Nivea, Q10 Plus Przeciwzmarszczkowe Perły młodości (Esencja przeciwzmarszczkowa w żelu)

Kupiłam jakiś czas temu na promocji i okazało się, że jest to świetny produkt. Bardzo dobrze działał na moją twarz. Świetnie nawilżał, był wydajny. Za normalną cenę bym nie kupiła, ale na jakiejś promocji owszem. Dodatkowym plusem jest bardzo wygodne opakowanie

Uwielbiam zapach, konsystencję, opakowanie i wygląd. Wydaje mi się, ze również coś tam działa, mimo, że zuzyłam dopiero poł opakowania. Opakowanie wygodne i ładne. Konsystencja perełek rozprowadza się aksamitnie na twarzy. Jestem zachwycona. Kosmetyk jest lekki, nietłuści.

Jeden z lepszych produktów firmy Nivea. Testowany na dwóch bardzo wymagających Paniach w mojej rodzinie  miedzy innymi mnie .Bardzo fajnie się rozprowadza i wchłania. Cera po serum jest miła w dotyku a drobne zmarszczki widocznie spłaszczone. Efakt lepszy niż w innych produktach.Nie zostawia tłustej poświaty szybko się wchłania,pięknie pachnie,skóra naprawdę jest nawilżona,a zmarszczki zredukowane jak dla mnie bomba i bardzo polecam

Krem w postaci żelowej umieszczony jest w ładnym opakowaniu. Na pierwszy rzut oka przykuwa uwagę jego zawartość czyli drobne żółte kuleczki. Opakowanie w postaci pompki oraz dużym plusem jest to, że można kontrolować ilość zużytego kremu. Krem ma ładny zapach, nie zapycha, dobrze się wchłania.

Ulubieniec Babci. Dumnie prezentowany na łazienkowej toaletce, wykupywany w absurdalnym zapasie (aktualnie zliczyłam 3 opakowania), polecany wszystkim babcinym znajomym i oczywiście z pełną premedytacja przeze mnie podkradany.
Babcię mam piękną, elegancką i bardzo zadbaną, której zmarszczki tylko dodają uroku. Jest dla mnie niewątpliwym autorytetem i myślę, że gdyby rozumiała internety byłaby zaufaną kosmetyczną influencerką.
Babcia dumnie powtarza, że nigdy buzi niczym nie ciaprała i za całą pielęgnację wystarczała jej kultowa Nivea.
Ta Nivea w niebieskim, metalowym pudełku, parafinowy potworek, którego ja nigdy nie miałabym odwagi nałożyć na twarz, żeby nie karmić moich wągrów. Ta, która odeszła w zapomnienie, kiedy Babcia (i ja) odkryłyśmy tą perełkę.
Przyznaję - opakowanie bardzo efektowne. Przekonuje mnie taka estetyka, magiczna transformacja żółtych perełek w opalizujący glut też mnie cieszy. Konsystencję lubię, bo ,,esencja" (co za trudne słowo) szybko się wchłania, ładnie nawilża, może nawet ciut rozjaśnia skórę. Dobrze trzyma makijaż, u mnie , używana nieregularnie, ale jednak dość często, nie uczula i nie zapycha nawet predysponowanego nosa.
Efekt przeciwzmarszczkowy jest u mnie mocno średni. Ot ,lekkie spłycenie bruzd na czole, zależne raczej od mojego nawodnienia i wyspania, ale Babcia jest zachwycona! Widzi się ładniejsza, młodsza, wyprasowana. I choćby za ten efekt (placebo) samozachwytu-Perłom chwała i dzięki.
Co do zapachu- u mnie początkowo był zachwyt. Lubię (guilty pleasure) mocno perfumowane kosmetyki, a ten krem pachnie przyjemnie, jakby cytrusowo, ale z jakimś słodkim wtrętem. Długo się utrzymuje, może za długo i pachnie na tyle intensywnie, że czuję go zamiast perfum. Nie do końca jestem przekonana czy taka jest rola kosmetyku pielęgnacyjnego: żeby pachniał, a tutaj zapach wysuwa się na pierwszy plan.
Mimo wszystko - w imieniu Babci - będzie pięć gwiazdek.

Przeciwzmarszczkowa esencja/ serum Q10 firmy Nivea wyglądające jak małe, żółte perełki wydały się być całkiem trafionym zakupem i kupiłam w ciemno na promocji.

Opakowanie przeźroczyste, platikowe z widocznymi , ułożonymi żółtymi kuleczkami/perełkami zakończone białą zatyczką wewnątrz której umieszczona jest pompka do aplikacji serum. Pompka wyciska kulkową esencję jakby zasysając ją ku górze i w ten sposób widać zużycie perełek. Ubywa ich od dolu ku górze. Jest to fajne rozwiązanie gdyż nic nie pozostaje na brzegach opakowania i w zasadzie wszystkie perełki są zassane przez pompkę.
Po wydobyciu kulek rozmsarowuje się je delikatnie na dłoni i zmieniają się w żelowe serum/ esencję którą wklepuję się w twarz. Przyznam szczerze, że od razu odrzucił mnie zapach...czy to Nivea? Takiego mdłego, chemicznego zapachu w produkcie przeznaczonym do cery wrażliwej dawno nie czułam. Takie mydło powidło z nutą jakiegoś mdłego zapachu, coś okropnego. Zapach to nie wszystko i jeśli produkt działa to jestem w stanie znieść te 20 sekund zanim mój nos się nie przyzwyczai. Esencję wklepuje- wsmarowuje się dosyć łatwo i szybko się wchłania pozostawiając na twarzy lekką poświatę i wyczuwalne wygładzenie na skórze. Perełki stosowałam wieczorem przed nałożeniem kremu- żelu, aby zbyt nie
obciążyć skóry twarzy. Mam cerę mieszaną i na dzień serum wydawało mi się zbyt gęste i mimo iż przeznaczone do cery wrażliwej miało konsystencję, która wydawała mi się trochę silikonowa i obawiałam się, że skóra nie będzie oddychać pokryta tyloma warstwami różnych produktów.
Pozostałam przy stosowaniu na wieczór. Pierwsze dwa dni świetne. Wygładzenie rewelacyjne, skóra gładka a zmarszczki wyprasowane. Rewelacja pomyślałam. No i za parę dni się zaczęło. Najpierw pojedyńcze drobne zaczerwieniania a potem wysyp pryszczy na czole, brodzie i policzkach. Nie zmieniałam produktów oprócz tych perełek i od razu skojarzyłam, że to ten produkt tak mnie zapchał. Od razu odstawiłam i po kilku dniach skóra wróciła do normy.
Nie wyrzuciłam produktu do kosza. Przeznaczyłam go na dekold i o dziwo stosując go co kilka dni nie zapchał mi skóry na dekolcie. Skóra była wygładzona i przyjemna w dotyku. Tylko ten zapach odrzucający.
Podsumowując tym razem Nivea bardzo mnie rozczarowało. Perełki nie są tanie, śmierdzą i zapychają. Wydajność mają słabą. Do mojej cery mieszanej kompletnie się nie nadają i mogą jej jedynie zaszkodzić. Dekold zniósł ich działanie dzielnie, ale nie zamierzam się już z nimi męczyć ponownie

Bardzo fajna lekka esencja . Ładnie się rozprowadza jest przyjemna w dotykiem i zapachu . Co prawda jakiś wielkich efektów nie zauważyłam , ale ogólnie jest ok ;)

Kupiłam i pierwsze co przykuło mój wzrok to ładnie wyglądające opakowanie przez które widać żółte kuleczki - perełki.

Bardzo dużym plusem jest dla mnie samo opakowanie bo dzięki przezroczystemu opakowaniu widzimy ile produktu nam zostało a dzięki pompce dozującej wyciskamy całość serum. Nie muszę się martwić, że większość produktu się zmarnuje.

Produkt po użyciu bardzo przyjemnie napina skórę twarzy. Dodatkowo bardzo ją nawilża. Skóra po stosowaniu esencji jest widocznie promienniejsza i jaśniejsza. W dotyku jest gładka i wygładzona. Z każdym dniem stosowania miałam wrażenie, że moja skóra wygląda lepiej. Do tego wszystkiego serum świetnie sprawdza się pod makijaż.
Serum nie spowodowało u mnie "zapchania cery".

Z małych minusów to produkt dość ciężko się wchłania i waży się np: po kąpieli, gdy skóra jest jeszcze wilgotna. Dodatkowo jeśli zahaczymy o skore oczu to bardzo mocno piecze w oczy.

Co do stosowania przeciwzmarszczkowego to lekko zmniejszyły mi się zmarszczki mimiczne na czole.

Serum jest bardzo wydajne. Starczyło mi na siedem miesięcy.

Świetny, ale...

Esencję, którą kupiłam jest sama w sobie świetna - idealnie rozprowadza się na twarzy, stanowi dobrą bazę pod makijaż, chroni przed słońcem, lecz strasznie irytuje mnie jego zapach.
Esencja jest bardzo wydajna (używam ok 1,5miesiąca a mam jeszcze większe pół opakowania)
Ma świetny design opakowania - słoneczne perełki od razu przyciągają uwagę w drogeriach.

Używam w zestawie z kremem na noc i na dzień.
Opakowanie: pieknie, nie ma co dużo gadać ;)
Konsystencja: niby piankowa, kremowa, jakies drobinki, wygodna
Efekt: jest i to bardzo dobry. Pieknie nawilża, poprawia wygląd skóry, rozjaśnia i "tuszuje" moje lekkie niedoskonałości. Jednak mam wrażenie że to efekt tylko "na chwilę", dogłębnie nie odżywia skóry, jedynie jej powierzchnię. Po umyciu twarzy wszystko wraca do normy choć skóra jest lepiej nawilżona.
Wydajność: tak, używam codziennie, czasami 2x dziennie. Wystarczy 1-2 pąpki na całą twarz.
Czy Polecam: TAK :)
Czy kupie ponownie: myślę, że tak :)

Zapowiadalo sie obiecująco

Esencje otrzymujemy w wygodnym opakowaniu z pompka (pol przezroczyste) Perly zanurzone sa w zelu, ktore po wycisnieciu przypominaja troche zwazony mus. Formula nie jest tlusta. Szybko sie wchlania. Skora jest gladka i przyjemna w dotyku, przygotowana do przyjecia kremu do twarzy.

Od producenta otrzymujemy informacje , iz ten produkt zawiera najwyższa dawke koenzymu Q10 wśród produktów z linii NIVEA Q10 Plus.

Zawiera skladniki aktywne takie jak :
-koenzym Q10 naturalnie występujący w skórze pełni kluczową rolę w procesie metabolizmu i regeneracji komórek, obniża liczbę wolnych rodników i chroni włókna kolagenowe,
-kwas hialuronowy - wiąże wodę w skórze i zapewnia widoczne wygładzenie,
-kreatyna - wspiera metabolizm komórek skóry i pomaga zwalczać oznaki starzenia.

Zapach jest dosc intensywny ,niektorym moze przeszkadzac, ale w zasadzie czuc go tylko podczas aplikacji.

Ja esencji uzywam 2 razy dziennie , rano przed nalozeniem makijazu i wieczorem przed nalozeniem kremu przeciwzmarszczkowego.
Mam 30 lat ,sucha skore w kierunku mieszanej z pierwszymi zmarszczkami.
Jakie efekty zauwazylam po zuzyciu 1go opakowania ?
Skora jest nawilzona ,delikatnie ujedrniona i minimalnie wygladzona. Jednak nie sa to jakies spektakularne efekty (produkt kupilam na stronie Empiku za 60 zl). Chyba jednak tansze sera i olejki potrafia wiecej zdzialac niz ta esencja.

Reasumujac jestem srednio zadowolona. Wydajnosc rowniez jest mizerna. Raczej wiecej sie nie skusze..a zapowiadalo sie naprawde fajnie.

Pomysł z kuleczkami bardzo fajny, tak. Sam żel bardzo, bardzo przyjemny dla skóry. Jest lekki, nie zapycha porów, szybko się rozprowadza - bardzo fajna konsystencja. Przyjemny zapach. Zostawia skórę dobrze nawilżoną i daje fajny blask. Jest tylko taka rzecz - nie zauważyłam żeby pomagał przy zmarszczkach, nawet bardzo niewielkich i mało widocznych. Nie było różnicy. Przy tym jeszcze mało wydajny.