Czy zamieszkać z nim przed ślubem?

[wadera17]

Cześć,
od 2 lat jestem w związku z facetem, ja mam 22 lata, on 31. Chciałby na wiosnę wybudować dom i żebym z nim tam zamieszkała. Mam wątpliwości - nie chodzi o to że boję się z nim mieszkać bo i tak pół tygodnia pomieszkuje u niego. Chodzi o kwestię ślubu. Nie chodzi o to że chciałabym aby dom był wspólny, nie zależy mi na majątku. Po prostu nie chcę mieszkać bez ślubu ;(. On już kilka razy poruszał temat naszego ślubu, że chciałby. Ale się boję że gdybyśmy zamieszkali razem nie chciałby się ożenić bo po co jak miałby już wszystko co ślub daje. I byłabym na jego łasce (zarabiam sama ale de facto mieszkam na jego własności) Ja na razie mieszkam z rodzicami. Będę z nim oczywiście na ten temat rozmawiać ale jestem ciekawa waszej opinii, czy zamieszkałybyście z facetem?

[ingrAbel]

Tylko spokojna rozmowa Wam pomoże... Jeśli nie jesteś pewna, nie chcesz to on ani nikt inny nie ma prawa Cię zmuszać.

[Ballantines_1]

Napisane przez wadera17

Cześć,
od 2 lat jestem w związku z facetem, ja mam 22 lata, on 31. Chciałby na wiosnę wybudować dom i żebym z nim tam zamieszkała. Mam wątpliwości - nie chodzi o to że boję się z nim mieszkać bo i tak pół tygodnia pomieszkuje u niego. Chodzi o kwestię ślubu. Nie chodzi o to że chciałabym aby dom był wspólny, nie zależy mi na majątku. Po prostu nie chcę mieszkać bez ślubu ;(. On już kilka razy poruszał temat naszego ślubu, że chciałby. Ale się boję że gdybyśmy zamieszkali razem nie chciałby się ożenić bo po co jak miałby już wszystko co ślub daje. I byłabym na jego łasce (zarabiam sama ale de facto mieszkam na jego własności) Ja na razie mieszkam z rodzicami. Będę z nim oczywiście na ten temat rozmawiać ale jestem ciekawa waszej opinii, czy zamieszkałybyście z facetem?

Co daje ślub i komu? Ślub to przysięga, a z tego co wiem nic się nikomu nie przysięga w dniu przeprowadzki. Facet de facto robi Ci przysługę - macie możliwość sprawdzenia się w życiu codziennym w jednym domu przed poważnymi decyzjami, to bardzo ważne. Łatwiej jest się ewakuować jakby jednak coś nie zgrało.
Nie wiem co to za łaska mieszkać u swojego faceta. Aktualnie mój TŻ mieszka w moim mieszkaniu... muszę mu przekazać, że jest na mojej łasce Tak serio - to, że dom będzie jego to kolejny plus - nie marnujesz horrendalnej kwoty na wynajem, możesz coś odłożyć. Nie wiem kto Ci włożył do głowy takie bzdury, ale czas wrócić do rzeczywistości.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez wadera17

Cześć,
od 2 lat jestem w związku z facetem, ja mam 22 lata, on 31. Chciałby na wiosnę wybudować dom i żebym z nim tam zamieszkała. Mam wątpliwości - nie chodzi o to że boję się z nim mieszkać bo i tak pół tygodnia pomieszkuje u niego. Chodzi o kwestię ślubu. Nie chodzi o to że chciałabym aby dom był wspólny, nie zależy mi na majątku. Po prostu nie chcę mieszkać bez ślubu ;(. On już kilka razy poruszał temat naszego ślubu, że chciałby. Ale się boję że gdybyśmy zamieszkali razem nie chciałby się ożenić bo po co jak miałby już wszystko co ślub daje. I byłabym na jego łasce (zarabiam sama ale de facto mieszkam na jego własności) Ja na razie mieszkam z rodzicami. Będę z nim oczywiście na ten temat rozmawiać ale jestem ciekawa waszej opinii, czy zamieszkałybyście z facetem?

Jak facet chce wziąć z tobą ślub to weźmie, a ja nie to nie. Czy będziecie mieszkać razem, czy nie. Uważasz, że jedyna wartość dla faceta z partnerki to ugotowany obiad i uprane gacie?

Już pomijając fakt, że ja bym żadnych zobowiązań (w tym ślubu) nie podejmowała z osobą, której praktycznie nie znam, a bez zamieszkania razem ciężko o to. Dopiero jak się z kimś na codzień spędza czas, dzieli obowiązki domowe, sypia to widać, czy dwoje ludzi do siebie pasuje. Może się okazać, że randki super, a po ślubie kicha.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;88314201]Jak facet chce wziąć z tobą ślub to weźmie, a ja nie to nie. Czy będziecie mieszkać razem, czy nie. Uważasz, że jedyna wartość dla faceta z partnerki to ugotowany obiad i uprane gacie?

Już pomijając fakt, że ja bym żadnych zobowiązań (w tym ślubu) nie podejmowała z osobą, której praktycznie nie znam, a bez zamieszkania razem ciężko o to. Dopiero jak się z kimś na codzień spędza czas, dzieli obowiązki domowe, sypia to widać, czy dwoje ludzi do siebie pasuje. Może się okazać, że randki super, a po ślubie kicha.[/QUOTE]Dokładnie.
Strasznie mnie dziwi, że w XXI wieku młode osoby dalej uważają, że mieszkanie przed ślubem to jakaś ujma, a slubik to jakieś wyniesienie na piedestał

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88314237]Dokładnie.
Strasznie mnie dziwi, że w XXI wieku młode osoby dalej uważają, że mieszkanie przed ślubem to jakaś ujma, a slubik to jakieś wyniesienie na piedestał

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Z resztą co jej z tego ślubu jak się okaże po, że facet bałaganiarz, dwie lewe ręce, traktuje ją jak służącą, a w łóżku panuje wieczna zmarzlina? Tylko potem problem z rozwodem albo trzeba się użerać w imię jakiegoś wyimaginowanego męczennictwa, którego i tak nikt nie doceni.

[NocnaWiedma]

Skoro pół tygodnia u niego pomieszkujesz to co zmieniło by zamieszkanie na cały?
Moim zdaniem lepiej przed ślubem sprawdzić jak się układa wspólne życie pod jednym dachem.

[AleKosmos]

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez AleKosmos

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

Może cię zaskoczę, ale ślub nie gwarantuje bycia ze sobą do końca życia. Jak sama zauwazylas, liczba rozwodów rośnie Więc coś jakieś dziury w tym twoim rozumowaniu.
Ja jestem kobietą, a nie wiem, po co niby miałabym wychodzic za mąż. Szok, nie ?
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------

W ogóle wtf, porównanie bycia z kimś w związku, mieszkania z tą osobą do jedzenia padliny Może dostanę za to punkty, ale coś chyba z główka nie tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez AleKosmos

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

Żonę może też wymienić skoro tak przedmiotowo traktuje kobiety. Nikt wam się nie każe wiązać z Piotrusiami Panami, czy innymi smalcami drapieżnikami. Można sobie wybrać dojrzałego i kochającego partnera, który nie traktuje partnerki jako element ruchomości czy zdobycz tylko właśnie jako partnerkę, więc ślub jest ich wspólną decyzją ze względu na ułatwienia prawne albo zwykłą chęć sformalizowania związku czy urządzenia imprezy.

[NocnaWiedma]

Osobiście może wsadzę kij w mrowisko, ale nie widzę sensu w tym, żeby mieszkać ze sobą przed ślubem.
Dlaczego to kobieta chciałaby wychodzić za mąż kiedy facet podaje jej się pod nos niczym na tacy i ma w domu darmowego kochanka, kucharza, sprzątacza, powiernika w jednym. Jak dzisiejsze kobiety chciałyby mieć ślubu jak dzisiejsi faceci podają im się na tacy? Jak mają nie chcieć ciągle wymieniać ich na nowy model?
Wiadomo przecież powszechnie, że kobieta ma instynkt zdobywcy i musi zdobywać faceta, ciągle gonić króliczka.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;88314331]Żonę może też wymienić skoro tak przedmiotowo traktuje kobiety. Nikt wam się nie każe wiązać z Piotrusiami Panami, czy innymi smalcami drapieżnikami. Można sobie wybrać dojrzałego i kochającego partnera, który nie traktuje partnerki jako element ruchomości czy zdobycz tylko właśnie jako partnerkę, więc ślub jest ich wspólną decyzją ze względu na ułatwienia prawne albo zwykłą chęć sformalizowania związku czy urządzenia imprezy.[/QUOTE]Ja czegoś nie rozumiem. Przecież faceci nie chcą się żenić z "darmowymi sprzątaczkami". Ale jednak stąd się niby biorą rozwody... Ale jakie rozwody, skoro faceci nie chcą się z tymi kobietami żenić?
Tyle pytan, tak mało odpowiedzi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Gwiazdeczka223]

Nie rozumiem tej logiki Ja ze swoim facetem zamieszkałam przed ślubem, i w ogóle nie wyobrażam sobie innego sceniariusza- dopóki razem nie mieszkasz to się nawet nie znasz dobrze. A mój facet o dziwo mieszkając ze mną zadowolił się padliną (wtf o co w ogóle chodzi) i mi się oświadczył. Musisz się liczyć z tym że on nie będzie chciał wziąć z Tobą ślubu przed wspólnym zamieszkaniem i w ogóle bym mu się nie dziwiła.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez NocnaWiedma

Osobiście może wsadzę kij w mrowisko, ale nie widzę sensu w tym, żeby mieszkać ze sobą przed ślubem.
Dlaczego to kobieta chciałaby wychodzić za mąż kiedy facet podaje jej się pod nos niczym na tacy i ma w domu darmowego kochanka, kucharza, sprzątacza, powiernika w jednym. Jak dzisiejsze kobiety chciałyby mieć ślubu jak dzisiejsi faceci podają im się na tacy? Jak mają nie chcieć ciągle wymieniać ich na nowy model?
Wiadomo przecież powszechnie, że kobieta ma instynkt zdobywcy i musi zdobywać faceta, ciągle gonić króliczka.

To ja też wsadzę kij w mrowisko. Związek może być partnerski, można dzielić się obowiązkami i traktować się nawzajem z szacunkiem. To działa w obie strony.
To dopiero szok!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Taranka]

Napisane przez AleKosmos

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

Jezu, jakie obrzydliwe stereotypy.

Kompletnie pomijasz kwestię, że dla obojga to jest czas na 'sprawdzenie siebie', na zobaczenie jak się mieszka, czy są kompatybilni, czy sobie na dłuższą metę nie działają na nerwy.

Ale nie, trzeba pisać o 'podstawianiu siebie pod nos' i teksty o darmowych kochankach, sprzątaczkach i padlinie, WTF.

[NocnaWiedma]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88314339]To ja też wsadzę kij w mrowisko. Związek może być partnerski, można dzielić się obowiązkami i traktować się nawzajem z szacunkiem. To działa w obie strony.
To dopiero szok!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Tak mi się wydawało, że to normalne, że ludzie są w związku partnerami i obje pełnią nawzajem dla siebie różne funkcje, ale jak widać człowiek dowiaduje się codziennie czegoś nowego .

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez NocnaWiedma

Tak mi się wydawało, że to normalne, że ludzie są w związku partnerami i obje pełnią nawzajem dla siebie różne funkcje, ale jak widać człowiek dowiaduje się codziennie czegoś nowego .

A weź. Przecież kobieta jest sprzątaczka, kucharką i kochanka, a facet leży i pachnie. Nie wiedziałaś?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez AleKosmos

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

- puk, puk
- kto tam?
- rok 2020, w którym nie dziwi sprawiedliwe dzielenie się obowiązkami z mężczyzną. Jak również czerpanie przyjemności z bycia kochanką i powierniczką swojego ukochanego.

[bardzosmutnadziewczyna]

Napisane przez wadera17

Cześć,
od 2 lat jestem w związku z facetem, ja mam 22 lata, on 31. Chciałby na wiosnę wybudować dom i żebym z nim tam zamieszkała. Mam wątpliwości - nie chodzi o to że boję się z nim mieszkać bo i tak pół tygodnia pomieszkuje u niego. Chodzi o kwestię ślubu. Nie chodzi o to że chciałabym aby dom był wspólny, nie zależy mi na majątku. Po prostu nie chcę mieszkać bez ślubu ;(. On już kilka razy poruszał temat naszego ślubu, że chciałby. Ale się boję że gdybyśmy zamieszkali razem nie chciałby się ożenić bo po co jak miałby już wszystko co ślub daje. I byłabym na jego łasce (zarabiam sama ale de facto mieszkam na jego własności) Ja na razie mieszkam z rodzicami. Będę z nim oczywiście na ten temat rozmawiać ale jestem ciekawa waszej opinii, czy zamieszkałybyście z facetem?

Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. Nie rób niczego wbrew sobie, bo będziesz tylko mieć wyrzuty sumienia.

Zależy od okoliczności. Mieszkanie przed ślubem to słaba prewencja przed problemami małżeńskimi. Część problemów może wyjść w czasie wspólnego mieszkania, ale część i tak wyjdzie dopiero później z czasem, kiedy np. pojawią się dzieci, jeśli takowe w ogóle chce się mieć.

Ja bym się nie wpakowała na chatę dla samowystarczalnego faceta, gdybym była biedną studentką na utrzymaniu rodziców. Zrobiłabym to tylko w przypadku, kiedy byłby to związek z perspektywą na ślub, a ja byłabym w 100% samodzielna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez wadera17

Cześć,
od 2 lat jestem w związku z facetem, ja mam 22 lata, on 31. Chciałby na wiosnę wybudować dom i żebym z nim tam zamieszkała. Mam wątpliwości - nie chodzi o to że boję się z nim mieszkać bo i tak pół tygodnia pomieszkuje u niego.

W takim razie co za różnica czy będziesz z nim mieszkać cały tydzień czy pół?

Chodzi o kwestię ślubu. Nie chodzi o to że chciałabym aby dom był wspólny, nie zależy mi na majątku. Po prostu nie chcę mieszkać bez ślubu ;(. On już kilka razy poruszał temat naszego ślubu, że chciałby. Ale się boję że gdybyśmy zamieszkali razem nie chciałby się ożenić bo po co jak miałby już wszystko co ślub daje.

Ktoś tutaj nie sprawdził co takiego daje ślub
Mogę z tym pomóc: ślub ustanawia wspólnotę majątkową (jeśli nie zdecydujecie inaczej), reguluje sprawy spadkowe, daje nowe możliwości rozliczania podatków i upoważnia np. do dowiadywania się o stanie zdrowia małżonka w szpitalu. Może coś tam jeszcze jest. Ktoś może dopisac jeśli pamięta.
Natomiast z faktem mieszkania razem nie ma nic wspólnego.

I byłabym na jego łasce (zarabiam sama ale de facto mieszkam na jego własności) Ja na razie mieszkam z rodzicami. Będę z nim oczywiście na ten temat rozmawiać ale jestem ciekawa waszej opinii, czy zamieszkałybyście z facetem?

I co z tego, że miaszkać w jego własności? Raczej nie będziesz przypięta kajdanami w piwnicy, więc nie rozumiem problemu. W każdym momencie możesz się wyprowadzić, zwłaszcza jeśli masz własne pieniądze.

Napisane przez AleKosmos

Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

Co to ma w ogóle do rzeczy? Nie wiesz czy rozwodzące się pary mieszkały razem przed ślubem czy nie ani jakie inne czynniki wpłynęły na ich rozwód, więc ten komentarz jest bezwartościowy.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają.

Skąd wytrzasnęłaś założenie, że chodzi o sakrament?

Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić".

Ale tak ogólnie, to zdajesz sobie sprawę z faktu, że w małżeństwie biorą udział dwie osoby, a nie tylko jeden facet. Zresztą skoro małżeństwo tak go udupia, to po co w ogóle miałby się żenić w jakiejkolwiek sytuacji

No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Od kiedy to mieszkanie z facetem oznacza zostanie kucharką i sprzątaczką? Od kiedy to małżeństwo do tego zobowiązuje? Od kiedy małżeństwo sprawia, że nie można partera wymienić na innego?
Co ja czytam...

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

Mężczyźni nie mają żadnej natury, bo nie są jednolitą bezmózgą masą.
A porównanie związku partnerskiego do padliny to już perełka roku

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez bardzosmutnadziewczyna

Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. Nie rób niczego wbrew sobie, bo będziesz tylko mieć wyrzuty sumienia.

Zależy od okoliczności. Mieszkanie przed ślubem to słaba prewencja przed problemami małżeńskimi. Część problemów może wyjść w czasie wspólnego mieszkania, ale część i tak wyjdzie dopiero później z czasem, kiedy np. pojawią się dzieci, jeśli takowe w ogóle chce się mieć.

Ja bym się nie wpakowała na chatę dla samowystarczalnego faceta, gdybym była biedną studentką na utrzymaniu rodziców. Zrobiłabym to tylko w przypadku, kiedy byłby to związek z perspektywą na ślub, a ja byłabym w 100% samodzielna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A to jak zamieszka z facetem i będzie lipa to nie może wrócić z powrotem do rodziców? Nie przyjmą? Wygnają na ulicę?

[black_elderflower]

Ja bym bez ślubu nie zamieszkała. Zrobiłam tak wielokrotnie i nigdy nikt nie wyszedł z chęcią wzięcia ślubu ponieważ to nic nie zmienia, skoro się wszystko ma.
Ja gdybym mogła to cofnęła bym czas.
Jeżeli zależy Ci na ślubie i jest to dla Ciebie ważna instytucja to się nad tym zastanów. Postępuj według swoich poglądów.
Takie jest moje zdanie na ten temat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[AleKosmos]

Nigdzie nie napisałam, że sam ślub jest gwarancją szczęśliwego i trwałego małżeństwa. Napisałam jedynie, że to mityczne "dopasowanie się przed ślubem" nim na pewno nie jest. Tylko tyle i aż tyle.

Osobiście wychodzę z założenia, że jako społeczeństwo mamy takich mężczyzn, jakich sobie wychowaliśmy. Wielu nie widzi sensu w zawieraniu związku małżeńskiego właśnie dlatego, że kobiety pełnią rolę ich żon przed ślubem, a nawet jeśli pragną założenia rodziny, to z inną kobietą, a o swojej obecnej mogą zaśpiewać za Maleńczukiem: "Na razie jest dobra, ale nie na lata". A jeśli już kobieta namówi ich na ślub (co już samo w sobie jest kolejnym kuriozum), to nie jest to dla nich sakrament, a teatrzyk, który będą potem przy kłótni wypominać ("No przecież wziąłem z tobą ten durny ślub! Czego jeszcze chcesz?!"). Wielu mężczyzn będzie namawiać kobiety na zamieszkanie przed ślubem (bo będzie można podzielić z kimś obowiązki, mieć gotowane obiadki i seks za darmo), mamiąc je obietnicami, że oczywiście "kiedyś tam" się z nimi ożenią. Tylko to forum jest dowodem na to, że to "kiedyś tam" nie zawsze nadchodzi, a bardzo często jest pod byle pretekstem odwlekane. I za taki stan jesteśmy odpowiedzialne również my, kobiety, bo udowadniamy mężczyznom, że wystarczy nas odpowiednio zbajerować, a już wchodzimy w rolę "kochanki na miejscu", łudząc się, że tylko w ten sposób zatrzymamy ich przy sobie.

Każdy ma prawo mieć własny system wartości i cieszę się szczęściem osób, którym się udało coś na takiej relacji zbudować, ale sama nie wyjdę za mężczyznę, który będzie chciał mnie "sprawdzić" przed ślubem, bo nie jestem przedmiotem na gwarancji i nigdy nie będę.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez AleKosmos

Każdy ma prawo mieć własny system wartości i cieszę się szczęściem osób, którym się udało coś na takiej relacji zbudować, ale sama nie wyjdę za mężczyznę, który będzie chciał mnie "sprawdzić" przed ślubem, bo nie jestem przedmiotem na gwarancji i nigdy nie będę.

Szkoda, że nie widzisz, że właśnie sprowadzasz się do roli przedmiotu, którego trzeba kupić ślubem, bo inaczej jest darmowy Faktycznie, Ale Kosmos

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[black_elderflower]

Napisane przez AleKosmos

Być może wsadzę kij w mrowisko, ale osobiście nie widzę większego sensu w pomieszkiwaniu ze sobą przed ślubem i w pełni rozumiem tutaj stanowisko autorki. Gdyby takie "sprawdzenie się" podczas życia na kocią łapę naprawdę było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego, to nie mielibyśmy w Polsce rosnącej z roku na rok liczby rozwodów.

I wbrew temu, co wiele osób myśli, takie życie jak małżeństwo bez ślubu rzeczywiście ma wpływ na to, jak ludzie ten sakrament postrzegają. Po co mężczyzna ma się starać i do czegokolwiek zobowiązywać, skoro kobieta już przed ślubem podstawia mu wszystko (włącznie ze sobą) pod nos? Właśnie stąd między innymi bierze się przeświadczenie, że "małżeństwo to tylko papier", które hołduje wygodnictwu i hoduje wiecznych Piotrusiów Panów, którzy chcieliby mieć żonę, ale na zasadzie zabawki, którą w razie czego można bez konsekwencji po prostu wyrzucić na śmietnik. W kulturach pierwotnych małżeństwo to przywilej i żeby młody mężczyzna mógł założyć rodzinę, musi udowodnić, że jest wystarczająco dojrzały. U nas jest odwrotnie i potem ludzie dziwią się, skąd tyle wątków na Wizażu pt. "On nie chce się żenić". No po co ma się żenić, jak ma już w domu darmową powierniczkę, kochankę, kucharkę i sprzątaczkę w jednym, której w każdej chwili może powiedzieć "Sorry, jednak doszedłem do wniosku, że do siebie nie pasujemy" i wymienić ją sobie na młodszy i ładniejszy model.

Mężczyźni mają naturę zdobywców. I tak jak drapieżnik na dłuższą metę nie zadowoli się padliną (wiele jej nawet nie tknie), tak wielu mężczyzn podświadomie nie widzi w takich podkładających się kobietach materiału na żony.

Za ten wpis postawiła bym Ci piwo, odcięła 2 ręce i oddała pół wypłaty .

A tak serio, zgadzam się z tym w 100%.
I już pomijając fakt, że można mieszkać bez ślubu i mieć równy podział obowiązków, podział majątku i być szczęśliwym - mnóstwo znam wokół siebie takich par, że mieszkają parę bitych lat razem a jednak ślubu nie ma, bo on nie chce. Potem dziwnym trafem po latach trafia się nowa a ślub i dziecko po roku czasu.
Możecie mnie pocisnąć, że średniowiecze, że głupie prawicowe poglądy, ale mam identyczne zdanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bardzosmutnadziewczyna]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;88314443]A to jak zamieszka z facetem i będzie lipa to nie może wrócić z powrotem do rodziców? Nie przyjmą? Wygnają na ulicę?[/QUOTE]Wiesz, to zależy od rodziców. Skąd ja mam wiedzieć, co zrobią jej rodzice?

Bardziej chodziło mi o to, że nie chciałabym być w żaden sposób zależna od faceta i być postawiona w takiej sytuacji, że on ma hajs, dom, a ja nie mam nic. Jak ktoś tak lubi, to droga wolna. Ja nie lubię.

Zawsze musicie się czepiać, jak ktoś nie zgodzi się z wami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez black_elderflower

Za ten wpis postawiła bym Ci piwo, odcięła 2 ręce i oddała pół wypłaty .

A tak serio, zgadzam się z tym w 100%.
I już pomijając fakt, że można mieszkać bez ślubu i mieć równy podział obowiązków, podział majątku i być szczęśliwym - mnóstwo znam wokół siebie takich par, że mieszkają parę bitych lat razem a jednak ślubu nie ma, bo on nie chce.

A ja nie rozumiem, dlaczego ten ślub jest taki ważny dla niektórych? Przecież same piszecie, że niczego nie gwarantuje i można się rozwieść. I też może się pojawić nowa kobieta. No to dlaczego to niby takie ważne i w czym problem, że ktoś sobie mieszka bez ślubu?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez black_elderflower

Ja bym bez ślubu nie zamieszkała. Zrobiłam tak wielokrotnie i nigdy nikt nie wyszedł z chęcią wzięcia ślubu ponieważ to nic nie zmienia, skoro się wszystko ma.
Ja gdybym mogła to cofnęła bym czas.
Jeżeli zależy Ci na ślubie i jest to dla Ciebie ważna instytucja to się nad tym zastanów. Postępuj według swoich poglądów.
Takie jest moje zdanie na ten temat.

A ty wychodziłaś z taką chęcią? Coś się tutaj nie spina. Skoro sama twierdzisz, że to nic nie daje i wszystko się ma, to po co ma być ten ślub?

Napisane przez AleKosmos

Osobiście wychodzę z założenia, że jako społeczeństwo mamy takich mężczyzn, jakich sobie wychowaliśmy. Wielu nie widzi sensu w zawieraniu związku małżeńskiego właśnie dlatego, że kobiety pełnią rolę ich żon przed ślubem (...),

Żona to wyłącznie stan cywilny, a nie żadna rola. Z bycią żoną w życiu codziennym wynika równe zero rzeczy.

Wielu mężczyzn będzie namawiać kobiety na zamieszkanie przed ślubem (bo będzie można podzielić z kimś obowiązki, mieć gotowane obiadki i seks za darmo), mamiąc je obietnicami, że oczywiście "kiedyś tam" się z nimi ożenią. Tylko to forum jest dowodem na to, że to "kiedyś tam" nie zawsze nadchodzi, a bardzo często jest pod byle pretekstem odwlekane. I za taki stan jesteśmy odpowiedzialne również my, kobiety, bo udowadniamy mężczyznom, że wystarczy nas odpowiednio zbajerować, a już wchodzimy w rolę "kochanki na miejscu", łudząc się, że tylko w ten sposób zatrzymamy ich przy sobie.

O co chodzi z tym seksem za darmo i dlaczego to ma być tylko benefit dla mężczyzn? W małżeństwie już za ten seks płacą czy co? "My kobiety" też mamy przyjemność z seksu. Piszę tak w razie gdybyś nie wiedziała.
Poza tym ten wątek dotyczy mieszkania razem, a nie uprawiania czy nieuprawiania seksu. To są dwie niezależne kwestie.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88314504]A ty wychodziłaś z taką chęcią? Coś się tutaj nie spina. Skoro sama twierdzisz, że to nic nie daje i wszystko się ma, to po co ma być ten ślub?
.[/QUOTE]

Też to próbuję zrozumieć, ale na razie brak odpowiedzi
Albo dlaczego dzielenie się obowiązkami ma być korzystne tylko dla mężczyzn Myślałam, że obie strony zyskują na wzajemnym pomaganiu sobie, ale widocznie jest jakiś haczyk, o którym nie wiem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez bardzosmutnadziewczyna

Bardziej chodziło mi o to, że nie chciałabym być w żaden sposób zależna od faceta i być postawiona w takiej sytuacji, że on ma hajs, dom, a ja nie mam nic. Jak ktoś tak lubi, to droga wolna. Ja nie lubię.

Tutaj nie ma takiej sytuacji, bo ona ma własne pieniądze i nigdzie nie pisała, że w momencie zamieszkania razem przeleje mu hajs na konto.
Zresztą ślub niewiele zmieni w kwestii własności, bo majątek nabyty przed ślubem i tak nie jest wspólny. Ergo wprowadzajac się do niego jako żona ma takie samo "nic", a on ma taki sam "dom i hajs".