Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Chatul

Ooo, to kolejna rzecz, która mnie drażni (i to niezmiernie) - twierdzenie innych, że każdy musi mieć ślub kościelny Co z tego, że ktoś niewierzący jest
Ja bierzmowania nie przyjęłam, jako jedyna w klasie. Sporo osób mnie wtedy próbowało przekonać, że warto. A jak pytałam dlaczego, to słyszałam: "No bo bez bierzmowania to ślubu nie weźmiesz". Odpowiadałam wówczas: "No jak to, wezmę - cywilny".
Wtedy pojawiało się standardowo: "A co jak Twój facet będzie wierzący?! ". I jakoś rzadko kto rozumiał moją odpowiedź: "Ale dlaczego ja się mam do niego dopasowywać? Na co mnie - ateistce, ślub kościelny? "....

Miałam to samo
Było też przekonanie, że bez bierzmowania nie można w ogóle brać żadnego ślubu. To przerażające, co religijna indoktrynacja robi z ludźmi.

[sine.ira]

Napisane przez invisible_01

No ale przecież pamiętasz chyba z innego wątku, że w dniu 30. urodzin nagle robi się wielkie bum! i nagle nie ma opcji, żeby urodzić zdrowe dziecko, gorzej! - nie ma opcji, żeby bez komplikacji w ciążę zajść, jest się już "nie pierwszej młodości" i inne takie

To bardzo popularny pogląd.

Z tamtego wątku ty się przecież dowiedziałaś, że już nie byłabyś młodą mamą - w wieku 21 lat


[1=4ac7eae5f92dfa622d89f02 4e559f952d8de277a_657b977 4600aa;26954970]Że też o tym nie pomyślałam
[/QUOTE]

Masz chłopaka ?
Nie mam. A ksiądz ?



---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:02 ----------

Napisane przez Chatul

każdy musi mieć ślub kościelny

Tak, ponieważ cywilny jest mniej ważny niż kościelny

[Chatul]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;26957000]Miałam to samo
Było też przekonanie, że bez bierzmowania nie można w ogóle brać żadnego ślubu. To przerażające, co religijna indoktrynacja robi z ludźmi.[/QUOTE]

U mnie akurat wszyscy wiedzieli, że cywilny można wziąć i bez kościelnego, ale co z tego skoro to ten kościelny był dla nich jedynym prawdziwym I nie rozumieli, że można nie chcieć białej sukienki czy księdza na własnym ślubie
Mnie tam takie rzeczy nie są do szczęścia potrzebne. Jak ślub będę brała to przed sobą i przed partnerem (w obecności urzędnika cywilnego), a nie przed Bogiem/bogiem.

Ale to już co kto lubi. Niczego nie mam do ślubów kościelnych, po prostu sama takiego nie chcę brać. No bo po co miałabym brać ślub przed Bogiem... W którego nie wierzę?

Na szczęście później już nikt mnie o to bierzmowanie i ślub nie męczył. Znajomi w LO byli o wiele mądrzejsi. A rodzina w ogóle sprawę olała, bo uznała, że to moje życie, moja wiara, więc moja sprawa (a część mojej rodziny jest katolicka ).

---------- Dopisano o 21:14 ---------- Poprzedni post napisano o 21:12 ----------

Napisane przez sine.ira

Tak, ponieważ cywilny jest mniej ważny niż kościelny

Jasne. Cywilny to w ogóle nie ślub.
Rany, że też niektórzy wierzący niepraktykujący naprawdę tak myślą...

Ja rozumiem, że dla osoby wierzącej to ślub kościelny jest tym prawdziwym ślubem. Nie ma sprawy. Ale też żadna prawdziwie wierząca osoba mnie nie przekonywała do przyjęcia bierzmowania po to, żeby potem mieć "ładny ślub w kościele".
Do czegoś takiego namawiali mnie tylko pseudo wierzący

[invisible_01]

Napisane przez sine.ira

To bardzo popularny pogląd.

Z tamtego wątku ty się przecież dowiedziałaś, że już nie byłabyś młodą mamą - w wieku 21 lat

No to było mistrzostwo Nic mi już z życia nie zostało, młodą matką nie będę, ślubu kościelnego nie wezmę, jedyne co mi pozostaje to siedzieć z kotami na ganku i się na kury patrzeć

Napisane przez sine.ira

Tak, ponieważ cywilny jest mniej ważny niż kościelny

Dobija mnie, że jakoś nikt nie pyta, czy na ślub kościelny przyjść z prezentem, ale pytają, czy kupować coś na ślub cywilny - bo to przecież tylko cywilny Albo - "po cywilnym wesela się nie urządza". Nie mam pojęcia, skąd pogląd, że ślub cywilny jest gorszy. Wg większości bierze się go tylko po to, żeby w międzyczasie na weselicho odłożyć i wziąć kościelny. Ale tak sam cywilny?! Z weselem?! Nie da rady

[Angry]

Rany, a ja nie rozumiem w ogóle tradycji przaśnych weselisk, na które trzeba zaprosić całą familię i jeszcze klany z okolicznych grodów, oczywiście w myśl "zastaw się, a postaw się" - przecież kasę, która na to idzie można o wiele lepiej zainwestować. Nie wykluczam, można pewnie zrobić miłe, fajne przyjęcie, ale i tak jakoś zawsze ta impreza kojarzy mi się nieodłącznie z kiczem... tylko właśnie, tutaj kolejne święte oburzenie "jak to wesela nie będzie?!"

[Chatul]

Napisane przez Angry

Rany, a ja nie rozumiem w ogóle tradycji przaśnych weselisk, na które trzeba zaprosić całą familię i jeszcze klany z okolicznych grodów, oczywiście w myśl "zastaw się, a postaw się" - przecież kasę, która na to idzie można o wiele lepiej zainwestować. Nie wykluczam, można pewnie zrobić miłe, fajne przyjęcie, ale i tak jakoś zawsze ta impreza kojarzy mi się nieodłącznie z kiczem... tylko właśnie, tutaj kolejne święte oburzenie "jak to wesela nie będzie?!"

Też tego nie rozumiem... Ja w ogóle nie ogarniam idei robienia jednego wesela dla całej rodziny żony, całej rodziny męża, znajomych żony, znajomych męża... Mieszanie środowisk nie jest dla mnie fajne. Tak samo jak ni wydaje mi się aby impreza na 400 osób mogła być fajna... A przynajmniej hmm rodzinna, towarzyska... Państwo młodzi i tak nie znajdą wiele czasu dla każdego. Ale to już co kto lubi. Grunt to się nie wcinać do cudzych wyborów

[Finlora]

Mój brat ostatnio po raz kolejny pytał kiedy w końcu weźmiemy z TŻ'em ślub bo on by się na jakimś weselu pobawił A jak mu powiedziałam, że wesela nie będzie (bo nienawidzę wesel) tylko co najwyżej jakieś przyjęcie dla najbliższej rodziny to zaraz usłyszałam "ale no jak to tak, bez wesela?"

[Casini]

Ooooo! Ja też nie byłam bierzmowana, ile ja się nażarłam za to ...
Rozwalało mnie to, że na moje pytanie "po co mam mieć bierzmowanie, skoro jestem niewierząca?" odp: "bo wszyscy mają".


Ale najlepsze było to:
- Po co mi to bierzmowanie, skoro i tak mam zamiar wystąpić z KK?
- Dobrze, dobrze, po bierzmowaniu będziesz mogła zrobić, co chcesz...

-

Kochani rodzice, w końcu zaakceptowali swojego małego bezbożnika

Napisane przez Finlora

Mój brat ostatnio po raz kolejny pytał kiedy w końcu weźmiemy z TŻ'em ślub bo on by się na jakimś weselu pobawił A jak mu powiedziałam, że wesela nie będzie (bo nienawidzę wesel) tylko co najwyżej jakieś przyjęcie dla najbliższej rodziny to zaraz usłyszałam "ale no jak to tak, bez wesela?"

Mnie w październiku czeka wesele (nie moje). Już myślę, jak tu się wykręcić... Chociaż tym razem, pewnie mi się nie uda.

Nienawidzę, kiedy ktoś próbuje mnie zagonić do zabawy na weselu w jakieś gry dla panien. Jakieś potańcówki w kółeczku, rzucanie bukieciku, sraty-dupaty-pierdaty. Nie chcę innym psuć nastroju moją postawą, a tu, jakiś życzliwy mnie wypycha do pierwszego rzędu. Moja gburowata facjata nieźle odznacza się na tle uśmiechniętych, dziewczęcych buzi w kółeczku.

Kilka lat temu byłam na weselu, zaprzęgnięta do jakiegoś kółka. Panna młoda rzuca bukiet. Patrzę, a on leci w moją stronę. No, to w geście obrony podniosłam ręce i ten bukiet złapałam. Nagle cisza. Wszyscy na mnie patrzą, ale, jakoś tak... nieprzyjaźnie. Myślę sobie "dobra, walę to, jedzenie" i poszłam do stolika. Podeszła do mnie, jakaś kuzynka i z pretensjami:
- To XYZ miała złapać ten bukiet!
XYZ stała w zupełnie innym miejscu, musiałaby przelecieć przez salę, żeby go złapać.
- ...ee..przepraszam?
- Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy!
- (Jezu, dziewczyno, ja tym bardziej!)
I poszła sobie.Później zostałam jeszcze podeptana, przez jakąś-ktosię, której nigdy na oczy nie widziałam. Wyraziła nadzieję, że wyrzuty sumienia mnie zeżrą, bo odebrałam XYZ ostatnią szansę na zamążpójście.
To tak w skrócie, myślałam, że mnie panny tam wdepczą w podłogę.
Nie lubię wesel. Nie umiem się bawić na takich imprezach

[sine.ira]

Napisane przez Casini

odebrałam XYZ ostatnią szansę na zamążpójście.

O bezduszna, jak mogłaś Pewnie miała już ze... 24 lata

[Casini]

Napisane przez sine.ira

O bezduszna, jak mogłaś Pewnie miała już ze... 24 lata

Nie bezduszna, tylko przedsiębiorcza. Miałam wtedy jakieś 15 lat, musiałam myśleć o sobie
Wiele nie straciła, to był chyba jakiś pechowy bukiet. Zostałam 20-letnią, starą panną...

[Sondrina]

Napisane przez lalalabamba

Mnie dziwi zbiorowy, światowy orgazm na wieść o ślubie Williama i Kate I być może w tym momencie kogoś zbulwersuję (no bo JAK TO? to takie piękne wydarzenie!!!), ale nie pojmuję fenomenu tego wydarzenia. Oboje jeszcze niczego wielkiego nie dokonali, on jest potencjalnym następcą tronu, synem znanej księżnej Diany, ona jest sławna z tego, że została jego narzeczoną.

I już, czym tu się podniecać?
Zwykli ludzie, pobierają się jak miliony innych par na świecie, fakt, w królewskim stylu, z pompą i wystawnie, ale nie popadajmy w takie uwielbienie. W dzien ich ślubu nic innego w radio i telewizji nie leciało
I ten boom na gadgety związane z nimi, koszulki, kubki, podróbki pierścionka zaręczynowego Kate, cuda wianki. Spekulowanie od kogo Kate zgapiła sukienkę i czy jeszcze jest dziewicą, jak Diana 30 lat temu.


Jak na to patrzę, to dziwię się ludziom, bo zachowują się, jakby własnego życia nie mieli.

Też mnie to irytowało... To był tydzień, gdzie na okrągło o nich trąbiono. Tylko rodzaju papieru toaletowego nie podano do publicznej wiadomości. Z Kate i Williama zrobili wielkie gwiazdy, ale teraz o zgrozo, nawet siostra Kate jest gwiazdą, ostatnio kupiłam sobie jakąś gazetę dla wywiadu z Ewą Minge, a tu zdjęcie Philippe opalającej się w bikini. Normalnie sensacja XXI wieku...

[Renatka_2108]

Ojj tak mnie ślub Williama i Kate tez denerwowal. Gadaja , gadaja i konca nie widać.

Ja bym tak nie chciala zeby moj slub ogladal caly swiat. Koszmar po prostu.

[mermaidia]

jest parę rzeczy, które u ludzi mnie dziwią:

1. Wszechobecny terror ekologiczny - wszystko musi być eko, każdy musi być eko, sortować śmieci, jeździć rowerem, prać eko pieluchy w eko łupinach eko orzechów itd. Jest to po prostu kolejna ludzka obłuda i "lajfstajl" na pokaz, bo modne i fajne. Jak nie jesteś eko - nie możesz się z nami bawić, przyjaźnić i w ogóle odzywać.
Mam pod domem kubełek na sortowanie szkła i plastików - w każdy weekend wokół tych kubłów jest masa najróżniejszych śmieci. Głupie ludzie, widząc, że kubeł jest przeładowany, porzucają worki pełne plastikowych butelek i opakowań na trawie obok - ale są eko i są modni, a wszyscy inni to brudasy i nie trendy . Jeżdżą paliwożernymi samochodami, latają samolotami, ale twardo twierdzą, że są eko i jeszcze na tym zarabiają masę kasy (np. eko celebryci).

2. Bardzo mnie dziwi i jednocześnie śmieszy polska mentalność katolicka - polak to katolik, który po kościele sieje piekło i nienawiść, ale myślę, że nie ma co o tym się rozwijać, bo każdy wie jak jest.

3. Ludzka obłuda jest tym co mnie jednak najbardziej dziwi - co innego mówią, myślą, a zupełnie co innego robią - i to dotyczy i eko terroru, katolików, plotkarzy, którzy twierdzą, że nienawidzą plotkować (a można się wszystkiego od nich dowiedzieć).

4. Ludzka bezczelność i brak kultury - zwłaszcza w urzędach i sklepach. Czy naprawdę tak trudno jest wypowiedzieć słowa "dzień dobry, dziękuję, do widzenia"? Czy naprawdę potrzeba wpadać do okienka czy sklepu z krzykiem i awanturą "bo ja przyszedłem i mi się należy"? Wiele razy niestety byłam świadkiem takich sytuacji i jest to bardzo przykre, zwłaszcza jak potem się jest branym tą samą miarą co poprzednicy.

5. Trąbienie w korku na innych kierowców. Trąbienie jak przepuszczam pieszych. Trąbienie jak wpuszczam kogoś, kto chce włączyć się do ruchu. Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, na wąskiej drodze, wśród rosnących drzew i jeszcze do tego trąbienie - bo jeśli dozwolone jest 90 na godzinę to kto tyle jedzie po wąskiej i dziurawej drodze to jest frajer, którego trzeba wyprzedzić i zmieszać z błotem.

Jest jeszcze jedna sprawa, która jest dla mnie tyleż dziwna co przykra w ludzkich zachowaniach - w Polsce jest taki trend, że nie możesz się chwalić, wyróżniać, odstawać od całej reszty. Masz być taki jak wszyscy, jak inni - każde najmniejsze nawet odstępstwo jest zaraz brutalnie sprowadzane na ziemię.

Nie możesz powiedzieć "mam fajną pracę, dużo zarabiam, mam ładny dom, szczęśliwą rodzinę i świetne auto" bo zaraz zakrzyczą, że się wywyższasz, chcesz coś innym na siłę udowodnić, chwalisz się, jesteś gburem i bufonem i do tego zmieszają z błotem i zawsze w tym co dla ciebie jest miłe, fajne, co jest osiągnięciem - znajdą wady i przytkną ci je. (fajny dom - na pewno za lewą kasę, szczęśliwa rodzina - tak jasne, pewnie się biją i zdradzają na lewo i prawo, świetne auto - stara ruina, drynda odstawiona na ekskluzywną, albo za lewą kasę) i tak dalej.

[Chatul]

Napisane przez mermaidia

jest parę rzeczy, które u ludzi mnie dziwią:

1. Wszechobecny terror ekologiczny - wszystko musi być eko, każdy musi być eko, sortować śmieci, jeździć rowerem, prać eko pieluchy w eko łupinach eko orzechów itd. Jest to po prostu kolejna ludzka obłuda i "lajfstajl" na pokaz, bo modne i fajne. Jak nie jesteś eko - nie możesz się z nami bawić, przyjaźnić i w ogóle odzywać.
Mam pod domem kubełek na sortowanie szkła i plastików - w każdy weekend wokół tych kubłów jest masa najróżniejszych śmieci. Głupie ludzie, widząc, że kubeł jest przeładowany, porzucają worki pełne plastikowych butelek i opakowań na trawie obok - ale są eko i są modni, a wszyscy inni to brudasy i nie trendy . Jeżdżą paliwożernymi samochodami, latają samolotami, ale twardo twierdzą, że są eko i jeszcze na tym zarabiają masę kasy (np. eko celebryci).

Bo ludzie źle rozumieją "bycie eko" Zwłaszcza celebryci Niektórzy się zarzekają, że np. futra nie założą, bo futra się robi z kochanych zwierzątek, ale jednocześnie reklamują kosmetyki testowane na zwierzętach

"Bycie eko" to dla mnie nie moda, a po prostu sposób na życie Przy czym niestety, teraz to jest "modne". I efekty są jakie są... Ludzie się bardziej o swój wizerunek człowieka eko troszczą, aniżeli o faktyczne potrzeby zwierząt, roślin i w ogóle szeroko pojętej Matki Natury.

[Varicella]

Pojęcie ,,ekologia" jest tu nietrafnie użyte. Tu nie chodzi o oddziaływania na linii organizm - środowisko oraz organizm - organizm. Tu jest mowa o ochronie środowiska.
Chronię środowisko, a nie: Jestem eko.

[Angry]

Pamiętam jak wchodziły te "eko" reklamówki - miałam wrażenie, że to te stare-szkodliwe z dodanym tylko nadrukiem zapewniającym o ich całkowitej biodegradowalności

Wrócę do tematu celebrytów, było o Williamie i Kate, czas wylac żale na zjawisko, które dziwi mnie, mianowicie Zombie Boy, który ostatnio zawitał do Warszawki Pamiętam, że był już jakiś koleś, w tym stylu, nawet znalazłam:link do pudelka ;p i tutaj i komentujący i redakcja są jednomyślni - idiota. Ok, może dziary Zombie Boya są ładniejsze i rysy twarzy też, chociaż niewiele widac, więc dlatego jest lepiej przyjmowany, ale stopień nienormalności taki sam. Ciągle czytam/słyszę, jak rzesze kobiet, małolaty jeszcze rozumiem - ale i zdarzają się stateczne panie domu, zachwycają się nad nim, że to nowy najseksowniejszy facet na globie. Pewnie gdyby nie wystąpił u Lady Gagi, tylko w jakimś tandentym horrorze, to odbierano by go tak samo jak kolesia z linka...

[muszynianka]

Eko-moda też mnie dziwi.
A niesprzątanie po psie jest bardzo eko...

[BioIvO]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;26957000]
Było też przekonanie, że bez bierzmowania nie można w ogóle brać żadnego ślubu.[/QUOTE]
Na dobrą sprawę nie ma obowiązku bycia bierzmowanym przed ślubem kościelnym. Mało kto wie co do zawarcia sakramentu małżeństwa jest naprawdę konieczne i wymagane. Tylko, komu chciałoby się czytać katechizm kościoła katolickiego...

Napisane przez mermaidia

5. Trąbienie w korku na innych kierowców. Trąbienie jak przepuszczam pieszych. Trąbienie jak wpuszczam kogoś, kto chce włączyć się do ruchu. Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, na wąskiej drodze, wśród rosnących drzew i jeszcze do tego trąbienie - bo jeśli dozwolone jest 90 na godzinę to kto tyle jedzie po wąskiej i dziurawej drodze to jest frajer, którego trzeba wyprzedzić i zmieszać z błotem.

Nie możesz powiedzieć "mam fajną pracę, dużo zarabiam, mam ładny dom, szczęśliwą rodzinę i świetne auto" bo zaraz zakrzyczą, że się wywyższasz, gburem i bufonem i do tego zmieszają z błotem i przytkną ci je.

Zawsze dziwiło mi parcie na prędkość na drodze i za wszelką cenę. Szybko, szybko...Ja jadąc przepisowo i bez wyprzedzania dojade w 10 min, a ktoś będzie kilka razy wyprzedzał i dojedzie w to samo miejsce w 8 min. Gdzie tu logika, takie ryzyko aby być gdzieś nieco szybciej? Przy tych drogach nawet zwykła jazda jest ryzykowna, a co dopiero z szaleństwem.

Fakt coś w tym jest, ze jakoś tak ludziom głupio powiedzieć, ze nie narzekają na brak pieniędzy, maja bardzo udane życie i wogóle są szczęśliwi. Zawsze musi być ale- ze gdyby mieli większe zarobki to mieliby większy dom itp. Smutne to jest...

[adzia2223]

Napisane przez Angry

Rany, a ja nie rozumiem w ogóle tradycji przaśnych weselisk, na które trzeba zaprosić całą familię i jeszcze klany z okolicznych grodów, oczywiście w myśl "zastaw się, a postaw się" - przecież kasę, która na to idzie można o wiele lepiej zainwestować. Nie wykluczam, można pewnie zrobić miłe, fajne przyjęcie, ale i tak jakoś zawsze ta impreza kojarzy mi się nieodłącznie z kiczem... tylko właśnie, tutaj kolejne święte oburzenie "jak to wesela nie będzie?!"

Brrr... przypomniałaś mi, że jestem zaproszona na wesele na jakieś 300 osób, z czego nie znam prawie nikogo, a tych co znam widziałam ze 3 razy w życiu Byłam rok temu na podobnym weselu i mam serdecznie dość.

Najlepsze było:
X:Kiedy się znowu spotykamy?
Y:No na weselu Ady(moim)
Ja:Nie będę robić wesela
Y:To na chrzcinach(tu opadły mi ręce i inne części ciała-wszyscy wiedzą, że jestem niewierząca)
Btw. miałam wtedy 16 lat a mi już dzieci wymyślili i chcieli chrzcić

[yousuck]

Napisane przez muszynianka

Eko-moda też mnie dziwi.
A niesprzątanie po psie jest bardzo eko...

Poruszyłaś ważny temat. O tym już nawet rzadko się wspomina, bo wydaje się, że pod tym względem nasze społeczeństwo jest niereformowalne. Nie wyobrażam sobie, jak można mieć psa i nie sprzątać po nim, gdy robi kupy w 'przestrzeni publicznej' .

[invisible_01]

Napisane przez yousuck

Poruszyłaś ważny temat. O tym już nawet rzadko się wspomina, bo wydaje się, że pod tym względem nasze społeczeństwo jest niereformowalne. Nie wyobrażam sobie, jak można mieć psa i nie sprzątać po nim, gdy robi kupy w 'przestrzeni publicznej' .

Ja nie pojmuję, jak można pozwolić psu zrobić kupę na chodnik Nie chodzę po trawie, żeby nie natknąć się na niespodziankę, a okazuje się, że na chodniku też trzeba patrzeć pod nogi. Echhh

[Angry]

Napisane przez invisible_01

Ja nie pojmuję, jak można pozwolić psu zrobić kupę na chodnik Nie chodzę po trawie, żeby nie natknąć się na niespodziankę, a okazuje się, że na chodniku też trzeba patrzeć pod nogi. Echhh

Zgadzam się. Ostatnio też mialam "ciekawą sytuację", mieszkam w bardzo zielonej okolicy, więc codzienne spacery ludzi z psami to norma. Nie przeszkadza mi to, bo wiadomo, że trzeba ze zwierzakiem wyjśc. Ale jakiś tydzień temu, wracam do domu, kieruję się ku swojej furtce a 5 cm od niej wielka kupa Gdyby mój potencjalny pies zrobił komuś taki prezent pod domem to nawet gdybym zazwyczaj po nim nie sprzątała, to to już by mnie tknęło. Ktoś niestety na to nie wpadł i zaczęłam się zastanawiać czy pieska przypiliło, czy może jednak jakiś sąsiad mnie nie lubi

[little witch]

Napisane przez mermaidia

5. Trąbienie w korku na innych kierowców. Trąbienie jak przepuszczam pieszych. Trąbienie jak wpuszczam kogoś, kto chce włączyć się do ruchu. Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, na wąskiej drodze, wśród rosnących drzew i jeszcze do tego trąbienie - bo jeśli dozwolone jest 90 na godzinę to kto tyle jedzie po wąskiej i dziurawej drodze to jest frajer, którego trzeba wyprzedzić i zmieszać z błotem.

aaa, mój ulubiony temat. pisałam juz chyba tutaj, jak mnie to strasznie, okropnie denerwuje i zadziwia - jeżdze tak Powsińską do Konstancina, tam są 3 pasy, ograniczenie do 60. jadę lewym pasem 90 - to dla mnie szybko, zresztą i tak 30 ponad limit. a za mną pruje oszalały wariat swoim ferrari 130, i jeszcze mruga na mnie, trąbi, spycha z drogi, zamiast wyminąc obok i pojechac nadziać sie na miłych panów z radarem, którzy stoją zawsze za takim jednym zakrętem. nie wiem, co powoduje takimi ludźmi. on nie ma prawa na mnie trąbić i mnie spychac z drogi - jadę i tak 30 ponad wyznaczony limit, nie może mnie zmuszać do jeszcze gorszego (droższego ) łamania prawa, a jak sam chce sie zabić, to niech jedzie pasem obok. w ogóle, nie rozumiem takiego mówienia o kierowcach jadacych zgodnie z przepisami pierdoły etc. mnie tez to denerwuje, jasne, mijam czesto tych ludzi jadacych równe 50 i jade dalej, bo akurat ja jeżdzę trochę szybciej, ale do głowy by mi nie przyszło wyklinac na nich etc. bo nie mam prawa - to ja łamię przepisy, nie oni.

[boinnenazwybylyzajete]

Olewanie ludzi, ogólnie spóźnianie się.
Umawiam się to robie wszystko żeby dotrzeć na spotkanie z daną osobą. Jak już wyjątkowo nie moge, bo nagle coś wypadło to dzwonie, wysyłam sms cokolwiek.
A jestem wkurzona, bo w przeciągu 2 tygodni zostałam wystawiona dwa razy przez jedną osobe tak, że stałam jak głupia (nawet głupiego sms nie dostałam, że danej osoby nie będzie), i dwa razy przez koleżankę, która notorycznie spóźnia się na autobusy to opóźnia spotkania co najmniej o godzine i co ja mam przez nią ze sobą zrobić ?

[irene adler]

Napisane przez boinnenazwybylyzajete

Olewanie ludzi, ogólnie spóźnianie się.
Umawiam się to robie wszystko żeby dotrzeć na spotkanie z daną osobą. Jak już wyjątkowo nie moge, bo nagle coś wypadło to dzwonie, wysyłam sms cokolwiek.
A jestem wkurzona, bo w przeciągu 2 tygodni zostałam wystawiona dwa razy przez jedną osobe tak, że stałam jak głupia (nawet głupiego sms nie dostałam, że danej osoby nie będzie), i dwa razy przez koleżankę, która notorycznie spóźnia się na autobusy to opóźnia spotkania co najmniej o godzine i co ja mam przez nią ze sobą zrobić ?

Znam ten ból, chyba trzeba po prostu przyzwyczaić się do takich osób albo samemu zacząć spóźniać się na spotkania z notorycznymi spóźnialskimi
mnie najbardziej wkurza jak np. są kupione wcześniej bilety do kina/teatru, a taki delikwent przychodzi pół h po czasie...

ostatnio dziwią mnie ludzie, którzy cierpią na gigantyczny przerost ego i cały świat podporządkowują swoim kaprysom. Egocentryzm egocentryzmem, ale żeby dorośli ludzie potrafili głośno oznajmiać ciągle i namiętnie, wszem i wobec, że są naj: piękniejsi/inteligentniejsi itd., poniżając przy tym wszystkich dookoła i robiąc z siebie naprawdę coś na kształt bóstwa to mi się nie mieści w głowie. Mam na myśli takie skrajne przypadki. Nie wiem wtedy czy się denerwować, czy śmiać.

[201607231707]

Napisane przez sine.ira

To bardzo popularny pogląd.

Z tamtego wątku ty się przecież dowiedziałaś, że już nie byłabyś młodą mamą - w wieku 21 lat




Masz chłopaka ?
Nie mam. A ksiądz ?

Aż się boję spytać - cóż to za wątek?

- Mi dziecko, ministranci wystarczą

Ale księża to w ogóle mistrzowie W tym roku jeden na kolędzie mnie spytał "A kawalera panienka ma?", na co ja "Ma" Ksiądz na to "Matko kochana, już?!"

Napisane przez mermaidia

Jest jeszcze jedna sprawa, która jest dla mnie tyleż dziwna co przykra w ludzkich zachowaniach - w Polsce jest taki trend, że nie możesz się chwalić, wyróżniać, odstawać od całej reszty. Masz być taki jak wszyscy, jak inni - każde najmniejsze nawet odstępstwo jest zaraz brutalnie sprowadzane na ziemię.

Nie możesz powiedzieć "mam fajną pracę, dużo zarabiam, mam ładny dom, szczęśliwą rodzinę i świetne auto" bo zaraz zakrzyczą, że się wywyższasz, chcesz coś innym na siłę udowodnić, chwalisz się, jesteś gburem i bufonem i do tego zmieszają z błotem i zawsze w tym co dla ciebie jest miłe, fajne, co jest osiągnięciem - znajdą wady i przytkną ci je. (fajny dom - na pewno za lewą kasę, szczęśliwa rodzina - tak jasne, pewnie się biją i zdradzają na lewo i prawo, świetne auto - stara ruina, drynda odstawiona na ekskluzywną, albo za lewą kasę) i tak dalej.

Dokładnie!
Albo w drugą stronę: nie możesz powiedzieć np. "nie rozumiem geometrii", bo zaraz sie zacznie "a ja to potrafię, właściwości w jednym palcu mam, a ty możesz mi buty czyścić"

[Sondrina]

W ogóle denerwuje mnie jak w Polsce promuje się przekraczanie dozwolonej prędkości i łamanie innych przepisów. To takie trendy spieszyć się do piachu. Jak widzę, że ludzie się chwalą: ja to z Wrocławia do Nysy jadę w 35 minut, tylko ten pierdoła przede mną jechał tak powoli chyba 80 na godzinę i przez to dojechałam/dojechałem w godzinę, to mi się robi słabo i niedobrze zarazem... Sorry, ale osoba jadąca 80 na godzinę z tego, co wiem postępuje zgodnie z prawem, w przeciwieństwie do Ciebie, jak prujesz 140 na godzinę po drodze, która nie jest autostradą.

[Madzik08]

Napisane przez little witch

aaa, mój ulubiony temat. pisałam juz chyba tutaj, jak mnie to strasznie, okropnie denerwuje i zadziwia - jeżdze tak Powsińską do Konstancina, tam są 3 pasy, ograniczenie do 60. jadę lewym pasem 90 - to dla mnie szybko, zresztą i tak 30 ponad limit...

Za jazde lewym pasem mozesz dostac mandat. Nalezy jechac jak najblizej prawej. Mnie np. wkurza jak ktos sobie jedzie pomalu lewym pasem, bo lewy jest glownie do wyprzedania, a najlepsze jest jak na prawym i lewym jada 2 smochody niemal rowno ze soba i trzeba za nimi jechac, bo zaden nie pomysli, ze tak nie wolno.


Dziwia mnie komentarze na fb. Komentarze dot. pewnej gry, wypowiadaja sie tam Polacy i obcokrajowcy, ale gra jest polska (Wiedzmin), czesc Polakow zamiast zadac pytanie lub wyrazic opinie po polsku robi to po angielsku. Po co skoro to polska gra, polscy tworcy, ktorzy po polsku doskonale rozumieja?

[Sondrina]

Może zadając pytanie, chcą być zrozumieni przez obcokrajowców zainteresowanych tą grą?

[Madzik08]

Napisane przez Sondrina

Może zadając pytanie, chcą być zrozumieni przez obcokrajowców zainteresowanych tą grą?

Moze, ale sa to glownie pytania do tworcow lub takie, na ktore Polacy rowniez bez problemu moga odpowiedziec.

Nie wiem, moze chca pocwiczyc swoj angielski.
Ja jestem przeciwna uzywaniu obcych jezykow, wtedy kiedy bez problemu mozna uzyc polskiego.