samotność spowodowana niską samooceną - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-07-08, 22:11   #1
Hungi13
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 8

samotność spowodowana niską samooceną


Hej,
piszę do Was, bo od kilku miesiecy okropnie się czuję przez moją niską samoocenę, a nawet nie mam się komu wyżalić. Zaczęło się w listopadzie, gdy problemy alkoholowe mojego ojca się nasiliły. Pił od kilku lat, co prawda nigdy nie upijał sie publicznie i nie leżał pijany w rowie, był cały czas w domu, ale ciągle był pijany. Był na jednym odwyku, potem na drugim. Miał od tego czasu 2 małe wpadki, ale widać, że sie stara. Natomiast ja od listopada bardzo się zmieniłam, zgorzkniałam, zrobiłam się nieufna (nie ufam już chyba nikomu), jestem cyniczna. W dodatku mam bardzo niską samoocenę, zawsze taką miałam ale ostatnio to jest już totalne bagno. Myślę, ze na moją niską samoocenę wpływ mają też sprawy sercowe, a raczej ich brak. Zaznaczę, ze mam 23 lata i nigdy z nikim nie byłam, tak wiem, że to dziwne w XXI wieku.... Kilka miesięcy temu, podczas odwiedzin u koleżanki, która mieszka za granicą poznałam chłopaka, który właśnie się tam przeprowadził. Pogadaliśmy, potem on mnie znalazł na fb i tak przez kilka miesięcy sobie rozmawialiśmy. Ale ja uważałam, że on pisze do mnie tylko dlatego, ze jest sam w nowym pańśtwie i mu się nudzi. Raz byliśmy na kawie z jego inicjatywy, czasami miałam wrażenie, ze podczas tych naszych rozmów on dawał mi do zrozumienia, że mu się podobam ale ja zawsze się na to blokowałam... No bo jak ja mogę się komuś pobobać? I jaki on musi być beznadziejny, że się mną interesuje.... Nasz kontakt urwał się krótko po tym jak on przeprowadził się do jeszcze innego państwa, podejrzewam, ze albo sobie tam kogoś znalazł, albo miał dosyć tego że ja nie wykazuję mu zadnego zainteresowania. Zrobiło mi się przykro, bo ten chłopak mi się podobał i uświadomiłam sobie, że z takim podejściem jak moje zawsze będę samotna i będę odpychac od siebie ludzi. Tylko, że ja na prawdę nie wierzę w to, ze mogę się komuś podobać... Jestem spokojna, nudna i nie sądzę, zeby ktoś cchiał przebywać z taką osobą. Moja koleżanka uświadomiła mi, że jestem asertywna w stosunku do chłopaków i nie wierzę w to, ze mogę się komuś podobać, po tym jak opowiedziałam o tym jak to chłopak na przystanku próbował mnie podrywać i prosił o mój nr, a ja od razu, ze nie. Sama była też świadkiem podobnej sceny na żywo. Myślę, że ma całkowitą rację, ja nawet z nią nie wierzyłam i nasza znajomosć się rozpadła. Po tym wszystkim stwierdziłam, że muszę zmienić otoczenie. Okazało, ze mogę ubiegać się o stypendium zagraniczne połączone z moimi studiami, bardzo się ucieszyłam, bo wiem, ze zmiana otoczenia dobrze by mi zrobiła, a i od znajomych którzy byli na tym stypendium wiem, że dużo się człowiek może nauczyć. Dodam tylko, ze studiuję dość nietypową filologię, wiec wyjazd za granicę jak najbardziej wskazany. No, ale jak ktoś ma pecha to na całej linii, nie dostałam tego stypendium, jestem na liście rezerwowych. Szanse są raczej małe, bo w tym roku zgłosiło się 2 razy więcej chętnych niż jest miejsc... Wcześniej nie było takich problemów, raczej wszyscy ode mnie z uczelni się dostawali. Bardzo mnie to załamało, płakałam prawie tydzień. Przez moje problemy trochę zaniedbałam studia, został mi jeszcze tylko rok, ale obawiam się, ze nie opanuje już tego języka na dobrym poziomie, całkowicie mi się już odechciało, boję się że nie znajdę żadniej dobrej pracy po tych studiach, moje ambicje całkowicie gdzieś uleciały. Stypendium było dla mnie wielką szansą. Teraz są wakacje, spędzam je na wsi w rodzinnym domu, bo mam dosyć miasta w któym studiuję. Ale ostatnio moje samopoczucie znów się pogorszyło, jest mi bardzo smutno, czuję się bezradna, mam niską samoocenę nie wierzę w to, że ktoś mnie może lubić, a co dopiero pokochać. Jestem bardzo samotna. Przez to, że w ciagu ostatnich miesięcy byłam taka zgorzkniała zamknełam się na ludzi, rzadko kiedy wychodziłam, straciłam kilkoro znajomych, mam wrażenie ze ciągle ich tracę. Moja dobra koleżanka tez ma mnie chyba już dosyć powoli, no bo ile można wysłuchiwać narzekań i marudzeń, i spedzać czzas z takim ponurakiem jak ja? Nigdy nie byłam duszą towarzystwa, jestem typem introwertyka, ale moi znajomi uważali mnie za osobę sympatyczną, spokojną ale i mającą charakterek. BYłam chyba lubiana i często zapraszana do znajomych, nie doceniałam tego. Teraz mi tego brakuje... Jestem samotna, zgorzkniała i zakompleksiona w dodatku czasami czuję się jakbym miała 40 lat i nic dobrego miało by mnie w życiu już nie spotkać, a przecież mam dopiero 23 lata i całę życie przede mną. W dodatku za tydzień wyjeżdząm na 2 tygodnie za granicę na kurs jezykowy i chciałabym tam spędzić fajnie czas, ale z moim samopoczuciem czarno to widzę.. Zniechęcę tylko ludzi do siebie. Ostatnimi czasy jest mi tak smutno, ze momentami aż mnie mdli i często płaczę...Mam ochotę całkowicie zmienić swoje otoczenie, to stypendium było szansą, a tak to dalej muszę się męczyć tutaj Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji? Jak nabrać pewności siebie, otworzyć się na ludzi i na miłość? Proszę pomóżcie, bardzo chciałabym zmienić ten beznadziejny stan w którym znajduję się od kilku miesięcy, ale nie mam siły, nie umiem.....
Hungi13 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-09, 11:04   #2
mariamalaria
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 4 900
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Mam 48 i uwierz, że nie czuje się "jakbym miała 40 lat ". A ty wybierz się do lekarza. Psychiatry konkretnie. Oni pomagają na depresję.
mariamalaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-09, 12:46   #3
darkness_side
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-06
Wiadomości: 114
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Przeczytałam Twój post i doszłam do wniosku, że trochę jakbym czytała o swoim zyciu...Tyle, że u mnie skończyło się to tragicznie...
Mój tata też miał problem alkoholowy, miał nałóg i niestety rok temu przegrał życie...Ale nigdy, ale to NIGDY nie czułam, nadal nie czuję ani nie myślałam, że jestem dzieckiem z PATOLOGII. Zawalił mi się świat, bardzo często płaczę, uświadomiłam sobie, że pewna piosenka EWIDENTNIE bardzo dobrze pokazuje to co przeszłam....Nosze żałobę, która ma trwać 2 lata, ale u mnie będzie ona trwała całe życie...Czasami są dni kiedy myślę o śmierci i nie mam już po co żyć. A wiem, że nie mam za bardzo po co. Żyję już tylko dla CELÓW. Chyba nic więcej się już nie liczy...Bo rodziny po za mamą i bratem też nie mam więc... Mam 22 lata, jestem rok do Ciebie młodsza. Też nigdy nie byłam z chłopakiem. Na razie się na to nie zapowiada, na razie nie szukam i na razie z nikim nie chcę być bo to nie jest ten czas. Od dwóch (zaraz prawie) lat mieszkam w nowym województwie, tutaj robię prawo jazdy i nie mogę się doczekać aż się wyrwe w rodzinne strony, no ale na to muszę poczekać trochę. Mam kilkoro znajomych w moim rodzinnym mieście i chciałabym ich odwiedzać no i będe oczywiście. Poznałam kilka osób gdy byłam na pewnym kursie, dwa razy się spotykaliśmy. Odbywam staż w firmie i poznałam kilka osób. Wcześniej się izolowałam, ale nie chcę tego bo wiem, że do tego szybka droga do depresji albo do razu do...śmierci...
Niską samoocenę i kompleksy mam odkąd dojrzałam, a więc od kiedy stałam się kobietą, planuje sie tego pozbyć w ciągu 2-3 lat bo nie chcę tak wyglądać. Wciąż tak samo, uważam sie w tej chwili za nieatrakcyjną, zagubioną, niekochaną osobą. Czuje, że nikt mnie nie rozumie, że na świecie jestem sama. W przyszłości za te 2-3 lata chce założyć aparat ortodontyczny i poddać się korekcji wzroku. Dla mnie są to duże zmiany, psycholog powiedział, że nie takie duże. Ponad 10 lat temu miałam dużo koleżanek i super podstawówkę, ale potem sie przeprowadziłam na wieś do gimnazjum, tata otworzył własną działalność i spędziłam tam 8 lat.

Twój tata ma wybór, był na wielu odwykach. Mój nigdy choć obiecywał mamie, że w końcu ''sie zaszyje''. Ostatniego roku nie doczekał, a to był rok kiedy miały być zmiany, miał kupić sobie mieszkanie z mamą, tu gdzie ja mieszkam z bratem, zmienić prace bo czuł, że wypala sie przez alkohol...
Wspieraj swojego tatę jak możesz. Jeśli Twoja rodzina też jest wspierająca, nie odwróciła się to niech też pomaga.

Nie zamykaj się na ludzi, to na pewno. Idź do psychologa, ja ze swojego postu tez się dowiedziałam, że musze chodzić na terapie bo to jest potrzebne, bo musze emocjonalnie to przeżyć, stratę ojca...co na pewno zrobie jak tylko zdam prawko szybko bo chcę być niezależna, w jakimś stopniu wolna...O tym zawsze ''marzyłam''.
U mnie to teraz nie jest czas na związki, nie, nie, bo chodzi o to co przeżyłam, ale też o kompleksy. Jeśli czujesz, ze Ty jesteś gotowa to buduj coś, ale pomału.
Uważam, że najpierw musisz wyleczyć kompleksy. Ja też najpierw je musze wyleczyć (długa droga) zanim po przeboleniu tego i w ogóle zanim kogoś poznam.

No i wyjdż do ludzi, nie zamykaj się w sobie bo to jest najgorsze. Wiem, że czasem będąc w TŁUMIE LUDZI ludzie nadal są SAMOTNI i mogą coś odwalić (wpaść w depresje, zabić sie) ale próbuj normalnie żyć, masz motywacje do życia na pewno i nie trać jej. Uwierz w siebie i wybierze sie do psychologa. To Ci bardzo pomoże, tak jak pomoże mnie. U Ciebie uważam nie jest najgorzej. Ja też powoli wyszłam, mimo, że nadal czuje sie SAMA. Ale czuje, że powoli wychodzę na prostą. Staram się śmiać, czasem uśmiechać mimo, że to cholernie trudne, rozmawiać z ludźmi...
darkness_side jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-09, 21:29   #4
201709120941
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 608
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Najgorszy txt jaki można dać ' wyjdz do ludzi'

Wysyłane z Compacta za pomocą Tapatalk 2
201709120941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-09, 22:49   #5
Hungi13
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 8
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Cytat:
Napisane przez darkness_side Pokaż wiadomość
Przeczytałam Twój post i doszłam do wniosku, że trochę jakbym czytała o swoim zyciu...Tyle, że u mnie skończyło się to tragicznie...
Mój tata też miał problem alkoholowy, miał nałóg i niestety rok temu przegrał życie...Ale nigdy, ale to NIGDY nie czułam, nadal nie czuję ani nie myślałam, że jestem dzieckiem z PATOLOGII. Zawalił mi się świat, bardzo często płaczę, uświadomiłam sobie, że pewna piosenka EWIDENTNIE bardzo dobrze pokazuje to co przeszłam....Nosze żałobę, która ma trwać 2 lata, ale u mnie będzie ona trwała całe życie...Czasami są dni kiedy myślę o śmierci i nie mam już po co żyć. A wiem, że nie mam za bardzo po co. Żyję już tylko dla CELÓW. Chyba nic więcej się już nie liczy...Bo rodziny po za mamą i bratem też nie mam więc... Mam 22 lata, jestem rok do Ciebie młodsza. Też nigdy nie byłam z chłopakiem. Na razie się na to nie zapowiada, na razie nie szukam i na razie z nikim nie chcę być bo to nie jest ten czas. Od dwóch (zaraz prawie) lat mieszkam w nowym województwie, tutaj robię prawo jazdy i nie mogę się doczekać aż się wyrwe w rodzinne strony, no ale na to muszę poczekać trochę. Mam kilkoro znajomych w moim rodzinnym mieście i chciałabym ich odwiedzać no i będe oczywiście. Poznałam kilka osób gdy byłam na pewnym kursie, dwa razy się spotykaliśmy. Odbywam staż w firmie i poznałam kilka osób. Wcześniej się izolowałam, ale nie chcę tego bo wiem, że do tego szybka droga do depresji albo do razu do...śmierci...
Niską samoocenę i kompleksy mam odkąd dojrzałam, a więc od kiedy stałam się kobietą, planuje sie tego pozbyć w ciągu 2-3 lat bo nie chcę tak wyglądać. Wciąż tak samo, uważam sie w tej chwili za nieatrakcyjną, zagubioną, niekochaną osobą. Czuje, że nikt mnie nie rozumie, że na świecie jestem sama. W przyszłości za te 2-3 lata chce założyć aparat ortodontyczny i poddać się korekcji wzroku. Dla mnie są to duże zmiany, psycholog powiedział, że nie takie duże. Ponad 10 lat temu miałam dużo koleżanek i super podstawówkę, ale potem sie przeprowadziłam na wieś do gimnazjum, tata otworzył własną działalność i spędziłam tam 8 lat.

Twój tata ma wybór, był na wielu odwykach. Mój nigdy choć obiecywał mamie, że w końcu ''sie zaszyje''. Ostatniego roku nie doczekał, a to był rok kiedy miały być zmiany, miał kupić sobie mieszkanie z mamą, tu gdzie ja mieszkam z bratem, zmienić prace bo czuł, że wypala sie przez alkohol...
Wspieraj swojego tatę jak możesz. Jeśli Twoja rodzina też jest wspierająca, nie odwróciła się to niech też pomaga.

Nie zamykaj się na ludzi, to na pewno. Idź do psychologa, ja ze swojego postu tez się dowiedziałam, że musze chodzić na terapie bo to jest potrzebne, bo musze emocjonalnie to przeżyć, stratę ojca...co na pewno zrobie jak tylko zdam prawko szybko bo chcę być niezależna, w jakimś stopniu wolna...O tym zawsze ''marzyłam''.
U mnie to teraz nie jest czas na związki, nie, nie, bo chodzi o to co przeżyłam, ale też o kompleksy. Jeśli czujesz, ze Ty jesteś gotowa to buduj coś, ale pomału.
Uważam, że najpierw musisz wyleczyć kompleksy. Ja też najpierw je musze wyleczyć (długa droga) zanim po przeboleniu tego i w ogóle zanim kogoś poznam.

No i wyjdż do ludzi, nie zamykaj się w sobie bo to jest najgorsze. Wiem, że czasem będąc w TŁUMIE LUDZI ludzie nadal są SAMOTNI i mogą coś odwalić (wpaść w depresje, zabić sie) ale próbuj normalnie żyć, masz motywacje do życia na pewno i nie trać jej. Uwierz w siebie i wybierze sie do psychologa. To Ci bardzo pomoże, tak jak pomoże mnie. U Ciebie uważam nie jest najgorzej. Ja też powoli wyszłam, mimo, że nadal czuje sie SAMA. Ale czuje, że powoli wychodzę na prostą. Staram się śmiać, czasem uśmiechać mimo, że to cholernie trudne, rozmawiać z ludźmi...
Dziękuję Ci za Twoją odpowiedź. Wiem, że izolowanie się od ludźi nie jest dobrym rozwiązaniem, staram się do nich wychodzić, ale to nie jest dla mnie łatwe, czasami poprostu nie mam siły na to, żeby do nich wyjść, albo żeby zrobić cokolwiek... Niestety większość czasu spędzam w samotności. No i te przeklęte kompleksy, wiem, że jeżeli się ich nie pozbędę to nie otworzę się na miłość. Budowanie swojej wartości na kimś nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Także ja też nie jestem gotowa na tworzenie jakiego kolwiek związku.
Jeszcze raz dziękuję Ci za Twoją odpowiedź [COLOR="Silver"]

---------- Dopisano o 22:49 ---------- Poprzedni post napisano o 22:46 ----------

[1=9c7b885137e5ed850f86ce0 a9dd12dda548895b7_5ff7a0a ad4a4b;75352071]Najgorszy txt jaki można dać ' wyjdz do ludzi'

Wysyłane z Compacta za pomocą Tapatalk 2[/QUOTE]
Co Twoim zdaniem jest lepsze w takiej sutuacji? Chciałabym wyjść do ludzi, ale nie mam na to zbytnio siły. Uważasz, że powinno się przeczekać ten okres izolacji?

Edytowane przez Hungi13
Czas edycji: 2017-07-09 o 22:47
Hungi13 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-09, 23:08   #6
lady666macbeth
Zakorzenienie
 
Avatar lady666macbeth
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiadomości: 8 338
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

przykre jest to co piszesz
myślę że trzeba Ci pomóc. Może wybierz się do psychiatry ? Bo możesz miec jakieś zaburzenia depresyjne..
Wiesz, jesteś młodą kobietą, i na pewno jest ktoś komu się podobasz, z tym że zamykasz się na otaczający Cię świat..
__________________
"Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi."
lady666macbeth jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-10, 08:28   #7
mariamalaria
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 4 900
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Też radziłam psychiatrę. Ale autorka nie odniosła się do tego tematu.
mariamalaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-07-10, 10:13   #8
201709120941
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 608
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Przemyśleć sobie wszystko na spokojnie. Nie na siłę.

Wysyłane z Compacta za pomocą Tapatalk 2
201709120941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-11, 14:12   #9
Hungi13
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 8
Dot.: samotność spowodowana niską samooceną

Cytat:
Napisane przez mariamalaria Pokaż wiadomość
Też radziłam psychiatrę. Ale autorka nie odniosła się do tego tematu.
Na razie nie mam możliwość skorzystania z pomocy psychiatry

---------- Dopisano o 14:11 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ----------

[1=9c7b885137e5ed850f86ce0 a9dd12dda548895b7_5ff7a0a ad4a4b;75361176]Przemyśleć sobie wszystko na spokojnie. Nie na siłę.

Wysyłane z Compacta za pomocą Tapatalk 2[/QUOTE]
Może masz rację. Dzięki

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:11 ----------

Cytat:
Napisane przez lady666macbeth Pokaż wiadomość
przykre jest to co piszesz
myślę że trzeba Ci pomóc. Może wybierz się do psychiatry ? Bo możesz miec jakieś zaburzenia depresyjne..
Wiesz, jesteś młodą kobietą, i na pewno jest ktoś komu się podobasz, z tym że zamykasz się na otaczający Cię świat..
Dziękuję, tak było kilku chłopaków któzy się mną interesowali, ale ja niestety nie potrafiłam nigdy im się odwzajemnić. Wydaję mi się, ze to przez to, że rodzice nie nauczyli mnie miłości, okazywania uczuć. Uchodzę raczej za osobę zimną, zdystansowaną.
Hungi13 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-07-11 15:12:54


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:07.