Odczuwacie kryzys gospodarczy?

[tennen]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ja uważam, że to dawanie nowym wiecej niż starym pracownikom to jakiś spisek HR żeby mieli co robić i ich nie zwalniali. Widzę w otoczeniu takie sytuacje, że zwalnia się np. 4 pracowników z jednego zespołu bo nie mogą się doprosić podwyżki 20% (czyt. Żadnej podwyzki), a zatrzymałoby ich 15%. Pracodawca potem zatrudnia nowych za 30-40% wiecej niż mieli Ci którzy odeszli. No i są te wędrówki. U mnie nowi dostają teraz 30% wiecej podstawy na start a starzy dostali 5-8% inflacyjnej podwyżki...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ateris]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Dokładnie tak jest. W nowej z łatwością wynegocjowałam to czego nie chcieli mi dać w starej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Teraz niekoniecznie ceny wrócą do poprzedniego poziomu. Markety mają zapasy porobione w niskiej cenie, napędzają panikę, żeby sprzedać towar sporo drożej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ----------

Ja mam wrażenie, że jest gorzej niż było, ale specjalnie napędzana jest panika i histeria. Tak samo było z covidem. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Indecence]

oczywiście, odczuwam podwyżki - zwłaszcza żywności - co zachęciło mnie do większej kreatywności w kuchni, co raczej wychodzi mi na zdrowie. Gotuję więcej zup z dużą ilością jarzyn, zamiast drogiej szynki i sera żółtego robię do kanapek pasty z twarogu, jajek, ryb wędzonych itp. Przeszłam niedawno na dietę odchudzającą - zamiast drogiego pieczywa jem "deski"(pieczywo chrupkie). Szaleję za to z owocami sezonowymi - w tym roku mam głównie smak na czereśnie, potrafię zjeść pół kg na dzień. Nie mam wyrzutów sumienia, bo z czereśni nie ma przetworów i mrożonek, na kolejne przyjdzie mi poczekać rok
Cena i dostępność cukru mnie nie dotyczy, w domu nie mam nawet jednego opakowania białego cukru. Nie słodzę, nie robię przetworów, nie piekę ciast. Mam tylko cukier puder do naleśników i trochę brązowego dla gości.

[Pantegram]

Napisane przez Sheloba86

Jak w temacie: czy czujecie, że jest kryzys? W jakich obszarach Was dotyka? Brakuje u Was cukru ?

Przygotowujecie się jakoś na zimę?

Pytanie na fali artykułów o kryzysie, pustych półkach i ludziach robiacych zapasy na zimę.

Bo ja na razie nie odczułam, żeby było bardzo źle, ale skoro WSZYSCY wokół powtarzaja, że jest źle, to mam takie: “a może jednak wszyscy widza/wiedza coś czego ja nie widze i obudze sie z ręka w nocniku?”.

Widze oczywiscie, ze jest drożej, ale w takich wydatkach na co dzień to dalej kupuję te same produkty i dalej mnie na nie stać. Może mieć znaczenie, że nie mamy dzieci, i kupujemy dla dwóch ludzi a nie np. dla czterech.

No ale ciekawa jestem jak to realnie wyglada u innych.

Ja właściwie nie odczuwam, na co się składa kilka czynników w tym zwykły fart...

Np. na jedzenie wydaję mniej więcej tyle samo, tylko wcześniej zamawiałam bardzo dużo jedzenia na dowóz (praktycznie codziennie), a teraz zamieniłam to na gotowce i więcej jedzenia gotowanego w domu... I to w sumie nie dlatego, że w wielu knajpach podrożała dostawa (z 3 zł na 15 zł) i minimalna wartość zamówienia (z 25 zł na 35 zł), chociaż to ofc też zniechęca, tylko też dlatego, że trudno jest liczyć kalorie kupując żarcie w restauracjach, a jestem na diecie... I z tego co widzę to że jem mniej i taniej zbilansowało mi wzrosty cen żywności.

Nadal trochę zamawiam, ale wybieram tylko te knajpy które mają dowóz w akceptowalnej cenie i zniżki, co mocno jednak zawęziło wybór knajp.

Mam kredyt na stałej stopie, więc wzrost raty mnie na razie w ogóle nie dotyczy, a nawet trochę mi rata spadła odkąd mam wpis do KW i nie płacę ubezpieczenia pomostowego... Co w sumie zamortyzowało minimalny na razie wzrost rachunków.

Z rachunkami też mam śmiesznie, ponieważ ich wzrost zamortyzowało trochę to, że przeszłam z czynszu deweloperskiego na wspólnotowy... Poza tym na początku jak się wprowadziliśmy mieliśmy duże rachunki z powodu m.in. prac remontowych i przejścia na pracę zdalną, więc wydaje mi się, że teraz mniejsze zużycie np. prądu nam amortyzuje wzrosty. Mam też 100 zł dofinansowania od pracodawcy na rachunki z powodu pracy zdalnej.

To, co najbardziej odczułam to było wprowadzenie Polskiego Ładu, bo pierwsza pensja przyszła o 1400 zł mniejsza... :/ Na szczęście udało mi się dostać z tego powodu podwyżkę + zoptymalizować rozliczanie godzin z HR, dzięki któremu wyszłam na zero, a teraz po obniżce PIT jeszcze trochę mam większą pensję, więc to też się zamortyzowało...

Co jeszcze może mieć wpływ to to, że mam kredyt z ratą malejącą, więc co miesiąc płacę trochę mniejsze odsetki - zwłaszcza jak nadpłacam.

I mam wrażenie, że przez to nie czuję za bardzo powyżek, bo ogólnie jedne koszta mi przechodzą w drugie i wszystko się w miarę bilansuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Na zakupy tygodniowe dla 2 osób wydajemy aktualnie 300 zł (parę miesięcy temu ok 250).Pracuje w większości z domu wiec tu trochę oszczędzamy na paliwie (mąż nie musi dokładać trasy żeby mnie podrzucić). Nie wiem czy zauważyliście i czy kupujecie, ale podrożały też ceny suplementów, witamin itp. Prąd jeszcze w miarę, mamy cały sprzęt nowy, energooszczędny więc za mc 100 m mieszkania w domu dwurodzinnym płacimy ok 200 zł. Gotujemy na gazie (butla ok 90 zł starcza na +/- 4 m-ce). Nie pijemy alko, nie palimy więc na to też kasa nie idzie. Jedynie ceny węgla nam spędzają sen z powiek i regularnie polujemy na oferty pgg.
Byliśmy na tygodniowych wakacjach all inclu- wbrew pozorom wychodzi taniej niż stolowanie się samemu na mieście.
Podsumowując jest drogo, a myślę że będzie jeszcze drożej.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Pani_Robot]

Byłam dzisiaj u weterynarza. Badanie krwi, badanie moczu, 390zł Kosmos.
Rok temu wycięcie śledziony kosztowało 1200zł, teraz pewnie ze 2tys.

[chwast]

Napisane przez Pani_Robot

Byłam dzisiaj u weterynarza. Badanie krwi, badanie moczu, 390zł Kosmos.
Rok temu wycięcie śledziony kosztowało 1200zł, teraz pewnie ze 2tys.

Podstawowe badanie krwi i moczu?


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Pani_Robot]

Napisane przez chwast

Podstawowe badanie krwi i moczu?


Sent from my iPhone using Tapatalk

Biochemia plus badanie moczu z kreatyniną i kortyzolem. Normalnie płaciłam za biochemię 180 i mocz 20zł podstawowy. Za tydzień mamy USG i test hamowania dexametazonem (całodzienny), ciekawe ile zawołają. Dowiem się tez jak podrożał skaling. Rok temu płaciłam 300zł.

[08c7cbc1c0d531be9e51934d16bbb4732386b516_63def18200ca5]

Napisane przez Sheloba86

Jak w temacie: czy czujecie, że jest kryzys? W jakich obszarach Was dotyka? Brakuje u Was cukru ?

Przygotowujecie się jakoś na zimę?

Pytanie na fali artykułów o kryzysie, pustych półkach i ludziach robiacych zapasy na zimę.

Bo ja na razie nie odczułam, żeby było bardzo źle, ale skoro WSZYSCY wokół powtarzaja, że jest źle, to mam takie: “a może jednak wszyscy widza/wiedza coś czego ja nie widze i obudze sie z ręka w nocniku?”.

Widze oczywiscie, ze jest drożej, ale w takich wydatkach na co dzień to dalej kupuję te same produkty i dalej mnie na nie stać. Może mieć znaczenie, że nie mamy dzieci, i kupujemy dla dwóch ludzi a nie np. dla czterech.

No ale ciekawa jestem jak to realnie wyglada u innych.

Odczuwam. Zarobki znacznie mi spadły jako wynik polskiego ładu i jest to jeden z powodów, dlaczego szukam nowej pracy na B2B. Pracodawca nie daje podwyżek inflacyjnych. W sumie zarobki w ciągu roku spadły mi więc o kilkadziesiąt %.

Plus za każdym razem kiedy jestem w supermarkecie jestem zaskoczona cenami. Nie liczę jakoś dokładnie, ale kilka miesięcy temu jak wychodziłam prawie codziennie "po bułki" (czyli jakieś podstawowe produkty: chleb, masło, jakieś warzywa), to kosztowało to powiedzmy 25 zł. Dzisiaj 40 zł to minimum. Nie chcę nawet myśleć o ile wzrosną koszty mediów i prądu.

Skoro ja to odczuwam ze swoją dobrą pensją, nie ma szans, żeby osoby zarabiające mniej tego nie odczuwały. Ale co tam, i tak gdyby wybory odbyły się dzisiaj wygrałby pis.

[pempek]

[1=08c7cbc1c0d531be9e51934 d16bbb4732386b516_63def18 200ca5;89307481]Odczuwam. Zarobki znacznie mi spadły jako wynik polskiego ładu i jest to jeden z powodów, dlaczego szukam nowej pracy na B2B. Pracodawca nie daje podwyżek inflacyjnych. W sumie zarobki w ciągu roku spadły mi więc o kilkadziesiąt %.

Plus za każdym razem kiedy jestem w supermarkecie jestem zaskoczona cenami. Nie liczę jakoś dokładnie, ale kilka miesięcy temu jak wychodziłam prawie codziennie "po bułki" (czyli jakieś podstawowe produkty: chleb, masło, jakieś warzywa), to kosztowało to powiedzmy 25 zł. Dzisiaj 40 zł to minimum. Nie chcę nawet myśleć o ile wzrosną koszty mediów i prądu.

Skoro ja to odczuwam ze swoją dobrą pensją, nie ma szans, żeby osoby zarabiające mniej tego nie odczuwały. Ale co tam, i tak gdyby wybory odbyły się dzisiaj wygrałby pis.[/QUOTE]

Dużo Ci spadły zarobki w wyniku PŁ?
Ja nie łapałam się na żadne ulgi dla klasy średniej itp, po PŁ1.0, rzeczywiście mi spadło kilka stów, ale teraz mi wzrosło kilka stów od lipca i PŁ 2.0 po zmniejszeniu dochodowego. Do tego mogę się znowu rozliczać z córką, więc mniej mi zabiorą z drugiego progu

Co do odczuwania "kryzysu", chyba póki co bardziej odczułam ten w 2008, bo wtedy w jego wyniku straciłam pracę (pracowałam w nieruchomościach), teraz widzę wyższe ceny, kredyt hipo płacę 10 lat i brałam go przy podobnych stopach do dzisiejszych, więc już podobną ratę miałam media mi nie wzrosły, czynszu nie płacę, bo mam swój dom.
Staram się ograniczać konsumpcję, różnie mi wychodzi.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Pani_Robot

Byłam dzisiaj u weterynarza. Badanie krwi, badanie moczu, 390zł Kosmos.
Rok temu wycięcie śledziony kosztowało 1200zł, teraz pewnie ze 2tys.

Bardzo dużo. U mojej suczki 100 krew i 20 chyba mocz.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Kryzysu jeszcze aż tak nie odczułam, bo przedłużenie umowy najmu dopiero przede mną. Wzrósł mi czynsz o 100zł, ale pensja wzrosła więcej, tak samo większe wydatki na życie rekompensuje mi podwyżka w pracy. Zrezygnowałam z części planów podróżniczych, bo przez dość częste delegacje po prostu mi się odwidziało. Odkładam na mieszkanie, ale ceny stoją teraz w miejscu, a nawet lekko spadają, oprocentowanie lokat jest już całkiem sympatyczne - więc nie przejmuję się aż tak inflacją w tym kontekście.



Co chyba ważne, to że mieszkam sama, więc mimo że na jedzenie wydaję więcej niż kilka miesięcy temu, to podwyżka kilkaset zł plus kupony za kolejne kilkaset mi to rekompensują. Z rodziną na utrzymaniu pewnie nie byłoby tak kolorowo.

[skara]

Ja miałam zawodowo chyba najlepszy okres w ciągu ostatniej dekady, więc zarobki mi bardzo wzrosły - kosztem czasu wolnego. Ale podwyżki cen obserwuję wszędzie - najbardziej chyba na stacji benzynowej i w sklepie. Tam zawsze sprawdzam paragon, bo aż mi się wierzyć nie chce, że to nie pomyłka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[effcia82]

No ja najmocniej odczuwam przy codziennych zakupach i opłatach za media zwłaszcza, że moja pensja praktycznie nie rośnie. Na szczęście nie mam na karku kredytu czy dzieci i jestem minimalistką, wg niektórych nawet dziadem.

[Sheloba86]

Z tego co czytam, większość ma podobnie jak ja, czytaj: zdajecie sobie sprawę, że ceny rosną, ale generalnie w wielu przypadkach wypłaty też gdzieś tam rosły i wychodzicie na swoje.


Myślicie, że będzie dramat (jesienią, zimą)?

Ja naprawdę sama nie wiem co o tym myśleć.

Z jednej strony na mnie mocno działają takie artykuły jakich teraz wszędzie pełno, że „pani Basi zostaje 5zł na jedzenie, a pani Asia musia wrócić do rodziców bo jej nie stać na wynajem”.

Z drugiej strony w moim otoczeniu jest podobnie jak piszecie, wiadomo, że człowiek WIDZI że płaci 10zł za coś, co kosztowało 6zł, ale generalnie dalej ludzi wokół mnie stać na życie tak, jak żyli.

Myślicie, że nakręcamy inflację? W sensie, ze skoro cos kosztowało 6zł, a teraz 10zł, ja przewracam oczami, ale dalej kupuję, to sprzedawca za miesiąc spróbuje mi to wcisnąć za 12zł?

[Silje_]

Napisane przez Sheloba86

Z tego co czytam, większość ma podobnie jak ja, czytaj: zdajecie sobie sprawę, że ceny rosną, ale generalnie w wielu przypadkach wypłaty też gdzieś tam rosły i wychodzicie na swoje.


Myślicie, że będzie dramat (jesienią, zimą)?

Ja naprawdę sama nie wiem co o tym myśleć.

Z jednej strony na mnie mocno działają takie artykuły jakich teraz wszędzie pełno, że „pani Basi zostaje 5zł na jedzenie, a pani Asia musia wrócić do rodziców bo jej nie stać na wynajem”.

Z drugiej strony w moim otoczeniu jest podobnie jak piszecie, wiadomo, że człowiek WIDZI że płaci 10zł za coś, co kosztowało 6zł, ale generalnie dalej ludzi wokół mnie stać na życie tak, jak żyli.

Myślicie, że nakręcamy inflację? W sensie, ze skoro cos kosztowało 6zł, a teraz 10zł, ja przewracam oczami, ale dalej kupuję, to sprzedawca za miesiąc spróbuje mi to wcisnąć za 12zł?

Zależy, co rozumiesz przez dramę jesienią i zimą? Moim zdaniem nie ma sensu się nakręcać i zamartwiać, bo to i tak niczego nie zmieni. Można spróbować poprawić zarobki, ograniczyć wydatki i tyle.

[Finlora]

Napisane przez Sheloba86

Z drugiej strony w moim otoczeniu jest podobnie jak piszecie, wiadomo, że człowiek WIDZI że płaci 10zł za coś, co kosztowało 6zł, ale generalnie dalej ludzi wokół mnie stać na życie tak, jak żyli.

Zależy w jakim otoczeniu się obracamy. W moim pensje nie wzrosły albo wzrosły tak minimalnie, że i tak odczuwa się wzrost cen i wydaje się więcej. A jeśli żyjemy na takim samym poziomie jak wcześniej, to dlatego, że mniej odkładamy w ramach oszczędności.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Silje_]

Napisane przez Finlora

Zależy w jakim otoczeniu się obracamy. W moim pensje nie wzrosły bo wzrosły tak minimalnie, że i tak odczuwa się wzrost cen i wydaje się więcej. A jeśli żyjemy na takim samym poziomie jak wcześniej, to dlatego, że mniej odkładamy w ramach oszczędności.

U mnie tak samo. Od października mam dostać podwyżkę 4%, a inflacja to kilkanaście, więc na pewno nie wyjdę na to samo. Żyję względnie na tym samym poziomie, bo żyję bez szaleństw, a na szczęście na jedzenie, paliwo i tygodniowe wakacje raz w roku jeszcze mi starcza.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Ja w marcu zmieniłam pracę na lepiej płatną o 40% więc przez to jakoś nie odczułam bardzo tych podwyżek, bo i tak mam dużo więcej kasy nic przed inflacja pracujac w starej pracy.
Do tego wtedy wydawałam 500 zł miesięcznie na benzyne, teraz tankuje raz na 2 miesiące za 150.
Gdybym pracowała dalej w starej pracy plus miała tankować za 700 zł miesięcznie to bym się chyba zapłakała.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[skara]

Napisane przez Sheloba86

Myślicie, że nakręcamy inflację? W sensie, ze skoro cos kosztowało 6zł, a teraz 10zł, ja przewracam oczami, ale dalej kupuję, to sprzedawca za miesiąc spróbuje mi to wcisnąć za 12zł?

Myślę, że to nie do końca tak z tym nakręcaniem inflacji. W przypadku handlu podnoszą ceny, bo im podniesiono ceny. W usługach owszem podnosi się bardziej uznaniowo, ale to też nie jest spirala bez końca. Wzrasta cena prądu, benzyny, jedzenia, więc taka fryzjerka też musi podnieść by wyjść na swoje. Pewnie mogłaby podnieść mniej, ale każdy próbuje sobie jakoś radzić i ich za to nie winię. Zawsze mogę nie skorzystać.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[08c7cbc1c0d531be9e51934d16bbb4732386b516_63def18200ca5]

Napisane przez pempek

Dużo Ci spadły zarobki w wyniku PŁ?

Blisko 2 tys. netto.

Teraz w lipcu byłam zszokowana, bo sądziłam, że będzie chociaż nieco lepiej - w końcu coś tam mieli poprawić, ale dostałam tak mało jak od 3 lat nie. Mimo że 2 lata temu zmieniłam pracę na 30% lepiej płatną.

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

U mnie oczekiwanie jest takie, że te kompetencje będą ci rosły. Czyli musisz inwestować bezpłatny wolny czas na doszkalanie się, zdobywanie uprawnień, robienie certyfikatów. I potem jak dostajesz +6% (cała podwyżka na rok) to niedobrze się robi. Zmuszają ludzi do zmiany pracy.

[Milagros_90]

Napisane przez Finlora

Zależy w jakim otoczeniu się obracamy. W moim pensje nie wzrosły albo wzrosły tak minimalnie, że i tak odczuwa się wzrost cen i wydaje się więcej. A jeśli żyjemy na takim samym poziomie jak wcześniej, to dlatego, że mniej odkładamy w ramach oszczędności.

U mnie tak samo, zwłaszcza z tą kwestią oszczędzania

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[VI4]

Napisane przez Milagros_90

U mnie tak samo, zwłaszcza z tą kwestią oszczędzania

To samo - żyję podobnie jak wcześniej (acz dużo mniej wydaję na perfumy - w sumie nie z powodu kryzysu), ale z odkładaniem słabo - to co chciałabym odłożyć, finalnie idzie - na życie:/

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Pani_Robot

Byłam dzisiaj u weterynarza. Badanie krwi, badanie moczu, 390zł Kosmos.
Rok temu wycięcie śledziony kosztowało 1200zł, teraz pewnie ze 2tys.

Wszystko drożeje. Czynsz, prąd, zusy, leki wet (!).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kaledonia]

Zauważyłam wzmożony ruch poszukujących pracy na grupie polonijnej na fb. Ucieczki z Polski masowe można już to śmiało pisać i to ludzi młodych.
Ceny mocno poszły tu też w górę, nie idzie za tym płaca. Dobrze, że w bloku mieszkam, bo znajomi mają takie rachunki za prąd w domach, że masakra.
Leki niektóre są słabo dostępne w całej Europie, ja swoich szukam online, bo nie chcę zamienników. Ich cena poszła w górę o 50%.

Znajomi Norwegowie posprzedawali motocykle i część pozbyła się drugiego auta w rodzinie. Sporo osób przesiadło się do autobusu.

[Pusheen_]

Napisane przez kaledonia

Zauważyłam wzmożony ruch poszukujących pracy na grupie polonijnej na fb. Ucieczki z Polski masowe można już to śmiało pisać i to ludzi młodych.

Ceny mocno poszły tu też w górę, nie idzie za tym płaca. Dobrze, że w bloku mieszkam, bo znajomi mają takie rachunki za prąd w domach, że masakra.

Leki niektóre są słabo dostępne w całej Europie, ja swoich szukam online, bo nie chcę zamienników. Ich cena poszła w górę o 50%.



Znajomi Norwegowie posprzedawali motocykle i część pozbyła się drugiego auta w rodzinie. Sporo osób przesiadło się do autobusu.

Cholera. Twój post powinien służyć tym, którzy narzekają, że w PL to zawsze najgorzej, a inne, bogatsze europejskie kraje nie odczuwają tego w takim stopniu jak my.

A tutaj taki przykład bogatej Skandynawii...

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[kaledonia]

Napisane przez Pusheen_

Cholera. Twój post powinien służyć tym, którzy narzekają, że w PL to zawsze najgorzej, a inne, bogatsze europejskie kraje nie odczuwają tego w takim stopniu jak my.

A tutaj taki przykład bogatej Skandynawii...

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Pewnie zależy od środowiska i zarobków.

Na forach ludzie się prześcigają w pomysłach jak ograniczyć wydatki na jedzenie, podpowiadają tańsze alternatywy dla dotychczas kupowanych drogich kosmetyków. Nie da się tego nie zauważyć.
Ceny w sasiadującej Szwecji też ostro poszły w górę. Byliśmy miesiąc temu na zakupach i jest tam teraz bardzo drogo, nieliczne rzeczy jak papierosy i alkohol są nadal opłacalne do przywiezienia, ale my akurat nie po to jechaliśmy.