2019-06-10, 21:55 | #3031 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 107
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Adamowa... Twoje zachowanie jest identyczne jak moje. Potwornie bałam się wyjść z domu. Bałam się ludzi. W sumie do tej pory się boję, ale już wychodzę
Tuż po T z założenia nigdzie nie wychodziłam. Zabroniłam komukolwiek do mnie przychodzić, dzwonić, pisać smsy. Cokolwiek. Bo wiedziałam ze mnie to rozłoży. Gdy ktoś próbował mi powiedzieć ze powinnam wyjść doprowadzał mnie do szału. Wiem ze niektóre z Was powiedzą ze trzeba próbować itd Ja w ogóle nie chciałam próbować wyjść Ale przyszedł moment ze poczułam ze mogę zrobić jakiś mały , malutki kroczek I tak kticzrk po kroczku i mniej się bałam Także słuchaj samej siebie... do niczego się nie zmuszaj... na razie... |
2019-06-10, 22:02 | #3032 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Shadow
Tak, nie ufam teraz mezowi, z tego wzgledu, ze wierzył lekarce, kiedy ja mdlalam z bolu i mowilam, ze przy takim bolu na pewno cos sie dzieje, ona powtarzala, ze histeryzuje, a on jej wierzyl. Sam z nia rozmawial i ona ciagle powtarzala, ze to histeria, ze to jest w mojej glowie... dala mi 4 relanium i jeszcze jedna tabletkę na spanie i powiedziala, ze bede spala... Moj maz jej uwierzyl i pojechal do domu, a ja za chwile urodzilam... Nie daje sobie z tym rady, ciagle rozpamietuje... |
2019-06-10, 22:09 | #3033 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Mój akurat był u mnie i był ze mną, miałam taki ból, że słabo mi się robiło, więc jego obecność była dla mnie pomocna... Wiesz Adamowa, w takiej sytuacji nikt nie wie, co za chwilę się wydarzy. Myślę, że Twój mąż chciał jak najlepiej, a wyszło jak wyszło... Na pewno nie chciał dla Ciebie źle.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-11, 11:02 | #3034 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Dziewczyny jak u Was dzisiaj?
Ja dlugo spalam, po tych tabletkach chyba tak spie... Maz rano zaprowadził synka do przedszkola i pojechal do pracy... Ja siedze sama w domu i po raz nie wiem ktory sprzatam i piore... |
2019-06-11, 11:09 | #3035 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Ja też jestem sama, szukam sobie zajęcia, żeby nie myśleć i słabo mi to wychodzi. Myślenia nie da się wyłączyć.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-11, 11:26 | #3036 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
No nieale da...
Pogoda piekna, moglabym po przedszkolu pojechac z synkiem nad jezioro, ale nie mam sily...😩 Mam pytanie do dziewczyn, ktore po T musialy zbadac kariotyp... Mam takie zalecenie od genetyka, ale jak zawsze sa schody... Chcialabym to zrobic na NFZ, skoro wydarzylo sie to, co sie wydarzylo... Ale podobno na badanie kariotypu mozna czekac nawet ponad rok... Czy tyle czekalyscie? Ja nie moge sobie pozwolic na tak długie czekanie, jestem juz stara i leczymy sie z powodu nieplodnosci... Narazie stanelo na tym, ze lekarz rodzinny wypisze mi skierowanie do poradni genetycznej na cito... Ciekawe ile bede czekala na cito...??? |
2019-06-11, 11:49 | #3037 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Nie wiem. Ja w Wawie do genetyka czekałam 3 dni. Na NFZ. Miałam skierowanie od mojej gin i bez problemu.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-11, 13:29 | #3038 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 107
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Ja już bardzo pochłonięta pracą
U Ciebie Adamowa to świeża sprawa także masz prawo do różnych uczuć. Tuż po T tez tak spałam... |
2019-06-11, 14:18 | #3039 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 105
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Ja czekałam z 2msc i z 2 msc na wynik, najlepiej podzwon po roznych miejscach.. Ja tak robilam i faktycznie niektóre placówki mialy takie terminy ale w końcu znalazlam, a robiłam w Łodzi ja dzisiaj mam wolne, icaly dzień w biegu.. Ja mam teraz etap taki ze nic totalnie nie czuje.. Nie wiem cxy to wyparcie czy co.. Ale nic też juz nie planuje.. O kolejnej ciąży nie mysle.. Bo na sama myśl strach mnie paraliżuje więc nie dopuszczam tych mysli na ta chwile..
|
2019-06-11, 16:32 | #3040 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 64
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Ja uciekam w pracę żeby nie myśleć i czas jakoś leci. Aż nie wierzę, że już prawie miesiąc minął... Problemy ze snem mam budzę się często w nocy. Chyba też mój mózg wyparł że byłam w ciąży.... To takie nierealne mi się wydaje teraz. Nic mnie nie cieszy, na nic nie czekam. Dni się zlewają w jedną masę i mijają.
Dziewczyny a wasz pierwszy okres jak wyglądał ? Bo mój jest strasznie obfity, dosłownie leci ze mnie jak z kranu... Nie wiem czy mam się martwić czy to raczej normalne. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez topolcia1 Czas edycji: 2019-06-11 o 16:35 |
2019-06-11, 17:09 | #3041 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 19
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Witajcie, Dziewczyny!
Podczytuję Was już od ponad dwóch miesięcy, od czasu, gdy dowiedziałam się o problemach z moim dzieciątkiem i od kiedy lekarz zaczął mówić, że muszę rozważyć terminację ciąży. Od samej terminacji minęło już ponad 6 tygodni, wiele razy miałam ochotę napisać, ale po tych wszystkich wydarzeniach czuję się na tyle otumaniona, że nawet nowy nick na forum ciężko mi stworzyć. W 13 tygodniu ciąży poszliśmy na usg genetyczne. Ani ja ani mąż nie spodziewaliśmy się tego, co się dowiemy na badaniu. Oboje jesteśmy zdrowi, mamy już jedno zdrowe dziecko, o ciążę staraliśmy się pół roku, wszystko miało być dobrze. Mimo wszystko bałam się tego badania, pamiętam, jak dzień przed mówiłam do męża "tylko żeby nie było żadnych wad genetycznych, bo będzie dramat". Niestety w trakcie badania okazało się, że nasze upragnione dziecko ma bardzo dużą przepuklinę pępowinową i podejrzenie rozszczepu kręgosłupa. Mój ginekolog w trybie pilnym umówił mnie do pani genetyk. Pojechaliśmy do niej, na badaniu okazało się, że dodatkowo mózg nie rozwija się prawidłowo (bo uszkodzony rdzeń wyciąga mózg z głowy), maluch ma też chore nerki i "coś nie tak z sercem, ale jeszcze za wcześnie, żeby to dokładnie zbadać". Oboje zgodnie twierdzili, że nie ma absolutnie żadnych szans na urodzenie zdrowego dziecka. Że możliwe, że umrze jeszcze przed porodem, a najpóźniej zaraz po - bo na tak chorych dzieciach można tylko eksperymentować, żaden szanujący się lekarz takich dzieci nie gnębi leczeniem. Miałam świadomość, że moje dziecko, o ile mózg wykształciłby się na tyle, żeby mogło czuć, czułoby jedynie silny ból. I że pewnie nawet nigdy nie poczułabym jak kopie ze względu na rozszczep kręgosłupa i paraliż. Mimo tego, że jestem osobą wierzącą podjęłam najtrudniejszą w swoim życiu decyzję. Najtrudniejszą, bo nie wybierałam nawet między życiem a śmiercią, a raczej między śmiercią szybką i bezbolesną a śmiercią w długich męczarniach. Można by powiedzieć, że to swego rodzaju miłosierdzie, i dla naszego dziecka i dla nas. Tyle dobrze, że nie miałam problemu ze znalezieniem szpitala, bo obaj lekarze chcieli mnie przyjąć na oddział. Straszne było to wszystko - najpierw niepewność, nadzieja, potem grom diagnozy i decyzja, którą od początku znałam, a jedynie oszukiwałam się, że właśnie ją podejmuję. Okropne było pakowanie się do szpitala i droga do niego. Okropne oczekiwanie na podanie tabletek i na rozwój wydarzeń. Cieszyłam się tylko, że pod koniec 15 tygodnia prawie nie miałam brzucha i jeszcze nie czułam ruchów dziecka - nie wyobrażam sobie, jak ciężko musi być, gdy ciąża jest bardziej zaawansowana... Wszystko poszło w miarę sprawnie, o 7 byłam na oddziale, o 8 dostałam jedną tabletkę doustnie, o 9 cztery dopochwowo, urodziłam o 18. Po jednym silnym skurczu, razem z wodami, wstając ze szpitalnego łóżka, gdy wezwana do mnie położna stwierdziła - "proszę wstać, zrobimy to w łazience". Do łazienki nie dotarłam. Dziecko zebrali z wkładki w pojemnik na mocz - uderzyło mnie to, jak to uwłacza ludzkiej godności. Pamiętam, że zaraz po poczułam ulgę - że to już koniec tego stresu, strachu, że moje dziecko już nie cierpi. Do dzisiaj ta chwila ulgi sprawia, że mam wyrzuty sumienia - bo co ze mnie za matka, skoro po zabiciu swojego dziecka odczuwam ulgę? Potem standardowo łyżeczkowanie w narkozie, sen i rano wypis. Trzymałam się, dopóki nie wyszłam na korytarz i nie minęłam porodówki, na której sześć lat wcześniej witałam pierwsze dziecko. Miałam problem z wyjściem do apteki po antybiotyk, okazało się, że lekarz źle wypisał receptę i musiałam wrócić na oddział. Czułam taki strach, niemoc i ból, że zwykła rzecz była niemal nie do wykonania. A potem jeszcze sama wracałam samochodem do domu. W domu przyszła fala żalu, rozpaczy, wyrzuty sumienia. Straszny jest ten ból, nie do wyobrażenia. Akurat był wigilia niedzieli miłosierdzia, więc z tego całego bólu pojechaliśmy do kościoła daleko daleko od domu i poszliśmy do spowiedzi. I w konfesjonale nie usłyszałam ani słowa potępienia - jedynie pociechę, że moje dziecko już mi wybaczyło, że Bóg przyjął je już do grona zbawionych i że ono na mnie poczeka po drugiej stronie. I że kiedyś na pewno się spotkamy i że to będzie radosny moment. I że to wszystko nie czyni mnie złym człowiekiem. Po tym wszystkim długo nie mogłam wstać z kolan, łzy płynęły mi ciurkiem, ale w końcu obok bólu poczułam nadzieję. Zdecydowaliśmy się pochować dzieciątko, byłam z mężem we wszystkich urzędach, wszystko załatwialiśmy wspólnie - miałam poczucie, że jestem to swojemu dziecku winna. Nawet zawiniątko z synem przywiozłam do domu na kolanach, potem sami przekładaliśmy go do trumienki. Najgorszy był czas do pogrzebu, potem - po tym czasie, który mieliśmy na pożegnanie - było odrobinę lepiej. Minęło już 6 tygodni. Czasami jest lepiej, najczęściej źle. Boli mnie to, że musiałam podjąć taką decyzję, że to ja przyczyniłam się do śmierci swojego syna - wydaje mi się, że byłoby łatwiej, gdyby jego serce po prostu samo przestało bić. Niby staram się żyć normalnie, po dwóch tygodniach wróciłam do pracy, bo z żalu i tęsknoty samemu można było oszaleć. Ale o mojej decyzji nie wie nikt - tylko osoby, które z racji zawodu muszą. Oficjalnie poroniłam. Co niektórzy to ignorują, co niektórzy współczują. A ja mam głupie wrażenie, że na to współczucie nie zasługuję, bo gdyby ci ludzie znali prawdę - potępialiby mnie. Tęsknię za swoim dzieckiem, tęsknię za życiem, które miałam przed T. I dziwię się, ile bólu może pomieścić serce matki... Miałam napisać jeszcze więcej, ale starszak potrzebuje spaceru. Dziękuję tym, które dotrwały do końca. I tym, które nieświadomie do tej pory mnie wspierały. Przykro mi, że jestem tu z Wami, ale cieszę się, że jesteście. |
2019-06-11, 17:21 | #3042 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 135
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
ja dwa pierwsze dni miałam bardziej obfite.później mogłam. wkładek uzywac
|
2019-06-11, 17:22 | #3043 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan, każda z nas to przeszła. Nie ma dnia, żebym nie myślała o dziecku, czy to ono było winne, że nie chcieliśmy go chorego? Ja miałam T w 18 tyg, gdyż miałam amniopunkcje. I właśnie już czułam jak dziecko kopie i bryka, cieszyłam się, że jest takie ruchliwe. Na nas diagnoza spadła przed samą Wielkanoca. Tak smutnych świat nie pamiętam...
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-11, 17:52 | #3044 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Witaj Joan
Rozumiem Cię... Moj koszmar trwal dwa miesiace...dwa miesiace wyjęte z życia, nadzieja pomieszana ze strachem, bo decyzja byla podjęta, co zrobimy w przypadku wad genetycznych... Jestem tydzien po T... juz tydzień... pod opieką psychiatry i na lekach... I tez mam starszaka, dla ktorego muszę byc silna... |
2019-06-11, 19:14 | #3045 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 107
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Mój pierwszy okres tez był bardzo obfity. Właściwie bałam się wyjść z domu bo tak krwawiłam... ja jestem dwa miesiące po T. Bardzo dużo pracuję. Tez to wszystko wydaje mi się nierealne. I fakt, ze musiałam podjąć tak dramatyczną decyzję...
Joan ... jeśli się tu pojawiłas to znaczy, że poczułaś wreszcie potrzebę opowiedzenia o tym co się wydarzyło i co czujesz. Nie przejmuj się, ze dużo piszesz... wszystkie czytamy nasze zwierzenia do końca... rozumiem Cię i wszystkie Twoje żale, rozterki i cierpienia. Sama zmagam się z nimi każdego dnia. Czasami jest lepiej i mijają kolejne godziny, dni. A czasami jest bardzo źle, wpadam w czarną otchłań myśli... i pytań bez odpowiedzi. Często myślę jaki bym miała już brzuch, jak bym stękała z powodu upału... a teraz tylko mogę płakać po utraconym synku... |
2019-06-11, 20:27 | #3046 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 105
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan witaj, te słowa księdza sa bardzo pocieszające.. Tez czasem mysle, ze nie popisalam sie ze swoja decyzja.. Ja jedno dziecko rok wcześniej urodziłam bo liczylam na cud ktory sie nie wydarzyl.. Takze mam dwa aniołki..
Co do okresu ja pierwszy rez mialam bardzo obfity, teraz byl drugi bylo ciut lepiej ale tez myslalam ze odpłyne |
2019-06-12, 06:24 | #3047 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 33
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan witaj. Mam bardzo podobne przemyślenia. Też spowiedź dala mi dużą ulgę zaraz po t.jestem wierząca ,blisko kościoła i ta decyzja to całkowite zaprzeczenie tego w co wierzyłam całe życie. Ale jak sie mówi:tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Ksiądz bardzo fajnie podszedł do tego . Też płakałam strasznie jak dawał mi rozgrzeszenie.pocieszal ze mój Aniołek jest zbawiony i mi wybaczyl i Bóg tez mi wybaczyl.teraz mam motywację, żeby być jeszcze lepszym człowiekiem bo chce się spotkać z moim synkiem kiedyś w niebie .tu dziewczyny niektóre pisały, że złamała im się wiara-może potrzebują więcej czasu żeby poukładać to wszystko w głowie-polecam książkę lub film pt chata .
Ja jestem 3 miesiące po t.musialam skorzystać z psychiatry bo po powrocie do pracy posypałam się. Ale lek p,depresyjny działa i mogę normalnie już funkcjonować. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-12, 07:07 | #3048 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 42
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan
Mocno ciebie przytulam. |
2019-06-12, 07:59 | #3049 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 672
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Czytam Was codziennie, w sumie to pierwsze co robię zaraz po przebudzeniu. U mnie od T minęły już ponad 2 miesiące, czasami mam wrażenie, że sobie z tym poradziłam, żyje normalnie, ale przychodzą dni, kiedy napadają mnie wyrzuty sumienia, że dlaczego po czymś takim ja mogę żyć normalnie.. są dni, kiedy wszystko wydaje się ok, jakby to wszystko było obok mnie, jakby nie mnie dotyczyło, a są takie, kiedy drażni mnie najmniejsza rzecz i łzy ciekną same po policzku. I myślę sobie, czy kiedyś będzie lepiej. Mój bratanek ma 7 miesięcy, brat 19, jego dziewczyna dopiero skończyła 18, wpadka totalna. Im bliżej terminu porodu, tym gorzej na niego reaguję i znoszę jego obecność. Codziennie muszę słuchać o zupkach pampersach ząbkowaniu itd. właśnie moja mama weszła do domu i wypaliła do mnie z tekstem 'zobacz jaką dostałam kołderkę dla wnusia, a jaką spacerówkę dała mi koleżanka'. Nie skomentowałam tego nawet słowem i wyszłam, ostatnio ciągle to robię, a ona chyba tego nie widzi. Nie mogę tego znieść, boli mnie jak szybko wszyscy zapomnieli o moim Antosiu. Też bym teraz kupowała ubranka i ciągle zastanawiam się jak bym znosiła ostatni czas ciąży.. chciałabym mieć już te lepsze dni, a dręczy mnie myśl, że może nie będę mieć zdrowego dziecka. Uciekam w pracę, w domu też cały czas szukam sobie zajęcia, żeby nie myśleć o tym wszystkim. Ale myślenia nie da się wyłączyć. Musiałam to z siebie tutaj wyrzucić, chociaż Wy jesteście w stanie mnie zrozumieć
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-12, 08:21 | #3050 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Iskierka, widzisz, czasami najbliższe osoby nie wiedzą, co czujesz i że to bardzo boli.... Ja już nie będę miała dziecka. Mam syna nastolatka i na niego kieruję całą uwagę. Poza tym mam podobnie: nie patrzę nawet w stronę dziecięcych wózków i kobiet w ciąży. Oglądam tv- gdy są reklamy o produktach dziecięcych przerzucam kanał. W markecie unikam alejki z pieluchami i deserkami. Myślę, że to musi potrwać, czas zablizni rany, mam nadzieję. A Ty się nie poddawaj, myślę, że będziesz miała jeszcze powód do uśmiechu i to wymarzone dzieciątko. Trzeba w to wierzyć i patrzeć w przyszłość z optymizmem. Kiedyś będzie lepiej, sobie też tak tłumaczę.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-12, 11:11 | #3051 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Iskierka
Tak to jest... Nikt nie rozumie naszego bólu, niby wszyscy wspolczuja, wspieraja, bo wiadomo, to jest wielka tragedia, ale szybciej przechodzą nad tym do porządku dziennego i zyja dalej... a my nie umiemy... Mysle, ze Twoja mama nie robi Ci przykrosci świadomie... Ja mam nadzieje, ze i my nauczymy sie zyc z tym co nas spotkalo, choc nie zapomnimy... A ile czasu minie... nie wiem... Mam nadzieję, ze zaswieci dla Ciebie słońce, sciskam! Ja odz rana wisze na telefonie, mam skierowanie do poradni genetycznej na cito... Na cito terminów na ten rok brak...😡 Opowiedzialam przez telefon o mojej historii, o tym, ze mam 37 lat, ze leczymy sie z powodu niepłodności, nie moge sobie pozwolić na tak dlugie czekanie... Wyjątkowo znalazl sie termin na za tydzien... |
2019-06-12, 13:05 | #3052 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 19
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Myślę, że każda z nas aby pogodzić się ze stratą potrzebuje wsparcia i zrozumienia. Pewnie dlatego w końcu tu napisałam.
W domu niby mąż przeżył to, co ja, ale jemu jest łatwiej. Twierdzi, że nasze dziecko i tak musiało umrzeć i że lepiej jest, jak umarło szybciej. Że trzeba żyć dalej i się nie zamartwiać. Cztery tygodnie po stracie dziecka usłyszałam, że to moja wina, że nadal nie mamy drugiego dziecka - że ciągle miałam ważne powody odkładające to w czasie i że gdyby było wcześniej, pewnie byłoby zdrowe. Były też żale o to, że nie chcę od razu starać się o kolejne - bo jego zdaniem zaraz po łyżeczkowaniu można, a lekarze się nie znają, a konieczność przyjmowania dużych dawek kwasu foliowego to bzdura. Były żale o to, że nie chcę seksu (tak, cztery tygodnie po T), że nie jestem dobrą żoną. A ja próbowałam się zmusić i popłakałam się w trakcie - bo seks mi o ciąży przypomina. Niby przeprosił, niby twierdzi, że już zrozumiał mój punkt widzenia, ale zadra w sercu została. Czuję, że jestem z tym wszystkim sama, że nie mam jego wsparcia i że tylko mnie nadal to wszystko aż tak bardzo boli... Chciałabym mieć kolejne dziecko - kolejne, bo drugie już mam, tylko w niebie. Strata spotęgowała mój instynkt macierzyński. Ale nie wiem, czy jestem już gotowa psychicznie by bez strachu tak szybko podejmować kolejną próbę. |
2019-06-12, 13:39 | #3053 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan
Przykro mi, ze tak wyszło z Twoim partnerem, u mnie jest dopiero tydzien po T... Ostatnio wygarnelam mężowi, ze już sie ze wszystkim tak latwo pogodzil, ale powiedzial mi, ze sie mylę i to bardzo... tylko co by bylo jak bysmy oboje byli w depresji... On nie chce drazyc tematu... Psycholog mnie uprzedzala, ze tak bedzie...ze on bedzie przezywal to po "mesku"... Co do seksu, to u nas na to wszystko za wcześnie, ale wczoraj probowal mnie dotknac i przytulic, ale zabronilam mu... powiedzialam, ze sie brzydze... Nie wiem dlaczego... Jak i kiedy dojdzie do współżycia nie wiem i sie boję... Co do starań, moj maz chcialby najszybciej jak to bedzie mozliwe... Jesli lekarze nie dadza szansy na biologiczne potomstwo to rozmawialismy o adopcji... Ale narazie za wczesnie by o tym mowic... Tylko, u nas sprawa o tyle skomplikowana, ze leczylismy sie na niepłodność, jedna i druga ciaza wspomagane, mamy po 37 lat i niestety czas odgrywa dla nas, dla mnie ogromne znaczenie... Narazie nie wiem co robic... |
2019-06-12, 16:49 | #3054 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 107
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Joan bardzo Ci współczuję, że usłyszałaś tyle gorzkich słów od męża. U nas tez, jeśli poruszę ten temat to kończy się pretensjami i sporem. I tez pada dużo niepotrzebnych słów, które mnie bolą. Potem to już tylko godzinami płaczę jak się to wszystko skumuluje. Czasami sobie obiecuję, ze już nic mu nie powiem! Bo potem będzie kiepsko. Bo on to inaczej przeżywa, albo w ogóle... sama nie wiem... ale przecież nie na tym polega związek żebym ja ciagle coś w sobie dusiła. Wtedy się oddalamy od siebie. Wieczorami właściwie milczymy. To nie jest dobre. Nie wszystkie związki przechodzą taką próbę. Człowiek się od siebie oddala a potem nie daj Boże szuka pocieszenia i cxułosci gdzie indziej. Zwłaszcza mężczyźni...Trudno... będzie co będzie. Ale i tak mam żal ze nie mogę się wygadać. Tylko tutaj mogę. Bo u mnie nikt nie wie ze to była T... ehhh... przepraszam, Joan, ze się wtrącam, ale Twój mąż naprawdę przesadził z wieloma tekstami... z tymi o Twojej winie, ze to przez Ciebie, ze kwas foliowy itd (on jest lekarzem?) No, ale przynajmniej przeprosił.
Oni nigdy nie będą przezywać tego tak jak my. To my byłyśmy w ciąży, to my dbalysmy o badania, to my umieralysmy ze strachu przed bólem, to w końcu my urodziłyśmy nasze martwe dzieci! Nieważne ile facet będzie miał empatii w sercu. Nigdy nie będzie czuł tego co my. Mojemu partnerowi nawet nie powiedziałam jak czułam jak mały ze mnie wychodzi. Tymbardziej nie mogę znieść gdy twierdzi ze mam się wziąć w garść. Jemu łatwiej. Po prostu. Taki przykład Wam podam. Generalnie nic mu nie mówię o czym tu piszemy. ale wpisem jednej z Was byłam tak wstrząśnięta ze zaczęłam mu opowiadać. Patrzę na niego - momentalnie sroga mina i tekst: nie chcę tego słuchać!!! Czyli lepiej nic nie wiedzieć. I dalej sobie iść do przodu! Tak oni mają. Przynajmniej mój... Może kiedyś mu opowiem ze szczegółami o porodzie. Może choć trochę zrozumie mój ból... Ja tez mam straszne „parcie” na kolejną ciążę. A może po prostu chcę jej żeby mi się wydawało, ze tamtej nie straciłam? Teraz ciąża po T byłaby mega stresująca. Mieliśmy stosunek tuż po miesiączce i wkręciłam sobie, ze jestem w ciąży. Nawet nie wiecie co ja za obłęd, strach i przerażenie poczułam. Ale z drugiej strony mega radość. Z tego wszystkiego kolejny okres spóźnił się o 5 dni. To już chciałam test kupować. Już planowałam jakie badania najszybciej zrobić by się dowiedzieć czy znowu jest chore... Przepraszam ze tak się rozpisałam... Adamowa dobrze, ze sobie wywalczyłas szybki termin do genetyka ... |
2019-06-12, 19:09 | #3055 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Ja1977
Ja za bardzo chyba nie mam czasu na czekanie... w zwiazku z niepłodnościa... 😥 A ciąża po T dla kazdej z nas bylaby mega stresujaca... A faceci... szkoda gadać... wspierają, pomagają, ale nie rozumieja... Do mnie dziś zadzwonila ksiegowa z pracy, bo trzeba dopelnic formalnosci... Wiem, ze to bardzo wazne, ale nie dalam rady z nia rozmawiac... posypalam sie i poprosilam, zeby dzwonila do mojego meza... Dzis w ogole nie wyszlam z domu, maz teraz z synem poszedl na spacer, ale ja nie chcialam... Dziewczyny, teraz troche nie na temat... Maz zaplanowal za miesiac wyjazd do Wroclawia, mowil, zebym sie zorienrowala, co warto zwiedzić, troche dzis posiedzialam w necie i poszukalam... Ale moze ktoras z Was jest z Dolnego Śląska i moglaby polecic cos fajnego, najlepiej, zeby uniknąć tłumów... |
2019-06-12, 20:21 | #3056 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Mój mąż był akurat ze mną, gdy nadeszły skurcze i poród. Martwił się, żeby ze mną było dobrze, żebym z tego wyszła. Był ze mną i stwierdził, że to było przerażające przeżycie. Widział, jak cierpię i jaki to ból i nic nie mógł zrobić, tylko łzy w oczach. Widział, jak odeszły wody i krew i przeżywał ze mną wszystko.... Teraz unika tematu, cieszy się, że próbuje żyć normalnie, ale też zdarza mu się, że żal za dzieckiem wyciska mu łzy. Oni też to przeżywają, tylko bardziej w środku, na zewnątrz próbują być twardzi i nie rozpaczac. Ja już chcę, żeby było jak wcześniej, przytulam go mocniej i częściej, przecież to mój mąż i ojciec naszego syna. Nie jest niczemu winien, że tak się stało i też chce żyć normalnie. Na seks za wcześnie, dwa tyg minęły dopiero, ale myślę, że to jest potrzebne i mimo bólu i poczucia straty trzeba chociaż próbować żyć normalnie. W miarę normalnie....
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-12, 20:37 | #3057 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 283
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Masz racje Shadow...
Moj ma zal do lekarki, ze zignorowala moj bol, ze powiedziala mu, ze ja dostalam srodki uspakajajace i nasenne, ze pojde spac... widzial, ze cierpię, pojechal do domu, bo ona powiedziala, ze sie nic nie dzieje, ze histeryzuje... A za chwile bylo po wszystkim... nie wiem, moze dobrze, ze go przy ty nie bylo... chociaz ja prosilam, zeby zostal, tylko on posluchal tej suki...Przezywa to na pewno, tylko inaczej... A dla mnie to najwiekszy dramat i bol w moim dotychczasowym zyciu... Pewnie jak i u Was...😢 |
2019-06-12, 20:58 | #3058 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Adamowa, ale mąż był z Tobą, a wiem, że i tak by go wyproszono gdy akcja się rozkręca. Mój widział część, bo akurat tak się trafiło. I cieszyłam się, że nie jestem sama, a z drugiej strony nie chciałam, żeby to widział, to nie jest przyjemny widok, jak chlustaja z Ciebie wody, krew a za chwilę dosłownie.... Był ze mną po narkozie, ale dobrze się czułam i kazalam mu wracać do dziecka. U mnie akurat tak wyszło, lekarze też nie wiedzieli, kiedy to nastąpi.
Facet jest inaczej skonstruowany i inaczej odbiera świat i uczucia chowa często w sobie. My placzemy, rozpamietujemy, gdybamy... Ja miałam żal, że muzyki słucha, zaraz o tym wszystkim... A my mamy żałobę przecież, nikt nie może być wesoły... Teraz, po dwóch tyg myślę, że nie chciał mnie urazić, a jak najszybciej zapomnieć. I powoli, powoli wszystko się normuje. Mam chwile, że ryczę jak wariatka, ale nie chcę, żeby ktoś to widział. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-06-12, 23:13 | #3059 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 29
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
Dziewczyny, mi się wydaje że w wielu przypadkach nasi faceci czują się wręcz w obowiązku nie okazywania smutku czy rozpaczy, żeby jeszcze bardziej nas nie dołować, widząc w jakim stanie jesteśmy. Nie potrafią nam ulżyć w cierpieniu, nie wiedzą co mogliby powiedzieć (po pierwsze żadne słowa nie przyniosą ulgi, bo drugie oni również stracili dziecko) więc może próba życia "normalnie" wydaje im się najlepszą formą pomocy jaką mogą i potrafią nam dać. Z drugiej strony, tak jak napisała Adamowa - wyobraźcie sobie co by było jakby nasi mężczyźni byli w takim samym stanie psychicznym jak my? Oni to też przeżywają, ale ponieważ są mężczyznami, zadaniowcami, to nie analizują godzinami swoich uczuć, a próbują coś robić, cokolwiek, co w ich mniemaniu pomogłoby nam przejść przez ten trudny okres.
Też myślałam, że mój facet lekko to przeszedł. Do momentu diagnozy myślałam nawet, że po wszystkim się rozstaniemy, bo ja umieralam że strachu przed najgorszą diagnozą, a on żył normalnie, ciągle chciał wychodzić do ludzi, na spotkania, imprezy - jak gdyby nigdy nic. On do końca wierzył i miał nadzieję że będzie dobrze. Jak poznaliśmy wynik amniopunkcji widziałam, że go to bardzo wstrząsnęło. Od tamtej pory jest dla mnie wielkim wsparciem. Oczywiście dalej próbuje żyć normalnie, pracuje, umawia się że znajomymi, ale też bardzo o mnie dba, szalenie dużo że mną rozmawia, ciągle pyta o czym myślę i wałkuje że mną te same rozmowy po kilka razy. Nie mieliśmy wybranego imienia dla dziecka. Podobały nam się zupełnie różne imiona, on chciał dla dziewczynki bardzo oryginalne i nietypowe imię które ja w ogóle nie akceptowałam. Ale musieliśmy jakieś nadać przy rejestracji w USC. Jak powiedziałam, że jeżeli chce, możemy nadać takie imię jak jemu się podoba, to się popłakał. Nie udało mu się również ukryć łez wczoraj, gdy pojechaliśmy na cmentarz zapalić znicz i złożyć białe lilie na grobowcu dzieci przedwcześnie utraconych. Więc wiem, że on też cierpi, ale czuję się za mnie teraz odpowiedzialny dlatego stara się być silny, by być dla mnie oparciem. I wierzę, że Wasi mężowie mają podobnie. Chociaż każdy inaczej reaguje na stres i kryzysy. Adamowa, wyślę Ci jutro na priv propozycje, co warto zobaczyć we Wrocławiu. Chociaż tłumów nie unikniesz |
2019-06-12, 23:23 | #3060 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 269
|
Dot.: Terminacja ciąży cz.3
KaNika, to wszystko i ja czuję... Dosłownie.. W kwestii imienia, my wiedzieliśmy, że to musi być dziewczynka, a mamy syna. I jest to cholernie ciężkie... Imię wybrałam nie takie, jak zamierzalismy. Żeby z nikim się nie kojarzyło. Nasza Marysia może jest już pochowana, nie wiem.... Tym bardziej boli, że marzyłam o córce. Ja zamierzam jesienią wybrać się na grób dzieci utraconych . I wiem, że to będzie koszmarne przeżycie. Marysia może mi kiedyś wybaczy....
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
Nowe wątki na forum Być rodzicem |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:56.