Dziwny związek

[xfrida]

Moze on tam kogos ma na boku ? Bo to raczej wygada na spotykanie sie z jakas laska ,moze u rodzicow byl pol godziny a reszte spedzil u kogos innego ?

[Dariape6758]

Napisane przez xfrida

ale mozesz mi wyjasnic sens dlaczego ty wstalas o tej 6 i z nim pojechalas skoro i tak nawet u jego rodzicow nie bylas?
co to za bezsens jest?
kazal ci rano wstac pojechac z nim i po drodze cie odstawil do twoich rodzicow gdzie siedzialas sama wiekszosc czasu?
po co wogole jechalas z nim?nie moglas zostac u siebie w domu i sobie odpoczywac szczegolnie jak cie bolal brzuch?

Nie masz wplywu na zachowanie drugiego czlwieka ale masz wplyw na to co sama robisz ze swoim zyciem,nie chcesz wstawac o 6 rano to nie wstawaj,nie chcesz jechac do jego rodzicow (zreszta on cie wogole tam nie zabral to jest najsmieszniejsze w tym wszystkim) to nie jedz,nie podoba ci sie zachowanie twojego partnera to z nim nie badz ,nie ma przymusu zeby sie meczyc to ty sprawiasz sobie te meki na wlasne zyczenie bo nie jestes w zaden sposob zmuszona tolerowac zadnej z tych sytuacji ,to jest tylko i wylacznie twoj wybor

pora to zrozumiec i cos z tym zrobic a co on zrobi ze soba to juz jego sprawa to nie zalezy od ciebie ,skup sie na tym co ty mozesz zrobic sama dla siebie

mozesz sama sobie odpowiedziec na pytanie dlaczego tak sie uczepilas bycia z kims kto jasno nie ma przyjemnosci w byciu z toba?

Proszę nie bądzcie tacy niemili haha wiem że takie są realia ale ja nawet nie wiedziałam, że mnie zostawi po drodze a pojechałam dlatego bo gdybym zasłabła, często tak mam podczas okresu wolałam siedzieć z bratem w sobotę bo mimo, że się uczył to ktokolwiek był w domu. Wiem, że mam to na własne życzenie bo zawsze można zerwać ale kiedyś tak nie było, potrafił odmówić rodzicom dla mnie albo siedzieć u mnie nawet w święta więcej niż u siebie i nie o to chodzi abym miała satysfakcje z tego, że olewa kogoś dla mnie tylko żeby mnie nie olewał. Ogarnęłam się o tej 6 bo uznałam, że jeśli pójdę na rękę to przecież będzie super posiedzimy u jego rodziców potem u mnie a w rezultacie mnie olał. Ciężko mi odejść bo wcześniej był to ideał faceta i mam ciągle nadzieję, że się ogarnie.

[Camillie32]

Napisane przez Dariape6758

Proszę nie bądzcie tacy niemili haha wiem że takie są realia ale ja nawet nie wiedziałam, że mnie zostawi po drodze a pojechałam dlatego bo gdybym zasłabła, często tak mam podczas okresu wolałam siedzieć z bratem w sobotę bo mimo, że się uczył to ktokolwiek był w domu. Wiem, że mam to na własne życzenie bo zawsze można zerwać ale kiedyś tak nie było, potrafił odmówić rodzicom dla mnie albo siedzieć u mnie nawet w święta więcej niż u siebie i nie o to chodzi abym miała satysfakcje z tego, że olewa kogoś dla mnie tylko żeby mnie nie olewał. Ogarnęłam się o tej 6 bo uznałam, że jeśli pójdę na rękę to przecież będzie super posiedzimy u jego rodziców potem u mnie a w rezultacie mnie olał. Ciężko mi odejść bo wcześniej był to ideał faceta i mam ciągle nadzieję, że się ogarnie.

Żyjesz przeszłością, przecież widzisz jak jest teraz - ani tu szacunku, ani troski, ani miłości czy chociaż zwyczajnej sympatii. A Ty i tak się do niego we wszystkim dostosowujesz i ciągle żyjesz oczekiwaniami i marzeniami, które go nawet nie obchodzą

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Dariape6758

Proszę nie bądzcie tacy niemili haha wiem że takie są realia ale ja nawet nie wiedziałam, że mnie zostawi po drodze a pojechałam dlatego bo gdybym zasłabła, często tak mam podczas okresu wolałam siedzieć z bratem w sobotę bo mimo, że się uczył to ktokolwiek był w domu. Wiem, że mam to na własne życzenie bo zawsze można zerwać ale kiedyś tak nie było, potrafił odmówić rodzicom dla mnie albo siedzieć u mnie nawet w święta więcej niż u siebie i nie o to chodzi abym miała satysfakcje z tego, że olewa kogoś dla mnie tylko żeby mnie nie olewał. Ogarnęłam się o tej 6 bo uznałam, że jeśli pójdę na rękę to przecież będzie super posiedzimy u jego rodziców potem u mnie a w rezultacie mnie olał. Ciężko mi odejść bo wcześniej był to ideał faceta i mam ciągle nadzieję, że się ogarnie.

Czyli żyjesz przeszłością plus fałszywym obrazem faceta. W tak krótkim czasie ideał nie zmienia się w byle co. Wydawało Ci się, że to ideał i z tego powodu tracisz teraz czas. Ale tu już nie miej potem pretensji do chłopczyka, z którym tworzysz ten zwiazek, tylko do siebie. Bo chłopczyk nie ukrywa tego jaki jest. I nie zmieni się. Ty chcesz cofnąć czas. Tak się nie da.

[MIRANDA007]

Zawsze myślałam ze w związku najgorsza jest obojętność ale patrząc na twój związek doszłam do wniosku ze u ciebie oprócz obojętności występuje jeszcze pogarda która jest jeszcze gorsza. Powiedzmy sobie szczerze facet ma cię totalnie za nic, przeszkadzasz mu w życiu i jesteś takim nie wiem jak to ująć ,,balastem,, którego jak mniemam nie umie się pozbyć. Są ludzie którzy na koniec związku są dla 2 osoby zwyczajnie podli tak jak twój facet dla ciebie licząc ze partner
/partnerka nie wytrzyma i odejdzie sama. Tacy ludzie nie chcą rozmawiać, naprawiać związku , dla nich to koniec i liczą ze druga strona w końcu zakończy ta mękę. Reasumując sama ,,zbierasz co zasiałaś,, jeśli nie masz sama do siebie szacunku to jak może mieć go do ciebie 2 osoba ( celowo nie użyłam tutaj słowa partner , bo ten facet nie jest twoim partnerem ale twoim wrogiem).

[xfrida]

Napisane przez MIRANDA007

Zawsze myślałam ze w związku najgorsza jest obojętność ale patrząc na twój związek doszłam do wniosku ze u ciebie oprócz obojętności występuje jeszcze pogarda która jest jeszcze gorsza. Powiedzmy sobie szczerze facet ma cię totalnie za nic, przeszkadzasz mu w życiu i jesteś takim nie wiem jak to ująć ,,balastem,, którego jak mniemam nie umie się pozbyć. Są ludzie którzy na koniec związku są dla 2 osoby zwyczajnie podli tak jak twój facet dla ciebie licząc ze partner
/partnerka nie wytrzyma i odejdzie sama. Tacy ludzie nie chcą rozmawiać, naprawiać związku , dla nich to koniec i liczą ze druga strona w końcu zakończy ta mękę. Reasumując sama ,,zbierasz co zasiałaś,, jeśli nie masz sama do siebie szacunku to jak może mieć go do ciebie 2 osoba ( celowo nie użyłam tutaj słowa partner , bo ten facet nie jest twoim partnerem ale twoim wrogiem).

Ja bym nie nazwala tego podłoscia a poprostu tchorzostwem
Tak sie czesto zdarza kiedy ktos probuje z kims zerwac a spotyka sie z blaganiem ,propozycjami ratowania zwiazku itp moim zdaniem jest dosyc trudno zakonczyc relacje szczegolnie jak sue juz mieszka razem stad te proby obrzydzenia siebie partnerowi z nadzieja ze sam sie zniecheci i odejdzie
Niestety to rzadko daje efekt co widac np po autorce tego topiku a takze wielu innych watkach na forum
Dla ludzi nie zaangazowanych w sytuacje patrzacych z boku jest to jasne ze facet nie chce z nia byc ,ze unika przebywania razem,lekcewazy przesuwa granice z kazdym razem bardziej z nadzieja ze jej sie uleje i go zostawi a ona przywoluje wspomnienia ze kiedys byl dobry ,ze kiedys mial czas ,ze stworzyli ich gniazdko wiec kocha,tylko sie pogubil,ma chwilowe zachwiania ale wroci do tego co bylo

Niestety ,nie wroci.
To koniec ,autorka moze go poprzedluzac ale koniec jest nieunikniony.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez xfrida

Ja bym nie nazwala tego podłoscia a poprostu tchorzostwem
Tak sie czesto zdarza kiedy ktos probuje z kims zerac a spotyka sie z blaganiem ,propozycjami ratowania zwiazku itp moim zdaniem jest dosyc trudno zakonczyc relacje szczegolnie jak sue juz mieszka razem stad te proby obrzydzenia siebie partnerowi z nadzieja ze sam sie zniecheci i odejdzie
Niestety to rzadko daje efekt co widac np po autorce tego topiku a takze wielu innych watkach na forum
Dla ludzi nie zaangazowanych w sytuacje patrzacych z boku jest to jasne ze facet nie chce z nia byc ,ze unika przebywania razem,lekcewazy przesuwa granice z kazdym razem bardziej z nadzieja ze jej sie uleje i go zostawi a ona przywoluje wspomnienia ze kiedys byl dobry ,ze kiedys mial czas ,ze stworzyli ich gniazdko wiec kocha,tylko sie pogubil,ma chwilowe zachwiania ale wroci do tego co bylo

Niestety ,nie wroci.
To koniec ,autorka moze go poprzedluzac ale koniec jest nieunikniony.

Mądre słowa. Bardzo często tak jest. Ba, nieraz bywa i tak, że ta niedojrzała strona, która tak obrzydzała związek, robiła wszystko, aby się skończył, potem nagle się budzi i robi z siebie ofiarę, że olaboga, jak mogła/mógł mnie porzucić. Podejrzewam, że on raczej ubolewał nie będzie, ale niektórzy lubią robić z siebie ofiary na pokaz.

[xfrida]

Napisane przez Ellen_Ripley

Mądre słowa. Bardzo często tak jest. Ba, nieraz bywa i tak, że ta niedojrzała strona, która tak obrzydzała związek, robiła wszystko, aby się skończył, potem nagle się budzi i robi z siebie ofiarę, że olaboga, jak mogła/mógł mnie porzucić. Podejrzewam, że on raczej ubolewał nie będzie, ale niektórzy lubią robić z siebie ofiary na pokaz.

Trzeba jednak zdac sobie sprawe ze to jest naprawde malo wazne kto tu byl ofiara .wazny jest efekt koncowy-rozpad relacji
Ktos byl nieszczesliwy ,nie udalo sie i nie ma to najmniejszego znaczenia w koncowym rozrachunku kto co powiedzial czy zrobil,medalu za bycie ofiarą nie daja
Trzeba wyciagnac lekcje i zyc dalej

[Ellen_Ripley]

Napisane przez xfrida

Trzeba jednak zdac sobie sprawe ze to jest naprawde malo wazne kto tu byl ofiara .wazny jest efekt koncowy-rozpad relacji
Ktos byl nieszczesliwy ,nie udalo sie i nie ma to najmniejszego znaczenia w koncowym rozrachunku kto co powiedzial czy zrobil,medalu za bycie ofiarą nie daja
Trzeba wyciagnac lekcje i zyc dalej

Moja uwaga dotyczyła tego - może to za mało wybrzmiało - że samo ubolewanie nad końcem relacji nie oznacza miłości, chęci powrotu (realnego), chęci pracy nad związkiem. Tęsknota również nie równa się miłości, chęci budowania czegoś na nowo. Niestety takie krokodyle łzy na wiele szczególnie kobiet działają, potem mają wyrzuty sumienia, zawahania, żal/żałoba po relacji trzyma je niepotrzebnie dłużej. Gdzie oczywiście, że powinno się patrzeć na EFEKT i iść dalej. Żałobę oczywiście można i często warto gdzieś tam przeżyć, ale na zasadzie przygotowania się do przyszłości, a nie patrzenia w przeszłość i rozpamiętywania, że było tak cudownie 4 lata temu, w grudniu po południu.

[Aelora]

Napisane przez Dariape6758

Proszę nie bądzcie tacy niemili haha wiem że takie są realia ale ja nawet nie wiedziałam, że mnie zostawi po drodze a pojechałam dlatego bo gdybym zasłabła, często tak mam podczas okresu wolałam siedzieć z bratem w sobotę bo mimo, że się uczył to ktokolwiek był w domu. Wiem, że mam to na własne życzenie bo zawsze można zerwać ale kiedyś tak nie było, potrafił odmówić rodzicom dla mnie albo siedzieć u mnie nawet w święta więcej niż u siebie i nie o to chodzi abym miała satysfakcje z tego, że olewa kogoś dla mnie tylko żeby mnie nie olewał. Ogarnęłam się o tej 6 bo uznałam, że jeśli pójdę na rękę to przecież będzie super posiedzimy u jego rodziców potem u mnie a w rezultacie mnie olał. Ciężko mi odejść bo wcześniej był to ideał faceta i mam ciągle nadzieję, że się ogarnie.

Nie ogarnie się, bo mu nie zależy. Z zewnątrz jest jasne, że on Cię nie chce, gardzi Tobą, ale jak dziewczyny piszą najwyraźniej nie chce sam zerwać albo gra na to, żebyś to Ty się wyprowadziła. Musiałabyś się zebrać w sobie, przeprowadzić z nim konkretną rozmowę, prawdopodobnie usłyszeć gorzkie słowa że on nie chce z Tobą być. Ale nie zrobisz tego, jak on warknie zerwiesz się o 6 i pojedziesz do domu, żeby siedzieć tam sama kiedy on spędza czas z rodziną. Potem wrócisz i będziesz pytać o nasze opinie na forum. Im szybciej dotrze do Ciebie że ludzie zmieniają się i nie można żyć wspomnieniem dobrych chwil, które odeszły, tym lepiej dla Ciebie. Możesz uznać mnie za niemiłą, ale masz na razie syndrom wyparcia, jakim dupkiem stał się Twój misio i nie dostrzegasz w pełni bagna, w jakim się znajdujesz.

[Bruma_w_Hogsmeade]

A dlaczego nie zostawi jej pierwszy? Bo nie chce jej zranić? Wątpliwe, skoro traktuje ją jak gunwo i na każdym kroku robi jej przykrości, i jakoś nie okazuje współczucia.

[MIRANDA007]

Bo jest prawdopodobnie tchórzem który w razie czego powie ,,to ty odeszłaś,,.

[Aelora]

Napisane przez Bruma_w_Hogsmeade

A dlaczego nie zostawi jej pierwszy? Bo nie chce jej zranić? Wątpliwe, skoro traktuje ją jak gunwo i na każdym kroku robi jej przykrości, i jakoś nie okazuje współczucia.

Obstawiam, że tchórzostwo (nie chce wyjść na tego złego, który kończy pozornie fajny związek, zwłaszcza jeśli są z tej samej miejscowości) albo kwestie wspólnego mieszkania. Może liczy, że autorka zerwie i wyniesie się z ich mieszkania.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Bruma_w_Hogsmeade

A dlaczego nie zostawi jej pierwszy? Bo nie chce jej zranić? Wątpliwe, skoro traktuje ją jak gunwo i na każdym kroku robi jej przykrości, i jakoś nie okazuje współczucia.

Po pierwsze: facet ma pewne korzyści, mimo wszystko, z tej relacji. Dziewczyna jak widać sporo jest w stanie dla niego zrobić.
Dwa: zakończenie relacji wymaga pewne dozy odwagi plus chęci do działania. On może jej nie mieć i zwyczajnie mieć lenia. Niech "mamusia" zrobi za niego. Niech inni się tym zajmą.
Trzy: niektórzy, co już wyżej pisałam, nie lubią być stroną "krzywdzącą", wolą pozować na ofiary. To nie ja biedny zerwałem, to ona, ta małpa wredna.

[Cienista28]

Napisane przez xfrida

Ja bym nie nazwala tego podłoscia a poprostu tchorzostwem
Tak sie czesto zdarza kiedy ktos probuje z kims zerwac a spotyka sie z blaganiem ,propozycjami ratowania zwiazku itp moim zdaniem jest dosyc trudno zakonczyc relacje szczegolnie jak sue juz mieszka razem stad te proby obrzydzenia siebie partnerowi z nadzieja ze sam sie zniecheci i odejdzie
Niestety to rzadko daje efekt co widac np po autorce tego topiku a takze wielu innych watkach na forum
Dla ludzi nie zaangazowanych w sytuacje patrzacych z boku jest to jasne ze facet nie chce z nia byc ,ze unika przebywania razem,lekcewazy przesuwa granice z kazdym razem bardziej z nadzieja ze jej sie uleje i go zostawi a ona przywoluje wspomnienia ze kiedys byl dobry ,ze kiedys mial czas ,ze stworzyli ich gniazdko wiec kocha,tylko sie pogubil,ma chwilowe zachwiania ale wroci do tego co bylo

Niestety ,nie wroci.
To koniec ,autorka moze go poprzedluzac ale koniec jest nieunikniony.

Zgadzam się że to jest prawdopodobnie to i też widziałam w życiu tego typu tchórzy, u których to było momentami naprawdę żałosne.

[xfrida]

Napisane przez Ellen_Ripley

Moja uwaga dotyczyła tego - może to za mało wybrzmiało - że samo ubolewanie nad końcem relacji nie oznacza miłości, chęci powrotu (realnego), chęci pracy nad związkiem. Tęsknota również nie równa się miłości, chęci budowania czegoś na nowo. Niestety takie krokodyle łzy na wiele szczególnie kobiet działają, potem mają wyrzuty sumienia, zawahania, żal/żałoba po relacji trzyma je niepotrzebnie dłużej. Gdzie oczywiście, że powinno się patrzeć na EFEKT i iść dalej. Żałobę oczywiście można i często warto gdzieś tam przeżyć, ale na zasadzie przygotowania się do przyszłości, a nie patrzenia w przeszłość i rozpamiętywania, że było tak cudownie 4 lata temu, w grudniu po południu.

tak,tu sie z toba absolutnie zgadzam

---------- Dopisano o 15:13 ---------- Poprzedni post napisano o 15:03 ----------

Napisane przez Bruma_w_Hogsmeade

A dlaczego nie zostawi jej pierwszy? Bo nie chce jej zranić? Wątpliwe, skoro traktuje ją jak gunwo i na każdym kroku robi jej przykrości, i jakoś nie okazuje współczucia.

napewno nie dlatego ze nie chce jej ranic

poprostu chce zeby ona sama tez tego zapragnela i wpwczas nie bedzie musial sie jej tlumaczyc ze mu uczucie przeszlo ,nie bedzie musial znosic jej blagania o jeszcze jedna szanse ,nie bedzie musial sie tlumaczyc przed nikim tylko powie ze razem doszli do wniosku ze to nie to

ona powie :"sluchaj grzesiek nie wiem czy zauwazyles ale nie spedzamy ostatnio wogole czasu,nie jestem szczesliwa z tego jak nasza relacja wyglada",on wtedy powie : no ja tez nie ejstem szczesliwy to chyba czas sie rozstac skoro razem jestesmy nieszczesliwi

nie wiem tez jaka jest sytuacja z mieszkaniem na kogo jest umowa ito jesli na niego i jego stac na pozostanie w tym domu samemu to pewnie ma nadzieje ze ona sie obrazi i wyprowadzi ,to zawsze latwiej jak ktos sie sam wyprowadzi niz jak kogos chcesz usunac z mieszkania a on nie chce (chce walczyc ,placze ze kocha itp) to nie sa mile sytuacje i pewnie nie chce z tym sie zmierzac woli zeby ona sama go porzucila i sie wyniosla wierzac ze to byla jej decyzja i ona tego chce a nie ze on ja do tego zmusil