państwa partnerskie, czyli moja nowa teoria dot. związków

[jem_widelcem]

Ostatnio życie nauczyło mnie trochę na temat związków, na temat relacji między partnerami, na temat bluszczowatości i nie bluszczowatości, postanowiłam się więc tą wiedzą podzielić. Nie wiem, czy to dobry temat, czy powinnam i czy mnie nie zakrzyczycie, że robię jakieś offtopy czy wrzucam wątki z tyłka wzięte, ale jest to jakby zapoczątkowanie mojej nowej drogi w relacjach uczuciowych, przypieczętowanie moich (przyszłych) zasad, które zamierzam wcielić w życie.

Pozwoliłam sobie porównać zdrowy moim zdaniem związek do relacji między dwoma sąsiadującymi ze sobą państwami

1. Żadne z państw nie dominuje. Nikt nie jest mocarstwem ani nikt nie jest państwem satelickim. Pomiędzy państwami panuje równość.

2. Każde z państw jest autonomiczne. Ma własną gospodarkę, finanse (no, tutaj można czasem połączyć , politykę wewnętrzną, surowce i zasoby. Oczywiście, może i powinna istnieć wymiana dóbr pomiędzy państwami.

3. Wszelkie konflikty należy rozwiązywać za pomocą dyplomatycznych negocjacji, nie siły, szantażu itd. itp.

4. Jeżeli dyplomacja nie pomoże, należy zerwać stosunki gospodarczo-polityczne z danym państwem oraz ewentualnie poszukać sobie nowego wspólnika.

5. Każde z państw może utrzymywać stosunki polityczne z innymi państwami (poza państwem partnerskim), jednak nie należy szkodzić nimi państwu partnerskiemu, gdyż w takich wypadkach powinno nastąpić natychmiastowe zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy państwami partnerskimi. (patrz punkt 4)

6. Obydwa państwa powinny dążyć do niezależnego samorozwoju oraz nie ograniczać rozwoju drugiego państwa.

7. W wypadku zagrożenia/kryzysu wewnętrznego, państwa partnerskie powinny być dla siebie oparciem, podsyłać surowce, wspomagać finansowo i gospodarczo.

Mam nadzieję, że ten temat nie zostanie strasznie przyjęty przez Wizażanki, ale buduję swoją nową filozofię życiową.

[grubella]

Napisane przez jem_widelcem

Ostatnio życie nauczyło mnie trochę na temat związków, na temat relacji między partnerami, na temat bluszczowatości i nie bluszczowatości, postanowiłam się więc tą wiedzą podzielić. Nie wiem, czy to dobry temat, czy powinnam i czy mnie nie zakrzyczycie, że robię jakieś offtopy czy wrzucam wątki z tyłka wzięte, ale jest to jakby zapoczątkowanie mojej nowej drogi w relacjach uczuciowych, przypieczętowanie moich (przyszłych) zasad, które zamierzam wcielić w życie.

Pozwoliłam sobie porównać zdrowy moim zdaniem związek do relacji między dwoma sąsiadującymi ze sobą państwami

1. Żadne z państw nie dominuje. Nikt nie jest mocarstwem ani nikt nie jest państwem satelickim. Pomiędzy państwami panuje równość.

2. Każde z państw jest autonomiczne. Ma własną gospodarkę, finanse (no, tutaj można czasem połączyć , politykę wewnętrzną, surowce i zasoby. Oczywiście, może i powinna istnieć wymiana dóbr pomiędzy państwami.

3. Wszelkie konflikty należy rozwiązywać za pomocą dyplomatycznych negocjacji, nie siły, szantażu itd. itp.

4. Jeżeli dyplomacja nie pomoże, należy zerwać stosunki gospodarczo-polityczne z danym państwem oraz ewentualnie poszukać sobie nowego wspólnika.

5. Każde z państw może utrzymywać stosunki polityczne z innymi państwami (poza państwem partnerskim), jednak nie należy szkodzić nimi państwu partnerskiemu, gdyż w takich wypadkach powinno nastąpić natychmiastowe zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy państwami partnerskimi. (patrz punkt 4)

6. Obydwa państwa powinny dążyć do niezależnego samorozwoju oraz nie ograniczać rozwoju drugiego państwa.

7. W wypadku zagrożenia/kryzysu wewnętrznego, państwa partnerskie powinny być dla siebie oparciem, podsyłać surowce, wspomagać finansowo i gospodarczo.

Mam nadzieję, że ten temat nie zostanie strasznie przyjęty przez Wizażanki, ale buduję swoją nową filozofię życiową.

Fajne . Tylko, ze to utopia eskapistyczna.

[201604181004]

Proponuje odstawic lsd

Pozdrawiam.

[jem_widelcem]

Właśnie chciałam dodać w jakimś Post Scriptum, że to jest utopia, ale zawsze można się starać i spróbować coś z tej utopii wziąć do siebie. Nigdzie nie napisałam, że to się wszystko uda, ale choćby jakaś część.

[senna jesien]

Równie dobrze zamiast państw można wstawić dwie kaczki.

1. Żadna kaczka nie dominuje.
2. Każda kaczka ma swoją miskę i swoje ziarna. Można czasem wymieniać się miskami.
3. Wszelkie konflikty należy rozwiązywać gęganiem, a nie dziobami.
4. Jeśli nie da się rozwiązać konfliktu, należy iść do innej zagrody.
5. Każda kaczka może gęgać z innymi kaczkami.
6. Każda kaczka...

Łoboże znudziło mi się

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Hm, fajnie, tylko zeby to teraz wcielic w zycie, wiedzieć kiedy jaka zasade zastosowac zyc w mysl: mamy po równo obowiązków, wiec mam w de, ze mam dzis wolne, a partner pracuje. I tak on ma zmyc naczynia, bo to jego powinnosc. Czy: zrobie to za niego, mam dzis malo zajęć, a on wroci zmeczony. I tak dalej, i tak dalej...

Wysłane z mojej S4

[Stokrotek90]

Napisane przez senna jesien

Równie dobrze zamiast państw można wstawić dwie kaczki.

1. Żadna kaczka nie dominuje.
2. Każda kaczka ma swoją miskę i swoje ziarna. Można czasem wymieniać się miskami.
3. Wszelkie konflikty należy rozwiązywać gęganiem, a nie dziobami.
4. Jeśli nie da się rozwiązać konfliktu, należy iść do innej zagrody.
5. Każda kaczka może gęgać z innymi kaczkami.
6. Każda kaczka...

Łoboże znudziło mi się

Haha! Ale jeśli któraś z kaczek ma parcie na władzę, szybko tworzy się opozycja i któraś ze stron prędzej czy później będzie chciała dobrać się do miski drugiej strony... Chyba oglądam za dużo filmów, żeby wierzyć w bezpieczeństwo w "innej zagrodzie" :P

[pomme de terre]

Cześć, no widzę, że lubisz pofilozofować jak ja Fajny, ciekawy watek!
Cel bardzo wyniosly i z pozoru wydaje sie ekstra.
Ale tak nie dziala Niestety.

[Ararauna]

Fajne
Właściwie jakby to potraktować z mocnym przymrużeniem oka, to taka filozofija może nie tyle działać, co być jakimś wstępem do ustalenia "kodeksu związkowca", to jest jednego z "państw partnerskich".

[elvegirl]

Napisane przez drabineczka

Proponuje odstawic lsd

Pozdrawiam.

Drabinkaaaaaaaaaaaaaa...



Autorko, ale po co porównywać w ten sposób? Nie można napisać normalnie o tym co się myśli o zdrowych zasadach panujących w zdrowych związkach? Co takie porównanie ma ułatwić? Zwłaszcza, że mnóstwo jest osób, dla których związek to jedność, a nie dwa oddzielne, rządzące się swoimi prawami "państwa" .

[Fleur_D]

Napisane przez elvegirl

Autorko, ale po co porównywać w ten sposób? Nie można napisać normalnie o tym co się myśli o zdrowych zasadach panujących w zdrowych związkach? Co takie porównanie ma ułatwić? Zwłaszcza, że mnóstwo jest osób, dla których związek to jedność, a nie dwa oddzielne, rządzące się swoimi prawami "państwa" .

Z tym, że nawet jeśli autor odpuści sobie utopijne porównania, to ja nadal nie widzę sensu tego wątku.
Dla jednego zdrowy związek to taki, gdy finanse są oddzielne, dla drugiego, gdy są wspólne. Można wymyślić 100 kolejnych różnic i dyskutować, co jest lepszą opcją, ale to bez sensu. Grunt to znaleźć osobę, która podziela nasze poglądy i wypracować model związku, który zadowoli obie strony. A czy dany model spodoba się pani X ze Szczecina i panu Y z Nowego Sącza, to zupełnie bez znaczenia.

[elvegirl]

Fleur_D, zaiste, wcześnie było i jeszcze mi mózg nie pracował na tyle sprawnie, żeby ładnie to w słowa ubrać

[cranberry juice]

ciekawa filozofia
tylko czemu ogranicza się do relacji dwóch sąsiadujących państw?
państwa zwykle mają więcej sąsiadów, w "zdrowym" w moim rozumieniu związku ma się tylko jednego partnera