Bell Carnival, Shiny Lips Połyskująca pomadka do ust

Kremowo masełkowa pomadka ( ja mam w odcieniu nude ) która ślicznie podkreśla usta nadajac im blask i podklerślając ich pełny kształt. Utrzymuje się u mnie kilka godzin. Drobinki w niej zatopione są prawie niewyczuwalne a odbijają światło.

Karnawał kojarzy sie z błyskiem, brokatem, więc skusiłam się na dwa odcienie - 01 i 03. Jeden to pudrowy róż, drugi czerwień. Oba zawierają drobny brokat. Pomadka ma raczej neutralny zapach. Jest dość twarda i trochę ciężko sie nią umalować. Kolor ładnie wygląda na ustach ale długo nie utrzymuje się. Plusem jest to, że pomadka delikatnie nawilża usta. Opakowanie w nieco jarmarcznej stylizacji ale kojarzy sie z karnawałem, zabawą, wiec chyba o to chodzi.

Limitowana edycja przygotowana specjalnie na karnawał kusiła mnie odkąd pojawiła się na stronie KWC, wiedziałam, że prędzej czy później powędruję po coś z tej serii. I tak oto jestem szczęśliwą posiadaczką pomadki połyskującej w odcieniu Tutti Frutti Soda . OPAKOWANIE Opakowanie wykonano mocnego, twardego plastiku w kolorze czerwonym (który początkowo mylnie wzięłam za kolor pomadki). Z pewnością jest trwalsze niż opakowania innych edycji limitowanych, które miały zdecydowanie cieńszy, przezroczysty plastik podatny na uszkodzenia. Jest bardzo charakterystyczne i nie wiem dlaczego, ale przez swój ogólny wygląd kojarzy mi się z kosmetykami dla nastolatek – rozumiem karnawał, czas szaleństwa i mnogość ozdób, jednak to nie do końca do mnie przemawia. Ozdobą są złote paseczki oraz nazwa produktu, które niestety bardzo szybko się ścierają, szczególnie jeśli nosimy pomadkę w kosmetyczce lub torebce. Sam sztyft w środkowej części ma kolor złoty nawiązujący do elelemtów na opakwoaniu. Działa bez zarzutu od samego początku. POMADKA Mój kolor to lekki róż w odcieniach nude, który akurat z moim kolorem ust świetnie współgra, podbija naturalną barwę. Pomadka nie należy do mocno kryjących kosmetyków, jest raczej lekkim koloryzującym balsamem o świetlistym, połyskliwym wykończeniu, pod tym względem nieco przypomina błyszczyk, jednak od błyszczyka jest o wiele lepsza, bo nie klei ust. Na w sobie mnóstwo brokatowych robinek, które na ustach dają jednak delikatny, nieprzesadzony efekt. Na sztyfcie mamy wybitą nazwę marki. Ma przyjemny, słodki zapach przypominający mi cukierki. Pomadka ma miękką i przyjemną konsystencję, jest komfortowa w noszeniu, bo nie wysusza ust nawet przy częstym stosowaniu. Niestety jest bardzo nietrwała – wystarczy coś zjeść lub lekko dotknąć ust i znika, lubi się też rozmazywać, więc zalecam ostrożną aplikację, najlepiej z konturówką. Edycja limitowana, niedługo zniknie z półek. Gama kolorystyczna jest ciekawa, myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Niska cena zachęca do wypróbowania. PLUSY: + gama kolorystyczna bardzo ładna + nie wysusza ust + fajna konsystencja + połyskliwe wykończenie + cena MINUSY: - edycja limitowana - nietrwała - lubi się rozmazywać - opakowanie - jego ogólny wygląd nie do końca mnie przekonuje

Kiedy dostałam ją od znajomej niczym mnie nie zachęciła. Zmieniałam zdanie kiedy nałożyłam ją na usta. Pomadka jest w sztyfcie, nie wysusza usta, daje efekt mokrych i naturalnych ust. Kolor delikatnie zaróżowiony, wpasowuje się w usta. Efekt niczym jak błyszczyk. Usta pięknie się mienią i nie przeszkadzają mi drobinki brokaty wręcz przeciwnie. Odcień idealny na co dzień, do szkoły czy też do pracy. Ja tą pomadkę uwielbiam. Twarz całkowicie się zmienia gdy pomalujemy usta tą pomadką.

Zakupiłam pomadkę w odcieniu 03 - spodobała mi się ta równowaga między różem a pomarańczowym. Ładnie podkreśla i rozświetla usta, zostawia uczucie wygładzenia i nawilżenia. Ma neutralny posmak. Mogłaby być odrobinę bardziej miękka. Raczej trwała.

Uwielbiam pomadki - nie ważne czy w płynie czy w sztyfcie - ważne aby pięknie wyglądały na ustach i nie przesuszały. Używałam już produktów z różnych półek cenowych i stwierdzam, że wysoka cena nie zawsze zapewnia świetną jakość. Zdarza się, że tańsze produkty są naprawdę fantastyczne i godne polecenia :) A i zdarza się, że są bardzo słabe. Ostatnio w Biedronce wpadła mi w ręce pomadka od Bell - 03 Tutti Frutti Soda. Jest to jasny róż - taki trochę pudrowy. Kosztowała około 10 złotych. Bardzo fajna cena. Wybór niestety był bardzo mocno ograniczony - tylko trzy odcienie do wyboru. Większość pomadek na wystawce była otwarta i widać było na nich ślady używania - ehhh... okropne. Tylko kilka z nich było zamkniętych. Dziwi mnie to - przez takie używanie kosmetyków nikt już ich nie kupi i pójdą zapewne do kosza. Pomadka ma ładne opakowanie, takie trochę "cyrkowe" - z czerwono - złotą szatą graficzną. Jakościowo jednak dość średnio. Pomadka ma delikatny, lekko słodki zapach - bardzo dobrze, nie przepadam za bardzo za mocno "szminkowymi" zapachami. Ma kremową konsystencję (w końcu odpoczynek od matów :)) - bardzo łatwo rozprowadza się ją na ustach i ze względu na odcień nie widać czy leciutko wyszło się za kontur ust. Szminka ma bardzo dużo mieniących się drobinek - przy aplikacji czuć je na ustach. Muszę przyznać, że szminka wygląda bardzo ładnie - twarzowy kolor a i drobinki ładnie wyglądają. Pomadka nie podkreśla skórek i nie zbiera się w kącikach ust. Szminka wszędzie zostawia ślady - trzeba uważać żeby czegoś nie ubrudzić. Trwałość też raczej średnia. W sumie po tym jak zobaczyłam jej ślady wiedziałam, że pewnie nie będzie się trzymać bardzo długo. Muszę też dodać, że produkt nie wysusza ust - pomimo masy drobinek jest dla nich delikatny. Czy mogę polecić pomadkę Bell? Ciężko powiedzieć. W sumie jest tania, ma ładny odcień, fajnie się nakłada - mam zastrzeżenia co do jej trwałości i zostawiania śladów i jakości opakowania. Jest dość średnia i można oczywiście ja wypróbować, ale nie jest to jakiś fantastyczny produkt.

Jeszcze do niedawna rzadko spoglądałam w kierunku szaf z kosmetykami marki Bell. Jakoś szczególnie do mnie nie wołały i byłam przekonana, że ich jakość na kolana nie powala. Jednak w minionym roku coraz częściej zaczęłam sięgać po ich ofertę z całkiem pozytywnym skutkiem. Konsekwencją jest teraz chęć przetestowania przynajmniej jednego produktu z każdej nowej serii... Pomadki z serii Carnival kolorystycznie mnie nie urzekły, ale no musiałam, musiałam... Ostatecznie zdecydowałam się na 02 Bubblegum Smoothie. Jasny, ale nie rozbielony, landrynkowy róż z całym mnóstwem złotych drobinek. Na ustach lubię wszelkie wykończenia i niestraszny mi nawet brokat, jeśli dobrze wygląda jako całość. Pomadka to oczywiście tradycyjny sztyft, skośnie ścięty z drobnym czubkiem na końcu, dzięki czemu bezproblemowo można pomalować usta bez wyjeżdżania poza ich kontur. Pomadka jest dosyć twarda i wypełniona mnóstwem sporych drobinek, przez co troszkę tępo sunie po wargach i drapie tym brokatem. Na szczęście nie podkreśla suchych skórek i dobrze transferuje kolor na usta. Efekt jaki nią osiągamy, to subtelny róż, bardzo delikatny, bardziej w rodzaju lepszego koloru ust. A drobinki dają bardzo fajny efekt złotego, jednolitego połysku. Chociaż pojedyncze brokaciki również są widoczne. Pomadka należy raczej do tych słabiej napigmentowanych i u mnie solo się nie sprawdza, bo ja w jasnych kolorach wyglądam blado i mdło. Zdecydowanie lepiej wygląda nałożona jako topper na ciemniejszy kolor, u mnie fuksja lub nawet czerwień, dając złoty poblask. Na usta nakłada się równomiernie i cieniutką warstwą. Nie wychodzi poza kontur, nie rozmazuje się, a zjada się dosyć równomiernie. Nie jest trwała i odbija się na kubkach, jak i znika przy pierwszym lepszym posiłku. Nałożona już na usta minimalnie się lepi, ale nie jest to wybitnie nieprzyjemne uczucie. Chociaż jej konsystencji z pewnością nie można określić jako masełkowatą czy odżywczo-otulającą. Zmywa się bez najmniejszego problemu, nie wżerając się w skórę. Nie powoduje mrowienia. Większych właściwości pielęgnacyjnych nie posiada, jedynie wygładza wargi w trakcie noszenia. Zapach ma bardzo delikatny i tak naprawdę podczas używania jest on niewyczuwalny. Taki trochę sztuczno-waniliowy. Nie ubolewam nad tym, że go nie czuję. Nie pozostawia też nieprzyjemnego posmaku. Sztyft jest trwały- nie łamie się i nie niszczy w żaden sposób. Opakowanie wykonane jest z trwałego plastiku w barwach czerwieni i złota. Szału wielkiego nie ma, bo i nie jest to moja bajka, ale nie mam wielkich wymagań w stosunku do kosmetyku za 10 zł. Skówka nie pęka i podczas zamykania słychać charakterystyczny klik, który mówi nam, że pomadka została porządnie zamknięta, a i zabezpiecza to dodatkowo przed niechcianym otwarciem, np. w torebce. Pomadka jest tania i dostępna w Biedronkach, więc jeśli ktoś lubi subtelne usta, to może się skusić, bo to nie jest zły kosmetyk. Jest to limitowanka, więc za chwilę dostępna nie będzie. U mnie posłuży raczej jako top dla nadania a'la metalicznego wykończenia.

Posiadam wszystkie trzy odcienie tych pomadek. Kolorki dają minimum pigmentacji i maksimum połysku. Nr 01 Strawberry Slushie barwi usta na bardzo delikatną czerwień z dużą ilością lśniących złotych drobinek - idealnie bożonarodzeniowy odcień. 02 Bubblegum Smoothie to delikatny róż nadający ustom blasku, natomiast 03 Tutti Frutti Soda to kolorek, który pięknie nabłyszcza i nawilża usta i tak samo jak pozostałe błyszczy dzięki zawartym w nim drobinkom. Wszystkie te pomadki dają piękny efekt noszone samodzielnie lub dopełniają makijaż ust nałożone na mocniejsze kolory w zbliżonych tonach. Mają piękny słodki waniliowy smak/zapach.