Avon, True, Power Stay 24 Hour Foundation (Podkład do twarzy 24 godziny)

Bardzo matowy i niestety ale podkreśla każda moja zmarszczkę których wierzcie, mam mało. Utrzymywał się na twarzy długo jednak jego mega mat mi przeszkadza.

Jestem zaskoczona jak świetny i przede wszystkim trwały jest ten kosmetyk.

Avon poprawia jakość kosmetyków.
Utrzymuje sie dłużej na twarzy niż pisze producent.

Mój ulubieniec. Uwielbiam go.
Mam cerę tłustą i u mnie ten podkład fajnie się utrzymuje, poprawnie matuje, nie zapycha, długo się utrzymuje. Dobrze się go nakłada, dobrze się nim pracuje. Podkład po nałożeniu ciemnieje, także żeby go odpowiednio dobrać warto przetestować najpierw próbki. Jest w szklanej buteleczce, aplikuje się go za pomocą pompki. Opakowanie wygląda elegancko.
Minus za to, że już dwa razy trafił mi się egzemplarz z popsutą pompką, dobrze, że nie wyrzuciłam poprzedniego opakowania, bo mogłam sobie ją przełożyć...
I cena ostatnio też niestety poszła w górę, ale co nie drożeje...
Dla mnie numer jeden!

Pozytywne zaskoczenie z tym produktem, tym bardziej że ostatni mój podkład tej marki testowałam ponad 10 lat temu i efekty nie były zadowalające.Ale teraz...nie spodziewałam się, że produkt za taką przystępną cenę może tak dobrze wyglądać. Ten podkład spełnia wszystkie najważniejsze dla mnie warunki:

1)średnie krycie przy jednej warstwie,
2)trwałość,
3) nie wchodzi w załamania i w zmarszczki mimiczne,
4) nie zapycha,
5) jest nie wyczuwalny na twarzy.

Myślę, że ten podkład pod względem jakości przebija niektóre propozycje podkładów droższych marek - gdzie niekiedy podkład lubi się zważyć, czy wchodzi w zmarszczki, albo nawet nie posiada pompki i trzeba dodatkowo dokupić ową rzecz. Najbardziej urzeka mnie jego trwałość. Przetrzyma nie jedną imprezę. Wygląda niesamowicie świeżo tuż po nałożeniu jak i przed zmyciem.

Dla mnie ma tylko jedną wadę: trzeba ostrożnie dobierać kolor. Ja posiadam odcień "porcelain" - jest to najjaśniejszy odcień podkładu z całej gamy i kiedy go aplikowałam z koloru jasno-beżowego oksydował minimalnie o pół tonu w stronę koloru żółtego. Co dziwne, kiedy wszystko wklepałam kolor bardzo ładnie się prezentował i nie było widać tej oksydacji ani po skończonym
makijażu ani przy demakijażu...magic?

Poza tym jestem naprawdę mile zaskoczona.

Powerstay to u mnie podkład na którym jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Trzyma się na twarzy nie ruszony niczym przez cały dzień. Najlepiej nakładać go przy pomocy zwilżonej gąbeczki. Krycie ma naprawdę bardzo dobre, można je też stopniowo budować. Używam go w odcieniu nude. Trochę mi jednak zajęło dobranie odpowiedniego odcienia ponieważ ogólnie podkład ciemnieje. Lepiej na początek przetestować na próbkach. Całość makijażu wygląda przy nim nieskazitelnie. Co dla mnie jednak jest najistotniejsze to fakt że podkład mnie nie zapycha,a mam ku temu tendencje. Polecam z całego serca.

Lekki, a trwały

Podkład kupiłam w sumie przypadkiem. Był w mega przecenie, więc stwierdziłam, że biorę w ciemno.
Wyboru odcieni za wielu nie było (chyba jakieś były wycofywane), więc wybrałam odcień Shell.

Szklana butelka jest matowa, wraz z czarnym zamknięciem prezentuje się dość elegancko. Podkład wydobywamy za pomocą niezawodnej pompki.

Odcień w szkle i po wyciśnięciu na dłoń był dość ciemny. Byłam gotowa na mieszanie go z jaśniejszym podkładem. Jakież było moje zdziwienie, gdy po lekkim roztarciu go okazał się dużo jaśniejszy. Świetnie adaptuje się do odcienia skóry.

Pracuje się z nim bardzo dobrze. Zarówno rozcierając palcami jak i wtłaczając gąbeczką. Jest przy tym bardzo wydajny, bo jedna pompka w zupełności mi wystarcza.
Krycie jest zadowalające (lubię naturalny makijaż, więc nie budowałam go do pełnego), nie ma efektu maski. Bardzo ładnie stapia się ze skórą. Jest lekki.
Nie zapycha, nie wysusza i naprawdę daje radę cały dzień. Nie wyświeca się, co przy innych podkładach mi się zdarzało.
No i nie ściera się! Zazwyczaj bluzy (zwłaszcza te wciągane przez głowę) i czapki miałam ubrudzone. Przy tym podkładzie nawet moja kremowa jesienna czapa cały czas jest czysta.

Naprawdę pozytywne zaskoczenie. Będę próbować innych odcieni.

Podkład poznałam dzięki próbce dołączonej do jednego z zamówień i tak mi się spodobał, że od razu zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie.
Nigdy nie lubiłam fluidów, bo ciągle czułam, że tworzą sztuczną maskę i warstwę pod którą skóra się dusi. Z kolei ten z Avonu nosi się bardzo przyjemnie i komfortowo-chociaż kryjący to jednocześnie lekki, przez cały dzień czuję, że skóra pod nim swobodnie oddycha. To był pierwszy powód skłaniający do zakupu.

Drugi to kolor-Porcelain. Jasny, momentami nawet lekko za jasny-a ja jestem z grupy bladziochów, więc to już jest coś. Do tego tonacja-neutralna, bez pomarańczowych i różowych tonów, świetnie dopasowuje się do mojej szaroziemistej karnacji.
Jednak kiedy latem trochę się opaliłam to stał się dla mnie aż za jasny. Więc zamówiłam kilka próbek innych odcieni i tu już czar pryska-każdy z nich był już dla mnie za ciemny i wpadał w zbyt żółte lub różowe tony.
Zwłaszcza, że ten podkład ma duże tendencje do ciemnienia-trzeba z nim pracować szybko i rozcierać starannie, aby uniknąć smug. O ile przy odcieniu Porcelain jeszcze nie ma takiego ciemnienia, tak reszta kolorów niestety już mocno odbiega w rejony pomarańczki.

Ja nakładam podkłady zwilżoną gąbeczką-dzięki temu uzyskuję lżejsze wykończenie. Konsystencja jest niby płynna, ale też dosyć tępa-lubi smużyć i wymaga szybkiego rozcierania, bo dosyć szybko zastyga. Krycie można budować-od delikatnego do mocniejszego, ten drugi najłatwiej jest osiągnąć nakładając go palcami. Ja mam do zakrycia trochę przebarwień oraz naczynek i bardziej mi zależy na wyrównaniu koloru, więc mi wystarczają dwie cienkie warstwy. Przy aktywnych czerwonych krostkach jednak dobrze byłoby użyć dodatkowo korektora.
Wykończenie ma satynowe, taki zdrowy glow i gdyby nie fakt, że ja wolę zawsze utrwalić podkład pudrem, to mogłabym Power Stay nosić solo-nawet na mojej tłustej skórze.

Co do trwałości-jest dobra, ale nie powalająca. Mam tłustą cerę, noszę okulary i mam alergię skłaniającą do częstego wycierania nosa, więc jeśli już nakładam podkład to musi być wytrzymały.
Power Stay nie wytrzyma na pewno 24H, w moim przypadku dobrze wygląda przez jakieś 6 godzin, później lubi robić ciastko na nosie czy brodzie. Niestety ma też skłonności do włażenia w bruzdy i linie mimiczne. Po 8h jest mocno wytarty na miejscu styku z okularami. Jednak nie waży się rażąco na mojej tłustej cerze przez większość czasu, który spędzam poza domem i nie ściera się przy byle dotyku-to lepszy wynik niż większości fluidów, które miałam okazję poznać.

Dużego plusa ode mnie Avon dostaje za brak podrażnień, uczuleń i zapychania. Co podkłady bardzo często robią mojej wrażliwej cerze. Podczas używania Power Stay stan mojej skóry nigdy się nie pogorszył, nie było wysypki czy dyskomfortu podczas noszenia. Wprawdzie nie stosuję tego typu kosmetyków codziennie, a jedynie okazyjnie, to jednak często wypryski lub swędzenie pojawiały się po kilku godzinach noszenia fluidów, przy produkcie z Avon tutaj tego nie ma.

Lepszego podkładu jeszcze nie miałam. Używam najjaśniejszego odcienia porcelain, bo to jeden z nielicznych, które pasują do mojego jasnoróżowego odcienia cery. Dopasowuje się świetnie, ma średnie krycie, potrafi w miare zakryć czerwonego naczyniaka na skórze. Trzyma się dość solidnie, chociaż wiadomo, każdy podkład trzeba zapudrować :) Wystarcza na długo i kosztuje niedużo :)

Mam cerę mieszaną i często podróżuję pociągami więc zależy mi na zwiększonej trwałości podkładu. Ten podkład Avon wyjątkowo dobrze mi się sprawdził. Posiadam kolor warm ivory, który rzeczywiście jest ciepły w opakowaniu, ale posiada dziwaczną właściwość JAŚNIENIA na dłoni oraz twarzy. Po wyciśnięciu na dłoń jest ciepły beż, a gdy zaczynam go rozpracowywać i wklepywać na buzi ROBI SIĘ CHŁODNY I JASNORÓŻOWY. Naprawdę z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Nie przeszkadzało mi to mocno w użytkowaniu bo ceniłam go za trwałość, ale nie oszukujmy się, kolorystyka podkładu jest często kluczowa aby makijaż wyglądał perfekcyjnie i naturalnie. Dodatkowo uważam, że krycie jest niewystarczające. Określiłabym je jako średnie.

Zacznę od kolorystyki - jak dla mnie jest ok, zużyłam 4 próbki w różnych odcieniach i tylko jedna okazała się nieco za ciemna. Czyli podkład dobrze wtapia się w odcień skory.

Trwałość - tak, to podkład o przedłużonej trwałości, może nie 24h, ale od rana do przynajmniej późnego popołudnie trzyma się nieźle na twarzy.

Łatwo się nakłada ( ja nakładałam gąbeczką ), nie zostawia smug. Matowi, ale nie jest to ciężki suchy mat, ot przyjemnie zmatowiona skóra. Kryje dobrze, pewnie dałoby się wystopniować krycie dodatkową warstwą do pełnego. Ja aż tak pełnego krycia nie potrzebuję, jedna cienka warstwa kryje to, co chcę ukryć.

A wady?
Niestety, jeśli ktoś ma skórę skłonną do przesuszania, musi uważać - moją skórę przesuszył po raptem kilku użyciach. No i jeśli mamy suche skórki, to podkład na pewno je podkreśli. Co więcej pod koniec dnia miałam wrażenie, że skóra się pod nim "dusi", jest ciężki dla skóry.

Podsumowując - dobry podkład na wyjątkowe okazje, pracowite dni, kiedy nie ma czasu na poprawki makijażu, a musimy wyglądać dobrze. Na codzień - za ciężki.

Nigdy nie byłam przekonana do kosmetyków marki Avon, uważam, że są dosyć przereklamowane, a w przypadku tego podkładu sięgnęłam po niego tylko ze względu na pozytywne opinie recenzentek.
Podkład jest dosyć ciężki, czuć go na skórze, strasznie się lepi, a przez to wszystko się do twarzy przykleja. Po nałożeniu stwarza wrażenie jakbym miała na skórze porządną warstwę szpachli. Zapewnia krycie, ale kosztem sztucznego wyglądu, a nie tego oczekuję po podkładzie.
Kolor nieco się utlenia, warto przed zakupem zrobić próbę i ponosić go trochę na dłoni, bo kolor dużo ciemnieje.
Podkład, który reklamuje się swoja trwałością już po godzinie wyświeca się.
Jestem posiadaczką cery mieszanej z tendencją do przetłuszczania, a ten podkład już po godzinie noszenia świeci się. Jest to moje pierwsze opakowanie kosmetyku i niestety ostatnie, brak trwałości, ciężka konsystencja dyskwalifikują go jako podkład. Nie polubiliśmy się.

Tym podkładem Avon pokazał, że wyrwał się trochę z lat '90 i wreszcie stworzył coś współczesnego. Podkład naprawdę może spokojnie konkurować z dobrymi produktami z drogerii, a jak wiadomo te mogą konkurować spokojnie z markami premium. Zapach produktu jest lekko alkoholowy, ale nie drażniący. Lekko zastyga i utrzymuje się dobrze w ciągu dnia, jednak ja preferowałabym go na większe wyjścia, bo na co dzień wolę lżejsze konsystencje. Podkład dosyć mocno ciemnieje, ale ma na tyle duży wybór odcieni, że spokojnie można dobrać sobie odpowiedni. Cena jest normalna, opakowanie szklane i całkiem eleganckie. Odniosłam tylko wrażenie, ze mimo standardowej pojemności, to przez dosyć wodnista konsystencję całkiem szybko mi się skończył. Wykończenie nie jest totalnie matowe, a raczej satynowe, w każdym razie bardzo naturalnie lezy na skórze. Krycie średnie, ale można je dobudować.