przerwa w związku a prezent urodzinowy

[I ona]

Nigdy nie rozumiałam przerw w związku takich dosłownych. Można się pokłócić, mieć ciche dni, fochem rzucić no ale tak po prostu zdania "zróbmy sobie przerwe, muszę coś poogarniać, zrozumieć, zastanowić się" nie pojme nigdy.

A wracając do wątku, dwa msc związku to czas największych motyli w brzuchu, etap poznawania się itp. Jeśli ktoś wyskakuje z takim tekstem to po prostu chce to skończyć tylko nie wie jak to zrobić, więc wymyśla takie historie. Nie chce Cię urazić, zapewne Cię lubi, ale nie chce nic więcej dkatego robi to w taki a nie inny sposób.

Nie krzywdz się, na urodziny napisz mu smsa jak do kumpla z życzeniami i to wszystko. Nie wyskakuj z tymi biletami, oddaj je albo idź z kimś innym.

[Rena]

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;60030501]Złożyłabym życzenia, a na to wydarzenie poszłabym z kim innym albo zwróciła bilety.[/QUOTE]

tez bym tak zrobila.

[HealthOne]

to nie wygląda jak żadna ''przerwa w związku'' tylko twoje oczekiwanie aż facet kiwnie palcem żebyś przybiegła (jak mu się będzie nudziło ) a ty to oczywiście zrobisz.
Przerwa w związku bo ''musi ogarnąć meble'' - obśmiałam się jak norka


ja bym się nie pofatygowała nawet z życzeniami na sms-a, bo niby z jakiej racji

[Mia Donna]

To ja Ci dam rozwiązanie: nie pisz życzeń i nie pisz już nigdy więcej, po prostu zerwij kontakt. On i tak prędzej czy pozniej to zrobi, albo będzie Cię trzymał jako koło zapasowe(może właśnie schodzi się z byłą, ale na wypadek gdyby mu nie wyszło-tzryma Cię w zapasie).
Mam koleżankę. Też weszła w związek z kolesiem po rozstaniu. ale on się mega zajarał nią, o tamtej zapomniał (faktycznie, nie teoretycznie), i są jak papużki, nierozłączni. Miłość kwitnie. Żadnych "przerw" , żadnych "nie jestem gotów", żadnych "może". Trwa to już ok 9 miesięcy i koleś nawet planuje się oświadczyć. I tak się zachowuje chłopak, który serio zapomniał o byłej i naprawdę jest zaangazowany.

[berenka]

Biorąc całość pod uwagę, to to nie jest żadna przerwa, a zwykły koniec.
Jeżeli już musisz cokolwiek, to się wkurz i go opierdziel za to jakim chamem się okazał.
Aczkolwiek najrozsądniej byłoby, żebyś się odcięła of course.

[Adrianna_8]

Tymczasowa!!! Powiem dosadnie: ogarnij się!!!!

Koleś ewidentnie robi Cię w bambuko. Spotykaliście się dwa miesiące, wszedł w ten związek, wszystko było cacy. Okazuje się teraz, że najprawdopodobniej Cię oszukiwał z tym brakiem uczuć do byłej, a Ty rozkminasz na forum, czy mu złożyć życzenia i dać bilety!?!?!? Szaleństwo! Olej dziada, olej jego urodziny, bilety oddaj, a ciasto upiecz sobie i zjedz!!!! On nie zasługuje na żadną uwagę! On ma zadecydować kiedy się zobaczycie i kiedy porozmawiacie? To Ty masz decydować, o tym kiedy, co z kim robisz!!!!

A kojarzę Twoje wcześniejsze posty... Naprawdę, tym razem rozegraj to lepiej, olej gościa i odejdź z godnością!!!

[ciezko_jest_lekko_zyc]

Ja bym tylko złożyła życzenia smsem, nic więcej

[cleopadra]

jak facet opowiada aktualnej dziewczynie o bylej ,to niestety ale ta byla nadal jest dla niego wazna.A tu opowiadal juz na samym poczatku sprawy ktore nie dotycza obecnej.ten facet to dupek i nie warto tracic czasu na niego

[201706081317]

Życie jest tak nieprzewidywalne, ludzie przede wszystkim.
Ja miałam kumpla, wiele lat znajomość, fajna znajomość, nawet przyjaźń. Rozstał się z laską, poszłam zamiast niej z nim na studniówkę jego, mówił, że przeszło mu wszystko. Przespał się ze mną kilka razy i z dnia na dzień nawet bez spierdalaj zniszczył 5letnia znajomość i przestał się odzywać.

Więc też nie ufałabym bezgranicznie temu co mówi facet po dwóch miesiącach znajomości a plątanie się w związek zaraz po rozstaniu to głupota, którą sama na sobie przerobiłam i rok mi zajęło pełne zjedzenie tego tematu.

Kiedyś, gdyby facet mi powiedział, że potrzebuje 3 tyg na uporządkowanie spraw z byłą, czekałabym jak na skrzydłach ani nie wątpiąc, że może nie wrócić. Absolutnie gdyby mówił, żeby nie pisać 3 tygodnie, to bym nie napisała.
Dziś jestem mądrzejsza o wiele głupich życiowych błędów i wiem, że nigdy bym sobie nie pozwoliła na wydawanie mi poleceń, bym miała czekać aż misiaczek będzie gotowy. Był gotowy, pytałaś go.

On nie wróci. Albo wróci i znów się do niej odbije, dopóki będzie mógł się tobą pocieszać.

[I am Rock]

Napisane przez Adrianna_8

Tymczasowa!!! Powiem dosadnie: ogarnij się!!!!

Koleś ewidentnie robi Cię w bambuko. Spotykaliście się dwa miesiące, wszedł w ten związek, wszystko było cacy. Okazuje się teraz, że najprawdopodobniej Cię oszukiwał z tym brakiem uczuć do byłej, a Ty rozkminasz na forum, czy mu złożyć życzenia i dać bilety!?!?!? Szaleństwo! Olej dziada, olej jego urodziny, bilety oddaj, a ciasto upiecz sobie i zjedz!!!! On nie zasługuje na żadną uwagę! On ma zadecydować kiedy się zobaczycie i kiedy porozmawiacie? To Ty masz decydować, o tym kiedy, co z kim robisz!!!!

A kojarzę Twoje wcześniejsze posty... Naprawdę, tym razem rozegraj to lepiej, olej gościa i odejdź z godnością!!!

Dokładnie tak!!!
Niech się palant buja. I żadnych życzeń, nie wchodź mu w d.

[201607040950]

Sądząc po opisie to najfajniejszy facet, jakiego spotkałaś.
Trzymaj się go - chłopak ma gorsze dni, na pewno się odezwie za tydzień albo trzy miesiące i przeprosi.

[201803290936]

Napisane przez HealthOne

to nie wygląda jak żadna ''przerwa w związku'' tylko twoje oczekiwanie aż facet kiwnie palcem żebyś przybiegła (jak mu się będzie nudziło ) a ty to oczywiście zrobisz.
Przerwa w związku bo ''musi ogarnąć meble'' - obśmiałam się jak norka

ja bym się nie pofatygowała nawet z życzeniami na sms-a, bo niby z jakiej racji

To samo. Jak mnie ktoś olewa i robi ze mnie idiotkę, to czemu mam mu składać życzenia urodzinowe?

[stewardesa]

Napisane przez Doris1981

To samo. Jak mnie ktoś olewa i robi ze mnie idiotkę, to czemu mam mu składać życzenia urodzinowe?

Dokładnie. Czas się nauczyć szacunku do siebie.

[tymczasowa_]

jest mi przykro, to jasne, ale czekać na niego nie będę, bo aż tak się nie zaangażowałam. poza tym wiem, że teraz jest mi źle, ale jak ktoś się ode mnie odcina, to to wszystko się rozpływa, dochodzi do mnie w końcu, że w sumie bez niego nie jest tak źle i ok, ale póki co jeszcze łażę przymulona. jednak nakreśliłam całą sytuację, by było jasne o co mi chodzi z tym prezentem. gdybym nic nie kupowała, to byłoby oczywiste, że żadnego prezentu robić mu nie będę, ale jak to miałam już zakupione wcześniej, to zapytałam tutaj. tak czy siak bilety oddane, więc teoretycznie główny problem z głowy.

[201607111028]

Napisane przez tymczasowa_

jest mi przykro, to jasne, ale czekać na niego nie będę, bo aż tak się nie zaangażowałam. poza tym wiem, że teraz jest mi źle, ale jak ktoś się ode mnie odcina, to to wszystko się rozpływa, dochodzi do mnie w końcu, że w sumie bez niego nie jest tak źle i ok, ale póki co jeszcze łażę przymulona. jednak nakreśliłam całą sytuację, by było jasne o co mi chodzi z tym prezentem. gdybym nic nie kupowała, to byłoby oczywiste, że żadnego prezentu robić mu nie będę, ale jak to miałam już zakupione wcześniej, to zapytałam tutaj. tak czy siak bilety oddane, więc teoretycznie główny problem z głowy.

Nie, główny problem nie jest rozwiązany.
Twoim głównym problemem jest coś zupełnie innego

[201803290936]

Napisane przez tymczasowa_

jest mi przykro, to jasne, ale czekać na niego nie będę, bo aż tak się nie zaangażowałam. poza tym wiem, że teraz jest mi źle, ale jak ktoś się ode mnie odcina, to to wszystko się rozpływa, dochodzi do mnie w końcu, że w sumie bez niego nie jest tak źle i ok, ale póki co jeszcze łażę przymulona. jednak nakreśliłam całą sytuację, by było jasne o co mi chodzi z tym prezentem. gdybym nic nie kupowała, to byłoby oczywiste, że żadnego prezentu robić mu nie będę, ale jak to miałam już zakupione wcześniej, to zapytałam tutaj. tak czy siak bilety oddane, więc teoretycznie główny problem z głowy.

No właśnie nie jest. Bilety to pikuś, rzecz nabyta. Główny problem i najważniejsze pytanie, to takie dlaczego Ty w ogóle w pierwszym, a nawet drugim odruchu zgodziłaś się na tą sytuację? I to sobie musisz rozwiązać i przepracować. Aby na przyszłość nie stawać się dla obojętnie jakiego facet opcją, ani dziewczyną z którą związek można odwiesić na kołek.

[201607040950]

Napisane przez Doris1981

No właśnie nie jest. Bilety to pikuś, rzecz nabyta. Główny problem i najważniejsze pytanie, to takie dlaczego Ty w ogóle w pierwszym, a nawet drugim odruchu zgodziłaś się na tą sytuację? I to sobie musisz rozwiązać i przepracować. Aby na przyszłość nie stawać się dla obojętnie jakiego facet opcją, ani dziewczyną z którą związek można odwiesić na kołek.

Bo to naprawdę najsympatyczniejszy facet, jakiego spotkała.
Z poprzednim czy przedpoprzednim spotykała się mimo, że ją wyzywał i groził (tłumaczyła sobie, że nie wyzywa tylko ma takie poczucie humoru). A potem zastanawiała się jak się zachować po tym jak ją publicznie skopał. I to nie było przebudzenie tylko moment, w którym wściekała się na to, że jej wypominam poprzedniego psychopatę, o którym też pisała, bo ona już "wszystko wie" i nie trzeba jej mówić o tym, że jej samoocena nie istnieje i powinna poszukać pomocy.
Jak sobie da spokój z tym gościem, to sobie poszuka kolejnego w tym typie. Była też mowa o jakimś, który tak się o nią troszczył i był taki dobry, że robiło jej się słabo/niedobrze i musiała go rzucić. Teraz spotyka się z takimi okazami.
Nic z tym nie zrobi, bo nie chce niczego z tym zrobić.

[201607111028]

Napisane przez adeedra

Bo to naprawdę najsympatyczniejszy facet, jakiego spotkała.
Z poprzednim czy przedpoprzednim spotykała się mimo, że ją wyzywał i groził (tłumaczyła sobie, że nie wyzywa tylko ma takie poczucie humoru). A potem zastanawiała się jak się zachować po tym jak ją publicznie skopał. I to nie było przebudzenie tylko moment, w którym wściekała się na to, że jej wypominam poprzedniego psychopatę, o którym też pisała, bo ona już "wszystko wie" i nie trzeba jej mówić o tym, że jej samoocena nie istnieje i powinna poszukać pomocy.
Jak sobie da spokój z tym gościem, to sobie poszuka kolejnego w tym typie. Była też mowa o jakimś, który tak się o nią troszczył i był taki dobry, że robiło jej się słabo/niedobrze i musiała go rzucić. Teraz spotyka się z takimi okazami.
Nic z tym nie zrobi, bo nie chce niczego z tym zrobić.

O tym właśnie piszę. Przejrzałam te tematy.

To jest główny problem

[tarkowska]

Napisane przez adeedra

Bo to naprawdę najsympatyczniejszy facet, jakiego spotkała.
Z poprzednim czy przedpoprzednim spotykała się mimo, że ją wyzywał i groził (tłumaczyła sobie, że nie wyzywa tylko ma takie poczucie humoru). A potem zastanawiała się jak się zachować po tym jak ją publicznie skopał. I to nie było przebudzenie tylko moment, w którym wściekała się na to, że jej wypominam poprzedniego psychopatę, o którym też pisała, bo ona już "wszystko wie" i nie trzeba jej mówić o tym, że jej samoocena nie istnieje i powinna poszukać pomocy.
Jak sobie da spokój z tym gościem, to sobie poszuka kolejnego w tym typie. Była też mowa o jakimś, który tak się o nią troszczył i był taki dobry, że robiło jej się słabo/niedobrze i musiała go rzucić. Teraz spotyka się z takimi okazami.
Nic z tym nie zrobi, bo nie chce niczego z tym zrobić.

Nigdy tego nie zrozumiem. Jest jakaś profesjonalna nazwa na to czy to wynik innych zaburzeń?

[stewardesa]

Napisane przez tarkowska

Nigdy tego nie zrozumiem. Jest jakaś profesjonalna nazwa na to czy to wynik innych zaburzeń?

Zaburzone osoby nie potrafią się odnaleźć w normalnych związkach.
Chociaż ja bym stawiała bardziej na to, że ten facet nie musiał się jej podobać. Samo to, że był dobry to za mało.

[201607040950]

Napisane przez tarkowska

Nigdy tego nie zrozumiem. Jest jakaś profesjonalna nazwa na to czy to wynik innych zaburzeń?

Prawdopodobnie kwestia wychowania w dysfunkcyjnym domu, wieloletniego lekceważenia lub/i poniżania... no i jest. Jakieś okruchy instynktu samozachowawczego sprawiają, że próbuje się wycofywać, ale żadnych sygnałów ostrzegawczych nie zauważa. No i w pełni akceptuje traktowanie kobiety jak krowy czy innej owcy "pogonił byłą dziewczynę".

Czytanie tego boli.

[Ellsa]

Napisane przez Adrianna_8

Tymczasowa!!! Powiem dosadnie: ogarnij się!!!!

Koleś ewidentnie robi Cię w bambuko. Spotykaliście się dwa miesiące, wszedł w ten związek, wszystko było cacy. Okazuje się teraz, że najprawdopodobniej Cię oszukiwał z tym brakiem uczuć do byłej, a Ty rozkminasz na forum, czy mu złożyć życzenia i dać bilety!?!?!? Szaleństwo! Olej dziada, olej jego urodziny, bilety oddaj, a ciasto upiecz sobie i zjedz!!!! On nie zasługuje na żadną uwagę! On ma zadecydować kiedy się zobaczycie i kiedy porozmawiacie? To Ty masz decydować, o tym kiedy, co z kim robisz!!!!

A kojarzę Twoje wcześniejsze posty... Naprawdę, tym razem rozegraj to lepiej, olej gościa i odejdź z godnością!!!

Podpisuję się rękoma, nogami i czym tam jeszcze...

[Rena]

Napisane przez Doris1981

No właśnie nie jest. Bilety to pikuś, rzecz nabyta. Główny problem i najważniejsze pytanie, to takie dlaczego Ty w ogóle w pierwszym, a nawet drugim odruchu zgodziłaś się na tą sytuację? I to sobie musisz rozwiązać i przepracować. Aby na przyszłość nie stawać się dla obojętnie jakiego facet opcją, ani dziewczyną z którą związek można odwiesić na kołek.

Z zewnatrz to wyglada tak, ze ona zgodzi sie na wszystko byle tylko miec kogos komu upiecze ciasto. A to ze leci na to okreslony typ mezczyzn, wiec historia lubi sie powtarzac. Faceci szukajacy rownych sobie partnerek, raczej nie poleca do kogos kto z zalozenia szuka az tak nierownej relacji. Bedzie im to na dzien dobry zaburzalo oczekiwana rownowage. Zwyczajnie odmowia.

Tutaj tej odmowy wprost nie ma, facet de facto jest bardzo slaby i szuka podparcia ego, gdzie sie da.

[tymczasowa_]

Napisane przez adeedra

Prawdopodobnie kwestia wychowania w dysfunkcyjnym domu, wieloletniego lekceważenia lub/i poniżania... no i jest. Jakieś okruchy instynktu samozachowawczego sprawiają, że próbuje się wycofywać, ale żadnych sygnałów ostrzegawczych nie zauważa. No i w pełni akceptuje traktowanie kobiety jak krowy czy innej owcy "pogonił byłą dziewczynę".

Czytanie tego boli.

chyba właśnie tego.

zazdrościłabyś mi domu, w jakim się wychowałam.

[201607040950]

Napisane przez tymczasowa_

zazdrościłabyś mi domu, w jakim się wychowałam.

A to był jakiś wyjątkowy budynek?

Twoim zdaniem masz podejście i samoocenę zupełnie w porządku, a ta parada buców, z którymi się spotykasz to dzieło przypadku, bo sprawiali wrażenie zainteresowanych Tobą spoko gości i dopiero potem "pokazali prawdziwą twarz"?

[tarkowska]

Napisane przez tymczasowa_

chyba właśnie tego.

zazdrościłabyś mi domu, w jakim się wychowałam.

Tzn.? Widocznie jednak coś nie tak było.

[tymczasowa_]

Napisane przez adeedra

A to był jakiś wyjątkowy budynek?

Twoim zdaniem masz podejście i samoocenę zupełnie w porządku, a ta parada buców, z którymi się spotykasz to dzieło przypadku, bo sprawiali wrażenie zainteresowanych Tobą spoko gości i dopiero potem "pokazali prawdziwą twarz"?

tak, coś w tym stylu.
na pewno nie jest to wina mojego domu i rodziców, akurat pod tym względem nie mam im nic do zarzucenia. zawsze byłam chwalona jak zrobiłam coś dobrego i karcona za coś złego. nie raz słyszałam, że są ze mnie dumni i nie wymagali ode mnie cudów. nikt nie pił, nie bił i nie urządzał awantur.

to, że spotykam się z palantami widocznie wzięło się z jakiejś potrzeby zainteresowania. bo gdy wyjechałam do innego miasta i wzięłam sobie na głowę dwa dzienne kierunki plus robotę na weekend, to nie wiedziałam w co ręce włożyć, nie mówiąc o chwili na spotkanie się z kimś czy poznanie jakiegoś faceta.

akurat stałam się antydom nie bo ktoś mi coś zrobił, tylko bo tak. powiedzmy bunt nastolatki nieco się u mnie przedłużył. nie mam tam spokoju, ciągle ktoś coś ode mnie chce, a ja chce spędzić weekend po swojemu. nie potrzebuję tam jeździć, a do rodziców dzwonię, gdy wypada dać znak życia po 2 tygodniach. widocznie spotykanie na swojej drodze czubków dostarcza mi rozrywki.

[Adrianna_8]

Napisane przez tymczasowa_

tak, coś w tym stylu.
na pewno nie jest to wina mojego domu i rodziców, akurat pod tym względem nie mam im nic do zarzucenia. zawsze byłam chwalona jak zrobiłam coś dobrego i karcona za coś złego. nie raz słyszałam, że są ze mnie dumni i nie wymagali ode mnie cudów. nikt nie pił, nie bił i nie urządzał awantur.

to, że spotykam się z palantami widocznie wzięło się z jakiejś potrzeby zainteresowania. bo gdy wyjechałam do innego miasta i wzięłam sobie na głowę dwa dzienne kierunki plus robotę na weekend, to nie wiedziałam w co ręce włożyć, nie mówiąc o chwili na spotkanie się z kimś czy poznanie jakiegoś faceta.

akurat stałam się antydom nie bo ktoś mi coś zrobił, tylko bo tak. powiedzmy bunt nastolatki nieco się u mnie przedłużył. nie mam tam spokoju, ciągle ktoś coś ode mnie chce, a ja chce spędzić weekend po swojemu. nie potrzebuję tam jeździć, a do rodziców dzwonię, gdy wypada dać znak życia po 2 tygodniach. widocznie spotykanie na swojej drodze czubków dostarcza mi rozrywki.

Jednak jest coś w tym, że przedkładasz facetów ponad siebie i warto się zastanowić, jaka jest tego prawdziwa przyczyna.
Mam koleżankę, która również pochodzi z normalnej rodziny, ale jej poczucie wartości leży i kwiczy, i dusi się w związku z bucem, który ma ciągoty do innych kobiet. A dom też pozornie elegancki, ale coś nie zagrało w wychowaniu jej i stąd te problemy.

Po prostu bądź ostrożniejsza. Faceci dają sygnały, o co im chodzi, a o co nie. A nawet jeśli się przejedziesz, to nie stawiaj go wyżej od siebie. Ty jesteś dla siebie najważniejsza, a przynajmniej powinnaś być.

[adult90]

Napisane przez tymczasowa_

widocznie spotykanie na swojej drodze czubków dostarcza mi rozrywki.

Poznaj rozrywki wyższych lotów a nie pożałujesz
Nie warto dać sobą tak pomiatać.

[201607040950]

Napisane przez tymczasowa_

tak, coś w tym stylu.
na pewno nie jest to wina mojego domu i rodziców, akurat pod tym względem nie mam im nic do zarzucenia. zawsze byłam chwalona jak zrobiłam coś dobrego i karcona za coś złego. nie raz słyszałam, że są ze mnie dumni i nie wymagali ode mnie cudów. nikt nie pił, nie bił i nie urządzał awantur.

Ale to nie jest tylko kwestia picia, bicia i awantur. Jest jeszcze mnóstwo innych - jak np. stosunek ojca do matki, albo jakieś chwalone lub potępiane typy zachowań u znajomych.

Napisane przez tymczasowa_

to, że spotykam się z palantami widocznie wzięło się z jakiejś potrzeby zainteresowania. bo gdy wyjechałam do innego miasta i wzięłam sobie na głowę dwa dzienne kierunki plus robotę na weekend, to nie wiedziałam w co ręce włożyć, nie mówiąc o chwili na spotkanie się z kimś czy poznanie jakiegoś faceta.

Nie no, potrzeba zainteresowania = spotykanie się z ludźmi (i co za tym idzie trafienie na palanta od czasu do czasu).

A Ty w tych opisywanych ze szczegółami relacjach wszystko interpretowałaś na korzyść - tu przypadek, tam nerwy, gdzie indziej specyficzne poczucie humoru, stres, przepracowanie, nietrafiony żart... co się dało. Optymizm i idealizowanie sytuacji w stopniu bardzo niepokojącym, raz wręcz niebezpiecznym.
To nie jest kwestia przepracowania, a przynajmniej ja nie widzę w jaki sposób ono mogłoby wyjaśniać istnienie tych różowych okularów i poczucia, że w jakimś stopniu zasługujesz na takie oddelegowanie Cię do poczekalni jak tutaj.

Napisane przez tymczasowa_

akurat stałam się antydomnie bo ktoś mi coś zrobił, tylko bo tak. powiedzmy bunt nastolatki nieco się u mnie przedłużył. nie mam tam spokoju, ciągle ktoś coś ode mnie chce, a ja chce spędzić weekend po swojemu. nie potrzebuję tam jeździć, a do rodziców dzwonię, gdy wypada dać znak życia po 2 tygodniach. widocznie spotykanie na swojej drodze czubków dostarcza mi rozrywki.

Nikt nie napisał nic o Twoim byciu "antydom", bo nigdzie o tym nie wspominałaś wcześniej.
Nie, dostarcza Ci rozczarowań i przykrych doświadczeń tak, jak dostarczałoby każdemu.