Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[muszynianka]

Ja tak samo u mnie 400 zł za zabawę w szkole - uczniowie kupowali stroiki, stroili dwa dni salę, potem dwa dni sprzątali. ubierz się wymaluj i wytancz na sali gimnastycznej pod okiem nauczycieli - noł tenk ju.
W zamian za to rodzice dali mi 100 zł i odprawili na sobotnią balangę, akurat był fajny koncert. W ogóle nie żałuję z resztą - pół klasy nie poszło, moje przyjaciółki też nie. Czego tu żałować? Dewolaja z mikrofali? A potem o 7 rano przyjść i sprzątać to...W niedzielę a przestań ręce opadają

[vespertine_]

Irytuje mnie przesadne wpierdalanie się w życie innych ludzi i krytykowanie. Ja rozumiem, że ktoś może nie rozumieć moich potrzeb/ideologii, ale natrętne proby wciśnięcia mi mięsa przez znajomych znajomych na grillu mimo, że mówię 'nie jem mięsa' są baardzo męczące...
Pozatym wkurza mnie przezywanie wszystkiego na wyrost. Okej, wiem, że nie każdy może być takim freekiem jak ja i mieć większość rzeczy gdzieś ale przejmowanie się każdym smsem, każdym spotkaniem, każdym zlym słowem na swój temat uważam za skrajna głupotę. Dziewczyny chyba mają jakąś naturalną zdolność do przezywania i analizowania wszystkiego.

[muszynianka]

Im przydałoby się trochę słońca!
Nie jesteśmy zwolennikami smażenia się na słońcu, ale tak blada skóra nie wygląda apetycznie!

http://nocoty.pl/gid,13511791,kat,10...l?ticaid=5c859

czy oni coś brali?:|

[Sondrina]

W ogóle ja nie wiem, czy ci tworzący te "skandale" są ślepi, mają zaćmę, a może czopki im nie działają, ale wiele z tych "bladych" gwiazd wcale nie wygląda na unikających słońca, zwłaszcza Brodka.

[Chatul]

Napisane przez muszynianka

Ja tak samo u mnie 400 zł za zabawę w szkole - uczniowie kupowali stroiki, stroili dwa dni salę, potem dwa dni sprzątali. ubierz się wymaluj i wytancz na sali gimnastycznej pod okiem nauczycieli - noł tenk ju.
W zamian za to rodzice dali mi 100 zł i odprawili na sobotnią balangę, akurat był fajny koncert. W ogóle nie żałuję z resztą - pół klasy nie poszło, moje przyjaciółki też nie. Czego tu żałować? Dewolaja z mikrofali? A potem o 7 rano przyjść i sprzątać to...W niedzielę a przestań ręce opadają

U mnie było 400 zł za zabawę w jakiejś kluborestauracji poza miastem... Spoko, rozumiem, że ktoś lubi takie zabawy, ale ja nie. Nie lubię tańczyć poloneza, nie lubię się ubierać elegancko, nie lubię techno, nie lubię zabaw organizowanych przez prowadzących takie imprezy, nie lubię jak do jedzenia nie ma niczego bez mięsa... Zapłaciłabym 400 zł za kompletnie zmarnowany wieczór.
Ach, gdzie 400 zł. Musiałabym kupić kieckę, buty... Wybulić na taksówkę, albo zabrać się z kimś znajomym... Nie dzięki Po prostu nie dla mnie.

Nie wiem dlaczego wiele osób myśli, że każda kobieta to po prostu uwielbia paradować w eleganckiej sukience, w butach na obcasach i do tego wręcz marzy o tym żeby tańczyć poloneza. Sporo kobiet lubi... Ale nie wszystkie. Dla mnie to jakiś koszmar.

Napisane przez vespertine_

Ja rozumiem, że ktoś może nie rozumieć moich potrzeb/ideologii, ale natrętne proby wciśnięcia mi mięsa przez znajomych znajomych na grillu mimo, że mówię 'nie jem mięsa' są baardzo męczące...

Mnie wkurza jak na wyjazdach itd. ludzie chcą żebym im "przy okazji jak już jedzenie robię" zrobiła mięso... I nie rozumieją, że to, że nie jem mięsa z powodów ideologicznych, znaczy, że również nie zamierzam go przyrządzać innym

[201604190949]

Chatul! Vespertine_! Będę miała do Was romans w wątku "Wszystko co chcielibyście wiedzieć ale wstydzicie się zapytać"

o tutaj ^^

[effcia82]

Podobno gdyby nie promieniowanie, pierwsze zmarszczki pojawiały by się po 60tce
Nic tylko zabunkrować się w jakiejś piwnicy. Niestety dla mnie już chyba za późno bo dobijam 30tki i nie mam już dawno skóry niemowlaka.

[Suvia]

A nasza klasa jakoś tak zgodnie nie miała umiłowania do tradycji, więc poszliśmy sobie na "studniówkę" do klubu, w jakąś tam sobotę. Jakos tak wyszło, że poszła niemal cała klasa, a jako że się lubiliśmy- było super

Wychowawca lekko przełknął wiadomość, ze jego klasa nie ma zamiaru brać udziału w tym polonezowym cyrku, szukaniu partnera na sile i składaniem się po parę setek na 'zabawę' pod okiem niemal całego grona pedagogicznego.

[tasik92]

Macie rację co do studniówki, ale rok temu nie byłam jeszcze o tym przekonana . Skończyło się na tym, że poszłam z jakimś idiotą, kuzynem koleżanki. Nie mogę mieć do niej pretensji, w końcu chciała mi pomóc. Oczywiście ja za wszystko płaciłam. W praktyce on już na początku zaczął działać mi na nerwy. Polazł gdzieś do swoich znajomych, po pewnym czasie (po kilku życzliwych pytaniach gdzie jest mój partner) łaskawie się pojawił, ale wtedy ja nie miałam już siły ani ochoty żeby się nim zajmować... Każdy bawił się we własnym gronie, a ja tylko żałowałam straconych pieniędzy.
Pomińmy to, że na próbę, na której mieli być wszyscy nie przyszedł. Musiałam czekać na nią kilka godzin łażąc bez sensu po mieście, a potem dojechać na miejsce. Wiedział o tym doskonale i zapewniał, że będzie. Potem jednak nie przeszkodziło mu to zadzwonić 5 minut przed rozpoczęciem, kiedy ja już byłam na miejscu i mnie poinformować, że go nie będzie...

[Casini]

Napisane przez muszynianka

Im przydałoby się trochę słońca!
Nie jesteśmy zwolennikami smażenia się na słońcu, ale tak blada skóra nie wygląda apetycznie!

http://nocoty.pl/gid,13511791,kat,10...l?ticaid=5c859

czy oni coś brali?:|

Przez cały "artykuł" namawiają do opalania, na końcu stwierdzają, że nie każdy musi być krolową solarium, pfffffff.
Mnie się podoba jasna skóra

[sydunia]

Napisane przez Angry

Zainspirował mnie temat o największych sknerach, ale moje zdziwienie akurat facetów nie dotyczy, mianowicie: mnie zawsze uczono, że płaci ten, który zaprasza - a Wy co o tym sądzicie? Bo pamiętam, że zdziwiła mnie sytuacja z mojej studniówki, koleżanka zaprosiła chłopaka, zastrzegła mu, że za siebie płaci, kasę założyła, ale ścigała go po niej chyba z 2 miesiące, żeby oddał ja z nikim nie byłam, nie miałam ochoty nikogo zapraszac i jak proponowała mi znajomych ze szkoły, z rocznika niżej, powiedziałam jej, ze szkoda mi pieniędzy na zapraszanie kogoś, kogo słabo znam i nikt do szczęścia nie jest mi potrzebny (może z kolei ja wykazuję się skąpstwem ,ale przede wszystkim zdrowym rozsądkiem i tutaj wątek osobny - dziwi mnie to debilne przekonanie ,że dziewczyna nie moze iśc sama na studniówkę - to chyba głównie szkolna impreza, a nie jakieś przaśne weselicho, na którym trzeba pokazac się ze swoim gachem ), na co ona odpowiedziala, że chyba jestem chora i wiadomo, że zaproszony przeze mnie koleś powinien płacic, bo to facet Co mnie jeszcze bardziej zdziwiło, że kilka koleżanek ją poparło i w sumie byłam w mniejszości z moim myśleniem.

A widzisz, ja z kolei po stokroć bardziej nie rozumiem, dlaczego niby na weselu trzeba się pokazać z facetem począwszy od etapu gimnazjum, więc się ciąga do swojej rodziny jakiegoś pierwszego lepszego napotkanego znajomego. Studniówka to impreza szkolna, sami znajomi, więc jak najbardziej można (ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa) zabrać jakiegoś kolegę, żeby mieć z kim potańczyć A, no i co do płacenia za studniówkę, to oczywiście, że płaci osoba, która zaprasza Nie wyobrażam sobie powiedzieć komuś 'Wiesz, chciałabym Cię zaprosić na moją studniówkę, ale musisz zapłacić za siebie' i nie wyobrażam sobie, żeby osoba, którą się zaprasza się na to zgodziła Jedyny akceptowalny dla mnie przypadek, kiedy każdy płaci za siebie, to gdy idzie para maturzystów z tej samej szkoły i tak się umówią

[a-sea-of-honey]

Napisane przez sydunia

A widzisz, ja z kolei po stokroć bardziej nie rozumiem, dlaczego niby na weselu trzeba się pokazać z facetem począwszy od etapu gimnazjum, więc się ciąga do swojej rodziny jakiegoś pierwszego lepszego napotkanego znajomego. Studniówka to impreza szkolna, sami znajomi, więc jak najbardziej można (ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa) zabrać jakiegoś kolegę, żeby mieć z kim potańczyć A, no i co do płacenia za studniówkę, to oczywiście, że płaci osoba, która zaprasza Nie wyobrażam sobie powiedzieć komuś 'Wiesz, chciałabym Cię zaprosić na moją studniówkę, ale musisz zapłacić za siebie' i nie wyobrażam sobie, żeby osoba, którą się zaprasza się na to zgodziła Jedyny akceptowalny dla mnie przypadek, kiedy każdy płaci za siebie, to gdy idzie para maturzystów z tej samej szkoły i tak się umówią

Co do płacenia za studniówkę się nie wypowiem, bo w tym czasie moim TŻ był kolega z klasy , ale jeśli chodzi o wesela, to też nie rozumiem takich praktyk. Przy zapraszaniu swoich gości starałam się wybadać, czy dana osoba ma kogoś i czy jest to coś bardziej na serio, jeśli tak, to dostawała zaproszenie z osobą towarzyszącą, jeśli nie - tylko dla siebie. Jeśli komuś będzie zależało na tym, żeby swoją nową miłość zabrać na moje wesele, to chyba poświęci się na tyle, żeby zadzwonić/napisać maila i mnie o to spytać. W mojej rodzinie nie ma na razie nastolatków w wieku gimnazjalnym, więc nimi akurat przejmować się nie muszę, ale na pewno poinformowałabym wszystkie możliwe nastolatki-singielki, żeby przypadkiem nie popadały w desperację

[Angry]

Napisane przez sydunia

A widzisz, ja z kolei po stokroć bardziej nie rozumiem, dlaczego niby na weselu trzeba się pokazać z facetem począwszy od etapu gimnazjum, więc się ciąga do swojej rodziny jakiegoś pierwszego lepszego napotkanego znajomego. Studniówka to impreza szkolna, sami znajomi, więc jak najbardziej można (ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa) zabrać jakiegoś kolegę, żeby mieć z kim potańczyć A, no i co do płacenia za studniówkę, to oczywiście, że płaci osoba, która zaprasza Nie wyobrażam sobie powiedzieć komuś 'Wiesz, chciałabym Cię zaprosić na moją studniówkę, ale musisz zapłacić za siebie' i nie wyobrażam sobie, żeby osoba, którą się zaprasza się na to zgodziła Jedyny akceptowalny dla mnie przypadek, kiedy każdy płaci za siebie, to gdy idzie para maturzystów z tej samej szkoły i tak się umówią

Wiesz, ja też nie rozumiem z tymi weselami, ale to tak utarty schemat, że użyłam do mojej wypowiedzi, chciałam być ironiczna trochę, ale nie wyszło ;p nie mając nikogo ,z kim chciałabym spędzić zarówno studniówkę jak i wesele nie brałabym na siłę, cofam tamto, bo rzeczywiście było ni w 5 ni w 9, ale późno pisałam
Z resztą się zgadzam

[reverse]

Napisane przez sydunia

A widzisz, ja z kolei po stokroć bardziej nie rozumiem, dlaczego niby na weselu trzeba się pokazać z facetem począwszy od etapu gimnazjum, więc się ciąga do swojej rodziny jakiegoś pierwszego lepszego napotkanego znajomego. Studniówka to impreza szkolna, sami znajomi, więc jak najbardziej można (ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa) zabrać jakiegoś kolegę, żeby mieć z kim potańczyć A, no i co do płacenia za studniówkę, to oczywiście, że płaci osoba, która zaprasza Nie wyobrażam sobie powiedzieć komuś 'Wiesz, chciałabym Cię zaprosić na moją studniówkę, ale musisz zapłacić za siebie' i nie wyobrażam sobie, żeby osoba, którą się zaprasza się na to zgodziła Jedyny akceptowalny dla mnie przypadek, kiedy każdy płaci za siebie, to gdy idzie para maturzystów z tej samej szkoły i tak się umówią

Może jeszcze się zgodzę co do gimnazjalistek, ale jeśli chodzi o starszy wiek to kompletnie mnie to nie dziwi. Przeważnie jest tak że jeśli ktoś przychodzi sam na wesele, to siedzi prawie cały czas, chyba że ktoś parę razy z nim zatańczy. Już lepiej wziąć osobę towarzyszącą (oczywiście kogoś kogo znamy) i mieć pewność, że będzie się bawiło całą noc.

[ville]

Dziwi mnie szaleństwo na punkcie drugiego kierunku, który obserwuję na swoich studiach. Ci, którzy jeszcze nie studiują, wyrażają swoje zdziwienie, że no co, nie bierzesz? Taka okazja! Za darmo!
Mojej koleżance jakaś dziewczyna usiłowała przetłumaczyć, żeby sobie wzięła, jak ona robi, jakąś socjologię albo SM, bo przecież wszystko przepisze. Aż żal nie skorzystać!

Po kiego grzyba? Po kiego?

[muszynianka]

Zastanawia mnie jedna rzecz


LUDZIE NIE POTRAFIĄ LICZYĆ CZY CZYTAĆ?

pisze jak wół: KASA DO 10 PRODUKTÓW, jedyna taka w Tesco.
Wracając z moim facetem ze spaceru postanowiliśmy wpaść po lody i jakąś mrożonkę na kolacje. Wszystko w kasie się roztopiło. Kilka osób wyładowało swoje toboły na taśmę, pani kasjerka krzyczy że KASA DO 10 PRODUKTÓW PROSZĘ PRZEJŚĆ GDZIE INDZIEJ
-nie. ja już wyłożyłem, to nie mój problem

zastanawiam się czy ci klienci są normalni?

[ville]

Napisane przez muszynianka

zastanawiam się czy ci klienci są normalni?

Sama się zastanawiam. Czasami wytykam takim osobom te ich kilkanaście produktów i z przyjemnością obserwuję, jak totalnie mnie olewają

[muszynianka]

Na kasie którą ja obsługiwałam wbijało się jeden produkt i ilość, więc jak ktoś kupuje 20 snickersów to nie problem prawda? Niektórzy nie potrafią pojąć że 20 snickersów pani z przodu to nie to samo co calutki koszyk przeróżnych zakupów sporządzonych na cały miesiąc

[oh Mandy]

Napisane przez ville

Dziwi mnie szaleństwo na punkcie drugiego kierunku, który obserwuję na swoich studiach. Ci, którzy jeszcze nie studiują, wyrażają swoje zdziwienie, że no co, nie bierzesz? Taka okazja! Za darmo!
Mojej koleżance jakaś dziewczyna usiłowała przetłumaczyć, żeby sobie wzięła, jak ona robi, jakąś socjologię albo SM, bo przecież wszystko przepisze. Aż żal nie skorzystać!

Po kiego grzyba? Po kiego?

Prestiż taki
Też tego nie rozumiem - studiować byle studiować. Po co zawalać miejsca innym, ktorych naprawdę ten kierunek interesuje?

[Suvia]

Napisane przez ville

Dziwi mnie szaleństwo na punkcie drugiego kierunku, który obserwuję na swoich studiach. Ci, którzy jeszcze nie studiują, wyrażają swoje zdziwienie, że no co, nie bierzesz? Taka okazja! Za darmo!
Mojej koleżance jakaś dziewczyna usiłowała przetłumaczyć, żeby sobie wzięła, jak ona robi, jakąś socjologię albo SM, bo przecież wszystko przepisze. Aż żal nie skorzystać!

Po kiego grzyba? Po kiego?

No bo mamusia będzie dumna z przyszłego "podwójnego magistra". I może kasą hojniej rzuci.

Napisane przez muszynianka

Zastanawia mnie jedna rzecz


LUDZIE NIE POTRAFIĄ LICZYĆ CZY CZYTAĆ?

pisze jak wół: KASA DO 10 PRODUKTÓW, jedyna taka w Tesco.
Wracając z moim facetem ze spaceru postanowiliśmy wpaść po lody i jakąś mrożonkę na kolacje. Wszystko w kasie się roztopiło. Kilka osób wyładowało swoje toboły na taśmę, pani kasjerka krzyczy że KASA DO 10 PRODUKTÓW PROSZĘ PRZEJŚĆ GDZIE INDZIEJ
-nie. ja już wyłożyłem, to nie mój problem

zastanawiam się czy ci klienci są normalni?

W Biedronce jest u nas tylko jedna kasa, gdzie kasuje sie alkohole. ZAWSZE znajdzie sie ktoś, kto pójdzie z ta swoją żytnią na inne kasy. To zajmuje potem duużo czasu, bo pani kasjerka musi przejść do odpowiedniej kasy i skasować tam te jedną butelczynę u innej pani kasjerki, potem wrócić i coś tam jeszcze zanotować na ten temat w sekretnym notatniczku. Kolejka wstrzymana na dobre pare minut.

A napis z wiadomością gdzie kasuje się alkohole ma jakies półtora metra + kasa, gdzie się je kasuje specjalnie jest nieco na uboczu, blisko półek z alkoholami właśnie. Ręce opadają...

[BioIvO]

Dziwi mnie, że ludzie kupują swoim dzieciom tandetne zabawki. Często widzę bazarowa chińszczyznę i z dala wieje tandetą a jednak znajdują się chętni aby kupić takie coś swoim malutkim dzieciom (bo kolorowe).

[_Matilde_]

Napisane przez muszynianka

Na kasie którą ja obsługiwałam wbijało się jeden produkt i ilość, więc jak ktoś kupuje 20 snickersów to nie problem prawda? Niektórzy nie potrafią pojąć że 20 snickersów pani z przodu to nie to samo co calutki koszyk przeróżnych zakupów sporządzonych na cały miesiąc

Myslę że ludzie instynktownie reagują na krótką kolejkę przy kasie - nie zauważają przy tym że to kasa "specjalna". Ja sobie cenię te do 10 produktów, najczęściej kiedy idę po parę rzeczy w sobotę. I właśnie jak mam kilkanaście, ale po 2 - 3 sztuki jednego produktu to też czuję się uprawniona do korzystania z tejże

[malwinac]

Aaa przypomniało mi się coś jeszcze to dopisze A co!
- w pewnym klubie w naszym mieście raz w tygodniu puszczali "czarną muzę" i przychodziło mnóstwo obcokrajowców a szczególnie murzynów. Pamiętam jak koleżanki z klasy biegały do tego klubu takie podjarane że murzyn postawi im drinka , po tygodniu kupi prezent i wymieniać można długo -.-...
-dziwi mnie również jak ludzie podniecają się strasznie ze znanych marek
znajoma umówiła się kiedyś na randkę z jakimś chłopakiem z klubu, i miał niby firmowy zegarek " wiesz jaki on miał zegarek??!! GuĆego" ...
nic dodać nic ująć

[Sondrina]

Napisane przez ville

Dziwi mnie szaleństwo na punkcie drugiego kierunku, który obserwuję na swoich studiach. Ci, którzy jeszcze nie studiują, wyrażają swoje zdziwienie, że no co, nie bierzesz? Taka okazja! Za darmo!
Mojej koleżance jakaś dziewczyna usiłowała przetłumaczyć, żeby sobie wzięła, jak ona robi, jakąś socjologię albo SM, bo przecież wszystko przepisze. Aż żal nie skorzystać!

Po kiego grzyba? Po kiego?

Też tego nie rozumiem. Ktoś chce studiować dwa, bo obydwa go interesują, wiąże z nimi przyszłość, jakoś się uzupełniają, spoko, ale po co brać na siłę, przypomina mi to kupowanie kilkunastu tanich niepotrzebnych rzeczy w hipermarkecie, bo promocja... Osobiście zamierzam skończyć jeden kierunek, bo ja lubię się we wszystko zagłębiać, a nie lecieć po łebkach i nie rozumiem tego namawiania, no co ty nie bierzesz, potem będziesz musiała płacić. A ja po prostu chcę jeden kierunek i potem sobie zrobić doktorat.

Druga sprawa, która mnie i dziwi, i irytuje. Nie rozumiem, czemu każdy chce mnie wypchać na imprezę w klubie, ja po prostu nie lubię takich zabaw. I wiele koleżanek, jak mnie spotka na mieście: w sobota impreza, nie wywiniesz się, trzeba się bawić i korzystać z młodości... Tylko że ja mam alergie na Rihanny, Lady Gagi, nie przepadam za seksownym wiciem się na parkiecie do łubudubu. Uwielbiam się wyskakać na koncercie rockowym, punkowym albo metalowym. Nie podoba mi się też styl ubierania się do klubu, pijani faceci podrywający i macający wszystko co się rusza i to, ze niektórzy łamią zakaz palenia. To nie są kompletnie moje klimaty, co nie oznacza, ze jestem dinozaurem siedzącym w domu. Chętnie pójdę do kina, teatru, na koncert rockowy, punkowy, do kawiarni, na piwo albo na domówkę albo chociażby na grilla na działkę, zaopatrzę się w swoje warzywka na ruszt i jest super Lubię też imprezy, gdzie wynajmuje się salę i bawi większą grupą. A i uwielbiam jeszcze wieczory spędzane na grach w karty. To, że ktoś nie lubi imprez w klubach, nie oznacza, że nie umie się bawić. Naprawdę nie rozumiem, czemu do ludzi nie dociera, że ja się po prostu męczę w takich warunkach, dla mnie to żadna przyjemność, tylko ciągle patrzę na komórkę z nadzieją, ze za chwilę stamtąd wyjdę...

[Suvia]

Napisane przez Sondrina

Druga sprawa, która mnie i dziwi, i irytuje. Nie rozumiem, czemu każdy chce mnie wypchać na imprezę w klubie, ja po prostu nie lubię takich zabaw.

To wyobraź sobie jak ciężkie jest moja życie ja nie lubie imprez w ogóle, każdego rodzaju (no może raz na rok coś mnie trafi i naglę pójdę do klubu na parę godzin albo na koncert). Mam wielu znajomych, uwielbiam się z nimi spotykać na kawie, iść z nimi na spacer itd. Ale wkurza mnie, że nie są w stanie zrozumieć, że jak odmawiam wspólnego wyjścia "na imprę" to nie znaczy, że ich perfidnie wystawiam. Tłumacze, że nie lubię i nic. Nie dociera. Jak oni odmawiają pójścia ze mną na kawusie, to ok, przecież rozumiem. Ale impreza to coś tak wspaniałego, że trzeba lecieć na każde zawołanie

[BioIvO]

Ostatnio odkryłam co mnie od dawna dziwi- otóż przymus szukania winnych. Są osoby, które zawsze muszą kogoś obwiniać i nie przyjmują do wiadomości, że coś się pechowo zdarzyło, czy że jest jakiś nieszczęśliwy przypadek. Najczęściej są to absurdalne oskarżenia:
"To twoja wina, że spotkałam mojego eksa w tramwaju, gdybys sie tak nie grzebała to pojachalibysmy wcześniejszym tramwajem i nie musiałabym na niego patrzeć." albo X idzie coś załatwić w moim imieniu do urzędu, nagle potyka się i skręca kostkę- "To twoja wina bo ty kazałaś mi tam iść". Itd itp. od najmniejszego głupstwa szuka się winnego, tylko po to aby się go czepiać. Niestety zdarzyło mi sie spotkać takich ludzi...

[muszynianka]

wlasnie zobaczylam kampanię społeczną by zapinać pasy - dziwi mnie to że pasażerowie nie chcą tego robić. jeszcze moich znajomych ochrzaniam, mówię że kierowca nie może ruszyć póki wszyscy nie zapną pasów, a mandat jakby coś jest wystawiany na mnie, jak się nie podoba to wysiadać.
gorzej z rodziną mojego partnera czy coś - on powinien ich ustawiać do pionu, albo znajomych, a ja się tylko denerwuję.

ps. w reklamie mówili że siła uderzeniowa pasażera może wynosić do 3ton, ciekawe.

[emelie]

Dziwi mnie, że ludzie naskakują na osoby z nietypowymi imionami mówiąc, że np. ich rodzice chcieli "zaszpanować"
Rozumiem, że w wielu przypadkach specjalnie rodzice nadają oryginalne imiona swoim dzieciom, żeby się wyróżniały czy coś (i w sumie chyba dobrze, bo ile można słuchać o Kasiach, Aniach i Magdach?), ale jeżeli nie są one ośmieszające, to co komu do tego?

Btw. ja i moje rodzeństwo mamy specjalnie dobrane imiona na jedną literę - ale rodzice szpan walnęli

Aaa, i dodam jeszcze jak okropnie mnie dziwi, że kobiety same z siebie robią służebnice. I dziewczynki od małego uczone, że panowie sobie mogą na kanapie leżeć, a one do kuchni - gotować, nakryć do stołu i podstawić pod nos
I tak - rozumiem, że są kobiety, które wybrały sobie takie życie - jako panie domu - bo tak chcą. I dobra. Ale jak kobieta pracuje zawodowo i robi wszystko w domu, bo pan i władca palcem nie ruszy, to nikt mi nie wmówi, że to jest normalne

[Laurelindorenan]

Napisane przez emelie

Aaa, i dodam jeszcze jak okropnie mnie dziwi, że kobiety same z siebie robią służebnice. I dziewczynki od małego uczone, że panowie sobie mogą na kanapie leżeć, a one do kuchni - gotować, nakryć do stołu i podstawić pod nos
I tak - rozumiem, że są kobiety, które wybrały sobie takie życie - jako panie domu - bo tak chcą. I dobra. Ale jak kobieta pracuje zawodowo i robi wszystko w domu, bo pan i władca palcem nie ruszy, to nikt mi nie wmówi, że to jest normalne

Otóż to. Włos mi się na głowie jeży, gdy słyszę, jak znajome mówią, że muszą (????) wstawać o bladym świcie (mimo że same idą do pracy znacznie później), bo panu TŻcikowi trzeba śniadanko/kanapki do pracy zrobić. Rączki mu urwało, że sam nie może? Niedoczekanie takiego, który zrywałby mnie rano z łóżka bez ważnego powodu.

Mnie z kolei dziwi nieodpisywanie na maile i smsy. Przecież nie pisze się ich po to, żeby potrenować palce na klawiaturze, tylko w celu uzyskania jakiejś konkretnej informacji.

[_vixen_]

Dziwi mnie to, że młodzi ludzie płacą rachunki na poczcie, zamiast jak Pan Bóg przykazał, przez konto internetowe. W ogóle uważam, że tylko emeryci powinni mieć prawo do płacenia rachunków na poczcie, reszta ma mieć jakąś cenę zaporową, typu 20 zł za rachunek. I by się skończyło.
To jest POCZTA, tam się wysyła i odbiera listy, paczki, a nie płaci rachunki i robi kolejkę. Jakaś to atrakcja czy co?