Skuszona świetną promocją dla VIPów na przedsprzedaż kolekcji poszalałam i kupiłam obie kolekcje w zestawach z uroczą walizeczką i ręczniczkiem.
Zamknięty został w tubce o pojemności 75ml z klapką, którą łatwo otworzyć jak i zamknąć. Otwór do wydobycia kremu jest odpowiedniej wielkości i bez trudu można go dozować.
Zapach jest delikatny, ale wyczuwalny w trakcie używania. Zdecydowanie jest mniej intensywny od szarlotkowej siostry. Pachnie leśnymi jagodami, ale jakby z dodatkiem miętowych landrynek... Nie jest to taki typowy, leśny, zapach, a właśnie czuć dodatek.
Konsystencja jest lekka, jak w lotionie do ciała, o białym kolorze. Łatwo się rozprowadza na dłoniach, w miarę szybko wchłania, niestety pozostawia wyczuwalną, śliską, warstwę.
Nawilżenie nie jest na piorunującym poziomie, ale zdecydowanie poprawili się w stosunku do poprzednich lat ;) To taki krem do posmarowania się na szybko na mieście, do postawienia w pracy czy wrzucenia do torebki - nawilży, ukoi, odpręży, ale nie długotrwale i dogłębnie. A gdy warstwa, którą zostawia, znika to praktycznie zabawę zaczynamy od nowa, nie należy więc do wydajnych. Ot, taki kremik do miziania, gdy nic innego nie ma pod ręką.
Niestety, ale jest to krem dla osób, które po prostu lubią używać kremów na dłonie, a nie ich potrzebują.
Przejdź do recenzji