Cudowna, ale taka niepociągająca... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-04-04, 15:27   #1
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278

Cudowna, ale taka niepociągająca...


Na wstępie, przepraszam, że tak się rozpisałam, nikt przez to nie przebrnie :P Byłam w związku od blisko 5 lat (jesteśmy po trzydziestce). Z jakby się mogło zdawać najlepszym przyjacielem, z człowiekiem z którym na poziomie zainteresowań, rozmów, poczucia humoru, poglądów itd. jesteśmy nieomal identyczni.

Za to od początku nie układa się nam w sferze intymnej. Może inaczej, początkowo jeszcze było jako tako, nie idealnie, ale bez przesady, z czasem tej bliskości było mniej, aż gdzieś od mniej więcej 2,5 roku przestała istnieć całkowicie. I to nie w wyniku jakiegoś zdarzenia, czy problemu. Z czasem stało się to wręcz karykaturalne.

Mój partner jest lekarzem i pracuje w kilku miejscach plus dyżury, ja w dużej korporacji i też często wyjeżdżam zawodowo do kilku krajów, więc nie było nawet czasu na przesyt, bo często nie widzieliśmy się tydzień, a nawet dwa, ale kiedy już mieliśmy czas, spędzamy świetny dzień, po czym wieczorem, kiedy przychodzi czas, by położyć się do łóżka, wymyśla niestworzone historie, by się wykręcić od tego łóżka, sobota godz. 23, a on natychmiast musi jechać do siebie po jakieś materiały do pracy i wraca jakoś po 2 w nocy, kiedy wie, że już na bank będę spała; a to musi natychmiast w aucie coś naprawić, jest przemęczony, a to ciężki dzień w pracy, a to coś jeszcze, ucina każdą intymną rozmowę... raz, drugi może się zdarzyć, ale tych sytuacji było coraz więcej i więcej, miesiącami.

Na początku starałam się rozumieć, że może naprawdę stres, albo, że może jako facet ma jakieś problemy, także zdrowotne i ciężko mu to przyznać, milczę, ale w jakimś momencie nie wytrzymuję i próbuję początkowo porozmawiać na spokojnie, ale każde moje słowo jest negowane, że nie, że to wynik pracy, że może za mało komunikuję swoje potrzeby i on nie dostrzega.
Więc zaczynam komunikować, jest jeszcze gorzej. Przyłapuję go na notorycznych kłamstwach, kiedy mówi, że ma dyżur, spotykam go w pubie itd. ...

Jak pewnie każda kobieta tracę w tym czasie poczucie atrakcyjności, bo nic nie działa, zaczynam się zastanawiać, czy jest ktoś inny, bo przecież przede mną miał bardzo dużo partnerek i chociaż nie chciałam go nigdy oceniać przez pryzmat tego, to te myśli, że skoro było tych kobiet tak dużo, to czemu nagle miałabym mu wystarczać... Potem jest okres zwalania winy na mnie i moje niezrozumienie. Mijają kolejne miesiące, nic się nie zmienia.

Aż do rozmowy, którą pod wpływem złości udostępniła mi jego znajoma, która z nim flirtowała, będąc pewną, że się rozstaliśmy... i to rozłożyło mnie doszczętnie.
Mój były partner chciał się umówić ze znajomą na spacer, przekraczając przy tym wiele barier - pisał, że brakuje mu jej zapachu, smaku jej ciała itd., na jej pytanie, czy się ze mną rozstał, powiedział, że nie, ale nie wie jak jej to powiedzieć - jest w związku z kimś cudownym, przyjacielem, mądrą kobietą, która o niego dba, stara się, w której wiele mu się podoba, że uważa mnie za jedną z najlepiej ubranych kobiet itd., ale że kompletnie nie odczuwa do mnie pociągu i, że to nie jest tak, że się wypaliło z czasem, tylko, że on nigdy nie czuł najmniejszego pociągu, ale trafił na najlepszego przyjaciela, kogoś z kim nigdy nie miał tyle wspólnego i na początku starał się ze sobą walczyć, ale - i teraz najlepsze, mało tego, że nie czuł do mnie pociągu, to czuł wręcz odrazę, zmuszał się do seksu i musiał wyobrażać sobie kogoś innego, ale z czasem już nawet to nie pomagało, dlatego uciekał się w te flirty...

Dopiero, kiedy powiedziałam, że wiem o tej rozmowie, przyznał się, że dlatego uciekał, oczywiście użył łagodniejszych słów, ale potwierdził, że nigdy nic nie czuł, nigdy nie pragnął, ale nie chciał stracić przyjaciela, a po drugie też nie trafił w tym czasie na kogoś, z kim łączyłoby go tyle, co ze mną.... i że kompletnie nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego ma do mnie taką niechęć, bo niby wiele rzeczy mu się we mnie podoba, lubi to i tamto, mało tego, kilka razy wychodząc ze mną, sam zwracał uwagę, kiedy inni faceci patrzyli się np. na moje nogi jak miałam na sobie np. szorty i mówił, że się nie dziwi, bo mam takie nogi za którymi większość się obejrzy, ale jednocześnie nie przekłada się to u niego na pociąg fizyczny w moi przypadku... jakaś chora schizofrenia - podobasz mi się, ale jednocześnie odrzuca mnie od ciebie...

Chyba nie muszę pisać, jak to działa na kobiecą psychikę.... poczucie wartości, zwłaszcza u kogoś, kto wiele lat temu, przez prawie cały okres nastoletni zmagał się z anoreksją... wszystko wróciło i przerasta mnie... bo ok, rozumiem, że ktoś nas nie kręci, nie jest w naszym typie, jest bardziej przyjacielem, nic nowego, sama miałam takie odczucia wobec różnych ludzi, ale do diaska nie wchodzimy z kimś takim w kilkuletni związek i nie wypowiadamy tak dużych słów, jak zmuszanie się do bliskości, odraza, wyobrażanie kogoś innego, żeby przetrwać tą udrękę i wiele innych.... nawet przy założeniu, że ktoś nie jest w czyimś typie, jestem drobną i wysportowaną kobietą, nie uważam się za ósmy cud świata, ale za normalną, dbającą o siebie kobietę, i jak pisałam, to co nas kręci jest rzeczą względną, ale jest różnica między "nie jesteś w moim typie", a odczuciem odrazy, jak do cuchnącego bezdomnego... koszmar jakiś....

i jeszcze wisienka na torcie - on chce dalej utrzymywać tą relację, zwłaszcza, że teraz już zrzucił z siebie ciężar i mi to powiedział, więc już nie czuję, że będę na coś naciskała i nie musi niczego udawać, a póki któreś z nas nie spotka kogoś innego, niech będzie jak dotychczas, a jakieś relacje poboczne to i tak nie będzie nic istotnego, oboje możemy sobie raz na jakiś czas sypiać z kimś innym, to nic nie znaczy, to tylko realizacja czysto fizycznych potrzeb.

Oczywiście, że nie przystaję na ten chory układ, ale prawda jest taka, że pokochałam tego człowieka, wbrew różnym rzeczom i mimo, że odeszłam, to nie potrafię sobie tego poukładać i odbudować swojego poczucia wartości, te słowa tkwią w głowie jak nóż... i które obawiam się, że w przyszłości będzie się przekładało na kogoś innego.
Nie wiem czemu to wszystko opisuję, trochę jak autoterapię, bo ciężko było mi opowiedzieć to komuś z grona znajomych "dlaczego", dwa, że może ktoś pomoże mi to zrozumieć, albo sam miał podobnie absurdalne przejścia, bo nie potrafię się w tym odnaleźć i iść dalej, może potrzebuję zrozumienia tego człowieka i jego postępowania, bo mimo, że racjonalna część mnie, wie, że to nie moja wina, to ta emocjonalna krzyczy co innego....

* zapomniałam o ważnym, po tym czego dowiedziałam się od tej znajomej z którą flirtował, nawiązałam kontakt z jego wcześniejszą byłą, a nawet dwiema, jedynych z tego wielkiego grona o istnieniu których widziałam. Jak wspomniałam, obiecałam mu kiedyś, że nie będę rozdrapywać przeszłości, ale w tej chwili to złamałam, niestety i stety - mówił, że mamy tworzyć przyszłość, powiedział, że miał wiele partnerek, zwykle były to niezbyt długie związki, często przelotne romanse i z dużo młodszymi dziewczynami, ale też dużo starszymu i albo to akceptuję, albo nie, bo czasu nie cofnie. I zaakceptowałam, bo miał rację.
Ale przyznaję, że zastanawiało mnie, dlaczego nigdy nie wspomniał o nikim z przeszłości, mimo przegadanych setek godzin i dziesiątego dalekich przegadanych wypraw, co się za tym kryło?! Tonęłam w domysłach. I z tych rozmów z byłymi dowiedziałam się, że tej patologii było dużo więcej, że co fakt, nie powiedział nikomu, że go odpychał, ale i tak prędzej, czy później zaczynał uciekać i sfera intymna też przestawała istnieć, bo zawsze coś było nie tak... za to pojawiało się obarczanie winy doprowadzające często do takiego stanu, jak u mnie, łącznie z leczeniem farmakologicznym byłych, tak silne było to poczucie winy wywoływane u nich, a rzekomo propozycja intymnych spotkań wracały znowu dopiero kilka miesięcy po rozstaniach, bo nie było presji... sam się nigdy do tego nie odniósł... jak i nie odniósł się szerzej do tego, że było w przynajmniej kilku romansach z mężatkami (to potwierdził, ale nie powiedział, że zgodnie z obietnicą nie mam o nic więcej pytać) i uważał, że przynajmniej jeden z nich to była właśnie ta fizyczna magia, której całe życie poszukiwał...

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-04 o 23:31
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 15:50   #2
nemezis08
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-01
Wiadomości: 37
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Uważam, że facet zrobił Ci bardzo dużo krzywdę, będąc z kimś, kto nie do końca odpowiadał mu fizycznie. Nie powinien wchodzić z Tobą po prostu w związek.
Dobrze, że to zakończyłaś. Aby związek miał przyszłość nie wystarczy być dogadanym pod względem charakteru. Musi też być chemia, przyciąganie, atrakcyjność fizyczna... Możesz próbować to sobie racjonalizować. Na pewno spotkałaś w życiu faceta, który nie był brzydki, mógł być przystojny, fajny z charakteru, ale jednak nie twój typ. Pewnie taka właśnie byłaś dla swojego byłego i nie oznacza to, że jesteś brzydka albo ogółem nieatrakcyjna.
Na Twoim miejscu zadbałabym o siebie, żeby się samej poczuć lepiej. Wychodziła z domu, nie trzymała się 4 ścian, umawiała się z ludźmi (po wirusie ). Dobrze, że zakończyłaś swój związek. Na pewno spotkasz jeszcze kogoś dla kogo będziesz idealna we wszystkich polach.

Już nie mówiąc o jego romansach... ehh.. brak mi słów. Współczuję że trafiłaś na takiego typa.
nemezis08 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 15:58   #3
dekko27
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 531
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
Na wstępie, przepraszam, że tak się rozpisałam, nikt przez to nie przebrnie :P Byłam w związku od blisko 5 lat (jesteśmy po trzydziestce). Z jakby się mogło zdawać najlepszym przyjacielem, z człowiekiem z którym na poziomie zainteresowań, rozmów, poczucia humoru, poglądów itd. jesteśmy nieomal identyczni.

Za to od początku nie układa się nam w sferze intymnej. Może inaczej, początkowo jeszcze było jako tako, nie idealnie, ale bez przesady, z czasem tej bliskości było mniej, aż gdzieś od mniej więcej 2,5 roku przestała istnieć całkowicie. I to nie w wyniku jakiegoś zdarzenia, czy problemu. Z czasem stało się to wręcz karykaturalne.

Mój partner jest lekarzem i pracuje w kilku miejscach plus dyżury, ja w dużej korporacji i też często wyjeżdżam zawodowo do kilku krajów, więc nie było nawet czasu na przesyt, bo często nie widzieliśmy się tydzień, a nawet dwa, ale kiedy już mieliśmy czas, spędzamy świetny dzień, po czym wieczorem, kiedy przychodzi czas, by położyć się do łóżka, wymyśla niestworzone historie, by się wykręcić od tego łóżka, sobota godz. 23, a on natychmiast musi jechać do siebie po jakieś materiały do pracy i wraca jakoś po 2 w nocy, kiedy wie, że już na bank będę spała; a to musi natychmiast w aucie coś naprawić, jest przemęczony, a to ciężki dzień w pracy, a to coś jeszcze, ucina każdą intymną rozmowę... raz, drugi może się zdarzyć, ale tych sytuacji było coraz więcej i więcej, miesiącami.

Na początku starałam się rozumieć, że może naprawdę stres, albo, że może jako facet ma jakieś problemy, także zdrowotne i ciężko mu to przyznać, milczę, ale w jakimś momencie nie wytrzymuję i próbuję początkowo porozmawiać na spokojnie, ale każde moje słowo jest negowane, że nie, że to wynik pracy, że może za mało komunikuję swoje potrzeby i on nie dostrzega.
Więc zaczynam komunikować, jest jeszcze gorzej. Przyłapuję go na notorycznych kłamstwach, kiedy mówi, że ma dyżur, spotykam go w pubie itd. ...

Jak pewnie każda kobieta tracę w tym czasie poczucie atrakcyjności, bo nic nie działa, zaczynam się zastanawiać, czy jest ktoś inny, bo przecież przede mną miał bardzo dużo partnerek i chociaż nie chciałam go nigdy oceniać przez pryzmat tego, to te myśli, że skoro było tych kobiet tak dużo, to czemu nagle miałabym mu wystarczać... Potem jest okres zwalania winy na mnie i moje niezrozumienie. Mijają kolejne miesiące, nic się nie zmienia.

Aż do rozmowy, którą pod wpływem złości udostępniła mi jego znajoma, która z nim flirtowała, będąc pewną, że się rozstaliśmy... i to rozłożyło mnie doszczętnie.
Mój były partner chciał się umówić ze znajomą na spacer, przekraczając przy tym wiele barier - pisał, że brakuje mu jej zapachu, smaku jej ciała itd., na jej pytanie, czy się ze mną rozstał, powiedział, że nie, ale nie wie jak jej to powiedzieć - jest w związku z kimś cudownym, przyjacielem, mądrą kobietą, która o niego dba, stara się, w której wiele mu się podoba, że uważa mnie za jedną z najlepiej ubranych kobiet itd., ale że kompletnie nie odczuwa do mnie pociągu i, że to nie jest tak, że się wypaliło z czasem, tylko, że on nigdy nie czuł najmniejszego pociągu, ale trafił na najlepszego przyjaciela, kogoś z kim nigdy nie miał tyle wspólnego i na początku starał się ze sobą walczyć, ale - i teraz najlepsze, mało tego, że nie czuł do mnie pociągu, to czuł wręcz odrazę, zmuszał się do seksu i musiał wyobrażać sobie kogoś innego, ale z czasem już nawet to nie pomagało, dlatego uciekał się w te flirty...

Dopiero, kiedy powiedziałam, że wiem o tej rozmowie, przyznał się, że dlatego uciekał, oczywiście użył łagodniejszych słów, ale potwierdził, że nigdy nic nie czuł, nigdy nie pragnął, ale nie chciał stracić przyjaciela, a po drugie też nie trafił w tym czasie na kogoś, z kim łączyłoby go tyle, co ze mną.... i że kompletnie nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego ma do mnie taką niechęć, bo niby wiele rzeczy mu się we mnie podoba, lubi to i tamto, ale jednocześnie nie przekłada się to na pociąg...

Chyba nie muszę pisać, jak to działa na kobiecą psychikę.... poczucie wartości, zwłaszcza u kogoś, kto wiele lat temu, przez prawie cały okres nastoletni zmagał się z anoreksją... wszystko wróciło i przerasta mnie... bo ok, rozumiem, że ktoś nas nie kręci, nie jest w naszym typie, jest bardziej przyjacielem, nic nowego, sama miałam takie odczucia wobec różnych ludzi, ale do diaska nie wchodzimy z kimś takim w kilkuletni związek i nie wypowiadamy tak dużych słów, jak zmuszanie się do bliskości, odraza, wyobrażanie kogoś innego, żeby przetrwać tą udrękę i wiele innych.... nawet przy założeniu, że ktoś nie jest w czyimś typie, jestem drobną i wysportowaną kobietą, nie uważam się za ósmy cud świata, ale za normalną, dbającą o siebie kobietę, i jak pisałam, to co nas kręci jest rzeczą względną, ale jest różnica między "nie jesteś w moim typie", a odczuciem odrazy, jak do cuchnącego bezdomnego... koszmar jakiś....

i jeszcze wisienka na torcie - on chce dalej utrzymywać tą relację, zwłaszcza, że teraz już zrzucił z siebie ciężar i mi to powiedział, więc już nie czuję, że będę na coś naciskała i nie musi niczego udawać, a póki któreś z nas nie spotka kogoś innego, niech będzie jak dotychczas, a jakieś relacje poboczne to i tak nie będzie nic istotnego, oboje możemy sobie raz na jakiś czas sypiać z kimś innym, to nic nie znaczy, to tylko realizacja czysto fizycznych potrzeb.

Oczywiście, że nie przystaję na ten chory układ, ale prawda jest taka, że pokochałam tego człowieka, wbrew różnym rzeczom i mimo, że odeszłam, to nie potrafię sobie tego poukładać i odbudować swojego poczucia wartości, te słowa tkwią w głowie jak nóż... i które obawiam się, że w przyszłości będzie się przekładało na kogoś innego.
Nie wiem czemu to wszystko opisuję, trochę jak autoterapię, bo ciężko było mi opowiedzieć to komuś z grona znajomych "dlaczego", dwa, że może ktoś pomoże mi to zrozumieć, albo sam miał podobnie absurdalne przejścia, bo nie potrafię się w tym odnaleźć i iść dalej, może potrzebuję zrozumienia tego człowieka i jego postępowania, bo mimo, że racjonalna część mnie, wie, że to nie moja wina, to ta emocjonalna krzyczy co innego....

* zapomniałam o ważnym, po tym czego dowiedziałam się od tej znajomej z którą flirtował, nawiązałam kontakt z jego wcześniejszą byłą, a nawet dwiema, jedynych z tego wielkiego grona o istnieniu których widziałam. Jak wspomniałam, obiecałam mu kiedyś, że nie będę rozdrapywać przeszłości, ale w tej chwili to złamałam, niestety i stety - mówił, że mamy tworzyć przyszłość, powiedział, że miał wiele partnerek, zwykle były to niezbyt długie związki, często przelotne romanse i z dużo młodszymi dziewczynami, ale też dużo starszymu i albo to akceptuję, albo nie, bo czasu nie cofnie. I zaakceptowałam, bo miał rację.
Ale przyznaję, że zastanawiało mnie, dlaczego nigdy nie wspomniał o nikim z przeszłości, mimo przegadanych setek godzin i dziesiątego dalekich przegadanych wypraw, co się za tym kryło?! Tonęłam w domysłach. I z tych rozmów z byłymi dowiedziałam się, że tej patologii było dużo więcej, że co fakt, nie powiedział nikomu, że go odpychał, ale i tak prędzej, czy później zaczynał uciekać i sfera intymna też przestawała istnieć, bo zawsze coś było nie tak... za to pojawiało się obarczanie winy doprowadzające często do takiego stanu, jak u mnie, łącznie z leczeniem farmakologicznym byłych, tak silne było to poczucie winy wywoływane u nich, a rzekomo propozycja intymnych spotkań wracały znowu dopiero kilka miesięcy po rozstaniach, bo nie było presji... sam się nigdy do tego nie odniósł... jak i nie odniósł się szerzej do tego, że było w przynajmniej kilku romansach z mężatkami (to potwierdził, ale nie powiedział, że zgodnie z obietnicą nie mam o nic więcej pytać) i uważał, że przynajmniej jeden z nich to była właśnie ta fizyczna magia, której całe życie poszukiwał...
Czasem tak jest, ze seksualność mija się z uczuciami,to przykre ale tak zdarza się. Być może dla niego jesteś wspaniala ale nie spełniasz wszystkich jego potrzeb, fantazji-psychika jest zlozona.
Nie wie czy taki związek ( po tym co uslyszalas) Cie interesuje, ale wiesz na czym stoisz.
Skoro Twój partner miał wiele partnerek seksualnych to może on po prostu byl mało monogamiczny seksualnie i to nie Twoja wina, po prostu może nie ma chemii i już...podniecają go przygody a nie stabilna przystan i już..
Rozumiem, ze chcesz się podobać i czuc seksowana dla faceta.Przyjazn przyjaznia ale związek to cos więcej, zostancie przyjaciolmi może, a w związku poszukajcie seksu i przyjazni. To ważne elementy.
Poza tym on pisal do innych lasek takie wiadomości dla mnie to zdrada..
Na pewno jest jakiś facet, z którym będziesz bardziej szczesliwa, ja bym nie ciagnela związku bez seksu ...przecież on się nie zmieni. A TY masz do niego prawo i do tego by czuc się seksowna piekna i podniecajaca dla faceta.
Ja bym urwala na jakiś czas kontakta potem zastanowila się nad przyjaznia. Jeśli go kochasz to przyjazn się Wam nie uda.

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:54 ----------

Cytat:
Napisane przez nemezis08 Pokaż wiadomość
Uważam, że facet zrobił Ci bardzo dużo krzywdę, będąc z kimś, kto nie do końca odpowiadał mu fizycznie. N
Niekoniecznie fizycznie, niektóre cechy psychiczne sa również wabikiem seksualnym
__________________
piekło i niebo to stan umysłu...

Edytowane przez dekko27
Czas edycji: 2020-04-04 o 16:00
dekko27 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 16:27   #4
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 575
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Przezylam podobny związek, choć krotszy, i najlepsze co mozesz zrobić to .... wrukwić się. Na niego.
Na jego egoizm, na jego wyrachowanie, na to z jaką bezwzględnością Cie potraktował, jak rzecz którą można uzyc.

Jak sama widzisz z jego historii, nie ma w tym Twojej winy, Ty sie zakochalas, sprobuj oddzielić swoje poczucie wlasnej wartości od tego... socjopaty.
Serio, normalni ludzie sie tak nie zachowują, normalni ludzie nie wykorzystują innych przez tyle lat bo im dobrze i wygodnie, wzbudzajac poczucie winy czy kompleksy u drugiej storny unikajac elementow relacji ktora im nie pasuje czy na ktora nie maja ochoty.

Oczywiscie przydalaby sie terapia, ale najwazniejsze co mozesz dla siebie zrobic to wkurzyc sie na tego egoistycznego dupka, ktory zmarnowal Ci pare lat zycia (choc na szczescie nie 10 czy 20).

Pozostaje sie cieszyć, ze sie uwolnilas. I wiem ze bardzo boli, i bedzie bolec jeszcze pewnie calkiem dlugo, ale z czasem przejdzie.

A, i dodam ze "moj" tez sie chcial przyjaznic, ja potrzebowalam chwili przery zeby sobie poukladac w glowie. I jak sie uwolnilam od niego, jego osobowosci, charyzmy, to dopiero sobie uswiadomilam ze
a)wykorzystywal mnie niemal w kazdym aspekcie zycia
b) nie potrzebuje go, a nawet odetchnęlam z ulgą
c) nie chce miec z tym czlowiekiem nigdy wiecej do czynienia.

Wiec daj sobie czas i zastanow sie czego TY chcesz.
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem

Edytowane przez awia
Czas edycji: 2020-04-04 o 16:30
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:06   #5
Senija
Zadomowienie
 
Avatar Senija
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: stara syrena bez kół w stodole
Wiadomości: 1 124
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
Na wstępie, przepraszam, że tak się rozpisałam, nikt przez to nie przebrnie :P Byłam w związku od blisko 5 lat (jesteśmy po trzydziestce). Z jakby się mogło zdawać najlepszym przyjacielem, z człowiekiem z którym na poziomie zainteresowań, rozmów, poczucia humoru, poglądów itd. jesteśmy nieomal identyczni.

Za to od początku nie układa się nam w sferze intymnej. Może inaczej, początkowo jeszcze było jako tako, nie idealnie, ale bez przesady, z czasem tej bliskości było mniej, aż gdzieś od mniej więcej 2,5 roku przestała istnieć całkowicie. I to nie w wyniku jakiegoś zdarzenia, czy problemu. Z czasem stało się to wręcz karykaturalne.

Mój partner jest lekarzem i pracuje w kilku miejscach plus dyżury, ja w dużej korporacji i też często wyjeżdżam zawodowo do kilku krajów, więc nie było nawet czasu na przesyt, bo często nie widzieliśmy się tydzień, a nawet dwa, ale kiedy już mieliśmy czas, spędzamy świetny dzień, po czym wieczorem, kiedy przychodzi czas, by położyć się do łóżka, wymyśla niestworzone historie, by się wykręcić od tego łóżka, sobota godz. 23, a on natychmiast musi jechać do siebie po jakieś materiały do pracy i wraca jakoś po 2 w nocy, kiedy wie, że już na bank będę spała; a to musi natychmiast w aucie coś naprawić, jest przemęczony, a to ciężki dzień w pracy, a to coś jeszcze, ucina każdą intymną rozmowę... raz, drugi może się zdarzyć, ale tych sytuacji było coraz więcej i więcej, miesiącami.

Na początku starałam się rozumieć, że może naprawdę stres, albo, że może jako facet ma jakieś problemy, także zdrowotne i ciężko mu to przyznać, milczę, ale w jakimś momencie nie wytrzymuję i próbuję początkowo porozmawiać na spokojnie, ale każde moje słowo jest negowane, że nie, że to wynik pracy, że może za mało komunikuję swoje potrzeby i on nie dostrzega.
Więc zaczynam komunikować, jest jeszcze gorzej. Przyłapuję go na notorycznych kłamstwach, kiedy mówi, że ma dyżur, spotykam go w pubie itd. ...

Jak pewnie każda kobieta tracę w tym czasie poczucie atrakcyjności, bo nic nie działa, zaczynam się zastanawiać, czy jest ktoś inny, bo przecież przede mną miał bardzo dużo partnerek i chociaż nie chciałam go nigdy oceniać przez pryzmat tego, to te myśli, że skoro było tych kobiet tak dużo, to czemu nagle miałabym mu wystarczać... Potem jest okres zwalania winy na mnie i moje niezrozumienie. Mijają kolejne miesiące, nic się nie zmienia.

Aż do rozmowy, którą pod wpływem złości udostępniła mi jego znajoma, która z nim flirtowała, będąc pewną, że się rozstaliśmy... i to rozłożyło mnie doszczętnie.
Mój były partner chciał się umówić ze znajomą na spacer, przekraczając przy tym wiele barier - pisał, że brakuje mu jej zapachu, smaku jej ciała itd., na jej pytanie, czy się ze mną rozstał, powiedział, że nie, ale nie wie jak jej to powiedzieć - jest w związku z kimś cudownym, przyjacielem, mądrą kobietą, która o niego dba, stara się, w której wiele mu się podoba, że uważa mnie za jedną z najlepiej ubranych kobiet itd., ale że kompletnie nie odczuwa do mnie pociągu i, że to nie jest tak, że się wypaliło z czasem, tylko, że on nigdy nie czuł najmniejszego pociągu, ale trafił na najlepszego przyjaciela, kogoś z kim nigdy nie miał tyle wspólnego i na początku starał się ze sobą walczyć, ale - i teraz najlepsze, mało tego, że nie czuł do mnie pociągu, to czuł wręcz odrazę, zmuszał się do seksu i musiał wyobrażać sobie kogoś innego, ale z czasem już nawet to nie pomagało, dlatego uciekał się w te flirty...

Dopiero, kiedy powiedziałam, że wiem o tej rozmowie, przyznał się, że dlatego uciekał, oczywiście użył łagodniejszych słów, ale potwierdził, że nigdy nic nie czuł, nigdy nie pragnął, ale nie chciał stracić przyjaciela, a po drugie też nie trafił w tym czasie na kogoś, z kim łączyłoby go tyle, co ze mną.... i że kompletnie nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego ma do mnie taką niechęć, bo niby wiele rzeczy mu się we mnie podoba, lubi to i tamto, ale jednocześnie nie przekłada się to na pociąg...

Chyba nie muszę pisać, jak to działa na kobiecą psychikę.... poczucie wartości, zwłaszcza u kogoś, kto wiele lat temu, przez prawie cały okres nastoletni zmagał się z anoreksją... wszystko wróciło i przerasta mnie... bo ok, rozumiem, że ktoś nas nie kręci, nie jest w naszym typie, jest bardziej przyjacielem, nic nowego, sama miałam takie odczucia wobec różnych ludzi, ale do diaska nie wchodzimy z kimś takim w kilkuletni związek i nie wypowiadamy tak dużych słów, jak zmuszanie się do bliskości, odraza, wyobrażanie kogoś innego, żeby przetrwać tą udrękę i wiele innych.... nawet przy założeniu, że ktoś nie jest w czyimś typie, jestem drobną i wysportowaną kobietą, nie uważam się za ósmy cud świata, ale za normalną, dbającą o siebie kobietę, i jak pisałam, to co nas kręci jest rzeczą względną, ale jest różnica między "nie jesteś w moim typie", a odczuciem odrazy, jak do cuchnącego bezdomnego... koszmar jakiś....

i jeszcze wisienka na torcie - on chce dalej utrzymywać tą relację, zwłaszcza, że teraz już zrzucił z siebie ciężar i mi to powiedział, więc już nie czuję, że będę na coś naciskała i nie musi niczego udawać, a póki któreś z nas nie spotka kogoś innego, niech będzie jak dotychczas, a jakieś relacje poboczne to i tak nie będzie nic istotnego, oboje możemy sobie raz na jakiś czas sypiać z kimś innym, to nic nie znaczy, to tylko realizacja czysto fizycznych potrzeb.

Oczywiście, że nie przystaję na ten chory układ, ale prawda jest taka, że pokochałam tego człowieka, wbrew różnym rzeczom i mimo, że odeszłam, to nie potrafię sobie tego poukładać i odbudować swojego poczucia wartości, te słowa tkwią w głowie jak nóż... i które obawiam się, że w przyszłości będzie się przekładało na kogoś innego.
Nie wiem czemu to wszystko opisuję, trochę jak autoterapię, bo ciężko było mi opowiedzieć to komuś z grona znajomych "dlaczego", dwa, że może ktoś pomoże mi to zrozumieć, albo sam miał podobnie absurdalne przejścia, bo nie potrafię się w tym odnaleźć i iść dalej, może potrzebuję zrozumienia tego człowieka i jego postępowania, bo mimo, że racjonalna część mnie, wie, że to nie moja wina, to ta emocjonalna krzyczy co innego....

* zapomniałam o ważnym, po tym czego dowiedziałam się od tej znajomej z którą flirtował, nawiązałam kontakt z jego wcześniejszą byłą, a nawet dwiema, jedynych z tego wielkiego grona o istnieniu których widziałam. Jak wspomniałam, obiecałam mu kiedyś, że nie będę rozdrapywać przeszłości, ale w tej chwili to złamałam, niestety i stety - mówił, że mamy tworzyć przyszłość, powiedział, że miał wiele partnerek, zwykle były to niezbyt długie związki, często przelotne romanse i z dużo młodszymi dziewczynami, ale też dużo starszymu i albo to akceptuję, albo nie, bo czasu nie cofnie. I zaakceptowałam, bo miał rację.
Ale przyznaję, że zastanawiało mnie, dlaczego nigdy nie wspomniał o nikim z przeszłości, mimo przegadanych setek godzin i dziesiątego dalekich przegadanych wypraw, co się za tym kryło?! Tonęłam w domysłach. I z tych rozmów z byłymi dowiedziałam się, że tej patologii było dużo więcej, że co fakt, nie powiedział nikomu, że go odpychał, ale i tak prędzej, czy później zaczynał uciekać i sfera intymna też przestawała istnieć, bo zawsze coś było nie tak... za to pojawiało się obarczanie winy doprowadzające często do takiego stanu, jak u mnie, łącznie z leczeniem farmakologicznym byłych, tak silne było to poczucie winy wywoływane u nich, a rzekomo propozycja intymnych spotkań wracały znowu dopiero kilka miesięcy po rozstaniach, bo nie było presji... sam się nigdy do tego nie odniósł... jak i nie odniósł się szerzej do tego, że było w przynajmniej kilku romansach z mężatkami (to potwierdził, ale nie powiedział, że zgodnie z obietnicą nie mam o nic więcej pytać) i uważał, że przynajmniej jeden z nich to była właśnie ta fizyczna magia, której całe życie poszukiwał...
Facet emocjonalnie jakiś nieźle popaprany, jeśli to co mówią te jego byłe to prawda to ma jakieś poważne zaburzenia i jakiś specjalista tylko mógłby to zdiagnozować (jak kilka razy wiąże się z kobietami które go nie pociągają fizycznie to nie jest jednorazowa wtopa tylko jakiś schemat spowodowany wolę nie rozmyślać czym). Kopnij go w tyłek i ciesz się że sprawa jest skończona, i tak dziwię się że tyle czasu wytrzymałaś.
Senija jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:25   #6
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Dziękuję za odp.
Jasne dziewczyny, że macie rację..

Cytat:
Napisane przez nemezis08 Pokaż wiadomość
Pewnie taka właśnie byłaś dla swojego byłego i nie oznacza to, że jesteś brzydka albo ogółem nieatrakcyjna.
Wiem, ta racjonalna część mnie to wszystko wie, ta emocjonalna czuje się źle - wiem i sama przechodziłam przez znajomości, gdzie mimo, że konkretnie nie potrafiłam wskazać dlaczego, ale nie czułam tej chemii, mimo, że ktoś był miły i niby fizycznie też ok, ale to zwyczajnie kończyło się po kilku tyg., a nie ciągnęło latami. I nie to mnie tak ugodziło, bo naprawdę całkowicie to rozumiem, to nigdy nie jest miłe, gdy ktoś nas odtrąca, ale gdyby tak została na początku postawiona sprawa, to dzisiaj nie byłoby tego całego pokaleczenia, zdrad (tak, tych zdrad było więcej, poza tym pisaniem, była przynajmniej jedna zdrada... z kilka lat starszą kobietą, która też jest w związku, czy były inne nie wiem, wiem tylko o tych na których go przyłapałam, pominęłam wiele wątków pobocznych i drobniejszych świństw, żeby dało się jeszcze jakoś w tym połapać) kłamstw i mojego dołka i powrotu zaburzeń sprzed wielu lat. On o tym wszystkim wiedział i widział jak się męczę gdzieś w ciszy, kiedy kolejne rozmowy nie dawały rezultatu.

Cytat:
Napisane przez dekko27 Pokaż wiadomość
Skoro Twój partner miał wiele partnerek seksualnych to może on po prostu byl mało monogamiczny seksualnie i to nie Twoja wina, po prostu może nie ma chemii i już...podniecają go przygody a nie stabilna przystan i już..
Jak też rozumiem, że przyczyna pewnie leży po jego stronie, a nie po mojej, skoro tych kobiet przewinęło się przez jego życie z kilkadziesiąt i nieomal zawsze kończyło się z jakimś ale, które upatrywał w drugiej stronie, ale jak mówiłam starałam się nie oceniać go przez pryzmat tego, chociaż łatwe to nie było, ale oboje nastolatkami nie jesteśmy i mamy jakąś przeszłość, więc się starałam...
ale nawet jeżeli ja, czy jakakolwiek inna kobieta wcześniej nie była tą idealną, to nikt nie ma prawa do takich rzeczy, do zdrad i do wypowiadania tak dużych słów, jak napisałam, ktoś ma prawo nie być tym naszym typem, ale daleka droga od tego do dosłownego mówienia o zmuszaniu się do bliskości i odrazie, tam padło dużo takich bardzo mocnych słów. I to wierci mi dziurę w brzuchu, bardzo.

Pewnie, że jak każda kobieta chcę się czuć kochana i atrakcyjna przy swoim partnerze, ale to poszło dużo dalej, bo to nawet nie była neutralność wobec mnie....
Jak można zmuszać się i czuć odrazę, nie jako do człowieka, ale w sensie seksualnym, a potem kreślić te wszystkie wizje, oglądać mieszkania do kupienia itd. I to mnie odziera z poczucia wartości, czuję taki ogromny niesmak do niego i do siebie na myśli, że tuliłam się do niego i opowiadałam mu o tym wszystkim, a on w tym czasie czuł tak silną niechęć, wyobrażał sobie kogoś innego i skupiał się na tym, by jakoś uciec...


Cytat:
Napisane przez awia Pokaż wiadomość
A, i dodam ze "moj" tez sie chcial przyjaznic, ja potrzebowalam chwili przery zeby sobie poukladac w glowie. I jak sie uwolnilam od niego, jego osobowosci, charyzmy, to dopiero sobie uswiadomilam ze
a)wykorzystywal mnie niemal w kazdym aspekcie zycia
b) nie potrzebuje go, a nawet odetchnęlam z ulgą
c) nie chce miec z tym czlowiekiem nigdy wiecej do czynienia.
Wiem, wiem, nie ma dnia, żeby nie napisał, bo mu ciężko, bo jest lekarzem w szpitalu w którym w okresie koronawirusa wszystko nie działa tak, jak powinno... i że nieomal każdego dnia powtarza, że nie chce, żebym odeszła.
Nie chce, bo jestem wygodna, bo go nie oceniałam. W tej całej swojej naiwności, po tych sytuacjach, kiedy kłamał, zdradzał, zamiast powiedzieć mu, że jest zwykłym dupkiem, siadałam i pisałam do niego wykładając rzeczowo co mnie zabolało, zadając pytania i szukając odpowiedzi co w nim siedzi za zło, które pcha go do takich działań. Więc kiedy już się spotykaliśmy, to on miał poczucie, że to jest przerobione i że nikt go nie zrozumie tak, jak ja...

Cytat:
Napisane przez Senija Pokaż wiadomość
Facet emocjonalnie jakiś nieźle popaprany, jeśli to co mówią te jego byłe to prawda...
Tak, prawda, z tym, że tylko jedna z kobiet z którymi rozmawiałam potwierdziła, że też dał jej inf. po jakimś czasie, że nie jest w jego typie, ale tak trwało to kilka miesięcy, zaś drugiej nigdy tego nie powiedział, ale chyba też po 5-6 miesiącach oddalił się i nie chciał z nią sypiać, mimo deklarowanej początkowo szalonej magii, nigdy nie mówiąc dlaczego, stosując podobne wykręty, że przemęczony, że praca itd., czasami tylko wspominał, że jakaś część jego jest martwa, po tym jak wiele lat temu sam doznał odrzucenia, ale to takie mroczne stwierdzenie, bo nigdy nie chciał tego rozwinąć. A jak było w przypadku innych kobiet - nie mam pojęcia

Ogólnie, starając się podejśc bezemocjonalnie i pomijając mój wątek i brak tego pociągu, to tak, istotnie jest w nim coś mocno patologicznego, to błyskotliwy facet, dowcipny, można porozmawiać z nim o filmie, sztuce, podróżach, nieomal o wszystkim, ma dużą wiedzę, wiele pasji, ale kiedy schodzi się poziom głębiej, to jest w nim jakaś emocjonalna pustka. Kiedy mówi o rodzinie itd. (tak, poznałam zupełnie normalni ludzie), to okazuje się, że to wszystko jest takie powierzchowne, jego mama chorowała na raka piersi, on przecież jest lekarzem, ale gdy dopytywałam go o stan mamy nigdy nic nie wiedział, mimo deklarowanej troski, ma tylko 1 młodszą siostrę, pytam gdzie pracuje - nie wie, ile ma lat, to chyba 28, a może 30, zapomniał... itd.

Tylko najgorsze w nas kobietach jest, że często lubimy takich typków, że kiedy czujemy, że tam głębiej jest jakieś popapranie, to rodzi się w nas coś na wzór instynktu "macierzyńskiego", chcemy to przytulić, zrozumieć i dlatego przymykamy na wiele rzeczy oczy.

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-04 o 17:57
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:28   #7
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Zaraz, to ty jeszcze od niego nie odeszłaś? Koleś cię wielokrotnie zdradzał i powiedział wprost, że go obrzydzasz, a w tobie budzi się instynkt macierzyński i chęć przytulenia?...
No kopara opada. Może niech się lepiej w tobie obudzi instynkt samozachowawczy i szacunek do siebie...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-04-04, 17:31   #8
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87722825]Zaraz, to ty jeszcze od niego nie odeszłaś? Koleś cię wielokrotnie zdradzał i powiedział wprost, że go obrzydzasz, a w tobie budzi się instynkt macierzyński i chęć przytulenia?...
No kopara opada. Może niech się lepiej w tobie obudzi instynkt samozachowawczy i szacunek do siebie...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Odeszłam, to było w czasie przeszłym, że miałam takie odruchy od początku, gdy jeszcze nie wiedziałam o zdradach, ale czułam, że coś jest nie tak. Piszę dużo, więc może zaburzac się chronologia. Faktycznie o tym na czym stoję, dowiedziałam się zaraz na początku tego roku po wiadomości, którą otrzymałam od kobiety z którą flirtował. Wcześniej to wszystko polegało na spychaniu, zwalaniu winy na zmęczenie, na problemy itd.
Odeszłam, ale są sprawy, choćby zawodowe i wspolne inwestycje, które powodują, że siłą rzeczy, do momentu sprzedania tego, musimy mieć jakiś kontakt, chociaż nie widzieliśmy się od 3 miesięcy, tj. momentu oficjalnego odejścia

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-04 o 17:33
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:32   #9
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
Odeszłam, to było w czasie przeszłym, że miałam takie odruchy od początku, gdy jeszcze nie wiedziałam o zdradach, ale czułam, że coś jest nie tak.
Odeszłam, ale są sprawy, choćby zawodowe i wspolne inwestycje, które powodują, że siłą rzeczy, do momentu sprzedania tego, musimy mieć jakiś kontakt, chociaż nie widzieliśmy się od 3 miesięcy, tj. momentu oficjalnego odejścia
OK, rozumiem... Bardzo dobrze zrobiłaś w takim razie. Teraz powinnaś jak najszybciej zakończyć te sprawy z nim i kontaktować się tylko w razie absolutnej konieczności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:37   #10
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87722837]OK, rozumiem... Bardzo dobrze zrobiłaś w takim razie. Teraz powinnaś jak najszybciej zakończyć te sprawy z nim i kontaktować się tylko w razie absolutnej konieczności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Dzisiaj to dosłownie polega na tym, że np. kontaktujemy się w sprawie jakichś opłat za nasz biznes, jest na sprzedaż, ale obecna sytuacja w karju nam to uniemożliwa itd., i on zwykle odpisując, że np. wykona przelew dodaje jak mu teraz ciężko, bo praca itd. i jak ważna jestem mimo tego złego co się stało i że nie chce tego świata beze mnie... nic na to nie odpisuję i ograniczam się do formalności, ale jak widzicie, gdzieś tam po cichutku sobie cierpię w środku i usiłuję jakoś racjonalizować i zrozumieć, stąd ten wątek na forum.

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-04 o 17:58
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 17:51   #11
trzyrazypiec
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 3 019
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Opis typa brzmi jak opis jakiegoś psychopaty szczerze mówiąc. A rzadko coś takiego tutaj pisze

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez trzyrazypiec
Czas edycji: 2020-04-04 o 17:52
trzyrazypiec jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-04-04, 18:03   #12
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

moim zdaniem powinnas pojsc na terapie i przepracowac to ci ten gnoj zrobil
nie ma tu nic czego mozna zalowac za czym plakac
napisz mu jasno ze nie zyczysz sobie zadnych dodatkowych komentarzy poza kwota ,ze z twojej strony nie ma zadnej tesknoty tylko jedno wielkie obrzydzenie do tego jakim jest czlowiekiem i tyle
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 18:04   #13
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez trzyrazypiec Pokaż wiadomość
Opis typa brzmi jak opis jakiegoś psychopaty szczerze mówiąc. A rzadko coś takiego tutaj pisze

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
wiesz co... nigdy nie użyłam tego słowa, może dlatego, że mało, czy dużo, ale jednak 5 lat coś znaczyło i wiem, że gdybym czytała ten wątek jako ktoś z boku, to opieprzyłabym osobę, która ten wątek stworzyła, że ma wszystko czarno na biały i nie uciekła wcześniej, ale wszystkie wiemy, że jak są uczucia, to od środka wygląda to inaczej, tłumaczymy to sobie w jakiś absurdalny sposób....

Ale słowo "psychopata" padło jako pierwsze słowo z ust tej pierwszej jego byłej z którą rozmawiałam, a która to o ironio jest psycholożką - psychoterapeutką...
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 18:09   #14
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

to jest psychopata
wykorzystal cie,obrzucil cie tym calym syfem o tym jak to sie ciebie brzydzil jak sie zmuszal,zdradzal cie a na koniec robi z siebie ofiare
to nie jest normalny czlowiek,moim zdaniem powinnas upowaznic kogos do kontaktow z nim w waszych sprawach biznesowych ,kompletnie oddciac sie i zapisac na terapie
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 18:23   #15
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 575
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Oczywiście że jesteś dla niego ważna, tak jak żywiciel jest ważny dla pasożyta. Tak na niego spójrz, jak na pasożyta który głównie czerpał, korzystał i dał niewiele z siebie.

Mój psychopata też był niezwykle inteligentny, mądry wręcz, nasze porozumienie na poziomie intelektualnym było niesamowite, potrafiliśmy rozmawiać, debatować godzinami.
Ale.
To co on mówił a to co on robił to były 3!!! różne rzeczy.

I ja doskonale wiem jak ciężko było spojrzeć z boku, na jak wiele przymknelam oko, bo takie porozumienie się nie zdarza.
Dopiero poczytanie o osobowości narcystycznej mi uświadamilo sporo rzeczy, że to jest ich technika działania: najpierw bombardowanie "miłością" czyli jesteś mądra, jesteś wspaniała, jesteś cudowna, jakim on jest szczęściarzem że cię poznał że cię ma, mówi że docenia, zauważa i jara się milionami drobnych aspektów.
Myślisz sobie że to ten na którego całe życie czekałaś.
A potem jest odwrót, lekki dystans, czujesz że się oddala, starasz się bardziej i wtedy stajesz się problematyczna. Na początku Łaskawca mówi że to nie problem, tylko zauważył twoja wadę ale mu nie przeszkadza. Po jakimś czasie już go "dusisz". Już wychodzi z mieszkania jak próbujesz porozmawiać.
Narcyzi to świetni manipulacji, cudownie potrafią wzbudzać poczucie winy i są nałogowymi kłamcami.

Dlatego ja Ci nie powiem że w "trzeba było". Odeszłaś kiedy byłaś gotowa odejść. Ciężko do siebie dojść po tym ale ja już jestem bliżej niż dalej, od rozstania minęło 9 miesięcy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 18:40   #16
trzyrazypiec
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 3 019
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
wiesz co... nigdy nie użyłam tego słowa, może dlatego, że mało, czy dużo, ale jednak 5 lat coś znaczyło i wiem, że gdybym czytała ten wątek jako ktoś z boku, to opieprzyłabym osobę, która ten wątek stworzyła, że ma wszystko czarno na biały i nie uciekła wcześniej, ale wszystkie wiemy, że jak są uczucia, to od środka wygląda to inaczej, tłumaczymy to sobie w jakiś absurdalny sposób....

Ale słowo "psychopata" padło jako pierwsze słowo z ust tej pierwszej jego byłej z którą rozmawiałam, a która to o ironio jest psycholożką - psychoterapeutką...
Ale ja Ci niczego nie zarzucam, pewnie sprawnie manipuluje.
No właśnie Ty masz uczucia a on wygląda na osobę która uczuć wyższych nie ma

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
trzyrazypiec jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 18:51   #17
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87722941]... a na koniec robi z siebie ofiare[/QUOTE]
Tak, masz rację, tak to dokładnie wyglądało... rola ofiary, bo on nie jest taki bez powodu, bo gdybym znała jego przeszłość... ale jeszcze nie jest gotowy, by o niej mówić, 5 lat później nadal nie był...
Klasyczny typ wychowany przez wilki z podcastów Okuniewskiej...

Cytat:
Napisane przez awia Pokaż wiadomość
Oczywiście że jesteś dla niego ważna, tak jak żywiciel jest ważny dla pasożyta. Tak na niego spójrz, jak na pasożyta który głównie czerpał, korzystał i dał niewiele z siebie.
Dziękuję za tą wiadomość
Nie napisałaś niczego, o czym bym nie wiedziała, przeczytałam wszystko na co tylko wpadłam w tym temacie i przerobiłam wszystko o wszelkiej maści psychopatii, ale to ciągle była teoria.
Nie powiedziałam nikomu z rodziny i najbliższego otoczenia dlaczego nastąpił koniec, majacząc coś i tłumacząc oględnie, bo wiedziałam, że nie otrzymam zrozumienia, mam dość silnie konserwatywne otoczenie, a dwa, że zwyczajnie wstyd było mi za własną głupotę i naiwność... mniejsza o to, ale dziękuję, bo kiedy widzisz to personalnie skierowane do Ciebie, wiesz, że trafia bardziej....

mało tego ta manipulacja szła o wiele dalej, co też tutaj pominęłam, bo też było separowanie od jego świata, poznałam ledwie garstkę ludzi z jego otoczenia, najczęściej jakichś dalszych znajomych, ktoś z pracy, ale też niezbyt często i to zwykle przypadkowo, bo gdzieś na kogoś wpadliśmy, a raz wróciłam, bo zapomniałam czegoś z mieszkania i też nie omieszkał mi powiedzieć, że siostra przyjeżdża w odwiedziny, w jego zamyśle miałyśmy się minąć, jak to robiłyśmy przez ponad 2 lata, bo ja wyjeżdżałam, a ona przyjeżdżała, więc miałyśmy się znowu minąć... nie udało się.
Zawsze tłumaczył to faktem, że mamy niewiele czasu dla siebie, więc jak widzimy się po tyg. woli pobyć we dwoje, aniżeli biegać gdzieś ze znajomymi, aż przy rozstaniu wypalił mi, że teraz może powiedzieć dlaczego naprawdę - dlatego, że toczył w sobie ciągłą walkę, że chciał ze mną być, ale że wiedział, ze czegoś nie ma, nie ma tej bliskości, a znajomi stanowiliby dodatkową presję na nas... itd. itd.

Tak, inteligentny, elokwentny.... nie takie jest pierwsze skojarzenie z psychopatą, dlatego łatwo wpadać w tą pułapkę... a psychopaci z wysoką inteligencją i dużą wiedzą, w tym tą psychologiczną są szczególnie niebezpieczni, a jeszcze gdy trafia to na grunt wrażliwej kobiety....
9 miesięcy, z jednej strony tak długo, z drugiej tak niewiele, trzymam kciuki za nas obie...

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87722825] i powiedział wprost, że go obrzydzasz.....[/QUOTE]
Dla jasności - wprost w rozmowie ze mną nie użył tych słów, to w jego stylu, kiedy doprowadzał mnie do łez, wściekłości, uciekał, kłamał, sam zachowywał kamienną twarz i z pełnym wyważeniem odpowiadał, że powinnam ustabilizować się emocjonalnie, ale to cytaty z zrzutów rozmowy z kobietą z którą flirtował, tam nazywał wszystko dosadnie, tam było o tej odrazie, zmuszaniu itd., oczywiście widząc to żołądek podskoczył mi do przełyku, zażądałam wyjaśnienia, wybielał się, ale nie miał wyjścia, nie mógł zaprzeczyć, potwierdził innymi słowy, bo tam było czarno na białym, powiedział, że faktycznie, jak to ujął nosił w sobie taki "ciężar", że taka jestem cudowna, a tak bardzo nie czuł pociągu.

Cytat:
Napisane przez trzyrazypiec Pokaż wiadomość
Ale ja Ci niczego nie zarzucam, pewnie sprawnie manipuluje.
absolutnie tak tego nie odebrałam, ale sama czytając później ten mój chaotyczny post, bo miałam bardzo dużo do napisania -tak pomyślałam, dostrzegałam jak wyraźne płyną z tego sygnały, tylko ja siedząc w tym kotle z gorącą wodą, jak ta gotowana żaba wielu rzeczy nie widzę...

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-04 o 20:23
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 21:40   #18
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Bardzo mi przykro, co za maksymalny fiut.

Nie ma winy w tobie może poza tym że dałaś się zbywać lodowcem w sypialni.
Ale to jest też wina tego że seks mimo heheszków i pozornych luzów traktuje się w naszym społeczeństwie jak jakąś gorszą dziedzinę. Poza tym to jednak intymna sfera no i skąd miałaś mieć oparcie co jest a co nie jest ok. Część ludzi kieruje się po prostu tym co im pasuje lub nie ale u ciebie jeszcze doszlo to że przecież ''ogólnie było tak super''. W najlepszym razie nazywałoby się że nie pasujecie do siebie jeśli chodzi o libido ale on ci zafundował tyle kłamstw.
I nie dziwne że straciłaś wszelki obiektywizm skoro otoczył cię takim kokonem przyjaźni i platonicznej miłości. No święty by nie wpadł w taką bliskość jak w sidła pajęczyny.

Idź na terapię może ci być bardzo trudno samej sobie z tym poradzić. Ale twoja ana przy tym że facet jest socjopatą i pewnie ma jeszcze różne seksualne problemy (fetysze, orientacja, seksoholizm, np.) to pikuś. Szczególnie że te nagłe nocne wyjścia w soboty to wcale nie musiały być do jego mieszkania a mogły być do burdelu. Przy tym co znalazłaś jest to niestety dość prawdopodobne.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2020-04-04 o 21:43
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 22:09   #19
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
Idź na terapię może ci być bardzo trudno samej sobie z tym poradzić. Ale twoja ana przy tym że facet jest socjopatą i pewnie ma jeszcze różne seksualne problemy (fetysze, orientacja, seksoholizm, np.) to pikuś. Szczególnie że te nagłe nocne wyjścia w soboty to wcale nie musiały być do jego mieszkania a mogły być do burdelu. Przy tym co znalazłaś jest to niestety dość prawdopodobne.
Tez tak mysle pewnie ma jskis porządny odchyl którego poszukuje u partnerek dlatego normalne kobiety na długo go nie bawią
Pewnie to co ci powiedział to wierzchołek góry lodowej jego ukrytych zboczen

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2020-04-04 o 23:45
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-04-04, 22:47   #20
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez awia Pokaż wiadomość
Przezylam podobny związek, choć krotszy, i najlepsze co mozesz zrobić to .... wrukwić się. Na niego.
Na jego egoizm, na jego wyrachowanie, na to z jaką bezwzględnością Cie potraktował, jak rzecz którą można uzyc.

Jak sama widzisz z jego historii, nie ma w tym Twojej winy, Ty sie zakochalas, sprobuj oddzielić swoje poczucie wlasnej wartości od tego... socjopaty.
Serio, normalni ludzie sie tak nie zachowują, normalni ludzie nie wykorzystują innych przez tyle lat bo im dobrze i wygodnie, wzbudzajac poczucie winy czy kompleksy u drugiej storny unikajac elementow relacji ktora im nie pasuje czy na ktora nie maja ochoty.

Oczywiscie przydalaby sie terapia, ale najwazniejsze co mozesz dla siebie zrobic to wkurzyc sie na tego egoistycznego dupka, ktory zmarnowal Ci pare lat zycia (choc na szczescie nie 10 czy 20).

Pozostaje sie cieszyć, ze sie uwolnilas. I wiem ze bardzo boli, i bedzie bolec jeszcze pewnie calkiem dlugo, ale z czasem przejdzie.

A, i dodam ze "moj" tez sie chcial przyjaznic, ja potrzebowalam chwili przery zeby sobie poukladac w glowie. I jak sie uwolnilam od niego, jego osobowosci, charyzmy, to dopiero sobie uswiadomilam ze
a)wykorzystywal mnie niemal w kazdym aspekcie zycia
b) nie potrzebuje go, a nawet odetchnęlam z ulgą
c) nie chce miec z tym czlowiekiem nigdy wiecej do czynienia.

Wiec daj sobie czas i zastanow sie czego TY chcesz.
Cytat:
Napisane przez Senija Pokaż wiadomość
Facet emocjonalnie jakiś nieźle popaprany, jeśli to co mówią te jego byłe to prawda to ma jakieś poważne zaburzenia i jakiś specjalista tylko mógłby to zdiagnozować (jak kilka razy wiąże się z kobietami które go nie pociągają fizycznie to nie jest jednorazowa wtopa tylko jakiś schemat spowodowany wolę nie rozmyślać czym). Kopnij go w tyłek i ciesz się że sprawa jest skończona, i tak dziwię się że tyle czasu wytrzymałaś.
Cytuję tylko te dwa posty, chociaż więcej osób tu słusznie zauważyło, że ten koleś ma maksymalnie nasr... we łbie. Również miałam do czynienia z takim psychopatą. Na szczęścue krótko, ale wiem jak to ryje psychikę.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.

Edytowane przez Ellen_Ripley
Czas edycji: 2020-04-04 o 22:49
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 23:15   #21
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
I nie dziwne że straciłaś wszelki obiektywizm skoro otoczył cię takim kokonem przyjaźni i platonicznej miłości. No święty by nie wpadł w taką bliskość jak w sidła pajęczyny.
Prawda jest taka, że gdyby nie ta rozmowa, którą udostępniła mi ta kobieta, do dzisiaj byśmy w tym tkwili, bo on mimo tego wszystkiego, czego nie było, chciał nadal, a ja funkcjonowałam mimo tych braków na zasadzie - kocham go, więc będę się starała, może swoim uczuciem jakoś przełamię te jego wewnętrzne złe rzeczy... Poza tym łóżkiem (oczywiście teraz wiem, że to był świat pozorów) było teoretycznie dużo fajnych rzeczy, pasji, kij, marchewka, z czasem coraz dłuższy kij, coraz mniejsza marchewka.

Klasyczna manipulacja i u mnie i u byłych to stosował, nie mówi na dzień dobry jakie jesteśmy beznadziejne, tylko te wbijane szpilki przeplata najsłodszą wersją siebie, prawiąc komplementy - porozumieniem bez granic itd. po drugie, to człowiek bardzo elokwentny i panujący nad swoimi emocjami, więc kiedy po tych fajnych dniach, po raz setny patrząc mi w oczy okłamuje i ucieka w środku nocy, bo twierdzi, że nie ma problemu, że to moja interpretacja, że skąd mógł wiedzieć, że bym chciała, że mam problem z wyrażaniem potrzeb, nie wytrzymuję, wybucham płaczem, a on ze stoickim spokojem dalej neguje i pyta, czy przynieść mi kubek herbaty, żadnego problemu nie ma, przekręca się na swój bok i zasypia.
I w tym wszystkim czujemy się beznadzieje, bo raz spadek poczucia wartości, a dwa poczucie, że faktycznie coś jest ze mną/nami nie tak, bo on tak spokojnie i rzeczowo, a my (w sensie ja i byłe) jesteśmy kupą rozchwianych emocji, a on przecież przyniósł herbatę i spokojnie zasnął (i co z tego, że następnego dnia pisał koleżance, że tęskni za jej smakiem, o tym przecież żadna z nas wówczas nie wiedziała)...

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87723617]Tez tak mysle pewnie ma jskis porządny odchyl którego poszukuje u partnerek dlatego normalne kobiety na długo to nie bawią
Pewnie to co ci powiedział to wierzchołek góry lodowej jego ukrytych zboczen[/QUOTE]

Tak, coś jest na rzeczy, natomiast w sugestię o wypadach do burdelu nie wierzę, nie że nie zdradzał, bo to robił, ale nie w ten sposób, to typ budujący relację, lubiący inteligentne, wrażliwe dziewczyny, do których dociera przez rozmowę, buduję ten wspomniany kokon - ja ciebie zrozumiem, możesz mi wszystko powiedzieć itd., w ten sposób nawiązywał romanse z licznymi mężatkami - które po jakimś czasie czuły się nierozumiane w związku, pierwsze kryzysy małżeńskie i wtedy pojawiał się on, dobry kumpel, który wysłucha, przytuli, powie, że rozumie, poświęci czas, jak trzeba wyskoczy na zakupy, a od tego zrozumienia już kilka kroków do chwili zapomnienia i łóżka, z drugiej strony to bezpieczne, bo tutaj nie ma wielkich oczekiwań i nacisków.

Każda z tych kobiet z którymi rozmawiałam miały to samo poczucie (powtórzę, nie wiem jak w innych jego związkach to wyglądało, bo to zawsze była tajemnica, ale jak nastukał ich aż tyle, to mogę snuć tylko domysły....), że na te swoje lata ma w sobie duże dziecko, jakby nigdy nie dorósł, na początku to nawet fajne, bo taki inny i wrażliwy, ale z czasem gubiłam się w tym coraz bardziej, i z jakiejś przyczyny praktycznie nie wspomina nigdy o związkach z tzw. normalnymi dziewczynami, może i je tworzył, może i angażował się w normalne relacje, ale to niewiadoma -ale kiedy, rzadko bo rzadko, ale jednak pozwolił sobie na odpłynięcie, to z takim utęsknieniem wspominał właśnie te romanse z mężatkami, zwłaszcza jedną... o co w tym wszystkim chodzi, nie wiem.... naprawdę nie wiem, ale tam z pewnością jest i drugie i trzecie dno... czy to tylko czysta psychopatia, czy jakieś zaburzenia w sferze seksualnej, czy faktycznie jakieś pokaleczenie z przeszłości.... nie wiem, ale wiem jak rani i rozmontowuje postrzeganie siebie, rodzi kompleksy i osłabia...

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-05 o 00:22
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 23:47   #22
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Moze lubi ten dreszczyk emocji że robi coś zakazanego że ktoś ich może przylapac itp jak już moze na legalu to mu ochota przechodzi
https://www.google.com/amp/s/kobieta...90401a%3famp=1

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2020-04-04 o 23:51
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-04, 23:54   #23
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87723814]Moze lubi ten dreszczyk emocji że robi coś zakazanego że ktoś ich może przylapac itp jak już moze na legalu to mu ochota przechodzi[/QUOTE]
Przeszło mi to przez myśl, pociąg do niedostępnego i działanie wyobraźni co by było gdyby, może być w tym ziarno prawdy i to by tłumaczyło lekką oziębłość, ale nie tłumaczy takiego odczucia odrazy i zmuszania się i całkowitego unikania przez połowę związku, bo to sięga jednak dużo głebiej... to chyba jakiś bardziej skomplikowany problem, powtórzę - nie wiem i przerasta mnie to
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 00:32   #24
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Wg mnie jest złośliwym zbokiem; mendą uzależnioną od skesu. Ciebie dręczył robiąc z ciebie idiotkę, z innych facetów robi frajerów podrywając im żony. Filozofii to tu nie ma, zresztą singielki są bardziej wymagające, mężatki starają się ukrywać romanse.
Cytat:
ale nie tłumaczy takiego odczucia odrazy i zmuszania się i całkowitego unikania przez połowę związku, bo to sięga jednak dużo głebiej... to chyba jakiś bardziej skomplikowany problem, powtórzę - nie wiem i przerasta mnie to
prawdopodobne że traktuje seks instrumentalnie i możliwe że gdybyś ty z jakichś względów go nie chciała a on by się uparł to by i seksem cię urabiał. By mu się może zachciało. Nie musiał bo wystarczył kubek herbaty i miny kota ze shreka. Ja nie wierzę w coś takiego że można mieć liczne naprawdę liczne romanse a nie lecieć akurat na swoją kobitę której nic nie brak. Nikt go do podrywania ciebie serialnie nie zmuszał. A porozumienie dusz jak widzisz nawiązywał z co drugą urabianą przez siebie mężatką. Lubi przedstawienia i zamiast zatrudnić gosposię wolał znaleźć sobie ''żonę'', naprawdę nie zdziwiłabym się gdyby wcale nie był aż taki hetero. Może sam przed sobą nie chce się przyznać bo to dla niego to trochę obciach wręcz zbyt zwyczajne (geje w końcu dzisiaj to normalnie funkcjonująca część społeczności). Albo potrzebuje dziwactw.

---------- Dopisano o 01:32 ---------- Poprzedni post napisano o 01:19 ----------

Wiesz, Ty jesteś w samym środku tego wszystkiego bo się zakochałaś związałaś emocjonalnie i dlatego to tak racjonalizujesz.
A dla mnie to jest po prostu niepojęte że facet był takim gnojem że tak o zrobił z ciebie lalę którą sterował jak pociągając za sznurki i w sumie po nic. Oboje dużo pracujecie, dzieci nie macie a do przyjaźni to sobie mógł znaleźć kumpla na piwo od czasu do czasu. Takich rzeczy po prostu się nie robi tak samo jak nie zostawia się psa przywiązanego do drzewa. Nie ma co szukać usprawiedliwienia dla tego co zrobił. On na to zwyczajnie nawet nie zasługuje.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2020-04-05 o 00:22
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 00:50   #25
anna_joanna
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 278
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
Wiesz, Ty jesteś w samym środku tego wszystkiego bo się zakochałaś związałaś emocjonalnie i dlatego to tak racjonalizujesz.
A dla mnie to jest po prostu niepojęte że facet był takim gnojem że tak o zrobił z ciebie lalę którą sterował jak pociągając za sznurki i w sumie po nic. Oboje dużo pracujecie, dzieci nie macie a do przyjaźni to sobie mógł znaleźć kumpla na piwo od czasu do czasu. Takich rzeczy po prostu się nie robi tak samo jak nie zostawia się psa przywiązanego do drzewa. Nie ma co szukać usprawiedliwienia dla tego co zrobił. On na to zwyczajnie nawet nie zasługuje.
prawdą jest, że na poziomie emocjonalnym ma silny pierwiastek kobiecy, nie ma praktycznie w jego otoczeniu mężczyzn, chyba, że siłą rzeczy na oddziale na którym pracuje, ale zawsze zaznaczał, że potrzebuje tej kobiecej wrażliwości i preferuje znajomości w cztery oczy, bo większe zgromadzenia go przytłaczają, ale chyba bardziej bym jednak szła w jakieś dziwactwa, niż coś innego....

Może to mylne, ale mam też wrażenie, że to ten typ, co za czasów szkolnych był wyrzutkiem, klasycznym kujonem, ale wyrzutkiem, popychanym przez kolegów, ale wyrósł na rosłego faceta, który podoba się kobietom, dobrze zarabia itd. i wykorzystuje to, odcinając się od facetów z jednej strony i pokazując teraz swoją wyższość w relacjach z kobietami z drugiej... (moje czyste gdybanie, ale tak zachowują się ludzie, którzy coś sobie rekompensują)

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
...prawdopodobne że traktuje seks instrumentalnie i możliwe że gdybyś ty z jakichś względów go nie chciała a on by się uparł to by i seksem cię urabiał. By mu się może zachciało. Nie musiał bo wystarczył kubek herbaty i miny kota ze shreka. Ja nie wierzę w coś takiego że można mieć liczne naprawdę liczne romanse a nie lecieć akurat na swoją kobitę której nic nie brak. (...)
no własnie to jest coś, co tam mi, że tak kolokwialnie to ujmę - ryje głowę i wpływa na samoocenę (chociaż tak, wiem, że to bez sensu), że skoro wchodził w tak wiele relacji, to nie wierzę, że każda z tych kobiet była dokładnie tą wymarzoną i w jego typie, bo to choćby z czysto statystycznego punktu widzenia nie jest możliwe, a jednak, nawet jeśli sypiał z nimi tylko 2-3 miesiące i odchodził, to potrafił choćby tyle, jak on to mówi "zmusić się", mimo, że to nie było wielkie uczucie.

Rozumiecie, że to nieracjonalne, ale pewnie nawet jeśli się do tego nie przyznajemy, to większości z nas kobiet przeszłoby przez myśl, że co we mnie musi być tak strasznego, że nawet zmusić się nie potrafił, nawet jeśli nie byłam tym ideałem, nie miałam takich piersi jak lubi, czy kształtu kciuka :P choćby dla świętego spokoju raz na 2 miesiące, bo to naprawdę w pewnym momencie nie było nawet sporadyczne zbliżenie, tylko całkowity brak. On to jakoś mętnie tłumaczył, że ta więź i zrozumienie i trwałość tego związku była była dużo większa niż poprzednich i nie potrafił robic tego, co robił w tych chwilowych związkach, a widząc, że nie może dać mi tego, na co zasługuję, jego libido spadało jeszcze bardziej. Ale to wszystko takie masło maślane, bez logiki i nie trzyma się kupy.

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
A porozumienie dusz jak widzisz nawiązywał z co drugą urabianą przez siebie mężatką. .
jeszcze a propos, nie to nie tak (jak ktoś się jeszcze łapie w tej masakrze i kiepskim serialu z licznymi wątkami, to gratuluję) on tłumaczył to tak (już po rozstaniu), że to były relacje oparte na fascynacji fizycznej, ale to on był tą poduszką do wypłakiwania i przystawał na to i wysłuchiwał, jak tym kobietom źle, jak są niedoceniane przez mężów, dochodziło do jakichś zbliżeń, po czym się kończyło, ale przez to, że tylko tak trafiał od samego początku i pierwszych kontaktów damsko- męskich - utrwaliło się to i przyzwyczaił się, że tak musi być. Tylko niby jakaś jedna z tych mężatek to była niejako relacja dwustronna i to była właśnie "ta".

I to rzekoma jedna z tych rzeczy, która powodowała, że mimo tego braku pociągu do mnie - chciał być dalej ze mną... bo tutaj role się odwróciły, że już bardzo dawno nie był w związku, gdzie nie pełnił wyłącznie funkcji poduszki do wypłakiwania, tylko miał równorzędną partnerkę, której też mógł o wszystkim opowiadać, a nie tylko wysłuchiwać. I łudził się, że jakiegoś dnia znowu poczuje to, co powinien, ale mimo prób zmuszania się do tego, jednak nie potrafił....
O takie tłumaczenie...
schizofrenia, jak ulał....

Edytowane przez anna_joanna
Czas edycji: 2020-04-05 o 01:10
anna_joanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 01:47   #26
black_elderflower
Raczkowanie
 
Avatar black_elderflower
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 475
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
prawdą jest, że na poziomie emocjonalnym ma silny pierwiastek kobiecy, nie ma praktycznie w jego otoczeniu mężczyzn, chyba, że siłą rzeczy na oddziale na którym pracuje, ale zawsze zaznaczał, że potrzebuje tej kobiecej wrażliwości i preferuje znajomości w cztery oczy, bo większe zgromadzenia go przytłaczają, ale chyba bardziej bym jednak szła w jakieś dziwactwa, niż coś innego....

Może to mylne, ale mam też wrażenie, że to ten typ, co za czasów szkolnych był wyrzutkiem, klasycznym kujonem, ale wyrzutkiem, popychanym przez kolegów, ale wyrósł na rosłego faceta, który podoba się kobietom, dobrze zarabia itd. i wykorzystuje to, odcinając się od facetów z jednej strony i pokazując teraz swoją wyższość w relacjach z kobietami z drugiej... (moje czyste gdybanie, ale tak zachowują się ludzie, którzy coś sobie rekompensują)


no własnie to jest coś, co tam mi, że tak kolokwialnie to ujmę - ryje głowę i wpływa na samoocenę (chociaż tak, wiem, że to bez sensu), że skoro wchodził w tak wiele relacji, to nie wierzę, że każda z tych kobiet była dokładnie tą wymarzoną i w jego typie, bo to choćby z czysto statystycznego punktu widzenia nie jest możliwe, a jednak, nawet jeśli sypiał z nimi tylko 2-3 miesiące i odchodził, to potrafił choćby tyle, jak on to mówi "zmusić się", mimo, że to nie było wielkie uczucie.

Rozumiecie, że to nieracjonalne, ale pewnie nawet jeśli się do tego nie przyznajemy, to większości z nas kobiet przeszłoby przez myśl, że co we mnie musi być tak strasznego, że nawet zmusić się nie potrafił, nawet jeśli nie byłam tym ideałem, nie miałam takich piersi jak lubi, czy kształtu kciuka choćby dla świętego spokoju raz na 2 miesiące, bo to naprawdę w pewnym momencie nie było nawet sporadyczne zbliżenie, tylko całkowity brak. On to jakoś mętnie tłumaczył, że ta więź i zrozumienie i trwałość tego związku była była dużo większa niż poprzednich i nie potrafił robic tego, co robił w tych chwilowych związkach, a widząc, że nie może dać mi tego, na co zasługuję, jego libido spadało jeszcze bardziej. Ale to wszystko takie masło maślane, bez logiki i nie trzyma się kupy.



jeszcze a propos, nie to nie tak (jak ktoś się jeszcze łapie w tej masakrze i kiepskim serialu z licznymi wątkami, to gratuluję) on tłumaczył to tak (już po rozstaniu), że to były relacje oparte na fascynacji fizycznej, ale to on był tą poduszką do wypłakiwania i przystawał na to i wysłuchiwał, jak tym kobietom źle, jak są niedoceniane przez mężów, dochodziło do jakichś zbliżeń, po czym się kończyło, ale przez to, że tylko tak trafiał od samego początku i pierwszych kontaktów damsko- męskich - utrwaliło się to i przyzwyczaił się, że tak musi być. Tylko niby jakaś jedna z tych mężatek to była niejako relacja dwustronna i to była właśnie "ta".

I to rzekoma jedna z tych rzeczy, która powodowała, że mimo tego braku pociągu do mnie - chciał być dalej ze mną... bo tutaj role się odwróciły, że już bardzo dawno nie był w związku, gdzie nie pełnił wyłącznie funkcji poduszki do wypłakiwania, tylko miał równorzędną partnerkę, której też mógł o wszystkim opowiadać, a nie tylko wysłuchiwać. I łudził się, że jakiegoś dnia znowu poczuje to, co powinien, ale mimo prób zmuszania się do tego, jednak nie potrafił....
O takie tłumaczenie...
schizofrenia, jak ulał....
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy już zaznalaś prawdy to on jawnie bez niczego zaproponował dalsze bycie razem, "dopoki kogoś lepszego dla siebie nie znajdziemy". Zaproponował bycie jawnym przystankiem dopóki nie trafi się ktoś od Ciebie lepszy. Mówiąc tak, prosto w oczy, kobiecie z którą jest 5 lat.

Ludzie borykają się z różnymi problemami emocjonalnymi, wbrew pozorom jest dużo ludzi, dużo wątków (nawet gdzieś i mój) o tym że kobieta by chciała a partner nie. Tylko gdy partnerowi naprawdę zależy to rozmawia. Podaje powody, znajdujecie rozwiązanie. U mnie sytuacja nieco podobna jak u Ciebie i po roku związku powiedziałam albo seksuolog albo się żegnamy, bo miałam tego serdecznie dość. Nie dość, że mój TŻ chodzi, to jeszcze sobie chwali a nasza relacja cała się polepszyła. Ten Twój eks to po prostu psychol egoista, bo doskonale znał Twoje potrzeby i oczekiwania od związku a patrzył tylko na siebie, wiedział że jesteś nieszczęśliwa a chciał to dalej ciągnąć tylko bo jemu wygodnie. Weź zakaż kontaktów ze sobą. Niech pisze tylko w celach służbowych.
Wierzę że kiedyś będzie Ci lepiej. Wierzę że ułożysz sobie życie na nowo z kimś wspaniałym a do niego wróci karma i odpowie za to co zrobił drugiemu człowiekowi. Mam nadzieję że do końca życia będzie sam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
black_elderflower jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 05:50   #27
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

ja nie wierzę w to co czytam...
facet zmarnował Ci 5 lat życia, wpędził w kompleksy głębokości rowu Mariańskiego, a Ty się nad nim roztkliwiasz i zastanawiasz co mu zryło psychę? Naprawdę lepiej Ci będzie jak się dowiesz? Facet jest na maksa popaprany i tyle. Zajmij się sobą i swoją pokaleczoną psychiką a nie tym psychopatą. Zamiast z nim rozmawiać, przejdz na maile czy sms, kontakty czysto służbowe, jego wywody ucinaj lub ignoruj. i przestań o nim tyle rozmyślać.
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 06:20   #28
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Cytat:
Napisane przez anna_joanna Pokaż wiadomość
Przeszło mi to przez myśl, pociąg do niedostępnego i działanie wyobraźni co by było gdyby, może być w tym ziarno prawdy i to by tłumaczyło lekką oziębłość, ale nie tłumaczy takiego odczucia odrazy i zmuszania się i całkowitego unikania przez połowę związku, bo to sięga jednak dużo głebiej... to chyba jakiś bardziej skomplikowany problem, powtórzę - nie wiem i przerasta mnie to
Jak dla mnie tlumaczy
Poprostu nie bylo tego ognia,tego czego potrzebuje żeby czuć się spełniony ,pożądanym,napalonym
Było nudno (według jego standardow)więc nie było ochoty A że widział że Ty chcesz to sie zmuszal żeby utrzymać ten wygodny z innych względów układ
Jak kobiety które są w wygodnych związkach z mężami którzy je utrzymuje,mają kochanków na boku ,z mężem głowa je boli albo dla świętego spokoju nogi rozłoży raz na miesiąc aby nie stracic co ma ,często same pozwalają na męża zdrady byle utrzymać komfort życia
Niestety nie byłaś tajemnicą nie trzeba było się pilnować,wyczekiwac ukrywać A to wszystko co on lubi i co go kręci

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2020-04-05 o 08:20
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 07:41   #29
luks_baba
Raczkowanie
 
Avatar luks_baba
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 369
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

Pisałam na tym forum o tym już kilka razy, ale poczytaj sobie chociaż bloga Moje dwie głowy.
Typ jest jak dla mnie narcyzem, sama przez to przeszłam. Gadanie, jakie to wspaniałe porozumienie mamy, jak świetnie się dogadujemy, jakimi jesteśmy wielkimi przyjaciółmi i nikt mnie nie zna lepiej niż on. Po czym okazało się, że jednak nie tylko ja byłam taką idealną bratnią duszą, w tym samym czasie kiedy mówił to mi, słyszały to też inne panie.
Typowy manipulator grający biednego misia, wychowanego przez wilki jak sama napisałaś, skrzywdzonego, bo przecież ON TAK BARDZO BY CHCIAŁ, no ale cóż, nie może się przemóc.
To nie z Tobą jest coś nie tak. On przez tyle lat widząc, że nie uprawiacie seksu, i do tego będąc lekarzem, powinien sam się zgłosić na terapię/porozmawiać z Tobą jak to rozwiązać. Ale nie chciał. Byłaś wygodna, bo jesteś atrakcyjna, dobrze ubrana, inteligenta i do tego masz odpowiednie stanowisko, więc jesteś idealną partią do oficjalnego związku. Nie będzie wstyd Cię przedstawić rodzinie i znajomym. Jak też sama napisałaś, u niego wszystko jest powierzchowne, każdy widzi, że jesteś wspaniała, ale nikt nie wie że go nie pociągasz.
Bardzo dobrze, że go zostawiłaś, teraz tylko nie daj się wciągnąć w jego zagrywki w stylu "jestem taki zmęczony pracą". Niech sp...ada.
__________________
W życiu przecież chodzi o to, żeby pićko pić.
luks_baba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-05, 08:53   #30
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 575
Dot.: Cudowna, ale taka niepociągająca...

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;87723893]ja nie wierzę w to co czytam...
facet zmarnował Ci 5 lat życia, wpędził w kompleksy głębokości rowu Mariańskiego, a Ty się nad nim roztkliwiasz i zastanawiasz co mu zryło psychę? Naprawdę lepiej Ci będzie jak się dowiesz? Facet jest na maksa popaprany i tyle. Zajmij się sobą i swoją pokaleczoną psychiką a nie tym psychopatą. Zamiast z nim rozmawiać, przejdz na maile czy sms, kontakty czysto służbowe, jego wywody ucinaj lub ignoruj. i przestań o nim tyle rozmyślać.[/QUOTE]

żartujesz, spedzilam mnostwo czasu i energii, rowniez na swojej terapii, rozkminiajac dlaczego misiaczek byl takim zimnym draniem bo rodzice porzucili jak był maly, bo zona zdradzila i zabrala dziecko, w optymistycznej wersji scenariusza moja milosc go miala uleczyc, w realistycznej miala wystarczyc dla nas obojga. Bo on przeciez do uczuc wyzszych niezdatny.

Dystans jest potrzebny przede wszystkim, spojrzenie na wszystko z boku i zakwestionowanie wszystkiego.

Trudny jest wlasny wstyd "jak moglam byc tak slepa, jak moglam byc tak glupia". Ja np mojego pasozyta wspieralam finansowo i zylam jego zyciem, a wlasciwie jego problemami ktorych mial mnostwo, a jak w przyblysku swiadomosci rzucilam ze moze bysmy sie chwile zajeli nami to sie obruszyl ze jak moge byc taka egoistką.

Naprawde ciezko to zrozumiec komus, kto tego nie przezyl. Nawet mnie to juz ciezko zrozumiec, jak wyrwalam sie z jego szponów i zapomnialam troche tych nabardziej poebanych akcji (a bylo ich sporo) i musze sobie przypominac ten kokon wlasnie, te wszystkie slowa (bo do czynow rowniez neizdolny) ktore od niego dostalam i od nikogo innego w swoim zyciu. Doskonale wiedzial ktore guziczki trzeba wcisnac zebym wlasnie byla taka marionetka na sznurku.

Moze dlatego, ze bylam na terapii przez wiekszosc trwania tej relacji udalo mi sie w maire szybko uswiadomic ze nic z tego nie bedzie, jemu tez szybko maska spadla i zwyczajnie nie chcialo mu sie bawic w porządne manipulacje tylko w dzien rozstania przylapalam go jak bezczelnie, majac kompletnie w dupie moje zdanie, probuje dopiac swojego w nic nie znaczacej sprawie. a jak powiedzialam, ze sie ze mna w ogole nie liczy, to się... zaśmiał.

I tak, po tych wszystkich akcjach tez chcialam zrozumiec o co chodzi bo po prostu nie do ogarnieca rozumem bylo to wszystko, jego zachowania, ten brak spojnosci miedzy tym co mowi a co robi, te klamstwa, te oszustwa.

Ale prawda jest ze wytlumaczenia nie ma. Facet jest po prostu gnojem. Narcyzem. Manipulantem. I pewnie socjopatą.
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-04-17 16:19:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:52.