Załamana, nie wiem co dalej. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-03-23, 16:02   #1
91584e3a0ddee98d7bf35013566e27d0b839b1c7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 511

Załamana, nie wiem co dalej.


Do Wrocławia przyjechałam tylko na praktyki letnie, ale już w drugim tygodniu pobytu spotkałam jego i zakochałam sie jak wariatka. W zyciu mi nie bylo dobrze jak z tym czlowiekiem wtedy. Bylam wtedy też świeżo po rozstaniu z poprzednim facetem i nawet nie chciałąm się z nikim wiązać, chciałam się tylko bawić. Ale wyszło tak, że po miesiącu zamieszkaliśmy razem, po dwóch rozmawialiśmy o ślubie (coś na zasadzide: kocham cie tak bardzo, ze chce reszte zycia spedzic tylko z toba), a po trzech zaczely sie spiecia. Najpierw problemem byly moje wyjazdy do KRakowa i tlumaczenie, ze nie jezdze, zeby sie spotykac z nimi, tylko do szkoly, nie wystarczaly. Pojawily sie jakies lupie zazdrosci i brak zaufania, proba kontroli. Rzeczy takie, ktorych nie cierpie. Mial racje mowiac, ze ja nie umiem byc w zwiazku, bo jestem niezalezna, ale staralam sie jak moglam, mowilam o swoich planach, rezygnowalam z juz zaplanowanych spotkan, zeby go zadowolic, ale zawsze cos nie pasowalo. W koncu sama tez zaczelam wymagac. Wczesniej staralam sie go wygonic do znajomych, bo znam siebie i wiem, ze jesli zbyt duzo czasu spedza sie razem, to dochodzi do spiec. W koncu sie przyzywczailam do tego, ze jak wychodzimy to razem, a potem on zaczal chciec wychodzic sam, beze mnie. Bardzo mnie to zabolalo, ale skoro ja chce, to on przeciez tez. I tak z czasem, co raz bardziej sie od siebie oddalalismy, co raz wiecej bylo miedzy nami klotni i spiec o glupoty. Wiele padlo slow nienawisci i niecheci, wyznania, ze mamy siebie dosc, ale ciagnelismy to na przemian z wyznaniami milosci i przywiazania. Dzisiaj siedze sama w mieszkaniu, z otworzonymi ogloszeniami wynajmu pokoi, nie mam zbyt wielu przyjaciol, bo przyjechalam tu zaledwie kilka miesiecy temu, a caly swoj czas poswiecalam jemu, nie wiem co ze soba zrobic. Pisze to tutaj, bo to jest jedyne miejsce, ktore znam gdzie moglabym sie tak wygadac, oczekujac kilku slow... krytyki, zrozumienia, pocieszenia moze?
Byl calym moim swiatem i wciaz go kocham, ale nie zniose wiecej wysluchiwania tych wszystkich przykrych slow. Wiem, ze tez je mowilam. Ale on mial byc tym, ktory pozwoli mi w koncu poczuc sie kochana, poczuc sie pewnie z sama soba, i przede wszystkim poczuc sie pelnowartosciowym czlowiekiem. Zamiast tego otrzymuje co raz wiecej slow krytyki, czasem racjonalnych, czasem nie, co raz wiecej znakow, ze nie jestem juz nikim waznym, ze nie liczy sie juz jak kiedys kazda sekunda spedzona razem. Nie jestem ekspertem w temacie zwiazkow, jestem daleka od idealu i w tym momencie jestem tak zagubiona, ze potrzebuje kogos, kto powiedzialby mi co mam robic.
91584e3a0ddee98d7bf35013566e27d0b839b1c7 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-23, 16:44   #2
emma8
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 1 451
Dot.: Załamana, nie wiem co dalej.

[1=91584e3a0ddee98d7bf3501 3566e27d0b839b1c7;4571600 1]Do Wrocławia przyjechałam tylko na praktyki letnie, ale już w drugim tygodniu pobytu spotkałam jego i zakochałam sie jak wariatka. W zyciu mi nie bylo dobrze jak z tym czlowiekiem wtedy. Bylam wtedy też świeżo po rozstaniu z poprzednim facetem i nawet nie chciałąm się z nikim wiązać, chciałam się tylko bawić. Ale wyszło tak, że po miesiącu zamieszkaliśmy razem, po dwóch rozmawialiśmy o ślubie (coś na zasadzide: kocham cie tak bardzo, ze chce reszte zycia spedzic tylko z toba), a po trzech zaczely sie spiecia. Najpierw problemem byly moje wyjazdy do KRakowa i tlumaczenie, ze nie jezdze, zeby sie spotykac z nimi, tylko do szkoly, nie wystarczaly. Pojawily sie jakies lupie zazdrosci i brak zaufania, proba kontroli. Rzeczy takie, ktorych nie cierpie. Mial racje mowiac, ze ja nie umiem byc w zwiazku, bo jestem niezalezna, ale staralam sie jak moglam, mowilam o swoich planach, rezygnowalam z juz zaplanowanych spotkan, zeby go zadowolic, ale zawsze cos nie pasowalo. W koncu sama tez zaczelam wymagac. Wczesniej staralam sie go wygonic do znajomych, bo znam siebie i wiem, ze jesli zbyt duzo czasu spedza sie razem, to dochodzi do spiec. W koncu sie przyzywczailam do tego, ze jak wychodzimy to razem, a potem on zaczal chciec wychodzic sam, beze mnie. Bardzo mnie to zabolalo, ale skoro ja chce, to on przeciez tez. I tak z czasem, co raz bardziej sie od siebie oddalalismy, co raz wiecej bylo miedzy nami klotni i spiec o glupoty. Wiele padlo slow nienawisci i niecheci, wyznania, ze mamy siebie dosc, ale ciagnelismy to na przemian z wyznaniami milosci i przywiazania. Dzisiaj siedze sama w mieszkaniu, z otworzonymi ogloszeniami wynajmu pokoi, nie mam zbyt wielu przyjaciol, bo przyjechalam tu zaledwie kilka miesiecy temu, a caly swoj czas poswiecalam jemu, nie wiem co ze soba zrobic. Pisze to tutaj, bo to jest jedyne miejsce, ktore znam gdzie moglabym sie tak wygadac, oczekujac kilku slow... krytyki, zrozumienia, pocieszenia moze?
Byl calym moim swiatem i wciaz go kocham, ale nie zniose wiecej wysluchiwania tych wszystkich przykrych slow. Wiem, ze tez je mowilam. Ale on mial byc tym, ktory pozwoli mi w koncu poczuc sie kochana, poczuc sie pewnie z sama soba, i przede wszystkim poczuc sie pelnowartosciowym czlowiekiem. Zamiast tego otrzymuje co raz wiecej slow krytyki, czasem racjonalnych, czasem nie, co raz wiecej znakow, ze nie jestem juz nikim waznym, ze nie liczy sie juz jak kiedys kazda sekunda spedzona razem. Nie jestem ekspertem w temacie zwiazkow, jestem daleka od idealu i w tym momencie jestem tak zagubiona, ze potrzebuje kogos, kto powiedzialby mi co mam robic.[/QUOTE]



Obiektywnie wygląda to tak:

Ty, świeżo po rozstaniu, którego nie miałaś nawet czasu przetrawić, przepracować, nie miałaś czasu zastanowić się nad sobą ani ustabilizować swoich uczuć, od razu, z zamkniętymi oczami, rzucasz się w wir kolejnego romansu. Na dodatek jest to związek, który nie jest oparty na niczym więcej niż na burzliwych emocjach, rozszalałych hormonach, dramatach i wyznaniach o miłości. Rzuciłaś się w to na łeb, na szyję, zamieszkałaś z człowiekiem zanim nawet zdążyłaś go trochę poznać, a po 3 miesiącach które dla każdej zdrowej pary są etapem pełni szczęścia, różowych okularów, motylów w brzuchu i powolnym snuciu planów o kolejnym kroku w związku, dla Ciebie jest to czas spięć i kłótni. Nie znam Cię, ale na podstawie historii którą tu opisałaś, można wysnuć tylko taki wniosek, że jesteś rozemocjonowana, najpierw myślisz, potem robisz, wszystko pod wpływem impulsu. W przeciągu kilku miesięcy zaledwie zdążyłaś przeżyć rozstanie, następnie wielką miłość, pięknie chwile, a potem kanał. Gdzie Ci się tak śpieszy? Rozumiem że mogło się zdarzyć tak, że od razu po rozstaniu poznałaś bardzo fajnego faceta, w którym się zadurzyłaś, ale po Ci było to szalone tempo? Nie mogłaś zacząć od normalnych randek, spacerów, przede wszystkim od POZNANIA go, bo przecież zamieszkałaś z prawie zupełnie obcym człowiekiem.
Jeżeli mam być szczera, a muszę być jeżeli ma Ci to w jakikolwiek sposób pomóc, to przede wszystkim muszę Ci powiedzieć że jesteś bardzo infantylną osobą, która żyje z głową w chmurach. Miłość to nie zawroty głowy, dobry seks i rozszalałe hormony, tylko o wiele, wiele więcej, czego człowiek zwyczajnie nie jest w stanie zbudować przez 3 miesiące choćby nie wiem jak udanego związku. Natomiast Twój nie dość że trwa kilka miesięcy, to jeszcze szybko wydało się że jest porażką, a Ty piszesz "Byl calym moim swiatem i wciaz go kocham". Zejdź na ziemie, wyprowadź się i zacznij w końcu ogarniać swoje życie. Poza tym facet nie jest Twoim prywatnym, darmowym psychologiem, jeżeli masz ze sobą problemy to albo zgłoś się do psychologa, albo przepracuj to sama, rolą Twojego faceta jest tylko wspieranie i dopingowanie Cię żebyś osiągnęła to co chcesz. Na pierwszy rzut oka widać że jesteś mało pewna siebie i myślisz że facet będzie rozwiązaniem wszystkich Twoich problemów ze sobą i ze światem.

Edytowane przez emma8
Czas edycji: 2014-03-23 o 16:48
emma8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-23, 20:52   #3
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: Załamana, nie wiem co dalej.

wiesz ja i mój TŻ jesteśmy razem już za chwile 3 lata... i niejedno przeszliśmy chyba wszystko... zazdrość, kłótnie, agresje i tak dalej nawet przemoc nie jakąś straszną ale jednak dochodziło do szarpanin itp. nie raz on miał siniaki przeze mnie, podrapane ręce a i nie raz ja chodziłam obolała 2 dni przez jego ściskanie mnie, szarpanie i wgl aż w końcu kiedy myśleliśmy, że wszystko poszło za daleko, że nie ma już dla nas nadziei ... po prostu postawiliśmy wszystko na jedną kartę w dodatku na czystą kartę, zaczęliśmy wszystko od nowa bez wypominania, z nowymi zasadami itp. teraz jest jasność albo tak albo zrywamy ze sobą i od 3 miesięcy to nam się udaje zobaczymy jak pójdzie dalej... jesteście ze sobą raczej krótko i jedno jest pewne, uczycie się siebie ... stawiacie sobie opór nawzajem by jak najwięcej postawić "swojego na wierzchu" to jest normalne musicie się także nauczyć, że czasami jedna strona musi odpuścić albo trzeba iść na kompromis tak aby obie były szczęśliwe... niestety związek to nie misie, czekoladki, trzymanie się za rączki itp... (o czym na pewno wiesz) związek to cholernie ciężka praca zwłaszcza jeżeli jest się z kimś o zupełnie innych potrzebach, wymaganiach , poglądach na świat... moim zdaniem jego zachowanie to jakaś zagrywka abyś poczuła się jak on kiedy chcesz być niezależna... on pokazuje swoje różki... musisz z nim szczerze porozmawiać i poszukać kompromisu albo nowego mieszkania... ale poddając się możesz przerobić jeszcze 20 związków i nie będziesz szczęśliwa...
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-23, 22:41   #4
91584e3a0ddee98d7bf35013566e27d0b839b1c7
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 511
Dot.: Załamana, nie wiem co dalej.

Nie wiem jak tutaj rozbijac cytat na mniejsze, wiec swoje komentarze wrzuce na zielono.

Cytat:
Napisane przez emma8 Pokaż wiadomość
Obiektywnie wygląda to tak:


Ty, świeżo po rozstaniu, którego nie miałaś nawet czasu przetrawić, przepracować, nie miałaś czasu zastanowić się nad sobą ani ustabilizować swoich uczuć, od razu, z zamkniętymi oczami, rzucasz się w wir kolejnego romansu.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]No nie do konca. Co prada od oficjalnego 'koniec' minal zalediwe miesiac, moze dwa, to w praktyce nie bylismy ze soba dluzej. Wiec mze nie tak swiezo po rozstaniu, ale na pewno nie myslalam wtedy o nowym zwiazku.[/COLOR]

Na dodatek jest to związek, który nie jest oparty na niczym więcej niż na burzliwych emocjach, rozszalałych hormonach, dramatach i wyznaniach o miłości. Rzuciłaś się w to na łeb, na szyję, zamieszkałaś z człowiekiem zanim nawet zdążyłaś go trochę poznać,

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]Pierwszy miesiac byl najcudowniejszy i naprawde myslalam, ze dostalam gwiazdke z nieba. kogos, kogo mi bylo trzeba. spelnial wszystkie moje oczekiwania, byl czuly, kochany, uczynny.[/COLOR]

a po 3 miesiącach które dla każdej zdrowej pary są etapem pełni szczęścia, różowych okularów, motylów w brzuchu i powolnym snuciu planów o kolejnym kroku w związku, dla Ciebie jest to czas spięć i kłótni.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]So true[/COLOR]

Nie znam Cię, ale na podstawie historii którą tu opisałaś, można wysnuć tylko taki wniosek, że jesteś rozemocjonowana, najpierw myślisz, potem robisz, wszystko pod wpływem impulsu.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]Niestety, trafnie wywnioskowalas moja najwieksza wade, ktorej jestem swiadoma, ale nie wiem jak sobie z nia poradzic. [/COLOR]

W przeciągu kilku miesięcy zaledwie zdążyłaś przeżyć rozstanie, następnie wielką miłość, pięknie chwile, a potem kanał. Gdzie Ci się tak śpieszy? Rozumiem że mogło się zdarzyć tak, że od razu po rozstaniu poznałaś bardzo fajnego faceta, w którym się zadurzyłaś, ale po Ci było to szalone tempo? Nie mogłaś zacząć od normalnych randek, spacerów, przede wszystkim od POZNANIA go, bo przecież zamieszkałaś z prawie zupełnie obcym człowiekiem.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]Mozna by rzec, ze tak sie przez przypadek zdarzylo, bo zaistniala pewna sytuacja, ale jak patrze na to przez pryzmat czasu to dochodze do tego samego wniosku. Gdzie mi sie tak spieszylo? Moze sie balam, ze jak ja bede miala prace i on to sie bedziemy widywali raz na tydzien. Moze sie balam, ze ten cudowny facet w koncu gdzies ucieknie. Nie wiem. Ale gdybym mogla cofnac czas, to na pewno podejlabym zupelnie inna decyzje.[/COLOR]

Jeżeli mam być szczera, a muszę być jeżeli ma Ci to w jakikolwiek sposób pomóc, to przede wszystkim muszę Ci powiedzieć że jesteś bardzo infantylną osobą, która żyje z głową w chmurach. Miłość to nie zawroty głowy, dobry seks i rozszalałe hormony, tylko o wiele, wiele więcej, czego człowiek zwyczajnie nie jest w stanie zbudować przez 3 miesiące choćby nie wiem jak udanego związku.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]Twoje slowa troche bola, ale coz, mowia, ze prawda boli. Ale i tak wole to uslyszec od osob postronnych niz niego samego. Moze i jestem infantylna w tej kwestii, moze i mam dziwne, basniowe wyobrazenie na temat zwiazkow i bycia razem. Nie mam w tej kwestii zbyt duzo doswiadczenia. Tak naprawde to moj drugi dluzszy zwiazek i pierwszy powazny. Ale spedzilam cale zycie wsrod ludzi, moich rodzicow, ktorzy zywili do siebie pewnego rodzaju niechec, brak szacunku i dla mnie kazde krzywe spojrzenie jest ciosem prosto w serce. Ja chcialabym uniknac losu moich rodzicow za wszelka cene i moze przez to wpadam w jakies bledne kolo.[/COLOR]

Natomiast Twój nie dość że trwa kilka miesięcy, to jeszcze szybko wydało się że jest porażką, a Ty piszesz "Byl calym moim swiatem i wciaz go kocham". Zejdź na ziemie, wyprowadź się i zacznij w końcu ogarniać swoje życie.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]Taki tez mam zamiar i bede wdzieczna za dopingowanie mnie w tym, bo wiem jakie to jest trudne.[/COLOR]

Poza tym facet nie jest Twoim prywatnym, darmowym psychologiem, jeżeli masz ze sobą problemy to albo zgłoś się do psychologa, albo przepracuj to sama, rolą Twojego faceta jest tylko wspieranie i dopingowanie Cię żebyś osiągnęła to co chcesz.

[COLOR="rgb(46, 139, 87)"]I kolejny raz trafiasz w sedno sprawy, a nawet dwa. Mam ze soba problemy. Chcialabym sie ich pozbyc. Ale jakos nie widze, zeby moj facet, ktorego hipotetyczniekocham i on mnie tez, dopingowal slowami 'powinnas sie leczyc, jestes pop*****a"[/COLOR]

Na pierwszy rzut oka widać że jesteś mało pewna siebie i myślisz że facet będzie rozwiązaniem wszystkich Twoich problemów ze sobą i ze światem.

W tej kwestii sie nie zgodze. Chcialabym zeby facet byl dla mnie wsparciem i opoka, ucieczka od tego 'zlego' swiata. Wiekszosc swojego zycia spedzilam bez partnera i bylo mi z tym super dobrze. Wiem, ze sobie poradze bez niego. Ale tak janprosciej rzecz bioraca. Razem jest lepiej. Moze to glupie, ale kiedy sobie pomysle o naszych poczatkach, to wydaje mi sie, ze wziaz go kocham. Z tym, ze mam razenie, ze wtedy nie byl w stu procentach soba.

Edytowane przez 91584e3a0ddee98d7bf35013566e27d0b839b1c7
Czas edycji: 2014-03-23 o 22:42
91584e3a0ddee98d7bf35013566e27d0b839b1c7 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-23, 22:56   #5
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: Załamana, nie wiem co dalej.

wiesz tylko problem polega na tym, że związek to nie jest worek z którego czerpie się przyjemności... w związku jak w pogodzie... raz pioruny a raz słońce nie znajdziesz nigdy kogoś z kim nie przejdziesz przez kryzys na to nie masz co liczyć, sęk w tym abyście umieli ze sobą rozmawiać i się docierać.
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-03-23 23:56:13


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:31.