Brak motylków

[Kinaa603]

Piszę na forum, ponieważ nie wiem co mam zrobić w mojej obecnej sytuacji. Jakieś trzy miesiące temu byłam w krótkiej relacji, prawie związku z chłopakiem. Mi bardzo na nim zależało, od samego początku była między nami chemia, ale on nagle wycofał się i praktycznie urwał kontakt. Mocno to przeżyłam i zajęło mi trochę czasu, żeby się pozbierać. Teraz zaczynam spotykać się z chłopakiem dwa lata starszym ode mnie. Jest wobec mnie bardzo w porządku, chce się jak najczęściej widywać, nie pije ani nie pali. Wydaje się bardzo w porządku, a znajomość w przeciweństwie do poprzedniej rozwija się raczej powoli. Pojawia się jakieś pierwsze przytulanie i spotkania. Chciałabym zaangażować się bardziej, ale brakuje mi tzw. "motylków", które towarzyszyły mi poprzednio i we wcześniejszych relacjach. Naszą znajomość przyjmuję raczej naturalnie, ale nie odczuwam żadnych większych uniesień, wielkiego zakochania itp. Zaczynam powoli panikować i nie mam pojęcia co robić, bo nie chcę nikogo zranić tak jak zraniono mnie. Wycofać się zanim on zaangażuje się jeszcze bardziej czy kontynuować to i zobaczyć co będzie wiedząc, że mogę go tym zranić?

[NocnaWiedma]

Pociąga Cię coś lub ekscytuje w nim w ogóle?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[obLIWion]

Masz jakiś schemat czy cuś? Podoba się, spotkania, przytulanie, no to zaraz może zdarzyć się coś więcej typu pocałunek. Tak? A może utrzymuj znajomość, ale bez zrywów. Niech się zadzieje na co...będziecie mieli ochotę Niech się nie dzieje to, na co ochoty nie macie. Motylki? A może jeszcze będą? Byłaś smutna po poprzednim związku, może jeszcze nie czas na nowy?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Kinaa603

Piszę na forum, ponieważ nie wiem co mam zrobić w mojej obecnej sytuacji. Jakieś trzy miesiące temu byłam w krótkiej relacji, prawie związku z chłopakiem. Mi bardzo na nim zależało, od samego początku była między nami chemia, ale on nagle wycofał się i praktycznie urwał kontakt. Mocno to przeżyłam i zajęło mi trochę czasu, żeby się pozbierać. Teraz zaczynam spotykać się z chłopakiem dwa lata starszym ode mnie. Jest wobec mnie bardzo w porządku, chce się jak najczęściej widywać, nie pije ani nie pali. Wydaje się bardzo w porządku, a znajomość w przeciweństwie do poprzedniej rozwija się raczej powoli. Pojawia się jakieś pierwsze przytulanie i spotkania. Chciałabym zaangażować się bardziej, ale brakuje mi tzw. "motylków", które towarzyszyły mi poprzednio i we wcześniejszych relacjach. Naszą znajomość przyjmuję raczej naturalnie, ale nie odczuwam żadnych większych uniesień, wielkiego zakochania itp. Zaczynam powoli panikować i nie mam pojęcia co robić, bo nie chcę nikogo zranić tak jak zraniono mnie. Wycofać się zanim on zaangażuje się jeszcze bardziej czy kontynuować to i zobaczyć co będzie wiedząc, że mogę go tym zranić?

Moim zdaniem nic z tego raczej nie wyjdzie na twoim miejscu bym odpuscila i poczekala na następnego z motylami

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;88930567]Moim zdaniem nic z tego raczej nie wyjdzie na twoim miejscu bym odpuscila i poczekala na następnego z motylami[/QUOTE]


Pytanie, czy kiedykolwiek je poczuje.Osobiście uważam, że poczucie motylków jest bardzo przereklamowane.



Jeśli facet jest fajny i lubisz spędzać z nim czas to nie przerywałabym relacji. Tylko właśnie, ja uważam motylki za przereklamowane. Fascynowałam się chwilowo różnymi ludźmi, a jednak długoterminowe, stałe związki, gdzie naprawdę kochałam tworzyłam bez nich, gdy właśnie relacja rozwijała się spokojnie i naturalnie.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;88930606]Pytanie, czy kiedykolwiek je poczuje.Osobiście uważam, że poczucie motylków jest bardzo przereklamowane.



Jeśli facet jest fajny i lubisz spędzać z nim czas to nie przerywałabym relacji. Tylko właśnie, ja uważam motylki za przereklamowane. Fascynowałam się chwilowo różnymi ludźmi, a jednak długoterminowe, stałe związki, gdzie naprawdę kochałam tworzyłam bez nich, gdy właśnie relacja rozwijała się spokojnie i naturalnie.[/QUOTE]

ona porownuje go do poprzedniego faceta ktory dal jej kosza i ten nowy wypaa slabo,nie ma chemi ,to sa te motyle i ja uwazam ze jak ich nie ma to jest takie meczenie kota
zawsze bedzie czegos brakowalo a pozniej pojawi sie ten z chemia i ten dobry chlopak i tak pojdzie w odstawke

[Ellen_Ripley]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;88930797]ona porownuje go do poprzedniego faceta ktory dal jej kosza i ten nowy wypaa slabo,nie ma chemi ,to sa te motyle i ja uwazam ze jak ich nie ma to jest takie meczenie kota
zawsze bedzie czegos brakowalo a pozniej pojawi sie ten z chemia i ten dobry chlopak i tak pojdzie w odstawke[/QUOTE]

Amen. Jak dla mnie to Autorka z szybko kogoś poszukała.

[Gwiazdeczka223]

Moim zdaniem jak nie ma tego od początku to już nie będzie. Nie chciałoby mi się tracić czasu na rozwijanie znajomosci która na wstępie jest letnia.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Nie pije, nie pali i jest w porządku to nie wystarczający powód żeby być z kimś w związku

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[Gwiazdeczka223]

[1=b7c523c48d685fff13c5db5 a9d3e58ccf0b35a9f_65555d0 8413b4;88931028]Nie pije, nie pali i jest w porządku to nie wystarczający powód żeby być z kimś w związku

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk[/QUOTE]

I jeszcze nie bije jest często wyliczane

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Gwiazdeczka223

I jeszcze nie bije jest często wyliczane

Bo to takie naiwne myślenie, że brak większych emocji wpłynie na stabilność i długość związku. Tak jakby ta druga strona nie mogła nagle zapragnąć w życiu i związku więcej, kogoś poznać. I całe to "poświęcanie się" idzie się wtedy... Dziwię się temu odbieraniu świata, relacji w skrajnościach: albo namiętnie, więc pewnie zdradzi, zostawi, nie uda się, albo letnio i pewnie będzie spokojnie, cicho, stabilnie. A przecież można mieć wszystkiego po trochu, złoty środek. Tylko do tego trzeba jednego: braki desperacji, bo związek musi być i basta.

[dominika152]

Ty z nim jesteś za karę, z rozsądku?

Znajdź sobie kogoś przystojniejszego, nie pasujecie do siebie i tyle.

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez Ellen_Ripley

Bo to takie naiwne myślenie, że brak większych emocji wpłynie na stabilność i długość związku. Tak jakby ta druga strona nie mogła nagle zapragnąć w życiu i związku więcej, kogoś poznać. I całe to "poświęcanie się" idzie się wtedy... Dziwię się temu odbieraniu świata, relacji w skrajnościach: albo namiętnie, więc pewnie zdradzi, zostawi, nie uda się, albo letnio i pewnie będzie spokojnie, cicho, stabilnie. A przecież można mieć wszystkiego po trochu, złoty środek. Tylko do tego trzeba jednego: braki desperacji, bo związek musi być i basta.

To jest jeszcze jakaś naleciałość sprzed kilku dekad. Pamietam jak 10 lat temu moja mama rozstawała się z moim tatą- pobrali się młodo i jak dorosłam to dotarło do niej że poza mną nic już ich nie łączy. Babcia nie mogła tego przeżyć wtedy i cały czas jej właśnie powtarzała że ma się cieszyć że jej nie bije, nie pije i nie łajdaczy się (cokolwiek to znaczy) a nie sobie wymyśla jakieś problemy z tyłka (brak miłości).

Kiedyś to właśnie wystarczyło że ten mężczyzna był w domu, przynosił wypłatę i się w miarę dobrze prowadził a na resztę można było przymknąć oko. Strasznie smutne czasy i cieszę się że nie przyszło mi w nich żyć.

Niestety często jeszcze widać na forum to podejście- dziewczyna widzi że coś nie gra, nie ma tych tytułowych motylków albo wspólnych poglądów, chemii i miłości ale co tam, dobry chłopak jest więc czemu nie. Sama za młodu byłam w letnim związku z dobrym chłopakiem który ani mnie ziębił ani grzał i dopiero teraz kiedy jestem w związku który mnie satysfakcjonuje na każdej możliwej płaszczyźnie widzę jaką krzywdę bym sobie zrobiła gdybym z tamtym została.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Gwiazdeczka223

To jest jeszcze jakaś naleciałość sprzed kilku dekad. Pamietam jak 10 lat temu moja mama rozstawała się z moim tatą- pobrali się młodo i jak dorosłam to dotarło do niej że poza mną nic już ich nie łączy. Babcia nie mogła tego przeżyć wtedy i cały czas jej właśnie powtarzała że ma się cieszyć że jej nie bije, nie pije i nie łajdaczy się (cokolwiek to znaczy) a nie sobie wymyśla jakieś problemy z tyłka (brak miłości).

Kiedyś to właśnie wystarczyło że ten mężczyzna był w domu, przynosił wypłatę i się w miarę dobrze prowadził a na resztę można było przymknąć oko. Strasznie smutne czasy i cieszę się że nie przyszło mi w nich żyć.

Niestety często jeszcze widać na forum to podejście- dziewczyna widzi że coś nie gra, nie ma tych tytułowych motylków albo wspólnych poglądów, chemii i miłości ale co tam, dobry chłopak jest więc czemu nie. Sama za młodu byłam w letnim związku z dobrym chłopakiem który ani mnie ziębił ani grzał i dopiero teraz kiedy jestem w związku który mnie satysfakcjonuje na każdej możliwej płaszczyźnie widzę jaką krzywdę bym sobie zrobiła gdybym z tamtym została.

Heh, dokładnie. Tylko ludzie, którzy głoszą jakie to były cudne czasy nie znają dobrze historii. Przecież wtedy się całkiem inaczej pracowało, spędzało czas wolny, bawiło itd. Takie mało udane małżeństwa mogły się całymi dniami prawie, że nie widzieć. Każdy sobie żył wokół swoich obowiązków. Dzieci były całkiem inaczej traktowane emocjonalnie, wychowawczo. Temat rzeka.

Z mojej - jasne, może subiektywnej - obserwacji wynika, że ludzie z forum będący w fajnych (w pewnym znaczeniu tego terminu, bez gorzkich kompromisów) związkach doradzają na zasadzie "zastanów się, czy warto, ostatecznie Twoje życie ale przemyśl, może lepiej pobyć samemu", natomiast ci układach i związkach z rozsądku to rady w stylu "tak, bierz, motylki znikną, zostaniesz sama, będziesz żałować".

[Gwiazdeczka223]

W ramach ciekawostki bo nie chce robić off topu wkleję tylko tutaj pewną „radę” którą dostałam na wizażu 7 lat temu kiedy miałam 21 lat i radziłam się odnośnie przechodzonego związku z facetem z liceum. Szczególnie ostatnie zdanie jest interesujące. Pamiętam że kiedy to przeczytałam to miałam faktycznie mindfuck pod tytułem- o kurde chyba faktycznie przesadzam, o co mi chodzi, powinnam się cieszyć. Ale całe szczęście podjęłam wtedy decyzję o rozstaniu za którą do tej pory jestem wdzięczna.

Tak naprawdę chodzi mi tylko o to że nie każdy dobry i porządny człowiek będzie dla nas dobrym partnerem. To nie jest nic złego mieć wymagania odnośnie wyglądu, chemii i odczuć w jakie wzbudza w Tobie facet. Jeśli od początku czujesz że niezbyt na Ciebie działa to naprawdę może warto odpuścić i poczekać na takiego który zwali Cię z nóg. IMG_3918.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Monika828282]

Napisane przez Gwiazdeczka223

W ramach ciekawostki bo nie chce robić off topu wkleję tylko tutaj pewną „radę” którą dostałam na wizażu 7 lat temu kiedy miałam 21 lat i radziłam się odnośnie przechodzonego związku z facetem z liceum. Szczególnie ostatnie zdanie jest interesujące. Pamiętam że kiedy to przeczytałam to miałam faktycznie mindfuck pod tytułem- o kurde chyba faktycznie przesadzam, o co mi chodzi, powinnam się cieszyć. Ale całe szczęście podjęłam wtedy decyzję o rozstaniu za którą do tej pory jestem wdzięczna.

Tak naprawdę chodzi mi tylko o to że nie każdy dobry i porządny człowiek będzie dla nas dobrym partnerem. To nie jest nic złego mieć wymagania odnośnie wyglądu, chemii i odczuć w jakie wzbudza w Tobie facet. Jeśli od początku czujesz że niezbyt na Ciebie działa to naprawdę może warto odpuścić i poczekać na takiego który zwali Cię z nóg. Załącznik 7759689


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Eh to co wkleiłaś to standard, ciągle na wizażu pojawiają się takie rady.
"Jak nie pije, masuje stopy i robi herbatę to go nie rzucaj bo będziesz żałować".
"Motylki odlecą a przyjaźń zostanie".
"Najtrwalsze moje związki to były te, w których nie było jakichś szalonych emocji".
"Spokojne związki bez większych uniesień są stabilniejsze".
"Zakochanie trwa maks 2-3 lata"
"Uczy się nas nierealnych wyobrażeń o miłości, jak w filmach"

Itepe itede

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Napisane przez Monika828282

Eh to co wkleiłaś to standard, ciągle na wizażu pojawiają się takie rady.
"Jak nie pije, masuje stopy i robi herbatę to go nie rzucaj bo będziesz żałować".
"Motylki odlecą a przyjaźń zostanie".
"Najtrwalsze moje związki to były te, w których nie było jakichś szalonych emocji".
"Spokojne związki bez większych uniesień są stabilniejsze".
"Zakochanie trwa maks 2-3 lata"
"Uczy się nas nierealnych wyobrażeń o miłości, jak w filmach"

Itepe itede

Ale jeśli obojgu to odpowiada, to nie widzę problemu, że ktoś jest zadowolony związkiem letnim, opartym na przyjaźni, z bardzo małą dozą intymności. Większość na to nie pójdzie, ale komuś to wystarczy i przeżyje życie w zadowoleniu. Więc cassie pewnie poradziła tak, jak potrafiła, niekoniecznie było to najlepsze dla autorki, ale wiele rad nie jest.

Sama skłaniam się w drugą stronę ale jestem w stanie zrozumieć tę pierwszą. Nie każdy musi być "od linijki", są osoby aseksualne, takie które wolą mieć majętnego męża niż biednego demona seksu, postępujące według swojej wiary. Ja się z tym nie muszę zgadzać ale jak pytam na forum to różne odpowiedzi mogę dostać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skara]

Jeśli nie ma ekscytacji, pociągu, to ja bym nie wchodziła w związek. Wiem, że u mnie takie letnie związki się nie sprawdzają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Napisane przez skara

Jeśli nie ma ekscytacji, pociągu, to ja bym nie wchodziła w związek. Wiem, że u mnie takie letnie związki się nie sprawdzają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja też tak uwazam, ale no sa ludzie, którym to wystarczy i też uważają się za szczęśliwych. Więc taka pewnie poradziła po swojemu. Dla niej to była pewnie dobra rada na tamten moment inie ma co tego demonizować.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz