Moja cera - sucha, około 40-stki, zadbana, ale z postępującą utratą jędrności, coraz większą skłonnością do przebarwień, zmarszczek póki co mało, ale owal poddaje się już grawitacji. Łatwo u mnie o zapchanie, zwłaszcza silikonami.
Krem INTENSE 7.5 z serii Exosomes Peptides jest tym bardziej "konkretnym" z duetu kremów, które miałam przyjemność testować dzięki Wizażowi (za co bardzo dziękuję!) - nazwa bierze się stąd, że w 1 ml kremu znajduje się 750 milionów roślinnych egzosomów z Centella asiatica. Oprócz tego w składzie są biomimetyczne peptydy i polisacharydy z drzewa Tara. Głównym zadaniem kremu jest zwiększenie gęstości skóry poprzez wzrost zawartości kolagenu, więc to, czego akurat mi potrzeba.
Krem jest opakowany klasycznie, czyli w słoik 50 ml, jest dołączona szpatułka (czasem jej nawet używam), zapach jest bardzo neutralny i delikatny. Rekomendowane użycie - dzień i noc, w połączeniu z serum z tej serii. Ja używałam na noc.
Wchłaniał się na mojej suchej skórze praktycznie całkowicie, może był lekki film, który akurat na noc lubię - pomimo suchej skóry nie używałabym tego kremu jednak na dzień, bo wiem, że po kilku godzinach ślizgałby się na nim makijaż (dość wysoko w składzie jest olej migdałowy i masło shea). Nie zapchał mnie, co kremom na noc zdarza się dość często.
Testowałam równocześnie całą serię kosmetyków, więc biorąc na to poprawkę, stwierdzam, że tak, wydaje mi się, że skóra jest zagęszczona, bardziej zwarta. Specjalnie opóźniłam swoje retinolowe przygody jesienne, żeby rzetelnie podejść do testu, więc poprawa jakości skóry to na pewno zasługa serii Exosomes Peptides.
Krem INTENSE 7.5 stosowałam solo akurat na szyję, na noc i śmiało mogę powiedzieć, że jest w dużo lepszej kondycji - cieszy mnie to bardzo, bo wiemy jak zdradliwy jest to obszar, jak podstępnie nadgryza go ząb czasu, a na mojej szyi w dodatku wszystko ma tendencję do rolowania się - ten krem akurat nie, więc to już w ogóle piękna sprawa.
Rano, po użyciu nocnym kremu 7.5 widziałam odżywienie, regenerację i gładszą cerę. Jeśli chodzi o zmarszczki, to te, które mam, najbardziej widoczne są na czole - oceniam ich spłycenie o jakieś 10-15%, co jest dobrym wynikiem po kilku tygodniach stosowania i to kosmetyku bez jakichś kosmicznych technologii.
Cena i polska marka także zachęcają do zakupu. Jestem zadowolona i polecam, tym bardziej, jeśli efekt zagęszczenia skóry utrzyma się choć trochę. Najbardziej polecam cerom suchym, normalnym i mieszanym z przewagą suchości, w wieku 30-45 lat.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl