Kto z Was nie lubi zwierząt?

[la beaute]

Cześć dziewczyny i chłopaki mam nadzieję, że takiego wątku jeszcze nie ma na naszym forum (szukałam i nie znalazłam). Tak więc jak w temacie, czy jest ktoś z Was kto nie lubi zwierząt domowych i nie tylko? Jeśli tak to chciałabym, żeby podzieliła się swoją refleksją na ten temat dlaczego nie lubi itp ja osobiście mam 4 psy i kocham je nad życie. U nas w domu zawsze był pies (minimum 1) teraz trochę się gromadka powiększyła, ale nadal darzę zwierzęta wielkim szacunkiem i miłością. Nie mogę patrzeć na krzywdę zwierząt i zawsze staram się jakoś pomagać np. wspieram schronisko co miesiąc karmą, może to nie jest duża ilość bo nie mam, aż takich środków pieniężnych aby na to przeznaczyć, ale zawsze co miesiąc ile mogę tyle daje
Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji

[201609140906]

Czytając sam tytuł pomyślałam, że chodzi tu o wątek dla zwierzo-fobów

edit:
aa, jednak dobrze przeczytałam, tak namieszane trochę

[Karolllka7]

Ja nie lubię zwierząt, ale mimo to nie wyobrażam sobie skrzywdzić jakiegoś zwierzaka (oprócz pająka, ale to raczej nie ja zabijam tylko ktoś za mnie- mam nasiloną arachnofobię). Najbardziej nie lubię psów, mam awersję do nich, w dzieciństwie zostałam pogryziona przez psa i unikam jak ognia. Jeśli są, nie przeszkadzają mi, ale również życzyłabym sobie w sporej odległości od mojej osoby.

[201605301111]

Nie lubię zwierząt. Najbardziej psów i wszelkiego rodzaju ptaków. Po prostu boję się ich i nie mogę się przekonać.
Nie wyobrażam sobie skrzywdzić zwierzaka, ale też raczej ich nie tulę, nie głaszczę itp. Zazwyczaj odnoszę się do nich obojętnie, jeśli są, to są, ani mnie ziębią ani grzeją, ale wolę żeby nie podchodziły do mnie specjalnie blisko, bo nie i tyle.

[JossStone]

Ja nie lubię wszystkich zwierząt. Psy kocham, nawet jak mnie jeden w dzieciństwie pogryzł, to nadal je kocham
Kotów nie lubię - kiedyś jeden kot ugryzł moją siostrę, wydają mi się bardziej krwiożercze niż psy
Nie lubię koni i... krów :P boję się krów po prostu, mój tż zawsze się z tego śmieje. Ale jak byłam mała (3 lata) i miałam złamaną nogę, to u mojej babci na wsi urodził się cielaczek. No i moja ciocia powiedziała "podejdź go pogłaskać, nic ci nie zrobi" ale cielaczek był przywiązany łańcuchem do żłoba i chyba mu się nie spodobałam, bo zaczął skakać, obwinął moją złamaną nogę łańcuchem i poprzeciągał po podłodze Noga została w gipsie na jeszcze dłużej. Do tego boję się, że krowa mnie ugryzie, nawet jeżeli odkryłam, że one nie mają zębów na przodzie, jednak uważam, że mimo wszystko mogłyby mi odgryźć palca
Kocham za to wołowinę :P

[Carpathia]

O jaki ciekawy temat.

Może nie tyle nie lubię, ale nie rozumiem i nie podzielam zachwytów nad zwierzętami, które są tylko pupilkami i w żaden znaczący sposób nie pomagają ludziom jak np. psy ratownicze czy zwierzęta przeszkolone do pomocy lub leczenia niepełnosprawnych.

Nie zdecyduję się na zwierzaka dopóki nie zmuszą mnie do tego w przyszłości dzieci lub partner. Smutno mi gdy znajomi odmawiają wspólnego wyjścia, wyjazdu itp głównie dlatego że zwierzak jest dla nich ważniejszy i nie zostawią go z kimś obcym lub samego na dłużej niż kilka godzin. To tylko sprawia że jestem bardziej drażliwa i uczulona na sytuacje gdy miłośnicy zwierząt są o stokroć wrażliwsi na ich potrzeby, niż na potrzeby ludzi.

Chętnie pogłaskam i pobawię się z obcym zwierzakiem. Nie przeszkadza mi jeżeli jestem po tym obśliniona lub mam ubranie w sierści, jednak przeszkadza mi niewrażliwość właścicieli zwierząt na szkody, które powodują. Przykład: wzięłam królika na ręce, prosząc wcześniej o pouczenie jak go trzymać bo robiłam to po raz pierwszy. Ani się obejrzałam wygryzł mi dziurę w nowej koszulce. Znajomy nie dość że nie wykazał dozy zrozumienia czy przeprosin zaczął mnie pouczać że to przecież się zdarza, powinnam się z tym liczyć i moje żale są nie na miejscu.

[201612291251]

ja mam fioła na punkcie zwierząt wszelakich
ale też nie uważam, że każdy człowiek musi zwierzęta kochać czy je posiadać. Nie trzeba uwielbiać, wystarczy, żeby nie krzywdzić, bo one też czują i cierpią, a na cierpienie zwierząt jak i dzieci jestem bardzo wrażliwa. Bo my dorośli ludzie czasami sami jesteśmy sobie winni, żyjemy na takim świecie jaki sami sobie tworzymy, ale malutkie dzieci i zwierzęta są niewinne i bezbronne i dlatego ich krzywda i cierpienie porusza mnie najbardziej.
U mnie każdy zwierzak to członek rodziny

[nielubiegrzybow]

Rozumiem, że można nie lubić zwierząt, bo sama mam ciężką alergię na komary i gołębie. Za to wyjdę na świruskę, bo wolę zwierzęta od większości ludzi Kocham wszystkie, poza tymi dwoma gatunkami, wszystkie chciałabym uratować, przygarnąć, nakarmić, wyściskać, kiedy zabraknie mi możliwości lokalowych szukać przybłędom dobrych domów. Ale rozumiem osoby, które nie mają takich uczuć, ja na przykład nie znoszę dzieci

[201605301111]

Napisane przez nielubiegrzybow

Za to wyjdę na świruskę, bo wolę zwierzęta od większości ludzi

ja nie przepadam ani za zwierzętami ani za ludźmi, ze mnie to dopiero psychol

[Karolllka7]

Miałam taką sytuację, że wyjeżdżałam z koleżanką, więc postanowiłyśmy, że zostanę u niej na noc, bo tak będzie szybciej i w ogóle. Dodam, że to maniaczka psów. Ma jednego, który jest traktowany jak człowiek. Dosłownie. Najpierw ona gryza kanapki, potem pies, potem ona gryza znowu tej samej kanapki, potem pies, co dla mnie jest po prostu chore. No ale ja nie o tym. Oddała mi do spania swój pokój, a sama poszła do drugiego. Wszystko spoko, gdyby nie to, że pies przespał na "moim" łóżku całą noc, rozwalił się gorzej niż mój Tż, ja na samym skrawku łóżeczka, a ta se śpi na grzbiecie zajmując pół łóżka. Nie muszę mówić, że zmrużyłam oko tylko na godzinę? Rano byłam taka niewyspana i niewypoczęta, że całą podróż pociągiem przespałam.

Nie mówię, ze to psa wina, wg mnie wina koleżanki. Mogła po prostu zabrać psa i zamknąć drzwi, to chyba nie takie trudne?

[201605301111]

Napisane przez Carpathia

Przykład: wzięłam królika na ręce, prosząc wcześniej o pouczenie jak go trzymać bo robiłam to po raz pierwszy. Ani się obejrzałam wygryzł mi dziurę w nowej koszulce. Znajomy nie dość że nie wykazał dozy zrozumienia czy przeprosin zaczął mnie pouczać że to przecież się zdarza, powinnam się z tym liczyć i moje żale są nie na miejscu.

jeszcze w liceum prawie wpadłam pod samochód z powodu psa. Sąsiadka nigdy nie zamykała bramy, bo przecież jej pieski to spokojne stworzenia. Jeden przybiegł do mnie i... ugryzł mnie w nogę. Bylam tak wystraszona, że oruchowo zaczęłam uciekać... prosto przed jadący samochód. Całe szczęscie, ze facet jechał powoli i zdążył wyhamować. A sąsiadka stała w ogródku krzycząc do mnie, że mam sie nie bać, bo ten pies mi nic nie zrobi a jak już to jest szczepiony
od tamtej pory jak już jadę autobusem to wysiadam na dalszym przystanku, byle nie musieć tamtędy przechodzić, bo sąsiadka nadal twierdzi, że pies jest całkowicie nieszkodliwy. Nadmienię tylko, że nie jestem jedyną osobą, której chciał okazać symaptię swoimi zębami

[zuzuziazia]

Ja nie lubię zwierząt! Choć nie wszystkich. Najbardziej nie lubię psów, jak tylko taki do mnie podchodzi, to wpadam w panikę i zaczynam uciekać. Jednak nie znaczy to, że nie byłabym skłonna przekazywać jakiegoś rodzaju datków na schroniska - jeśli nie musiałabym się do nich zbliżać, chętnie pomogłabym biednym stworzonkom.
Z kotami jest tak, że dopóki nie wbijają we mnie pazurów i nie gryzą, to są w porządku.
Ogólnie jeśli chodzi o podziwianie zwierząt z odległości, w zoo na przykład, to ja bardzo chętnie, ale do kontaktu z nimi się nie nadaję zupełnie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[_Desolation]

Napisane przez Karolllka7

Miałam taką sytuację, że wyjeżdżałam z koleżanką, więc postanowiłyśmy, że zostanę u niej na noc, bo tak będzie szybciej i w ogóle. Dodam, że to maniaczka psów. Ma jednego, który jest traktowany jak człowiek. Dosłownie. Najpierw ona gryza kanapki, potem pies, potem ona gryza znowu tej samej kanapki, potem pies, co dla mnie jest po prostu chore. No ale ja nie o tym. Oddała mi do spania swój pokój, a sama poszła do drugiego. Wszystko spoko, gdyby nie to, że pies przespał na "moim" łóżku całą noc, rozwalił się gorzej niż mój Tż, ja na samym skrawku łóżeczka, a ta se śpi na grzbiecie zajmując pół łóżka. Nie muszę mówić, że zmrużyłam oko tylko na godzinę? Rano byłam taka niewyspana i niewypoczęta, że całą podróż pociągiem przespałam.

Nie mówię, ze to psa wina, wg mnie wina koleżanki. Mogła po prostu zabrać psa i zamknąć drzwi, to chyba nie takie trudne?

A wg mnie Twoja wina, bo koleżanka myślała że jak nie protestujesz to Ci to nie przeszkadza.

Co do tematu to ja kocham zwierzęta i z reguły nie potrafię znaleźć wspólnego języka z ludźmi nie lubiącymi zwierząt. Ogólnie są mi oni obojętni, chyba że nie lubią zwierząt do tego stopnia że są w stanie je skrzywdzić lub patrzeć na ich krzywdę.

Zgadzam się z cytatem

"Ponieważ współczucie w stosunku do zwierząt jest tak nierozerwalnie związane z dobrocią charakteru, można zaufać poglądowi, że jeśli ktoś jest okrutny wobec zwierząt, to nie może to być dobry człowiek." A. Schopenhauer

[Karolllka7]

Napisane przez _Desolation

A wg mnie Twoja wina, bo koleżanka myślała że jak nie protestujesz to Ci to nie przeszkadza.

Rzeczywiście wysoki poziom taktu, goszczę u kogoś osobę, oddaję jej swój pokój i wcisnę jej w gratisie do łóżka moje dziecko, bo nie protestuje. Analogicznie.

PS. Koleżanka wie, że nie przepadam za zwierzętami i że zostałam kiedyś pogryziona przez psa.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Carpathia

O jaki ciekawy temat.

Może nie tyle nie lubię, ale nie rozumiem i nie podzielam zachwytów nad zwierzętami, które są tylko pupilkami i w żaden znaczący sposób nie pomagają ludziom jak np. psy ratownicze czy zwierzęta przeszkolone do pomocy lub leczenia niepełnosprawnych.

Nie zdecyduję się na zwierzaka dopóki nie zmuszą mnie do tego w przyszłości dzieci lub partner. Smutno mi gdy znajomi odmawiają wspólnego wyjścia, wyjazdu itp głównie dlatego że zwierzak jest dla nich ważniejszy i nie zostawią go z kimś obcym lub samego na dłużej niż kilka godzin. To tylko sprawia że jestem bardziej drażliwa i uczulona na sytuacje gdy miłośnicy zwierząt są o stokroć wrażliwsi na ich potrzeby, niż na potrzeby ludzi.

Chętnie pogłaskam i pobawię się z obcym zwierzakiem. Nie przeszkadza mi jeżeli jestem po tym obśliniona lub mam ubranie w sierści, jednak przeszkadza mi niewrażliwość właścicieli zwierząt na szkody, które powodują. Przykład: wzięłam królika na ręce, prosząc wcześniej o pouczenie jak go trzymać bo robiłam to po raz pierwszy. Ani się obejrzałam wygryzł mi dziurę w nowej koszulce. Znajomy nie dość że nie wykazał dozy zrozumienia czy przeprosin zaczął mnie pouczać że to przecież się zdarza, powinnam się z tym liczyć i moje żale są nie na miejscu.

Zgadzam się
Dla mnie zwierzę, to po prostu zwierzę - i nie wierzę, że mój kot mnie kocha, lubi, nienawidzi, nie wierzę że czuje i myśli jak człowiek. On jest mi podporządkowany, a nie ja jemu. Nie jadamy ze wspólnych naczyń (a sporo właścicieli tak robi), nie śpi ze mną w jednym łóżku, nie chodzi po meblach.

[_Desolation]

Napisane przez Karolllka7

Rzeczywiście wysoki poziom taktu, goszczę u kogoś osobę, oddaję jej swój pokój i wcisnę jej w gratisie do łóżka moje dziecko, bo nie protestuje. Analogicznie.

PS. Koleżanka wie, że nie przepadam za zwierzętami i że zostałam kiedyś pogryziona przez psa.

Nie pchała Ci na łóżko psa, sam przyszedł, pewnie był przyzwyczajony że śpi z nią codziennie na jej łóżku. Ja nie widzę w niej winy, jak nocuje u znajomych a coś mi bardzo nie odpowiada to im po prostu o tym mówię. Chociaż ogólnie staram się zachowywać u nich wg ich zasad bo to ich mieszkanie.

[simsa22]

Napisane przez DIABLICAorg

nie uważam, że każdy człowiek musi zwierzęta kochać czy je posiadać. Nie trzeba uwielbiać, wystarczy, żeby nie krzywdzić

Tak sobie myślę : ciekawe czy ktoś lubi komary

[201705250955]

No ja też nie piszczę z wrażenia, jak widzę zwierzęta, zoo nie lubiłam od dziecka i tak mi zostało (no ok, tylko marzy mi się bliższy kontakt z wielbłądem, jakkolwiek to brzmi, ale to nie problem) Lubię tylko koty.
Z psami się wzajemnie nie znosimy, ptaki powodują we mnie obrzydzenie, tak samo nietoperze, owady to wiadomo - moja totalna fobia, obrzydzają mnie wszystkie po kolei, po prostu niektórych się boję (im większy i bardziej egzotyczny, tym bardziej się boję ). Nawet motyli nienawidzę Jak jadę rowerem przez las to uwierzcie, to najszybszy kawałek drogi, jaki pokonuję.

[olenkasz]

ja mam bzika na punkcie zwierząt, szczególnie kotów. kocham je i wiem, że one też mnie kochają jestem do nich bardzo przywiązana i wolę ich towarzystwo od towarzystwa ludzi :P
mam za to dystans do psów- z reguły im nie ufam. jak jestem u kogoś w mieszkaniu i pies tego kogoś się do mnie łasi, to zawsze pogłaszczę i pomilam, ale i tak z lekką rezerwą.
boję się trochę koni, ale to bardziej idzie w stronę respektu :P są wielkie i majestatyczne, dlatego czuję do nich szacunek pomieszany ze strachem :P

[micraneska]

asia_asia z tymi owadami to jakbym czytała siebie, a najbardziej to koników polnych - zawsze się boję że skoczy mi na koszulkę (parę razy się zdarzało), po prostu mnie obrzydzają takie robale, i ogólnie motyli itp też nienawidzę - czyli wszystkiego co mogłoby na mnie skoczyć, wpleść mi się we włosy itp (akurat z muchami nie mam problemu)

Ze zwierząt to nie lubię jedynie ptaków, nie chcę z nimi przebywać i tyle. Do krów też mam respekt, parę razy mnie nastraszono że jak krowie się co nie spodoba to może swoich rogów użyć (choć krowy to częsty widok bo mieszkam na wsi, omijam je szerokim uchem)
Z kotami za wiele nie miałam do czynienia z racji uczulenia mamy, są więc mi obojętne. Za tą moją miłością są psy, konie i ... tygrysy bengalskie

A i też nie znoszę dzieci, po prostu mnie irytują i nie lubię z nimi przebywać. Swoje uczucia przelewam na zwierzęta nie na dzieci

[wlosomaniaczkaaa]

Jakoś szczególnie nie przepadam za kotami. Odkąd jeden mnie pogryzł, moja niechęć do nich się pogłębiła. Jakieś fałszywe mi się wydają. Skubaniec tak się łasił, tak podlizywał, a tak pogryzł! Zawsze uważałam, że od podobnych akcji są psy. Inne zwierzęta bardzo lubię.

[_Desolation]

Napisane przez micraneska

asia_asia z tymi owadami to jakbym czytała siebie, a najbardziej to koników polnych - zawsze się boję że skoczy mi na koszulkę (parę razy się zdarzało), po prostu mnie obrzydzają takie robale, i ogólnie motyli itp też nienawidzę - czyli wszystkiego co mogłoby na mnie skoczyć, wpleść mi się we włosy itp (akurat z muchami nie mam problemu)

Ze zwierząt to nie lubię jedynie ptaków, nie chcę z nimi przebywać i tyle. Do krów też mam respekt, parę razy mnie nastraszono że jak krowie się co nie spodoba to może swoich rogów użyć (choć krowy to częsty widok bo mieszkam na wsi, omijam je szerokim uchem)
Z kotami za wiele nie miałam do czynienia z racji uczulenia mamy, są więc mi obojętne. Za tą moją miłością są psy, konie i ... tygrysy bengalskie

A i też nie znoszę dzieci, po prostu mnie irytują i nie lubię z nimi przebywać. Swoje uczucia przelewam na zwierzęta nie na dzieci

Mam tak samo.

Co do krów to na szczęście w pobliżu ich nie mam, więc nie mam się czego obawiać.
Nie przepadam za ptakami.
Co do kotów to nie że ich nie lubię, tylko po prostu nie umiem rozpoznawać po ich zachowaniu jakie mają zamiary ( w przeciwieństwie do psów) i zwyczajnie się ich obawiam.
Psy kocham i chyba się jeszcze nie zdarzyło żebym zareagowała strachem nawet na ogromnego nadbiegającego w moim kierunku.

[201605301111]

Napisane przez _Desolation

Psy kocham i chyba się jeszcze nie zdarzyło żebym zareagowała strachem nawet na ogromnego nadbiegającego w moim kierunku.

Mnie tam bardziej przerażają te mniejsze

[Mijanou]

No jak można nie lubić zwierząt? " Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy". Babcia mi zawsze mówiła, że jeśli chcę poznać, jaki ktoś jest naprawdę to mam zaobserwować, jak traktuje zwierzęta. Do tej pory mi się sprawdza.

Mieszkanie dzielę z psem i trzema kotami ( w tym dwa znajdki, jeden syjam). Prowadzę tez z innymi osiedlowe Kotkowo: kocie domki. Aktualnie na stanie mamy 10 kotów płci obojga ( wszystkie nasze koty są wysterylizowane) ale w okresie wakacyjnym i poświątecznym ( gdy podarowane na gwiazdkę zwierzaki już się znudzą) ich liczba wzrasta. Do kocich miseczek chętnie zaglądają też jeże.

Nie wyobrażam sobie życia bez braci mniejszych. Bo co to za dom bez tupotu kocich łapek? I co to za fotel bez kota?^^

[JossStone]

Napisane przez Mijanou

No jak można nie lubić zwierząt? " Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy". Babcia mi zawsze mówiła, że jeśli chcę poznać, jaki ktoś jest naprawdę to mam zaobserwować, jak traktuje zwierzęta. Do tej pory mi się sprawdza.

Nie wyobrażam sobie życia bez braci mniejszych. Bo co to za dom bez tupotu kocich łapek? I co to za fotel bez kota?^^

Co to za dom? Normalny :P ja mam psa, ale mieszka na zewnątrz, bo nie lubię psów w domu, tak samo jak nie tolerowała ich moja mama, a jakoś miałam szczęśliwą, normalną rodzinę. Fotel bez kota to czysty fotel.

Czyli jak lubię psy, a nie lubię krów to wg słów Twojej babci co to o mnie świadczy?

[_Desolation]

Napisane przez Czocherovsky

Mnie tam bardziej przerażają te mniejsze

Mnie denerwuje jak najczęściej właśnie małe psy typu (york) podbiegają do ludzi i do większych psów i ich zaczepiają, obszczekują itp. Nawet moja koleżanka ma 2 yorki i sama przyznaje że się tak zachowują. Wszędzie ich pełno. Nie boję się ich ale bardziej mnie irytują.

[Goosiaa]

Mnie zwierzęta są obojętne, nie przeszkadzają mi pod warunkiem, że nie muszę ich dotykać nie wyobrażam sobie mieć w domu psa lub kota, gdy jestem u kogoś i zostaję z takim stworzeniem sama w pokoju czuję się nieswojo

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Mijanou

Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy".

Błagam

[201605301111]

Napisane przez _Desolation

Mnie denerwuje jak najczęściej właśnie małe psy typu (york) podbiegają do ludzi i do większych psów i ich zaczepiają, obszczekują itp. Nawet moja koleżanka ma 2 yorki i sama przyznaje że się tak zachowują. Wszędzie ich pełno. Nie boję się ich ale bardziej mnie irytują.

moja kuzynka ma yorka i kiedyś przywiozła go do mnie na wieś i na wlasne oczy widziałam ja to małe chucherko dopadło do... konia i zaczęło go obszczekiwać xD

ja najbardziej boję się niewielkich kundelków, ale większych od takiego np. yorka - bo wiem, że taki pies już może mi coś zrobić.

---------- Dopisano o 22:22 ---------- Poprzedni post napisano o 22:19 ----------

Napisane przez Mijanou

No jak można nie lubić zwierząt? " Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy"

...
nie skomentuję tego nawet.
To, że nie lubię zwierząt nie oznacza że je maltretuję lub przechodzę obojętnie, gdy widzę, że dzieje im się krzywda.

[tempting]

ja nie lubię gołębi, zwłaszcza tych bezczelnych miejskich, boję się natomiast kur krów i kóz też, ogólnie zwierząt hodowlanych a mieszkam na wsi