Moja znajoma ze studiów jest głupia i utrudnia mi pracę

[Sodar]

Cześć! Wybaczcie pisanie z nowego konta, ale nie chciałabym, żeby ktoś skojarzył ten wątek z osobą, o której napiszę.

Jestem na drugim stopniu studiów, które tak naprawdę w tym momencie składają się głównie z wykonywania różnych projektów. Założenie jest takie, że wiedzę teoretyczną już posiadamy, teraz uczymy się wykorzystywać ją w praktyce i przy tym łączyć wiedzę z różnych wcześniejszych przedmiotów. Od początku nas informowano, że projekty będą zazwyczaj dwuosobowe.
Na samym początku pierwszego semestru podeszła do mnie P., przedstawiła się, zaproponowała, żebyśmy razem te projekty robiły. Wydawała się (i jest!), sympatyczna i przyjacielska, więc się zgodziłam. No i zaczynają się schody.

Nie umiem tego ująć delikatnie, ale ona po prostu jest głupia Tak zwyczajnie po ludzku, bardzo kiepsko kojarzy czy łączy fakty, bardzo wolno myśli, posiada praktycznie zerową wiedzę z pierwszego toku studiów i pozostaje dla mnie nierozwiązaną zagadką jakim cudem w ogóle ma dyplom. Sama nie jestem wielce inteligentna czy obeznana, także naprawdę nie może być dobrze skoro nawet ja to zauważyłam.

Każdy projekt wygląda więc tak samo: dostajemy materiały i czas na wykonanie zadań. Czasem jest to czas ograniczony do np. 3 godzin, wtedy nagle P. się "źle czuje" i pyta czy mogę zacząć, ona dołączy jak będzie jej lepiej, oczywiście nigdy nie jest, więc ja odwalam całą robotę. Kiedy mamy deadline tygodniowy to mówi, że zrobi swoją część do powiedzmy czwartku, po czym w czwartek nagle się "zagapiła" i czy mogłabym jej pomóc z jej częścią, no i nagle ja znowu odwalam całość.

Raz czy dwa się może zdarzyć, ale ostatnio już mi się ciśnienie podniosło i twardo powiedziałam, że ja też się źle czuję i trudno, niech coś zrobi, no bo bez przesady, że znowu ja zrobię 100% projektu, a dostaniemy tę samą ocenę. Zmarkotniała, siadła koło mnie i w tym dłubie. Nie dość, że przez 3 godziny praktycznie nic nie napisała i dostałyśmy przez to gorszą ocenę, to kiedy zerknęłam na wynik jej pracy to mnie ścięło. No totalne bzdury, głupoty, błędy na poziomie "Pana Tadeusza napisał Słowacki". Takie że naprawdę człowiek zaczyna się zastanawiać, czy ta osoba miała jakąkolwiek edukację wcześniej czy po prostu przyszła z ulicy.

I to nie jest tak, że ona jest jakaś wielce leniwa czy wykorzystuje sytuację. Kilkukrotnie prosiła mnie, żebym wytłumaczyła jej jakieś zagadnienie przed projektem żeby mogła się bardziej udzielić. Ale kurde no nie da się Jak można coś wytłumaczyć komuś, kto po pierwsze nie zna wymaganych podstaw (typu wytłumacz komuś ciągi jak nie potrafi dodawać...), a po drugie tak strasznie ciężko myśli, nie potrafi najprostszych faktów skojarzyć. Głupio mi tak o niej pisać, bo jest naprawdę miła, fajna, pomaga mi jak może w innych kwestiach i jest zawsze wesoła, dodatkowo widzę, że jej to też przeszkadza, ale chyba się trochę wstydzi tej całej sytuacji.

No i sedno problemu jest takie: każdy już jest w swojej dwuosobowej parze, ja jestem z P. Najwcześniej będę mogła się wymigać w kolejnym roku, a i wtedy boję się, że każdy zostanie ze swoją parą z poprzedniego roku. Mogę nadal robić wszystko sama, ale denerwuje mnie to, plus jednak po to robi się w parach, żeby druga osoba Cię odciążyła, ja mam dwa razy więcej roboty niż jakakolwiek inna para na studiach, a projekty są oceniane tak samo.
Mogę wymusić na P. robienie 50% projektów, ale wtedy wiem, że to schrzani. O ile w ogóle napisze cokolwiek. Więc albo będę to na ostatnią chwilę poprawiać albo będę dostawać notorycznie złe oceny przez jej błędy.

Mogę powiadomić wykładowców, ale czuję, że zachowałabym się niefajnie wobec niej, poza tym co mam powiedzieć, moja znajoma z pary jest głupia? No ciężko

Mogę pogadać z P. Ale znowu, co jej mam powiedzieć? To nie jej wina. Naprawdę się stara, widzę, że próbuje zrozumieć to wszystko, ale no po prostu nie potrafi. Plus te jej błędy są tak podstawowe, że tutaj nauka nic nie da, musiałaby chyba całą ścieżkę edukacji od nowa przejść. Widziałam nawet jak źle dodaje, no kurde *

*Musiała coś dodać do ujemnej liczby i powiększyła wartość ujemną. Pal licho z tym, każdy może byka walnąć, ale notorycznie błędy tego typu? Na studiach quasi-matematycznych?

Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to jakbym się wywyższała, bo nie taki był mój cel. Jest mi szkoda P. i chciałabym jej pomoc, ale raz, że nie potrafię, a dwa, że ja tracę na jej nieogarnięciu. Jakieś rady jak to rozwiązać?

[linkinpaark]

Napisane przez Sodar

Cześć! Wybaczcie pisanie z nowego konta, ale nie chciałabym, żeby ktoś skojarzył ten wątek z osobą, o której napiszę.

Jestem na drugim stopniu studiów, które tak naprawdę w tym momencie składają się głównie z wykonywania różnych projektów. Założenie jest takie, że wiedzę teoretyczną już posiadamy, teraz uczymy się wykorzystywać ją w praktyce i przy tym łączyć wiedzę z różnych wcześniejszych przedmiotów. Od początku nas informowano, że projekty będą zazwyczaj dwuosobowe.
Na samym początku pierwszego semestru podeszła do mnie P., przedstawiła się, zaproponowała, żebyśmy razem te projekty robiły. Wydawała się (i jest!), sympatyczna i przyjacielska, więc się zgodziłam. No i zaczynają się schody.

Nie umiem tego ująć delikatnie, ale ona po prostu jest głupia Tak zwyczajnie po ludzku, bardzo kiepsko kojarzy czy łączy fakty, bardzo wolno myśli, posiada praktycznie zerową wiedzę z pierwszego toku studiów i pozostaje dla mnie nierozwiązaną zagadką jakim cudem w ogóle ma dyplom. Sama nie jestem wielce inteligentna czy obeznana, także naprawdę nie może być dobrze skoro nawet ja to zauważyłam.

Każdy projekt wygląda więc tak samo: dostajemy materiały i czas na wykonanie zadań. Czasem jest to czas ograniczony do np. 3 godzin, wtedy nagle P. się "źle czuje" i pyta czy mogę zacząć, ona dołączy jak będzie jej lepiej, oczywiście nigdy nie jest, więc ja odwalam całą robotę. Kiedy mamy deadline tygodniowy to mówi, że zrobi swoją część do powiedzmy czwartku, po czym w czwartek nagle się "zagapiła" i czy mogłabym jej pomóc z jej częścią, no i nagle ja znowu odwalam całość.

Raz czy dwa się może zdarzyć, ale ostatnio już mi się ciśnienie podniosło i twardo powiedziałam, że ja też się źle czuję i trudno, niech coś zrobi, no bo bez przesady, że znowu ja zrobię 100% projektu, a dostaniemy tę samą ocenę. Zmarkotniała, siadła koło mnie i w tym dłubie. Nie dość, że przez 3 godziny praktycznie nic nie napisała i dostałyśmy przez to gorszą ocenę, to kiedy zerknęłam na wynik jej pracy to mnie ścięło. No totalne bzdury, głupoty, błędy na poziomie "Pana Tadeusza napisał Słowacki". Takie że naprawdę człowiek zaczyna się zastanawiać, czy ta osoba miała jakąkolwiek edukację wcześniej czy po prostu przyszła z ulicy.

I to nie jest tak, że ona jest jakaś wielce leniwa czy wykorzystuje sytuację. Kilkukrotnie prosiła mnie, żebym wytłumaczyła jej jakieś zagadnienie przed projektem żeby mogła się bardziej udzielić. Ale kurde no nie da się Jak można coś wytłumaczyć komuś, kto po pierwsze nie zna wymaganych podstaw (typu wytłumacz komuś ciągi jak nie potrafi dodawać...), a po drugie tak strasznie ciężko myśli, nie potrafi najprostszych faktów skojarzyć. Głupio mi tak o niej pisać, bo jest naprawdę miła, fajna, pomaga mi jak może w innych kwestiach i jest zawsze wesoła, dodatkowo widzę, że jej to też przeszkadza, ale chyba się trochę wstydzi tej całej sytuacji.

No i sedno problemu jest takie: każdy już jest w swojej dwuosobowej parze, ja jestem z P. Najwcześniej będę mogła się wymigać w kolejnym roku, a i wtedy boję się, że każdy zostanie ze swoją parą z poprzedniego roku. Mogę nadal robić wszystko sama, ale denerwuje mnie to, plus jednak po to robi się w parach, żeby druga osoba Cię odciążyła, ja mam dwa razy więcej roboty niż jakakolwiek inna para na studiach, a projekty są oceniane tak samo.
Mogę wymusić na P. robienie 50% projektów, ale wtedy wiem, że to schrzani. O ile w ogóle napisze cokolwiek. Więc albo będę to na ostatnią chwilę poprawiać albo będę dostawać notorycznie złe oceny przez jej błędy.

Mogę powiadomić wykładowców, ale czuję, że zachowałabym się niefajnie wobec niej, poza tym co mam powiedzieć, moja znajoma z pary jest głupia? No ciężko

Mogę pogadać z P. Ale znowu, co jej mam powiedzieć? To nie jej wina. Naprawdę się stara, widzę, że próbuje zrozumieć to wszystko, ale no po prostu nie potrafi. Plus te jej błędy są tak podstawowe, że tutaj nauka nic nie da, musiałaby chyba całą ścieżkę edukacji od nowa przejść. Widziałam nawet jak źle dodaje, no kurde *

*Musiała coś dodać do ujemnej liczby i powiększyła wartość ujemną. Pal licho z tym, każdy może byka walnąć, ale notorycznie błędy tego typu? Na studiach quasi-matematycznych?

Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to jakbym się wywyższała, bo nie taki był mój cel. Jest mi szkoda P. i chciałabym jej pomoc, ale raz, że nie potrafię, a dwa, że ja tracę na jej nieogarnięciu. Jakieś rady jak to rozwiązać?

Jeżeli faktycznie jest taką niemotą, to nie powierzałabym jej wykonywania części tych projektów, bo byłabyś w jeszcze gorszej sytuacji dostając słabą ocenę przez jej głupotę.
Masz dwa wyjścia albo robisz to dalej sama, albo idziesz na skargę. Nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu. Chyba prędzej starałabym się robić wszystko sama i ją olewać.
Możesz lasce wprost powiedzieć, jaka jest sytuacja, że cię to denerwuje i zapytać ją jak ona widzi tę sytuację dalej. Nie wiem, może wbij jej na ambicję( o ile jakąś ma) i powiedz, że skoro sobie z niczym nie radzi, to ty będziesz to robić.

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Ja bym po prostu jej podziękowała za 'współpracę'. Ona ci tylko przeszkadza. Wykładowcy nie powinni się czepiac, przeciez bedziesz robiła to co cała reszta, a im wszystko jedno czy robi to jedna osoba czy dwie.

[linkinpaark]

[1=f6ce7c3ca500955a4c7e3c5 6259edd7b2c023af2;8622570 1]Ja bym po prostu jej podziękowała za 'współpracę'. Ona ci tylko przeszkadza. Wykładowcy nie powinni się czepiac, przeciez bedziesz robiła to co cała reszta, a im wszystko jedno czy robi to jedna osoba czy dwie.[/QUOTE]

Różnie z tym bywa. Często spotykałam się, że odmawiali ludziom możliwości samodzielnej pracy, bo ,,trzeba się uczyć pracy w grupie".

[6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b]

Na Twoim miejscu próbowałabym wybadać, czy ktoś jest niezadowolony ze swojej pary, żeby się wymienić przy pierwszej okazji.

A tak filozoficznie podchodząc do sprawy, to pewnie ty wyciągniesz najwięcej ze wszystkich z tych zajęć, bo wiedza - a nie oceny - jest najważniejsza. Oczywiście jak nie obiegasz się o stypendium

Bez sensu jest poruszanie tego tematu z prowadzącymi. To nie przedszkole.

[Sodar]

[1=6610e975c85461a73511d7b 83bf3e01cd5d91d24_6487a38 504e0b;86225720]Na Twoim miejscu próbowałabym wybadać, czy ktoś jest niezadowolony ze swojej pary, żeby się wymienić przy pierwszej okazji.

A tak filozoficznie podchodząc do sprawy, to pewnie ty wyciągniesz najwięcej ze wszystkich z tych zajęć, bo wiedza - a nie oceny - jest najważniejsza. Oczywiście jak nie obiegasz się o stypendium

Bez sensu jest poruszanie tego tematu z prowadzącymi. To nie przedszkole.[/QUOTE]

Niekoniecznie Inne osoby mogą przedyskutować swoje wątpliwości z osobą na podobnym poziomie, ja zostaję z moimi sama i nikt mądrzejszy mi nie powie "ej, to się liczy w inny sposób". No, jak po 2 tygodniach dostanę pracę z powrotem to zobaczę, ale nadal uważam, że najwięcej wyciągam z pracy z ludźmi, którzy coś ogarniają i z którymi nawzajem się sprawdzamy.

No i oceny są dla mnie ważne o tyle, że są częścią oceny końcowej na dyplomie.

Napisane przez paula414

Ja bym po prostu jej podziękowała za 'współpracę'. Ona ci tylko przeszkadza. Wykładowcy nie powinni się czepiac, przeciez bedziesz robiła to co cała reszta, a im wszystko jedno czy robi to jedna osoba czy dwie.

Myślę, że mogą się czepiać, bo cały sens tych projektów jest taki, że mamy "nauczyć się pracować w grupach", a tak naprawdę to i sprawdzania mniej Jak ja się wyłamię to już jedna dodatkowa praca do sprawdzenia i precedens dla innych. No i musiałabym to z każdym z osobna załatwiać, trochę mnie martwi ta wizja.

Dzięki wszystkim za rady, generalnie wiem, że macie rację i powinnam się jej jakoś pozbyć, czy to przez wykładowców czy przez rozmowę z nią, mój główny problem na ten moment jest taki, że nie chcę jej urazić Ona jest serio fajna, przez te projekty też trochę pogadałyśmy, wiem o jej problemach, marzeniach, itd., jako dalszą znajomą ją lubię na tyle, że nie chcę:

a. Za jej plecami iść do wykładowców
b. Z buta się z nią pożegnać "bo mi tylko przeszkadzasz"

Myślicie, że da się to załatwić bez sprawiania jej przykrości?

[skazana_na_bluesa]

Nie da się.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kennedy]

[1=f6ce7c3ca500955a4c7e3c5 6259edd7b2c023af2;8622570 1]Ja bym po prostu jej podziękowała za 'współpracę'. Ona ci tylko przeszkadza. Wykładowcy nie powinni się czepiac, przeciez bedziesz robiła to co cała reszta, a im wszystko jedno czy robi to jedna osoba czy dwie.[/QUOTE]najprosciej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 14:01 ----------

Napisane przez Sodar

Niekoniecznie Inne osoby mogą przedyskutować swoje wątpliwości z osobą na podobnym poziomie, ja zostaję z moimi sama i nikt mądrzejszy mi nie powie "ej, to się liczy w inny sposób". No, jak po 2 tygodniach dostanę pracę z powrotem to zobaczę, ale nadal uważam, że najwięcej wyciągam z pracy z ludźmi, którzy coś ogarniają i z którymi nawzajem się sprawdzamy.

No i oceny są dla mnie ważne o tyle, że są częścią oceny końcowej na dyplomie.




Myślę, że mogą się czepiać, bo cały sens tych projektów jest taki, że mamy "nauczyć się pracować w grupach", a tak naprawdę to i sprawdzania mniej Jak ja się wyłamię to już jedna dodatkowa praca do sprawdzenia i precedens dla innych. No i musiałabym to z każdym z osobna załatwiać, trochę mnie martwi ta wizja.

Dzięki wszystkim za rady, generalnie wiem, że macie rację i powinnam się jej jakoś pozbyć, czy to przez wykładowców czy przez rozmowę z nią, mój główny problem na ten moment jest taki, że nie chcę jej urazić Ona jest serio fajna, przez te projekty też trochę pogadałyśmy, wiem o jej problemach, marzeniach, itd., jako dalszą znajomą ją lubię na tyle, że nie chcę:

a. Za jej plecami iść do wykładowców
b. Z buta się z nią pożegnać "bo mi tylko przeszkadzasz"

Myślicie, że da się to załatwić bez sprawiania jej przykrości?

nie da sie. musisz jej powiedziec ze chcesz zmienic pare.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Vanir410]

Z tym, czy ona rzeczywiście sobie nie radzi miałabym wątpliwości. Niektórzy ludzie są bardzo wyrachowani. Wiedzą, że w ten sposób mają "wolne" i ktoś inny odwala całą robotę. Porozmawiałabym z nią. Jej część ma być zrobiona dobrze, albo prosisz wykładowców i samodzielne robienie projektów. Tyle. Niech nadrabia swoje zaległości, czyta notatki. Jej problem, nie Twój.

[bozenowykotek]

Ja zrobiłabym kolejny projekt sama i powiedziała wykładowcy, że to tylko Twoja praca a koleżanka w niczym nie pomaga.

[Vanir410]

Napisane przez bozenowykotek

Ja zrobiłabym kolejny projekt sama i powiedziała wykładowcy, że to tylko Twoja praca a koleżanka w niczym nie pomaga.

Tylko tak szczerze mówiąc, co wykładowcy to obchodzi?

[linkinpaark]

Napisane przez Vanir410

Tylko tak szczerze mówiąc, co wykładowcy to obchodzi?

No chyba powinno go obchodzić to, że postawił by dobrą ocenę osobie, która na to totalnie nie zasługuje i ma wywalone na projekt.
Skoro obchodzi ich to, że ktoś ściąga na egzaminach, to ta sytuacja się wiele nie różni. Zostałaby oceniona nie za swoją pracę.

[Vanir410]

Napisane przez linkinpaark

No chyba powinno go obchodzić to, że postawił by dobrą ocenę osobie, która na to totalnie nie zasługuje i ma wywalone na projekt.
Skoro obchodzi ich to, że ktoś ściąga na egzaminach, to ta sytuacja się wiele nie różni. Zostałaby oceniona nie za swoją pracę.

Dlatego powinna poprosić o ewentualną rozdzielność, a nie "panie profesorze, bo na nic nie robi". Taka postawa jest dziecinna.

[linkinpaark]

Napisane przez Vanir410

Dlatego powinna poprosić o ewentualną rozdzielność, a nie "panie profesorze, bo na nic nie robi". Taka postawa jest dziecinna.

Tylko profesor może jej powiedzieć, że niestety, ale różni ludzie nam się mogą trafić i trzeba umieć z każdym współpracować. Jestem na bieżąco z ich mądrościami życiowymi.
Wiec jeśli to będzie człowiek tego typu to autorka może mieć poważny problem. Bo albo będzie dostawać gorsze oceny, albo odwalać całą robotę, a tamta będzie zgarniać profity

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ciężka sprawa. Ja bym się chyba przemeczyla przez ten rok i nic nie mówiła. Zreszta może skoro aż tak nie ogarnia to odpadnie za miesiąc w nadchodzacej sesji i problem sam się rozwiąże?
Ja nigdy nie lubiłam pracy w grupach, wiec pewnie zadowolilabym się tym że sama odwalam projekt i przynajmniej jest tak ja chce, bo już i tak miałam do tego tendencje zawsze i denerwowalo mnie ze musze się liczyć ze zdaniem innych

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skara]

Cenię sobie podejście koleżeńskie, ale nie chciałabym ciągnąć na plecach słabej koleżanki przez studia. Załatwiłabam zmianę pary lub inne działanie. A na argument "nauczyć się pracować w grupie", to zmiana też jest elementem nauki, dla dobra projektu, grupy czy jednostki czasami trzeba negocjować czy zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Napisane przez skara

Cenię sobie podejście koleżeńskie, ale nie chciałabym ciągnąć na plecach słabej koleżanki przez studia. Załatwiłabam zmianę pary lub inne działanie. A na argument "nauczyć się pracować w grupie", to zmiana też jest elementem nauki, dla dobra projektu, grupy czy jednostki czasami trzeba negocjować czy zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

dokładnie to chciałam dopisać


w pracy trzeba umieć mówić także o tym co uwiera.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[linkinpaark]

Napisane przez skara

Cenię sobie podejście koleżeńskie, ale nie chciałabym ciągnąć na plecach słabej koleżanki przez studia. Załatwiłabam zmianę pary lub inne działanie. A na argument "nauczyć się pracować w grupie", to zmiana też jest elementem nauki, dla dobra projektu, grupy czy jednostki czasami trzeba negocjować czy zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może ty masz/miałaś innych prowadzących. Wielu z nich jednak nie będzie słuchać takiej argumentacji, bo oni wiedzą swoje. I według nich trzeba też umieć dogadać się z trudnymi ludźmi, bo w pracy tak po prostu sobie partnerów w grupie nie zmienisz i kogoś nie wyrzucisz. Ja mówię o praktyce, a nie ładnie brzmiącej teorii.

[Pinkieee]

Jezeli Ci nie przeszkadza robienie calego projektu za was dwie, to na twoim miejscu kazalabym jej robic polowe projektu, a po tym jak ci odda te bzdury to wyrzucila to do kosza i zrobila po swojemu, takie tez oddala wykladowcy - oczywiscie nic jej o tym nie mowiac. Nie ma sensu jej uczyc ze wszystko odwalasz za nia, niech chociaz wykaże inicjatywe, zebys z czystym sumieniem mogla zrobic projekt za was obie. Dzieki temu nie bedziesz miala niecheci ze ona nic nie robi, bo cos bedzie musiala zrobić, a zeby uzyskać dobra ocene zmienisz projekt po swojemu.
Jesli zas Cie meczy i chcialabys pomocy od kogos to powiedz wprost ze nic nie robi, nie masz zamiaru jej dopisywac i poczekaj czy sie ogarnie czy nie. Jesli nie musisz zmienic pare, badz odlaczyc sie od niej i zostac chwilowo sama.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[GdyKochamy]

Byłam w podobnej sytuacji. Koleżanka wyliczyła 100 000, chociaż było wiadomo, że będzie koło miliona. Poprosiłam o poprawienie i usłyszałam "nie umiem inaczej, mi wystarczy zaliczenie, jak chcesz mieć 5, to sama popraw, bo ja nie mam czasu". Poprawiłam. Jak jest taka możliwość to zmień parę, ale na pewno nie donoś wykładowcy.

[skara]

Napisane przez linkinpaark

Może ty masz/miałaś innych prowadzących. Wielu z nich jednak nie będzie słuchać takiej argumentacji, bo oni wiedzą swoje. I według nich trzeba też umieć dogadać się z trudnymi ludźmi, bo w pracy tak po prostu sobie partnerów w grupie nie zmienisz i kogoś nie wyrzucisz. Ja mówię o praktyce, a nie ładnie brzmiącej teorii.

Ja jestem po studiach humanistycznych i u nas takie negocjacje były wręcz częścią programu studiów. To jest mega ważna umiejętność. Kompetencje miękkie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

Ja bym ja przede wszystkim uprzedzila, ze jak nie bedzie sie wywiazywac ze swojej czesci projektu to bede oddawac je jako samodzielna prace. Moze nie ogarniac pewnych rzeczy, ale cwaniactwa bym nie tolerowala.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

U nas, na szczęście, projekty zespołowe trafiały się rzadko. Ale też swoje przeżyłam, bo w "zespole" dwie osoby zasuwały a dwie miały wywalone.

Na drugim roku pozwolono nam samodzielnie dobierać zespoły badawcze.

Trudna sprawa, jak ma się narzuconych parterów przez alfabet.Pamiętam, że za pierwszym razem irytowała mnie współpraca z tymi dwiema dziewczynami bo one miały inne życiowe priorytety. We dwie z koleżanką odwaliłyśmy praktycznie całe badania i ogarnęłyśmy wnioski. Tamte dwie praktycznie ograniczyły się do drobiazgow ale chętnie podpisały swoje nazwisko pod wykonaniem. Niestety- wykładowcy nie interesuje, kto ile pracy włożył. Jego interesowały wyniki.

[Valernia]

Wyjść masz kilka:
1) Powiedzieć wykładowcy, że koleżanka nic nie potrafi i musisz wszystko odwalać za nią. Jednak trudno przewidzieć jak on zareaguje. Może nic nie zrobić w tej sprawie.
2) Spróbować się dowiedzieć, czy ktoś nie chciałby się zamienić na parę. Problem byłby rozwiązany.
3) Powierzyć koleżance połowę projektu, a potem byś go poprawiała po swojemu. Chociaż będzie ona miała co robić i nie będzie sytuacji, że ty robisz za nią, a ona zgarnia oceny za nic.
4) Robisz wszystko za nią i pokornie patrzysz jak zbiera oceny za leżenie na kanapie.

To, co zrobisz zależy od Ciebie.

[Limonka2738]

Gdybym była wykladowcą, to zabiłabym takiego studenta śmiechem. To studia czy przedszkole, że chodzi się do pani na skargę?

Znaczy ja bym nie zadowala w parach, bo to bez sensu i niesprawiedliwe, ale gdyby już to proszę was.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shinypearl]

Nie poszłabym do wykładowcy "na skargę" jak to niektórzy ujmują, tylko napisała oficjalnego maila czy pisemko, które bym zaniosła na dyżur, że od tego i tego dnia będę projekty przedstawiać samodzielnie ze względu na niewywiązywanie się drugiej osoby ze swoich zadań i braku zmian w tej kwestii mimo rozmów (jest grudzień, semestr zaczął się w październiku), wykażesz, że się starałaś dojść do porozumienia. Jeśli wykładowca/wykładowcy robi problem udałabym się na dyżur prodziekana ds. studenckich z nowym pismem i kopią poprzedniego. Ostatnia instancja to dziekan.

Każda rozmowa załatwiona jak na dorosłą osobę przystało, bez obmawiania i dosadnego podkreślania czyichś braków intelektualnych, wręcz zaznaczająca sympatię do koleżanki i ogólnie dobrych relacji. Jednak masz na studiach i poza nimi wiele zobowiązań i skoro nie ma innej wolnej osoby dla Ciebie do pary, to wolisz od razu wiedzieć, że musisz projekty robić sama i zostaniesz za nie samodzielnie oceniona bez tracenia czasu na czekanie, aż jej część zostanie wykonana lub poprawiona właściwie od zera przez Ciebie. W przypadku zmian na roku i możliwości pracy z kimś innym jesteś dyspozycyjna.

A koleżankę uprzedź, przeproś, lubisz ją itd., itp., ale Twoja cierpliwość ma swoje granice, a czas nie jest z gumy.

[Dobranka]

Napisane przez Limonka2738

Gdybym była wykladowcą, to zabiłabym takiego studenta śmiechem. To studia czy przedszkole, że chodzi się do pani na skargę?
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie rozumiem twojego podejścia. Przecież to nie byle skarga i nie przedszkole, ale... poważna sprawa. Bardzo poważna. Bo tutaj chodzi na przykład o tę dziewczynę, która nie umie dodawać. O jej przyszłość. Jaki ma sens robienie wszystkiego za nią? Jaki ma sens zaliczenie przez nią studiów dla papierka? Przecież ona się niczego nie nauczy, a miałaby szansę, gdyby nikt jej nie pomagał. Może musiałaby powtarzać rok, ale studia coś by jej może dały, gdyby ktoś nie traktował tej sprawy jak byle pierdołę.

[Limonka2738]

Napisane przez Dobranka

Nie rozumiem twojego podejścia. Przecież to nie byle skarga i nie przedszkole, ale... poważna sprawa. Bardzo poważna. Bo tutaj chodzi na przykład o tę dziewczynę, która nie umie dodawać. O jej przyszłość. Jaki ma sens robienie wszystkiego za nią? Jaki ma sens zaliczenie przez nią studiów dla papierka? Przecież ona się niczego nie nauczy, a miałaby szansę, gdyby nikt jej nie pomagał. Może musiałaby powtarzać rok, ale studia coś by jej może dały, gdyby ktoś nie traktował tej sprawy jak byle pierdołę.

Tak, ale to powinna przyjść sama zainteresowana, a nie koleżanka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kennedy]

w ogole nie rozumiem jak mozna doradzac zeby pisac pisma, skarzyc wykladowcy itd zamiast powiedziec w twarz.

przeciez autorka napisala ze lubi te dziewczyne, pojscie do profesora za jej plecami to
1 swinstwo
2 dziecinada.

dziwiw sie ze takie bezsensowne rady sie pojawiaja.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz