Odczuwacie kryzys gospodarczy?

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez kaledonia

Zauważyłam wzmożony ruch poszukujących pracy na grupie polonijnej na fb. Ucieczki z Polski masowe można już to śmiało pisać i to ludzi młodych.

Ceny mocno poszły tu też w górę, nie idzie za tym płaca. Dobrze, że w bloku mieszkam, bo znajomi mają takie rachunki za prąd w domach, że masakra.

Leki niektóre są słabo dostępne w całej Europie, ja swoich szukam online, bo nie chcę zamienników. Ich cena poszła w górę o 50%.



Znajomi Norwegowie posprzedawali motocykle i część pozbyła się drugiego auta w rodzinie. Sporo osób przesiadło się do autobusu.

Mówisz o rachunkach za prąd w Polsce czy Skandynawii?

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 22:37 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

Napisane przez kaledonia

Pewnie zależy od środowiska i zarobków.



Na forach ludzie się prześcigają w pomysłach jak ograniczyć wydatki na jedzenie, podpowiadają tańsze alternatywy dla dotychczas kupowanych drogich kosmetyków. Nie da się tego nie zauważyć.

Ceny w sasiadującej Szwecji też ostro poszły w górę. Byliśmy miesiąc temu na zakupach i jest tam teraz bardzo drogo, nieliczne rzeczy jak papierosy i alkohol są nadal opłacalne do przywiezienia, ale my akurat nie po to jechaliśmy.

Trawa zawsze zieleńsza u sąsiada

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Pani_Robot]

A przecież w NO inflacja o polowe niższa niż u nas.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Pusheen_]

Dziwne to wszystko.

Trudno się do tego odnieść z naszej perspektywy i funkcjonującego w głowie przekonania o "bogatych skandynawskich krajach".

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Pani_Robot

A przecież w NO inflacja o polowe niższa niż u nas.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

No właśnie, więc nie ma co porównywać do Polski. Może oszczędzają bardziej bo się boją gorszych czasów, a nie że już te czasy nastały.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Pusheen_]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89318024]No właśnie, więc nie ma co porównywać do Polski. Może oszczędzają bardziej bo się boją gorszych czasów, a nie że już te czasy nastały.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Pewnie masz rację i chcą się po prostu przygotować na "gorsze czasy".

Dziwne, że u nas to jeszcze nie nastąpiło.
Jest wkurzenie i trochę narzekania, ale nie czuć po ludziach za bardzo tego strachu, nie widać żeby próbowali się do tego przygotować.

A podobno ma nas czekać A...

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez Pusheen_

Pewnie masz rację i chcą się po prostu przygotować na "gorsze czasy".

Dziwne, że u nas to jeszcze nie nastąpiło.
Jest wkurzenie i trochę narzekania, ale nie czuć po ludziach za bardzo tego strachu, nie widać żeby próbowali się do tego przygotować.

A podobno ma nas czekać A...

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Bo u nas wciąż nikt tak realnie w to nie wierzy i panuje odwieczne przekonanie że "jakoś to będzie" bo przecież zawsze jakoś było Poza tym mam wrażenie że Polacy aktualnie nie są nauczeni oszczędzania bo po tylu latach biedy w końcu poziom życia ludzi jest wyższy i mogą sobie wreszcie na coś pozwolić - ciężko pojąć że to się ewidentnie kończy i znów trzeba będzie zacisnąć pasa.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[kocia_lapka]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Bo u nas wciąż nikt tak realnie w to nie wierzy i panuje odwieczne przekonanie że "jakoś to będzie" bo przecież zawsze jakoś było Poza tym mam wrażenie że Polacy aktualnie nie są nauczeni oszczędzania bo po tylu latach biedy w końcu poziom życia ludzi jest wyższy i mogą sobie wreszcie na coś pozwolić - ciężko pojąć że to się ewidentnie kończy i znów trzeba będzie zacisnąć pasa.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Uważam, że Polacy są oszczędni, mówię tu o osobach, które pracowały podczas PRL czy podczas zmiany ustroju, to były bardzo ciężkie czasy i ludzie musieli sobie jakoś poradzić. Bardziej martwię się o moje pokolenie i młodsze- właściwie to żyliśmy w ciągłym wzroście gospodarczym, a wiadomo, że ciężko rezygnować z dobrego.

I też już zaczęłam widzieć początki kryzysu. Firma, dla której pracuję mocno zmniejszyła produkcje, do końca roku zamierza zwolnić większość konsultantów. Mój partner zaplanował również do końca roku zamknięcie kilku oddziałów firmy, a w przyszłym roku jeszcze kilku następnych.

[Pusheen_]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Bo u nas wciąż nikt tak realnie w to nie wierzy i panuje odwieczne przekonanie że "jakoś to będzie" bo przecież zawsze jakoś było Poza tym mam wrażenie że Polacy aktualnie nie są nauczeni oszczędzania bo po tylu latach biedy w końcu poziom życia ludzi jest wyższy i mogą sobie wreszcie na coś pozwolić - ciężko pojąć że to się ewidentnie kończy i znów trzeba będzie zacisnąć pasa.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

No niestety prawda.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Bo u nas wciąż nikt tak realnie w to nie wierzy i panuje odwieczne przekonanie że "jakoś to będzie" bo przecież zawsze jakoś było Poza tym mam wrażenie że Polacy aktualnie nie są nauczeni oszczędzania bo po tylu latach biedy w końcu poziom życia ludzi jest wyższy i mogą sobie wreszcie na coś pozwolić - ciężko pojąć że to się ewidentnie kończy i znów trzeba będzie zacisnąć pasa.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Zależy jakie pokolenie. To wchodzące na rynek pracy będzie miało ciężko, ale reszta się szybko dostosuje, jeśli będzie trzeba. Głównie dlatego, że robili to juz nieraz lub pamiętają gorsze czasy.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[road_rage]

Napisane przez kocia_lapka

Uważam, że Polacy są oszczędni, mówię tu o osobach, które pracowały podczas PRL czy podczas zmiany ustroju, to były bardzo ciężkie czasy i ludzie musieli sobie jakoś poradzić. Bardziej martwię się o moje pokolenie i młodsze- właściwie to żyliśmy w ciągłym wzroście gospodarczym, a wiadomo, że ciężko rezygnować z dobrego.

Ja uważam, że z ludźmi czasów PRLu bywa odwrotnie. Widzę u nich duże braki w edukacji o finansach i ekonomii. To raczej oni zachłysnęli się wzrostem gospodarczym przez porównanie z doświadczeniami ciągłego niedoboru. Kupują nadmiar przede wszystkim jedzenia i potem marnują. Dziadują na sprzętach AGD, zostawiają włączone sprzęty bez sensu i potem się dziwią wysokimi rachunkami za prąd. Samochód, najlepiej z trzeciej-czwartej ręki, być musi, nawet w dużym mieście gdzie komunikacją miejską da się dojechać wszędzie. Unikają profilaktyki zdrowotnej co kończy się płaceniem grubych tysięcy za leczenie, którego łatwo dało się uniknąć. Palą papierosy. Nie mają żadnej aktywności fizycznej. Urządzają imprezy ponad stan, np. zapożyczają się na wesela dla dzieci. Itp.

Oczywiście piszę tylko o swoich obserwacjach z bliższego i dalszego otoczenia. Ale widuję takie tendencję w różnych środowiskach, więc myślę, że to może być całkiem powszechne.

[Finlora]

Napisane przez road_rage

Samochód, najlepiej z trzeciej-czwartej ręki.

Jest coś złego w używanym samochodzie?

[road_rage]

Napisane przez Finlora

Jest coś złego w używanym samochodzie?

W używanym oczywiście, że nie. Powinnam napisać - samochód 20+ letni, psujący się i pełen nieekonomicznych przestarzałych technologii.

[magbeth]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89318024]No właśnie, więc nie ma co porównywać do Polski. Może oszczędzają bardziej bo się boją gorszych czasów, a nie że już te czasy nastały.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Oszczędzający Norwegowie są jasnym sygnałem, ze złe czasy już nastały. Uwierzcie. (oni normalnie nie oszczędzają).
Obserwuje to samo co Kaledonia, plus w pracy więcej pacjentów zaczyna skladac rozmaite wnioski o zapomogi/dopłaty a nawet rentę. Co chwile dostaje jakieś papierzyska z NAV do wypełnienia w kolejnej sprawie. Inni z kolei szukają dodatkowej pracy po godzinach.

Ja np. dostałam należną podwyżkę, która w całości zeżarła mi inflacja i podatki. Kolejne wyrównanie pensji skończy się zapewne tak samo.

I ja i wszyscy, których znam, korzystają ze wszystkich możliwych rabatów, zniżek, kart lojalnościowych etc. Co niepotrzebne, idzie na sprzedaż. Widzę tez zwiększony ruch w naszej słynnej appce TGTG z innego tematu.

Również się cieszę, ze mieszkam w bloku bo dzięki temu nie rujnuje mnie (jeszcze) rachunek za prąd. Jeśli proroctwa VG sprawdza się i zima kilowat będzie kosztował 10 nok, to zostanie nam suchy chleb i świeczki. Tu nb nie ma alternatywy w postaci gazu czy węgla.

Porównywanie wysokości inflacji na papierze w różnych krajach nie ma imho sensu - bo nie odzwierciedla codzienności.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez magbeth

Oszczędzający Norwegowie są jasnym sygnałem, ze złe czasy już nastały. Uwierzcie. (oni normalnie nie oszczędzają).

Obserwuje to samo co Kaledonia, plus w pracy więcej pacjentów zaczyna skladac rozmaite wnioski o zapomogi/dopłaty a nawet rentę. Co chwile dostaje jakieś papierzyska z NAV do wypełnienia w kolejnej sprawie. Inni z kolei szukają dodatkowej pracy po godzinach.



Ja np. dostałam należną podwyżkę, która w całości zeżarła mi inflacja i podatki. Kolejne wyrównanie pensji skończy się zapewne tak samo.



I ja i wszyscy, których znam, korzystają ze wszystkich możliwych rabatów, zniżek, kart lojalnościowych etc. Co niepotrzebne, idzie na sprzedaż. Widzę tez zwiększony ruch w naszej słynnej appce TGTG z innego tematu.



Również się cieszę, ze mieszkam w bloku bo dzięki temu nie rujnuje mnie (jeszcze) rachunek za prąd. Jeśli proroctwa VG sprawdza się i zima kilowat będzie kosztował 10 nok, to zostanie nam suchy chleb i świeczki. Tu nb nie ma alternatywy w postaci gazu czy węgla.



Porównywanie wysokości inflacji na papierze w różnych krajach nie ma imho sensu - bo nie odzwierciedla codzienności.

Oczywiście, że nie odzwierciedla. Polacy zarabiają na waciki, więc dla nich każda podwyżka to tragedia ( statystycznie). Bogatsze kraje mają przyzwoite zarobki, więc mają bardzo duże pole do zmiany nawyków i oszczędzania.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Pusheen_]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Bo u nas wciąż nikt tak realnie w to nie wierzy i panuje odwieczne przekonanie że "jakoś to będzie" bo przecież zawsze jakoś było Poza tym mam wrażenie że Polacy aktualnie nie są nauczeni oszczędzania bo po tylu latach biedy w końcu poziom życia ludzi jest wyższy i mogą sobie wreszcie na coś pozwolić - ciężko pojąć że to się ewidentnie kończy i znów trzeba będzie zacisnąć pasa.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Masz rację, też mi się wydaje że do wielu to nie dociera. Nie wiemy co nas czeka?

Temu problemowi i rzekomo "krotkowzrocznemu" myśleniu w kwestiach oszczędzania to mimo wszystko bym się nie dziwiła.

Sorry, ale jesteśmy chyba dość biednym krajem i to nie jest wina społeczeństwa.

Nie ma wielopokoleniowych majątków, bo trudno je utrzymać.

Państwo grabi nas nieustannie wysokimi podatkami, do opieki zdrowotnej musisz dopłacać, no i żeby ten kolos jakoś się trzymał jestes okradany przez beneficjentów pinset plus.

Trudno mówic o oszczędzaniu, bo pensje idą na bieżące wydatki, czyli opłaty, jedzenie, utrzymanie dzieci, ich kształcenie, no i doplacanie do służby zdrowia.

W sumie jedyne sensowne oszczędności, które sporo ludzi jednak posiada to te na leczenie, zabezpieczenie dzieciom bytu i może wakacje. To jest akurat ok.

"Oszczędzanie" w PL to raczej polega na polowaniu na promocje, rabaty, generalnie kupowanie jak najwięcej za jak najmniej.

Trudno się dziwić ludziom, że tak postępują. Myślę, ze - tak jak piszesz - lata biedy sprawiły, że ludzie chcą się wreszcie od tego odbić, a z drugiej strony...No konsumpcjonizm jest w zasadzie wszędzie, więc trudno od niego uciec. Dopóki nie jest rozpasany i nie przynosi długow czy życia 3 razy ponad stan, to nie widzę problemu.

Ale generalnie to stosunek do oszczędzania mnie nie dziwi, bo my po prostu...Nigdy nie mielismy szansy się tego nauczyć. Siermiezna komuna nas dobila, a potem nagle bach i...Witamy w gospodarce kapitalistycznej. Pamiętacie co się działo na początku lat 90.?

Ten zachwyt kulturą Zachodu nie zawsze kończył się dobrze. Kontrast między smutną i biedna komuną, a "światem tysiąca możliwości" był tak olbrzymi, że niektórzy nie byli w stanie tego przyswoić.
No i jeśli funkcjonujesz w świecie, w którym nic nie masz albo masz tyle samo, co wszyscy i nagle wskakujesz na jakis kosmiczny poziom, "gdzie wszystko jest możliwe", to trudno się dziwić, że wielu się pogubi.

W latach 90. mnóstwo było szybkich karier "z niczego" dla trochę bardziej sprytnych i przedsiębiorczych, a i nie trzeba było dużo umieć - taki angielski jaki kiedyś robił wrażenie, to dzisiaj zna większość pracowników korpo. I nie jest to jedyny język, który znają.

No i były szybkie kariery, a z drugiej strony lata 90. były eldorado dla przestępczości wszelkiego typu - kradzieże i włamania, napady, pobicia, zabójstwa.Takze porwania dla okupu. Nie wszyscy odnaleźli się w nowej gospodarce albo zrozumieli ją opatrznie.

Co się dziwić ludziom, że nie potrafią oszczędzać, skoro nigdy nie żyli w normalnej rzeczywistości. Najpierw ta nieszczęsna komuna, potem "szalony" kapitalizm. Mnie to nie dziwi, że nie potrafimy oszczędzać, bo nikt nas tego nie nauczył. Żyjemy w kraju, który ma kapitalistyczne zasady, ale nie oferuje prawie żadnych udogodnien czy ulg dla tych naprawdę przedsiębiorczych, z pomysłem. Ten kolos zwany państwem trzyma się tylko na nich, a oni są traktowani jak złodzieje albo frajerzy i jeszcze...wychodzi na to, że to prawda. 3/4 20 - parolatkow to doradzalabym po prostu emigrację.

Napisane przez kocia_lapka

Uważam, że Polacy są oszczędni, mówię tu o osobach, które pracowały podczas PRL czy podczas zmiany ustroju, to były bardzo ciężkie czasy i ludzie musieli sobie jakoś poradzić. Bardziej martwię się o moje pokolenie i młodsze- właściwie to żyliśmy w ciągłym wzroście gospodarczym, a wiadomo, że ciężko rezygnować z dobrego.

Jak w 2008 miałam 20 - parę lat, to kryzys mnie w żaden sposób nie dotknął. I większości moich rówieśników też nie.
Ci mlodzi, którzy uczą się czy studiują będąc na utrzymaniu rodziców niekoniecznie to odczują. Nie wiadomo co będzie za 5 - 7 lat, jak naprawdę wejdą na rynek pracy.

Teraz to bardziej martwilabym się o ich edukację, bo może być słabo :/

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89318111]Zależy jakie pokolenie. To wchodzące na rynek pracy będzie miało ciężko, ale reszta się szybko dostosuje, jeśli będzie trzeba. Głównie dlatego, że robili to juz nieraz lub pamiętają gorsze czasy.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

No nie wiem. Wszystko zależy na kogo i w jakim momencie go trafi.

Myślę, że sporo ludzi w moim wieku, czyli 30+ może odczuwać lęk.

W sumie to trudno powiedzieć, kto ma najgorzej albo kto najgorzej to odczuje.





Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[kocia_lapka]

Napisane przez Pusheen_

Jak w 2008 miałam 20 - parę lat, to kryzys mnie w żaden sposób nie dotknął. I większości moich rówieśników też nie.
Ci mlodzi, którzy uczą się czy studiują będąc na utrzymaniu rodziców niekoniecznie to odczują. Nie wiadomo co będzie za 5 - 7 lat, jak naprawdę wejdą na rynek pracy.

Teraz to bardziej martwilabym się o ich edukację, bo może być słabo :/

Bo w Polsce nie mieliśmy kryzysu, jedynie spowolnienie, ale wzrost dalej był. Dlatego myślę, że ludzie 20-35 lat mogą to odczuć najmocniej, bo żyliśmy ciągle we wzroście gospodarczym, nie było braków w sklepach, zatrudnienie rosło rok do roku.

[Finlora]

Napisane przez Pusheen_

Jak w 2008 miałam 20 - parę lat, to kryzys mnie w żaden sposób nie dotknął. I większości moich rówieśników też nie.
Ci mlodzi, którzy uczą się czy studiują będąc na utrzymaniu rodziców niekoniecznie to odczują. Nie wiadomo co będzie za 5 - 7 lat, jak naprawdę wejdą na rynek pracy.

Ja w 2008 miałam 25 lat i dosyć mocno odczułam, kiedy szukałam pracy i jedyne co mogłam znaleźć to supermarket albo jakieś dorywcze na umowę zlecenie.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

2007-2008 to lata globalnego kryzysu gospodarczego

Edit- wcielo mi reszte posta

Polska, jako jedyny kraj UE uniknęła recesji 2007-2008/2009 jest wiele materialow necie na ten temat. Ja pamietam jak niektorzy moi znajomi pukali i sie w czolo, slyszac ze przenosze sie do NL, ktora kryzys nie oszczedzil.

Sent from my SM-G973F using Tapatalk

[Pusheen_]

Napisane przez kocia_lapka

Bo w Polsce nie mieliśmy kryzysu, jedynie spowolnienie, ale wzrost dalej był. Dlatego myślę, że ludzie 20-35 lat mogą to odczuć najmocniej, bo żyliśmy ciągle we wzroście gospodarczym, nie było braków w sklepach, zatrudnienie rosło rok do roku.

Tak.

Chociaż ten zły czas w 2008 jakoś specjalnie/bezpośrednio mnie nie dotknął, to chyba nie ma złudzeń, że teraz jest gorzej i wg przewidywań może być nawet 2 czy 3 razy gorzej...

Mogę się oczywiście mylić, ale wydaje mi się, że to co się działo w 2008 dotknęło niektórych (mylę się?), a teraz koszmarne zmiany i reformy związane tez z ogolnoswiatowa gospodarką dotkną wszystkich. A reformy na naszym rynku to swoją drogą...

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

Dziwi mnie mówienie, że w Polsce nie było kryzysu, bo kogoś ten kryzys bezpośrednio nie dotknął. Naprawdę nie pamiętacie jakie było w pewnym momencie bezrobocie?
Pamiętam, że moi rodzice tak mówili o tamtych czasach - za komuny były pieniądze, ale nie było towaru, a teraz półki uginają się od towaru, a nie ma pieniędzy.

[Pusheen_]

Chodzi o to, że kryzys dotknął być może mniej osób i w mniejszym stopniu.

Tak, pamiętam narzekanie na bezrobocie i kiepskie oferty pracy.

Moje wspomnienia z tamtego okresu to chyba tyle, że można klaniac sie pracodawcy za odprowadzanie składek.

Pamiętam gadanie wielu osób, że pracodawcy lawiruja przy umowach.
To chyba były jeszcze czasy, kiedy umowa- zlecenie mogła być nieozusowana. A jak ciężko było z tym, to można było i wcisnąć umowę o dzieło.

Studentom i absolwentom uczelni było trudno na rynku, z drugiej strony studenci byli bardzo pozadanymi pracownikami, bo można było na nich oszczędzić.

Na rynek pracy wchodziłam ze świadomością, że trzeba uważać przy podpisywaniu umowy i że nie mam co liczyć na jakąś dobrą. Że za taka korzystna to tylko szefa po rękach całować.



No i że umowa o pracę to jest coś.

A ze swojej pierwszej miałam oszałamiająca pensję 1200 zł. I nie mogłam się nadziwić, że można komuś tylw płacić, a moja koordynatorka sama przyznawala, ze za tyle nie utrzymam się w rodzinnym mieszkaniu - no chyba, że na spółkę z 3 innymi osobami, żeby się w miarę opłacało.

Tyle pamiętam. Ale może też rynek pracy w nie za dużym mieście też nasuwal swoje ograniczenia.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[kocia_lapka]

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie mówienie, że w Polsce nie było kryzysu, bo kogoś ten kryzys bezpośrednio nie dotknął. Naprawdę nie pamiętacie jakie było w pewnym momencie bezrobocie?
Pamiętam, że moi rodzice tak mówili o tamtych czasach - za komuny były pieniądze, ale nie było towaru, a teraz półki uginają się od towaru, a nie ma pieniędzy.

Bo kryzysu nie było, mieliśmy jedynie spowolnienie. Pamiętam problemy z pracą, ale no nie, to nie był kryzys.

[Finlora]

Napisane przez kocia_lapka

Bo kryzysu nie było, mieliśmy jedynie spowolnienie. Pamiętam problemy z pracą, ale no nie, to nie był kryzys.

Czyli ogólnoświatowy kryzys gospodarczy w latach 2007-2009 dotknął wiele krajów na świecie, ale Polski nie?

[kocia_lapka]

Napisane przez Finlora

Czyli ogólnoświatowy kryzys gospodarczy w latach 2007-2009 dotknął wiele krajów na świecie, ale Polski nie?

No nie, nas dotknął w najmniejszym stopniu powodując jedynie spowolnienie, a PKB dalej rosło (jedyne państwo w UE):
https://www.researchgate.net/figure/...fig1_290184336

Z tego co pamiętam to właśnie poradzenie sobie z kryzysem stanowiło główny argument przy wyborze Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez Finlora

Czyli ogólnoświatowy kryzys gospodarczy w latach 2007-2009 dotknął wiele krajów na świecie, ale Polski nie?

dokladnie

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Finlora

Czyli ogólnoświatowy kryzys gospodarczy w latach 2007-2009 dotknął wiele krajów na świecie, ale Polski nie?

Dotknął, ale dużo mniejszym stopniu niż USA i wiele krajów europejskich. Można powiedzieć, że byliśmy wtedy szczesciarzami, którzy przeszli to prawie suchą stopą.

Pierwsze lepsze z google.
"Jednakże w Polsce skutki kryzysu gospodarczego były odczuwalne w zdecydowanie mniejszym stopniu niż w innych krajach regionu. W II kwartale 2009 PKB Polski wyrównany sezonowo wzrósł o 0,5% w porównaniu z I kwartałem 2009 i był o 1,4% wyższy w porównaniu do II kwartału 2008[31]. Należy przy tym dodać, że wzrost wartości PKB w Polsce w tym okresie jest jedynym w☠Unii Europejskiej[32][33]"

Teraz raczej nikt nie wróży podobnego sukcesu, niestety.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[d5f2b1fe262415f84dead746c1bee8c0d6ac2850_6340b0400d0a7]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89318552]Teraz raczej nikt nie wróży podobnego sukcesu, niestety.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Wręcz przeciwnie jesteśmy w czarnej . Ja bezpośrednio nie odczuwam jeszcze skutków, ale i tak jestem przerażona sytuacją gospodarczą, kryzysem klimatycznym, widmem wojny. Staram się tym nie zadręczać na zapas, ale serio daleko mi do optymizmu jak myślę o przyszłości.

[kaledonia]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Mówisz o rachunkach za prąd w Polsce czy Skandynawii?

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 22:37 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

Trawa zawsze zieleńsza u sąsiada

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Norwegia. Znajomi mieszkają w domu, 2 osoby dorosłe, całe dnia pracują, a rachunek za prąd ( tu nie ma gazu, wszystko na prąd, ciepła woda do kąpieli też ) 2500 zł na miesiąc. Kilka razy wyższy niż wcześniej. Zima to będzie kosmos.

Napisane przez magbeth

Oszczędzający Norwegowie są jasnym sygnałem, ze złe czasy już nastały. Uwierzcie. (oni normalnie nie oszczędzają).
Obserwuje to samo co Kaledonia, plus w pracy więcej pacjentów zaczyna skladac rozmaite wnioski o zapomogi/dopłaty a nawet rentę. Co chwile dostaje jakieś papierzyska z NAV do wypełnienia w kolejnej sprawie. Inni z kolei szukają dodatkowej pracy po godzinach.

Ja np. dostałam należną podwyżkę, która w całości zeżarła mi inflacja i podatki. Kolejne wyrównanie pensji skończy się zapewne tak samo.

I ja i wszyscy, których znam, korzystają ze wszystkich możliwych rabatów, zniżek, kart lojalnościowych etc. Co niepotrzebne, idzie na sprzedaż. Widzę tez zwiększony ruch w naszej słynnej appce TGTG z innego tematu.

Również się cieszę, ze mieszkam w bloku bo dzięki temu nie rujnuje mnie (jeszcze) rachunek za prąd. Jeśli proroctwa VG sprawdza się i zima kilowat będzie kosztował 10 nok, to zostanie nam suchy chleb i świeczki. Tu nb nie ma alternatywy w postaci gazu czy węgla.

Porównywanie wysokości inflacji na papierze w różnych krajach nie ma imho sensu - bo nie odzwierciedla codzienności.

Niektóre bloki mają kominki, ale u nas nikt tego nie instalował.
[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89318367]2007-2008 to lata globalnego kryzysu gospodarczego

Edit- wcielo mi reszte posta

Polska, jako jedyny kraj UE uniknęła recesji 2007-2008/2009 jest wiele materialow necie na ten temat. Ja pamietam jak niektorzy moi znajomi pukali i sie w czolo, slyszac ze przenosze sie do NL, ktora kryzys nie oszczedzil.

Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]
Pamiętam te czasy nędzy, naprawdę u mnie było biednie wtedy. Za pracą musiałam przez pół Polski jechać, bo nie miałam wyjścia, 4 dorosłe osoby z jednej pensji mojej mamy by nie wyżyły.

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie mówienie, że w Polsce nie było kryzysu, bo kogoś ten kryzys bezpośrednio nie dotknął. Naprawdę nie pamiętacie jakie było w pewnym momencie bezrobocie?
Pamiętam, że moi rodzice tak mówili o tamtych czasach - za komuny były pieniądze, ale nie było towaru, a teraz półki uginają się od towaru, a nie ma pieniędzy.

Większe niż nawet zarejestrowane. Ludzie dorabiali sobie na śmieciówkach, które były bardzo powszechne.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez kaledonia

Norwegia. Znajomi mieszkają w domu, 2 osoby dorosłe, całe dnia pracują, a rachunek za prąd ( tu nie ma gazu, wszystko na prąd, ciepła woda do kąpieli też ) 2500 zł na miesiąc. Kilka razy wyższy niż wcześniej. Zima to będzie kosmos.



Niektóre bloki mają kominki, ale u nas nikt tego nie instalował.



Pamiętam te czasy nędzy, naprawdę u mnie było biednie wtedy. Za pracą musiałam przez pół Polski jechać, bo nie miałam wyjścia, 4 dorosłe osoby z jednej pensji mojej mamy by nie wyżyły.



Większe niż nawet zarejestrowane. Ludzie dorabiali sobie na śmieciówkach, które były bardzo powszechne.

No to naprawdę sporo (pewnie nawet na warunki norweskie). Wynika z tego że moje 250 zł miesięcznie za prąd (ciepła woda również) to jednak wciąż bardzo tanio. Ciekawe jak się zmienia stawki od stycznia :/

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 20:06 ---------- Poprzedni post napisano o 19:59 ----------

Napisane przez Pusheen_

Masz rację, też mi się wydaje że do wielu to nie dociera. Nie wiemy co nas czeka?

Temu problemowi i rzekomo "krotkowzrocznemu" myśleniu w kwestiach oszczędzania to mimo wszystko bym się nie dziwiła.

Sorry, ale jesteśmy chyba dość biednym krajem i to nie jest wina społeczeństwa.

Nie ma wielopokoleniowych majątków, bo trudno je utrzymać.

Państwo grabi nas nieustannie wysokimi podatkami, do opieki zdrowotnej musisz dopłacać, no i żeby ten kolos jakoś się trzymał jestes okradany przez beneficjentów pinset plus.

Trudno mówic o oszczędzaniu, bo pensje idą na bieżące wydatki, czyli opłaty, jedzenie, utrzymanie dzieci, ich kształcenie, no i doplacanie do służby zdrowia.

W sumie jedyne sensowne oszczędności, które sporo ludzi jednak posiada to te na leczenie, zabezpieczenie dzieciom bytu i może wakacje. To jest akurat ok.

"Oszczędzanie" w PL to raczej polega na polowaniu na promocje, rabaty, generalnie kupowanie jak najwięcej za jak najmniej.

Trudno się dziwić ludziom, że tak postępują. Myślę, ze - tak jak piszesz - lata biedy sprawiły, że ludzie chcą się wreszcie od tego odbić, a z drugiej strony...No konsumpcjonizm jest w zasadzie wszędzie, więc trudno od niego uciec. Dopóki nie jest rozpasany i nie przynosi długow czy życia 3 razy ponad stan, to nie widzę problemu.

Ale generalnie to stosunek do oszczędzania mnie nie dziwi, bo my po prostu...Nigdy nie mielismy szansy się tego nauczyć. Siermiezna komuna nas dobila, a potem nagle bach i...Witamy w gospodarce kapitalistycznej. Pamiętacie co się działo na początku lat 90.?

Ten zachwyt kulturą Zachodu nie zawsze kończył się dobrze. Kontrast między smutną i biedna komuną, a "światem tysiąca możliwości" był tak olbrzymi, że niektórzy nie byli w stanie tego przyswoić.
No i jeśli funkcjonujesz w świecie, w którym nic nie masz albo masz tyle samo, co wszyscy i nagle wskakujesz na jakis kosmiczny poziom, "gdzie wszystko jest możliwe", to trudno się dziwić, że wielu się pogubi.

W latach 90. mnóstwo było szybkich karier "z niczego" dla trochę bardziej sprytnych i przedsiębiorczych, a i nie trzeba było dużo umieć - taki angielski jaki kiedyś robił wrażenie, to dzisiaj zna większość pracowników korpo. I nie jest to jedyny język, który znają.

No i były szybkie kariery, a z drugiej strony lata 90. były eldorado dla przestępczości wszelkiego typu - kradzieże i włamania, napady, pobicia, zabójstwa.Takze porwania dla okupu. Nie wszyscy odnaleźli się w nowej gospodarce albo zrozumieli ją opatrznie.

Co się dziwić ludziom, że nie potrafią oszczędzać, skoro nigdy nie żyli w normalnej rzeczywistości. Najpierw ta nieszczęsna komuna, potem "szalony" kapitalizm. Mnie to nie dziwi, że nie potrafimy oszczędzać, bo nikt nas tego nie nauczył. Żyjemy w kraju, który ma kapitalistyczne zasady, ale nie oferuje prawie żadnych udogodnien czy ulg dla tych naprawdę przedsiębiorczych, z pomysłem. Ten kolos zwany państwem trzyma się tylko na nich, a oni są traktowani jak złodzieje albo frajerzy i jeszcze...wychodzi na to, że to prawda. 3/4 20 - parolatkow to doradzalabym po prostu emigrację.





Jak w 2008 miałam 20 - parę lat, to kryzys mnie w żaden sposób nie dotknął. I większości moich rówieśników też nie.
Ci mlodzi, którzy uczą się czy studiują będąc na utrzymaniu rodziców niekoniecznie to odczują. Nie wiadomo co będzie za 5 - 7 lat, jak naprawdę wejdą na rynek pracy.

Teraz to bardziej martwilabym się o ich edukację, bo może być słabo :/



No nie wiem. Wszystko zależy na kogo i w jakim momencie go trafi.

Myślę, że sporo ludzi w moim wieku, czyli 30+ może odczuwać lęk.

W sumie to trudno powiedzieć, kto ma najgorzej albo kto najgorzej to odczuje.





Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Ja kończyłam studia w 2011 i niestety też pamiętam problem z praca, ba nawet ze stażem, który sporo ludzi miało po znajomości.
Współczuję młodym ludziom sytuacji która może ich zastać tzn gdy całe ich dotychczasowe życie był dobrobyt, a teraz może przyjść moment przykręcenia śruby - z wysokiego konia zawsze ciężko się spada. Pracuje też z 22/23 latkami, które całe wypłaty przewalają na ciuchy/telefony itd bo wciąż utrzymywani są przez rodziców, którzy sami tego nie mieli, więc chcą by ich pociechy miały wszystko. U nich słowo kryzys budzi śmiech i mówią żeby nie panikować. Myślę że życie w takiej bańce jest bardzo ryzykowne .

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez kaledonia

Norwegia. Znajomi mieszkają w domu, 2 osoby dorosłe, całe dnia pracują, a rachunek za prąd ( tu nie ma gazu, wszystko na prąd, ciepła woda do kąpieli też ) 2500 zł na miesiąc. Kilka razy wyższy niż wcześniej. Zima to będzie kosmos.



Niektóre bloki mają kominki, ale u nas nikt tego nie instalował.



Pamiętam te czasy nędzy, naprawdę u mnie było biednie wtedy. Za pracą musiałam przez pół Polski jechać, bo nie miałam wyjścia, 4 dorosłe osoby z jednej pensji mojej mamy by nie wyżyły.



Większe niż nawet zarejestrowane. Ludzie dorabiali sobie na śmieciówkach, które były bardzo powszechne.

IMO bez sensu norweskie koszty życia podawać w PLN
Ja pamiętam ubóstwo końcówki lat 90tych i początku 2000 i bardzo duże bezrobocie. Ja mieszkalam w 3miescue, problemu z pracą nie miałam, ale w małych miejscowościach to był dramat. Wiem, że wielu ojców moich kolezanek w latach 90tych wyjeżdżało do pracy zagranice, bo nie byli w stanie utrzymać 4-5 osobowej rodziny.


Sent from my SM-G973F using Tapatalk