"Eko" - mój styl życia :) - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zamknięte > Fora sponsorowane > Ecobeauty z Oriflame

Notka

Ecobeauty z Oriflame Pragniesz wygrać piękny zestaw ekologicznych kosmetyków? Załóż swój "mini blog" i pokaż w jaki sposób Ty reprezentujesz trend - "Bycie Eko jest w modzie!". Zapraszamy do zabawy!
Wygraj zestaw ekologicznych kosmetyków
i sesję w magazynie uroda!

 
 
Narzędzia
Stary 2012-03-16, 21:11   #1
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge

"Eko" - mój styl życia :)


Bycie eko jest w modzie?!

To dla mnie bardzo dobra wiadomość mam nadzieję, że będzie to moda obowiązująca nie na sezon lecz na lata. Mam na imię Luiza, mam 27 lat i w mini blogu przedstawię Wam swoją ekologiczną aktywność mającą na celu stworzenie symbiozy z Planetą . Króciutkim tytułem wstępu, moja przygoda z ekologią zaczęła się już w liceum, kiedy to na lekcjach geografii rozbudziłam swoją świadomość o wpływie człowieka na destrukcję środowiska. Z roku na rok ta wiedza jest coraz pełniejsza dzięki czemu mogę ją lepiej wykorzystywać. Po LO udałam się na Uniwersytet gdzie kończyłam filozofię i tam wyniuchałam cudowną specjalizację jaką jest bioetyka, w której kierunku pisałam pracę magisterską. W tym miejscu będę próbowała przedstawić Wam swoje pomysły na eko aktywności oraz swoją wiedzę na temat ekologii i chronienia Ziemi.

Chciałabym, żeby nie było nudno więc w rytm „earth songa” Michaela Jacksona zaczynamy zabawę .

Pierwsze wpisy będą telegraficznym skrótem tego co będę Wam prezentowała, każde kolejne będą dotyczyły danych punktów – mam nadzieję, że Was nie zanudzę

Punkt numer 1 – segregowanie śmieci.

Jest to temat znany większości osób, jednak nie jest on tak wdzięczny jak inne aspekty dbania o ziemię więc będzie króciutko. Daleko nam do Norwegii jeżeli chodzi o odpady i ich wykorzystywanie, niestety (tutaj więcej na ten temat ). Niektórzy są zbyt leniwi, żeby podnieść statystyki, ja mam tę wygodę, że mieszkając w domu jednorodzinnym mogłam wybrać firmę odbierającą odpady. Dostaję raz w miesiącu woreczki, róznokolorowe na szkło, plastik, metal i papier oraz oddzielny do odpadów bytowych. Przez miesiąc zbiera się tego naprawdę dużo, także moim zdaniem warto jak najbardziej.

Punkt numer 2 – obsługa sprzętów elektrycznych

Podobnie jak przy segregacji śmieci – wyciąganie ładowarki z kontaktu traktujemy jako maksimum naszego zaangażowania w ratowanie np. tonące Malediwy (sprawa została nagłośniona w jednym z odcinków programu S.O.S dla świata – jeżeli jednak ktoś przegapił podaję linka). Argument o tym, że jakieś państwo jest zatapiane do niektórych nie dociera, słyszymy „a co mnie to? Ja mieszkam w Polsce? Nas nic nie zatapia” no więc jest argument, który działa na każdego, oszczędzając energie – oszczędzamy też własne pieniążki, na czym to polega. Jest wiele rzeczy, które możemy robić, które może jako aktywność 1 osoby niewiele dają ale już w skali globalnej da się zrobić więcej – to tak jak z 1% podatku, sam w sobie 1% nic nie daje ale jak się uzbiera kilka osób to już jest tego więcej. Podobnie jest z tą zaoszczędzoną energią. Energooszczędne żarówki, nie korzystanie z opcji „uśpienia” sprzętu, wyłączanie sprzętów z kontaktu kiedy się z nich nie korzysta, używanie programów eko (oszczędzających wodę i energię) w pralkach, zmywarkach itp. Nie zostawianie zapalonego światła w pomieszczeniu w którym się nie przebywa, używanie urządzeń zmniejszających siłę przepływającego prądu.

Punkt numer 3 – oszczędzanie wody oraz oszczędzanie wody poziom hard
Z oszczędzaniem wody jest podobnie jak z oszczędzaniem energii – opłaca się nam także dlaczego tego nie robić? Są różne poziomy oszczędzania wody zależne od tego na co może sobie ktoś pozwolić. Np. ja na chwilę obecną jestem na tym podstawowym to jest zakręcanie wody przy myciu zębów a nie wgapianie się w wodospad wody spływającej prosto do ścieków, prysznicowanie się zamiast długich posiadówek w głębokiej wodzie w wannie itp. Chciałabym kiedyś móc pozwolić sobie na poziom hard, ale to dopiero jak dorobię się własnego domu. Chodzi o to, że można stworzyć sobie 2 obiegi wody, polega to na tym, że woda z kąpieli bądź prysznica jest potem uzyskiwana do spłukiwania w wc. Podobne zadanie (mogące zaoszczędzić nawet do 50% wody pitnej) jest zainstalowanie studzienek/pojemników do odzyskiwania wody deszczowej, którą można używać zarówno w celu wymienionym powyżej ale także do podlewania ogródka. Tutaj artykuły na ten temat: http://spec.pl/dom-i-ogrod/ogrod/jak...tac-deszczowke, http://regiodom.pl/portal/instalacje...ody-deszczowej


Punkt numer 4 – ale to już niezależne ode mnie, nie jeżdżę samochodem korzystam z roweru i komunikacji miejskiej.

Znany jest pewnie wszystkim dzień bez samochodu, fajnie, że powstają coraz nowsze pomysły na to aby jak najbardziej odciążyć atmosferę ze spalin jednak pochwalam to święto jak najbardziej. Można jeździć komunikacją miejską za darmo i porzucenie samochodu na ten 1 dzień na pewno nie jest tragedią. Ostatnio zainspirowałam swoją drugą, lekko nadgryzioną połówkę do wyciągnięcia roweru – na pewno będzie miał więcej korzyści niż z jeżdżenia samochodem – taką mam nadzieję oczywiście. UWAGA: mówię oczywiście nie o totalnym porzuceniu samochodu bo są sytuacje, które wymagają takiego przemieszczania się jednak są osoby, które nawet do sklepu po bułki wsiadają w samochód zamiast przespacerować się te 15-20 minut.

moja czerwona strzała
czerwonastrzała.jpg
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-16, 21:36   #2
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Punkt numer 5 – torebki w stylu eko
Furgające reklamówki, które starsze panie używają jako nakrycie głowy przed deszczem odchodzą do lamusa, całe szczęście ani to modne, ani wygodne, dwa kroki i torebka traciła uszy albo dno. Słomiane koszyki, plecione torby są genialnym rozwiązaniem nie tylko na zakupy, ale także na piknik czy noszenie książek do biblioteki. Wybór takich torebek jest ogromny co więcej możemy poszaleć i sami tworzyć wzory, jakie nam akurat w duszy grają.
Rekordy popularności w sieci bije ostatnio ten wzór:
źródło: blog infashion.

Dochodzimy teraz do punktów, które dla niektórych nie są aż tak oczywiste, na nich skupię się najbardziej bo wiedza na ten temat nie jest przeze mnie jeszcze do końca wyczerpana, codziennie się coś dzieje w tym kierunku więc codziennie można coś nowego dodać do tematu.

Punkt numer 6 – żywność
Absolutnym pewniakiem jest dla mnie to, że nie da się nikomu, absolutnie nikomu przekonać 100% ludności do diety wegańskiej bądź wegetariańskiej. Sama jestem semiwegetarianką i wiem, że z niektórych rzeczy po prostu ciężko jest zrezygnować – także ze względów zdrowotnych. Abstrahując więc od siania paniki i wmawiania wszystkim, że nie powinni jeść mięsa ja o coś innego zaapeluję – zmieńcie źródło zakupywania mięsa. Zwierzęta w hodowlach przemysłowych traktowane są bestialsko – są straszone warunkami, w których przyszło im żyć (światłem i temperaturą), są sztucznie tuczone, trzymane w zatłoczonych klatkach/kojcach – praktycznie nie żyją, są wyłącznie maszynkami do robienia mięsa. Powiecie, że mięso ekologiczne jest drogie i nie obchodzi Was los świni czy krowy bo przecież hipokryzją byłoby zrezygnowanie z mięsa w imię dobra zwierząt na świecie – jednak tutaj też jest argument do niezabijania zwierząt, zdrowie! Owszem jednorazowo jest to wydatek dużo wyższy niż kupowanie zwykłego mięsa czy jajek. Jednak zdrowsi nie wydajemy pieniędzy na leki, sztuczne suplementy, witaminy w chemicznych kapsułkach, które nasz organizm słabo przyswaja. Skoro nie mamy problemu z wydaniem oszczędności na samochód, nowe meble, ciuchy, fryzjera dlaczego nie zainwestujemy w siebie i własne zdrowie? Dla kobiet mam jeszcze lepszy argument zmiana żywienia wpływa zbawiennie na sylwetkę żadna drakońska dieta po prostu lepszy dobór składników. Pozwólcie, że zademonstruję swoją przemianę.

żeby zbytnio nie czarować przejdę do sedna
metamorfoza.jpg

Moje przytycie spowodowane było chorobą tarczycy, 11 kilo w ciągu niecałego miesiąca, oczywiście operacja i leczenie. Od mniej więcej września ubiegłego roku zmieniłam styl życia na zdrowszy, więcej się ruszam ale także zmieniłam żywienie, jem ryby (tylko nie hodowlane a dzikie, złowione) – mam ten plus, że tata większość dostarcza mi z Norwegii (własnoręcznie złowione) ale także mam dobrze zaopatrzony sklep, który ma ryby złowione (i hodowlane oczywiście też ale tych nie biorę pod uwagę gdyż zarówno agresywne połowy, sztuczna hodowla czy sztuczne tworzenie ławic są szkodliwe dla środowiska – nie wspieram takich działań) wybieram np. dziko żyjącego łososia z Alaski (ten Norweski jest hodowlany na podobnej zasadzie jak karpie na święta, nie ma żadnych składników odżywczych, które powinien mieć łosoś, zresztą Norwegowie mają dla nich zupełnie inną nazwę niż na typowego, dzikiego łososia) zaopatruje się tam także w mięso wspierające humanitarny chów, transport i ubój. Także jak najbardziej polecam znaleźć dobre źródło składników. Chcecie dowodów? Zróbcie sobie badania krwi i po 3 miesiącach spożywania takiego pożywienia skontrolujcie je znowu, będziecie mocno zaskoczeni ich poprawą, ja byłam w totalnym szoku jak zobaczyłam swoje. Co więcej dlaczego nie wspierać lokalnego przemysłu? Znane jest powiedzenie dobre bo Polskie, czas to udowodnić Ponadto chyba lepsze mieć świadomość, że świnkę, którą właśnie się zjada wyhodowano na zielonej trawce, mogła się potaplać w błotku i pocieszyć trochę życiem a nie siedziała w stęchłym budynku gospodarczym z niemożliwością położenia się.
to tylko zarys tematu hodowli przemysłowej po więcej odsyłam do książek znanego, kontrowersyjnego bioetyka Petera Singera.
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-16 o 21:38
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-16, 22:31   #3
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Punkt numer 7 – używanie kosmetyków cruelty free
W XXI wieku mało osób ma świadomość tego, że znane z filmów bądź opowieści z zamierzchłych czasów eksperymenty na zwierzętach nadal się odbywają. Scenariusz zazwyczaj jest ten sam, myszki, króliczki ba nawet kotki i inne domowe puchacze poddawane są seriom bolesnych zabiegów. Z racji tego, że drastyczne opisy raczej odpychają niż zachęcają daruje je sobie, wujek google po wpisaniu hasła eksperymenty na zwierzętach wszystko nam pokaże. Jest to o tyle smutne, że eksperymenty na zwierzętach akurat w branży kosmetycznej czy spożywczej można spokojnie zastąpić.


Całe szczęście nie trzeba się oglądać na wielkie molochy kosmetyczne i spokojnie można wybrać coś dla siebie z firm wspierających prawa nie tylko zwierząt ale też człowieka (sprawiedliwy handel). Całą wiedzę o kosmetykach cruelty free możecie zaczerpnąć na wątku temu poświęconemu odsyłam do wspaniałych dziewczyn, które zawsze wiedzą co w trawie piszczy, np. tu

O swoich perełkach opowiem Wam w dalszych wpisach na blogu.

Punkt numer 8 – unikanie rzeczy made in China
Jak to wielki prorok mawiał koniec świata nastąpi wtedy kiedy Chińczyk będzie poił swojego konia w Wiśle , nie wiem czy owy koń by przeżył ten zabieg ale wiadomo o co chodzi . Chiny są pełne malutkich zdolnych człowieczków (absolutnie nie jestem rasistką ), którzy potrafią skopiować DOSŁOWNIE wszystko. Ostatnio w statystykach najlepiej sprzedanych win królują właśnie Chiny, nie tam żadna Francja . Okazuje się, że zalewają oni nas masą produktów, niekoniecznie najlepszej jakości. Już pomijam kwestię traktowania praw człowieka bo w wielu reportażach Ci ludzie cieszyli się, że w ogóle mają jakąś pracę i dzięki temu mają pieniądze na jako takie życie. Głównym problemem jest to, że Chińczycy jako naród wielce oszczędny potrafi zrobić coś z niczego i to dokładnie te „nic” mam na myśli. Ostatnio jakimś cudem trafiłam na dokument gdzie pokazano co sprytni Chińczycy wplatają w ubrania aby tworzyć je niższym kosztem – jest to plastik (roztapiany z którego potem tworzona jest nić) – nie dziwi więc fakt coraz to nowszych doniesień o uczuleniach czy nawet poparzeniach skóry. Plastik to nic, chemia z której tworzone są barwniki, aluminium to prawdziwa plaga w produktach made in China. Dotyczy to nie tylko ciuchów ale także np. zabawek dla dzieci. Powiecie na pewno, że nie wszystkie rzeczy są wątpliwej jakości albo, że wiele firm (głównie sieciówek) szyje w Chinach – macie rację dlatego ja aby nie popaść w hipokryzję owszem kupuję rzeczy patrząc na metkę (mam wiele rzeczy z Turcji, Indii czy nawet Polski) a te made in China wygrzebuje głównie w sklepach second hand – recykling ubraniowy to też jest to co lubię, nie zwiększam popytu, wykorzystuję to co jest. W późniejszych wpisach mogę Wam pokazać kilka smaczków, które upolowałam właśnie w „grzebalcach” oszczędzając kupę kasy i wykorzystując swoją niespożytą energię na polowanie – to cudowny sposób na odstresowanie się a także na ubranie się w dobie czasów, które nastały tj. „każdy ubiera się tak samo”.

Punkt numer 9 – nie jesteśmy sami na świecie, pamiętaj o tym

Świat to nie tylko człowiek, który jest przekonany, że wszystko mu się należy, to, że to właśnie my jesteśmy gatunkiem naczelnym zobowiązuje nas jeszcze bardziej do dbania o świat, który nas otacza. Brzmi patetycznie? Możliwe, jednak chyba mam rację? Nie sądzicie? Zapytacie pewnie do czego zmierzam a więc zmierzam do tego aby przygarniać zwierzątka ze schronisk, dokarmiać czy też udostępniać schronienia zwierzętom bezdomnym czy też dbać o przyrodę w której egzystujemy. Wkurza mnie to, że w lesie przy którym mieszkam zawsze jest pełno butelek i śmieci, nie wiem jaki to problem, żeby każdy sprzątał po sobie (nie wspomnę już o tworzeniu dzikich wysypisk). Wkurza mnie to, że ludzie biorą do domu zwierzaka po czym bez mrugnięcia okiem skazują go na śmierć.
Swoje adopcyjne pociechy też pokażę Wam później, trzeba dozować informacje.

Kolejne wpisy będą przeznaczone losowym aspektom zaznaczonym powyżej. Musicie pamiętać, że to co napisałam wyżej jest tylko garstką informacji dotyczących stylu eko, ale sądzę, że jako tło wystarczy. Zapraszam do podążania za mną jak za białym króliczkiem.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-16, 23:01   #4
eluśka87
Zakorzenienie
 
Avatar eluśka87
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 3 317
GG do eluśka87
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Bardzo fajny wątek Powodzenia
__________________
Dla Ciebie moje serce bije tak jak kiedyś Twoje dla mnie bić zaczęło...
PAWEŁEK
12.04.2013 R.
eluśka87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-17, 14:01   #5
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Witam wiosennie, byliście już na spacerku? Ja tak! w lesie, 2 godziny podziwiałam żaby wiecie, że już się obudziły, cudownie patrzeć na całe legiony wykopujące się z ziemi i skaczące w jednym kierunku, patrzcie ile żaba może dać radości człowiekowi.


fotki są z wypadu do lasu, który znajduję się blisko miejsca gdzie wynajmuję mieszkanie


Zaznaczyć chcę, że kolejne moje wpisy będą dotyczyły wymienionych punktów jednak nie chcę trzymać się jakiegokolwiek porządku czy planu, będę mixowała, żebyście za szybko się ode mnie niewymixowali . Chciałabym abyście mieli świadomość, że piszę tego minibloga nie tylko dla nagrody tylko jest to fajna zabawa mająca na celu zareklamowanie np. używania kosmetyków cruelty free, tudzież wybierania żywności, która chroni podstawowe prawa zwierząt - jeżeli namówię tym mini blogiem chociaż jedną osobę to będzie ogromny sukces (Chociaż siła mojej perswazji lepiej działa w realu niż w necie) . Wspomnieć też chcę, że aby nie być posądzona o jakieś „lizusostwo” w swoich perełkach kosmetykowych pomijam kosmetyki firmy Oriflame (będzie to zabieg celowy, jeżeli będzie coś wspomniane będzie to marginalne) – należy jednak wspomnieć, że firma ta nie testuje na zwierzętach, używa naturalnych składników co więcej wprowadziła linię kosmetyków dla których i ja to piszę i Wy to czytacie.

So let’s go!

Na początek – perełka numer 1 kosmetyków CRUELTY FREE
Są takie aspekty naszego ciała, które po zimie nie zachęcają do odkrywania, eksponowania i pokazywania. Z racji tego, że z powodu choroby dużo przytyłam a teraz dzięki zmianie żywienia i stylu życia straciłam te nadmierne kilogramy na ciele pojawił się znany większości kobiet pan C – zwany panem pomarańczowa skórka. Byłam zrozpaczona do tego stopnia, że używałam już praktycznie wszystkiego, kilogramy specyfików wcierałam w skórę, wklepywałam, wszczypywałam, po prostu znęcałam się sama nad sobą . Na ratunek przyszła polska firma, wspierająca rynek cruelty free – Ziaja (produkty zostały mi polecone na wizażowym wątku o bezpiecznych firmach nietestowanych na zwierzętach, który reklamowałam już wcześniej).
Jak już mówiłam używałam tony kosmetyków – jedne paliły ogniem piekielnym (zadek to normalnie jakby się na patelni położyło) drugie mroziły – znacie to?, efekty temperaturowe mocne te w walce z panem C – mizerne.

Seria ziaja rebuild (tzw. czarna seria - z powodu koloru opakowania) działa już po kilku dniach używania (w zależności jaki stopień zaawansowania i wtajemniczenia mamy).


Jestem dzisiaj po 2 tygodniu systematycznego stosowania i jestem zaskoczona!!! Mój stopień wtajemniczenia to co najmniej sekta wyznawców pana C – uda i pośladki (na reszcie ciała dzięki Bogu a raczej o dzięki tłuszczu, że żeś tam równo się rozłożył – spokój) pokryte zarówno pomarańczą jak i rozstępami. Efekty po 14dniowym teście – zdecydowanie mniejszy cellulit (nie jest to jeszcze efekt jak po photoshopie ale zdecydowanie lepiej), gdybym miała ocenić to statystycznie to przód ud cellulit usunięty o ok. 60%, tył gorzej bo pan C rozgościł się tam solidnie – o jakieś 20% mniejszy, co warte podkreślenia spłycone zostały rozstępy, na które rzadko działają kosmetyki. Odczucia – kosmetyk jest lekko orzeźwiający (zwłaszcza stosowany po peelingu) jednak nie można go nazwać mrożącym (jak w przypadku eveline – chociaż ich kosmetyki też mogę polecić, btw. Eveline to także firma NIE TESTUJĄCA NA ZWIERZĘTACH, w przypadku serum rozgrzewającego – możemy się lekko podgrzać a nawet bardzo, ja czułam się jak w kociołku u tubylców, zielony chłodzący mroził do tego stopnia, że wkładałam dresy, wełniane skarpety i chowałam się pod kołdrę jak można zgadnąć, nie pomagało ), zapach – ziołowy, delikatny. Minus – mała wydajność, pojemniczki są bardzo małe bo serum (stosuję rano) ma 150ml, masło (stosuję na noc) – 200ml. Przy regularnym stosowaniu i nie oszczędzaniu sobie specyfiku starcza mi na 2 tygodnie. Ale moim zdaniem warto zainwestować. Ja już kocham te kosmetyki. Wiem, że ceny są różne, ale podam orientacyjnie ja za serum i masło zapłaciłam w sumie 30 złotych. Ceny więc nie różnią się zbytnio od cen kosmetyków wspierających testowanie zwierząt, po co więc je finansować skoro kosmetyki naturalne działają o niebo lepiej?
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-17 o 14:03
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-17, 14:28   #6
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Wiosennie, lekko nie chce nam się jeść niczego ciężkiego, więc może...

Pomysł na szybki obiad?

Marna ze mnie kucharka, nie zachęcę Was do gotowania bardziej niż Gordon Ramsey ale spróbuję
Jak już wspomniałam wcześniej jestem semiwegetarianką więc w moim żywieniu pojawiają się ryby (dopuszczane są także ptaki – w sensie drób oczywiście nie, że coś innego ; jednak unikam jak najbardziej). Kiedy jestem sama i np. nie chce mi się stać przy garach (sami wiecie, że dla jednej osoby to nie ma sensu się tłuc i gimnastykować w kuchni, zwłaszcza, że mam dwie lewe ręce) to robię sałatkę i robię rybę na parze bądź piekę w folii w piekarniku. Czas trwania powstawania takiego obiadu wynosi maxymalnie 20 minut. W trakcie kiedy wstawiamy rybkę do piekarnika można zabrać się za krojenie warzyw na sałatkę.


Sałatka przedstawiona wyżej to nic innego jak kapusta pekińska, pomidor, odrobina mozarelli oraz ogórek kiszony w ilości śladowej (tak dla smaku) + oliwa z oliwek. Ryba – pieczona w piekarniku w folii, prezent od taty z Norwegii, szczerze mówiąc nie znam się na gatunkach więc nie mam zielonego pojęcia co to jest, fakt faktem, że smakowało pysznie. Wspomniałam już, że kiepska jestem w gotowaniu i to jest właśnie patent dla osób, które jak ja są lewe w kuchni i nie umieją nic zrobić bo obiad robi się sam. Rybę posypuje się przyprawami (są dostępne eko w sklepach ze zdrową żywnością) owija w folię i wstawia na max 20 minut do piekarnika (zależy zresztą od ryby, ta tyle siedziała ale jak już mówiłam nie mam zielonego pojęcia co to za ryba ), sałatka też bez potrzebnej filozofii, wszystko ciachamy wsypujemy do miseczki mieszamy i Voilà! proste? Proste! Smaczne? Pyszne!

Obiad dla większej ilości osób? Także rybka, także prosta w przygotowaniu z warzywkami na parze. Garnki na parze są na tyle wygodne, że wstawiamy i nie musimy pilnować, nastawiamy sobie zegarek co by o dobrej porze wyłączyć dopływ gazu czy prądu.


Jedyne co musimy zrobić to wziąć warzywka (ja na ogół kupuję marchewkę i buraka) teraz zacznie się sezon to będzie można poszaleć z czymś innym, obieram, myję, kroję w talarki i wstawiam do garnka na parę. Po 40 minutach dokładam rybkę (w przypadku dorsza po 50). Jeżeli ktoś uważa, że potrawy gotowane na parze są bez smaku mogą sobie je dowolnie doprawiać.

szacowany efekt finalny:
tołpyga.jpg

na górze fotki z przygotowywania dzisiejszego obiadu (halibut i dorsz), efekt finalny sprzed kilku dni (na talerzu tołpyga)

jeżeli ktoś nie posiada sokowirówki, blendera i tym podobnych może popijać taki obiadek sokami maurera


ja akurat znalazłam brzoskwinię z jabłkiem, nie byłam przekonana bo ogólnie wolę takie soki w nieprzezroczystych opakowaniach gdyż przeraża mnie muł i brudki ale sok pyszny

Czuję się w obowiązku wytłumaczenia Wam dlaczego tak zakochana w zwierzętach i ekologii osoba spożywa ryby, przecież to wciąż zwierzaczki. Jestem po operacji wycięcia tarczycy, w mojej diecie potrzebny jest jod dlatego też moja dieta bogata jest w ryby morskie i owoce morza takie jak małże czy krewetki, owszem jod można pozyskać też w inny sposób jednak w moim przypadku nigdy go za mało a ryby mają go najwięcej i nie jest ten jod w nie wtłaczany sztucznie. Staram się jednak jak wspomniałam na wstępie nie wspierać bestialskich połowów czy hodowli przemysłowej, wiadomo, że czasem możemy się poślizgnąć gdyż sprzedawcy często okłamują swoich klientów. Ja mam tę wygodę, że np. krewetki i ryby przywozi mi tata z Norwegii, w momencie kiedy mi produktów zabraknie mam sprawdzone źródło gdzie mogę uzupełnić zaopatrzenie: ryby, nabiał, jajka „0”, przyprawy, warzywa etc. Niektórzy uznają to za zbędny wysiłek aby szukać dobrych produktów, skoro sklep mają pod samym nosem, zapewniam Was jednak, że takie produkty jakościowo są zupełnie inne, smakowo także można z zamkniętymi oczami po jednym kęsie poznać rybę hodowlaną od ryby żyjącej dziko, czy warzywa, które rosną bez zbędnej chemii. To jest wysiłek, który naprawdę owocuje, na lata .
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-17 o 16:39
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-17, 16:11   #7
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Zwierzęta – wdzięczny temat, czy aby na pewno? Coraz częściej docierają do nas informacje na temat bestialsko pobitych zwierząt, haniebnych zaniedbań czy nawet zabijania. Nie muszę Wam pewnie o tym pisać bo jest tego bardzo dużo a zdjęcia są tak drastyczne, że człowiek nie wie czy ma płakać czy unikać takich „atrakcji”. Skupię się więc na tych pozytywach. Moja mama zawsze mawia „jest dużo złych ludzi ale jest też bardzo dużo ludzi dobrych” i może wyjątkowo doceńmy w końcu tych dobrych. Na samym początku jako wprowadzenie do tematu przedstawię Wam 3 istoty, które zmieniły moje życie i wiele mnie nauczyły.

Historia mojej ulicznej znajdy numer 1

Moja miłość do zwierząt jest od zawsze, chyba tylko z dnia na dzień coraz bardziej się umacnia. W dzieciństwie miałam świnkę morską – Felę, chodziła za nogami, każdy mówił, że jest tresowana, wcinała paprotki aaaa i lubiła koniczynkę , był pan mysz – Leon (biały) chodził po obramowaniu akwarium, miał schodki, lubił siedzieć sobie na moim ramieniu. W wieku 12 lat jednak dorobiłam się psa, a raczej rodzice dali się „urobić” na psa .


Po powrocie z Kolonii mój tata oświadczył mi, że na pewnej ulicy oszczeniła się bezdomna sunia i że trzeba by było zaopiekować się szczeniakami, gdyż dzieci się nimi bawiły i nie wszystkie wychodziły z tego żywe . Kiedy zobaczyliśmy potworki nie było już odwrotu, to tata wybierał szczeniaka dla nas do domu, padło na brązowego, który miał najwięcej fałdek na pyszczku (tata stwierdził, że będzie podobny do boksera zawsze przy rodzinnych spędach opowiadaliśmy to jako anegdotkę). Rodman zabrany został bardzo wcześnie (baliśmy się po prostu czy dzieci jakoś się nim nie zajmą, część z pozostałych też znalazła dom), miał 3 tygodnie, karmiony był butelką. Kiedy trochę podrósł okazało się, że jest bardzo mądrym psem i nie mówię tego dlatego, że był mój. Po prostu przejawiał bardzo wiele ludzkich cech, odrabiał ze mną matematykę, strzelał ze mną numerki w lotka, nawet śpiewał kiedy grałam na flecie. Kiedy Rodman miał 2 lata w naszym domu pojawiła się Ola (o niej później), kotka. Na całe szczęście Rodman nie miał z nią problemów, lubili się, spali razem. Jeszcze zanim Ola przyjechała Rodman spędził najlepsze wakacje w swoim życiu, w Ciechanowcu. Szalał, skakał, kąpał się (chociaż nie bardzo to lubił, ja z dwa razy go wrzuciłam ze sobą do rzeki – no jakoś nie przejawiał zainteresowania wodą, bardziej piaskiem więc dawałam mu spokój). Rodek z racji tego, że był niziutki miał kompleks niższości i nie lubił dużych psów. Na jego nieszczęście (chociaż nie było tak źle, potem zobaczył, że nie taki diabeł straszny) w naszym domu 4 lata po narodzinach Rodmanka pojawił się Rex (o nim też później) potężne bydle, z którym jakoś Rodek musiał się dogadać. Ponad rok od pojawienia się Rexa rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę i wylądowaliśmy w domu z ogródkiem ku ucieszy psów. Rodek dożył 12 lat, w styczniu 2010 roku zaczął dużo spać i mieć gorszy apetyt, weterynarze na początku nie wiedzieli co mu jest, dostawał kroplówki i leki przeciwzapalne, badania nadal trwały ale pies poczuł się lepiej. Odzyskał drugą młodość. Zakopywał się w kołdrze (to było jego ulubione hobby), podkradał skarpety, biegał po podwórku jak szaleniec. Myślałam, że będzie lepiej niestety. Diagnoza po usg jamy brzusznej była straszna – guz śledziony z przerzutami na wątrobę (okazało się, że na to samo zmarła sunia – mama Rodmanka). Rodman został uśpiony 22.02.2010 r. po niespełna dwumiesięcznej walce, zostawiając i mnie i swojego kompana Rexa. Mimo, że minęły dwa lata, nadal boli.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-03-17, 18:14   #8
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Zrób to sam! Czyli domowe spa w domowym zaciszu.

Jest wiele przepisów na maski i peelingi. Jest ogromny wybór na rynku, jednak fun związany z przyrządzaniem, zmywaniem i sprzątaniem jest nie do przeczenienia. Jak ktoś lubi się zdrowo pobabrać to zapraszam.

Mój ulubiony peeling kawowy znany wszystkim (także na wizażu była kiedyś o nim notka). Każdy ma swój przepis, ja robię tak, że mieszam cynamon z oliwą z oliwek dopiero wtedy dodaję fusy z kawy i znowu oliwę. Wszystko mieszam po czym nakładam na strategiczne części ciała, staram się trzymać dłużej na sobie niż typowy peeling, po czym zmywam go z siebie, zabawa przednia .

mój specyfik po przygotowaniu wygląda tak
konsystencja.jpg
nakładając możemy zwrócić uwagę (nie widać tego na fotce) że dominuje kolor cynamonu wyglądamy jak upiory z błota
upiór.jpg
jak mówi stare dobre powiedzenie chcesz być piękna cierp!!!
nogi.jpg
ale absolutnie ten peeling można zaliczyć do mega przyjemności
askórze.jpg
"kosmetyk szybko wysycha na skórze i się kruszy
samo nakładanie też trochę "fajda" przestrzeń
17032012306.jpg

pustepudelko.jpg

ale za to jaka potem cudowna jest skórka

Pan C. lubi czekoladę? Tak! Ta nakładana na skórę lubi bardzo jego on już ją mniej bo znika Zamiast peelingu kawowego możemy używać czekoladowego. Mieszamy dwie łyżki cukru (trzcinowego ofc ), łyżkę kakao, łyżkę miodu oraz odrobinę mleka, wmasowujemy to w ciało po czym zmywamy. Zapach nieziemski, zabawa najlepsza na świecie.

Dla osób, które nie lubią drobinek polecam maskę, mieszamy kilka łyżek kakao, kilka łyżek kawy z cynamonem, to wszystko łączymy z balsamem do ciała (jakimś zwykłym bezzapachowym) aż uzyskamy jednolitą konsystencję. Wsmarowujemy w uda, brzuch, pośladki, owijamy się folią (może być spożywcza, może być taka do pakowania paczek byleby to była folia ) oraz wskakujemy w leginsy, dresy cokolwiek i pod kołdrę. W cieple kosmetyk ma lepsze działanie. Po ok. 30 minutach zmywamy (zmywanie bywa ciężkie )
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-18, 12:02   #9
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Sprawa kobieca – antyperspirant

Nie wiem czy dotarły do Was newsy dotyczące antyperspirantów jako jednego z głównych źródeł raka piersi. Od dawien dawna wiadomo, że aluminium i jego pochodne są substancjami, które powinno się omijać szerokim łukiem. Tlenek aluminium ma być przyczyną Alzahimera (tak wynika z badań, ja naukowcem nie jestem więc pominę swoje zdanie na ten temat) a sole glinu używane w antyperspirantach (1/4 składu antyperspirantu to sole glinu) mają być przyczyną powstawania raka piersi. Kiedyś nie zwracałam na takie rzeczy uwagi ale kiedy zaczęłam zagłębiać wiedzę o kosmetykach nietestowanych trafiłam na kosmetyki tworzone z wyłącznie naturalnych składników. Niedawno trafiłam – i to moja druga perełka kosmetyków nietestowanych – na antyperspirant firmy essence.


Oparty on jest główny na minerale zwanym ałunem. I tutaj mi się przypomina taka anegdotka. Kiedyś weszłam na forum poświęcone właśnie rakowi piersi i dyskusji o antyperspirantach, ktoś właśnie polecił antyperspiranty z ałunem w składzie, jakaś inna osoba (malkontentka) zakupiła po czym sprawdziła skład i zrobiła aferę ponieważ uważała, że ałun to inna nazwa aluminium, zwyzywała wszystkich, że chcą stosować na niej tanią reklamę. Ale koniec dygresji. Wracając do wspomnianego przeze mnie crystal essence mamy do wyboru dezodorant w kulce bądź w mgiełce (forma psikana oraz zapachy sztuk 3 (naliczyłam u siebie): naturalny, rumiankowy&zielona herbata, granat. Ja mam zarówno kulkę jak i mgiełkę. I powiem tak, dla osób, które pocą się nadmiernie na pewno nie jest to wyjście z sytuacji, kosmetyk jest naturalny więc nie jest tak silny. Ja więc dodatkowo popijam sobie co jakiś czas pokrzywę aby zabić zapach potu, oczywiście od czasu do czasu bo na moje potrzeby wspomniany dezodorant jest idealny.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-18, 12:08   #10
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Futrzasty przyjaciel numer 2

Rexio to kolejna zbłąkana futrzana dusza, która znalazła schronienie pod naszym dachem. Rexio podobnie jak Rodek był szczeniakiem bezdomnej suni. Standardowo znalezisko znalazł tata, sunia była dzika (polująca) urodziła szczeniaki w starej studni. Jako, że byłam już starsza mogłam poszukać dla zwierzaków domów i udało się, poza jednym.


Rex był największym ze szczeniaków, polował z mamą (niestety nad tym instynktem najgorzej było zapanować). Każdy kto przychodził twierdził, że Rex nadaje się jedynie na łańcuch, nie mogłam oczywiście na to pozwolić i pies został u nas. Oczywiście wmawiałam rodzicom, że będzie malutki... wyrósł z niego niezły potwór. Jeżeli chodzi o mamę zajmowaliśmy się nią jak tylko mogliśmy, załatwialiśmy szczepienia i zastrzyki antykoncepcyjne ale raz gdzieś zaginęła, przepadł termin i jak się można domyślić były szczeniaki partia druga (wszystkie znalazły swój dom, jedna sunia miała więcej „przygód” gdyż zawsze chodziła z mamą i raz potrącił ją samochód, weterynarz chciał ją uśpić jednak my nie daliśmy za wygraną, pies zapakowany w gips trafił do nas, po kilku tygodniach nie było śladu po kontuzji i sunia biegała już u nowej rodzinki), sunia po 2 szczeniakach zimę spędziła w budzie, którą zrobił mój tata ze starymi skórami sianem i innymi rzeczami potem odeszła na pole do jakiegoś pana pilnowała mu gospodarki. Wracając do Rexa. Rexio uwielbiał zabawy i dobre jedzenie, zawsze jak weterynarz się pytał czym psa karmię był w wielkim szoku, wołowina, klopsiki na parze, oczywiście wszystko bez przypraw, zdrowe ryż i warzywa. Sam sobie też lubił popolować, ganiał za myszami ale jego ulubionymi zwierzętami były jeże – co to się działo jak Rex dorwał jeża (znaczy, żeby nie było od kiedy go wzięłam nie zabił żadnego zwierzęcia, za to co było przed nie odpowiadam), Rex jeża traktował jak zabawkę, uciekałyśmy się z mamą do różnych sztuczek żeby owego jeża wyrwać z psiego pyska. Oczywiście potem jeżu był dokarmiany i wynoszony w bezpieczną miejscówkę. Uwielbiał się miziać i zawsze uważał, że jest malutkim pieskiem więc pchał się zadkiem na kolana, albo chował głowę między nasze ręce i uważał, że go nie widać. Ulubione zajęcie to ganianie za patykiem i zjadaniem go oczywiście, nigdy nie oddawał . Rexa życie doświadczyło bardzo boleśnie, w wieku 8 lat stracił swojego ukochanego przyjaciela Rodka, potrafił godzinami wałęsać się po podwórku w poszukiwaniu kompana. Jeżeli istnieje psia depresja to Rex ją właśnie miał. Niecały rok po stracie kolegi Rex złapał kleszcza, jakim cudem do tej pory nie wiem, chorował na babeszjozę, jednak udowodnił, że ma jaja i wyszedł z tego. Raczył się coraz dłuższymi spacerami, kąpielami w rzece, zabawami i różnymi innymi psimi zajęciami. Miziak był z niego perfekcyjny. Niestety okazało się, że kleszcz pogłębił tylko stan jego choroby, który był nie do zdiagnozowania gdyż w wyniku dawania psu tak dobrego jedzenia wyniki krwi miał idealne. Rex miał guza wątroby tak wielkiego, że miażdżył mu żołądek, 3 dniowe leczenie nie przynosiło rezultatu a pies był coraz słabszy. Kolejna bolesna decyzja o uśpieniu psa. Rex miał niespełna 10 lat i przed śmiercią został uznany przez weterynarza za owczarka niemieckiego, szkoda, że nie mógł się tym nacieszyć. Kurde poryczałam się w trakcie pisania tego, wybaczcie, ale bardzo mi go brakuje.

filmiki nakręcone 4 dni przed śmiercią, kiedy nawet jeden z weterynarzy mówił, że jestem przewrażliwiona i psu nic nie jest

>>>>>filmik<<<<
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-18 o 12:10
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-18, 18:05   #11
Lynn
Zakorzenienie
 
Avatar Lynn
 
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Z domku
Wiadomości: 11 720
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Super wątek- miłość do zwierząt popieram
Lynn jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-18, 23:43   #12
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Ola – kotłun numer 3 (na razie ostatni z moich domowników)



Dochodzę do przedstawienia Wam mojego 3ciego kotłunka, który ubarwia moje życie. Ola jest hrabianką na włościach czyli typowy kot uważający się za bóstwo – niestety ja jej nie wyprowadzam z błędu bo kocham ją nad życie. Ola urodziła się w 2000r. i od tego czasu wymiaukuje moje życie w pozytywnych tonach. Przyjechała z mroźnej Norwegii jako prezent, nie bardzo uznaje żywe prezenty jednak ten był bardzo trafiony. Ola jest kotem niebieskim, fotki nie oddają koloru jej sierści, gdzie nie jestem to Olą zachwycają się wszyscy od weterynarzy po robotników, rwanie na kota – poziom hard. Ola jest typową zołzą – jak czegoś chce zawsze to zdobędzie, ma czegoś dość dostanie z pazura i po sprawie.


Pewnie zapytacie jak dogadywała się z chłopakami (Rexem i Rodmanem) no i tutaj było rożnie, jak z Rodem bez problemowo tak z Rexem już gorzej, po prostu Rex był nachalny ze swoją miłością i wkurzał Olkę, więc czasem uskuteczniała na nim jakieś dziwne „wgapieniowe” historie, nie wiem klątwa? Urok? Ciężko zgadnąć. Jednak nie było żadnych krwawych przepraw. Ola na razie jest sama i jakoś jej ten stan rzeczy odpowiada gdyż wszystko kręci się wokół niej, kiedyś musiała się dzielić przestrzenią i czekać na swoją porcję czułości, teraz ona dyktuje warunki. Ola ogólnie jest kotem, którego nie da się sobie podporządkować (chociaż nie jest tak, że dynda na firance czy wyżywa się na meblach), jest raczej spokojna chociaż czasem dopada ją jakaś „szalejka” i wtedy gania jak dzikus nie wiadomo za czym . Ulubioną zabawkę potrafi sobie zrobić z niczego, jak każdy kot zresztą, najbardziej lubi pozostawiane pierścionki, spinki ew. cięte kwiaty jak ktoś dostanie z jakiejś okazji. Z takich mniej przyjemnych historii należałoby wspomnieć, że Ola jest po operacji – okazało się że niebieskie koty mają genetyczną skłonność do chorób uszu i (kotki) do ropomacicza, no i Ola miała kumulację bo miała i jedno a teraz ma i drugie. Więc jak możecie się domyśleć Ola jest wysterylizowana – nie było innej opcji przy tej chorobie. No i po operacji nabrała troszkę masy niczym pudzian . Z uszami jest taki problem, że leki będzie musiała brać do końca życia jednak nie odbija się to jakoś na jej ogólnym samopoczuciu. Nienawidzi kąpieli za to uwielbia zjadać robaki. Obecnie leży i mruczy mi przy nodze.


Zbliża się niedługo termin jej 12 urodzin więc muszę poszukać czegoś wyszukanego dla mojej księżniczki ))))
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-19, 11:40   #13
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Mój ekologiczny autorytet numer 1 i sądzę, że długo nie straci pozycji lidera.




Mój dziadek jest (był) geniuszem życia w zgodzie z naturą. Owszem był mięsożercą, jednak jedzenie mięsa nie wyklucza bycia eko – tak jak zaznaczyłam wcześniej wszystko zależy od tego gdzie zaopatrujemy się w mięso. Jest różnica między wspieraniem hodowli przemysłowych a małych „przedsiębiorstw” lokalnych rolników (nie będę przytaczała drastycznych faktów jakie mają miejsce w takich hodowlach przemysłowych i czym się różni „szanowanie zwierząt” w tych 1wszych a czym w tych drugich ). Ale to wątek o dziadku więc skupmy się na nim. Mój dziadek całe życie dbał o siebie i swoją rodzinę, zarówno jak był dzieckiem tak i wtedy kiedy dorósł. Kiedy był małym chłopcem nie miał problemu z tym, że swoją starą słomianą poduszkę dzielił na noc z myszką, polną (tę samą, którą większość ludzi uważa za szkodnika i zastawia na nie pułapki; to dokładnie taka sama, tylko ta dziadkowa pewnie już dawno hasa po niebieskich łączkach). W domu rodzinnym miał z potężną gromadkę kotów + watahę bezdomnych, które dokarmiał. Jego dieta oparta była głównie na warzywach i produktach zbożowych. Oczywiście warzywa czy zioła z których sam wyrabiał ziołowe herbatki, nalewki czy winko - hodował sam. Jak byłam małą dziewczynką i dziadek był jeszcze mężczyzną w kwiecie wieku posiadającym dwie całkiem pokaźne działki pokazywał mi jak dbać o zioła, często sama obcinałam kwiatki na herbatkę czy alkohole . Dziadka dom pachniał nawet w zimę roślinkami, ziołami, owocami. Piekarnika używał głównie do suszenia wspomnianych ziółek. Mięso kupował tylko od znajomych tudzież od rolników (podobnie z miodem). Tak jeszcze na temat miodu, mąż siostry mojej babci (czyli żony dziadka ) miał własne ule i też jakoś ten miodzik od niego dostawaliśmy. Uprawa ziemi i ekologiczne jedzenie czy szacunek dla zwierząt to nie jedyny wkład mojego dziadka w planetę. Dziadek zamiast kosmetyków dla mojej babci (oczywiście poza absolutnym minimum) inwestował w jej zdrowie: algi (nie pamiętam już jak to wyglądało ale dziadek kupował jakiś doprawdy mały „sadzonek” i hodował to w słoikach i akwariach – naprawdę niewiele pamiętam z tego okresu więc nie opiszę tego dosłownie), okłady z pokrzyw (to akurat nie należało do przyjemności – ale było zdrowe, a pokrzywa przecież uważana jest za chwast), leczenie wodą żywą i wodą martwą (w celu stworzenia takich wód sam konstruował wynalazki opierając się na wiedzy, którą codziennie zdobywał – dziadek zajmował kierownicze stanowisko w firmie zajmującej się elektrotechniką, był także głównym technologiem, potrafił zrobić wszystko co pokażę Wam nieco później), wytwarzanie soku z huby z brzozy (miała mieć właściwości antyrakowe) itd. Dziadek uważał także, że nic nie może się marnować, często przynosił ze śmietnika jakieś stare elektroniczne cuda, które naprawiał i przerabiał tworząc wynalazki nie z tej ziemi: głośniki, wentylatory, podgrzewacze, radia i inne cuda na kiju, nawet mnie i mojej siostrze „zbudował” nasze pierwsze rowery, niestety z powodu niedawnej przeprowadzki nie bardzo mogę namierzyć gdzie są fotki z tego okresu, żeby Wam pokazać, jak tylko znajdę na pewno się tutaj pojawią. Ograniczał zużycie prądu do minimum tworzył jakieś dziwne pudełka z kabelkami, które zmniejszały moc prądu (nie bardzo wiem jak to działa fizycznie, nie mam w tym kierunku zdolności więc Wam nie opowiem na jakiej zasadzie to działa, można to po prostu zaobserwować jak np. używamy żarówki raz świeci się takim „półmrokiem” raz daje czadu na maxa – wiecie mniej więcej o co chodzi ??).


Podobnie było z ciuchami, rzadko kupował sobie coś nowego, uważał to za zbędne, nie szata zdobi człowieka tylko to, co sobą prezentuje. Jednak nie należy mylić faktu nie przywiązywania uwagi do odzieży ze złym wyglądem, dziadek zawsze pachniał i wyglądał wspaniale. Chemii w jego domu zero, na każdy problem znajdował metodę naturalną, np. pleśń (bo sąsiad oszczędzał ogrzewanie i dziadek w mieszkaniu miał problem z powstawaniem pleśni na suficie) – usuwał denaturatem, soda oczyszczona, ocet, woda po kluskach. Nie było u niego ani płynu do mysia naczyń ani domestosu a dom zawsze czysty i pachnący Dziadek nie jeździł samochodem, wybierał tylko rower, kiedy sił już brakowało dojeżdżał wszędzie autobusami. Niestety jak to w życiu bywa dziadka już z nami nie ma, ale na pewno mogę powiedzieć Wam szczerze, że dzięki niemu żyje wiele osób – dosłownie. To on uratował moją babcie wielokrotnie – reanimował ją i leczył sam bo lekarze wiadomo jak teraz leczą, babcia żyje do tej pory zmagając się z genetycznym obciążeniem jakim jest – Alzhaimer (dzięki Bogu na razie jest w dobrej formie). Dziadka natomiast dopadło inne świństwo, całe dorosłe życie miał tego świadomość jednak swój wyrok sposobem życia odroczył na prawie 10 lat. Już tłumaczę o co chodzi, większość dziadkowej rodziny zmarła na raka: dwie siostry, dwóch braci i ojciec – dziadek wiedział, że go też to czeka. I nie mylił się. Dzień przed wigilią 2010 roku dziadek zasnął po długiej walce z rakiem płuc (chociaż nie wiadomo czy cała zabawa nie zaczęła się od tarczycy). Dlaczego mówię o przedłużeniu życia o 10 lat – bracia dziadka i ojciec zmarli bardzo wcześnie, najdłużej przeżył ojciec bo 65 lat, dziadek dożył 74 lat. Napisałam Wam o nim bo chciałam uczcić jego pamięć opowiadając o nim jak największej ilości osób a w przyszłości założyć fundację nazwaną jego imieniem, nauczył mnie wszystkiego, chciałabym chociaż tym się mu odwdzięczyć za to jak wiele dla mnie zrobił.
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-19 o 12:30
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-19, 11:48   #14
kamuha
Zakorzenienie
 
Avatar kamuha
 
Zarejestrowany: 2004-08
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 29 164
GG do kamuha
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Piękna opowieść o dziadku
I w ogóle blog działa na moją podświadomość, bo wczoraj dosłownie MUSIAŁAM zrobić sobie peeling kawowy
kamuha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-20, 15:08   #15
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

„(...) stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoisz (...)”


mordkakota.jpg

Nie denerwuje Was czasami problem bezdomnych zwierząt? Jest ich pełno i z każdym dniem zdaje się, że tych „niekochanych” i „odrzuconych” przybywa. Skoro człowiek był już na tyle bezczelny, że podporządkował sobie świat zwierząt udomawiając część z nich, tworząc coraz nowsze rasy i krzyżówki dlaczego nie może ponieść za to odpowiedzialności? Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy nie potrafią kochać. Biorą psa (kota, tudzież inne zwierzę), traktują jak zabawkę a potem wyrzucają bo im się znudził. Piszę to bo okazało się, że okno życia mające odciążyć schroniska i przytuliska dla zwierząt dosłownie w kilka dni zostało zamknięte. Oczywiście tylko tymczasowo, jednak chodzi o sam fakt ogromu tego problemu. Zwierzę jest jak małe dziecko, totalnie od nas zależne, wyrzucając je skazujemy je na śmierć. Nie wiem dlaczego do ludzi to nie dociera. Niektórzy mówią „to tylko zwierzak”, „e tam”, „czego robisz problemy”. Nie, lepiej żeby wszystkie zwierzęta pozabijać, w ogóle na świecie powinni być sami ludzie, ciekawe jak daleko zajdą w swoim egoizmie. Ale do sedna, bo jak już kiedyś wspominałam jest wielu dobrych ludzi i to do nich kieruję swoje słowa.

Niezwykle satysfakcjonujące jest pomaganie innym – nie tylko ludziom, także zwierzętom, nie trzeba wiele, wystarczy prosty gest. Na pewno pod Waszymi blokami są jakieś bezdomne zwierzaki, które jakimś cudem nie mogą znaleźć domu a Wy sami nie macie warunków do przygarniania takich istotek. Na pomoc, czy zaradzenie obecnej sytuacji jest milion sposobów, np. u mnie w mieście nie ma schroniska, czasami jakieś zaginione zwierzęta podprowadza się do lecznicy dla zwierząt, jednak to nie jest pomoc długofalowa – w lecznicach zazwyczaj nie ma za wiele miejsca i pobyt zwierzaka kosztuje. W razie możliwości takim przybłędom organizujemy dom tymczasowy bądź stały, ew. organizujemy jakieś miejsce ciepłe (do ogrzania się w nocy) i dokarmiamy zwierzaczki. Należy pamiętać, że niektóre są na tyle dzikie, że nie da się ich „ugłaskać”.


U mnie na osiedlu jest taka kicia (na fotce wyżej), wiekowa bardzo, przy koszu na śmieci wystawiona jest kanapa na której kicia teraz łapie promienie słońca, przed ludźmi często ucieka ale ma tutaj spokój, bardzo często ją dokarmiam, zresztą inni ludzie też, jakoś tak fajnie i przyjaźnie jest na tym osiedlu na którym mieszkam. Co więcej ta pomoc dotyczy nie tylko kici ale także ptaków. Jako, że zrobiło się już ciepło karmniki zostały pozdejmowane (żeby ptaki się nie rozleniwiły i naturalnie znajdowały pokarm) jednak od środka jesieni do końca zimy karmniki wisiały i codziennie były uzupełniane. W Rembertowie, gdzie mieszkałam wcześniej były akcje dokarmiania zwierzyny leśnej i prowadzenia jej szczepień.



Z tymi ptaszkami to śmieszna sprawa, całą zimę sprawdzałam co owe ptaszki wolą – sypałam im i kaszę i siemie lniane i pestki bio – jak się można domyśleć siemie było zamiatane w jeden kąt karmnika a pestki wyjadane do sztuki ostatniej. Co więcej widziałam, że sąsiedzi też dosypują pestki - i tutaj mała dygresja, kiedyś ksiądz na filozofii prawa opowiadał nam jakie jego kury są inteligentne, sypie im różne mieszanki specjalne dla kur i orkisz i zawsze wyjadają te drugie chętniej niż te pierwsze, koniec dygresji – zapewne wiecie, że nasionka (orzeszki, pestki, migdały itp. itd.) te bio różnią się od tych „przemysłowych” wieloma rzeczami – także kolorem, zwierzęta jednak instynktownie wybierają produkty zdrowsze, to fascynujące i tu nie chodzi o to, że ptaki zjadały chętniej moje pestki od tych sąsiadów tylko o to, że jednak jest sporo racji (gdybyśmy w to kiedyś wątpili) w tym, że bio żywność ma zdecydowanie wyższą jakość.
Pamiętać należy także, że na zimę często organizowane są akcje w schroniskach, zbierane są stare kurtki (na kubraczki dla zwierzaków), koce, śpiwory i inne takie, na pewno w domu często macie coś co się „wala” i czeka na zbawienie można to podarować bardziej potrzebującym.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-20, 15:14   #16
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Kosmetyki nietestowane na zwierzętach.


Na pewno wiele osób nadal nie ma świadomości, że proceder testów na zwierzętach jest ogromny, wspierając molochy kosmetyczne, które nadal z nich korzystają skazujecie na śmierć miliony zwierząt rocznie (zresztą podobnie jest z żywnością i niewiedzą na temat hodowli przemysłowej w końcu „mięso jest ze sklepu”). Obawiam się, że wiecie jak to wygląda, ewentualnie się domyślacie także pominę wstępy i od razu przejdę do sedna. Mylnie uważa się, że kosmetyki naturalne, nietestowane są albo gorsze (jakościowo), szkodliwe a na końcu pewnie pojawia się argument „droższe”. Jest to nieprawdą. Kosmetyki naturalne są doskonałej jakości z tej właśnie przyczyny, że pozbawione są chemii i polepszaczy jakimi naszprycowane są te kosmetyki, niby z wyższych półek, które nie mogą pochwalić się króliczkiem na opakowaniu (jednak kwestia króliczka w wielu firmach nie jest miarodajna, niektóre firmy tworzą własnego króliczka, który tak naprawdę nie daje 100% gwarancji, że kosmetyki są bezpieczne) – znaczy to tyle, że są jak najbardziej bezpieczne dla nas – nie ma w nich chemii w sensie parabenów, polepszaczy, alkoholu i innych takich, co więcej często są tańsze niż niektóre z tych, które kupowaliśmy do tej pory a nadal zajmują miejsce na liście czerwonej - testowanej na zwierzętach. Po uwadze w nawiasie stwierdzicie po co kupować kosmetyki nietestowane skoro nie wiadomo, które takie są a które nie, nic bardziej mylnego i każdej w tym temacie osobie zagubionej wskażę kilka drogowskazów.

Drogowskaz numer 1 – Uaktualniona lista kosmetyków nietestowanych na zwierzętach, jest ona jeszcze nie skończona także swoje ewentualne komentarze należy umieszczać na innych wątkach, które zaraz podam https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

Drogowskaz numer 2: Wątki poświęcone bezpiecznym firmom nietestującym na zwierzętach (chronologicznie):
1 - https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=115749
2 - https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=500654
3 (aktualny) - https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=597085

Drogowskaz numer 3: Perełki kosmetyczne - https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=478181

Drogowskaz numer 4: Tutaj natomiast jest plotkowy wątek poświęcony i kosmetykom i jedzeniu, jak traficie na łut szczęścia to czasem pojawiają się też przepisy na cudowne, vege dania https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=540540

Z takimi pomocnikami łatwo znaleźć to, czego szukamy z „zielonej” firmy. W postach powyżej przedstawiłam Wam moje dwie perełki (serię ziai i antyperspirant essence), czas na kosmetyki, na których punkcie mam bzika. Są to peelingi, oliwki i masła do ciała. Nie każdy ma czas na bawienie się w robienie sobie kosmetyków samemu, różne są sytuacje i różne są potrzeby, nie trzeba nad tym ubolewać na rynku jest masa kosmetyków, które spełniają nasze ekologiczne potrzeby.


Np. peelingi Perfecty (Perfecta – zielona lista ), niektóre zapachy są tak obłędne, że aż chce się samemu to z siebie zjeść Moim faworytem jest peeling czekoladowo-kokosowy, pachnie obłędnie, świetnie nawilża skórę, nie drażni jej nie ma jakichś mega ostrych drobinek – co w niektórych peelingach czasami przeszkadza. Godne polecenia są także kosmetyki „Starej Mydlarni” – jednak do końca nie wiadomo czy firma oby na pewno nie testuje na zwierzętach, na stronie oficjalnej firmy nie ma stanowiska w tej sprawie a jak już mówiłam znaczek króliczka nie jest miarodajny, strona zainteresowana nawet nie raczy odpisać na maile z zapytaniem (ale nie poddam się i w końcu to ustalę) – także firma na chwilę obecną pomimo znaczków jest na liście niepewnej! Co więcej peelingi mają bardziej ostre (zarówno te solne jak i cukrowe) i to może drażnić – także do rzadszego stosowania, zapach mniej intensywny niż kosmetyki Perfecty. Chciałabym na pewno wypróbować w przyszłości kosmetyki the body shop – zwłaszcza serię czekoladową (jednak the body shop pomimo, że sam w sobie ma 5 etycznych gwiazdek i jest na zielonej liście, został kupiony przez L’oreal, który niestety nadal testuje i dopóki będzie testował to chyba będę unikała obu firm, mimo, że jest światełko w tunelu gdyż L’oreal zapowiedział, że chce w tym roku zrezygnować z testów, zobaczymy czy to nie są tylko czcze obietnice). Po peelingach czas na olejki do kąpieli, tudzież masażu – dostałam na święta zestaw 2 takich olejków z firmy „Stara Mydlarnia” – wiem, że nie ma 100% pewności, że nie testują jednak to, że posiadają eko-laur konsumenta i znaczek króliczka oraz w pełni są z naturalnych składników skłoniło mnie do ich użycia. I jak peelingi mnie nie przekonują tak te olejki już kocham i uwielbiam. Dlatego wolałabym ustalić do końca jak to z nimi jest. Planuję spróbować kosmetyków z firmy The Secret Soap Store – firma jest na zielonej liście w jej produktach znalazłam genialne olejki więc w razie jakiegoś poślizgu spokojnie mogłabym zastąpić starą mydlarnię po zużyciu kosmetyków, które mam na dnie szafki.


Kolejne są masła i tu już nie mam dylematów, od kiedy mój chłopak kupił mi kawowy (a raczej cappucino) bajer z Joanny (zielona lista – nietestowane na zwierzętach) to jestem wierna tylko mu. Jest świetny, pachnie genialnie dodatkowo szybko się wchłania – ode mnie 6 z plusem . Na koniec zostały mi maski – i tutaj mam problem bo mam maski czekoladowe do ciała z wspomnianej już wcześniej kilka razy starej mydlarni i gdyby trzeba było wymienić na inny to nie mam zamiennika, znaczy można będzie robić jedynie samemu. Maskę robi się na ciepło, nałożona wygląda podobnie jak w zabiegach SPA, niestety (a może i stety) z racji tego, że jest czekoladowy – działa oczyszczająco, więc trzeba się przygotować na troszkę gorsze samopoczucie, osłabienie i bóle głowy (jednak to znak że z naszego organizmu zostają wykurzone toksyny).

__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-20 o 20:10
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-20, 17:39   #17
pajkar
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 4
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Tak! Bycie "eko" jest w modzie! I dobrze! Ja zaczęłam od siebie: poza tym, że segreguję śmieci, staram sie jak najmniej jeździć autem itd to używam "eko- kosmetyków". A jesli o to chodzi to nie ma to jak Oriflame!!! 100% eko!!! Nie testują na zwierzętach!!! polecam! Możecie na ten temat poczytać ściągając z tej strony Vademecum : www.pajkar.mojeori.pl A żeby taniej kupować zostałam konsultantką i Wy też możecie

Edytowane przez pajkar
Czas edycji: 2012-03-20 o 17:40
pajkar jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-21, 11:44   #18
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Why not „made in china”?


madein3.jpgmadein1.jpg

Ten wpis chcę poświęcić ubraniom, jeżeli jakimś cudem zboczę z tematu to przepraszam, ale moje dygresje czasami sprawiają, że odchodzę od tematu i potem ciężko do niego wrócić. Zastanawiacie się pewnie dlaczego nie dla ubrań szytych w Chinach, przecież większość firm przenosi swoje produkcje właśnie tam. No właśnie dzięki Bogu odchodzi się od tego przenosząc produkcje w inne rejony świata (głównie do Europy). Ale o tym za chwilkę.
Powód numer 1:
Cudowne kolorowe majtaski i staniczki znane głównie ze stadionu dziesięciolecia (a teraz specjalnych domów towarowych tzw. „chińskich) barwione są toksycznymi farbami – Chińczycy słyną z oszczędności, tania siła robocza, tanie materiały, cena w sklepie (czy na bazarku) również tańsza dlatego też ludzie często wybierają chińskie podróbki zamiast oryginału. Skazując się tym samym na alergie, poparzenia czy nawet nowotwory.
Powód numer 2
Ołowiowe japonki made in china – odkrycie to było możliwe dzięki Lubuskim celnikom, którzy zatrzymali ponad 30 tysięcy klapek plażowych. Okazało się, że zawierały one rakotwórcze i mutagenne substancje (ftalan, dibutyl i inne, także te które doprowadzają do bezpłodności), ponadto podeszwy barwione były farbami zawierającymi związki ołowiu.
Powód numer 3
Chemia na co dzień poziom podstawowy – nadruki na chińskich t-shirtach zawierają niebezpieczny dla zdrowia kadm natomiast metalowe nity (zdobiące np. spódnice) posiadają trujący nikiel (nieźle co okazuje się, że ładną chemię mamy do dostania w sklepach z odzieżą)
Powód numer 4
Na pewno się zastanawiacie dlaczego te ciuszki, które są eksportowane aż z Azji u nas są w takim cudownym stanie? Niepogniecione? Najpewniej wyprasowane? No na to też Chińczycy mają swoje sposoby. Ciuchy przeznaczone do eksportu są nasączane formaldehydem, dzięki temu sweterki i bluzeczki nie gniotą się podczas transportu oraz (co ważne) zabezpieczone są przed pleśnią. Substancja ta wywołuje szereg reakcji alergicznych, jest silnie trująca i rakotwórcza. Chcecie więcej? Otóż po zbadaniu takiej porcji odzieży okazało się że poziom wspomnianego formaldehydu przekracza o 900% bezpieczną normę. Oczywiście nie szukajcie tego związku na metce – producenci ubrań nie są zobowiązani żadnymi przepisami do podawania substancji chemicznych używanych przy produkcji odzieży.
Powód numer 5
Powód dlaczego bluzka jest sztywna? Plastik – Żeby zaoszczędzić na produkcji bluzek czy sweterków i stać się konkurencją także dla swoich Chińskich kolegów – inni Chińscy producenci bawią się w tworzenie plastikowych nitek (to się dopiero nazywa recykling) po co wyrzucać butelkę po mineralnej skoro można sobie zrobić z tego bluzeczkę? (a potem się dziwić, że Chiny przekraczają dramatycznie normy wypuszczania toksyn do atmosfery – muszą w końcu jakoś ten plastik przetworzyć)
Powód numer 6
Z racji ogromnego wybuchu gospodarczego w Chinach jest zatrzęsienie fabryk i budynków służących do produkcji, spaliny, odpady wszystko niszczy środowisko, wystarczy obejrzeć sobie zdjęcia w internecie jak u nich obecnie sprawa wygląda.

Specjalnie nie piszę o szanowaniu praw człowieka czy głodowej pensji bo nie oszukujmy się w Indiach czy Afryce jest podobnie z tą różnicą, że tam nie trują ludzi z premedytacją i ich ubrania nie są hurtownią chemiczną. Oczywiście nie wszystkie ciuchy wyrabiane w Chinach takie są, niektóre są genialnej jakości bez sztucznych barwników i chemii. Co więcej nie oszukujmy się, żeby unikać rzeczy made in China jeszcze kilka lat temu trzeba było się mocno nagimnastykować (nadal możemy gdyż wiele firm pozbywa się na metce napisu made in, lub też sprytnie go ukrywa). Głównie w Chinach szyły takie sklepy jak: H&M, Cropp, Reserved, Diverse, Wrangler, Levis, Reporter, Adidas, Nike. Teraz sytuacja wygląda już inaczej, owszem np. w H&M nadal 60% dostawców to Azja (ale już nawet tutaj mamy podział dostawców poza Chinami jest Bangladesz, Indie i Filipiny) reszta to dostawcy z Europy (w tym także z Polski). Cropp (poza Chinami) podzielił swoje dostawy na Indie i Polskę (także tutaj też nie mamy 100% chińszczyzny), Reserved 20% swojej odzieży wyrabia w Europie (ostatnio produkcja objęła także Grecję i Polskę), Diverse Chiny powoli zmienia na Polskę (jednak to dopiero malutki procencik produkcji), Big Star jest na razie jedyną firmą, w której kolekcje na dany kraj są tworzone w tym danym kraju np. jeżeli chodzi o Polskę kolekcja do Polski trafia w oryginale ze Szwajcarii i fabryki w Polsce zajmują się jej odwzorowaniem. Wrangler odzież produkuje głównie w Meksyku, jednak firma pozbawia nas złudzeń bo wiele rzeczy nadal produkowane jest w Chinach chociaż coraz częściej odciąża je Filipiny, Indonezja, Pakistan, Tajlandia, Turcja czy nawet Polska (fabryki w Łodzi), Levis produkuje najczęściej w USA (ma tam 63 zakłady), Reporter ma swoje produkcje w Bangladeszu, Indiach ale nadal też w Chinach, Adidas produkuje w Chinach i owszem ale coraz częściej przenosi się do Finlandii, Japonii, Szwecji, USA, Kanady i Niemiec, ostatnim przykładem niech będzie firma Nike (firma, która przyznała się do wyzysku pracowników w krajach Dalekiego wschodu) tworzą oni w Indonezji, Korei Płd., Tajlandii oraz Wietnamie.
I tak nadal dużo made in China? Co można zrobić – polecane jest wybieranie produktów tych firm, które są zrzeszone w ETI oraz FWF (ale o tym przy innej okazji).
Wracając do tematu przenoszenia produkcji z Chin do innych rejonów świata. Na bank zastanawiacie się dlaczego:

Cytat:
Napisane przez Puls Biznesu
Według danych GUS w 2011 roku wartość uszytych u nas ubrań wyniosła 6,91 mld zł. To o 9 proc. więcej niż rok wcześniej

Cytat:
Napisane przez prezes związku przedsiębiorców przemysłu mody Lewiatan Bogusław Słaby
Chiny są już za drogie. Tania produkcja ucieka do Wietnamu, Indii, Bangladeszu, zaś ta najprostsza, np. T-shirtów - do Afryki
Jednak nie jest to jedyny powód, przedsiębiorcom odzieżowym przeszkadza już długi czas dostawy oraz wątpliwa jakość produktów. Powoli w Chinach brakuje również szwaczek, kobiety odchodzą do bardziej opłacalnych zawodów. Szacuje się, że już niedługo potęga gospodarska Chin upadnie (nie tylko z powodu emigracji obywateli jednak także dzięki drastycznemu spadkowi urodzeń). Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam
Niedługo wrócę jeszcze do tego tematu, jednak wgryziemy się w niego z innej strony .
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-21, 11:47   #19
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Cytat:
Napisane przez pajkar Pokaż wiadomość
Tak! Bycie "eko" jest w modzie! I dobrze! Ja zaczęłam od siebie: poza tym, że segreguję śmieci, staram sie jak najmniej jeździć autem itd to używam "eko- kosmetyków". A jesli o to chodzi to nie ma to jak Oriflame!!! 100% eko!!! Nie testują na zwierzętach!!! polecam! Możecie na ten temat poczytać ściągając z tej strony Vademecum : www.pajkar.mojeori.pl A żeby taniej kupować zostałam konsultantką i Wy też możecie
Tak wiem, wspomniałam o tym we wcześniejszych notkach, że aby nie zostać posądzona o "włażenie w tyłek " firmę Oriflame w notkach będę traktowała marginalnie jednak tak jest to firma, która jest na zielonej liście nie testuje na zwierzętach ani gotowego produktu ani składników więc jak najbardziej godna polecenia

dzięki za komentarze
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-21, 13:29   #20
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Moda - eko

madein2.jpg

Żeby nie pozostawiać Was aż w tak długiej niepewności pociągnę trochę temat odzieżowy, w którym niestety sama dopiero raczkuję przekopując tony informacji, jednak wciąga to jak... nie napiszę bo bym bana dostała . W każdym bądź razie ten post będzie mega chaotyczny ale mam nadzieję, że wciągający . Na pewno zastanawiacie się jak kupić? Zdobyć? Upolować? Eko ciuszek. No niestety żyjemy w takim kraju, że o wszystko jest trudno: żyć godnie, zarabiać godnie, pracować godnie, leczyć się (w ogóle nie tylko godnie) a dostanie eko ciucha ogólnie wiąże się z tego co widzę z nie lada walką. Otóż chodzi o fakt, że dostanie eko ciuszka w Polsce jest drogie (nie mówię tutaj o unikaniu metek made in china tylko o prawdziwym 100% eko ciuszku). Więc na początku powiem Wam coś o eko ciuszkach potem ew. gdzie je dostać (przykłady). A potem przedstawię Wam alternatywne sposoby bycia eko na nasze polskie, oszczędne warunki co będzie się wiązało z niezłym funem – może też do mnie dołączycie ???

Musimy najpierw rozróżnić, że istnieją dwa pojęcia ekologicznej mody – jedna, która jest nią w istocie, druga – która udaje, że nią jest. My skupimy się na tej prawdziwej. Musicie być świadomi, że eko moda narodziła się tylko dzięki temu, że jakiś jeden mały człowieczek (a potem milion innych, którzy czuli to samo) poczuł obrzydzenie do tego jak wyglądają kulisy pokazu i z czym tak naprawdę się wiąże produkcja ubrań - dlatego właśnie zawsze warto interweniować, niezależnie kim się jest bo może takie samo odczucie ma miliony innych osób. To właśnie media pokazały prawdę o przemyśle odzieżowym: tony pestycydów, chemikalia, morza zmarnowanej i skażonej wody, niehumanitarna hodowla zwierząt futerkowych (ich ubój i...), wyzysk pracowników i inne. [chciałabym pominąć drastyczne opisy więc napiszę jedynie marginalnie, bestialskie warunki podczas produkcji dotyczą nie tylko zwierząt futerkowych ale także owiec, kaczek oraz jedwabników]. Do naturalnych włókien moda-eko zalicza więc: bawełnę (najlepsza jest wersja organic), len, bambus (jednak produkcja tkaniny z bambusa pochłania dużo wody), konopie (produkcja z tego materiału jest z kolei energochłonna), soję, jutę, ramię, sizal, kokos i ananasa, żeby było jednak ciekawiej mianem eko zostały nazwane także te materiały, które w 100% pochodzą z recyklingu. Jednak wybierając eko ciuszki stajemy przed nie lada dylematem: czy kupić coś z linii wspierającej aukcję charytatywną, czy kupić ciuch z certyfikatem fair trade a może tym vegan, czy ostatni czy wybrać ciuch z 100% tworzywa naturalnego czy 100% tworzywa sztucznego (ale pochodzącego z recyklingu).


Króciutko o certyfikatach w zielonej modzie: organic (zakłada on, że ciuch jest w 100% z tworzywa naturalnego a ewentualny nadruk jest z nieszkodliwego atramentu), fair trade (znany też w innych dziedzinach) – czyli nic innego jak sprawiedliwy handel, recycled – ciuchy pochodzące ze stworzenia z ciuchów z second handu totalnie nowego ciucha (w wersji tworzenia ciucha z produktów z recyklingu nosi on nazwę Trashion) oraz vegan – czyli pozbawiony produktów zwierzęcych i odzwierzęcych.
Poza certyfikatami oznaczającymi ekologiczne produkty istnieją jeszcze inne terminy znaczące o tym, że coś wbija się w nurt eko to jest:
Sustainable – określające modę zrównoważoną, która odpowiedzialnie podchodzi do współżycia ze środowiskiem, swoim znaczeniem łączy w sobie i cechy certyfikatu organic i fair trade. Vintage – dotyczące ubrań i dodatków z poprzednich dekad – istnieje tu założenie, że co raz zniszczyło już środowisko lepiej, żeby długo służyło niż zostało wyrzucone i zmusiło kogoś do stworzenia czegoś nowego, równie szkodliwego dla środowiska.

Jedną z najbardziej popularnych projektantek eko jest Stella McCartney:
Cytat:
Nie projektuję rzeczy ze skóry czy z futer nie tylko dlatego, że nie jem mięsa i uważam, że nie powinno się zabijać połowy miliarda zwierząt rocznie w imię mody. Nie robię tego również dlatego, że bardzo wierzę, w to, że istnieje związek pomiędzy skórami i futrem, a środowiskiem. Ogromny związek. Myślę, że coraz więcej ludzi zacznie to zauważać - że zużycie wody w garbarniach i chemikalia, które są tam używane, mają ogromny wpływ na zanieczyszczenie środowiska. Staram się podchodzić do biznesu w sposób odpowiedzialny

Podsumowując zdobycie eko ciuszka jest w Polsce bardzo trudne, jednak czy oby na pewno
Jest wersja optymistyczna, dla właścicieli czworonożnych pupili
Sierść kotów (pochodząca oczywiście z wyczesywania zwierzaczka) – staje się materiałem na biżuterię


a sierść psa – materiałem na odzież (bluza, sweterek, płaszczyk?)

fotki zarówno kociej biżuterii jak i swetrów z psiej sierści pochodzą ze strony >>>klik<<<

oczywiście nie jestem świętsza od papieża i mam kilka rzeczy made in china za to umocowana jestem głównie w nurcie polowania w second handach (w kolejnej notce poświęconej odzieży przedstawię Wam kilka moich perełek) - jest to spowodowane nie tylko ideologią czy filozofią życia jednak nie oszukujmy w sklepach wszystko jest na jedno kopyto - modny jest kobalt wszystko kobaltowe, modne pastele - tylko pastele, mode rurki - wszędzie tylko rurki i każdy chodzi w tym samym, oczywiście czasami sama zakupię coś w H&Mie czy Mohito i innych takich ale wtedy sprawdzam na metce skład i skąd pochodzi towar co więcej wybieram to, co posłuży mi nie sezon a kilka ładnych lat.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-21, 22:41   #21
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Śmieszne zwierzakowe historie

Sądzę, że każdy właściciel zwierzaka (jakiegokolwiek) może się pochwalić jakąś śmieszną historią z życia swojego pupila. Dla rozluźnienia po dawce dość wielu informacji podzielę się z Wami kilkoma moimi.


W roli głównej Rodman

Kiedyś z siostrą chciałyśmy zrobić mamie niespodziankę (to było za czasów kiedy jeszcze wszyscy byliśmy 100% mięsożerni), upiekłyśmy całą brytfankę skrzydełek z kurczaka bajecznie przyprawionych. Siostra poszła po mamę do pracy (spacerek jakieś zakupy) a ja miałam pilnować skrzydełek o odpowiedniej porze miałam wyciągnąć je z piekarnika na stół aby przestygły. Plan wykonany w 100%, wystawiłam skrzydełka, przykryłam je folią aluminiową bo wystudziły się odpowiedni, pachniały obłędnie, zasiadłam przed tv i oglądałam jakiś kanał muzyczny, nagle do pokoju wpadł Rodek, ziachnął na mnie i mówię kurde ale te skrzydełka z kuchni dają... Chciałam więc spróbować kawałek, przecież nikt by się nie skapnął. Jak możecie się domyśleć na stole nie było już ani jednego skrzydełka. O dziwo przyprawy w ogóle Rodkowi nie zaszkodziły, widać kradzione nie szkodzi nie pamiętam czy zamówiłyśmy pizzę czy zrobiłyśmy jakiś makaron z sosem ale śmiałyśmy się cały następny dzień (bo ten spędziłyśmy na martwieniu się czy przyprawione skrzydełka nie zaszkodzą Rodmankowi).


Jeżu..jpgmaly.jpg

W roli głównej Rexio – uwolnić jeża
Rex był psem domowym jednak wychodzącym w sensie w ładną pogodę leżakował sobie na podwórku jak chciał wejść do domu otwierał sobie drzwi (tak mój pies sam sobie otwierał drzwi, gorsza sprawa z tym, że ich nie zamykał ), noce spędzał jednak w domu. Pewnego jesiennego wieczoru słychać było charakterystyczne dla Rexa „jęczenie” – wydawał taki dźwięk z siebie tylko w momencie jak coś go mocno zainteresowało. Razem z mamą oglądałyśmy wtedy jakiś serial, mówię do mamy „Boże, oby to nie był jeż!”, Rex niestety nie rozumiał, że małe bezbronne zwierzątko się go boi i absolutnie nie chce się z nim bawić. Razem z mamą wyszłyśmy na podwórko... Niestety to był jeż. Rex pokładał się przed nim, kucał, tańcował, gadał po swojemu do niego. Oczywiście pies nie zwracał na nas uwagi a każda próba zabrania jeża kończyła się tym, że Rex brał jeża do buzi (nie, nie przeszkadzały mu jego kolce) i zanosił w inne miejsce. Pozostawała jedna opcja. Jedna z nas brała coś co Rex lubił najbardziej (dobre mięso, kości, cokolwiek dobrego do jedzenia), druga z jakimś kocem biegła i zabierała jeża (nie wiecie jakie te skubańce mają ostre kolce), potem jeż był wnoszony do domu, karmiony, pozostawiany sobie w celu uspokojenia się w momencie totalnego relaxu był z kolejną porcją jedzenia wynoszony na łąkę (z google dowiedziałyśmy się, że jeż to drapieżnik więc najlepiej mu dać kocią karmę i faktycznie – smakowało panu jeżowi ) – sytuacje takie powtarzały się przynajmniej 3 razy w roku. Żaden jeż nie ucierpiał w trakcie spotkania z moim wielkoludem.



Dzisiejsze historia – złodziej mleka w akcji

Wstałam dzisiaj dosyć późno gdyż nadal po operacji dochodzę do siebie (dodatkowo w poniedziałek spadłam ze schodów więc mam pozbijane kolana – niech żyje zgrabność i Ci, którzy jej nie mają ) wzięłam sobie więc po ćwiczeniach (robię 2 razy dziennie abs i ćwiczenia na biodra – przygotowania do wiosny i lata ) rogaliki (które zostały zrobione dla mnie – maślane niestety nie podam Wam przepisu bo to był prezent nic sama nie piekłam – nie umiem ) i mleko, oczywiście zawsze jak biorę sobie mleko to i kotu wlewam z tej prostej przyczyny, że wiem, że nie miałabym życia gdybym o niej zapomniała. Poszłam na chwilę do kuchni wracam a kot owszem pije mleko ale z mojego kubka a nie z własnej miski. Ale jak on pił – jakby w życiu mleka na oczy nie widział Później z takiego obślinionego kubka dopiero mogłam pić ja – nie ma to jak odpowiednia hierarchia .

A teraz wzruszająca historia, na którą trafiłam przypadkiem buszując dzisiaj po Internecie.
Babeczka wybrała się ze swoją córką na przejażdżkę, nagle jej koń wpadł w błoto, babeczka spędziła z koniem 3h w błocie trzymając jego pysk wysoko aby zwierzę nie zatonęło. Straże dzięki Bogu stanęły na wysokości zadania i 18letni Astro jest już cały, zdrowy i bezpieczny.


więcej o historii tutaj >>>klik<<<
(uwaga wybierzcie no translation bo google kwadratowo tłumaczy
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-22, 10:50   #22
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

o Recyklingu ciuchowym


Jak już wspomniałam to, że napisałam o ciuszkach eko nie znaczy, że moja szafa jest pełna bawełny organicznej czy bambusa, owszem mam kilka rzeczy z lnu czy innych vegańskich materiałów ale nadal jest tego nie wiele. Jak możecie się także domyśleć nie jestem multimiliarderką i nie kupuję ciuszków Stelli McCartney za to mam w domu jednego małego projektanta (moją mamę), która czasami potrafi wyczarować coś z odzieży znalezionej w „używańcach” o ile jest warta przeróbki i o ile jest ku temu okazja – moja mama zazwyczaj bawi się w przeróbki jak ma jakiś bal, imprezę, sylwester itp. lub też nie mogąc znaleźć ciucha swoich marzeń przerabia z tego co złowi (wychodzi jej to super – kiedyś nawet w miejscu gdzie mieszkaliśmy wszyscy mówili, że jest najlepiej ubraną kobietą, każdy chciał się nosić jak ona – zresztą dzięki swojemu stylowi życia mama też ciągle jest piękna i młoda :P), co więcej zarażona jej pasją też czasem poluję po sh (jak zresztą większość młodych osób – nie oszukujmy się w sieciówkach wszystko teraz na jedno kopyto).


Oczywiście do sieciówek też zaglądam jednak pilnuję tego co kupuję, spoglądam na metki – nie kupuję tych made in china (chociaż jak wiadomo, rzecz może być zrobiona w Chinach a doklejona może być metka z innego kraju), pilnuję składu (z czego ciuch jest zrobiony) – nie bawiłam się nigdy w trashing i sądzę, że nie mam do tego odpowiedniego sprzętu ale chyba muszę nadrobić wiadomości na ten temat. Oto moje second handowe perełki .

ulubionykardigan.jpg
ulubiony kardigan upolowany za nieco ponad dychę, na metce widnieje napis made in U.K


sukienka z szelkami, można nosić obciągniętą i jako bombkę, z kolorowymi dodatkami wygląda mega, sama trochę mdło, ale lubię ją

sukieneczka.jpg
sukienka w kwiatki, firma atmosphere, spod spodu przebija ulubiona marynarka i sweterek, z boku kurtka upolowana także w sh

ulubionamarynarka.jpg
wspomniana marynarka

moje2.jpg
ulubiony sweterek, kiedyś nosiłam jako tunikę teraz z racji schudnięcia robi za sukienkę

22022012158.jpg
lniany, czarny kombinezonik na lato

Co do bielizny i obuwia wybieram polskie firmy, nie znaczy to, że chodzę w gaciach z golfem czy bieliźnie przemysłowej jest naprawdę kilka bardzo dobrych polskich firm, które szyją z różnych materiałów i można znaleźć dużo fajnych rzeczy. Część mam też od taty z Norwegii, który robi mi różne takie prezenty, mieszka niedaleko firmy i hali produkcyjnej więc przynajmniej wie jak to wygląda i wie co mi kupuje – żeby nie było jeszcze nie kupił mi babcinych galotków – nie zdarzyło mu się .Co więcej ostatnio moja maminka zakupiła mi pościel made in Poland, bawełna taka mięciutka (tą znaną z Ikei, która przebija na fotkach ciuchów też upolowałam w sh dlatego jest niekompletna robi za prześciaradło razem z inną kołdrą), że czuć różnicę – naprawdę (kilka innych kompletów mam od siostry ze Skandynawii).
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-22 o 10:53
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-22, 18:31   #23
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

o Recyklingu teraz słów kilka


Jak zapowiedziałam na początku w swoich poszczególnych postach będę wracała do tego, co wypunktowałam w pierwszych trzech postach mojego minibloga . Było już troszkę o zwierzaczkach o kosmetyce, żywności, odzieży made in china czas na wspomnienie o segregacji odpadów. Podstawowym typem segregowania śmieci jest oddzielanie szkła, papieru, aluminium i plastiku, jednak są rzeczy, które potrzebują większej troski i je też musimy umiejętnie wyrzucać do śmieci.
Baterie np. w żadnym wypadku nie wolno nam ich wyrzucać do zbiorowego śmietnika!!!! Zawarte są w nich niebezpieczne substancje i metale ciężkie (podobnie jak w termometrach – rtęć) – zużyte baterie należałoby wyrzucać do specjalnych pojemników, które na ogół stoją w sklepach ze sprzętem elektrycznym chociaż ostatnio widziałam je także w dużych super marketach (najlepszym rozwiązaniem byłaby inwestycja w akumulatorki, są one dłużej żywotne można ich wielokrotnie używać).
Puszki po aerozolu (o ile coś w aerozolach używamy) – ważne jest to, żeby były one puste (tylko wtedy mogą zostać poddane recyklingowi), niewłaściwie wyrzucone stanowią poważne niebezpieczeństwo.
Telefony komórkowe – jak każdy sprzęt elektroniczny zawierają szkodliwe substancje chemiczne, powinny więc być utylizowane lub podlegają recyklingowi (stare telefony, których już nie używamy i nie nadają się już do sprzedania najlepiej zostawiać w dobrych sklepach ze sprzętem elektrycznym)
Komputery – oczywiście przed odpowiednim wyczyszczeniem danych z dysku twardego (co by nasze intymne materiały nie wpadły w niepowołane ręce i nie trafiły na pudelka) możemy sprzedać na skupie (chętnie są odkupywane zarówno te stare, jak i już zepsute)
Złom – Czy przypadkiem nie trzymacie w piwnicach, strychach, starych komórkach jakieś zbędne złomostwo – np. jakiś stary, zardzewiały grill, metalowe krzesła – możecie z takich znalezisk uzbierać trochę gotówki sprzedając je na skupie a nie wyrzucając gdzie popadnie. Ja ostatnio sprzedałam stary piec i bojler można było poszaleć
Podobnie jest ze sprzętem agd, lekami i żarówkami – często spółdzielnie organizują wywóz „śmieci specjalnych” – u mnie akurat jest taka akcja 29.03 a u Was?

Recykling jednak potrafi przybrać bardziej ciekawe formy, często jest to sztuka jednak coraz częściej takie rozwiązania zdają egzamin w życiu codziennym.

Katie Thompson czy Tejo Remy są projektantami, którzy z rzeczy, które znajdą w śmietniku potrafią stworzyć, za pomocą oczywiście bogatej wyobraźni i kreatywności, wspaniałe rzeczy.


Powiecie po co mi takie cudo w domu?
A takie rozwiązanie? Stara walizka jako legowisko dla kotów – nie jest to już sztuka tylko użyteczność a dla kotów też ciekawe rozwiązanie.


W zeszłym roku prowadzono nawet warsztaty noszące tytuł „rzeczy od nowa” poświęcone recyklingowi właśnie.

Szaleje się już także w świecie mody, owszem nie widzę w tym nikogo na ulicy (ale to podobnie jak z innymi – nawet „normalnymi” rzeczami od projektantów). Taki nurt nazywamy Trashingiem (wspomniany został w notce poświęconej eko odzieży jako odejście od ciuchów made in china). Wykorzystuje się tutaj praktycznie wszystko, np. Yoav Kotik tworzy biżuterię z kapsli, butelek czy fragmentów puszek. Mamy modelki w ubraniach z zapałek czy folii ogrodniczej, płaszcze z zasłony prysznicowej – wszystko, co już raz zostało stworzone da się wykorzystać ponownie to idea recyklingu Trudno się nie zgodzić widząc te cuda.


Znane jest także używanie makulatury do wyplatania torebek czy biżuterii. Czasami wygląda to niezwykle inspirująco.


Taki koszyczek z pewnością byłby niezłą skrytką na bieliznę. Nieco mniejszy na biżuterię .

__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-23, 11:54   #24
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Zbliżające się ważne EKO daty


22.03 – światowy dzień wody
31.03. – godzina dla ziemi
22.04 – dzień ziemi



Z racji tego, że w dniu wczorajszym obchodziliśmy światowy dzień wody warto wspomnieć o innych czekających nas już niedługo świętach. Może tylko króciutko o światowym dniu wody. Święto wody to nic innego jak tylko apel i próba rozbudzenia świadomości w ludziach, którzy nie mają problemu z dostępem do wody. Święto te zostało uchwalone już w 1992 roku. Brak pitnej wody nie dotyczy już tylko Afryki, ale także Indii czy nawet i Chin (ale to ich wina, że ważniejszy przemysł niż nieskażona woda). Brak wody = głód o czym mówi Polska Akcja Humanitarna

Cytat:
Dostęp do wody równa się brak głodu, i my to bardzo wyraźnie widzimy na przykład w Sudanie Południowym, gdzie wybudowaliśmy blisko 100 studni, a drugie tyle wyremontowaliśmy. Widzimy, jak zmniejszyła się liczba niedożywionych dzieci. Ludzie mieszkający w tych wioskach mogą uprawiać rolę, mają warzywa.
A przed nami jeszcze – 31 marca godzina dla ziemi rozpoczynająca się o 20.30. Akcja ma na celu jak największą ilość zaoszczędzonej energii. Złośliwi mówią, że i tak to co zostanie zaoszczędzone przez godzinę przez zwykłych ludzi zostanie przez minutę stracone przez światełka w Las Vegas ale to nie znaczy, że trzeba ich słuchać. Taką godzinę dla Ziemi my „szare naiwne człowieki (cytując króla Juliana)” możemy robić codziennie zbierając nawet po kilka minut. Oczywiście nie trzeba popadać w przesadę i po ciemaku np. oglądać film w tv. Na to też są rozwiązania – wzrok to też ważna w życiu sprawa więc lepiej go zachować w jak najlepszym stanie. Jest kilka rozwiązań, które w oszczędzaniu energii może się sprawdzić (poza programami eko w sprzętach czy żarówkach energooszczędnych). Zazwyczaj wieczorami oglądamy tv przy zapalonym świetle prawda? Po co marnować tyle energii. Mój dziadek za telewizorem zamontował małą żarówkę (która pochłania dużo mniej energii), cały tv zostaje oświetlony, pokój już jest ciemny, wzrok jest chroniony (czyli jak to mówią wilk syty i owca cała ). Nie ma nic w tv? Siedzimy i patrzymy się na siebie. Zgaśmy światło, zapalmy świece i porozmawiajmy ze sobą – potem się dziwić, że związki się rozpadają a dzieci nie rozmawiają z rodzicami. Ja w dzieciństwie miałam najlepszą zabawę z rodzicami właśnie wtedy jak wyłączali prąd i przy świecach graliśmy w sobie tylko znaną grę – „kiełbasy”

22 kwietnia natomiast mamy święto ziemi – nie wiem jak ono obchodzone jest u Was ale u nas organizowane są wycieczki do lasu w celu ich wysprzątania po sprzątaniu w specjalnie wyznaczonych do tego miejsca jest ognicho i zabawa w plenerze. Jesteście już starsi? Nie bawicie się w takie rzeczy? A dlaczego? Wystarczy język w gębie, dogadanie się ze spółdzielnią lub osobami wywożącymi śmieci o zorganizowanie wywozu takich śmieci, zebranie ekipy i w las... kto najwięcej wyzbiera śmieci ten dostaje kiełbaskę tudzież sojowego burgera pierwszy bez stania przy ognisku bądź grillu .
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-23, 11:58   #25
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

ZMIANY NA LEPSZE


Przeciwnicy (a raczej Ci zbyt leniwi) przejścia na zieloną stronę mocy mówią, e po co, przecież są rzeczy, które nie są ekologiczne i musisz ich używać, nie ma opcji, żebyś dała radę, to się nie uda itp. itd. Fakt są rzeczy, które są testowane na zwierzętach i przed nimi nie uciekniemy np. leki. Jednak to, że nie możemy z czegoś zrezygnować nie znaczy, że inne rzeczy i dziedziny życia mamy traktować tak samo. Co więcej osób, które chcą być zielone jest coraz więcej co zmusza wielkie koncerny do zmian w swojej polityce. Coraz więcej firm walczy o to, żeby wskoczyć na zieloną listę PETY, czy zdobyć certyfikat – co równa się spełnieniu szeregu restrykcyjnych warunków. Coraz więcej kosmetyków tworzonych jest z naturalnych składników pozyskiwanych w sposób nieagresywny z przyrody. Coraz więcej firm odzieżowych i kosmetycznych otwiera się na możliwość stworzenia symbiozy i tworzenia odpowiedzialnej korealcji człowiek – przyroda. Do firm, które się udoskonalają możemy zaliczyć Marks & Spencer, H&M czy C&A, dlaczego? Zaraz wyjaśnię .


Marks & Spencer od 2011 r. zdeklarował się na zmianę wszystkich metek na ekologiczne, mają one być produkowane z butelek PET pochodzących z odzysku a nie jak to miało miejsce dotychczas z poliestru. Co więcej od roku 2008 namawia swoich klientów do programu, w którym mogą stare ubrania firmy oddać do organizacji Oxfam, która w zamian daje nam zniżkę na nowe ubrania M&S – to dzięki tej firmie co roku 2 miliony ubrań zamiast umierać w śmietniku dostaje nowe życie przy nowym właścicielu. Jest jeszcze jeden punkt polityki firmy zasługujący na wyróżnienie, od kilku lat marka M&S zachęca na metce do prania swoich ciuchów w temp. 30 stopni co równa się oszczędności do 40% energii. Firma do 2015 roku chce stać się najbardziej ekologiczną i etyczną marką na świecie – planują wprowadzić inicjatywy sprowadzania surowców z recyklingu nie tylko do opakowań na swoje produkty ale także samych materiałów na swoje kreacje, chcą także stawiać na produkty pochodzące ze zrównoważonych upraw. Sounds nice to me .
Więcej u źródła: corporate.marksandspencer .com

C&A natomiast wprowadził na rynek swoją nową BIO kolekcję z materiałów pochodzących z upraw BIO, to tylko kilka propozycji z nowej kolekcji:



Wszystko uszyte jest z organicznej bawełny co więcej w przystępnej cenie (przynajmniej w Niemczech, ciekawe jak będzie u Nas ))

news z ostatniej chwili: Bio kolekcja jest już w PL w stacjonarnych sklepach w sklepach wysyłkowych w bardzo przystępnych cenach

Na deser zostawiłam sobie H&M. Po pierwsze H&M deklaruje się, że wszystkie informacje na metkach są prawdziwe (w niektórych firmach nie potrafią się zdobyć na taką szczerość ostatnio mama kupiła sukienkę 100% bawełny, sukienka jest ze 100% ale poliestru ). Kosmetyki tej marki zarówno na drodze produkcji jak i jako gotowy produkt nie są testowane na zwierzętach, audytorzy sprawdzają czy w fabrykach w Chinach czy Indiach nie są wykorzystywane dzieci. Ponadto H&M w sprzedaży nie oferuje naturalnego futra, skóry skupuje z miejsca gdzie zwierzę było wykorzystane również dla mięsa, wełna z marynosów jest pozyskiwana tylko od tych producentów, którzy nie stosują praktyki mulesingu (w skrócie zrywanie skór ze zwierzęcia bez środków przeciwbólowych, zabieg ten powoduje wiele ran i chorób, nie wspominając o cierpieniu wełniaczka) co więcej H&M pilnuje o jak najmniejszym użyciu w swoich ubraniach substancji chemicznych – zdrowie i bezpieczeństwo klienta jest ich priorytetem. Więcej na www.hm.com.
__________________

Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-23 o 14:08
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-23, 13:52   #26
kamuha
Zakorzenienie
 
Avatar kamuha
 
Zarejestrowany: 2004-08
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 29 164
GG do kamuha
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

O to ja jestem akurat bardzo eko Nie cierpię oglądać tv przy włączonym świetle...przeszkadza mi i mnie rozprasza...ja w ogóle nie lubię jak jest zbyt jasne światło (chodzi o sztuczne oświetlenie oczywiście )
Fajnieeeee piszesz Lu...dobrze i ciekawie się to wszystko czyta
kamuha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-24, 16:31   #27
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Zielona codzienność




Jak wygląda Wasz codzienny tryb życia? Eko tryb? Opiszcie przynajmniej jeden dzień, kilka godzin, minut, które są zielone w Waszym życiu. Ja budzę się rano. Przed śniadaniem wykonuję porcję ćwiczeń, dopijam resztkę wody mineralnej pustą plastykową butelkę odstawiając pod stół (tam gdzie stoją 3 inne butelki), ochlapuję się wodą i idę na śniadanko (pełnoziarniste pieczywo z kawałkiem serka pleśniowego i marynowanymi pieczarkami zapijam zaparzonym rumiankiem), idę do łazienki, opłukuję ciało, szczotkuję zęby (nietestowaną na zwierzętach pastą do zębów), smaruje ciało serum drenującym (ziai – notatka o perełce cruelty free), układam włosy pastą do włosów z Joanny (Joanna należy do firm nietestujących na zwierzętach), delikatny make up kosmetykami z essence (podobnie jak Joanna essence jest na liście nie testującej), antyperspirant – również essence (bez alkoholu, parabenów i aluminium ). Nakładam oversize i leginsy (obie rzeczy wygrzebane kiedyś z sh), na nogi wsuwam trampki, z piwnicy wystawiam rowery i razem z mamą jedziemy załatwić kilka spraw. Zapomniałabym, że te zebrane pod stołem butelki wyrzucam do specjalnego pojemnika na plastik. I tutaj pojawia się mój pierwszy minus. Mówiłam Wam, że rodzaje śmieci – to się zgadza, jednak tymczasowo mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Co widzę. Są pojemniki przy śmietniku ale jedynie na szkło i plastik, co z metalem? Papierem? Brak. Jednak spółdzielna nadrabia tym, że organizuje okresowo wywóz śmieci gabarytowych, sprzęt RTV AGD i inne śmieci, które zagrażają mieszkańcom i środowisku. To należałoby odnotować na plus bo wiem, że w wielu miejscowościach tego brakuje dlatego też podobne sprzęty często lądują w lesie wyrzucane przez nieodpowiedzialnych ludzi. No ale wróćmy do rowerów i wycieczki z mamą, ruszamy do sklepu, sezon się zaczął, weekend w pełni bardzo dużo osób na rowerach – mniejszy ruch samochodów i tutaj kolejna sprawa brak ścieżek rowerowych, ulice są malutkie i różni „hardcorowi” kierowcy sprawiają, że rowerzyści wybierają chodniki – momentami ciężko jest się pomieścić. Za to plus dużo miejsc, żeby rower zostawić, postawić, przypiąć wiadomo o co chodzi . Biorę do ust szałwiowy cukierek, pedałuje dalej kolejny minus – brak koszy na śmieci, kosze stoją tylko przy głównych ulicach, nawet w kilku parkach ani jednego kosza na śmiecie wszystko trzeba kitrać do torebki, gorzej, że są tacy, którzy nie kitrają i nie chce się im szukać dostępnego kosza na śmiecie więc zostawia opakowanie tam gdzie daną rzecz spożył.


Smutne, bo dookoła jakoś tak brudno a na wiosnę widać to szczególnie. Zaliczamy z mamą jeden sklep, drugi w końcu w trzecim mama kupuje eko-szynkę (nie chcecie znać jej ceny, mama jest mięsożercą i jej z tym dobrze a mi na tyle to nie przeszkadza, że mama wybiera eko hodowle w których zwierzaczki wiedzą co to słońce i trawa), dla mnie kupuje banany, kapustę pekińską, marchewkę i buraki + kawałek ryby na jutrzejszy obiad. Ze sklepu jedziemy do parku, mama wyciąga sok, łapiemy promienie słońca, jakiś chłopak bawi się z psem rzucając mu patyki, które leżą pod drzewami.


Pełno właścicieli psów, ganiają, szczekają – muzyka dla uszu
. Wsiadamy na rowery jedziemy odebrać pocztę i do kolejnego sklepu w którym kupujemy miód i pieczywo. Wracamy do domu przywożąc na włosach kilka małych żyjątek, które albo odruchowo się zgniata albo jakoś się uda wydmuchać je za okno . Włączam laptopa – oczywiście na laptopowej baterii zasilacz włączam dopiero wtedy kiedy się bateria w komputerze rozładuje. Nadal jasno więc nie trzeba zapalać światła. Czas na przekąskę bo obiadu dzisiaj nie chce się nam gotować, znowu pełnoziarniste pieczywo tym razem z kawiorem. Komputer wyłączony więc korzystam z okazji i rzucam się na łóżko na którym leni się mój tygrys, porcja miziania i ocierania się o siebie zaliczona. W planach dzisiaj jeszcze trochę ćwiczeń, na kolację owoce (dzisiaj zakupione) i chwila tylko dla siebie w łazience – jakiś peeling, może maseczka (wszystko z firm, które tworzą z naturalnych składników, których broń Boże nie testują na zwierzętach) i może w końcu się wyśpię .
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-24, 16:32   #28
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Cytat:
Napisane przez kamuha Pokaż wiadomość
O to ja jestem akurat bardzo eko Nie cierpię oglądać tv przy włączonym świetle...przeszkadza mi i mnie rozprasza...ja w ogóle nie lubię jak jest zbyt jasne światło (chodzi o sztuczne oświetlenie oczywiście )
Fajnieeeee piszesz Lu...dobrze i ciekawie się to wszystko czyta
dziękuję za Wszystkie komentarze i prywatne wiadomości, miło mi, że ktoś mnie czyta i komuś się to podoba, może namówię więcej osób do stylu eko
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-25, 15:31   #29
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Mówią, że zwierzęta duszy nie mają, że nic nie czują...


Mówią, ale co to za osoby, najpewniej samotne, które nie widzą nic poza czubek własnego nosa. Zgadzam się z Peterem Singerem, że czasami to zwierzę zasługuje na miano osoba, nie człowiek.

Krowa Boruta
Tą historię zna już niemalże cała Polska. W lipcu 2008 roku bohaterką została krowa Boruta, która uciekła z transportu do rzeźni. Krowa biegła ok. 30 minut ulicą, kierowcy zjeżdżali jej z drogi (z obawy o krowę? Czy o własny samochód? Krówka ważyła jedyne drobne 300 kilo). Jej ucieczkę śledził właściciel, który kilkakrotnie próbował ją zatrzymać. Została złapana jednak dzięki swojej odwadze zmusiła wielu ludzi do wysiłku ratującego ją od rzeźni. Została wykupiona i trafiła do przystani dla zwierząt w Pszczynie. Walka miłośników zwierząt o jałówkę była ciężka jednak szum medialny wywołany zajściem przy transporcie sprawiły, że Boruta wygrała swój wyścig o życie .

Bohater z Chile
Zdecydowanie mój ulubieniec, nieustraszony przyjaciel, któremu nie straszna śmierć pod rozpędzonym autem. Człowiek milion razy by się zastanawiał stawiając na szali swoje życie. Autostrada w Chile, pies ratuje drugiego psa potrąconego wcześniej przez rozpędzone auto. Tutaj macie nagrania z monitoringu autostrady.
http://www.joemonster.org/filmy/1256...tradzie_kumpla

Bohater z Japonii
Pies woła ekipy ratunkowe do innego poszkodowanego w klęsce żywiołowej.
Źródło: http://deser.pl/deser/1,111857,92698...jnowsze&page=2

Jest wiele takich historii, które warte są nagłośnienia i przypomnienia, czy są takie, którymi Wy żyliście tak jak ja wymienionymi powyżej .



Miłośnikom zwierząt polecam obejrzenie filmu: Hachikō – psia opowieść. Ostrzegam potrzebny wagon chusteczek higienicznych .
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-03-25, 21:51   #30
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)

Bycie blondynką w stylu cruelty free



moje_1.jpg

Jestem w tej niekomfortowej sytuacji, że jestem blondynką, tyle, że ciemną blondynką. Kolor mysi, który wtłacza mnie boleśnie w ramy codziennej szarej rzeczywistości, w młodości (znaczy w dzieciństwie ) za czasów kiedy jeszcze nie byłam taka eko jak jestem teraz miałam na głowie wszystkie kolory tęczy. Jednak najbardziej przypodobałam sobie jasny – wręcz mroźny blond. Jak możliwe jest utrzymanie koloru włosów aby być po zielonej stronie mocy. Ha! Nic trudnego. Do farbowania włosów używam produktów jedynej firmy, której jestem na 100% pewna, że nie testują na zwierzętach – są to produkty Joanny. Jako, że nie są one delikatne, czasami mocno niszczą włosy maluję je raz na około 3 miesiące. Wiadomo, że po 2 tygodniach kolor blaknie, co więcej zaczyna żółknąć, wtedy zaczynam kurację wybielającą – używam szamponu Biosilk (zielona lista), efekt wzmacniam czasami płukankami z Delii (również zielona lista). Wiadomo, że kąpiele w takich specyfikach nie zawsze służą włosom, firma Farouk (zielona lista) ma wiele produktów odżywczych i wzmacniających włosy, które sprawdzają się genialnie. Jednak czasami najlepiej zrobić coś samemu i wzmocnić włosy naturalnie.



Kiedy moje włosy są za suche sięgam po jajko i olejek rycynowy. Do mieszanki można dodać odrobinę soku z cytryny i miodu (ja lubię dużo składników więc wrzucam wszystko), mieszamy, mieszamy. Nakładamy na kłaczki, owijamy łepek folią, potem ręcznikiem i trzymamy na włosach minimum 30 minut (chociaż niektórzy mówią, że im dłużej tym lepiej ) poczym zmywamy z włosów.

Gdy są łamliwe stosujemy mleczną płukankę, wgląda to mniej więcej tak, że moczymy głowę (włosy w sensie ) w ¼ szklanki pełnotłustego mleka. Najlepiej jest nalać sobie mleko do garnuszka po czym nad miską (bądź miednicą) polewać sobie włosy mlekiem przez ok. 20 minut. Po czym należy włosy spłukać obficie wodą – najlepiej chłodną. Jeżeli nie przekonuje Was mleko można je zastąpić piwem, należy jednak do piwa dodać jajko, po zmieszaniu nanieść na włosy, po 15 minutach spłukując specyfik z głowy.

Niesforne końcówki – ich regeneracja to prościzna, należy je posmarować oliwą z oliwek (oczywiście najlepiej BIO z pierwszego tłoczenia) 10 minut przed każdym myciem włosów.
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora  
 

Nowe wątki na forum Ecobeauty z Oriflame


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:51.