Mam wątpliwości co do ślubu.

[Maja8maja]

Witam wizażystki Jestem w związku z facetem 7 lata. Miedzy nami układało się idealnie. Mamy podobne albo takie same podejście do wielu spraw tych drobnych i tych poważnych, mamy wspólne zainteresowania wiec co można jeszcze chcieć od związku. Dwa lata temu mój facet oświadczył mi się , ja oczywiście przyjęłam je i jestem narzeczoną. Zamieszkaliśmy razem i całkiem nam się dobrze mieszka. Ostatnio mój narzeczony wspomniał że może rozejrzelibyśmy się za salą na wesele i ustalili termin ślubu.

Powiecie że do szczęścia już nic więcej nie brakuje...a jednak

Otóż nie wiem czy ja go tak mocno kocham jak kiedyś, coś we mnie przygasło.Wiem że on kocha mnie do szaleństwa cały czas tak samo, jestem kobietą jego życia. Mam różne myśli czy ja go nie skrzywdzę tą moją przygasłą miłością, nie potrafię zanim tak szaleć jak dawniej . Nie wiem co mam robić , ustalać datę ślubu itp udając że wszystko jest w porządku i tego pragnę.
Pomóżcie!!!

[raita]

Dlugo już masz takie wątpliwości?

[201803290936]

Napisane przez raita

Dlugo już masz takie wątpliwości?

Dobre pytanie. I czy są spowodowane kimś / czymś, czy zrodziły się ot tak sobie?

Jak dbacie o związek? W sensie pielęgnowania bliskości, romantycznej strony? Jak spędzacie razem czas?

[adult90]

Napisane przez Maja8maja

Witam wizażystki Jestem w związku z facetem 7 lata. Miedzy nami układało się idealnie. Mamy podobne albo takie same podejście do wielu spraw tych drobnych i tych poważnych, mamy wspólne zainteresowania wiec co można jeszcze chcieć od związku. Dwa lata temu mój facet oświadczył mi się , ja oczywiście przyjęłam je i jestem narzeczoną. Zamieszkaliśmy razem i całkiem nam się dobrze mieszka. Ostatnio mój narzeczony wspomniał że może rozejrzelibyśmy się za salą na wesele i ustalili termin ślubu.

Powiecie że do szczęścia już nic więcej nie brakuje...a jednak

Otóż nie wiem czy ja go tak mocno kocham jak kiedyś, coś we mnie przygasło.Wiem że on kocha mnie do szaleństwa cały czas tak samo, jestem kobietą jego życia. Mam różne myśli czy ja go nie skrzywdzę tą moją przygasłą miłością, nie potrafię zanim tak szaleć jak dawniej . Nie wiem co mam robić , ustalać datę ślubu itp udając że wszystko jest w porządku i tego pragnę.
Pomóżcie!!!

Czy miałaś przed nim innego chłopaka?

[Maja8maja]

Napisane przez raita

Dlugo już masz takie wątpliwości?

Moje wątpliwości pojawiły się nie dawno tzn od momentu gdy mój narzeczony wspomniał o ślubie

[201803290936]

Napisane przez Maja8maja

Moje wątpliwości pojawiły się nie dawno tzn od momentu gdy mój narzeczony wspomniał o ślubie

A chcesz tego ślubu, z nim? Czy zgodziłaś się na zasadzie "tak wypada", "fajnie, bo pierścionek"? Może jednak nie jesteś gotowa lub nigdy nie będziesz akurat z tą osobą. A może przygotowania do ślubu Cię obciążają. Może zgodziłaś się np. na coś, czego nie chciałaś, jeżeli chodzi o kształt i wielkość imprezy? To mogą (ale nie muszą) być przedślubne nerwy.

Zastanów się, czy widzisz się u jego boku za kilka kolejnych lat i czy chcesz być nazywana jego żoną (a on Twoim mężem). Czy to zobowiązanie (jednak ślad w papierach w razie czego zostanie), to jest to, czego chcesz od życia.

[Maja8maja]

Napisane przez adult90

Czy miałaś przed nim innego chłopaka?

Jesteśmy 7 lat razem , mam 29 lat mój facet 31 czyli dzieciakami nie jesteśmy i nie jesteśmy pierwszymi partnerami seksualnymi dla siebie. Byłam w kilku takich młodzieńczych związkach ale to on był tym pierwszym w którym się naprawdę zakochałam.

[201803290936]

Autorko, może przygotowania do ślubu Was nieco od siebie oddaliły, za dużo przesłoniły? Może to stres?

[Maja8maja]

Napisane przez Doris1981

A chcesz tego ślubu, z nim? Czy zgodziłaś się na zasadzie "tak wypada", "fajnie, bo pierścionek"? Może jednak nie jesteś gotowa lub nigdy nie będziesz akurat z tą osobą. A może przygotowania do ślubu Cię obciążają. Może zgodziłaś się np. na coś, czego nie chciałaś, jeżeli chodzi o kształt i wielkość imprezy? To mogą (ale nie muszą) być przedślubne nerwy.

Zastanów się, czy widzisz się u jego boku za kilka kolejnych lat i czy chcesz być nazywana jego żoną (a on Twoim mężem). Czy to zobowiązanie (jednak ślad w papierach w razie czego zostanie), to jest to, czego chcesz od życia.

Ja na ten pierścionek czekałam i dwa lata temu przyjęłam go z radością i nie wyobrażałam sobie że mogłoby być innaczej. Tak minęły dwa lata i teraz przed świętami mój facet zacząłrozmowę o ustaleniu daty itp i ogarnęły mnie wątpliwości .Zaczęłam porównywać moje uczucia do niego 7 lat temu a teraz

---------- Dopisano o 00:56 ---------- Poprzedni post napisano o 00:54 ----------

Napisane przez Doris1981

Autorko, może przygotowania do ślubu Was nieco od siebie oddaliły, za dużo przesłoniły? Może to stres?

nie ma jeszcze przygotowań tak wstępnie ustaliliśmy datę ślubu na wrzesień

---------- Dopisano o 01:02 ---------- Poprzedni post napisano o 00:56 ----------

Dziewczyny ja widzę że mój narzeczony jest dalej we mnie szaleńczo zakochany ,stara się bardzo nic się nie zmieniło. W naszej sypialni nie wieje chłodem jest super. Tylko moje uczucia jakby trochę osłabły a widzę naokoło że pary po ślubie zaczynają mieć kryzysy problemy.

[201803290936]

Ale czemu porównujesz uczucia sprzed 7 lat do tych teraz. Przecież to szmat czasu. Wy się na pewno przez te 7 lat nieco zmieniliście, dojrzeliście. Rozumiem gdybyś porównywała związek z dzisiaj i sprzed pół roku - że np. przez ten czas się zmieniło. Ale sprzed 7 lat?

Cały czas podkreślasz, że on jest "szaleńczo" zakochany. A co takiego robi, co by to "szaleńcze zakochanie" objawiało? Jest bardziej wylewny od Ciebie? Mówi o uczuciach? Kocham mojego TŻ, on mnie, ale nie mam poczucia, że jest w tym jakieś szaleństwo. Owszem, jest pasja, szczególnie w łóżku, są emocje, są też przyziemne sprawy, zdarzają się dni bardziej i mniej emocjonujące, jest fajna rutyna długiego związku. Zastanawiam się co Ty masz na myśli z tym szaleńczym zakochaniem.

[Maja8maja]

Napisane przez Doris1981

Ale czemu porównujesz uczucia sprzed 7 lat do tych teraz. Przecież to szmat czasu. Wy się na pewno przez te 7 lat nieco zmieniliście, dojrzeliście. Rozumiem gdybyś porównywała związek z dzisiaj i sprzed pół roku - że np. przez ten czas się zmieniło. Ale sprzed 7 lat?

Cały czas podkreślasz, że on jest "szaleńczo" zakochany. A co takiego robi, co by to "szaleńcze zakochanie" objawiało? Jest bardziej wylewny od Ciebie? Mówi o uczuciach? Kocham mojego TŻ, on mnie, ale nie mam poczucia, że jest w tym jakieś szaleństwo. Owszem, jest pasja, szczególnie w łóżku, są emocje, są też przyziemne sprawy, zdarzają się dni bardziej i mniej emocjonujące, jest fajna rutyna długiego związku. Zastanawiam się co Ty masz na myśli z tym szaleńczym zakochaniem.

Oczywiście,że zmieniliśmy się , dojrzeliśmy i wszystko wokół nas zmieniło się przez te 7 lat. On się też zmienił ale jego zachowanie w stosunku do mnie nie. Użyłam słów szaleńczo zakochany bo chciałam przez nie pokazać że ta jego miłość do mnie jest cały czas mocna nie zmienna , na pewno dojrzalsza ale silna.On cały czas mnie zaskakuje, stara się robi niespodzianki, robi wszystko żebym była uśmiechnięta widać błysk w jego oczach jak coś dla mnie robi, nie zapomni o miłym esemesie z pracy , ...... nie umiem tego napisać przez tyle lat jest taki sam starający zabiegający troskliwy itp a ja staram się ale widzę że ja dużo się zmieniłam połowe rzeczy i gestów u mnie zanikło w stosunku do niego. Czasem jak patrzę na niego to widzę tego samego chłopaka co 7 lat temu z błyskiem w oku który tak samo patrzy mi głęboko w oczy jak wtedy

[_ema_]

Napisane przez Maja8maja

Ja na ten pierścionek czekałam i dwa lata temu przyjęłam go z radością i nie wyobrażałam sobie że mogłoby być innaczej. Tak minęły dwa lata i teraz przed świętami mój facet zacząłrozmowę o ustaleniu daty itp i ogarnęły mnie wątpliwości .Zaczęłam porównywać moje uczucia do niego 7 lat temu a teraz

---------- Dopisano o 00:56 ---------- Poprzedni post napisano o 00:54 ----------



nie ma jeszcze przygotowań tak wstępnie ustaliliśmy datę ślubu na wrzesień

---------- Dopisano o 01:02 ---------- Poprzedni post napisano o 00:56 ----------

Dziewczyny ja widzę że mój narzeczony jest dalej we mnie szaleńczo zakochany ,stara się bardzo nic się nie zmieniło. W naszej sypialni nie wieje chłodem jest super. Tylko moje uczucia jakby trochę osłabły a widzę naokoło że pary po ślubie zaczynają mieć kryzysy problemy.

A może problem polega na tym, że Ty po 7 latach dalej uważasz, że miłośc to motylki, porywy serca, euforia? A Twój narzeczony po prostu zaakceptował fakt, że zauroczenie przerodziło się w spokojna codzienność i dlatego Wasze podejście do związku tak się różni?

[Maja8maja]

Napisane przez _ema_

A może problem polega na tym, że Ty po 7 latach dalej uważasz, że miłośc to motylki, porywy serca, euforia? A Twój narzeczony po prostu zaakceptował fakt, że zauroczenie przerodziło się w spokojna codzienność i dlatego Wasze podejście do związku tak się różni?

No chyba za bardzo nie jesteś w temacie bo nasze podejście do związku jest takie same.Nic nie pisałam o motylkach w brzuchu tylko o tym że z jego strony ta miłość jest czysta nie zmieniająca się od lat a u mnie przygasła. I stąd moje wątpliwości co do ślubu

[201711301501]

Byłam świadkiem ślubu pary z 11-letnim stażem i powiem szczerze - nie było w nich widać nic miłości, jakby robili to, bo wypada. Tak samo wyglądało wesele. Nie twierdze, że się nie kochają, jednak widac, że po tylu latach, są ze sobą bo tak już jest.

nie umiem tego napisać przez tyle lat jest taki sam starający zabiegający troskliwy itp a ja staram się ale widzę że ja dużo się zmieniłam połowe rzeczy i gestów u mnie zanikło w stosunku do niego. Czasem jak patrzę na niego to widzę tego samego chłopaka co 7 lat temu z błyskiem w oku który tak samo patrzy mi głęboko w oczy jak wtedy

To czego oczekujesz? Facet daje ci przez cały czas to samo uczucie, nie widzi poza tobą świata a ty zaczynasz olewać. Może postaraj się obudzić w sobie to samo zakochanie co na początku, przejmij inicjatywę w uczuciach.

[magda0302]

Autorko cytuje twoje słowa

"Tylko moje uczucia jakby trochę osłabły a widzę naokoło że pary po ślubie zaczynają mieć kryzysy problemy."

Czy te Twoje wątpliwości nie wynikają z tego że wsród znajomych i naokoło Ciebie ludzie mają problemy w związkach.I myślisz sobie że właśnie ten ślub spowoduje że pojawią sie kryzysy i problemy w waszym związku?

[201803290936]

Napisane przez Maja8maja

No chyba za bardzo nie jesteś w temacie bo nasze podejście do związku jest takie same.Nic nie pisałam o motylkach w brzuchu tylko o tym że z jego strony ta miłość jest czysta nie zmieniająca się od lat a u mnie przygasła. I stąd moje wątpliwości co do ślubu

Autorko, ale to że on czasami wokół Ciebie skacze (tak to nieco z opisu wygląda) nie znaczy, że Twoja miłość do niego jest gorsza, czy słabsza, bo Ty tego aż w takim stopniu nie robisz. Zapewne robisz dla niego wiele innych rzeczy, prawda? Również możesz zaplanować dla niego jakąś niespodziankę, czy wysłać miłego sms-a z pracy. Ja tu szczerze mówiąc "szaleńczej miłości" nadal nie widzę, a po prostu miłe i budujące więź staranie się o partnerkę, o związek. Chodzi o to, że Tobie się nie chce dla niego, czy o co? Chyba sama do końca nie wiesz o co.

Natomiast nieudanymi związkami przestań się stresować i je obserwować. Ludzie są ze sobą z różnych przyczyn, często niewłaściwych. Możliwe, że wiele z tych "kryzysowych" związków miało problemy od dawna, tylko ich nie dostrzegało / ignorowało i ślub jeszcze to tylko pogłębił. Na tym forum często są zakładane wątki pt. zmienił się po ślubie, a w toku dyskusji i kolejnych informacji, okazuje się, że od dawna lub wręcz od początku było źle, czy tak sobie.

[Maja8maja]

Napisane przez Doris1981

Autorko, ale to że on czasami wokół Ciebie skacze (tak to nieco z opisu wygląda) nie znaczy, że Twoja miłość do niego jest gorsza, czy słabsza, bo Ty tego aż w takim stopniu nie robisz. Zapewne robisz dla niego wiele innych rzeczy, prawda? Również możesz zaplanować dla niego jakąś niespodziankę, czy wysłać miłego sms-a z pracy. Ja tu szczerze mówiąc "szaleńczej miłości" nadal nie widzę, a po prostu miłe i budujące więź staranie się o partnerkę, o związek. Chodzi o to, że Tobie się nie chce dla niego, czy o co? Chyba sama do końca nie wiesz o co.

Natomiast nieudanymi związkami przestań się stresować i je obserwować. Ludzie są ze sobą z różnych przyczyn, często niewłaściwych. Możliwe, że wiele z tych "kryzysowych" związków miało problemy od dawna, tylko ich nie dostrzegało / ignorowało i ślub jeszcze to tylko pogłębił. Na tym forum często są zakładane wątki pt. zmienił się po ślubie, a w toku dyskusji i kolejnych informacji, okazuje się, że od dawna lub wręcz od początku było źle, czy tak sobie.

O nas znajomi mówią ze jesteśmy bardzo zgraną para i patrząc na nas to mają wrażenie jakbyśmy byli w fazie zakochania a nie tyle lat razem.Nie nie tak nie jest abym ja coś olewała ja się staram i nie daję mu poznać że coś jest nie tak .

Wiesz co chyba masz racje że ja nie wiem o co mi chodzi. Ostatnie miesiące były dla mnie ciężkie jako dla przyjaciółki, kuzynki , gdyż byłam ich powierniczką w ich sprawach związkowych i rozwodowych. Myślę że te moje rozkminy zaczęły się od momentu kiedy mój TŻ wspomniał o ustaleniu daty ślubu mimo że byłam na to przygotowana i to miało nastąpić. Kilka ostatnich miesięcy poświęciłam na grzebanie i wysłuchiwanie wszystkiego co najgorsze można usłyszeć o związkach facetach itp. Coś zaczęlam się doszukiwać a naprawdę nie mam się czego doczepić. Muszę chyba wziąć się w garść i cieszyć swoim szczęściem.

[magda0302]

oj

[201711301501]

Generalnie to ślub sam w sobie niczego nie zmienia poza formalnością związku. Czasem osiągając taką stabilizację, para mniej zabiega o swoje uczucia, bo czują się "pewni" i zaczynają odpuszczać. Tylko nieliczne związki zmieniają się o 180 stopni, pojawia się przemoc i jedna ze stron pokazuje swoje prawdziwe oblicze (ale to patologia).

[White_Dove]

Napisane przez kropka_w_kropce

Tylko nieliczne związki zmieniają się o 180 stopni, pojawia się przemoc i jedna ze stron pokazuje swoje prawdziwe oblicze (ale to patologia).

( wiecej na ten temat w wątkach na wizażu)

[magda0302]

Napisane przez White_Dove

( wiecej na ten temat w wątkach na wizażu)

tu chyba nie ma mowy o patologii

[Maja8maja]

Napisane przez White_Dove

( wiecej na ten temat w wątkach na wizażu)

Oj dziewczyny w moim związku nie ma mowy o patologii .Jest miłość , zrozumienie ,szacunek, bezpieczeństwo........... ..

[nyana89]

Napisane przez Maja8maja

Oj dziewczyny w moim związku nie ma mowy o patologii .Jest miłość , zrozumienie ,szacunek, bezpieczeństwo........... ..

...ale to dla Ciebie ciągle za mało, aby przestać się wahać. I spoko, masz do tego prawo Do niczego się nie zmuszaj, bo skoro coś jest nie tak to znak, że faktycznie tak jest. Nie sugeruj się nikim, zawierz swojej intuicji, tak ogólnie rzecz ujmując

[201711301501]

Napisane przez White_Dove

( wiecej na ten temat w wątkach na wizażu)

Bo wizaż to cały świat

[201803290936]

Napisane przez Maja8maja

(...)
Wiesz co chyba masz racje że ja nie wiem o co mi chodzi. Ostatnie miesiące były dla mnie ciężkie jako dla przyjaciółki, kuzynki , gdyż byłam ich powierniczką w ich sprawach związkowych i rozwodowych. (...)

Chciałaś dobrze, a widzisz - zaczyna się to, co przeżywają inni odbijać na Twoim związku. Skup się na partnerze, zróbcie razem coś innego, niż zwykle, jak rzadko wyjeżdżacie, to weekend gdzieś, albo tańce. Cokolwiek. Po prostu idźcie na randkę i bawcie się dobrze. Od czasu do czasu fajnie jest się wyrwać z tej dobrej, związkowej, ale jednak rutyny. Już dzisiaj może zacząć planować jakąś niespodziankę. Nakręć się tym pozytywnie.

Natomiast jeżeli te uczucia nie miną (daj sobie nieco czasu), a zacznie być coraz gorzej, to w końcu będziesz musiała pogadać z facetem. W końcu to najbliższy Ci człowiek.

[magda0302]

Napisane przez Maja8maja

O nas znajomi mówią ze jesteśmy bardzo zgraną para i patrząc na nas to mają wrażenie jakbyśmy byli w fazie zakochania a nie tyle lat razem.Nie nie tak nie jest abym ja coś olewała ja się staram i nie daję mu poznać że coś jest nie tak .

Wiesz co chyba masz racje że ja nie wiem o co mi chodzi. Ostatnie miesiące były dla mnie ciężkie jako dla przyjaciółki, kuzynki , gdyż byłam ich powierniczką w ich sprawach związkowych i rozwodowych. Myślę że te moje rozkminy zaczęły się od momentu kiedy mój TŻ wspomniał o ustaleniu daty ślubu mimo że byłam na to przygotowana i to miało nastąpić. Kilka ostatnich miesięcy poświęciłam na grzebanie i wysłuchiwanie wszystkiego co najgorsze można usłyszeć o związkach facetach itp. Coś zaczęlam się doszukiwać a naprawdę nie mam się czego doczepić. Muszę chyba wziąć się w garść i cieszyć swoim szczęściem.

Dobrze mówisz weż się w garść bo możesz tego żałować

[eyo]

zastanów się dobrze czy Ty masz wątpliwości co do partnera czy co do ślubu bo mam wrażenie, że to drugie - wiadomo, że ten pierścionek gdzieś tam powinien oznaczać ślub w przyszłości ale często jest tak, że ta przyszłość jest nieokreślona a u Ciebie w końcu ta wizja ewentualnego ślubu stała się określona i zaczęła być całkiem realna. Wydaje mi się (ale może tylko mi się wydaje), że poniekąd obawiasz się porażki, tego, że wasz związek skończy się rozwodem i unikając ślubu chcesz uniknąć tych potencjalnych konsekwencji. Może warto zastanowić się nad tym jak Ty ten ślub w ogóle postrzegasz? No bo wiadomo przysięga jest "do grobowej deski" ale tak naprawdę sądzę, że zdrowiej jednak do tego podchodzić na zasadzie "jest między nami dobrze, planujemy spędzić razem życie ale jeżeli nam nie wyjdzie i będzie trzeba się rozstać to trudno", wiesz - wyluzować trochę z tą "grobową deską" i nie nastawiać się na to, że ślub to już decyzja ostateczna. Nic nie jest ostateczne. Może też się okaże, że Ty wcale tego ślubu nie chcesz? I np. dobrze Ci tak jak jest, w związku bez przysłowiowego papierka? To też jest jakaś opcja na życie - trzeba tylko omówić to z partnerem.
Myślę też, że nie powinnaś patrzeć na cudze związki - jak już dziewczyny pisały, to nigdy nie jest tak, że nagle w dniu ślubu partner się zmienia o 180 stopni. Wiele osób liczy na to, że partner po ślubie a to wydorośleje a to spoważniej a rozwody są wynikiem tego, że właśnie partner po ślubie się nie zmienił (co najwyżej pogłębiały się problemy sprzed ślubu - ale to w ramach upływu czasu, ze ślubem czy bez bagatelizowane problemy nie znikają). Ty masz postawę odwrotna bo zamiast liczyć na to, że partner się zmieni pozytywnie (bo zmieniać się nie ma po co skoro jest z nim wszystko w porządku) to obawiasz się, że zmieni się negatywnie (jest dobry - lepszego nie potrzebujesz więc jedyne co może się przytrafić to może się pogorszyć). Weź jednak pod uwagę, że znacie się wiele lat i do tej pory nic nie zapowiada żeby nagle miała z niego wyjść jakaś niezdatna do współżycia bestia. W sprawie ślubów zazwyczaj adekwatne jest powiedzenie "widziały gały co brały" - często się go używa do skomentowania właśnie sytuacji w której ktoś jest nagle zdziwiony, że np. agresywny partner po ślubie jest wciąż agresywny ale w Twoim przypadku powiedzenie też jest adekwatne - przecież widzisz jaki on jest, nie stanie się nagle innym człowiekiem.

Trzeba też wziąć pod uwagę, że dobry związek to wysiłek dwóch osób dlatego myślę, że warto - zgodnie z sugestiami dziewczyn - wykazać trochę inicjatywy, wrócić do randkowania, wyrwać się z codzienny rutyny w związku. Zobaczysz wtedy jak się sprawy mają, co poczujesz jak wrócicie do takiego mniej zobowiązującego etapu związku.

Trzymam kciuki i życzę powodzenia.

[magda0302]

o

[201803290936]

Napisane przez magda0302

Doris czytając to co ty piszesz stwierdzam że jestem totalną wariatką!!!! U nas w związku nie ma rutyny bo obok zwykłej codzienności lepszych czy gorszych dni my prowadzimy sportowy tryb życia i nie mamy czasu się nudzić. Teraz jest zima to wolne weekendy spędzamy na stoku bo oboje jeżdzimy na desce , na koniec lutego jak co roku jedziemy w Alpy poszusować na desce, jesteśmy podróżnikami wiec zwiedzamy wszystko co się da już nie mamy dokąd kupi.ć tanich biletów Raynera. W tygodniu czasem idziemy na siłownie czasem potańczyć salsę lub batache a czasem każdy w swoim kierunku żeby nie wszędzie razem.
Myślę ze muszę trochę odsunąć się od problemów innych . Dobry pomysł mi podsunęłaś tą niespodziankę. Może trochę relaksu np weekend w Spa i tam możemy porozmawiać o naszych planach na przyszłość. Najchętniej wyjechałabym z moim TŻ daleko i na długo od moich powierniczek problemów.Nie odebrałam dziś telefonu od jednej z nich, pomogłam ile mogłam co odbiło się na moim głupim myśleniu a teraz muszą radzić sobie same

To dla Was odmianą będzie usiąść na tyłkach i pograć w chińczyka, albo monopoly. Ale to co macie, to też rutyna (przyzwyczajenia, mini tradycje) - rutyna to w związku nic złego, o ile nie zaczyna ciążyć i rządzić związkiem.

Bawienie się w terapeutę jest mega obciążające. Sama wiem, że zwierzenia pewnej koleżanki w pewnym momencie zaczęły się odbijać na moim związku. Nie daj się. Niczego nikomu nie jesteś winna.

[ewelinabene]

Ja też byłam z chłopakiem bardzo długi okres czasu, on wspominał o ślubie jednak nigdy nie zdecydował się na ten krok. Po pewnym czasie się rozstaliśmy bo ja bardzo chciałam być jego żoną, niestety on nie chciał ślubu i mam wrażenie ze coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie.

Dlatego lepiej nie decydować się na ślub gdy jedna ze stron nie jest "gotowa"