Lubię markę Kallos, często sięgam po maski z ich oferty, a do kupienia szamponu skusiła mnie wielka butla (szampon na długo, nie będzie trzeba co chwilę kupować nowego opakowania) i nazwa Blueberry - liczyłam na naprawdę fajny zapach, a to jest dla mnie bardzo ważne w przypadku szamponu do włosów.
I co sądzę? Nie jest to raczej coś, do czego wróciłabym po skończeniu opakowania, ani efekty nie są jakieś świetne, ani zapach - ten najbardziej mnie rozczarował, bo jagodowego aromatu próżno tutaj szukać.
Szampon jest dość gęsty, biało - perłowy i dobrze się pieni. Do konsystencji nie mam żadnych zastrzeżeń.
W kwestii samego efektu mycia włosów - sprawdza się jak każdy inny szampon, nie oczekuję tu jakichś fajerwerków.
Minusem jest to, że już podczas mycia miałam czasem wrażenie plątania włosów i uczucie, że są tępe, szorstkie w dotyku, jeszcze przed spłukaniem szamponu. Wydaje się więc być zbyt silny lub wysuszający dla moich włosów. Zawsze po myciu używam odżywki i nie oczekuję, że szampon będzie nawilżał moje włosy, ale jednak w żadnym razie nie powinien ich plątać i przesuszać! Rzadko z jakimkolwiek szamponem zdarzało mi się, żeby włosy były tak nieprzyjemne w dotyku jeszcze z nałożonym szamponem, który zwykle nadaje pasmom jakiś "poślizg". To jego największa wada i dlatego znacząco obniżam ocenę.
Druga rozczarowująca kwestia to zapach, w przypadku szamponu po prostu lubię takie, które ładnie pachną i nie przepadam za innymi, ten natomiast pachnie nijako. Borówki?... Nie ma nawet śladu tego zapachu. Dla mnie - duży minus.
Zalety to na pewno cena, duże opakowanie (naprawdę wystarcza na długo, i nie zużywamy kolejnych plastikowych opakowań) i wydajność. Jednak wielkość opakowania wpływa na to, że jest ciężkie i nieporęczne, a brak tu dozownika - to już spora wada, przydałaby się pompka i byłoby super.
Zużyję, nie będę za nim jakoś szczególnie tęsknić, produkt na raz.
Przejdź do recenzji