Czekające na oświadczyny i te, które się z nami doczekały, część XXIII

[asik1503]

Napisane przez gothka152

Dziś mija nam 3 lata wspólnego mieszkania I nigdy o nic się nie pokłóciliśmy

Gratulacje ja kiedyś mieszkalam z taką parą u nich kłotnia przez 6lat wspolnego naszego mieszkania trafila się 2 razy... takie charaktery

[gothka152]

Napisane przez asik1503

Gratulacje ja kiedyś mieszkalam z taką parą u nich kłotnia przez 6lat wspolnego naszego mieszkania trafila się 2 razy... takie charaktery

Dzięki

U nas też to raczej zasługa charakterów niż jakiegoś wypracowanego systemu komunikacji Tż jest spokojny i opanowany; ja również nie mam w zwyczaju roztrząsania czegokolwiek na miliony czynników. No i mamy podobną tolerancję bałaganu...

[Niezapominajka09]

Napisane przez gothka152

Dziś mija nam 3 lata wspólnego mieszkania I nigdy o nic się nie pokłóciliśmy

No co Ty mówisz
Ja mialam tylko 1 takiego spokojnego chłopaka, przez rok ani razu się nie pokłócilismy, ale też przy tym nigdzie nie chciał wychodzić, praktycznie nie miał znajomych z którymi można było się spotkać, cały czas chciał spędzać we dwoje i generalnie był dobry i kochany, ale i kotka można zagłaskać na śmierć
Zerwałam z nim ja niedobra
Ps. Tzn nie zrozum mnie źle, dla mnie to nie był materiał na partnera na całe życie, już nie chodzi o brak kłótni, ale o całokształt...dla każdego coś innego jest ważne

[klatka]

My nie klocilismy się tak do drugiej rocznicy. Potem się posypały klocki. Ale lubię nasze kłótnie bo nie są destrukcyjne a wręcz przeciwnie. Każdy zyskuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[gothka152]

Napisane przez Niezapominajka09

No co Ty mówisz
Ja mialam tylko 1 takiego spokojnego chłopaka, przez rok ani razu się nie pokłócilismy, ale też przy tym nigdzie nie chciał wychodzić, praktycznie nie miał znajomych z którymi można było się spotkać, cały czas chciał spędzać we dwoje i generalnie był dobry i kochany, ale i kotka można zagłaskać na śmierć
Zerwałam z nim ja niedobra
Ps. Tzn nie zrozum mnie źle, dla mnie to nie był materiał na partnera na całe życie, już nie chodzi o brak kłótni, ale o całokształt...dla każdego coś innego jest ważne

Nie no, jakiś tam znajomych mamy-nie jest z nami tak źle ... Normalnie spotykamy się z ludźmi

Jednak wyjątkowo lubimy swoje towarzystwo i spędzanie czasu we dwoje Nie tylko w domu- sporo spacerujemy albo jeździmy na działkę.
Prawda, że żadni z nas szaleńcy Ja po pracy niezbyt lubię spędzać czas w hałaśliwym tłumie- męczy mnie to Jeśli miałabym wskazać swoje ulubione chwile, to są to te, gdy nasz dom pachnie obiadem, ja leżę z książką a tż majsterkuje albo robi coś w drugim pokoju

Kwarantanna bardzo nam służyła

[IrelandBreakfast]

Jeszcze wszystko przed wami


Ja tam uważam, że bardzo zdrowo jest się pokłócić od czasu do czasu, aby później do nocy już się pogodzić. Żeby ten zgrzyt nie trwał długo.

[gothka152]

Napisane przez IrelandBreakfast

Ja tam uważam, że bardzo zdrowo jest się pokłócić od czasu do czasu, aby później do nocy już się pogodzić. Żeby ten zgrzyt nie trwał długo.

No ale skoro nie mamy żadnego powodu do kłótni, to na siłę też nie ma co go szukać... Może z biegiem czasu coś się znajdzie

[IrelandBreakfast]

Napisane przez gothka152

No ale skoro nie mamy żadnego powodu do kłótni, to na siłę też nie ma co go szukać... Może z biegiem czasu coś się znajdzie

Rzecz jasna miałam na myśli sytuacje, kiedy dwie strony nie mogą dojść do porozumienia i się spinają.

[brianstorm]

Zazdroszczę takiego całkowitego spokoju My oboje jesteśmy raczej spokojni, ale jakieś sprzeczki czy nieporozumienia się zdarzały. I co najgorsze, zamiast od razu wyrzucić z siebie wszystko, to się sprzeczamy, a potem jest napięta atmosfera, dopóki któreś nie pomyśli, że ustąpi i wyciągnie rękę na zgodę. I dopiero wtedy następuje rozmowa (najczęściej też męcząca psychicznie) i pogodzenie. Strasznie wyczerpujące sytuacje, oby było ich jak najmniej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MeIike]

My się nie kłóciliśmy chyba pierwsze pół roku, no cóż, wtedy uważaliśmy to za duże osiągnięcie, bo my dwa skorpiony z charakterkiem A teraz różnie, bywają miesiące sielanki ale i takie okresy, w których zgrzytamy co kilka dni.

[Misia452]

Napisane przez IrelandBreakfast

Jeszcze wszystko przed wami


Ja tam uważam, że bardzo zdrowo jest się pokłócić od czasu do czasu, aby później do nocy już się pogodzić. Żeby ten zgrzyt nie trwał długo.

Też tak uważam oczywiście jak kłótnie są non stop to coś jest nie halo

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 21:03 ---------- Poprzedni post napisano o 21:02 ----------

Napisane przez brianstorm

Zazdroszczę takiego całkowitego spokoju My oboje jesteśmy raczej spokojni, ale jakieś sprzeczki czy nieporozumienia się zdarzały. I co najgorsze, zamiast od razu wyrzucić z siebie wszystko, to się sprzeczamy, a potem jest napięta atmosfera, dopóki któreś nie pomyśli, że ustąpi i wyciągnie rękę na zgodę. I dopiero wtedy następuje rozmowa (najczęściej też męcząca psychicznie) i pogodzenie. Strasznie wyczerpujące sytuacje, oby było ich jak najmniej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

My mamy podobnie na szczęście zawsze dochodzimy do porozumienia

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angellisia]

My mamy teraz ciągle spiny,ale oboje to tłumaczymy sesją i napięta atmosfera przez to.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[panna_felicjanna]

My też się wcale nie kłócimy, a po ślubie, odkąd zamieszkaliśmy razem jest wręcz lepiej niż jak mieszkaliśmy osobno. Jesteśmy podobni do siebie, mamy spójne poglądy na wiele spraw, więc zbytnio nie ma się o co kłócić.
Czasem zdarza się, że TŻ mnie czymś lekko wkurzy, ale on szybko stara się mi to wynagradzać, albo obracamy w żart. Nie potrafimy się na siebie obrażać. Śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy też przyjaciółmi i o wszystkich niewygodnych czy drażliwych kwestiach też możemy porozmawiać i zawsze dochodzimy do porozumienia.
Zawsze mi tego brakowało w poprzednich relacjach, w końcu znalazłam to, o czym marzyłam.

[smieszka250]

No to my jesteśmy 2 uparciuchy, jak coś jest nie po naszej myśli to aż iskrzy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Sz05]

Też myślę, że czasami warto się pokłócić. Czasami szydło z worka wtedy wychodzi. Z przyjaciółką nigdy nie byłam skłócona aż po 5 latach poszła taka kłótnia, że ciche dni były przez tydzień.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Niezapominajka09]

Napisane przez gothka152

Nie no, jakiś tam znajomych mamy-nie jest z nami tak źle ... Normalnie spotykamy się z ludźmi

Jednak wyjątkowo lubimy swoje towarzystwo i spędzanie czasu we dwoje Nie tylko w domu- sporo spacerujemy albo jeździmy na działkę.
Prawda, że żadni z nas szaleńcy Ja po pracy niezbyt lubię spędzać czas w hałaśliwym tłumie- męczy mnie to Jeśli miałabym wskazać swoje ulubione chwile, to są to te, gdy nasz dom pachnie obiadem, ja leżę z książką a tż majsterkuje albo robi coś w drugim pokoju

Kwarantanna bardzo nam służyła

Nie no jasne, nie chciałam żebyś to brała do siebie taki mi się po prostu jeden egzemplarz trafił, taki do bólu spokojny i cichy domator. Nigdy więcej kogoś takiego nie poznałam. Na początku było to urocze ale potem...no cóż miałam z 18-19 lat, chciałam się bawić
Tyle, że on chociaż chcial się żenić po rozstaniu, jak mieliśmy dobre relacje to zdradził, że planował oświadczyć mi się w walentynki, jeszcze przed drugą rocznicą. I to w tak młodym wieku...może teraz ta sytuacja z unikającym ślubu Tż to karma? Za to że go rzuciłam i skrzywdziłam? Ech nie mogę tak o tym myslec.

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

My z tych niekłócących się. Wiadomo, że różnice zdań się zdarzają, ale omawiamy wszystkie tematy na spokojnie (tzn. ja płaczę jak bóbr przy trudnych rozmowach, ale to nie jest wina TŻta, tylko po prostu tak mam w emocjach - na szczęście tylko przy bardzo bliskich osobach, przy innych jestem w stanie się opanować).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Misia452]

Napisane przez smieszka250

No to my jesteśmy 2 uparciuchy, jak coś jest nie po naszej myśli to aż iskrzy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oj znam to ale mam też w TZcie przyjaciele, więc jest super 🥰

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[asik1503]

To my ogólnie mamy charakterki ale żebysmy się jakos klocili to nie... przewaznie jak tzowi dokucza choroba to się robi bardziej nerwowy i wtedy może dojść do glośniejszej wymiany zdań ale i tak po chwili już jest dobrze nie mielismy nigdy cichych dni

[Niezapominajka09]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;87933946]My z tych niekłócących się. Wiadomo, że różnice zdań się zdarzają, ale omawiamy wszystkie tematy na spokojnie (tzn. ja płaczę jak bóbr przy trudnych rozmowach, ale to nie jest wina TŻta, tylko po prostu tak mam w emocjach - na szczęście tylko przy bardzo bliskich osobach, przy innych jestem w stanie się opanować).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ja rzadko płaczę ale zdarzyło się przy Tż poplakać z takiej już bezsilności, z obawy o naszą przyszłość itd on też płakał razem ze mną, mówiąc że też nie chce mnie stracić itd na trochę oczyściło to atmosferę ale nic nie zmieniło.
Ostatnio hit- mówię do niego że zaraz znowu będzie trzeba płacić bykowe (taka władza ) a on: no to będzie płacił ok nie liczyłam, że powie: to już wolę się ożenić bo to taka motywacja jakby się chciał hajtnąć tylko ze względu na niższe podatki czy darmowe mieszkanie no ale jednak przykro mi się zrobiło...czasem się jeszcze zastanawiam czy on mnie jeszcze kiedyś zaskoczy czy tylko się łudzę...chyba tylko jeśli go przycisnę. A też nie mam pewności...

[zuzka0]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;87933946]My z tych niekłócących się. Wiadomo, że różnice zdań się zdarzają, ale omawiamy wszystkie tematy na spokojnie (tzn. ja płaczę jak bóbr przy trudnych rozmowach, ale to nie jest wina TŻta, tylko po prostu tak mam w emocjach - na szczęście tylko przy bardzo bliskich osobach, przy innych jestem w stanie się opanować).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Mam podobnie. Tzn przy trudniejszych rozmowach zaczynam płakać. Nie lubię tego w sobie..
U nas z kłótniami różnie, jeszcze nie dawno kłóciliśmy się często, w tym roku pokłóciliśmy się może ze 3 razy, tak bardziej. Ale wczoraj mieliśmy małą sprzeczkę, przy okazji dowiedziałam się, że TŻ chyba nie zamierza się żenić w ciagu najbliższych stu lat


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[smieszka250]

Napisane przez Niezapominajka09

Ja rzadko płaczę ale zdarzyło się przy Tż poplakać z takiej już bezsilności, z obawy o naszą przyszłość itd on też płakał razem ze mną, mówiąc że też nie chce mnie stracić itd na trochę oczyściło to atmosferę ale nic nie zmieniło.
Ostatnio hit- mówię do niego że zaraz znowu będzie trzeba płacić bykowe (taka władza ) a on: no to będzie płacił ok nie liczyłam, że powie: to już wolę się ożenić bo to taka motywacja jakby się chciał hajtnąć tylko ze względu na niższe podatki czy darmowe mieszkanie no ale jednak przykro mi się zrobiło...czasem się jeszcze zastanawiam czy on mnie jeszcze kiedyś zaskoczy czy tylko się łudzę...chyba tylko jeśli go przycisnę. A też nie mam pewności...

Całkiem niedawno podczas takiej rozmowy, jak oboje się poplakalismy, TŻ mi powiedział, że on to już by chciał się oświadczyć, ale się blokuje, bo on nie jest pewny. Powiedziałam mu, że jak po 5 latach on ma wątpliwości to nie wiem ile można jeszcze się poznawać i możemy się rozstać, a ten na to, że nie, bo on mnie tak bardzo kocha. Nadal siedzi mi w głowie ta rozmowa, nie wiem co o tym myślec, więc doskonale rozumiem co czujesz...

Napisane przez zuzka0

Mam podobnie. Tzn przy trudniejszych rozmowach zaczynam płakać. Nie lubię tego w sobie..
U nas z kłótniami różnie, jeszcze nie dawno kłóciliśmy się często, w tym roku pokłóciliśmy się może ze 3 razy, tak bardziej. Ale wczoraj mieliśmy małą sprzeczkę, przy okazji dowiedziałam się, że TŻ chyba nie zamierza się żenić w ciagu najbliższych stu lat


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Podał jakieś argumenty przeciwko ozenkowi?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[gothka152]

Napisane przez IrelandBreakfast

Rzecz jasna miałam na myśli sytuacje, kiedy dwie strony nie mogą dojść do porozumienia i się spinają.

Wiem Ja też żartowałam

[Sz05]

Napisane przez zuzka0

Mam podobnie. Tzn przy trudniejszych rozmowach zaczynam płakać. Nie lubię tego w sobie..
U nas z kłótniami różnie, jeszcze nie dawno kłóciliśmy się często, w tym roku pokłóciliśmy się może ze 3 razy, tak bardziej. Ale wczoraj mieliśmy małą sprzeczkę, przy okazji dowiedziałam się, że TŻ chyba nie zamierza się żenić w ciagu najbliższych stu lat


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Co powiedział?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brianstorm]

Już myślałam, że tylko ja jestem taką płaczką, ale widzę, że jest nas więcej. I też tego w sobie nie lubię - szczególnie jeśli chodzi o sytuacje typowego zdenerwowania, a nie smutku. Pewnie wolałabym po prostu umieć krzyczeć albo całkowicie się opanować, ale nie płakać. To bez sensu, tylko oczy potem puchną :P

Napisane przez smieszka250

Całkiem niedawno podczas takiej rozmowy, jak oboje się poplakalismy, TŻ mi powiedział, że on to już by chciał się oświadczyć, ale się blokuje, bo on nie jest pewny. Powiedziałam mu, że jak po 5 latach on ma wątpliwości to nie wiem ile można jeszcze się poznawać i możemy się rozstać, a ten na to, że nie, bo on mnie tak bardzo kocha. Nadal siedzi mi w głowie ta rozmowa, nie wiem co o tym myślec, więc doskonale rozumiem co czujesz...Podał jakieś argumenty przeciwko ozenkowi?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Powiedział dokładnie czego nie jest pewny? Ja w takim wypadku, bez żadnych dodatkowych informacji, strzelałabym, że boi się, że mimo zaręczyn lub ślubu możecie się rozstać. I dla mnie to jest żaden argument, no ale ludzie są różni. Jednak może chodzi o coś zupełnie innego?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Misia452]

Napisane przez asik1503

To my ogólnie mamy charakterki ale żebysmy się jakos klocili to nie... przewaznie jak tzowi dokucza choroba to się robi bardziej nerwowy i wtedy może dojść do glośniejszej wymiany zdań ale i tak po chwili już jest dobrze nie mielismy nigdy cichych dni

Nasze ciche dni trwały maksymalnie kilka godzin

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Niezapominajka09]

Napisane przez smieszka250

Całkiem niedawno podczas takiej rozmowy, jak oboje się poplakalismy, TŻ mi powiedział, że on to już by chciał się oświadczyć, ale się blokuje, bo on nie jest pewny. Powiedziałam mu, że jak po 5 latach on ma wątpliwości to nie wiem ile można jeszcze się poznawać i możemy się rozstać, a ten na to, że nie, bo on mnie tak bardzo kocha. Nadal siedzi mi w głowie ta rozmowa, nie wiem co o tym myślec, więc doskonale rozumiem co czujesz...Podał jakieś argumenty przeciwko ozenkowi?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W naszym wypadku może chodzić o podobne kwestie, tzn wiem, że mu na nas zależy, że nie chce się rozstawać, ale widzi ile związków się w otoczeniu popsuło po ślubie a guzik prawda bo jak się ludzie źle dobiorą to tak jest a nie że sam ślub to popsuł.
I na 2 przykładach znajomych przyznał mi rację, bo "te baby od początku były walnięte" chociaż uważam, że wina leży po obu stronach to tu akurat fakt, trafiły się wyjątkowo trudne przypadki
Mi nie mówił, że nie jest pewny bo niby jest tylko że po co nam to itd dobrze jest jak jest.
Ps. A u kogoś może nue chodzi czasem o to, że zazwyczaj ślub = starania o dziecko? Bo u mnie co prawda nie jest to jednoznaczne ale co innego jakbysmy się pobrali w wieku 25 lat a co innego po 35 to wówczas rzeczywiście może to już to oznaczać

[Misia452]

Napisane przez Niezapominajka09

W naszym wypadku może chodzić o podobne kwestie, tzn wiem, że mu na nas zależy, że nie chce się rozstawać, ale widzi ile związków się w otoczeniu popsuło po ślubie a guzik prawda bo jak się ludzie źle dobiorą to tak jest a nie że sam ślub to popsuł.
I na 2 przykładach znajomych przyznał mi rację, bo "te baby od początku były walnięte" chociaż uważam, że wina leży po obu stronach to tu akurat fakt, trafiły się wyjątkowo trudne przypadki
Mi nie mówił, że nie jest pewny bo niby jest tylko że po co nam to itd dobrze jest jak jest.

Kurczę, a mówiłaś mu, że to jaki związek tworzycie zależy od was? Nie ma co się sugerować kimś, bo każdy związek jest inny. To wygląda trochę tak jakby on uważał, że wy po ślubie też na pewno się rozstaniecie, bo coś tam. Bo to, że ileś tam związków się rozpada po ślubie to jedno, ale przecież są też takie, które trwają aż do śmierci.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 08:20 ---------- Poprzedni post napisano o 08:19 ----------

Jeśli dla ciebie ślub = starania o dziecko to mu to po prostu powiedz, chociaż i tak mi się wydaje, że po tylu latach to on to wie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[smieszka250]

Napisane przez Niezapominajka09

W naszym wypadku może chodzić o podobne kwestie, tzn wiem, że mu na nas zależy, że nie chce się rozstawać, ale widzi ile związków się w otoczeniu popsuło po ślubie a guzik prawda bo jak się ludzie źle dobiorą to tak jest a nie że sam ślub to popsuł.
I na 2 przykładach znajomych przyznał mi rację, bo "te baby od początku były walnięte" chociaż uważam, że wina leży po obu stronach to tu akurat fakt, trafiły się wyjątkowo trudne przypadki
Mi nie mówił, że nie jest pewny bo niby jest tylko że po co nam to itd dobrze jest jak jest.
Ps. A u kogoś może nue chodzi czasem o to, że zazwyczaj ślub = starania o dziecko? Bo u mnie co prawda nie jest to jednoznaczne ale co innego jakbysmy się pobrali w wieku 25 lat a co innego po 35 to wówczas rzeczywiście może to już to oznaczać

U mnie na pewno kiedyś mówił, że wie, że po pierścionku to ruszy cała ta lawina ślubnych spraw, bo dla niego zaręczyny = intensywne planowanie ślubu, a nie odkładanie tego w nieskończoność. A mój TŻ to w wielu kwestiach duże dziecko, boi się odpowiedzialności, odkłada poważne sprawy na najpóźniej jak tylko można. Czasami jakby nie ogarniał ile ma lat i nie jest już studentem, dla którego świat kręci się tylko tu i teraz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zuzka0]

Napisane przez Sz05

Co powiedział?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Sytuacja w skrócie wyglądała tak, że załatwiałam coś za niego tu na miejscu, bo jest za granicą. No i ustaliliśmy że podam się za jego narzeczoną, żeby mi udzielili informacji itp. No i jak już wszystko załatwiłam to powiedziałam do niego w formie żartu coś typu „powiedziałam ze jestem Twoja narzeczona wiec wiesz, pośpiesz się”, a on „coo?? Chyba żartujesz. Dobra wracam do pracy bo to chyba poważniejsza Twoja rozkmina”. Kiedyś, jakiś rok temu jak rozmawialiśmy o ślubach itp to ja powiedziałam, że dla mnie zaręczyny nie oznaczaja od razu slubu a to, że mi ktoś mówi „słuchaj, traktuje Cię poważnie”. No i że tyle samo chciałabym być narzeczoną ile jestem jego dziewczyną. A TŻ wtedy powiedzial, że on ma totalnie inny pogląd, że dla niego oświadczyny oznaczają taką pewność, że na drugi dzień może iść brać slub.
Wynika więc, że po prostu tej pewności nie ma. I nie wiem już co musiałoby się stać, żeby jej nabrał, bo mieliśmy tyle trudnych życiowych momentów z którymi sobie razem poradziliśmy, że głowa mała. A jeśli mimo to jest jak jest, to już nie wiem, co mogłabym zrobić.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk