Aborcja- wątek zbiorczy. Część 3

[Limonka2738]

Napisane przez sublips

A jaki jest, przepraszam bardzo, Twoim zdaniem obowiązek pierwszej damy?

Ładnie wyglądać i mieć nienaganne maniery.


Pierwsza dama nie pełni żadnej decydującej funkcji w państwie. To jej mąż kandyduje, męża się wybiera. Ona tam jest, bo to ładnie wygląda, jak facet ma u boku kobietę.


Nie ma obowiązku nic mówić. Gdybym ja (Jego Makaronowość, uchowaj!) kiedyś została pierwszą damą, to gęba by mi się nie zamykała. Ale ona nie ma żadnego obowiązku się wypowiadać. Zwłaszcza, że jej pogląd może się różnić od poglądu męża i prezesa, a ona może z tych, które są za wspieraniem męża bez względu na wszystko w publicznych sprawach.


Czyli nie powie, że jest pro-choice (jeśli jest), bo nie chce pokazywać społeczeństwu konfliktu z mężem na tym polu.


Tak czy siak, broniąc kobiecego prawa do decydowania o swoim ciele i co jest dla niej dobre, trochę śmieszne jest decydowanie, w jakiej sprawie inna kobieta ma absolutnie zabrać głos, bo wy tak ustaliłyście.

---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:19 ----------

Napisane przez elvegirl

Tyle że tutaj sęk w tym, że ona nie ma obowiązku się wypowiadać. Oczekujemy jej stanowiska w wielu sprawach, bo nas Pierwsze Damy do tego przez lata przyzwyczaiły, ale ona nie musi wcale być niczym więcej niż ozdobą. Może się to nam nie podobać, ale zmusić jej do niczego nie możemy.

[patiasym]

Napisane przez _Bumblebee_

No ale na szczęście póki co jesteśmy w Polsce chyba jednak bliżej mojej wersji.

A tego właśnie nie wiemy, bo ja myślę że jesteśmy bliżej mojej wersji. Dlatego referendum byłoby optymalne.

[White_Dove]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87768164]No widzisz, a ja nie uważam, że z tego powodu tak powinno być
A niby dlaczego nie trzeba? Aborcja to co innego niż kradzież albo zabicie dorosłego człowieka, więc nie ma powodu, by traktować ją tak samo.[/QUOTE]

Też tak uważam.
Poronienia zdążają się do 3 miesiąca czyli co organizm kobiety dopuścił się morderstwa?
Aborcja powinna być dozwolona w tych 3 przypadkach o innych można pomarzyć a tabletka po powinna nie być na receptę. Póki płód nie może jako tako funkcjonować kobieta powinna mieć wybór. Zrobi nie zrobi ale chcę mieć taką możliwość. Facet moze się rozmyślić i odejść w każdym momencie a kobieta ma na to jedynie 72h. Tabletka po na receptę, aborcja nie, podwiązanie nie. No ludzie...
A najlepsze że czasem to właśnie partner/ mąż wysyła na aborcję. Aborcja to temat bardziej złożony. Kobiety wcale nie szarpią się dokonywać aborcji. Raczej kiedy sytuacja ją do tego zmusi : finansowa, partner który ją porzucił, stan zdrowia.

---------- Dopisano o 20:22 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------

Napisane przez Limonka2738

Ładnie wyglądać i mieć nienaganne maniery.


Pierwsza dama nie pełni żadnej decydującej funkcji w państwie. To jej mąż kandyduje, męża się wybiera. Ona tam jest, bo to ładnie wygląda, jak facet ma u boku kobietę.


Nie ma obowiązku nic mówić. Gdybym ja (Jego Makaronowość, uchowaj!) kiedyś została pierwszą damą, to gęba by mi się nie zamykała. Ale ona nie ma żadnego obowiązku się wypowiadać. Zwłaszcza, że jej pogląd może się różnić od poglądu męża i prezesa, a ona może z tych, które są za wspieraniem męża bez względu na wszystko w publicznych sprawach.


Czyli nie powie, że jest pro-choice (jeśli jest), bo nie chce pokazywać społeczeństwu konfliktu z mężem na tym polu.


Tak czy siak, broniąc kobiecego prawa do decydowania o swoim ciele i co jest dla niej dobre, trochę śmieszne jest decydowanie, w jakiej sprawie inna kobieta ma absolutnie zabrać głos, bo wy tak ustaliłyście.

---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:19 ----------

W sprawie aborcji wypowiadała się kiedyś żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego bardzo dobrze ujęła to. Obecny prezydent opowiadał że gdyby dostał na biurko całkowity zakaz aborcji to by podpisał. Zapewne jego żona uważa podobnie. Inaczej by z nią nie był.

[ridja devojka]

Napisane przez Limonka2738

Ładnie wyglądać i mieć nienaganne maniery.


Pierwsza dama nie pełni żadnej decydującej funkcji w państwie. To jej mąż kandyduje, męża się wybiera. Ona tam jest, bo to ładnie wygląda, jak facet ma u boku kobietę.


Nie ma obowiązku nic mówić. Gdybym ja (Jego Makaronowość, uchowaj!) kiedyś została pierwszą damą, to gęba by mi się nie zamykała. Ale ona nie ma żadnego obowiązku się wypowiadać. Zwłaszcza, że jej pogląd może się różnić od poglądu męża i prezesa, a ona może z tych, które są za wspieraniem męża bez względu na wszystko w publicznych sprawach.


Czyli nie powie, że jest pro-choice (jeśli jest), bo nie chce pokazywać społeczeństwu konfliktu z mężem na tym polu.


Tak czy siak, broniąc kobiecego prawa do decydowania o swoim ciele i co jest dla niej dobre, trochę śmieszne jest decydowanie, w jakiej sprawie inna kobieta ma absolutnie zabrać głos, bo wy tak ustaliłyście.

---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:19 ----------

Ja w ogóle uważam że pierwsza dama to bardzo niewdzięczna funkcja. Bo to jest po prostu żona typa który został prezydentem. Skoro nim został to znaczy że nakreślone cechy, np nie boi się publicznych wystąpień i jest pewny siebie, umie się wypowiadac a już na pewno lać wodę i gadać pierdoły. A jego żona równie dobrze może lubić samotność i bać się publicznych wystąpień, może lubić najbardziej na świecie siedzieć pod kocem i czytac ksiazke, może miec inne poglądy od meza, może być nieśmiała itp. jakbym ja miałaby pierwsza dama to byście mnie zobaczyli tylko i wyłącznie na jakichś totalnie niezbędnych wydarzeniach a już na pewno bym się nie wypowiadała publicznie i nie spotykała z żadnymi ludźmi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 06:51 ---------- Poprzedni post napisano o 06:50 ----------

Napisane przez White_Dove

Też tak uważam.
Poronienia zdążają się do 3 miesiąca czyli co organizm kobiety dopuścił się morderstwa?
Aborcja powinna być dozwolona w tych 3 przypadkach o innych można pomarzyć a tabletka po powinna nie być na receptę. Póki płód nie może jako tako funkcjonować kobieta powinna mieć wybór. Zrobi nie zrobi ale chcę mieć taką możliwość. Facet moze się rozmyślić i odejść w każdym momencie a kobieta ma na to jedynie 72h. Tabletka po na receptę, aborcja nie, podwiązanie nie. No ludzie...
A najlepsze że czasem to właśnie partner/ mąż wysyła na aborcję. Aborcja to temat bardziej złożony. Kobiety wcale nie szarpią się dokonywać aborcji. Raczej kiedy sytuacja ją do tego zmusi : finansowa, partner który ją porzucił, stan zdrowia.

---------- Dopisano o 20:22 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------



W sprawie aborcji wypowiadała się kiedyś żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego bardzo dobrze ujęła to. Obecny prezydent opowiadał że gdyby dostał na biurko całkowity zakaz aborcji to by podpisał. Zapewne jego żona uważa podobnie. Inaczej by z nią nie był.

Niekoniecznie. Ja mama mężem różne poglądy na różne sprawy, na niektóre mamy takie samo, ludzie nie są zerojedynkowi, pewnie jak za niego wychodziła to nie rozmawiali nawet o takich rzeczach

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez Limonka2738

Ładnie wyglądać i mieć nienaganne maniery.


Pierwsza dama nie pełni żadnej decydującej funkcji w państwie. To jej mąż kandyduje, męża się wybiera. Ona tam jest, bo to ładnie wygląda, jak facet ma u boku kobietę.


Nie ma obowiązku nic mówić. Gdybym ja (Jego Makaronowość, uchowaj!) kiedyś została pierwszą damą, to gęba by mi się nie zamykała. Ale ona nie ma żadnego obowiązku się wypowiadać. Zwłaszcza, że jej pogląd może się różnić od poglądu męża i prezesa, a ona może z tych, które są za wspieraniem męża bez względu na wszystko w publicznych sprawach.


Czyli nie powie, że jest pro-choice (jeśli jest), bo nie chce pokazywać społeczeństwu konfliktu z mężem na tym polu.


Tak czy siak, broniąc kobiecego prawa do decydowania o swoim ciele i co jest dla niej dobre, trochę śmieszne jest decydowanie, w jakiej sprawie inna kobieta ma absolutnie zabrać głos, bo wy tak ustaliłyście.[COLOR="Silver"]

Ty masz taką opinię i w porządku. Fakty są też po Twojej stronie.

Ale to, że ktoś czegoś nie musi, nie jest zmuszony przepisami prawa, to nie oznacza, że nie mogę od niego czegoś oczekiwać - i w sumie nie tylko ja, bo przecież wiele głosów w tym wątku i nie w tym wątku wskazuje na to, że ludzie mieli inne oczekiwania co do pierwszej damy.
Przyzwyczajeni jesteśmy, że pierwsza dama jednak potrafi zabrać głos - i według mnie powinna to w tej sytuacji zrobić.

Śmieszne to jest to, że od razu mieszasz do tego płeć. Mnie nie interesuje, czy to pierwsza dama, czy pierwszy dżentelmen. W takiej sytuacji - w której ktoś chce wprowadzić bestialskie przepisy - oczekuję od prezydenta, że będzie przeciwny, a jak oszalał, to że chociaż być może jego otoczenie przemówi mu do rozumu.
A pani Agata w międzyczasie pokazała się publicznie i pokazywała jak robić maseczki, więc chyba jednak miała ochotę na publiczne wystąpienie.

Oczywiście jak zwykle projekt ustawy to de facto mydlenie oczu, ale nie chcę nawet myśleć o prezydencie i o jego słowach, bo denerwuję się.

A i ja też nie zabierałam głosu odnośnie do liberalizacji aborcji, jak będzie taki projekt, takie referendum, to chętnie się wypowiem. Ale nie ma na to szans i obecny projekt stanowił po prostu naruszenie podstawowych praw człowieka.

Napisane przez ridja devojka

Ja w ogóle uważam że pierwsza dama to bardzo niewdzięczna funkcja. Bo to jest po prostu żona typa który został prezydentem. Skoro nim został to znaczy że nakreślone cechy, np nie boi się publicznych wystąpień i jest pewny siebie, umie się wypowiadac a już na pewno lać wodę i gadać pierdoły. A jego żona równie dobrze może lubić samotność i bać się publicznych wystąpień, może lubić najbardziej na świecie siedzieć pod kocem i czytac ksiazke, może miec inne poglądy od meza, może być nieśmiała itp. jakbym ja miałaby pierwsza dama to byście mnie zobaczyli tylko i wyłącznie na jakichś totalnie niezbędnych wydarzeniach a już na pewno bym się nie wypowiadała publicznie i nie spotykała z żadnymi ludźmi.

Nie, nie widzę w tym nic niewdzięcznego.
Według mnie ma szereg przywilejów, a to, że ktoś woli czytać książkę, a nie występować publicznie to jest naprawdę... Błahe. Raczej jak ktoś ma jakiekolwiek aspiracje do pracy w polityce, to widać od początku, a nie nagle sobie wymyśla, że jutro będzie prezydentem.
Poza tym pierwsza dama tak naprawdę nic nie musi, a potowarzyszyć to czasami trzeba partnerowi na imprezie, jak się nie jest żoną prezydenta nawet.
Przez okres kadencji ewentualnie można być narażonym na nieprzyjemną krytykę, ale po tym czasie większość jednak zapomina.

A co do zdania o różnicach, że może mieć inne zdanie... Przecież prezydent nie ma swojego zdania. To prezes ma swoje zdanie.

[Bananalama]

Napisane przez _Bumblebee_

A jeśli by się wypowiedziała i miałaby takie samo zdanie jak mąż?

No to by miała. W czym problem?

[ridja devojka]

Napisane przez sublips

Ty masz taką opinię i w porządku. Fakty są też po Twojej stronie.

Ale to, że ktoś czegoś nie musi, nie jest zmuszony przepisami prawa, to nie oznacza, że nie mogę od niego czegoś oczekiwać - i w sumie nie tylko ja, bo przecież wiele głosów w tym wątku i nie w tym wątku wskazuje na to, że ludzie mieli inne oczekiwania co do pierwszej damy.
Przyzwyczajeni jesteśmy, że pierwsza dama jednak potrafi zabrać głos - i według mnie powinna to w tej sytuacji zrobić.

Śmieszne to jest to, że od razu mieszasz do tego płeć. Mnie nie interesuje, czy to pierwsza dama, czy pierwszy dżentelmen. W takiej sytuacji - w której ktoś chce wprowadzić bestialskie przepisy - oczekuję od prezydenta, że będzie przeciwny, a jak oszalał, to że chociaż być może jego otoczenie przemówi mu do rozumu.
A pani Agata w międzyczasie pokazała się publicznie i pokazywała jak robić maseczki, więc chyba jednak miała ochotę na publiczne wystąpienie.

Oczywiście jak zwykle projekt ustawy to de facto mydlenie oczu, ale nie chcę nawet myśleć o prezydencie i o jego słowach, bo denerwuję się.

A i ja też nie zabierałam głosu odnośnie do liberalizacji aborcji, jak będzie taki projekt, takie referendum, to chętnie się wypowiem. Ale nie ma na to szans i obecny projekt stanowił po prostu naruszenie podstawowych praw człowieka.


Nie, nie widzę w tym nic niewdzięcznego.
Według mnie ma szereg przywilejów, a to, że ktoś woli czytać książkę, a nie występować publicznie to jest naprawdę... Błahe. Raczej jak ktoś ma jakiekolwiek aspiracje do pracy w polityce, to widać od początku, a nie nagle sobie wymyśla, że jutro będzie prezydentem.
Poza tym pierwsza dama tak naprawdę nic nie musi, a potowarzyszyć to czasami trzeba partnerowi na imprezie, jak się nie jest żoną prezydenta nawet.
Przez okres kadencji ewentualnie można być narażonym na nieprzyjemną krytykę, ale po tym czasie większość jednak zapomina.

A co do zdania o różnicach, że może mieć inne zdanie... Przecież prezydent nie ma swojego zdania. To prezes ma swoje zdanie.

Nie zgadzam się z tobą. Załóżmy że poznali się jak mieli po 20 lat. Ona się miała domyślić że on będzie prezydentem? Miała wiedzieć jak się w tej roli odnajdzie? To były jego wybory, jakaś ewolucja, od bycia działaczem lokalnym do bycia prezydentem dzieli człowieka szmat czasu. Możliwe że kiedy kandydował żona powiedziała mu "ok Andrzej ale od oczekuj że będę brylować, zrobię minimum które będzie do mnie należało". Ludzie, małżeństwo to jest 2 osób a bycie pierwsza dama to nie tylko przywileje ale też niedogodności. Ona musiała zrezygnować z pracy. Nigdy też nie wiemy jak się odnajdziemy w jakiejś sytuacji dopóki w niej nie jestesmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Trzepotka]

Treść usunięta

[sublips]

Napisane przez ridja devojka

Nie zgadzam się z tobą. Załóżmy że poznali się jak mieli po 20 lat. Ona się miała domyślić że on będzie prezydentem? Miała wiedzieć jak się w tej roli odnajdzie? To były jego wybory, jakaś ewolucja, od bycia działaczem lokalnym do bycia prezydentem dzieli człowieka szmat czasu. Możliwe że kiedy kandydował żona powiedziała mu "ok Andrzej ale od oczekuj że będę brylować, zrobię minimum które będzie do mnie należało". Ludzie, małżeństwo to jest 2 osób a bycie pierwsza dama to nie tylko przywileje ale też niedogodności. Ona musiała zrezygnować z pracy. Nigdy też nie wiemy jak się odnajdziemy w jakiejś sytuacji dopóki w niej nie jestesmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Podejrzewam, że przedyskutowali ten pomysł, a nie on po prostu kandydował na prezydenta i zrobił to wbrew jej woli, i nagle ona była zaskoczona.

A ja nadal nie uważam, że to jakakolwiek niedogodność.
Jeśli nie chciała być żoną prezydenta, to też miała wybór. Mogła się rozwieść i pracować dalej.
Przypominam, że choć nie otrzymuje pensji, to chyba nie mamy wątpliwości, że to też wiąże się z przywilejami finansowymi?

Naprawdę, pani Agata Duda nie jest żadną ofiarą. Zakładasz od razu, że jej ta rola nie leży. A tak naprawdę nie wiadomo.
Ofiarami byłyby kobiety, które musiałyby rodzic niepełnosprawne dzieci/ takie, które zaraz umrą. Plus mężowie tych kobiet.

[ridja devojka]

Napisane przez sublips

Podejrzewam, że przedyskutowali ten pomysł, a nie on po prostu kandydował na prezydenta i zrobił to wbrew jej woli, i nagle ona była zaskoczona.

A ja nadal nie uważam, że to jakakolwiek niedogodność.
Jeśli nie chciała być żoną prezydenta, to też miała wybór. Mogła się rozwieść i pracować dalej.
Przypominam, że choć nie otrzymuje pensji, to chyba nie mamy wątpliwości, że to też wiąże się z przywilejami finansowymi?

Naprawdę, pani Agata Duda nie jest żadną ofiarą. Zakładasz od razu, że jej ta rola nie leży. A tak naprawdę nie wiadomo.
Ofiarami byłyby kobiety, które musiałyby rodzic niepełnosprawne dzieci/ takie, które zaraz umrą. Plus mężowie tych kobiet.

Nie twierdzę, że jest ofiarą.
Uważam, że życie jest bardziej złożone, niż to co przedstawiasz, że nagle ją zaskoczył, albo że mogła się rozwieść.

[sublips]

Napisane przez ridja devojka

Nie twierdzę, że jest ofiarą.
Uważam, że życie jest bardziej złożone, niż to co przedstawiasz, że nagle ją zaskoczył, albo że mogła się rozwieść.

Widzisz, a ja uważam, że życie jest bardziej złożone niż "nie lubię występować publicznie, wolę poczytać książkę" i mniej romantyczne niż Twoja wizja.
Przekładasz swoje np. podejście do życia na życie polityków, a to się w ogóle ze sobą nie wiąże.
Liczą się nie tylko marzenia, uczucia, osobowość, ale wpływy, pieniądze, układy i mnóstwo innych rzeczy.
Nagrania wyciekają; słychać, jak ludzie związani z polityką wypowiadają się, jakie mają - często bezwzględne - podejście, jak to wszystko funkcjonuje.
Daleko temu do wdzięku i elegancji.

Myśli pierwszych dam nie znamy; w przypadku obecnej pierwszej damy - zapewne nie poznamy nigdy.

[_Bumblebee_]

Napisane przez Bananalama

No to by miała. W czym problem?

Ehem. Gdyby się wypowiedziała w podobnym tonie jak mąż to już widzę wpisy w tym temacie: "Prezydentowa jest Ok, bo zabrała głos w sprawie aborcji. Co prawda powiedziała, że aborcja to morderstwo ale najważniejsze, że przemówiła". Na bank by tak było...

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

No przecież na bank by tak było. A jakby była przeciwko zaostrzeniu to by dostała joby, że skoro już się odzywa to powinna być za liberalizacją, bo przecież jest kobietą, itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ridja devojka]

Napisane przez sublips

Widzisz, a ja uważam, że życie jest bardziej złożone niż "nie lubię występować publicznie, wolę poczytać książkę" i mniej romantyczne niż Twoja wizja.
Przekładasz swoje np. podejście do życia na życie polityków, a to się w ogóle ze sobą nie wiąże.
Liczą się nie tylko marzenia, uczucia, osobowość, ale wpływy, pieniądze, układy i mnóstwo innych rzeczy.
Nagrania wyciekają; słychać, jak ludzie związani z polityką wypowiadają się, jakie mają - często bezwzględne - podejście, jak to wszystko funkcjonuje.
Daleko temu do wdzięku i elegancji.

Myśli pierwszych dam nie znamy; w przypadku obecnej pierwszej damy - zapewne nie poznamy nigdy.

A ja uważam, że warto przyjrzeć się swoim potrzebom i nie poświęcać ich dla kogoś w stopniu większym, niż jest to dla nas do przyjęcia. Warto dbać o swoje granice. Wszystko, co dotyczy pierwszej damy jest zwyczajowe - ona nie ma umowy, żadnych zobowiązań. Widzę, że chciałabyś, że pierwsza dama spełniała twoje oczekiwania, ale to nie jest jej odpowiedzialność. Warto się uwolnić od myślenia w kategoriach "wypada/nie wypada".

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez sublips

Ale to, że ktoś czegoś nie musi, nie jest zmuszony przepisami prawa, to nie oznacza, że nie mogę od niego czegoś oczekiwać - i w sumie nie tylko ja, bo przecież wiele głosów w tym wątku i nie w tym wątku wskazuje na to, że ludzie mieli inne oczekiwania co do pierwszej damy.
Przyzwyczajeni jesteśmy, że pierwsza dama jednak potrafi zabrać głos - i według mnie powinna to w tej sytuacji zrobić.

A czym to się różni od oczekiwania, że np. jakieś obce kobiety będą rodzić uszkodzone płody? Czym w ogóle jest to prawo do posiadania oczekiwań? Ona nic nikomu nie jest winna i nic nie powinna tylko dlatego, że jacyś bliżej niezidentyfikowani ludzie się do czegoś przyzwyczaili i woleliby, żeby coś tam robiła. To jej sprawa co robi i jej decyzja.

[sublips]

Napisane przez _Bumblebee_

Ehem. Gdyby się wypowiedziała w podobnym tonie jak mąż to już widzę wpisy w tym temacie: "Prezydentowa jest Ok, bo zabrała głos w sprawie aborcji. Co prawda powiedziała, że aborcja to morderstwo ale najważniejsze, że przemówiła". Na bank by tak było... No przecież na bank by tak było. A jakby była przeciwko zaostrzeniu to by dostała joby, że skoro już się odzywa to powinna być za liberalizacją, bo przecież jest kobietą, itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziwne.
Jakoś na Marii Kaczyńskiej większość psów nie wieszała za jej inicjatywę w tym temacie.

Akurat wielu ludzi, którzy nie widzą świata w czarno-białych kolorach jest w stanie przyjąć, że ktoś z powodów religijnych np. jest przeciwnikiem aborcji.
Jednak nie tego tyczył się ten projekt, niby wszyscy to wiemy, a jednak nie.

Napisane przez ridja devojka

A ja uważam, że warto przyjrzeć się swoim potrzebom i nie poświęcać ich dla kogoś w stopniu większym, niż jest to dla nas do przyjęcia. Warto dbać o swoje granice. Wszystko, co dotyczy pierwszej damy jest zwyczajowe - ona nie ma umowy, żadnych zobowiązań. Widzę, że chciałabyś, że pierwsza dama spełniała twoje oczekiwania, ale to nie jest jej odpowiedzialność. Warto się uwolnić od myślenia w kategoriach "wypada/nie wypada".

Pierwsza dama nie nie spełniła moich oczekiwań.
Nie spełniła oczekiwań tysięcy (żeby nie powiedzieć milionów...) Polek i Polaków.
Pierwsza dama jest także osobą publiczną, a wolała zamieszczać bzdurne filmiki o robieniu maseczek, kiedy sytuacja była zaogniona.

Widzisz różnicę czy nadal nie? Bo to nie jest ten oklepany na terapiach "zdrowy egoizm", gdzie Ty możesz poczytać książkę, a Twój partner pójść na imprezę, i wszystko jest ok. Jej mąż jest prezydentem.
A jeśli wydaje Ci się, że w jakiś sposób jesteśmy równi politykom, no to mylisz się. Oni nie mają takich prozaicznych dylematów jak te, które Ty wymieniłaś, i trzeba być bardzo naiwnym, żeby w to wierzyć.

Nie chcę mi się w zasadzie dyskutować i wyłączam subskrypcję.
Jeśli uważacie, że jest ok nie wypowiadać się, kiedy ktoś chce wprowadzić projekt ustawy o przymusie rodzenia ciężko chorych dzieci, no to uważajcie tak, Wasze prawo. Dla mnie to jest tchórzostwo, brak udźwignięcia oczekiwanej roli społecznej i przede wszystkim milczenie, kiedy ludzi chce się pozbawić prawa do godności oraz życia - a ktokolwiek by nie milczał w takiej sytuacji, to w moich oczach nie zasługuje na szacunek.
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87770913]A czym to się różni od oczekiwania, że np. jakieś obce kobiety będą rodzić uszkodzone płody? Czym w ogóle jest to prawo do posiadania oczekiwań? Ona nic nikomu nie jest winna i nic nie powinna tylko dlatego, że jacyś bliżej niezidentyfikowani ludzie się do czegoś przyzwyczaili i woleliby, żeby coś tam robiła. To jej sprawa co robi i jej decyzja.[/QUOTE]

Z Tobą nie dyskutuję to raz, a dwa ona jest osobą publiczną.

[Bananalama]

Napisane przez _Bumblebee_

Ehem. Gdyby się wypowiedziała w podobnym tonie jak mąż to już widzę wpisy w tym temacie: "Prezydentowa jest Ok, bo zabrała głos w sprawie aborcji. Co prawda powiedziała, że aborcja to morderstwo ale najważniejsze, że przemówiła". Na bank by tak było... No przecież na bank by tak było. A jakby była przeciwko zaostrzeniu to by dostała joby, że skoro już się odzywa to powinna być za liberalizacją, bo przecież jest kobietą, itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to niespodzianka, bo ja wolę, jak ktoś się wypowie i przynajmniej wiadomo, na czym stoimy.

Moja koleżanka jest przeciw aborcji, ale przynajmniej jest wolontariuszką i pomaga dzieciakom. Coś robi, a nie rzuca sobie z fotelika, że nionionio płodzika usuwać nie wolno, a resztę mam w pupiu. Mam ją linczowac za poglądy? Dopóki jej poglądy nie wpływają na moje życie, to co mnie to? Plus chwała jej za to, że nie robi z gęby cholewy. Ciekawa jestem, ilu prolajferow z tego forum albo z sejmu robi tyle, co ona.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez sublips

Z Tobą nie dyskutuję to raz, a dwa ona jest osobą publiczną.

Nie dyskutujesz ale opowiadasz na moje posty, ciekawe
A to osoby publiczne mają być pozbawione możliwości decydowania o sobie?

[ridja devojka]

Cytuję z wikipedii: Małżonka prezydenta nie ma obowiązku występować publicznie, ale zazwyczaj czyni to. W Polsce funkcja pierwszej damy wiąże się jedynie z obowiązkami reprezentacyjnymi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Midziak]

Napisane przez _Bumblebee_

Ehem. Gdyby się wypowiedziała w podobnym tonie jak mąż to już widzę wpisy w tym temacie: "Prezydentowa jest Ok, bo zabrała głos w sprawie aborcji. Co prawda powiedziała, że aborcja to morderstwo ale najważniejsze, że przemówiła". Na bank by tak było...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A nie wpadleś na to, że Agatka milczy w wiekszosci spraw wlasnie dlatego, że zwyczajnie nie zgadza sie ze stanowiskiem Andrzeja? Zreszta wszelakie strzepki informacji jakie docierają do nas o yciu pary prezydenckiej wlasnie na to wskazują.

[_Bumblebee_]

Napisane przez Midziak

A nie wpadleś na to, że Agatka milczy w wiekszosci spraw wlasnie dlatego, że zwyczajnie nie zgadza sie ze stanowiskiem Andrzeja? Zreszta wszelakie strzepki informacji jakie docierają do nas o yciu pary prezydenckiej wlasnie na to wskazują.

Pudelek czy Kozaczek?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Midziak]

Napisane przez _Bumblebee_

Pudelek czy Kozaczek?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dobrze, ze nie zapytales o portale narodowe, bo wtedy to bym sie serio obrazila co do sugestii czytania niewiarygodnych źródeł.

[tinkerver2]

A ja po raz kolejny pytam, czy ludzie wiedzą tutaj jak przebiega poronienie

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 15:11 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

A ja po raz kolejny pytam, czy ludzie wiedzą tutaj jak przebiega poronienie

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[Mijanou]

Napisane przez Midziak

Dobrze, ze nie zapytales o portale narodowe, bo wtedy to bym sie serio obrazila co do sugestii czytania niewiarygodnych źródeł.

Z dwojga złego ja też wybrałabym pudelka (tego, co donosi), niż media narodowo prawicowe bogato czerpiące ze źródeł typu "Der Sturmer". (sorry, nie chciało mi się zmieniać języka, co by "umlałt" wstawiać).

[Trzepotka]

Treść usunięta

[patiasym]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Albo cichego protestu skoro się w ogóle nie odzywa na dwoje babka wróżyła

[Mijanou]

Napisane przez patiasym

Albo cichego protestu skoro się w ogóle nie odzywa na dwoje babka wróżyła

Albo przykładem nowego modelu rodziny wg. PiS, gdzie baba siedzi w domu, "przy męzu" i zajmuje się domem a nie polityką. Co najwyżej wolno jej podzielać poglądy męża.

Swoją drogą-dziwne. ElYty władzy namawiają społeczenstwo do posiadania jak największej liczby dzieci, ale sami mają z reguły jedno, co najwyżej dwoje .Jarek nie ma dzieci, ale ma kota i też nie daje dobrego przkładu, bo ja, jako singielka, gdy jeszcze mieszkałam w Polsce miałam cztery (obecnie mamy wspólnie dziewięć).

Ale teraz poważnie: pytanie- które dziecko ma lepszy start w dorosłe życie? Takie, którego rodziców stać na zapewnienie mu dobrego wykształcenia, czy takie z wielodzietnej rodziny napędzanej pięćsetplusami, gdzie rodziców mimo to nie stac na "wyższe nauki" dla potomstwa? Istnieniu wyjątków nie przeczę, bo sama znam faceta z wielodzietnej, słabo wykształconej rodziny, geniusza matematycznego, który wjechał na polibudę z indeksem w kieszeni (już w pierwszej klasie ogólnika go zdobył). Ale to wciąż tylko wyjątki. Reszta ma zasuwać na przywileje elYty.

[patiasym]

Napisane przez Mijanou

Albo przykładem nowego modelu rodziny wg. PiS, gdzie baba siedzi w domu, "przy męzu" i zajmuje się domem a nie polityką. Co najwyżej wolno jej podzielać poglądy męża.

Dokładnie. "Kinder, Küche, Kirche" i "barefoot and pregnant". Jak wg tych ideologów neopatriarchatu taka kobieta może mieć jakiekolwiek własne poglądy?

Napisane przez Mijanou

Swoją drogą-dziwne. ElYty władzy namawiają społeczenstwo do posiadania jak największej liczby dzieci, ale sami mają z reguły jedno, co najwyżej dwoje .Jarek nie ma dzieci, ale ma kota i też nie daje dobrego przkładu, bo ja, jako singielka, gdy jeszcze mieszkałam w Polsce miałam cztery (obecnie mamy wspólnie dziewięć).

Ale teraz poważnie: pytanie- które dziecko ma lepszy start w dorosłe życie? Takie, którego rodziców stać na zapewnienie mu dobrego wykształcenia, czy takie z wielodzietnej rodziny napędzanej pięćsetplusami, gdzie rodziców mimo to nie stac na "wyższe nauki" dla potomstwa? Istnieniu wyjątków nie przeczę, bo sama znam faceta z wielodzietnej, słabo wykształconej rodziny, geniusza matematycznego, który wjechał na polibudę z indeksem w kieszeni (już w pierwszej klasie ogólnika go zdobył). Ale to wciąż tylko wyjątki. Reszta ma zasuwać na przywileje elYty.

Oj, śliski temat poruszyłaś Upiekło mi się, że tym razem to nie ja coś niby rozpętuję

[Bananalama]

Napisane przez Mijanou

Albo przykładem nowego modelu rodziny wg. PiS, gdzie baba siedzi w domu, "przy męzu" i zajmuje się domem a nie polityką. Co najwyżej wolno jej podzielać poglądy męża.

Swoją drogą-dziwne. ElYty władzy namawiają społeczenstwo do posiadania jak największej liczby dzieci, ale sami mają z reguły jedno, co najwyżej dwoje .Jarek nie ma dzieci, ale ma kota i też nie daje dobrego przkładu, bo ja, jako singielka, gdy jeszcze mieszkałam w Polsce miałam cztery (obecnie mamy wspólnie dziewięć).

Ale teraz poważnie: pytanie- które dziecko ma lepszy start w dorosłe życie? Takie, którego rodziców stać na zapewnienie mu dobrego wykształcenia, czy takie z wielodzietnej rodziny napędzanej pięćsetplusami, gdzie rodziców mimo to nie stac na "wyższe nauki" dla potomstwa? Istnieniu wyjątków nie przeczę, bo sama znam faceta z wielodzietnej, słabo wykształconej rodziny, geniusza matematycznego, który wjechał na polibudę z indeksem w kieszeni (już w pierwszej klasie ogólnika go zdobył). Ale to wciąż tylko wyjątki. Reszta ma zasuwać na przywileje elYty.

Ja przede wszystkim nie wierzę, że można każdemu dziecku poświęcić tyle czasu, ile ono potrzebuje, jak tych dzieci się ma więcej. Niech się jeszcze w trójce czy czwórce trafi takie, które sprawia problemy wychowawcze, to już całkiem reszta częściowo wychowuje się sama.

[invisible_01]

Napisane przez Bananalama

Ja przede wszystkim nie wierzę, że można każdemu dziecku poświęcić tyle czasu, ile ono potrzebuje, jak tych dzieci się ma więcej. Niech się jeszcze w trójce czy czwórce trafi takie, które sprawia problemy wychowawcze, to już całkiem reszta częściowo wychowuje się sama.

Dokładnie tak. Ubrać i wyżywić dziecko to niestety nie wszystko. Ile się mówi o tym, że nawet jak dziecko ma rodzeństwo to ważne jest, aby każde z dzieci miało jakiś czas sam na sam z rodzicem. Dzieciom trzeba przede wszystkim poświęcić czas. Bez tego nie jest się w stanie w porę zauważyć, jeśli dziecko ma różnego rodzaju problemy, z czymś sobie nie radzi albo wręcz przeciwnie - coś je interesuje i warto byłoby te zainteresowania rozwijać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Bananalama]

Napisane przez invisible_01

Dokładnie tak. Ubrać i wyżywić dziecko to niestety nie wszystko. Ile się mówi o tym, że nawet jak dziecko ma rodzeństwo to ważne jest, aby każde z dzieci miało jakiś czas sam na sam z rodzicem. Dzieciom trzeba przede wszystkim poświęcić czas. Bez tego nie jest się w stanie w porę zauważyć, jeśli dziecko ma różnego rodzaju problemy, z czymś sobie nie radzi albo wręcz przeciwnie - coś je interesuje i warto byłoby te zainteresowania rozwijać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Czytałam na fb wypowiedź matki trójki dzieci. Jedno chore, trzeba przy nim wszystko robić. To ta dwójka pozostała praktycznie sama się wychowywała. To jest strasznie przykre dla tych dzieci i dla rodziców przecież też, bo jaki normalny rodzic chce zaniedbać dziecko w jakiś sposób? A doba ma tylko 24 godziny.