Nacomi, Glow Serum Brightening Exfoliating (Serum rozjaśniająco - złuszczające)

Szukałam serum z kwasami. Napatoczył mi się ten produkt i stwierdziłam że muszę przetestować bo miał dobre opinie. Nie zawiodłam się. Przed zaczęciem stosowania miałam twarz pełna podskórnych gul. Teraz- w trakcie stosowania raz na ile wyskoczy coś na twarzy. Jestem naprawdę zadowolona

Nie ze mną ten glow

Serum zakupiłam chcąc zregenerować skórę po zimie i zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami pod produktem na stronie Hebe, gdzie dokonywałam zakupu. Z recenzją zwlekałam... bo uczucia mam mieszane. Postaram się jednak je uporządkować.

Trochę szkoda, że serum nie jest w żaden sposób zabezpieczone przed otwarciem w sklepie, a jak wiadomo otwieranie i wąchanie opakowań jest nagminne. A serum ma krótkie PAO (6 mcy).
Opakowanie to szklana, matowa buteleczka z pipetą. Pipeta działa bez zarzutu do końca.
Serum, podobnie jak tonik ma niby cytrusowy, ale dość intensywny zapach, lekko drażniący.

Samo serum jest dość rzadkie. Po aplikacji na twarz pozostawia lepką warstwę.
Na początku używania skóra lekko szczypie.

Produkt jest wydajny. Ma co prawda większą niż standardowa pojemność, bo aż 40 ml, ale starczył mi aż na 3 miesiące przy stosowaniu jedynie w wieczornej pielęgnacji.
Serum stosowałam razem z tonikiem z tej samej serii Glow.

Po zużyciu całego opakowania nie zauważyłam ani rozświetlenia, ani regeneracji, ani szczególnego nawilżenia. Właściwie czy z serum czy bez - zupełnie bez różnicy.

Zużyłam z ulgą i więcej nie zakupię.

Serum o dobrym składzie i przyjemniej w użytkowaniu konsystencji galaretki. Ładnie się wchłania. Ogromny minus za zapach, który jest intensywny, mocny i dla mnie nie do przyjęcia. Przestałam używać tylko i wyłącznie że względu na zapach.

Zachęcona świetnymi recenzjami i koniecznością uzupełnienia zapasów zaopatrzyłam się w to właśnie serum. Niestety, od początku jakoś się nie polubiliśmy.

Serum w kolorze pomarańczowo - różowym zamknięte jest w buteleczce z takiego, a'la mrożonego szkła. W tym opakowaniu nie wygląda zbyt zachęcająco. Informacje na butelce są na nią nadrukowane i myślę, że tracą na czytelności. Do aplikacji służy pipeta, co nie jest zbyt przemyślanym pomysłem. Kosmetyk jest dość rzadki i wodnisty, naprawdę kiepsko się go nakłada na twarz, trudno go wmasować. Powiem nawet, że sprawia wrażenie jakby nigdy nie miał się wchłonąć. Takie wrażenie potęguje jeszcze fakt, że serum pozostawia na twarzy lepką warstwę.

Dla urody jesteśmy w stanie sporo znieść, więc przejdźmy do efektów. Producent obiecuje złuszczenie, rozświetlenie, regenerację oraz promienna i nawilżona skórę. Niestety, u siebie nie zaobserwowałam żadnego z obiecanych rezultatów, a serio, długo się z nim męczyłam. W nagrodę dostałam małe wredne wypryski w okolicy nosa i butelkę kiepskiego serum, które może uda mi się zużyć na łokcie ????

Cóż, kolejny raz można podkreślić, że każda z nas ma inną skórę i inne oczekiwania i warto testować kosmetyki na sobie.

Jestem zaskoczona tak wysoką oceną tego serum. Dla mnie serum to ma być w skrócie produkt który jest wysoce skoncentrowany, ma działać natychmiast, a różnica ma być widoczna nawet po jednym użyciu. Tutaj zmęczyłam całe opakowanie zupełnie bez żadnych efektów - ani krótkotrwałych ani długotrwałych, w dodatku produkt miał inne wady.

Często sięgam po serum kwasowe lub złuszczające, ze względu na zaskórniki i przebarwienia. Na peelingi reaguję średnio, więc lepiej sprawdzają mi się toniki i serum które mają działanie złuszczające. Używam ich z reguły na noc.

Tutaj po udanej kuracji swojej cery kupiłam to serum do podtrzymania efektu. Moja cera uwielbia wszystkie kwasy i naprawdę
zawsze efekt po takich produktach jest na plus, z wyjątkiem tego.

Serum jest dziwne, żelowe ale rzadkie. Zapach lekko kwaśny, nie podobał mi się ale nie przeszkadzał. Produkt nieprzyjemnie nakładało się na twarz, konsystencja żelowa wydawałoby się na plus tutaj się nie spisała, produkt dziwnie ślizgał się po twarzy jakbym nakładała kisiel a nie serum, jakby nie chciało się wchłaniać. I tak też było, po chwili serum zastygało na twarzy ale w postaci lepkiej warstewki. Kompletnie nie czułam żeby cera je absorbowała, wręcz zostawał lepki, napięty film na twarzy, bardzo nie przyjemny. Rano pod palcami czułam, że zmywam warstwę tego serum, tak więc czułam to wyraźnie że się nie wchłania tylko niestety zostaje na skórze.

W związku z tym efektu żadnego, tzn sam lepki film dawał efekt rozświetlenia, ale to nie był naturalny blask skóry tylko utrzymującej się warstwy tego produktu.

Używałam skrupulatnie, wierzac że może jak będę go używać dłużej to jednak mnie zaskoczy, ale zupełnie nie. Serum nie nawilża, nie regeneruje, dla mnie niczego nie złuszczało ani nie działało na żadne niedoskonałosci. Nie odświeżało też mojej cery ani nie dodało jej żadnego blasku czy rozświetlenia a lepka, napięta warstewka a twarzy była irytująca i nieprzyjemna.

Poprzez lepki finisz niestety serum też nie współpracowało u mnie z innymi kremami, filtrem ani podkładem, ciężko było cokolwiek nałożyć na lepką i ciągnącą warstewkę.

Dla mnie kompletnie nie.

Sekret piękniejszej cery!

Od serum Glow marki Nacomi nie oczekiwałam wiele, wręcz bałam się, że może zapychać moją cerę, która nie do końca lubi się z kosmetykami o dziwnych kolorach i mocnych zapachach, jakie ma to serum.

Początkowo stosowałam je 1-2 razy w tygodniu. Serum w swoim składzie ma kwasy AHA, których celem jest złuszczanie naskórka, witaminę C, która rozjaśnia przebarwienia i rozświetla cerę, ale również ekstrakt z borówki, z liści klonu srebrzystego oraz hydrolizowane glokozaminoglikany, które mają działanie przeciwstarzeniowe, ale również nawilżające.

Już po jednym zastosowaniu widziałam różnicę w mojej cerze, która stała się świetlista, elastyczna, wyglądała dużo młodziej i bardziej zdrowo.

Po przyzwyczajeniu skóry do produktu używam go znacznie częściej, co około 2 dzień. Niewielką ilość produktu nakładam na noc pod krem nawilżający. Teraz efekty są jeszcze lepsze, a skóra nie jest przy tym podrażniona. Przy regularnym stosowaniu przebarwienia stają się mniej widoczne, skóra bardziej napięta i promienna.

Kosmetyk ten, w moim mniemaniu, nadaje się dla wielu rodzajów cer, przez takie połączenie składników. Młode cery mogą liczyć na delikatne złuszczanie naskórka oraz rozświetlenie przebarwień, starsze na nawilżenie i działanie anti-ageing.

To, o czym warto wspomnieć to wydajność serum Nacomi Glow. Używam je od dłuższego czasu, a zużycie w buteleczce jest mało widoczne. Na pewno wystarczy na długo!

Serum kupiłam podczas poszukiwań zamiennika kultowego "krwawego serum" z The Ordinary, na którego składniki jestem uczulona.

Producent obiecuje złuszczenie i rozjaśnienie skóry. To pierwsze jest spełnione w 100% procentach - serum używam bardziej jako peelingu enzymatycznego około raz na tydzień/dwa, kiedy czuję, że moja skóra tego potrzebuje. Dużych efektów związanych z rozjaśnieniem nie zauważyłam.

Serum ma wodnisto-galaretkowatą konsystencję, różowo-brzoskwiniowy kolor i słodki owocowy zapach. Zapach nie ulatnia się zbyt szybko, a sam produkt tworzy na skórze lepką warstwę, która utrzymuje się przez całą noc (nie stosuję na nie żadnego kremu).

Pierwsze kilka razy bardzo mnie podrażniło, ale nauczyłam się, że kluczem do sukcesu tego produktu jest nałożenie mniejszej ilości produktu.

Jestem pod koniec drugiego opakowania, ale nie wiem czy kupię ten produkt ponownie, czy zwrócę się w kierunku produktów, które są peelingiem enzymatycznym z założenia.

Mocne Glov

Serum zakupiłam w Hebe na jakiejś promce, potrzebowałam czegoś na noc aby rano wstać nieco wypoczęta z efektem wow.
Serum stosuje od miesiąca , zostało jeszcze na tydzień, posiada szklana butelkę, piękny zapach a pipetka ułatwia dozowanie produktu.
Moja cera ma ładny efekt glov, można stosować pod podkład w moim wypadku składniki świetnie ze sobą współpracują.
Jak ktoś nie lubi pp aplikacji lepkiej skóry to akurat minus

W połączeniu z odpowiednia pielęgnacja naprawdę daje radę! Kiedy stosowałam je z moimi zaufanymi kremami na noc i pod oczy widziałam mega poprawę struktury skory, była bardziej rozjaśniona j promienna.

Nie działa to po pierwsze. Ani złuszczania ani rozświetlania. Ja kompletnie nic nie zauważyłam a sporo już tych aplikacji poszło...
Nie jestem nawet pewna czy w jakiś sposób "nawilża" skórę. Jest takie śliskie i bardzo powoli się wchłania. Ciężko również zamknąć to serum kremem.

moja cera jest pozbawiona blasku i mam mase przebarwien a to serum robi dobra robote bo przy naprawde podkreslam systemtycznym stosowaniu dziala cuda przebarwienia czy to od opalania czy tez po tradziku mi znikaja a cera wyglada na wypoczeta serum mnie nie uczuli a co tez wazne nie wysuszyl mi cery wiec naprawde go moge polecic :)

Uważam, że jest to jeden z najgorszych kosmetyków jakie miałam nieprzyjemność używać.
Po pierwsze: konsystencja. Wiadomo, serum jak to serum - płynne. Jednakże pozostawiało bardzo lepką warstwę na twarzy, wszystko mi się do niej kleiło.
Po drugie: zapach. Dla mnie zbyt słodki, zbyt mdły i w ogóle zbyt. Zbyt wyczuwalny. Nie lubię tego.
Po trzecie: działanie. Nie widziałam kompletnie różnicy. Z tym serum, czy bez niego - nadal moja skóra nie miała zdrowego błysku.