Rozstanie, tracę sens życia - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-09-16, 18:32   #1
Tosia2018
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 4
Unhappy

Rozstanie, tracę sens życia


Cześć, to będzie mój pierwszy post na forum, przepraszam za oddzielny wątek, tak mi jest chyba łatwiej opisać swoja sytuację i prosić was o pomoc. Mam 20 lat, studiuję, staram się być człowiekiem dobrym i bardzo uczciwym. Kiedyś można tak powiedzieć że zamykalam się w klatce, zamykalam się na ludzi, na nowe rzeczy. W grudniu poznałam fajnego chłopaka, o dużej wrażliwości i delikatności, bardzo mi to imponowalo, dlatego tak bardzo się w nim zauroczylam, bo przyznam że sama jestem bardzo wrażliwa, czasem wydaje mi się że jestem za wrażliwa jak na 21 wiek. Do sedna...

Na początku byłam bardzo wycofana w naszej znajomości, nie wierzyłam że możemy być razem po miesiącu mnie przekonał i radził żebym się odważył spróbować z nim być... Odważylam się, byliśmy razem przez pół roku. 2 miesiące temu ze mną zerwał.

Przez 5 miesięcy wszystko było fajnie, potem zaczęłam mieć dziwne myśli, że żyjemy w trójkącie. Miał dużo tzw. Przyjaciółek. Przeszkadzało mi to bo opowiadał o jednej czasami, w kategoriach dobrej kumpeli, ale czasem miałam wrażenie że to cos więcej było. Bo nie ukrywał że kiedyś mu się podobała. W skrócie miałam ciągle obawy, czułam że coś jest nie tak. Byłam zestresowana, zdenerwowana, nie mogłam przeżyć że tak mnie traktuje. Z jednej strony się starał, ale z drugiej jakby zdradzał mnie emocjonalnie, (jak i nie fizycznie) Gdyby ze mną nie zerwał, sama bym to pewnie zrobiła tylko trochę później. Jestem strasznie wrażliwą kobieta, boję się ludzi krzywdzic, zostawiać tak po prostu, bez próby uratowania relacji, nie potrafię być taka jak inni ludzie.

Tłumaczyłam mu że ta sytuacja mi się nie podoba, był nawet moment że nie mogłam nic zjeść, bo widziałam że się ode mnie oddała, że ktoś jest dla niego ważniejszy.

Rozstanie było dla mnie straszne, od 2 miesięcy nie mogę się pozbierać, czuję że chce zmienić swoje życie, że chce zapomnieć w jakiej sytuacji z nim byłam, że chce żyć dalej... Ale te myśli nie dają mi spokoju. Cokolwiek nie zrobię to one ciągle wracaja. Najpierw myśl, że to moja wina, potem jakieś wspomnienie, jego oczy, jego słowa.

Wiem trzeba się pozbierać, jestem młoda itd. Jest dużo kobiet, które były zdradzane, porzucane, ale mimo to nie mogę przez to przejść, boję się że mi się nie uda. Że to było zbyt ciężkie dla mnie przeżycie.

To co zrobił na koniec strasznie zniszylo moje poczucie wartości. Ogólnie to zrzucił cała winę na mnie. Stwierdził że to moja wina ze nie potrafię zrozumieć że jego przyjaciółka jest dla niego ważniejsza niż ja. Sugerował nawet ze jestem chora psychicznie, jednak wszystkie moje kumpele dziwią się że tak długo z nim wytrzymałam w takim układzie, że to normalne że chciałam być dla niego najważniejsza osobą. Nie wiem naprawdę się starałam uwierzyć w przyjaźń damsko męską, robiłam to dla niego, ale dłużej bym tego nie wytrzymała. Wszystko co robiłam to robiłam dla niego, poświęciłam nawet parę spraw dla niego. Bo to było moje okazanie miłości. On stwierdził że nie zrobiłam nic dla niego. Ale jestem pewna że on mnie nie kochał, nie wiem po co mi to mówił, jak można to powiedzieć, a potem kogoś krzywdzic. Myślę że byłam dla niego klinem, bo tamta go nie chciała.
Nie wiem jak to możliwe że wystarczyło jedno moje zdanie o tym że nie chce żyć w takim układzie, z jego przyjaciółkami, że aż że mną zerwał, że nie chciał już naprawić nic.

Jak zrywał ze mną poczułam się jak śmieć, nagle przestałam być dla niego ważna. Nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego drugiej osobie, drugiemu człowiekowi. Nie potrafię zrozumieć czemu się tak zachował.

Wiem że to nie była prawdziwa miłość, to było zauroczenie. Ale nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak pisałam na początku nigdy nie dopuszczalna do siebie takich osób, żeby nie zostać skrzywdzoną.cale życie się bronię przed czymś co jest normalne, zdrady, nieuczciwość, brak miłości itp. Nie wiem jak mam sobie wbić do głowy że to normalne że się nam nie udało, że trudno stało się i nic już nie zmienie. Cały czas mam poczucie winy, że odpuściłam do tego. Ze tak mnie potraktował, może to nawalilam i go skrzywdzilam, nie wiem już sama...
Proszę pomóżcie, jakieś uwagi, komentarz, rada. Mam nadzieję że ktoś to zdoła przeczytać

Edytowane przez Tosia2018
Czas edycji: 2018-09-16 o 18:48
Tosia2018 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-09-16, 19:30   #2
stitches
Zadomowienie
 
Avatar stitches
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 1 032
Dot.: Rozstanie, tracę sens życia

Cytat:
Napisane przez Tosia2018 Pokaż wiadomość
Cześć, to będzie mój pierwszy post na forum, przepraszam za oddzielny wątek, tak mi jest chyba łatwiej opisać swoja sytuację i prosić was o pomoc. Mam 20 lat, studiuję, staram się być człowiekiem dobrym i bardzo uczciwym. Kiedyś można tak powiedzieć że zamykalam się w klatce, zamykalam się na ludzi, na nowe rzeczy. W grudniu poznałam fajnego chłopaka, o dużej wrażliwości i delikatności, bardzo mi to imponowalo, dlatego tak bardzo się w nim zauroczylam, bo przyznam że sama jestem bardzo wrażliwa, czasem wydaje mi się że jestem za wrażliwa jak na 21 wiek. Do sedna...

Na początku byłam bardzo wycofana w naszej znajomości, nie wierzyłam że możemy być razem po miesiącu mnie przekonał i radził żebym się odważył spróbować z nim być... Odważylam się, byliśmy razem przez pół roku. 2 miesiące temu ze mną zerwał.

Przez 5 miesięcy wszystko było fajnie, potem zaczęłam mieć dziwne myśli, że żyjemy w trójkącie. Miał dużo tzw. Przyjaciółek. Przeszkadzało mi to bo opowiadał o jednej czasami, w kategoriach dobrej kumpeli, ale czasem miałam wrażenie że to cos więcej było. Bo nie ukrywał że kiedyś mu się podobała. W skrócie miałam ciągle obawy, czułam że coś jest nie tak. Byłam zestresowana, zdenerwowana, nie mogłam przeżyć że tak mnie traktuje. Z jednej strony się starał, ale z drugiej jakby zdradzał mnie emocjonalnie, (jak i nie fizycznie) Gdyby ze mną nie zerwał, sama bym to pewnie zrobiła tylko trochę później. Jestem strasznie wrażliwą kobieta, boję się ludzi krzywdzic, zostawiać tak po prostu, bez próby uratowania relacji, nie potrafię być taka jak inni ludzie.

Tłumaczyłam mu że ta sytuacja mi się nie podoba, był nawet moment że nie mogłam nic zjeść, bo widziałam że się ode mnie oddała, że ktoś jest dla niego ważniejszy.

Rozstanie było dla mnie straszne, od 2 miesięcy nie mogę się pozbierać, czuję że chce zmienić swoje życie, że chce zapomnieć w jakiej sytuacji z nim byłam, że chce żyć dalej... Ale te myśli nie dają mi spokoju. Cokolwiek nie zrobię to one ciągle wracaja. Najpierw myśl, że to moja wina, potem jakieś wspomnienie, jego oczy, jego słowa.

Wiem trzeba się pozbierać, jestem młoda itd. Jest dużo kobiet, które były zdradzane, porzucane, ale mimo to nie mogę przez to przejść, boję się że mi się nie uda. Że to było zbyt ciężkie dla mnie przeżycie.

To co zrobił na koniec strasznie zniszylo moje poczucie wartości. Ogólnie to zrzucił cała winę na mnie. Stwierdził że to moja wina ze nie potrafię zrozumieć że jego przyjaciółka jest dla niego ważniejsza niż ja. Sugerował nawet ze jestem chora psychicznie, jednak wszystkie moje kumpele dziwią się że tak długo z nim wytrzymałam w takim układzie, że to normalne że chciałam być dla niego najważniejsza osobą. Nie wiem naprawdę się starałam uwierzyć w przyjaźń damsko męską, robiłam to dla niego, ale dłużej bym tego nie wytrzymała. Wszystko co robiłam to robiłam dla niego, poświęciłam nawet parę spraw dla niego. Bo to było moje okazanie miłości. On stwierdził że nie zrobiłam nic dla niego. Ale jestem pewna że on mnie nie kochał, nie wiem po co mi to mówił, jak można to powiedzieć, a potem kogoś krzywdzic. Myślę że byłam dla niego klinem, bo tamta go nie chciała.
Nie wiem jak to możliwe że wystarczyło jedno moje zdanie o tym że nie chce żyć w takim układzie, z jego przyjaciółkami, że aż że mną zerwał, że nie chciał już naprawić nic.

Jak zrywał ze mną poczułam się jak śmieć, nagle przestałam być dla niego ważna. Nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego drugiej osobie, drugiemu człowiekowi. Nie potrafię zrozumieć czemu się tak zachował.

Wiem że to nie była prawdziwa miłość, to było zauroczenie. Ale nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak pisałam na początku nigdy nie dopuszczalna do siebie takich osób, żeby nie zostać skrzywdzoną.cale życie się bronię przed czymś co jest normalne, zdrady, nieuczciwość, brak miłości itp. Nie wiem jak mam sobie wbić do głowy że to normalne że się nam nie udało, że trudno stało się i nic już nie zmienie. Cały czas mam poczucie winy, że odpuściłam do tego. Ze tak mnie potraktował, może to nawalilam i go skrzywdzilam, nie wiem już sama...
Proszę pomóżcie, jakieś uwagi, komentarz, rada. Mam nadzieję że ktoś to zdoła przeczytać
Dlaczego twierdzisz, ze on Cie zdradzał emocjonalnie i ze ta jego przyjaciółka była ważniejsza od Ciebie? Prosze o konkrety, bo to, ze Ty sie czułaś zazdrosna i czułaś, ze cos jest nie tak nie do konca mnie przekonuje. Znalazłaś jakies smsy, okłamywał Cie, odwoływał spotkania z Tobą, zeby spotkać sie z nia? Moze rzeczywiscie obluszczylas go tak bardzo, ze uciekl. Już na początku nie mogłaś uwierzyć, że chce z Tobą być. Z takiego braku pewności siebie biorą sie właśnie takie obsesyjne zazdrosci później. Samo to, że facet ma przyjaciółkę w każdym zdrowym związku jest do zaakceptowania.
Musisz pamiętać, ze w związku tez trzeba miec swoj świat, o siebie dbać, nie mozna poświecić wszystkiego, jako dowód miłości do drugiego człowieka, bo wtedy cała Ty sie gubisz.
Najpierw poczucie wartości, sama Ty, a potem dopiero zwiazek, bo inaczej za każdym razem będzie tak samo. Niewazne jak wielka byłaby to milosc zawsze na pierwszym miejscu myśl o tym czego Ty chcesz, później można wypracowywać kompromisy, ale to swoją drogą, bądź kimś kto sam o swoim życiu decyduje i nie zmienia zdania pod czyjeś dyktando, bo jak wszystko dasz na tacy to znikniesz. Jak myślisz? Kogo prędzej tak naprawdę pokocha jakiś fajny, inteligentny facet? Podporządkowana mu dziewczynkę czy kobietę, która potrafi dać ciepło i milosc, ale wie też, kiedy powiedzieć nie, nie zrobię tego, bo nie chce?
__________________
"Naturalnie musisz wszystko przezwyciężyć,
Zanim zamiast słońca pojawi się księżyc,
Póki na niebie słońce świeci, masz tą siłę,
Jak każdy malutki człowieczek tej ziemii, osiągnąć coś przez wysiłek..."

Edytowane przez stitches
Czas edycji: 2018-09-16 o 19:43
stitches jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-09-16, 19:43   #3
Tosia2018
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 4
Dot.: Rozstanie, tracę sens życia

stiches
Tak dawał mi wiele powodów żeby tak myśleć. Spotykał się z nią często jak już od niego wyszłam, jak z nią się umawia, to spędzali zwykle cały dzień. Może nie widywali się tak często jak on ze mną, ale jak już do tego dochodziło to powiem że tak intensywnie, że rozmawiali jakby byli razem, to nie jest przyjaźń...

To nie była zazdrość, to były początkowo zwykle myśli, potem pokazywał mi dowody. Nie wiem czemu tego nie widział, co robi, że stworzył taka sytuacje.

Po tym związku uświadomiłam sobie że ja też przesadzam, że przez brak poczucia wartości sama go odpychalam. Ale mógł mi to powiedzieć, a nie zakrywac mi jeszcze bardziej oczy i wymagać żebym odpuściła i zaakceptowała jego przyjaźń. Tak się nie robi. Wiem pracuje nad sobą, nad poczuciem wartości, a on nie chciał już na to chyba patrzeć.
Jeśli nie byłoby nic na rzeczy to raczej normalnie by o tym rozmawiał, wytłumaczyłby mi kto jest dla niego ważny. Ale on tego nie potrafił, bo chyba już przestawiał mnie kochać..

I wiem też jaka dziewczynę facet wybierze, sama bym nie chciała być z taką jak ja, więc nie dziwię się że wybrał inną, ale nie robi się tego w ten sposób, że mówi dziewczynie że ja kocha a potem nagle się zastanowił i tak nie jest. Nie nawidze nieodpowiedzialnosci.

To że muszę siebie zmienić to już wiem, pracuje nad sobą. Ale nie wiem czy jest po co, nie wiem czy ja chcę dalej się starać, czy chce żeby ktoś jeszcze mnie tak skrzywdzila, nie wiem czy mam siłę...
I stąd pytanie czy taka bezsilność i poczucie winy kiedyś przechodzi? Czy kiedyś o tym zapomnę i będę to traktować tylko jako doświadczenie?

Edytowane przez Tosia2018
Czas edycji: 2018-09-16 o 19:59
Tosia2018 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-09-16, 20:05   #4
stitches
Zadomowienie
 
Avatar stitches
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 1 032
Dot.: Rozstanie, tracę sens życia

Cytat:
Napisane przez Tosia2018 Pokaż wiadomość
Tak dawał mi wiele powodów żeby tak myśleć. Spotykał się z nią często jak już od niego wyszłam, jak z nią się umawia, to spędzali zwykle cały dzień. Może nie widywali się tak często jak on ze mną, ale jak już do tego dochodziło to powiem że tak intensywnie, że rozmawiali jakby byli razem, to nie jest przyjaźń...

To nie była zazdrość, to były początkowo zwykle myśli, potem pokazywał mi dowody. Nie wiem czemu tego nie widział, co robi, że stworzył taka sytuacje.

Po tym związku uświadomiłam sobie że ja też przesadzam, że przez brak poczucia wartości sama go odpychalam. Ale mógł mi to powiedzieć, a nie zakrywac mi jeszcze bardziej oczy i wymagać żebym odpuściła i zaakceptowała jego przyjaźń. Tak się nie robi. Wiem pracuje nad sobą, nad poczuciem wartości, a on nie chciał już na to chyba patrzeć.
Jeśli nie byłoby nic na rzeczy to raczej normalnie by o tym rozmawiał, wytłumaczyłby mi kto jest dla niego ważny. Ale on tego nie potrafił, bo chyba już przestawiał mnie kochać..
Sama sobie odpowiedziałaś co tak naprawde się stało i roztrząsanie tego na atomy, zastanawianie się czyja to wina, co on mógł zrobic, co Ty mogłaś zrobić i tak już nic nie zmieni. Twój sens życia na ten moment powinien wyglądać tak, ze robisz wszystko, żeby czuć sie wartościowa, szczęśliwa i piękna. Pojedź gdzies gdzie zawsze chciałaś, zacznij uczyc sie rzeczy,ktorych zawsze chciałaś się nauczyć, nawet włosy ufarbuj na kolor, o którym zawsze marzyłaś. Tak żebyś za jakis czas, kiedy spotkasz kogoś nie myślała w sposob - "Kurcze, jakim cudem tak fajny facet chce sie umowic z kims takim jak ja?" tylko "Kurcze, czy ja bede miala czas z nim na te kawę skoro mam tyle do zrobienia?"

I tak, oczywiście, że Ci przejdzie. Czym szybciej się zajmiesz czymś konstruktywnym tym szybciej Ci przejdzie i się będziesz śmiała z siebie kiedys, z niego i tych jego przyjaciolek.
__________________
"Naturalnie musisz wszystko przezwyciężyć,
Zanim zamiast słońca pojawi się księżyc,
Póki na niebie słońce świeci, masz tą siłę,
Jak każdy malutki człowieczek tej ziemii, osiągnąć coś przez wysiłek..."

Edytowane przez stitches
Czas edycji: 2018-09-16 o 20:08
stitches jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-09-16 21:05:02


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:03.