Wszechobecna dyskryminacja otyłych!

[Patsak]

Napisane przez parallel_roads

To pozwól, że ja też sprostuję i nie będę dalej bawić się w tę pyskówkę:

1. Wyraźnie napisałam, że w takich sytuacjach powinien zostać przydzielony nadzór nad takim rodzicem, ale widzę, że zamiast czytać co piszę, wolisz trzymać się swojej wizji mnie, którą sobie wymyśliłaś

2. W żadnym momencie Ciebie nie obraziłam, skrytykowałam ostro Twój szkodliwy post

3. To co otyły rodzic robi takiemu dziecku to nie jest przemoc, nie mam pojęcia skąd wzięłaś taką definicję

4. Po raz piąty tutaj piszę, że ludzie muszą nauczyć się odróżniać krytykę czyjegoś wyglądu (i traktować stan takich osób jako celowe działanie bycia grubym) a poruszanie tematu otyłości, a znowu ktoś mi wmawia, że zabraniam rozmawiać na temat otyłości, bo komuś się zrobi przykro. Nie, komuś zrobi się przykro czytając posty takie jak Twoje

5. Pogrubione: a w którym miejscu nie wykazuję się empatią dla osób otyłych? Cały czas to robię na tym wątku, zresztą stricte o dzieciach też pisałam, ja akurat w przeciwieństwie do Ciebie nie czuję potrzeby kierować słów typu 'trumna' do osób grubych

Ja skrytykowalam ostro szkodliwe dzialanie wymierzone w dziecko i podobno jestem obrzydliwa ignorantka, ty skrytykowalas ostro 'szkodliwy' post krytykujacy robienie krzywdy komus i jestes bojowniczka o sprawiedliwosc Ciekawe, co jest bardziej szkodliwe, no zastanowmy sie.
I heheszki ze tak najlepiej odbierajmy dzieci otylym rodzicom, ale gupia lasia przylazla i pisze ze rodzice som zli bo chcom zabic dziecko - no tak, to jest powazne traktowanie tematu i empatia na sto dwa oraz szacunek do rozmowcy.
Milion razy piszesz nie wiem po co do mnie o krytykowaniu wygladu chociaz ja ci piaty raz powtarzam ze ani slowa na ten temat nie napisalam a wrecz przeciwnie, twierdze ze nikogo dyskryminowac ani obrazac nie wolno (moze dotrze tym razem) i jesli komus moze sie zrobic przykro od moich postow, jakbys je czytala, to jedynie rodzicom doprowadzajacym do chorobliwej otylosci u dzieci, bo tylko o nich pisze, i powinno im byc przykro.
Odsylam cie do artykulu na temat nieprawidlowego zywienia dziecka jako formy przemocy, chociaz sie dziwie ze to trzeba tlumaczyc komus tak podobno obcykanemu w temacie:
http://www.endokrynologiapediatryczn...les/a_1697.pdf
TLDR:
Przyjmując, iż otyłość może być następstwem
stwarzania dziecku warunków życia drastycznie zakłócających jego rozwój (niewłaściwa dieta
i/lub brak należytych starań rodzica zmierzających
do zdiagnozowania i leczenia przyczyn problemu
zdrowotnego i rażące zaniedbywanie obowiązków), należy wnioskować, iż właśnie otyłość może
być wystarczającym powodem odebrania dziecka/
nastolatka (w definicji prawa dotyczącego przemocy w rodzinie dziecko to osoba do 18 roku życia
[34]) rodzicom/opiekunom. Zarzut wobec opiekunów może być formułowany jako czyn zabroniony
wyszczególniony w Artykule 207 kodeksu karnego
[35]. Paragraf 1 tego artykułu dopuszcza interpretację, iż przestępstwo znęcania może polegać na zaniechaniu (zaniedbanie właściwego żywienia i lub
opieki lekarskiej).
Otyłość jest zespołem polietiologicznym, który
może mieć swoje podłoże w niewłaściwie sprawowanej opiece nad dzieckiem.
Niewłaściwa opieka nad dzieckiem, prowadząca do uszczerbku na zdrowiu, w tym do nadwagi lub otyłości, może być traktowana jako wykroczenie wobec prawa zakazującego maltretowania
dzieci.

[marza_mr]

Napisane przez Mijanou

To chyba najbardziej chodliwe rozmiary 40-44 i naprawdę prawie wszystko wygląda ok na dziewczynach w tym rozmiarze. I chyba dlatego największy wybór jest własnie na taką rozmiarówkę

Chyba na dziale męskim
Jeśli chodzi o damskie rozmiary raczej 37-40. Powyżej 40 są to już spore rozmiary, jak na kobietę i nie wszystkie buty wyglądają dobrze.

[Pani_Mada]

Napisane przez marza_mr

Chyba na dziale męskim
Jeśli chodzi o damskie rozmiary raczej 37-40. Powyżej 40 są to już spore rozmiary, jak na kobietę i nie wszystkie buty wyglądają dobrze.

przecież tam była mowa o ubraniach, nie butach

[marza_mr]

Napisane przez Pani_Mada

przecież tam była mowa o ubraniach, nie butach

Coś pokręciłam w takim razie

[Trzepotka]

Treść usunięta

[edan84]

Dla mnie dziwne jest porównywanie tego co jest w zachodniej Europie i jak się ludzie zachowują do tego co jest w Polsce.
Sorry, ale w Polsce osoba czarnoskóra to nadal niespotykane zjawisko. Polska to w 97% Polacy, 2,5% Ślązacy (czyli w sumie Polacy), a tylko 0,5% to odrębne narodowości. Z czego przygniatająca większość to i tak Ukraińcy.
A Ukraina tak jak Polska, też kolonii nie miała. Więc nie ma co się dziwić, że ludzie nigdy w życiu nie widząc nikogo innego poza Polakiem (ewentualnie Ślązakiem lub Ukraińcem), to z zaciekawieniem oglądają się za osoba której rasę mogli widzieć tylko w zagranicznych serialach

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez Mijanou

Ludzie, dajcie sobie wzajemnie żyć.
Generalnie komentowanie czyjegoś ciała, koloru skóry, wagi jest mocno nie ok.
Ja tutaj widzę różnych ludzi. O różnym kolorze skóry, wadze, stroju itd. I naprawdę nikt się za nikim tu nie ogląda i nie komentuje cudzego wyglądu.

Najlepszy komentarz w tym wątku.

[Szewestyn]

Napisane przez Mijanou

Ludzie, dajcie sobie wzajemnie żyć.
Generalnie komentowanie czyjegoś ciała, koloru skóry, wagi jest mocno nie ok.

No chyba że twerkuje

[tinkerver2]

Szkoła to jest dopiero miejsce obserwacji osób otyłych. Odbieram dzieci, i najczęściej pulchni rodzice odbierają równie pulchne dzieciaki. Do szkoły - batoniki, drozdzoweczki, cola, czipsy. Jak te dzieci mają nie być grube? Ja nie mówię o okazjonalnym daniu słodyczy. Tylko regularnie, codziennie, dzień w dzień.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[kaledonia]

Napisane przez tinkerver2

Szkoła to jest dopiero miejsce obserwacji osób otyłych. Odbieram dzieci, i najczęściej pulchni rodzice odbierają równie pulchne dzieciaki. Do szkoły - batoniki, drozdzoweczki, cola, czipsy. Jak te dzieci mają nie być grube? Ja nie mówię o okazjonalnym daniu słodyczy. Tylko regularnie, codziennie, dzień w dzień.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Na szczęście w polskich szkołach nie ma obecnie sklepików ze słodyczami, to był dramat. Ile krzyku o to było
Nie wiem, ale kiedyś były automaty z coca colą, są jeszcze

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Limonka2738]

Napisane przez kaledonia

Na szczęście w polskich szkołach nie ma obecnie sklepików ze słodyczami, to był dramat. Ile krzyku o to było
Nie wiem, ale kiedyś były automaty z coca colą, są jeszcze

To jest najbardziej zbędna ustawa w historii ustaw.

Uważaj, bo gdyby mi zamknęli sklepik szkolny, to bym sobie nie dała rady, żeby kupić batonika.

Albo bym go po prostu kupiła w Żabce w drodze do szkoły.

Ze wszystkich rzeczy, które szkoły mogą zrobić, żeby nauczyć dzieciaki dobrego żywienia, zamknięcie sklepiku jest chyba jedną z najsłabszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

Napisane przez Limonka2738

To jest najbardziej zbędna ustawa w historii ustaw.

Uważaj, bo gdyby mi zamknęli sklepik szkolny, to bym sobie nie dała rady, żeby kupić batonika.

Albo bym go po prostu kupiła w Żabce w drodze do szkoły.

Ze wszystkich rzeczy, które szkoły mogą zrobić, żeby nauczyć dzieciaki dobrego żywienia, zamknięcie sklepiku jest chyba jedną z najsłabszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też tak uważam. Jak ktoś zapomniał kanapek to ten wafelek czy drożdżówka jest lepsza niż pusty burczacy brzuch przez parę godzin czy ból głowy z głodu. Plus zakazany owoc smakuje najlepiej. Zamiast zakazów powinna być edukacja i edukacja plus edukacja, ale taka mądra. Jak ktoś zje pączka raz kiedyś bo miał ochotę to mu nic się nie stanie.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[khloe]

Napisane przez Limonka2738

To jest najbardziej zbędna ustawa w historii ustaw.

Uważaj, bo gdyby mi zamknęli sklepik szkolny, to bym sobie nie dała rady, żeby kupić batonika.

Albo bym go po prostu kupiła w Żabce w drodze do szkoły.

Ze wszystkich rzeczy, które szkoły mogą zrobić, żeby nauczyć dzieciaki dobrego żywienia, zamknięcie sklepiku jest chyba jedną z najsłabszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie.
Jak ktoś chce, to zawsze znajdzie sposób.
Zresztą sklepiki z tego co kojarzę, to wróciły do szkół.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 19:11 ---------- Poprzedni post napisano o 19:10 ----------

Napisane przez tinkerver2

Szkoła to jest dopiero miejsce obserwacji osób otyłych. Odbieram dzieci, i najczęściej pulchni rodzice odbierają równie pulchne dzieciaki. Do szkoły - batoniki, drozdzoweczki, cola, czipsy. Jak te dzieci mają nie być grube? Ja nie mówię o okazjonalnym daniu słodyczy. Tylko regularnie, codziennie, dzień w dzień.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Ja niestety to widzę w marketach, jak stoję w kolejce do kasy.
Grubi rodzice, grube dzieci i chipsy, cola, jogurciki "dla dzieci" mnóstwo słodyczy w koszach 🤷

Strasznie to smutne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Trzepotka]

Treść usunięta

[khloe]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

A to ja o ten pierwotnym zamyśle pisałam.
To było za Ewy Kopacz?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

U mojego syna w szkole sklepik działa. Jeszcze nie wiem, jaki tam jest asortyment, ale już wysępił kasę, więc pewnie wkrótce się dowiem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez khloe

[/COLOR]Ja niestety to widzę w marketach, jak stoję w kolejce do kasy.
Grubi rodzice, grube dzieci i chipsy, cola, jogurciki "dla dzieci" mnóstwo słodyczy w koszach 🤷

Strasznie to smutne.

A to mnie bawi.

Szczupli rodzice też mają dokładnie takie same artykuły w koszach.

Wiem, bo też złapałam się na takim paskudnym myśleniu jak byłam kasjerką - "12 litrów Coli, nic dziwnego, że tak wyglądacie". Ale potem postanowiłam zaobserwować. I szczuplj też kupowali 12 litrów Coli i chipsy. Tylko na to tak nie zwracałam uwagi, dopóki aktywnie nie postanowiłam się temu przyjrzeć.

Niestety ludzie mają tendencję do oceniania grubych ludzi negatywnie za dokładnie to samo, co ignorują u szczupłych.

[natalia_t]

Napisane przez Limonka2738

To jest najbardziej zbędna ustawa w historii ustaw.

Uważaj, bo gdyby mi zamknęli sklepik szkolny, to bym sobie nie dała rady, żeby kupić batonika.

Albo bym go po prostu kupiła w Żabce w drodze do szkoły.

Ze wszystkich rzeczy, które szkoły mogą zrobić, żeby nauczyć dzieciaki dobrego żywienia, zamknięcie sklepiku jest chyba jedną z najsłabszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jako 8latka wożona przez rodziców pod drzwi szkoły i odbierana byś sobie po drodze kupiła w żabce? I np. bez pieniędzy?
Bo ja pamiętam jak to było ze mną gdy miałam te 7-10 lat. Codziennie dostawałam do szkoły kanapkę, owoc, 2zł. Za te pieniądze można było wtedy kupić sobie naprawdę sporo. I w ten sposób dzień w dzień jadłam słodkie bułki, wafelki, piłam słodkie napoje, jadłam gumy, żelki, chipsy. Oczywiście nie wszystko, bo w różnych konfiguracjach, ale jednak codziennie.
Myślę, że jednak szkoła to nie jest miejsce na zarabianie pieniędzy przy sprzedaży słodyczy. Owszem, dzieci mogą sobie pójść do sklepu i kupić słodycze, jednak zawsze to jakieś utrudnienie w zdobyciu słodkości i te najmłodsze tak łatwo sobie nie pójdą i nie kupią.

---------- Dopisano o 20:23 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------

Napisane przez khloe

Ja niestety to widzę w marketach, jak stoję w kolejce do kasy.
Grubi rodzice, grube dzieci i chipsy, cola, jogurciki "dla dzieci" mnóstwo słodyczy w koszach 🤷

Strasznie to smutne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Staram się nie zaglądać ludziom do koszyków, ale niektóre zakupy rzucają się w oczy...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Limonka2738

Szczupli rodzice też mają dokładnie takie same artykuły w koszach.

Chipsy, cola, jogurciki i słodycze brzmi dokładnie jak coś, co moich rodzice (bynajmniej nie otyli) ładowali do koszyka jak mój młodszy brat (też nie otyły) był dzieckiem.

[parallel_roads]

Napisane przez Limonka2738

A to mnie bawi.

Szczupli rodzice też mają dokładnie takie same artykuły w koszach.

Wiem, bo też złapałam się na takim paskudnym myśleniu jak byłam kasjerką - "12 litrów Coli, nic dziwnego, że tak wyglądacie". Ale potem postanowiłam zaobserwować. I szczuplj też kupowali 12 litrów Coli i chipsy. Tylko na to tak nie zwracałam uwagi, dopóki aktywnie nie postanowiłam się temu przyjrzeć.

Niestety ludzie mają tendencję do oceniania grubych ludzi negatywnie za dokładnie to samo, co ignorują u szczupłych.

Mam takie same obserwacje. Wystarczy sobie spojrzeć na komentarze pod jakimiś postami na instagramie gdzie jakaś modelka/szczupła laska wrzuca mukbang czy po prostu pokazuje swoje wielkie burgery albo obiad w Maku i jest spoko. A jakby otyła osoba coś takiego wrzuciła to zupełnie inne komentarze. A przypominam, że to tylko wycinek z życia tych osób.

[Limonka2738]

Napisane przez parallel_roads

Mam takie same obserwacje. Wystarczy sobie spojrzeć na komentarze pod jakimiś postami na instagramie gdzie jakaś modelka/szczupła laska wrzuca mukbang czy po prostu pokazuje swoje wielkie burgery albo obiad w Maku i jest spoko. A jakby otyła osoba coś takiego wrzuciła to zupełnie inne komentarze. A przypominam, że to tylko wycinek z życia tych osób.

Dokładnie tak.


I to nie jest tak, że ja uważam, że to geny, magia i tycie z powietrza. Te otyłe osoby jedzą źle, jest to fakt niezaprzeczalny.


Ale mnie nie raz, nie dwa można było złapać w Biedrze z dwoma pakami rukoli na taśmie (uwielbiam rukolę), pomidorami i wodą mineralną, jak byłam otyła.



Czy się odchudzałam? Nie, rukolę i pomidory kładłam sobie na odgrzewaną pizzę z Żabki, a do wody dolewałam w domu soku z czarnego bzu do rozcieńczania z Ikei.

[Chailleach]

Napisane przez natalia_t

Jako 8latka wożona przez rodziców pod drzwi szkoły i odbierana byś sobie po drodze kupiła w żabce? I np. bez pieniędzy?
Bo ja pamiętam jak to było ze mną gdy miałam te 7-10 lat. Codziennie dostawałam do szkoły kanapkę, owoc, 2zł. Za te pieniądze można było wtedy kupić sobie naprawdę sporo. I w ten sposób dzień w dzień jadłam słodkie bułki, wafelki, piłam słodkie napoje, jadłam gumy, żelki, chipsy. Oczywiście nie wszystko, bo w różnych konfiguracjach, ale jednak codziennie.
Myślę, że jednak szkoła to nie jest miejsce na zarabianie pieniędzy przy sprzedaży słodyczy. Owszem, dzieci mogą sobie pójść do sklepu i kupić słodycze, jednak zawsze to jakieś utrudnienie w zdobyciu słodkości i te najmłodsze tak łatwo sobie nie pójdą i nie kupią.

Zależy, czy rodzice latami prowadzają dzieciaka, czy chodzi do szkoły samo Ja od drugiej klasy zazwyczaj szłam/wracałam ze znajomymi ze szkoły, a że na naszej trasie było mnóstwo mniejszych i większych sklepików, to wybór słodkości mieliśmy duży.

O ile ewentualnie mogłabym się zgodzić, co do (nie)obecności w sklepikach słodyczy, to za moich czasów problem był taki, że sklepiki poza słodkościami praktycznie nie oferowały nic innego, ewentualnie po zbójeckich cenach. Nie wiem, jak teraz. Pamiętam, że znacznie chętniej zjadłabym np. kanapkę, zamiast batonika, ale płacić 4-5zł za ohydztwo z łychą majonezu, plasterkiem wędliny, plasterkiem sera i zdechłą sałatą? No way

[parallel_roads]

Też myślę, że fajnie jakby sklepiki oferowały zdrowe i smaczne przekąski. Jasne, że jak dzieciak będzie chciał to sobie może kupić batona w Żabce albo skoczyć po frytki do Maka, ale jeśli na miejscu byłoby normalne, zdrowe jedzenie, to dzieci miałyby jakąś alternatywę na coś zbliżonego do obiadu albo kanapki. Batony niech też będą, ale właśnie żeby nie było tak, że innej opcji niż ciastka, batony, słodycze albo kawałki pizzy nie ma. U mnie dodatkowo była taka opcja w podstawówce, że można było sobie rano w sekretariacie zamówić obiad, który dowozili jakoś w południe, też nie było to najzdrowsze/najpyszniejsze, ale pomysł fajny, gdyby tylko zmienili catering.

Btw u mnie w szkole w podstawówce drzwi były na kartę (mieli je rodzice), jak ktoś inny chciał wejść/wyjść, to musiał mrugnąć do dozorcy, więc opcji, żeby sobie wyjść w trakcie nie było (bardzo pilnowali, żeby dziecko sobie ot tak nie wyszło ze szkoły jeśli wcześniej do niego nie poszło i nie powiedziało, że idzie do lekarza czy coś, a nawet wtedy raczej wymagali by rodzic przyszedł po dziecko do szkoły). Miało to niby służyć bezpieczeństwu dzieci, pewnie też uniknąć wagarowania czy sytuacji właśnie gdy dziecku pod opieką szkoły może się coś stać i potem byłby problem. No, ale dodatkowo było one raczej skazane na to co jest w sklepiku, o ile nie przyniosło sobie do szkoły jedzenia z domu albo ze sklepu po drodze (akurat w pobliżu żadnego nie było). A akurat w naszym sklepiku dopiero pod koniec zaczęli wprowadzać jakieś tam kanapki z ciemnego pieczywa, owoce, ale dalej proporcja syfu do jedzenia to było jakieś 10:1, na przerwach były tam straszne kolejki, sama niestety zwykle kupowałam tam jakieś batony/pączki/zupki w proszku

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez parallel_roads

Też myślę, że fajnie jakby sklepiki oferowały zdrowe i smaczne przekąski. Jasne, że jak dzieciak będzie chciał to sobie może kupić batona w Żabce albo skoczyć po frytki do Maka, ale jeśli na miejscu byłoby normalne, zdrowe jedzenie, to dzieci miałyby jakąś alternatywę na coś zbliżonego do obiadu albo kanapki. Batony niech też będą, ale właśnie żeby nie było tak, że innej opcji niż ciastka, batony, słodycze albo kawałki pizzy nie ma. U mnie dodatkowo była taka opcja w podstawówce, że można było sobie rano w sekretariacie zamówić obiad, który dowozili jakoś w południe, też nie było to najzdrowsze/najpyszniejsze, ale pomysł fajny, gdyby tylko zmienili catering.

Btw u mnie w szkole w podstawówce drzwi były na kartę (mieli je rodzice), jak ktoś inny chciał wejść/wyjść, to musiał mrugnąć do dozorcy, więc opcji, żeby sobie wyjść w trakcie nie było (bardzo pilnowali, żeby dziecko sobie ot tak nie wyszło ze szkoły jeśli wcześniej do niego nie poszło i nie powiedziało, że idzie do lekarza czy coś, a nawet wtedy raczej wymagali by rodzic przyszedł po dziecko do szkoły). Miało to niby służyć bezpieczeństwu dzieci, pewnie też uniknąć wagarowania czy sytuacji właśnie gdy dziecku pod opieką szkoły może się coś stać i potem byłby problem. No, ale dodatkowo było one raczej skazane na to co jest w sklepiku, o ile nie przyniosło sobie do szkoły jedzenia z domu albo ze sklepu po drodze (akurat w pobliżu żadnego nie było). A akurat w naszym sklepiku dopiero pod koniec zaczęli wprowadzać jakieś tam kanapki z ciemnego pieczywa, owoce, ale dalej proporcja syfu do jedzenia to było jakieś 10:1, na przerwach były tam straszne kolejki, sama niestety zwykle kupowałam tam jakieś batony/pączki/zupki w proszku

Co to znaczy zamówić obiad? Nie było stołówki? U mnie w szkole była, u mojego syna też jest.
Robią smaczne, domowe jedzenie. Pewnie nie zawsze jakieś super zdrowe, bo i panierki i sosy, ale wolę, żeby dziecko zjadło obiad o normalnej porze, niż kiedy wracamy z pracy czyli 17-18.
Ale moje dziecko jest raczej na dolnej granicy normy wagowej, więc mam nadzieję, że nikt nie lustruje jego talerza ani moich zakupów (a bywają tam i batoniki i czekolady).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[parallel_roads]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;88155057]Co to znaczy zamówić obiad? Nie było stołówki? U mnie w szkole była, u mojego syna też jest.
Robią smaczne, domowe jedzenie. Pewnie nie zawsze jakieś super zdrowe, bo i panierki i sosy, ale wolę, żeby dziecko zjadło obiad o normalnej porze, niż kiedy wracamy z pracy czyli 17-18.
Ale moje dziecko jest raczej na dolnej granicy normy wagowej, więc mam nadzieję, że nikt nie lustruje jego talerza ani moich zakupów (a bywają tam i batoniki i czekolady).
[/QUOTE]

Była stołówka, ale tylko jako miejsce na jedzenie tego obiadu, zamawiali na życzenie catering w styropianowych pudełkach, sami nic nie gotowali

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez parallel_roads

Była stołówka, ale tylko jako miejsce na jedzenie tego obiadu, zamawiali na życzenie catering w styropianowych pudełkach, sami nic nie gotowali

Aha, ok. To wolę moją opcję Prawdę mówiąc byłabym szczęśliwa, gdybym sama mogła z tej stołówki zamawiać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;88155057]Co to znaczy zamówić obiad? Nie było stołówki? U mnie w szkole była, u mojego syna też jest.
Robią smaczne, domowe jedzenie. Pewnie nie zawsze jakieś super zdrowe, bo i panierki i sosy, ale wolę, żeby dziecko zjadło obiad o normalnej porze, niż kiedy wracamy z pracy czyli 17-18.
Ale moje dziecko jest raczej na dolnej granicy normy wagowej, więc mam nadzieję, że nikt nie lustruje jego talerza ani moich zakupów (a bywają tam i batoniki i czekolady).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]U mnie stołówka też była, ale warunki jedzenia obiadu mocno średnie. Przerwa obiadowa trwała 20 min, nauczyciel nie zawsze wypuszczał równo z dzwonkiem, a stołówka była w innym skrzydle. Po dobiegnięciu tam, wystaniu w kolejce i odebraniu jedzenia zostawało 10 min na zjedzenie dwóch dań i powrót do klasy. Więc w końcu rodzice wykupili mi tylko pół obiadu i jadłam tylko drugie bez zupy, żeby chociaż tak nie pędzić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez invisible_01

U mnie stołówka też była, ale warunki jedzenia obiadu mocno średnie. Przerwa obiadowa trwała 20 min, nauczyciel nie zawsze wypuszczał równo z dzwonkiem, a stołówka była w innym skrzydle. Po dobiegnięciu tam, wystaniu w kolejce i odebraniu jedzenia zostawało 10 min na zjedzenie dwóch dań i powrót do klasy. Więc w końcu rodzice wykupili mi tylko pół obiadu i jadłam tylko drugie bez zupy, żeby chociaż tak nie pędzić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie na razie dziecko jest małe, więc idą wszyscy całą klasą jeść poza przerwami dla starszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;88155159]U mnie na razie dziecko jest małe, więc idą wszyscy całą klasą jeść poza przerwami dla starszych.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Mam nadzieję, że to się zmieniło we wszystkich szkołach, bo u mnie to tak wyglądało od 1 klasy SP. Ale to początek lat 90. był, więc pewnie to poszło z duchem czasu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz