od kiedy zostawalyscie same w domu ?

[201701300929]

pytanie na jak dlugo

-jesli na mniej niz dzien to wlasciwie od zawsze- mama opowiada,ze jako niemowle spalam zawsze po 3 h albo i dluzej w dzien wiec jak zasnelam to biegla na zakupy

w wieku ok.4-5 lat posylano mnie do sklepu po bulki/cytryny/inne warzywa o ktorych ktos zapomnial

w wieku 10 lat wracalam sama ze szkoly i siedzialam w domu czekajac na rodzicow-zwykle sie bawilam,ogladalam bajki albo czytaalm i ogolnie lubilam byc sama

w wieku 11-12 lat zostawalam sama na weekendy, umialam gotowac ( z grubsza ) wiec nikt mnie nie zalowal, a ja z jednej strony chcialam ale z drugiej czasem sie balam w nocy,ze ktos sie wlamie i postanawialam,ze jesli uslysze zlodzieja to bede udawac,ze spie,zeby mnie nie skrzywdzil

[szklankawkropki]

W domu są babcia oraz niepracująca matka, na noc ani razu nie zostałam sama. W dzień zdarza się to sporadycznie, trudno powiedzieć od kiedy - 10 r.ż.? Własnego klucza nie mam, w razie potrzeby biorę go ze schowka.

[Selfish Girl]

Mnie mama zaprowadziła tylko raz do 1 klasy i już byłam zdana na siebie. Sama chodziłam do szkoły, nikt mnie nigdy nie odbierał. Mieszkam przy podstawówce i gimnazjum i teraz to rodzicie przywożą, odbierają chyba do ukończenia gimnazjum. Nie wiem czy teraz taki wymóg szkolny czy co...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Selfish Girl

Mnie mama zaprowadziła tylko raz do 1 klasy i już byłam zdana na siebie. Sama chodziłam do szkoły, nikt mnie nigdy nie odbierał. Mieszkam przy podstawówce i gimnazjum i teraz to rodzicie przywożą, odbierają chyba do ukończenia gimnazjum. Nie wiem czy teraz taki wymóg szkolny czy co...

To chyba znak czasów. Ja chodziłam do szkoły sama. Mojego dużo młodszego brata rodzice już wozili samochodem

[kaledonia]

W 4 klasie podstawówki dostałam klucze i wracałam sama ze szkoły, ale mieszkaliśmy praktycznie przy niej (żadnej drogi, samochodów, dzielił nas chodnik osiedlowy).
Wcześniej (klasy 1 do 3) miałam nianię, która mnie zaprowadzała i przyprowadzała do domu i się mną zajmowała do powrotu rodziców.
Niania zmarła i podejrzewam, że tylko dlatego rodzice mnie i brata nagle usamodzielnili.

[Wolha wRedna]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;64751746]To chyba znak czasów. Ja chodziłam do szkoły sama. Mojego dużo młodszego brata rodzice już wozili samochodem [/QUOTE]

W moim małym rodzinnym mieście widzę, że wszystkie niepracujące matki odprowadzają i przyprowadzają dzieci z podstawówki, bardzo możliwe, że z nudów. Kiedy ja byłam dzieckiem, większość matek pracowała a te niepracujące miały np kilkoro dzieci więc tym bardziej miały domowej roboty na cały dzień. Teraz wiele rodzin wygląda tak: tata za granicą zarabia, jedno dziecko w przedszkolu, drugie w podstawówce, mama nie pracuje, bo pracy nie ma więc wyjście po dziecko i zrobienie zakupów jest dla niej możliwością wyrwania się na tę godzinkę lub dwie z domu i pogadania z innymi mamami w tej samej lub podobnej sytuacji.

[Czarna2000]

Klucze dorobiła mi mama kiedy zaczęłam sama wracać do domu po szkole (4 klasa? może 5?).
Do podstawówki miałam jakieś 1,5 km, trasa względnie bezpieczna, ale jednak kawałek był.
Jak zaczynałam szkołę jeździłam z rodzicami. Rano wrzucali nas na świetlicę, potem były lekcje, po lekcjach stołówka i znowu świetlica do przyjazdu rodziców. Najpierw tylko wracałam sama, dopiero potem zaczęłam chodzić w obie strony.
Moi rodzice zawsze pracowali do 7 do 15, nie było opcji, żeby ktoś mnie odprowadzał. Niani nigdy nie miałam. jak byłam całkiem mała często zajmowała się mną babcia.

[ladylajla]

Całkiem sama to raczej dosyć późno.
W wieku wczesnoszkolnym kiedy rodzice pracowali, to zawsze ktoś był angażowany do doglądania np. dziadek, sąsiadka.

Częściej zostawałam sama latem, bo zimą powód był prozaiczny - centralne ogrzewanie starego typu i piec, do którego trzeba było dorzucać węgla co 1,5-2 godziny. Ogarnęłam to dopiero koło 4-5 klasy podstawówki

[ZamyslonaRoztargniona]

Kluczy do domu rodzinnego nie dostałam nigdy.
Moja matka miała obsesję, że ktoś mi ukradnie z plecaka legitymację szkolną z adresem i klucze i włamie się do mieszkania.

Pierwszy raz sama mogłam wrócić ze szkoły do domu w 6 klasie (!) okrężna drogą, bo normalna droga ze szkoły prowadziła przez przejście dla pieszych bez świateł, na którym zginał po kołami mój dziadek.

[20160901857]

W ciągu dnia jak miałam 8 lat, a na noc jak miałam 15. Przez całe liceum nocowałam sama po kilka razy w tygodniu, bo mieszkałam tylko z mamą, która pracowała na nocki. Nie pamiętam kiedy dostałam klucze, ale chyba jak tylko zaczęłam zostawać sama.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Klucze dostalam 4 klasie podstawowki, wtedy tez zaczelam sama wracac ze szkoly ( droga srednia, trzeba bylo przejsc przez ulice i tory tramwajowe, bez swiatel). Kiedy sama zostawalam w domu to nie mam pojecia

Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[201707171403]

Napisane przez Nocna Nimfa

pytanie na jak dlugo

-jesli na mniej niz dzien to wlasciwie od zawsze- mama opowiada,ze jako niemowle spalam zawsze po 3 h albo i dluzej w dzien wiec jak zasnelam to biegla na zakupy

w wieku ok.4-5 lat posylano mnie do sklepu po bulki/cytryny/inne warzywa o ktorych ktos zapomnial

w wieku 10 lat wracalam sama ze szkoly i siedzialam w domu czekajac na rodzicow-zwykle sie bawilam,ogladalam bajki albo czytaalm i ogolnie lubilam byc sama

w wieku 11-12 lat zostawalam sama na weekendy, umialam gotowac ( z grubsza ) wiec nikt mnie nie zalowal, a ja z jednej strony chcialam ale z drugiej czasem sie balam w nocy,ze ktos sie wlamie i postanawialam,ze jesli uslysze zlodzieja to bede udawac,ze spie,zeby mnie nie skrzywdzil

Podziwiam w wieku 11-12 lat zostawać samej w domu na cały weekend.
Na to od jakiego wieku zostawiac same dziecko w domu nie ma reguły. W wieku zerówkowym zostawiałam dzieci na krótko. Zakupy w pobliskim sklepie i tyle. Z czasem na coraz dłużej.
Mam sąsiadkę, która trzy letnią dziewczynkę zostawiała samą na godz-2. Obecnie 4 latka biega sama po całym osiedlu. Sąsiadki zdaniem jej dziecko jest tak mądre i radzące sobie, że się nie boi o nią. Już to widzę ,jak 4 latka poradzi sobie z jakimś dorosłym psychopatą A ja jej zdaniem jestem nadwrażliwa, bo 10 latkowi pozwalam byc tylko na swoim podwórku.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Courtney_

Mam sąsiadkę, która trzy letnią dziewczynkę zostawiała samą na godz-2. Obecnie 4 latka biega sama po całym osiedlu. Sąsiadki zdaniem jej dziecko jest tak mądre i radzące sobie, że się nie boi o nią. Już to widzę ,jak 4 latka poradzi sobie z jakimś dorosłym psychopatą A ja jej zdaniem jestem nadwrażliwa, bo 10 latkowi pozwalam byc tylko na swoim podwórku.

Ja mam 3-latka i czasami się go boję zostawić samego w pokoju (w obawie o niego, ale i w obawie o pokój), w domu jeszcze długo nie zostanie sam Wprawdzie znam spokojniejsze dzieci od niego, ale i tak nie wyobrażam sobie zostawić 3-latka samego. Nawet nie szacuję, na ile.

[Kiciunia21]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;64751746]To chyba znak czasów. Ja chodziłam do szkoły sama. Mojego dużo młodszego brata rodzice już wozili samochodem [/QUOTE]

Dokładnie. Brat i ja (8 i 7 lat) biegaliśmy do szkoły z kluczami na szyi i było to zupełnie normalne.
Najmłodszy brat (urodził się gdy mieliśmy odpowiednio 15 i 14 lat) to leń i z powodu "ciężkiego plecaka" nawet pod koniec gimnazjum był podwożony do szkoły. Ale swoje klucze miał od podstawówki.

[Mijanou]

Chyba od 3 klasy podstawówki. Wracałam sama do domu, wstawiałam przygotowany przez Mamę obiad do mikrofalówki i odrabiałam lekcje. Mama wracała z pracy, kontrolowała stan odrobionych lekcji (na początku bo potem sama się wdrożyłam) i miałam czas wolny, który moglam wkorzystac wedle upodobania pod warunkiem, że w pokoju miałam w miarę porzadek ( bylismy domem zwierzolubnym, więc o idealny porządek było no i jest dalej trudno).

[_Matilde_]

Napisane przez Nocna Nimfa

pytanie na jak dlugo

-jesli na mniej niz dzien to wlasciwie od zawsze- mama opowiada,ze jako niemowle spalam zawsze po 3 h albo i dluzej w dzien wiec jak zasnelam to biegla na zakupy

w wieku ok.4-5 lat posylano mnie do sklepu po bulki/cytryny/inne warzywa o ktorych ktos zapomnial

w wieku 10 lat wracalam sama ze szkoly i siedzialam w domu czekajac na rodzicow-zwykle sie bawilam,ogladalam bajki albo czytaalm i ogolnie lubilam byc sama

w wieku 11-12 lat zostawalam sama na weekendy, umialam gotowac ( z grubsza ) wiec nikt mnie nie zalowal, a ja z jednej strony chcialam ale z drugiej czasem sie balam w nocy,ze ktos sie wlamie i postanawialam,ze jesli uslysze zlodzieja to bede udawac,ze spie,zeby mnie nie skrzywdzil

Ja bardzo podobnie. Pamiętam że z przedszkola najczęsciej jednak ktoś mnie odbierał, ale zdarzało się że chodziłam lub wracałam sama. Jeden taki raz pamiętam jak wracałam sama, był wtedy pogrzeb jakiegoś wojskowego i na cmentarzu strzelano salwy. Bałam się że jest wojna i zaraz umrę Uciekłam do znajomej mojej babci, która mieszkała po drodze.
Od zerówki wzwyż już raczej sama pełzłam do szkoły, w towarzystwie koleżanek i kolegów. Za moich czasów nasza miejscowość to była wiocha zupełna, ani tyle samochodów ani żadnych większych niebezpieczeństw. W domu zostawałam sama w ciągu dnia kiedy reszta pracowała, dość szybko mi kazano robić jakieś zupy na obiad, a jak miałam 12 lat i mama była w szpitalu to ją po prostu bez większej paniki zastąpiłam w obowiązkach domowych

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

I serio przedszkolanki wypuszczały Was same z przedszkola?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wolha wRedna]

Właśnie też miałam zapytać. Bo wydaje mi się, że odbiór przez osobę dorosłą z przedszkola jest obowiązkiem i to od zasze, nie tylko w ostatnich latach.

[mell002]

Jesteś pewna, że to było przedszkole, a nie podstawówka? Chodziłam do przedszkola dobre dwadzieścia kilka lat temu i samemu nie można było nawet wyjść na korytarz (do toalety wchodziło się bezpośrednio z sali).

[201703061429]

Mozna bylo samemu chodzic do przedszkola po podpisaniu pisemnego oswiadczenia przez rodzica, u mnie takie oswiadczenia byly po 5mc, I 100% dzieci posiadalo taki papierek, to bylo normalne a w dzisiejszych czasach widze ze niekoniecznie. Wrecz ja czekalam na ten papier z utesknieniem, bo to byl taki przelomowy krok :p. Do przedszkola mialam jakies 2 km wracalam z innymi dziecmi, zawsze wiedzialysmy jak sie zachowac I nigdy nie balysmy sie, tylko dodam ze mieszkalam na wsi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[blue3]

Ja też mieszkałam na wsi i z przedszkola wracałam rowerem z innymi dziećmi. Przez kilka pierwszych dni nasi rodzice na zmianę jeździli z nami, żeby pokazać nam drogę

[_Matilde_]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;64816031]I serio przedszkolanki wypuszczały Was same z przedszkola?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

To było dwadzieścia-ładnych-kilka lat temu, zresztą mieszkałam jakieś 500 m od przedszkola. Tak, wypuszczała mnie, była jedna przedszkolanka

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez mell002

Jesteś pewna, że to było przedszkole, a nie podstawówka? Chodziłam do przedszkola dobre dwadzieścia kilka lat temu i samemu nie można było nawet wyjść na korytarz (do toalety wchodziło się bezpośrednio z sali).

Nie wiem kogo pytasz, ale ja jestem pewna, pamiętam dobrze bo przedszkole było w innym budynku

[Wolha wRedna]

U mnie chyba taki system by nie przeszedł. Przedszkole w samym centrum miasta, ale jednocześnie w parku i nad jeziorem. Za dużo zagrożeń.

[_Matilde_]

Napisane przez kori12

Mozna bylo samemu chodzic do przedszkola po podpisaniu pisemnego oswiadczenia przez rodzica, u mnie takie oswiadczenia byly po 5mc, I 100% dzieci posiadalo taki papierek, to bylo normalne a w dzisiejszych czasach widze ze niekoniecznie. Wrecz ja czekalam na ten papier z utesknieniem, bo to byl taki przelomowy krok :p. Do przedszkola mialam jakies 2 km wracalam z innymi dziecmi, zawsze wiedzialysmy jak sie zachowac I nigdy nie balysmy sie, tylko dodam ze mieszkalam na wsi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Teraz dziecko poniżej 7 lat nie ma prawa być na ulicy bez opieki osoby co najmniej 10 - letniej

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 13:58 ----------

Napisane przez Wolha wRedna

U mnie chyba taki system by nie przeszedł. Przedszkole w samym centrum miasta, ale jednocześnie w parku i nad jeziorem. Za dużo zagrożeń.

A to wiem, moja kuzynka mieszkała w mieście i miała podstawówkę po tej samej stronie drogi głównej, tylko przejście dla pieszych przez jedną boczną uliczkę i wszystkiego ze 150 m od bloku do szkoły i jakieś 3 lata chodziła z mamusią za rękę. Śmieszyło mnie to ale dzieci na wsi nawet teraz mają dużo więcej swobody

[Wolha wRedna]

Napisane przez _Matilde_

A to wiem, moja kuzynka mieszkała w mieście i miała podstawówkę po tej samej stronie drogi głównej, tylko przejście dla pieszych przez jedną boczną uliczkę i wszystkiego ze 150 m od bloku do szkoły i jakieś 3 lata chodziła z mamusią za rękę. Śmieszyło mnie to ale dzieci na wsi nawet teraz mają dużo więcej swobody

Moje przedszkole było po drugiej stronie najbardziej obleganej drogi w mieście, gdzie nie dość, że tiry jeździły przez nią non stop (no teraz już nie, bo mamy obwodnicę), wzdłuż były także zaparkowane samochody więc z poziomu kilkulatka widoczność zerowa. Droga przez park (z jeziorem i kuszącymi łabędziami - nic tylko podchodzić na sam stromy brzeg) do przedszkola też kawałek trwała więc jakoś kompletnie mnie nie dziwi odprowadzanie do niego dzieci przez osoby dorosłe, czy to teraz czy to 20 lat temu. Nie ma w tym nic śmiesznego.

Dodam, że do podstawówki zostałam odprowadzona chyba ze 2-3 razy, a później chodziłam już sama. 1,5 km, ciągle tą samą stroną ulicy.

[martamiska]

Ja zostawałam sama w wieku 6 lat i ze starszą o 3 lata siostrą Miałyśmy zostawioną zupę do odgrzania na obiad i ciepłą herbatę w termosie

[_Matilde_]

Napisane przez Wolha wRedna

Moje przedszkole było po drugiej stronie najbardziej obleganej drogi w mieście, gdzie nie dość, że tiry jeździły przez nią non stop (no teraz już nie, bo mamy obwodnicę), wzdłuż były także zaparkowane samochody więc z poziomu kilkulatka widoczność zerowa. Droga przez park (z jeziorem i kuszącymi łabędziami - nic tylko podchodzić na sam stromy brzeg) do przedszkola też kawałek trwała więc jakoś kompletnie mnie nie dziwi odprowadzanie do niego dzieci przez osoby dorosłe, czy to teraz czy to 20 lat temu. Nie ma w tym nic śmiesznego.

Dodam, że do podstawówki zostałam odprowadzona chyba ze 2-3 razy, a później chodziłam już sama. 1,5 km, ciągle tą samą stroną ulicy.

Hej, ja to rozumiem, mówiłam o sytuacji mojej kuzynki, nie Twojej, i śmieszyło mnie to kiedy miałam kilka lat i nie rozumiałam jak można być tak niesamodzielnym. Zresztą, kiedy była u mnie na wsi pozwalano jej na dużo więcej

[201703061429]

Ogolnie teraz zauważałam że dzieciom pozwala sie na dużo mniej, rozumiem to że czasy sie zmieniły, jest coraz wiecej zagrożeń itd ale np mòj chlopak pochodzi z licznej rodziny miedzy najstarszym a najmlodszym jest 18 lat ròżnicy I jestem w szoku jak rodzice zmieniają podejscie do wychowania dzieci to co kiedys do rodzicow bylo normą teraz jest nie do pomyślenia, nawet pewne obowiazki są wprowadzane z kilkuletnim opòźnieniem poròwnujac np do mojego pokolenia, dzieci teraz w wiekszosci są duzo mniej samodzielne niz kiedys.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Napisane przez kori12

Ogolnie teraz zauważałam że dzieciom pozwala sie na dużo mniej, rozumiem to że czasy sie zmieniły, jest coraz wiecej zagrożeń itd ale np mòj chlopak pochodzi z licznej rodziny miedzy najstarszym a najmlodszym jest 18 lat ròżnicy I jestem w szoku jak rodzice zmieniają podejscie do wychowania dzieci to co kiedys do rodzicow bylo normą teraz jest nie do pomyślenia, nawet pewne obowiazki są wprowadzane z kilkuletnim opòźnieniem poròwnujac np do mojego pokolenia, dzieci teraz w wiekszosci są duzo mniej samodzielne niz kiedys.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

KIEDYS jednak ulice były bezpieczniejsze. Gdy nasi rodzice wychodzili w sobotę z dyskoteki, na ukicach było pełno ludzi. Teraz jak sobie poszłam na Długą o północy nie było prawie żywego ducha. No i chyba te 20 lat temu nie bylo az tyle aut na ulicach, przejsć kilkuetapowych itp. Nie były powszechnie dostępne (choć nielegalne) dopalacze.

[201703061429]

Nie mowie o takich czasach 35 lat wstecz tylko np 10, I choc w pewnych dziedzinach jest to dla mnie zrozumiale bo kwesta bezpieczenstwa itd co juz poruszalam w poprzednim poscie to w niktorych nie rozumiem skad ten nagly zwrot o 180 stopni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz