Nie mam problemu z wydaniem 300 euroszy na krem czy serum, jesli sa tego warte, nie mam takze problemu z wydaniem 40 euroszy na peeling termiczny Idealist Estee Lauder czy Eisenberga, jesli sa dobre.
Okazuje sie jednak, ze Lirene, to niepozorne cudo prawie 10 razy tansze :D, jest tak samo dobre jak Eisenberg czy tanszy produkt LRP badz Clinique.
Ten peeling Lirene oblednie pachnie - dla mnie liliami czy innymi wodnymi kwiatami, bardzo kobieco! Ma zabawny, blekitny kolor z zatopionymi ciemnymi drobinkami. Bardzo przyjemna zelowa aplikacja umozliwia wykonanie 3 minutowego masazu twarzy na sucho (i gwarantuje brak podraznien). Dopiero potem zwilzam rece i jeszcze chwile masuje buzie. Zmywa sie przyjemnie i dokladnie, nie zostaja - mimo opaski - jakies granulki we wlosach.
Ale, co najwazniejsze! twarz jest po nim gladka, aksamitna, rozswietlona. Oczyszcza pory, zbija je, rozprawia sie ze skorkami i nic a nic nie podraznia mojej suchej, wrazliwej atopowej, aktualnie bardzo histerycznej cery. Po uzyciu Lirene nie jest nawet zaczerwieniona, co jest nie lada wyczynem.
Dla spokoju nakladam po jego uzyciu Cicabio Biodermy i nastepnego dnia budze sie z alabastrowa cera: jasna, jednolita, jak po fotoszopie :D
Uzywam go dwa razy w tygodniu.
Polecam, bo to kolejny doskonaly polski produkt za smiesznie niska cene. Nie widze wad, a peeling jest dla mnie - oprocz serum - jednym z podstawowych kosmetykow, to dzieki nim cera jest gladka i nawilzona, a podklad trzyma sie idealnie.
Używam tego produktu od: ponad miesiac
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego
Używam tego produktu od: ponad miesiac
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego