Być może, New York EDP

Buteleczka wody perfumowanej w cenie około 6 zł. Zakupiłam ją przez Internet, skuszona chęcią poznania kultowych polskich perfum.

Jakiś czas temu uznałam, że czas wypróbować klasykę. Padło na Być Może New York oraz trzy wersje Pani Walewskiej. Mimo mocno wyczuwalnego stylu retro we wszystkich tych zapachach, wyraźnie się od siebie różnią.

New York zamknięty jest w malutkiej (10 ml) buteleczce bez atomizera. Nadaje się więc bardziej do stosowania na skórze niż ubraniu.

Zapach był dla mnie początkowo trudny do zidentyfikowania. Nie wyczułam żadnej konkretnej nuty, poza brzoskwinią, którą jako jedyną rozpoznałam. Po przeczytaniu nut w tej kompozycji, stwierdzam również wyraźną obecność mandarynki i nut drzewnych. Sądzę że to właśnie kwaskowata mandarynka przełamuje resztę kompozycji i nadaje charakteru.

Ogólnie zapach jest mocny, trochę pudrowy, ale nie mdły ani nie męczący. Jest to dla mnie zaskakujące bo zazwyczaj te mydlane, czy pudrowe aromaty były przeze mnie negatywnie odbierane. Nie powiem, żeby ta woda perfumowana przypadła mi jakoś bardzo do gustu, ale nie jest zła. Jest w niej coś takiego radosnego i urokliwego. Według mnie pasuje do kobiet w każdym wieku; wbrew pozorom nie jest to "typowy" zapach dla starszej pani.

Trwałość jest absolutnie zdumiewająca. Żeby w takiej cenie otrzymać całodniową trwałość zapachu pozostającą na nadgarstku jeszcze na drugi dzień...

Być Może New York jest dla mnie raczej opcją uniwersalną jeśli chodzi o porę dnia i roku. Bardziej jednak pasuje mi na wiosnę / lato, ale to pewnie też kwestia gustu.

Być Może New York na pewno nie każdemu się spodoba. Polecam jednak wypróbować - to tylko kilka złotych a naprawdę można się zaskoczyć.

Myślę, że wypróbuję kolejny zapach z serii.

Perfuma okazała się być najlepsza z całej serii, zapach świeży, nieco kwiatowo-owocowy. Intensywny. Trwały, trzyma się dość dobrze. Perfuma jest bardzo wygodna w podróż, niestety czasami można zbyt dużo wylać na siebie. Jest to jednak moja ulubiona Być Może. Zdecydowanie na dzień, celowałabym bardziej na wiosnę z nim.

Tak, owszem, jest nietrwały, ale jak pachnie! Uwielbiam :) Przetestowałam już wszystkie zapachy "Być może", a więc Rzym, Tokio, Paryż, Lato w Paryżu i zdecydowanie wybieram "Nowy Jork". Elegancki, a jednak z nutką szaleństwa. Pasuje do dziewczyny, młodej kobiety, na apaszce/chustce utrzymuje się dłużej.

Niska trwałość.

Perfumy są trzecimi z tej serii, które kupiłam.
Na tle pozostałych, które recenzowałam (Rome i Tokyo) wyróżniają się lepszym zapachem - tym razem nie jest on "babciny", lecz bardziej nowoczesny. Nuty są bardziej orzeźwiające, owocowo-kwiatowe, ale z nowoczesnym, lżejszym sznytem. Kojarzą się z wielkomiejskim zapachem nowoczesnych kobiet zmierzających szybki krokiem w kierunku biura korporacji. Nie ma tu miejsca na retro, nostalgię czy wspomnienia z dzieciństwa.
Sam zapach nawet mi się spodobał, ale cóż.... Trwałość jest dokładnie taka sama jak w przypadku perfum pozostałej serii czyli tragicznie niska.
Po obfitym zlaniu się tą wodą po ponad godzinie nic już nie zostało z zapachu.
Czytając recenzję o trwałości tych perfum po raz kolejny zapytałam osobę trzecią (by nie polegać wyłącznie na własnym nosie, który może być zdradliwy) czy ona coś czuje. Nachyliła, pociągnęła nosem... Werdykt - nie nic...
By pachnieć przez kilka godzin tą wodą musiałabym wykorzystać co najmniej jedno całe opakowanie.
Szkoda, bo sam zapach nawet ładny.
Buteleczka jak w pozostałych wersjach - malutka, dodatkowo zapakowana w kartonik, bez atomizera, z nakrętką w kolorze złota.
Niestety nie polecam i nie wrócę.
PRL musiał być strasznym systemem pod względem zaopatrzenia w kosmetyki skoro kiedyś ludzie zachwycali się tymi zapachami - o trwałości całej jednej godziny, z niepraktyczną buteleczkę be atomizera.
Cóż... Pozostałych wersji po dotychczasowych doświadczeniach już nie kupię.

Kupiłam go w ciemno.
Szczerze, najbardziej się obawiałam, że on mi się nie spodoba z 5-tki kupionych perfum Być może.
A tu zaskoczenie! Naprawdę udany.
Nie jest to jakaś "zielenizna" jest bardziej ciepło i szykownie.
Nie uważam, że jest to zapach "babciny" ależ skąd! Ja mam 26 lat i mi się bardzo podoba!
Pełen klasy i wyrafinowania- owszem!
Na pewno kobieta, która go nosi, to ktoś nie tuzinkowy, kto łamie schematy, silna i niezależna, posiada naturalny urok, nie musi nikomu nic udowadniać.
Długo się utrzymuje, na lato jak znalazł.
Piękny flakonik, pełen uroku i czaru, jedyne co bym zmieniła, to naklejkę na napis na szkle, tak jak jest to w wersji Paris, a tak wszystko jest bardzo gustowne; ślicznie się prezentuje na toaletce :-D
Cieszę się, że my Polacy mamy takie świetne zapachy, z rodzimej firmy!
Oby więcej takich.

Trudno mi powiedzieć, co takiego wyczuwam w tym zapachu. Na mój nos czuć najwięcej kwiatów, przeplecionych czymś słodkim. Ale nie jest wcale irytujący. Wydaje mi się być trochę babciny, ale jeszcze można go znieść. O trwałości nie wspomnę, jest dość dobra jak w pozostałych wariantach. No, i ten nieco problematyczny flakonik...ale to już klasyka gatunku.

Dla mnie to zapach kostki toaletowej, z tym, że takiej lepszej. Całość jest słodko - zielono - kwiatowa, choć odrobinę ciężka. Nie wyczuwam poszczególnych nut zapachowych. Nie rozwija się, wygasa w ciągu kilku godzin.
Moim zdaniem szkoda nawet pięciu złotych.
Spośród do tej pory przetestowanych Być może jedynym godnym uwagi jest według mnie Paris.

Używam tego produktu od: kilka razy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej 10

Nie jestem z pokolenia, któremu zapach "Być Może" kojarzy się z zamierzchłą już młodością, ale dokładnie ta wersja New York przypomina mi moje lata liceum. Później nagle zniknęły inne wersje niż Paris i niestety przez lata tęskniłam za tym zapachem, od czasu do czasu pytając w małych drogeriach, drogeryjkach, a nawet kioskach o inne wersje niż Paris. Starsze ekspedientki wiedziały o co mi chodzi ...:)
Nie jestem nawet pewna, czy te niespełna naście lat temu nazywały się one NY jednak, gdy tylko poczułam ten zapach - wiedziałam, że to ON!
Jest specyficzny -jak cała linia Być Może - nie każdemu pasuje. Nie jest to jednak zapach "starszej pani", duszący, kadzidlany. Przebijają w nim oprócz mydlanej głównej nuty, jakby cytrusy, trochę kwiatów...Moim zdaniem nie jest to zapach dla nastolatki, dziewczynki, ale dwudziestoparolatki i więcej mogą się w nim czuć dobrze. Ja się czuję :-) ...choć np. na randkę bym go nie użyła, bo męski gust z większą łatwością przyswaja lekkie, najczęściej proste i gładkie słodziaki.
Archaiczna buteleczka ma swój urok i nie zmieniłabym jej na inną - Być Może muszą tak wyglądać.
Cena - bez komentarza - 5-6 zł mówi samo za siebie.
Dostępność - ostatnio lepsza, poszerzona o inne wersje -kolory, natomiast przez lata problem niesamowity...
Trwałość - porównywalna z półką najwyższą, wyjątkowo trwałe... Tak, mam porównanie.
Polecam chociaż powąchać - może akurat- w razie porażki - pokolenie wyżej na pewno chętnie przygarnie :)