Lirene Dermoprogram, Bubble Curcuma, Super odżywcza maska bąbelkowa na płachcie

Maseczka znajduje się w klasycznej saszetce typowej dla tego typu produktów. Bardzo łatwo otworzyć ją bez pomocy nożyczek. Maska pachnie kurkumą. W opakowaniu pachnie dość intensywnie, natomiast podczas aplikacji praktycznie w ogóle tego nie czuć.

Płachta jest koloru żółtego, średniej grubości. Ma mnóstwo nacięć, które ułatwiają dokładne dopasowanie jej do twarzy. Wykrój jest całkiem w porządku - wielkość i umiejscowienie otworów na oczy i usta są odpowiednie. Dobrze trzyma się na twarzy, jedynie pod koniec delikatnie zaczęła się zsuwać (możliwe, że pod wpływem ciężaru wytworzonej pianki). Podoba mi się fakt, że produkt nie zaczyna musować od razu. Mamy czas na to, aby spokojnie dopasować płat do twarzy, a bąbelkowanie rozpoczyna się po ok. 2 minutach. Samo musowanie jest bardzo delikatne i relaksujące. Podczas aplikacji mam poczucie, jakby to był leciutki masaż twarzy :D Wytwarzająca się pianka nie spada ani nie spływa do ust czy oczu.

Po zdjęciu płatu nie zostaje żadna warstwa - ani tłusta, ani klejąca. W sumie rzadko się to zdarza, więc za to plus. Natomiast problemem stało się żółte zabarwienie. Mimo że nie jest ono jakieś mocne, to jednak widoczne. Zgodnie z zaleceniem producenta przemyłam twarz, ale i tak ciężko było ją całkowicie usunąć samą wodą. Wyglądało to jak nieudane użycie samoopalacza.

Jeśli chodzi o działanie maseczki, jestem nimi rozczarowana. Jedyną zaletą było niesamowite wygładzenie skóry. Efekt na tym polu jest naprawdę spektakularny, tylko że... to tyle. Brak innych pozytywów. Nawilżenia nie zaobserwowałam w ogóle, konieczne było użycie po niej kremu. O wyrównaniu kolorytu nawet szkoda wspominać - miałam zaczerwienienia, bo przesadziłam trochę z peelingiem i produkt nie ukoił ich ani nie zmniejszył. No chyba że to żółte zafarbowanie miało być wyrównaniem kolorytu :D

Nie mogę polecić tego produktu. Nie zrobił praktycznie nic. Samo wygładzenie, nawet jeżeli świetne, to trochę za mało, aby być zadowolonym z maseczki. Dobrze, że chociaż sam proces bąbelkowania był przyjemny i można było się przez kilkanaście minut odprężyć.

Dziś z mojego magicznego koszyczka wyjęłam właśnie tą bąbelkową maseczkę. Byłam przerażona jej kolorem. Podczas trzymania maski bardzo fajne uczucie jak wytwarza się pianka, faktycznie takie bąbelki. Twarz po zabiegu bardzo delikatna, aksamitna i nie jest sucha. Kolor z twarzy zszedł ale buzia trochę zaczerwieniona. Polecam

żółta katastrofa

Maseczka zaintrygowała mnie owymi bąbelkami w nazwie oraz bogactwem składników odżywczych, jest ich, aż 12: kurkuma, słodkie migdały, soja, owies, borówka, jarmuż, papaja, brokuł, jogurt, dynia, anyż, pomarańcza. Brzmi bardzo obiecująco i zachęcająco.
Saszetkę otwiera się z łatwością, w środku znajduje się biała, płachta obficie nasączona żółtą esencją. W momencie zetknięcia płachty ze skórą, zaczyna się ona pienić i to bardzo mocno, nie wiem czemu to ma służyć, myślałam, że te bąbelki będą choć odrobine masowały twarz, ale nic takiego się nie dzieje, efekt jest odwrotny, mi ta piana bardzo przeszkadzała i przez cały czas aplikacji czyli jakieś 15 minut musiałam uważać, żeby nie pobrudzić na żółto wszystkiego dookoła.
Jeśli chodzi o efekty to nie ma żadnych, maska nic dobrego nie zrobiła dla mojej skóry, wręcz ją podrażniła i wysuszyła, przez dwa dni musiałam się wspomagać mega nawilżaniem. Zaskoczyło mnie to, bo moja skóra nie jest przesuszona, raczej mieszana i w dobrej kondycji.
Jedyny plus to taki, że pierwszy raz płachta była idealnie docięta, otwory na usta i oczy takiej wielkości jak trzeba, świetnie dopasowała się do twarzy. Lecz to zbyt mało, żeby ponownie po nią sięgnąć..

Płachta w opakowaniu jest dosyć gruba, dobrze wykrojona (zazwyczaj muszę docinać maski, a tutaj obyło się bez tego kroku) i mocno nasączona - można spokojnie wykorzystać część substancji do nałożenia na szyję czy dekolt.
Maseczka po wyjęciu ma delikatny, nienachalny zapach, jest żółta i zaczyna szybko bąbelkować. Mimo ostrzeżeń producenta, nie zauważyłam barwienia (zażółcenia) skóry.
Pierwszy raz tak mocno widziałam efekty od razu po użyciu maski, a także następnego dnia - skóra jest przepięknie odżywiona, nawilżona, wygładzona i jednocześnie oczyszczona ale bez uczucia przesuszenia czy ściągnięcia. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą maską i na pewno zakupię ją ponownie.

Miałam już wcześniej okazję wypróbować maseczkę bąbelkową, więc wiedziałam czego się spodziewać, ale za każdym razem jest to dla mnie fajne uczucie jak maseczka zaczyna się pienić na twarzy. Ta maska robi to całkiem dobrze - piana jest dość obfita, ale nie na tyle, żeby wchodzić w oczy i kapać z twarzy. Trzeba w miarę sprawnie ją nałożyć na twarz, bo zaczyna się pienić szybko po wyjęciu z opakowania. Maska ma żółtawy kolor i producent ostrzega, że może lekko barwić skórę i ubrania, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie. U mnie na szczęście nie było to problemem, po zdjęciu zostały tylko bardzo delikatne żółtawe krawędzie przy płatkach nosa, ale po zmyciu wodą nie został po nich ślad. Co do działania, według mnie jest to bardziej maska oczyszczająca niż odżywcza. Po zmyciu mam uczucie bardzo czystej, dotlenionej skóry. Staje się ona gładsza, bardziej miękka i rozjaśniona. Spodobał mi się ten efekt i niewykluczone, że będę wracać do tej maseczki gdy będzie okazja.

To moja pierwsza bąbelkowa maska, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, ale postanowiłam spróbować.

Płachta jest nasączona żółtym płynem. Zaraz po nałożeniu na twarz, zaczyna się wytwarzać piana i to w dość dużej ilości. Czułam delikatne swędzenie i "podszczypywanie", ale nie powodowało to dyskomfortu. Po zmyciu pozostałości piany nie czułam ściągnięcia ani wysuszenia skóry.

Przez następne 2-3 dni skóra twarzy była bardziej rozświetlona, miękka i ogólnie ładniejsza. Nie spodziewałam się aż takiego efektu.

Jak dla mnie maseczka super, właśnie zamówiłam kolejne opakowanie.

Maseczka mnie zaintrygowała, nigdy wcześniej nie używałam tych bąbelkowych.
Po pierwsze kurkuma strasznie barwi, co wiem z doświadczenia w gotowaniu z tą przyprawą. Maseczka niestety kapała, więc przez cały czas bałam się o swoje ubrania i meble w łazience.
Bąbelki rzeczywiście były, dość fajne doświadczenie, ale to tak w ramach ciekawostki.
Na twarzy niestety nie odczułam żadnego pozytywnego efektu, poza ściągnięciem skóry.
Cera nie została nawilżona, odżywiona, ani nawet oczyszczona. Wyrównany koloryt to kwestia sporna - po prostu lekko skóra zżółkła, wiadomo.
Zapach oceniam jako neutralny.
Ale nie jestem zadowolona.

Bardzo fajna maseczka z dobrym składem.
Maseczka bąbelkuje, jest na grubej tkaninie ma żółty kolor przez kurkume w składzie ale nie barwi jak pisze producent, po ściągnięciu maseczki i umyciu pozostałości wodą, skóra jest rozświetlona promienna i zdrowo wygląda jest nawilżona. Miałam dużo maseczek tego typu od koreańskich skin 79, purederm itd ale ta jest najlepsza napewno kupię kolejne.

Super odżywiająca maseczka

Maseczka ta jest po prostu rewelacyjna i została moim hitem. Tkanina dosyć gruba, całkiem dobrze wykrojona, pokrywała moją twarz prawie idealnie. No może troszkę za duży otwór na usta i musiałam dolną część bardziej podciągnąć na brodę. Obficie nasączona, zaczęła musować jeszcze w trakcie dopasowywania do twarzy. Bąbelki są bardzo przyjemne dla skóry, delikatnie ją łaskoczą, a pianka tworzy się naprawdę obfita. Widocznie powiększała się pod płachtą.
.
Starałam się zastosować maskę zgodnie z zaleceniem na opakowaniu, czyli przetrzymałam ją około 15 min., a następnie po zdjęciu przemyłam twarz letnią wodą, zastosowałam tonik oraz swój codzienny krem na noc. Efekty były dla mnie oszałamiające, zarówno od razu po aplikacji, jak i po przebudzeniu.
.
Skóra natychmiast została oczyszczona, silnie odżywiona i nawilżona. Cera rozpromieniła się i wygładziła. Maseczka troszeczkę ściąga skórę, ale po zastosowaniu kremu ściągnięcie natychmiast mija. Rano moja skóra utrzymywała nawilżenie, była wypoczęta, rozświetlona i widocznie zdrowsza, niedoskonałości zostały zredukowane, a pory widocznie zmniejszone. Jestem zachwycona działaniem tej maseczki, została moim must have.
.
Na opakowaniu widnieje ostrzeżenie, że żółty kolor maski pochodzi od naturalnej kurkumy, która może delikatnie barwić skórę. Nic podobnego jednak się nie stało. Skóra nie stała się żółta, miała naturalny, zdrowy wygląd.

Jest ok

To był totalnie spontaniczny zakup i strach przed użyciem. Maski bąblujące zawsze okrutnie wysuszają moją skórę, a że ostatnio stała się nadreaktywna, trochę bałam się takiego bogactwa składników aktywnych. No ale ciekawość pokonała ostrożność :-D.

Maska zamknięta jest w wygodnej dużej saszetce, dzięki czemu nie jest za mocno poskładana i nie musimy się obawiać, że ją uszkodzimy wyciągając lub rozkładając. Ogólnie tkanina jest dość gruba i szorstka jak na tego typu maski, ale po nałożeniu na twarz nie czuć tego w ogóle. Sama tkanina ma żółty kolor, piana o dziwo powstaje biała ( spodziewałam się żółtej od kurkumy). Piana tworzy się zaraz po nałożeniu i jest bardzo przyjemnie kremowa, nie łaskocze tak upierdliwie jak te w maskach bąblujących bez płachty. Esencji starczy na pokrycie szyi i dekoltu.

W ciągu 15 minut piana nabrała imponujących rozmiarów, trochę jeszcze nią pomasowałam twarz i spłukałam bez problemu. Zaraz po zmyciu maski skóra faktycznie była wysuszona, ale nie tak drastycznie jak po innych bąblujących maskach, nie była ściągnięta ani skrzypiąca. Używałam maski wieczorem, przetarłam po wszystkim twarz tonikiem, nałożyłam serum i krem na noc. Rano zauważyłam przede wszystkim, że wszystkie niedoskonałości zostały wyraźnie wysuszone i są mniej widoczne. Skóra i pory były wyraźnie oczyszczone i efekt utrzymywał się 3 dni. Skóra od rana do wieczora wyglądała świeżo i promiennie. Nic mnie nie podrażniło i też, jak pisałam, nie zaobserwowałam drastycznego przesuszenia. Na pewno będę wracać od czasu do czasu do tej maski, kiedy będę wiedziała, że moja cera potrzebuje mocnego oczyszczenia i pobudzenia.

Uwielbiam maseczki w plachcie. Ta dodatkowo "bąbelkuje" - gadzeciarsko, no nie???? Dzięki plachcie aplikacja jest wygodna, materiał mocno się trzyma, nie zsuwa się. Dzięki zawartości kurkumy jest intensywnie żółta. I właśnie przez kurkumę zafarbowalam sobie pół ręcznika na zóty kolor (należy uważać przy aplikacji i zanim czegoś dotkiemy po jej nałożeniu trzeba od razu umyć ręce) - przez tę upierdliwosc, nie kupię jej raczej ponownie. Działanie? Jak większość masek w plachcie - miękka, nawilżona i rozświetlona skóra.

Kolejna udana nowość od Lirene, bąbelkowe maseczki są jednym z moich ulubionych rodzajów masek do twarzy - te w formie płachty są dodatkowo wygodne i komfortowe w użytkowaniu.

Maska znajduje się w estetycznym opakowaniu, ma bardzo przyjemny zapach. Płachta jest porządnie nasączona a sam proces aplikacji maseczki na skórę banalnie prosty. Produkt zaczyna bąbelkować natychmiast po nałożeniu, efekt jest niezwykle przyjemny i odprężający. Po 15-20 minutach błogiego relaksu przychodzi pora na ściągnięcie maski.
Cera po zdjęciu maski jest ukojona, rozświetlona i ku mojemu zaskoczeniu całkiem przyzwoicie oczyszczona i wygładzona. Dodatkowo niedoskonałości są znacznie zminimalizowane a widoczność porów zmniejszona :)
Maseczka zawiera w składzie kurkumę, która naturalnie barwi skórę na żółty kolorek - ale nie ma się czego bać, choć producent zaleca by przestrzegać wskazanego czasu to kilka minut więcej nie odbarwi nam trwale skóry, żółty odcień bez problemu schodzi przy pomocy płynu micelarnego :)
Produkt nie uczula, nie podrażnia, nie zapycha - maseczka świetnie sprawdzi się w przypadku każdego typu skóry. Mały minus za cenę, ale od czasu do czasu można zaszaleć :)

Polecam, naprawdę warto wypróbować!