę mieć problem.

[alicjaross]

Dla mnie to wygląda, że te propozycje wyjazdu to tylko takie gadanie z jego strony, bo to dziwne, ze na Twój tekst żeby jechać gdzieś w Polsce, on tego nie podchwyci

[Trzepotka]

Treść usunięta

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Ale w jakim sensie jak sobie wyobrażam? Przeciez nie jesteśmy w związku, za wcześnie na takie rozważania.Gdybyśmy byli w związku -czysto hipotetycznie-pewnie ja po jakimś czasie zamieszkałabym u niego i oplacalibysmy 50/50 rachunki. Ale to tylko dywagacje na potrzeby tego pytania.

[alicjaross]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Dla mnie to zle o nim świadczy, że nie bierze pod uwagę możliwości finansowych kogoś. Gdyby mu zależało na spędzeniu czasu z Autorką to by się poświęcił i pojechał na tańszy wyjazd

[I am Rock]

Napisane przez niebieskasukienka1234

Przyznam,że przeszło mi to przez myśl,kiedy na moje propozycje wypoczynku w Polsce nie podejmował konkretnych kroków. Zastanawiałam się właśnie czy nie zgodzić się i nie zobaczyć co będzie dalej,ale jeśli on jednak zajmie się rezerwacja wypoczynku w hotelu 5 gwiazdkowym to wtedy też będę mieć problem.

Przecież on wie, że nie stać cię na apartamenty.
Jeśli mimo to będzie chciał taki zarezerwować, to jego wybór.
Naprawdę sprawdziłabym, czy faktycznie by to zrobił.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez I am Rock

Przecież on wie, że nie stać cię na apartamenty.
Jeśli mimo to będzie chciał taki zarezerwować, to jego wybór.
Naprawdę sprawdziłabym, czy faktycznie by to zrobił.

To kusi,zeby to sprawdzic,ale nie chciałabym, żeby za mnie płacił bajońskie sumy nawet jeśli on pisalby się na to dobrowolnie.

---------- Dopisano o 12:23 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ----------

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Nie mieszka z siostrą. Jego rodzeństwo mieszka w innych miastach.

[Ocobiega]

Smutno się czyta ten wątek.

Napisane przez I am Rock

E tam. Oboje są siebie warci. Jedno udaje, że chce, drugie udaje, że nie chce.
Zawsze mają pretekst, żeby nie wyszło. To praca, to choroba, to inwazja obcych

Idealne podsumowanie - on udaje, że chce, a ona udaje, że nie chce

Autorko, nie napiszę tego, by ci dokopać. Zaufaj mi, że chcę, byś oszczędziła sobie po prostu czasu i rozczarowań.

Na moje oko ten facet to klasyka gatunku pod tytułem "niedostępny emocjonalnie". Wygląda, jakby miał unikający styl przywiązania czy coś podobnego. Sądzę, że jest tobą zainteresowany, ale tylko w tym sensie, że chce mieć NAMIASTKĘ relacji damsko-męskiej, a prawdziwym związkiem ani nawet pogłębieniem tej znajomości nie jest realnie zainteresowany, co dobitnie ci pokazał.

Napisane przez niebieskasukienka1234

Nie zgadzam się z tym że nie reagowałam żywo kiedy on proponował wyjazd. Mało tego sama zaproponowałam i to kilkakrotnie że możemy gdzieś pojechać. Powiedzialam ze zagranicą odpada bo finansowo wówczas nie byłoby mnie stać na wypoczynek w takim standardzie w jakim on chciał ten urlop spędzić, ale z chęcią pojadę z nim na Mazury czy tam nad morze. I w sumie on nie pociągnął tematu.

I tu masz odpowiedź. Nie dziwię się, że nie chcesz podejmować inicjatywy, bo najwyraźniej zdajesz sobie sprawę, że to donikąd nie zaprowadzi.
On rzuca rozmaite sugestie, ale tylko na tyle, by podtrzymać twoje zainteresowanie, a nie dąży czynnie do zacieśniania znajomości. Nie mówię, że robi to świadomie, ale najwyraźniej jemu pasuje właśnie taka osoba, która nie potrafi postawić na swoim i pozwala na takie niejasne sytuacje, które pozwalają mu siedzieć w strefie komfortu.

Odnoszę wrażenie, że założyłaś ten wątek, by po prostu siedzieć dalej w swojej bańce i wierzyć, że coś z tej znajomości może być. Chciałabyś więcej, niż ten facet ci oferuje i chyba próbujesz to czerpać z tego forum, czyli z postów, które pozwalają dokarmiać swoją fantazję, bo sugerują, że "coś z tego może być".
Ewidentnie co chwilę próbujesz kierować dyskusję w stronę tematów zastępczych typu kto za kogo zapłaci, ale dobrze wiesz, że to nie jest sedno sprawy. To ci może pozwala wierzyć, że kontrola jest po twojej stronie i to od ciebie zależy, czy ta znajomość przejdzie w inną fazę, ale według mnie prawda tutaj jest taka, że do tanga trzeba dwojga, a jemu chyba nie chce się tańczyć albo lubi sobie strzelić dwa piruety raz na ruski rok.
Marnujesz najlepsze lata na gościa, który wcale nie chce z tobą być, a mogłabyś w tym czasie zająć się terapią i poszukać kogoś "normalnego", że tak powiem.
Na pewno wiesz, jak wyglądają normalne związki - najpierw randki, dość szybko bycie na wyłączność, pogłębianie znajomości w sensownym tempie, wspólne plany. W ciągu pięciu lat to można już dawno z kimś dom wybudować i rodzinę założyć, a między wami realnie nic jeszcze nie zaszło.

W rzeczywistości ten facet, świadomie lub nieświadomie, ZWODZI CIĘ od lat, a ty marnujesz czas zarówno na tą "przyjaźń", jak i na rozważania w tym wątku. Nic z tego nie będzie, a na pewno nie w takim sensie, w jakim byś chciała. Przestań się oszukiwać, że ci nie zależy za specjalnie. Najwyraźniej jednak zależy.
Coś przebąkujesz o przeprowadzkach czy wspólnym mieszkaniu, ale nawet przed nami się asekurujesz, że to tylko hipotetycznie. No ale myśl w głowie jest, czyli są pewne nadzieje.

Napisane przez Milkyhoney

Moim zdaniem boisz się bliskości z drugim człowiekiem. Dlatego tak usilnie szukasz wykrętek, żeby nic z tego nie wyszło. Bo się boisz. Poczytaj w necie o strachu przed bliskością. Też na to "chorowałam"

Trafione w sedno. Z tym, że ten facet też najwyraźniej ma takie lęki i to chyba jeszcze większe.
Z tym, że zamiast sobie dorabiać jakieś ideologie autorka powinna się z tym udać na jakąś terapię albo co najmniej o tym poczytać w internecie zamiast pielęgnować swoje fantazje, że być może "coś będzie" z tym panem.

Dodam jeszcze, że mówię z autopsji, przerabiałam ten typ. Na szczęście ucięłam sprawę o wiele szybciej, nie miałam cierpliwości na dłużej niż 2-3 miesiące. Grunt to się skupić na tym, co w ogóle powoduje, że pociągnęło cię do takiego niedostępnego typa, przepracować to porządnie, a później wejść w normalną relację z kimś innym albo pozostać singlem.
Wiem, że odpuszczenie tej fantazji będzie trudne, skoro już tyle to trwa, ale chyba czas najwyższy.

Autorko, jeśli mimo wszystko chcesz spróbować z nim czegoś to ja to rozumiem, ale na litość boską, szanuj siebie i swój czas. Liczą się czyny, a nie gruszki na wierzbie. Albo w prawo albo w lewo. On pewnie będzie chciał to przeciągać w nieskończoność, ale warto postawić na siebie i być zdecydowanym. W tym przypadku myślę, że chyba nawet warto spróbować, by później nie pluć sobie w brodę. Może coś z tego jednak wyjdzie, jeśli on jakimś cudem też postanowi przepracować swoje problemy. Nie masz tutaj za wiele do stracenia, najwyżej pozbędziesz się złudzeń. Lepiej raz ścisnąć zad i w najgorszym wypadku zostać odrzuconym, niż siedzieć w takim stanie przejściowym, aż włosy posiwieją.

Chociaż... znając życie pewnie i tak oleje mój post albo da jakieś sprostowanie do jednego zdania, byle nie spojrzeć na tą sprawę holistycznie i obiektywnie. Myślę, że już tak głęboko w tym siedzi, że nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, że z tego nic nie będzie.

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez Ocobiega

Smutno się czyta ten wątek.



Idealne podsumowanie - on udaje, że chce, a ona udaje, że nie chce

Autorko, nie napiszę tego, by ci dokopać. Zaufaj mi, że chcę, byś oszczędziła sobie po prostu czasu i rozczarowań.

Na moje oko ten facet to klasyka gatunku pod tytułem "niedostępny emocjonalnie". Wygląda, jakby miał unikający styl przywiązania czy coś podobnego. Sądzę, że jest tobą zainteresowany, ale tylko w tym sensie, że chce mieć NAMIASTKĘ relacji damsko-męskiej, a prawdziwym związkiem ani nawet pogłębieniem tej znajomości nie jest realnie zainteresowany, co dobitnie ci pokazał.



I tu masz odpowiedź. Nie dziwię się, że nie chcesz podejmować inicjatywy, bo najwyraźniej zdajesz sobie sprawę, że to donikąd nie zaprowadzi.
On rzuca rozmaite sugestie, ale tylko na tyle, by podtrzymać twoje zainteresowanie, a nie dąży czynnie do zacieśniania znajomości. Nie mówię, że robi to świadomie, ale najwyraźniej jemu pasuje właśnie taka osoba, która nie potrafi postawić na swoim i pozwala na takie niejasne sytuacje, które pozwalają mu siedzieć w strefie komfortu.

Odnoszę wrażenie, że założyłaś ten wątek, by po prostu siedzieć dalej w swojej bańce i wierzyć, że coś z tej znajomości może być. Chciałabyś więcej, niż ten facet ci oferuje i chyba próbujesz to czerpać z tego forum, czyli z postów, które pozwalają dokarmiać swoją fantazję, bo sugerują, że "coś z tego może być".
Ewidentnie co chwilę próbujesz kierować dyskusję w stronę tematów zastępczych typu kto za kogo zapłaci, ale dobrze wiesz, że to nie jest sedno sprawy. To ci może pozwala wierzyć, że kontrola jest po twojej stronie i to od ciebie zależy, czy ta znajomość przejdzie w inną fazę, ale według mnie prawda tutaj jest taka, że do tanga trzeba dwojga, a jemu chyba nie chce się tańczyć albo lubi sobie strzelić dwa piruety raz na ruski rok.
Marnujesz najlepsze lata na gościa, który wcale nie chce z tobą być, a mogłabyś w tym czasie zająć się terapią i poszukać kogoś "normalnego", że tak powiem.
Na pewno wiesz, jak wyglądają normalne związki - najpierw randki, dość szybko bycie na wyłączność, pogłębianie znajomości w sensownym tempie, wspólne plany. W ciągu pięciu lat to można już dawno z kimś dom wybudować i rodzinę założyć, a między wami realnie nic jeszcze nie zaszło.

W rzeczywistości ten facet, świadomie lub nieświadomie, ZWODZI CIĘ od lat, a ty marnujesz czas zarówno na tą "przyjaźń", jak i na rozważania w tym wątku. Nic z tego nie będzie, a na pewno nie w takim sensie, w jakim byś chciała. Przestań się oszukiwać, że ci nie zależy za specjalnie. Najwyraźniej jednak zależy.
Coś przebąkujesz o przeprowadzkach czy wspólnym mieszkaniu, ale nawet przed nami się asekurujesz, że to tylko hipotetycznie. No ale myśl w głowie jest, czyli są pewne nadzieje.



Trafione w sedno. Z tym, że ten facet też najwyraźniej ma takie lęki i to chyba jeszcze większe.
Z tym, że zamiast sobie dorabiać jakieś ideologie autorka powinna się z tym udać na jakąś terapię albo co najmniej o tym poczytać w internecie zamiast pielęgnować swoje fantazje, że być może "coś będzie" z tym panem.

Dodam jeszcze, że mówię z autopsji, przerabiałam ten typ. Na szczęście ucięłam sprawę o wiele szybciej, nie miałam cierpliwości na dłużej niż 2-3 miesiące. Grunt to się skupić na tym, co w ogóle powoduje, że pociągnęło cię do takiego niedostępnego typa, przepracować to porządnie, a później wejść w normalną relację z kimś innym albo pozostać singlem.
Wiem, że odpuszczenie tej fantazji będzie trudne, skoro już tyle to trwa, ale chyba czas najwyższy.

Autorko, jeśli mimo wszystko chcesz spróbować z nim czegoś to ja to rozumiem, ale na litość boską, szanuj siebie i swój czas. Liczą się czyny, a nie gruszki na wierzbie. Albo w prawo albo w lewo. On pewnie będzie chciał to przeciągać w nieskończoność, ale warto postawić na siebie i być zdecydowanym. W tym przypadku myślę, że chyba nawet warto spróbować, by później nie pluć sobie w brodę. Może coś z tego jednak wyjdzie, jeśli on jakimś cudem też postanowi przepracować swoje problemy. Nie masz tutaj za wiele do stracenia, najwyżej pozbędziesz się złudzeń. Lepiej raz ścisnąć zad i w najgorszym wypadku zostać odrzuconym, niż siedzieć w takim stanie przejściowym, aż włosy posiwieją.

Chociaż... znając życie pewnie i tak oleje mój post albo da jakieś sprostowanie do jednego zdania, byle nie spojrzeć na tą sprawę holistycznie i obiektywnie. Myślę, że już tak głęboko w tym siedzi, że nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, że z tego nic nie będzie.

Ależ ja się jak najbardziej liczę z tym, że z tego nic nie będzie. Kwestia -wspólnego zamieszkania -poruszona przeze mnie tutaj była czysto hipotetyczna i pojawiła.się jedynie dlatego, że jedna z użytkowniczek zapytała jak dalej sobie wyobrażam naszą relacje jeśli ją pogłębimy. Przynajmniej tak to zrozumiałam. Poza tym osobą,która proponowała już wiele razy wspólne mieszkanie jest nie kto inny jak właśnie on. Ale jak widać nie skorzystałam z tej propozycji,gdybym umanila sobie że zamieszkam z nim.i coś z tego wówczas koniecznie będzie, to chyba już dawno bym powiedziala " że bardzo chętnie".
Zgadzam się natomiast,że najpewniej jest tak jak mówisz-nie jest zainteresowany głębszą relacją ze mną lub w ogóle z nikim lub też nie potrafi jej nawiązać z jakiegoś powodu.
Nie zmienia to faktu, że chciałabym spróbować i pewnie spróbuję, będę przynajmniej miała jasność co do tej sytuacji. Pewnie tą moją próba będzie pokraczna i beznadziejna, ale przynajmniej jakąś podejmę. To nie jest absolutnie tak, że ja nie spotykam się z nikim w nadziei, że akurat z tamtym coś kiedyś będzie. Czasami chodzę na randki. Czasami z kimś wyjezdzam na weekend. Mam znajomych,chadzam czasem na imprezy itd. Nie uczepiłam się myśli o nim. Przez ten czas kiedy się znamy byłam też w nazwijmy to " długotrwałej relacji" zupelnie nieplatonicznej.
Po prostu uważam że jest to fajny facet i chciałabym spróbować. Aże ja też mam problemy ze zbudowaniem relacji z własnej inicjatywyodsłanianiem się , to zalozylam ten wątek zeby poradzic sie jak to zrobic.Tyle.

[Ocobiega]

Napisane przez niebieskasukienka1234

Zgadzam się natomiast,że najpewniej jest tak jak mówisz-nie jest zainteresowany głębszą relacją ze mną lub w ogóle z nikim lub też nie potrafi jej nawiązać z jakiegoś powodu.

Z tym się zgadzam. Może nawet w związek by wszedł, ale z takim kimś iść przez życie to pewnie byłoby pasmo ciągłej frustracji.

Napisane przez niebieskasukienka1234

Nie zmienia to faktu, że chciałabym spróbować i pewnie spróbuję, będę przynajmniej miała jasność co do tej sytuacji. Pewnie tą moją próba będzie pokraczna i beznadziejna, ale przynajmniej jakąś podejmę.

Spróbuj, jak nie wyjdzie to przynajmniej będziesz mieć jakieś doświadczenie, o ile coś z tego wyciągniesz. No ale najważniejsze to chyba mieć spokój i pełną przepustowość na nowe znajomości.

Mimo wszystko dobrze ci życzę, więc mam nadzieję, że nic z tego nie wyjdzie i będziesz mieć motywację, by ogarnąć swoje problemy.

Napisane przez niebieskasukienka1234

Kwestia -wspólnego zamieszkania -poruszona przeze mnie tutaj była czysto hipotetyczna i pojawiła.się jedynie dlatego, że jedna z użytkowniczek zapytała jak dalej sobie wyobrażam naszą relacje jeśli ją pogłębimy. Przynajmniej tak to zrozumiałam. Poza tym osobą,która proponowała już wiele razy wspólne mieszkanie jest nie kto inny jak właśnie on. Ale jak widać nie skorzystałam z tej propozycji,gdybym umanila sobie że zamieszkam z nim.i coś z tego wówczas koniecznie będzie, to chyba już dawno bym powiedziala " że bardzo chętnie".

Napisane przez niebieskasukienka1234

To nie jest absolutnie tak, że ja nie spotykam się z nikim w nadziei, że akurat z tamtym coś kiedyś będzie. Czasami chodzę na randki. Czasami z kimś wyjezdzam na weekend. Mam znajomych,chadzam czasem na imprezy itd. Nie uczepiłam się myśli o nim. Przez ten czas kiedy się znamy byłam też w nazwijmy to " długotrwałej relacji" zupelnie nieplatonicznej.

I znowu się zaczyna asekurowanie (nawet) przed ludźmi na forum i przekonywanie, że on taki chętny. A co do niedorzecznych propozycji to też mnie kompletnie nie dziwi, bo ten typ tak ma - wie, że się nie skorzysta to zarzuca pomysły prosto z księżyca, gdy nawet nie umie się normalnie umówić na randkę i popchnąć tego chociaż o pół kroku do przodu. Jego posunięcia są dziwne i nie na miejscu, znam ten typ.

A sedno sprawy i największy problem jest taki, że chcesz iść na łyżwy z kimś, kto nie ma łyżew i nie umie jeździć. Większość babek po prostu by nawet na kogoś takiego nie spojrzała pod kątem jakichś związków, bo zwyczajnie słabo rokuje.

[niebieskasukienka1234]

Napisane przez Ocobiega

Z tym się zgadzam. Może nawet w związek by wszedł, ale z takim kimś iść przez życie to pewnie byłoby pasmo ciągłej frustracji.



Spróbuj, jak nie wyjdzie to przynajmniej będziesz mieć jakieś doświadczenie, o ile coś z tego wyciągniesz. No ale najważniejsze to chyba mieć spokój i pełną przepustowość na nowe znajomości.

Mimo wszystko dobrze ci życzę, więc mam nadzieję, że nic z tego nie wyjdzie i będziesz mieć motywację, by ogarnąć swoje problemy.





I znowu się zaczyna asekurowanie (nawet) przed ludźmi na forum i przekonywanie, że on taki chętny. A co do niedorzecznych propozycji to też mnie kompletnie nie dziwi, bo ten typ tak ma - wie, że się nie skorzysta to zarzuca pomysły prosto z księżyca, gdy nawet nie umie się normalnie umówić na randkę i popchnąć tego chociaż o pół kroku do przodu. Jego posunięcia są dziwne i nie na miejscu, znam ten typ.

A sedno sprawy i największy problem jest taki, że chcesz iść na łyżwy z kimś, kto nie ma łyżew i nie umie jeździć. Większość babek po prostu by nawet na kogoś takiego nie spojrzała pod kątem jakichś związków, bo zwyczajnie słabo rokuje.

A gdzie ja w zacytowanym przez Ciebie fragmencie napisalam, że on jest chętny? Bo moim zdaniem nigdzie.to że napisalam, że proponował wspólne mieszkanie nie jest z tym jednoznaczne. To po prostu stwierdzenie faktu. Tak jak proponował wycieczki zagraniczne. Ale tez wyżej napisałam, że wcale nie wykluczam takiego wariantu, że te propozycje są nie wiem...bez pokrycia i że być może gdybym sie zgodziła na którąś z nich ochoczo, to też by się nic nie zadziało.

[Mahdab]

Ja bym się zgodziła, już naprawdę by Ci korona nie spadła z głowy jakby coś zorganizował i byś pojechala, a przynajmniej byś wiedziaka od razu, czy wciska kit czy serio ma na myśli jakiś wyjazd. A na wyjeździe na 99% by do czegoś doszło i to pewnie w pierwszym dniu. On ma ochotę jechać i pewnie ma ochotę właśnie z tobą to zrobić, ma na to fundusze, znacie się długo i moim zdaniem wypada zaproponować/pojechać. Jak ja bym kogoś namówiła na wyjście do drogiej restauracji, to też bm nalegała, żeby zapłacić, dlaczego ktoś by miał pokrywać koszty moich zachciewajek. To jest poprostu najlepsze rozwiązanie. A jak chcesz być honorowa, to mogłaś się jakoś dogadać, że pokryjesz koszty np. wyżywienia, a on resztę, albo on cie zabiera na lux, ale obiecuje, że pozwoli się zabrać na kemping. On ma rację, że to tylko pieniądze, ważna jest dobra zabawa. Jakbyś miała chęć z nim jechać to byś kombinowała jakiś sensowny kompromis. Wyjazd jak wyjazd, ale ty ze wszystkim jesteś na nie.
Ja bym odebrała ten wyjazd tak, że on chce zapłacić za ciebie (jak za swoją dziewczynę) i tym po części zacząć zmianę relacji na bliższą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[niebieskasukienka1234]

Masz rację. Czym dłużej o tym myślę tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu,że trzeba się było zgodzić na którąś jego propozycję. Przynajmniej byłaby jasność,a ja nie głowilabym się,jak teraz to wszystko poukładać sensownie i nie roztrząsała tego na wątku.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Monia284]

Zgadzam się. Warto po prostu spróbować, przekonać się, by potem nie było zastanawiania się bo ta niepewność jest najgorsza.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[jestemtylkonachwile]

Nie dostrzegacie tego że on trwa w tym friendzonie parę lat.
Doradzanie wspólnego wyjazdu dla 2 osób, które mają problem z prowadzeniem relacji to jest strzał w stopę. Zawsze ktoś musi "prowadzić" w związku. Jak pierwszego dnia na wyjeżdzie nie wypali to co zrobisz? Będziesz siedzieć i płakać w łazience?

Musisz sobie zdać sprawę że w relacji z takim facetem to Ty będziesz musiała być tym "prowadzącym". Przejście z takiej realcji do związku za każdym razem będzie się wiązało z wyjściem z inicjatywą przez Ciebie. Nie wiesz na co się piszesz.

[DrDoom]

Napisane przez niebieskasukienka1234

Nie zgadzam się z tym że nie reagowałam żywo kiedy on proponował wyjazd. Mało tego sama zaproponowałam i to kilkakrotnie że możemy gdzieś pojechać. Powiedzialam ze zagranicą odpada bo finansowo wówczas nie byłoby mnie stać na wypoczynek w takim standardzie w jakim on chciał ten urlop spędzić, ale z chęcią pojadę z nim na Mazury czy tam nad morze. I w sumie on nie pociągnął tematu. To co miałam zrobić? Wysłać mu link do ośrodka w Polsce z konkretnie wybrana datą i zapytać co on na to? Nie chciałam żeby za mnie płacił on za to chce za wszystko płacić zawsze. Mówi że tak jest wychowany i temat się kończy. Zresztą jak się spotykamy to zawsze są jakieś cyrki z tym związane ze ja mu próbuje te kasę gdzieś wcisnąć on mi oddaje i jest dziwnie. Co do wyjazdu niedługo mam imieniny. I uznał ze koniecznie ( jak zwykle) z tej okazji chce mi coś kupić. Pytał już z 3 miesiące temu co sobie życzę. Ja serio sobie nie życzę żadnych prezentów bo dla mnie imieniny to żadna okazja, nie obchodzę ich. Powiedzialam mu to, ale dodałam jednocześnie,że jak chce to może poświęcić z tej okazji część swojego urlopu i z chęcią się gdzieś z nim zabiorę przy założeniu że każdy placi oczywiście za siebie. No i znowu się zaczęło. Że on tak nie chce. A za tydzień napisał mi,że już coś dla mnie wybrał i już ten prezent do niego jedzie( albo do mnie-tego nie wiem w sumie-zna mój adres). Dla mnie to dziwne, bo jakby chciał.l spędzić ze mna trochę więcej czasu to chyba mniej ważne jest to że za siebie zapłacę. Jeśli natomiast nie chce spędzać że mną czasu to nie rozumiem, po co zawsze dopytuje kiedy będę w rodzinnym domu, czemu zawsze wtedy proponuję spotkania, czemu przegadujemy wówczas długie godziny przy kawie, czemu jak już wypisuje do mnie na komunikatorach to też potrafimy pisać niemal do rana. Nie rozumiem tego. Gubię się w tym. On wie, że jestem gorzej sytuowana niż on choćby z uwagi na to ze on dostał mieszkanie więc nie ponosi kosztów najmu. Ale no to nie znaczy, że ma zaraz za wszystko płacić. Próbowałam mu to wyjaśnić, ale nie dociera. A że może przy okazji kiedyś powiedzialam coś w stylu że z jakiej okazji ma on za mnie zawsze płacić,no to już inna sprawa. Bo raz że naprawdę nie rozumiem dlaczego a dwa, że przecież to pytanie jest taki, że mógłby wówczas powiedzieć coś w stylu " traktuję Cię jako kogoś więcej niż kolezanke" lub " dla mnie to taka jakby randka" albo cokolwiek co mogłoby dać mi do zrozumienia ze jestem dla niego kimś więcej niż kumpelą. Ale nie zrobił tego.

"Życzę sobie abyś w tym roku zabrał mnie na prawdziwą randkę".


Skończ te analizy, bo przez kolejne 5 lat będziesz się zastanawiać co mogłaś zmienić lub zrobić przy poprzednich sytuacjach z ostatnich lat.
Coś czujesz to zakomunikuj, albo w jedną, albo w drugą, a nie stracisz pół życia na gdybaniu co by było gdybym 6 lat temu podała mu jednak tą spoconą rękę albo wybrała się na ślub jego kuzyna.
Można by z tego nakręcić brazylijską telenowelę ale wszyscy tutaj już przebieramy nóżkami i zastanawiamy się co wreszcie się z tego "wykluje".

[lubiekielbase]

Czy coś się zmieniło?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[I am Rock]

Napisane przez lubiekielbase

Czy coś się zmieniło?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez lubiekielbase

Czy coś się zmieniło?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Minął dopiero tydzień. Coś ty taka narwana? Zapytaj za pół roku

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[I am Rock]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89530024]Minął dopiero tydzień. Coś ty taka narwana? Zapytaj za pół roku

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Raczej za 5 lat.

[ukladlimbiczny]

Czy to już odpowiedni moment?

Co nowego u Ciebie, Autorko?

[aninudy]

Napisane przez ukladlimbiczny

Czy to już odpowiedni moment?

Co nowego u Ciebie, Autorko?

Aż policzyłam. 7 tygodni minęło od ostatniego posta Autorki. Chyba się nie dowiemy jak to się skończyło bo mieli się spotkać 3 tygodnie później czy jakoś tak


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_64582d7210082]

Napisane przez aninudy

Aż policzyłam. 7 tygodni minęło od ostatniego posta Autorki. Chyba się nie dowiemy jak to się skończyło bo mieli się spotkać 3 tygodnie później czy jakoś tak


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Najgorzej, że ja przez te tygodnie zapominam, o co chodziło w wątku, więc próbuję go sobie odświeżyć i zaczynam czytać od początku, ale w którymś momencie dochodzę do wniosku, że no nie, już nie mogę, ta historia zbyt wolno się toczy i odpuszczam... Ech

[Mija62]

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_64582d7 210082;89563096]Najgorzej, że ja przez te tygodnie zapominam, o co chodziło w wątku, więc próbuję go sobie odświeżyć i zaczynam czytać od początku, ale w którymś momencie dochodzę do wniosku, że no nie, już nie mogę, ta historia zbyt wolno się toczy i odpuszczam... Ech [/QUOTE]

To tak samo jak zablokowali mi kartę, zadzwoniłam do banku, a oni pytają o 3 podejrzane transakcje 13 marca. Wtf? I ja mam to pamiętać.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_64582d7210082]

Napisane przez Mija62

To tak samo jak zablokowali mi kartę, zadzwoniłam do banku, a oni pytają o 3 podejrzane transakcje 13 marca. Wtf? I ja mam to pamiętać.

Haha, dobre Jak to się mówi, zadzwonili rychło w czas