Glam Shop, GlamBOX, Edycja 12 Turbina, Paleta cieni do powiek

Piękne kolory, dużo z nich jest duochrome'ami, co uwielbiam. Cienie błyszczą się bardzo mocno, mocniej niż brokatowe cienie innych firm których używałam.
Należy jednak pamiętać o dobrej bazie, gdyż te cienie na tłustej cerze łatwo się rolują

Cienie są świetnej jakości, opakowanie jest kartonowe co jak najbardziej mi odpowiada. Paletka jest bardzo lekka i cienka, dzięki czemu można ją wszędzie ze sobą zabrać. Paletka ma świetny pigment i błysk. Liczę na to, że w przyszłości GlamShop wypuści drugą paletkę turbo pigmentów :)

Uwielbiam produkty Glam Shopu i ich turbopigmenty, dlatego też musiałam mieć tę paletę. Formuła tych cieni jest niespotykana, nie dorównują im błyski nawet Hudy czy Anastasii.
Turbina jest idealnym dopełnieniem kosmetyczki dla wszystkich miłośników błysku na powiece. Kolory turbotów są tak niespotykane i wielowymiarowe, że ciężko je nawet opisać.
Każdy z odcieni w turbinie używam i jest to perfekcyjne wykończenie każdego makijażu - staje się on wtedy niesamowity.
Mamy tu zarówno jaśniejsze, jak i bardziej odważne kolory, więc paleta jest strzałem w dziesiątkę.
U mnie występuje osyp, więc na początku robię oko, a później twarz. Używając kleju do brokatów lub mokrej bazy jest dużo łatwiej, jednak błysk jest mocny nawet na suchej bazie.
Cienie najlepiej nakładać palcem - wtedy dają najpiękniejszy efekt.
Jedyny minus - brak lusterka, przydałoby się, jednak rozumiem powody takiej decyzji.

Graal dla srok!

Paleta turbina "chodziła" za mną już od dłuższego czasu. W środku jest 10 diabelsko napigmentowanych turbo cieni. Dobór kolorystyczny jest ok - każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście nie byłam przekonana do brzasku i łuny, ale ostatecznie też ich czasem używam. Warto wspomnieć, że cień chaos i turbina maja większe drobiny od pozostałych - ale wszystkie wyglądają pięknie na oku. Mienią się różnymi kolorami pod różnym kątem. Przyklejone na bazę do brokatow trzymają się cały dzień, nakładane bez bazy też się trzymają. Przy nakładaniu trochę się osypują, warto to mieć na uwadze. Nakładam je palcem, moim zdaniem wtedy dają z siebie 110%. Niezdecydowanych gorąco zachęcam! Będziecie zadowoleni.
Co do minusów - paleta trochę się brudzi, ale wszystko w granicach rozsądku i przyzwoitości.

Turbinę mam już 2 miesiące i używam bardzo często - czasem robię makijaż z wykorzystaniem 7 cieni z tej palety, czasem z jednym, ale prawie zawsze jest. To jest bardzo łatwa w użyciu paleta, ale trzeba się nauczyć jak z nią pracować - na początku cienie mi się sypały straszliwie przy aplikacji, teraz już w ogóle nie. Bardzo łatwo łączą się ze sobą. Dla mnie najlepiej nakładać te cienie palcem, względnie pacynką albo zmoczonym pędzelkiem, koniecznie na bazę do brokatu (ja używam Nyx glitter primer). Te cienie są niezwykłe, bo pozwalają na uzyskanie różnych efektów w zależności od tego, jak się je nałoży: czy na jakiś kolorowy cień (i na jaki), czy na samą bazę. Cienie zachowują też różnie w zależności od sąsiedztwa, bo mogą opalizować na różne kolory.
Na bazie i utrwalone fixerem trzymają się kilkanaście godzin. To o wiele dłużej niż jakiekolwiek inne pigmenty, które mam (mam jeszcze serię znaków zodiaku z Affectu i Paese, żeby wymienić te droższe).
Efekt duochromu czy czasem multikoloru, który można otrzymać, jest nie do uzyskania czymkolwiek innym.
Cienie różnią się efektem - część daje taflę koloru (mój ulubiony turbot), część więcej blasku (cyklon i chaos).
Ogromną zaletą tej palety jest to, że cienie nie powtarzają się z pojedynczymi z glam shopu.
Ja używam tej palety na co dzień, bo nie mam sztywnego dresscode'u w pracy i lubię kolory i błysk. Bardzo często dostaję komplementy odnośnie makijażu, bo nie jest trudno stworzyć nimi coś, co wygląda jak makijażowe cudo, a nie wymaga specjalnych umiejętności.
Po jakimś czasie tak się przyzwyczaiłam do turbopigmentów na oczach, że makijaż bez nich wydaje mi się niedokończony. Więc zazwyczaj coś dokładam.
Czy ta paleta jest dla każdego? - Nie. Jeśli lubisz delikatny efekt, to nie z tym. Ale jeśli lubisz kolor i błysk, to kupuj w ciemno.

Turbina Glamshop

Paletka Turbina jest sztosem! Nigdy nie miałam lepszych pigmentów. W palecie jest ich aż 10, cena to koszt około 200zl (można trafić na małą promocje). Mienią się na oczach jak złoto. Paleta nie posiada lusterka, ale nie jest to problem. Jest wykonana z mocnej tektury.