Czy jesteście bardziej oszczędni, przezorni na skutek pandemii?

[Mijanou]

Z pewnoscią pandemia wpłynęła na finanse mojego męża, na moje nie. Zdajemy sobie sprawę, że prawdziwy kryzys dopiero przyjdzie, więc poważnie ograniczyliśmy wydatki zaplanowane na remont zakupionego domu. Tylko przedpokój (ta upiorna tapeta w różyczki), 1 łazienka i salon (bez nowych mebli). Reszta musi zaczekać na pewniejsze czasy. Podobnie jak niewielki conservatory garden, który mieliśmy dobudować.

Na razie nie jest źle. Najważniejsze, że jestesmy razem i na bieżące wydatki nie brakuje, choć widzę, że facetowi trudno pogodzić się ze spadkiem jego dochodów. Ja z kolei umiem cieszyć się małymi rzeczami, jako studentka zarabiałam na siebie, wiec jestem przyzwyczajona, że raz jest lepiej, raz gorzej i obniżenie standardu nie jest dla mnie tragedią. Tym bardziej, że uważam ten standard za wysoki, mimo wszystko i to ja byłam tą, która zaproponowała cięcia w wydatkach.

To tak:
-remont tylko tego, co naprawdę konieczne
-zero wyjazdów wakacyjnych w tym roku (no, może weekend w Krainie Jezior)
- ograniczenie jedzenia na mieście z wyłączeniem całkowitym drogich restauracji
- dwa samochody są niepotrzebne, więc jeden zostanie sprzedany "na dniach"
- całkowity zakaz wchodzenia do Sephory, póki nie zużyję tego, co mam a jak się zużyje to ograniczenie do tego, co niezbędne. Podobny zakaz dotyczy ciuchów i butów
-dentysta w Polsce (oczywiście prywatnie, żeby nie było, że korzystam z NFZ i kombinuję tu ubezpieczenia)
- nie oszczędzamy na żarciu, ale idziemy na zakupy z listą i nie kupujemy poza listą i określoną ilość a jak się żarcie kończy to przypominam sobie kreatywne gotowanie z czasów studenckich do następnych dużych zakupów (na szczęscie oboje lubimy makarony i chińszczyznę w tysiącach wersji, jesteśmy fanami zupy pomidorowej a za faworki David da się pokroić)

Nie da się oszczędzać na kotach, bo france natychmiast zauważają najmniejsze obniżenie jakości swojego jedzenia i wrzaskliwie protestują.

Uważam, że i tak mamy bardzo dobrze w porównaniu do osób, które utraciły pracę i musiały pozamykać swoje firmy, które rozkręcali i latami rozwijali (tak, tak- to nie tylko w Polsce). Dlatego uważam, że wydawanie kasy na zbytki, gdy dokoła ludzie tracą dorobek życia (i będą tracić, bo prawdziwa skala kryzysu dopiero da się odczuć na całym swiecie za kilka miesięcy) jest niewłaściwe i niemoralne.

[Ptys_Mietowy]

Pieniadze nigdy mnie sie nie trzymaly i zawsze wydawalam je lekka reka (to u nas rodzinne i moi rodzice nigdy nie nauczyli mnie gospodarnosci i oszczedzania), o dziwo teraz, od kilku tygodni zaczelam serio patrzec na co wydaje i kalkulowac czy to co chce kupic jest mi naprawde potrzebne do szczescia albo niezbedne do zycia (najczesciej nie).

I tak skonczylam z zakupami przez inernet - nie potrzebuje nowych ubran, butow, torebek czy kosmetykow.
Przestalam chodzic po galeriach handlowych.
Czyszcze lodowke i zamrazalke z resztek (tu jeszcze mam problem bo zdarza mi sie kupowac na zapas i wywalac bo cos sie po prostu przeterminowalo).
Przestalam kupowac slodycze, slodkie napoje i przekaski.
Nie jade w tym roku na wakacje - nie czuje tez potrzeby szlajania sie po knajpach czy restauracjach.
Kupilam rower jakis czas temu (kolejna moja fanaberia) i czas sie serio za niego zabrac w wolnym czasie.
Ogarnelam tez, ze wcale nie musze chodzic do fryzjera na farbowanie wlosow, a do kosmetyczki na henne brwi czy lifting rzes bo o dziwo potrafie te rzeczy robic sama w domowym zaciszu.

[Mijanou]

Napisane przez Ptys_Mietowy

Pieniadze nigdy mnie sie nie trzymaly i zawsze wydawalam je lekka reka (to u nas rodzinne i moi rodzice nigdy nie nauczyli mnie gospodarnosci i oszczedzania), o dziwo teraz, od kilku tygodni zaczelam serio patrzec na co wydaje i kalkulowac czy to co chce kupic jest mi naprawde potrzebne do szczescia albo niezbedne do zycia (najczesciej nie).

I tak skonczylam z zakupami przez inernet - nie potrzebuje nowych ubran, butow, torebek czy kosmetykow.
Przestalam chodzic po galeriach handlowych.
Czyszcze lodowke i zamrazalke z resztek (tu jeszcze mam problem bo zdarza mi sie kupowac na zapas i wywalac bo cos sie po prostu przeterminowalo).
Przestalam kupowac slodycze, slodkie napoje i przekaski.
Nie jade w tym roku na wakacje - nie czuje tez potrzeby szlajania sie po knajpach czy restauracjach.
Kupilam rower jakis czas temu (kolejna moja fanaberia) i czas sie serio za niego zabrac w wolnym czasie.
Ogarnelam tez, ze wcale nie musze chodzic do fryzjera na farbowanie wlosow, a do kosmetyczki na henne brwi czy lifting rzes bo o dziwo potrafie te rzeczy robic sama w domowym zaciszu.

Fryzjer nigdy mnie nie kręcił, bo z natury mam rude, kręcone włosy. Ale nie przeczę, że czasem chodziłam na "podrasowanie" koloru. A ten zabieg w tej chwili wykonuję sama za pomocą odżywki koloryzującej. Nawet nie tyle z oszczędności, ale nie ufam nieznanym fryzjerom. Niemniej, jest to oszczędność. Zwłaszcza, że tutaj usługi są strasznie drogie. Lepiej i taniej zainwestować w dobre produkty do pielęgnacji włosów.

Co do brwi- w sumie nigdy henny nie robiłam. U kosmetyczki byłam z kilka razy celem nadania brwiom pożądanego kształtu, więc wystarczy teraz pęseta i kredka (makijaż permanentny to nie moja bajka, bo nie lubię graficznie wyrysowanych brwi).

No i jak tak do kupy policzę wszystko, to wychodzi, ze serio wydaję mniej.

[Ava_]

Jest kilka miejsc, gdzie udało mi się obciąć wydatki:
Przestałam chodzić na paznokcie, raczej nie planuje wracać póki co. Kupiłam kilka letnich lakierów i maluje w domu raz w tygodniu. Oszczędność rzędu £50-80 za wizytę.

Na jedzeniu nie oszczędzam, ale wprowadziłam inna politykę. Wcześniej miałam x produktów np kanapki, wszystko pootwierane, szybko się psuje. Teraz kupuje mniej, może jem częściej w kółko to samo, ale przynajmniej nie wyrzucam. Odpadło mi jedzenie w restauracjach, kawa po drodze do pracy codziennie itp.

Kosmetyki, zwłaszcza kolorówka. Mam zero ochoty na kupno nowych, latem nie lubię się malować, bo jest gorąco i wszystko spływa.

Karnet na siłownie. Kupiłam sobie kilka sprzętów, które mogę używać w domu. Biegam praktycznie codziennie, jak mam ochotę na zajęcia to odpalam youtube w ogrodzie i ćwiczę. W sumie siłownia przestała mi być potrzebna.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Czarna2000]

Zawsze byłam dość oszczędna. Nigdy nie wydawałam pieniędzy na jakieś głupoty. W czasie pandemii nic się u mnie nie zmieniło. Mogę tylko wspomnieć, że przez siedzenie w domu moje ubrania "nie zużywały się", ponadto kupiłam (i mam w planach jeszcze trochę dokupić) fajne, uniwersalne rzeczy w bardzo korzystnych promocjach. Także szafa wyposażona, będzie ban na zakupy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Mijanou

Z pewnoscią pandemia wpłynęła na finanse mojego męża, na moje nie. Zdajemy sobie sprawę, że prawdziwy kryzys dopiero przyjdzie, więc poważnie ograniczyliśmy wydatki zaplanowane na remont zakupionego domu. Tylko przedpokój (ta upiorna tapeta w różyczki), 1 łazienka i salon (bez nowych mebli). Reszta musi zaczekać na pewniejsze czasy. Podobnie jak niewielki conservatory garden, który mieliśmy dobudować.



Na razie nie jest źle. Najważniejsze, że jestesmy razem i na bieżące wydatki nie brakuje, choć widzę, że facetowi trudno pogodzić się ze spadkiem jego dochodów. Ja z kolei umiem cieszyć się małymi rzeczami, jako studentka zarabiałam na siebie, wiec jestem przyzwyczajona, że raz jest lepiej, raz gorzej i obniżenie standardu nie jest dla mnie tragedią. Tym bardziej, że uważam ten standard za wysoki, mimo wszystko i to ja byłam tą, która zaproponowała cięcia w wydatkach.



To tak:

-remont tylko tego, co naprawdę konieczne

-zero wyjazdów wakacyjnych w tym roku (no, może weekend w Krainie Jezior)

- ograniczenie jedzenia na mieście z wyłączeniem całkowitym drogich restauracji

- dwa samochody są niepotrzebne, więc jeden zostanie sprzedany "na dniach"

- całkowity zakaz wchodzenia do Sephory, póki nie zużyję tego, co mam a jak się zużyje to ograniczenie do tego, co niezbędne. Podobny zakaz dotyczy ciuchów i butów

-dentysta w Polsce (oczywiście prywatnie, żeby nie było, że korzystam z NFZ i kombinuję tu ubezpieczenia)

- nie oszczędzamy na żarciu, ale idziemy na zakupy z listą i nie kupujemy poza listą i określoną ilość a jak się żarcie kończy to przypominam sobie kreatywne gotowanie z czasów studenckich do następnych dużych zakupów (na szczęscie oboje lubimy makarony i chińszczyznę w tysiącach wersji, jesteśmy fanami zupy pomidorowej a za faworki David da się pokroić)



Nie da się oszczędzać na kotach, bo france natychmiast zauważają najmniejsze obniżenie jakości swojego jedzenia i wrzaskliwie protestują.



Uważam, że i tak mamy bardzo dobrze w porównaniu do osób, które utraciły pracę i musiały pozamykać swoje firmy, które rozkręcali i latami rozwijali (tak, tak- to nie tylko w Polsce). Dlatego uważam, że wydawanie kasy na zbytki, gdy dokoła ludzie tracą dorobek życia (i będą tracić, bo prawdziwa skala kryzysu dopiero da się odczuć na całym swiecie za kilka miesięcy) jest niewłaściwe i niemoralne.

Niewłaściwie i niemoralne?
Jak ludzie przestaną kupować i korzystać z różnego rodzaju usług, to dopiero będzie katastrofa. Ludzie nie będą mieli za co utrzymać swoich działalności, gospodarka nie będzie się nakręcać etc.
Pomocą jest kupowanie i wspieranie lokalnych przedsiębiorstw, a nie wielkie oszczędzanie.
Dla Ciebie kosmetyczka do zbytek, a dla innej osoby to źródło utrzymania.




Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[ojejuniu1974]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88002153]Niewłaściwie i niemoralne?
Jak ludzie przestaną kupować i korzystać z różnego rodzaju usług, to dopiero będzie katastrofa. Ludzie nie będą mieli za co utrzymać swoich działalności, gospodarka nie będzie się nakręcać etc.
Pomocą jest kupowanie i wspieranie lokalnych przedsiębiorstw, a nie wielkie oszczędzanie.
Dla Ciebie kosmetyczka do zbytek, a dla innej osoby to źródło utrzymania.




Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Zgadzam sie, szokuje mnie takie myslenie. Zwlaszcza ze ludzie od zawsze i codziennie tracili i beda tracic majatki zycia, dzieci umieraja z glodu, inni umieraja na raka, zawsze gdzies jest wojna...

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja też jestem w lekkim szoku.
Ale mnie pandemia finansowo na razie nie dotknęła, jestem w trakcie remontu i planuję właśnie zagraniczne wakacje.
Nie chciałabym, żeby za rok biuro, z którym jadę już nie istniało :/

[Cytokina]

Jakoś specjalnie nie odczułam finansowo pandemii. Na szczęście ani ja (co było pewne) ani partner nie mieliśmy problemów z pracą (to już było mniej pewne). Także na takie codzienne życie i nasze standardowe oszczędzanie nic nie wpłynęło. Może poza tym, że galerie były zamknięte, więc nie wydawaliśmy pieniędzy na zachcianki. Faktycznie przez 3 miesiące wydawaliśmy przede wszystkim na jedzenie.
Jedyne co nas frustrowało to utrata dodatkowych dochodów partnera - pracuje w branży weselnej i zamiast zacząć sezon od kwietnia czekał w zawieszeniu. Pieniądze z tego planowaliśmy w całości odkładać na nasz własny ślub. Na szczęście aż jedna para odwołała wesele, reszta poprzenosiła na późniejsze terminy także to się tylko odwlekło w czasie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88002153]Niewłaściwie i niemoralne?
Jak ludzie przestaną kupować i korzystać z różnego rodzaju usług, to dopiero będzie katastrofa. Ludzie nie będą mieli za co utrzymać swoich działalności, gospodarka nie będzie się nakręcać etc.
Pomocą jest kupowanie i wspieranie lokalnych przedsiębiorstw, a nie wielkie oszczędzanie.
Dla Ciebie kosmetyczka do zbytek, a dla innej osoby to źródło utrzymania.




Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Nie demonizowałabym tego. Zawsze znajdą się ludzie, których kryzys dotknął w mniejszym stopniu, lub tacy, którzy nie potrafią się bez profesjonalnych zabiegów obyć.

Poza tym- serio namawiałabyś kogoś, komu dochody spadły znacznie (akurat mój mąż to branża artystyczna) na zakup obrazów i uważałabyś, że to ok? No może- jako lokatę kapitału. Trudno jednak dziwić się, że w kryzysie ludzie jednak ograniczają wydatki na rzeczy, bez któych mogą się obejść na rzecz tych, bez których nie mogą funkcjonować. Prosta piramida Maslova. Kryzys wymusza na ludziach oszczędności. Tym bardziej, że nie wiadomo, jak to będzie, gdyż według ekonomistów prawdziwa skala tego kryzysu ujawni się dopiero za kilka miesięcy. I Ty w tej sytuacji naprawdę uważasz, że powinnam robić gruntowny remont domu, dobudowywać conservatory garden, wydawać kasę na fryzjera i kosmetyczkę (na zabiegi, które mogę wykonać sama, jak Ava i Ptyś Miętowy) jeśli w tej chwili galeria męża przynosi mniej, niż połowę dochodów, które przynosiła przed pandemią? Serio? Bo mi się wydawało, że żeby wspierać lokalne przesiębiorstwa i kupować rzeczy/usługi, bez których mogę się obejść to trzeba najpierw mieć za co i nie martwić się, co będzie, jeśli przypadkiem okaże się, że skala kryzysu jest większa, niż zakładałaś. A pamiętamy także, że mąż, jako przedsiębiorca odpowiada też za swoich pracowników i musi wypłacać im pensje. I co im powie w razie najgorszego scenariusza kryzysowego? Sorry, zrobiłem gruntowny remont domu a żonka bez zabiegów fryzjersko-kosmetycznych przecież nie mogła?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Mija, gdyby nie ostatnie zdanie Twojego poprzedniego wpisu (bardzo generalizujące i to dość nieprzyjemnie), to całość miałaby inną wymowę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;88002297]Mija, gdyby nie ostatnie zdanie Twojego poprzedniego wpisu (bardzo generalizujące i to dość nieprzyjemnie), to całość miałaby inną wymowę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Zgadzam się całkowicie.
Nie ma nic złego w oszczędzaniu. Każdy żyje jak może. Ale mowienie że kupowanie w dobie kryzysu jest niemoralne jest po prostu chore i szkodzi wszystkim.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:59 ----------

Napisane przez Mijanou

Nie demonizowałabym tego. Zawsze znajdą się ludzie, których kryzys dotknął w mniejszym stopniu, lub tacy, którzy nie potrafią się bez profesjonalnych zabiegów obyć.



Poza tym- serio namawiałabyś kogoś, komu dochody spadły znacznie (akurat mój mąż to branża artystyczna) na zakup obrazów i uważałabyś, że to ok? No może- jako lokatę kapitału. Trudno jednak dziwić się, że w kryzysie ludzie jednak ograniczają wydatki na rzeczy, bez któych mogą się obejść na rzecz tych, bez których nie mogą funkcjonować. Prosta piramida Maslova. Kryzys wymusza na ludziach oszczędności. Tym bardziej, że nie wiadomo, jak to będzie, gdyż według ekonomistów prawdziwa skala tego kryzysu ujawni się dopiero za kilka miesięcy. I Ty w tej sytuacji naprawdę uważasz, że powinnam robić gruntowny remont domu, dobudowywać conservatory garden, wydawać kasę na fryzjera i kosmetyczkę (na zabiegi, które mogę wykonać sama, jak Ava i Ptyś Miętowy) jeśli w tej chwili galeria męża przynosi mniej, niż połowę dochodów, które przynosiła przed pandemią? Serio? Bo mi się wydawało, że żeby wspierać lokalne przesiębiorstwa i kupować rzeczy/usługi, bez których mogę się obejść to trzeba najpierw mieć za co i nie martwić się, co będzie, jeśli przypadkiem okaże się, że skala kryzysu jest większa, niż zakładałaś. A pamiętamy także, że mąż, jako przedsiębiorca odpowiada też za swoich pracowników i musi wypłacać im pensje. I co im powie w razie najgorszego scenariusza kryzysowego? Sorry, zrobiłem gruntowny remont domu a żonka bez zabiegów fryzjersko-kosmetycznych przecież nie mogła?

Tylko zapominasz, że wiele osób w ogóle nie odczuło tego pandemii. Przynajmniej narazie. Dla mnie ona nie zrobiła kompletnie żadnej różnicy, więc po co mam się ograniczac w wydatkach? Im więcej ludzi żyjących normalnie jak ja, tym lepiej dla całej gospodarki i nas wszystkich.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[742bd6bdde1307502cba7e126292911bf766cf73_61f3325774e32]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88002153]Niewłaściwie i niemoralne?
Jak ludzie przestaną kupować i korzystać z różnego rodzaju usług, to dopiero będzie katastrofa. Ludzie nie będą mieli za co utrzymać swoich działalności, gospodarka nie będzie się nakręcać etc.
Pomocą jest kupowanie i wspieranie lokalnych przedsiębiorstw, a nie wielkie oszczędzanie.
Dla Ciebie kosmetyczka do zbytek, a dla innej osoby to źródło utrzymania.




Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Ano wlasnie. Ja ogolnie jestem oszczedna, np. nie chodze do fryzjera czy kosmetyczki, ale teraz od czasow pandemii duzo wieksza wage przykladam do wspierania lokalnych sklepikow. W czasie najwiekszych obostrzen dla restauracji zamawialismy jedzenie z dowozem, zeby przetrwaly ten najgorszy moment. Jak ide na poczte czy do kiosku, to dokupuje jakis sok czy gumy, mimo ze to troche drozej niz w supermarkecie.

Ale jednak pracuje troche nad planowaniem posilkow i tym, zeby gotowac samodzielnie i jednak nie wspierac tych restauracji codziennie . Pomaga mi w tym multi cooker, to oszczednosc pradu (bo pracuje np. 20 minut a nie 3 godziny) no i pieniedzy, bo jak mam dobrze rozplanowane posilki, to nie mysle tylko co by tu zamowic. Nigdy bym nie pomyslala, ze jedno urzadzenie tak czesto bedzie uzywane w mojej kuchni.

[Impervious]

Zawsze byłam oszczędna, w trakcie pandemii mi się to jakoś nie nasiliło dramatycznie Ale np. odpadły mi dwa krajowe wyjazdy i dwa zagraniczne, których na razie z powodu niepewnej sytuacji nie będę planować ponownie. Nie chciałabym żeby dzień przed lotem okazało się, że kraj do którego lecę wprowadził przymusową kwarantannę czy płatne testy na koronawirusa. Mniej też jem na mieście.
Poza tym na razie bez większych zmian.

[kaledonia]

Kupuję lokalnie i to jest super sposób na pomoc lokalnym przedsiębiorstwom.
Kiedyś jeździliśmy raz na jakiś czas na zakupy jedzeniowe do Szwecji, teraz nawet nie możemy, ale ceny w sklepach lekko spadły ( zwłaszcza mięsa ).
Kupujemy jedzenie na bieżąco, raz na tydzień.

Tak samo rzadko jak i wcześniej wychodzimy jeść na mieście, omijam za to centrum handlowe, ale nie z powodu oszczędności, boję się skupisk ludzi. Na zakupy do mniejszego marketu chodzę wieczorem.

[kasztanka3]

Mnie rowniez zdziwilo uznanie wydawania kasy na rzeczy niebedace niezbednymi do przezycia za niewlasciwe i niemoralne. Jednak jesli moge sobie finansowo na to pozwolic (a moje finanse sie za bardzo nie zmienily, jedynie za 2 tygodnie lockdownu nie mialam zaplacone, a teraz czekam na spory zwrot podatku), to oczywiscie, ze bede wspierac lubiane przeze mnie lokalne biznesy: sklepy i restauracje.

[Frozen_Rose]

Jeśli komuś nie brakuje pieniędzy i ma chęci to powinien jak najbardziej kupować. W ten sposób może wspomóc gospodarkę. Brak zakupów jedynie zaszkodzi w czasie epidemii.
Oczywiście bez szaleństw, trzeba uważać i nie wydawać co do ostatniego grosza, największy kryzys podobno ma dopiero nadejść.

[Shady_Lady]

Teoretycznie jestem, w praktyce po podliczeniu wydatków pod koniec miesiaca wychodzi mi to srednio