The Balm, Mary - Lou Manizer Highlighter & Shadow (Wielofunkcyjny rozświetlacz i cień do powiek)

Uniwersalny odcień z ładnym efektem błyszczacej tafli.

Ten rozświetlacz stosowałam wiele lat, w zasadzie to przy ostatnich porządkach natrafiłam na niego bo zupełnie o nim zapomniałam, niestety data ważności poszła w zapomnienie więc pasowałoby napisać o nim kilka słów zanim trafi do kosza. Na pewno nie mogę powiedzieć że przeterminował mi się bo nie pasował mi i nie lubiłam go używać, bo to naprawdę świetny produkt z którym się przyjemnie mi pracowało i kolorystyka też mi odpowiada.

Opakowanie w stylu retro. Kasetka jest plastikowa otwierana, w górnej części posiada duże lusterko w dolej znajduje się półeczka z rozświetlaczem. U mnie z tego co pamiętam to już na początku używania mimo że nie upadło mi to pękł mi zawias zamykający więc nie do końca to opakowanie jest jakiejś świetnej jakości. Waga rozświetlacza 8,5 g , ale jest to produkt tak mega wydajny że nie jesteśmy go chyba w stanie zużyć w ciągu roku.

Konsystencja jest delikatnie zbita, tłustawa i kremowa, świetna w aplikacji, bardzo wygodna zarówno w nakładaniu bezpośrednio palcem, gąbeczką czy pędzlem. Kolor jest w odcieniu szampańskim, dobrze napigmentowany, bez drobinek brokatu i sprawdzi się chyba przy każdym odcieniu karnacji.
Rozświetlacz bardzo dobrze scala się z makijażem, daje efekt jednorodnej i błyszczącej tafli bez zbędnych drobinek. Ma dość dobrą trwałość choć pod koniec dnia efekt rozświetlenia jest znacznie delikatniejsze niż zaraz po aplikacji, ale rozświetlacz nie migruje po twarzy i zanika w estetyczny sposób nie tworząc żadnych jasnych czy ciemnych plam.
Ten kosmetyk był ze mną przez wiele lat i bardzo go lubię. Jednak na rynku jest dostępna tak ogromna różnorodność tych produktów że nie wiem czy sięgnę po niego ponownie.

+ kultowy produkt
+ posiada lusterko
+ ładny efekt na skórze
+ dostępność
+ ładny, uniwersalny odcień
+ wydajność
+ ładna szata graficzna
+ wielofunkcyjny
+ wygodne opakowanie
+ dobrze współpracuje z innymi kosmetykami

Kiedyś ulubiony, teraz średni

Rozswietlacz od The Balm i używam już wieki :) kiedyś był moim faworytem, a teraz … jest po prostu średni.

Opakowanie - dobrz wywołane, z lusterkiem.

Rozświetlacz - jest koloru szampańskiego, dobrze napigmentowany z delikatną drobinką. Sprawdzi się zarówno na codzień jak i na ważniejsze wyjścia. To poprawy, solidny rozświetlacz, ale może ze względu na to, że znam go tak długo - nie robi na mnie już wow.

Dobry produkt, trzeba samemu go sprawdzić :)

Jest to chyba jeden z najpopularniejszych produktów a przy tym jest rewelacyjny . Używał go głównie jako rozświetlacz w codziennym makijażu ale jak mam jakieś większy wyjście to również używam go jako cień do powiek . Ma bardzo dobrą pigmentację , jest pięknie lśniący ale przy tym bardzo naturalny i delikatny , aplikacja jest bardzo łatwa a produkt się nie ściera oraz nie osypuje, trwałość jest naprawdę genialna. Produkt zamknięty jest w dosyć sporym opakowaniu dlatego jest bardzo wydajny , ja używam go codziennie a mimo to wystarcza mi na bardzo długo . Cena nie należy do jakiś bardzo niskich ale ten produkt i jego jakość jest tego wart . Polecam

Świetny rozświetlacz, który pokazuje jaki produkt może być cudowny.

Piękna tafla gwarantowana. Skóra z nim dodaje blasku i ciężko nie zauważyć jak pięknie wygląda.

Mały, kompaktowy, z lusterkiem.
Szampański kolor pasuje do mojej karnacji. Lubię go dać na powiekę i w kącik oka. Ładnie przyciąga wzrok innych :)

Wydajny przeokropnie. To plus i minus. Trzeba się mocno postarać by go zużyć w terminie przydatności.

Bardzo lubię ten rozświetlacz. Tworzy piękny efekt tafli w wyjątkowym odcieniu szampańskiego różu. Do jego plusów należy równiez trwałość, potrafi trzymać się na twarzy godzinami i nadal wygląda super. Stosuje go praktycznie codziennie i starcza spokojnie na 6 miesięcy.

Tworzy na skórze taflę! Cudo!

Rozświetlacz Mary Lou Manizer to cudo kosmetyczne. Tworzy na skórze przepiękną taflę. Jego odcień jest szampański. Idealny do mojej jasnej karnacji. Przy jednej warstwie daje mega efekt, a przy kolejnych tworzy się tafla, którą tak uwielbiam. Rozświetlona skóra jest ze mną aż do demakijażu. Produkt jest bardzo wydajny. Używam od pół roku i widzę niewielkie zużycie. Pudełeczko jest wygodne w użyciu z wbudowanym lusterkiem co jest świetnym rozwiązaniem.

Podczas szukania ideału wśród rozświetlaczy , zakupiłam małą wersję travel tego rozświetlacza. Moim zdaniem poprawny produkt, baza kolorystyczna nie jest mocno widoczna, ale jednak jest. Zimą w moim przypadku jest ok, latem ciut odcina się od karnacji. Nie jest to idealna gładka tafla, ale dość ładnie zachowuje się w różnym oświetleniu. Troszkę widzę drobinki, ale nie jest to jakiś tandetny efekt. Mogę polecić dla mniej wymagających. I nie, nie napiszę że błysk jest widoczny z kosmosu, nie wiem skąd to idiotyczne określenie.

Urocza Mary i do mojej kosmetyczki w końcu wpadła ;P

Nie kupiłabym go, choć wiem ,że to produkt już kultowy. Biorąc pod uwagę ilość tego typu kosmetyków na rynku, naprawdę nie trzeba już sięgać po nienależącą do najtańszych Mary -Lou .Wrzuciłam ją do wirtualnego koszyka, tylko dlatego ,że była w wersji podróżnej , a robiąc zakupy kosmetyczne na wyjazd w jednej z internetowych drogerii, tylko ona była w opakowaniu mini, a nie miałam już czasu szukać czegoś gdzieś indziej.

I tak, rozumiem zachwyty gdy ten legendarny już rozświetlacz wchodził na salony. Nie było wtedy bowiem większego wyboru ,jesli o tego typu kosmetyczne wynalazki chodzi. I jest to w dalszym ciągu , po tych wszystkich latach naprawdę świetny puder rozświetlający, choć nie świetniejszy (przynajmniej moim zdaniem) od rozświetlaczy spod szyldu Bell czy Eveline chociażby.

Mam bardzo jasną cerę, dlatego wybieram dla siebie rozświetlcze raczej srebrne, recenzowany natomiast na naprawdę bladej karnacji prezentuje się odrobinkę zbyt złoto :) W lecie na mojej muśniętej lekko słońcem twarzy wyglądał bardzo ładnie, szampańsko, ale w zimie już po niego nie sięgnę.
Urocze opakowanie w amerykańskim stylu retro skrywa w sobie małą, solidnie wykonaną puderniczkę z lusterkiem. Puder który w sobie skrywa nie posiada w swym składzie błyszczących drobinek, czego bardzo w tego typu produktach nie lubię, ale pozostawia na twarzy piękną ,świetlistą i raczej subtelną taflę, dzięki czemu twarz prezentuje się elegancko i naturalnie. Nałożony w niewielkiej ilości w kąciku oka czy na powiece , ładnie rozświetla spojrzenie. Dodaje skórze takiego zdrowego glow, przez co ta finalnie prezentuje się lepiej.
Długo utrzymuje się na cerze, praktycznie do wieczornego demakijażu, więc prócz wydajności (ja swojej wersji mini chyba nigdy nie skończę;)) jest również kosmetykiem naprawdę trwałym .

Rozświetlacz nie podrażnia, nie uczula ani nie zapcha miejsc na twarzy, na których został nałożony. I mimo iż nie żałuję zakupu uroczej Mary, tak nie sięgnę po nią w przyszłości. Jak napisałam na wstępie bowiem, rozświetlacze za dwie dychy sprawdzają mi się równie dobrze na skórze i kolorystycznie lepiej do niej pasują. Mary-Lou natomiast zostawie sobie na okres letni. ,Będzie jak znalazł gdy moje blade lica nabiorą trochę koloru i życia ;P

Zacznę od tego, że to kultowy produkt, o którym parę lat temu internet aż huczał. Dostałam go później w prezencie. Bardzo chciałam go przetestować. Nie wiedziałam wtedy, że odkryłam mój HIT.

Mam bardzo jasną karnację z piegami i jasne włosy, dlatego bałam się, że będzie się brzydko odcinał, jak inne rozświetlacze. Na szczęście było inaczej. Odcień tego produktu jest szampański. Złoto z milionem drobinek. Na policzku tworzy piękną taflę. Pięknie odbija światło i się mieni.

Opakowanie jest bardzo ładne. Ładny design, jak to w przypadku firmy The Balm. Bardzo poręczne. Ma klik, dzięki któremu produkt sam się nie otwiera. Zdecydowanym atutem jest dobrej jakości, duże lusterko, więc w podróży spisuje się rewelacyjnie.

Dodatkowo w tym produkcie lubię to, że jest wielofunkcyjny. Używam go do konturowania twarzy (na policzkach, nos, nad ustami) oraz makijażu oka (wewnętrzne kąciki i jako cień błyszczący na ruchomą powiekę). Ponadto uwielbiam używać go do rozświetlania ciała (obojczyków, ramion). Czasami dodaję trochę do balsamu do ciała i efekt jest naprawdę wow.

Podsumowując, uwielbiam. Polecam każdemu. Mój absolutny hit wśród rozświetlaczy w kamieniu. Moja kosmetyczka bez niego nie istnieje.

Nie mogłam go nie wypróbować

Po usłyszeniu wielu opinii na temat tego produktu, nie mogłam przejść obok niego obojętnie!
Opakowanie jest urocze oraz wpisuje się w estetykę i tematykę pozostałych kosmetyków tej firmy.
Moim zdaniem rozświetlacz ma uniwersalny odcień - jest to złoto, ale szampańskie, nie wpada zanadto w żółte czy różowe tony, więc na wielu typach karnacji się sprawdzi. Posiada bardzo delikatne drobinki, ale nie jest to nachalny brokat. Ma przyjemną strukturę i nie ma problemu z jego aplikacją. Jest porządnie napigmentowany, więc wystarczy niewielka jego ilość, by uzyskać konkretny efekt. Z jednej strony działa to na korzyść jeśli chodzi o wydajność, a z drugiej- należy być ostrożnym, by nie przesadzić z jego ilością. Pozostawia efekt ładnie i zdrowo rozświetlonej cery.
Trwałość oceniam na plus, bo utrzymuje się w nienagannym stanie przez większość dnia. Nie ma też problemu z jego usunięciem za pomocą płynu micelarnego. Nie spowodował u mnie podrażnienia i uczulenia skóry.
Myślę, że zdecyduję się na ponowny zakup, także polecam :)

To był mój pierwszy rożświetlacz i dalej uważam, że nic a nic się nie zestarzał i wciąż polecałabym go dla każdego, kto lubi efekt tafli , ale nie przesadzonej i nie chce świecić drobinami z kilometra. Fajne jest w nim to, że nie zostawia kolorystycznej bazy i nadaje się przez to praktycznie dla każdego i to nie tylko do twarzy, bo jako cień czy rozświetlenie kącików oka. Ma szampański kolor, bardzo uniwersalny, choć może bardziej dla jasnych karnacji.
Jest niby mocno sprasowany, ale nie twardy ani zbyt sypki przez co aplikuje się zawsze bez problemu i ze świetnym efektem. Nigdy mnie nie zawiódł i kiedy nie wiem jakiego rozświetlacza użyć , bo inne są albo za złote albo za zimne albo za mocno dyskotekowe to stawiam właśnie na niego. Trwałość również na piątkę. Niby taki uniwersalny rozświetlacz, niby nie przypadnie do gustu amatorkom mega błysku i brokatu, a ja uważam, że warto go mieć.