Przetestowałyśmy hity do makijażu Rimmel i Miss Sporty. Ten podkład, pomadka i tusz to must-have w kosmetyczce!
Kosmetyki kolorowe, które łączą makijaż i pielęgnację to jeden z największych trendów ostatnich sezonów. Sprawdziłyśmy hity od marek Rimmel i Miss Sporty, które podkreślają naturalne piękno i dbają o skórę i rzęsy. Jak wypadły?
Redaktorki przetestowały 3 hity kosmetyczne marek Rimmel i Miss Sporty - podkład nawilżający Rimmel Lasting Finish 35H Hydration Boost, matową pomadkę Rimmel Lasting Mega Matte i tusz do rzęs pogrubiający Wonderful Volume, Vol. 2 z linii Miss Sporty, Naturally Perfect. To co łączy te wszystkie kosmetyki to trwałość i właściwości pielęgnacyjne. Zobaczcie, jak sprawdziły się u nas!
Testuje redaktorka Aneta - "Mega trwałość i właściwości pielęgnacyjne"
Podkład Rimmel Lasting Finish 35H Hydration Boost
Rimmel Lasting Finish 35H Hydration Boost to podkład, który ma zapewniać pełne krycie i super trwałość, a jednocześnie nawilżać i pielęgnować skórę. Nie są to jednak jego jedyne właściwości, zawiera on bowiem SPF 20, który chroni skórę przed negatywnym działaniem promieniowania słonecznego.
Aplikacja podkładu Rimmel była przyjemna i intuicyjna. Kosmetyk ma idealną konsystencję. Nie jest zbyt lejąca, dzięki czemu produkt nie spływa, ani zbyt gęsta – to sprawia, że łatwo rozprowadza się na skórze. Podkład naprawdę wtapia się w skórę, niezależnie od tego, czy nakładamy go gąbeczką, pędzlem, czy palcami. Muszę przyznać, że świetnie kryje moje przebarwienia posłoneczne i pojedyncze zmiany skórne. Skóra jest perfekcyjnie ujednolicona, ale wygląda bardzo zdrowo i promiennie. Jeśli chodzi o wykończenie, to nie jest ono ani matowe, ani rozświetlające, przypomina bardziej drugą skórę i ma naturalny blask. Od razu po nałożeniu kosmetyku czuć lekkie nawilżenie i… nic więcej, bo kosmetyk jest super lekki i nie obciąża cery.
To, co szczególnie zachęciło mnie do testowania tego podkładu to skład! W kosmetyku znajdziemy kwas hialuronowy, witaminę E i niacynamid 2%, które mają zadbać o wielogodzinne nawilżenie skóry. Jest to dla mnie niesamowicie ważne, gdyż mam suchą cerę, na której często po użyciu podkładu pojawiają się suche skórki. W tym przypadku nie mam takiego problemu. Nawet po całym dniu skóra wygląda świeżo i promiennie, nie są widoczne żadne przesuszone obszary czy suche skórki.
Jedną z najważniejszych kwestii w wyborze podkładu jest jego trwałość. Muszę przyznać, że nie miałam okazji testować go aż 35 godzin, ale 12-godzinny dzień przetrwał świetnie! Nie raz aplikowałam go z samego rana, aby później wybrać się do pracy, a po południu na spotkanie czy zakupy i sprawdził się bez zarzutu. Nie ścierał się na nawet w okolicach skrzydełek nosa czy brody, co bardzo często zdarza mi się przy innych podkładach, szczególnie tych nawilżających. Jeśli szukacie dobrego podkładu nawilżającego z super trwałością, to bardzo polecam!

Matowa pomadka w płynie Rimmel Lasting Mega Matte
Długotrwała matowa pomadka to produkt, z którym przez długi czas byłam na bakier. To wszystko przez to, że często mam problem ze spierzchniętymi wargami. Miałam wrażenie, że każda matowa pomadka jeszcze bardziej pogłębia suchość i chropowatość ust. Z tego względu, mimo iż bardzo lubię matowe wykończenie, na długo zrezygnowałam z tego typu produktów. Do czasu aż postanowiłam przetestować pomadkę Rimmel Lasting Mega Matte.
Do testów wybrałam wariant 110 blush, czyli delikatny odcień zgaszonego różu, który świetnie sprawdzi się na co dzień. Pomadka w płynie ma wygodny, wyprofilowany aplikator, który idealnie dopasowuje się do kształtu ust. Produkt można nałożyć jednym pociągnięciem, a jedna warstwa wystarczy, aby uzyskać intensywny kolor i pełne krycie. Mimo jasnego odcienia, pomadka jest bardzo dobrze napigmentowana, dzięki czemu będzie też super wydajna.
Po dosłownie kilku sekundach produkt wtapia się w usta i staje się zupełnie matowy. Jest wtedy właściwie nie do ruszenia! Bez problemu można pić i jeść, a kolor nadal pozostaje na ustach. Po tłustym posiłku pomadka delikatnie się zmywa, ale wygląda to bardzo naturalnie. Nie zjada się od środka, jak bardzo często bywa przy zastygających pomadkach, tylko jest nieco mniej intensywna. Bez problemu można dołożyć drugą warstwę po takim posiłku, bo produkt nie tworzy suchej skorupy na ustach, tylko jakby się w nie wtapia. Tak więc trwałość oceniam na piątkę! Pomadka bez problemu utrzymuje się 8-10 godzin (dłużej jej nie testowałam), a w przypadku tłustego posiłku wystarczy zaaplikować dodatkową warstwę. Nie odbija się nawet na szklance, co oznacza, że jest naprawdę nie do ruszenia.
Dla mnie jednak kluczową kwestią jest to, czy matowa pomadka wysusza usta. I jestem zaskoczona, bo tutaj nie pojawił się ten problem. Przez cały czas noszenia pomadki pozostawały one miękkie i gładkie. Nawet przy aplikacji przez kilka dni pod rząd nie pojawiły się żadne suche skórki czy spierzchnięcie. Dodatkowo kosmetyk był bardzo komfortowy w noszeniu. Pomadkę Rimmel zmywałam płynem micelarnym lub olejkiem do demakijażu i obie opcje były skuteczne.
Te pomadki to moje największe odkrycie. Na pewno zostaną ze mną na dłużej i zakupię więcej kolorów. Tym razem na pewno zdecyduję się też na jakiś ciemniejszy odcień!

Tusz do rzęs Miss Sporty, Naturally Perfect, Wonderful Volume
Pogrubiają tusz do rzęs Wonderful Volume z linii Miss Sporty, Naturally Perfect to kosmetyk, który ma nadawać rzęsom podwójnej objętości, nie kruszyć się i być łatwy w aplikacji. Dodatkowo ma czysty skład, który ma pielęgnować rzęsy. Znajdziemy w nim miedzy innymi olejek rycynowy i wosk karnuba, które wzmacniają i nabłyszczają włoski. Jak maskara sprawdziła się na moich rzęsach?
Uwielbiam pogrubiające tusze ze względu na to, że mam dość długie, ale jednocześnie rzadkie i bardzo jasne rzęsy. Z tego właśnie względu najbardziej zależy mi na pogrubieniu rzęs i ich podkręceniu. Czy tusz od Miss Sporty spełnił moje oczekiwania? Już pierwsza warstwa tuszu wyglądała świetnie. Rzęsy były widocznie pogrubione i mocno zyskały na objętości, zapewne dzięki bardzo nietypowym, ale przemyślanym kształcie szczoteczki. Włoski nie były sklejone, a każdy z nich był idealnie rozdzielony i pokryty tuszem, dzięki czemu uzyskałam efekt wachlarza. To, co najbardziej mi się podobało to spektakularny efekt podkręcenia, bez użycia zalotki, który utrzymywał się przez wiele godzin. Przy nałożeniu drugiej warstwy efekt to mega objętość, która świetnie sprawdzi się nawet do mocniejszego makijażu. Maskara ma bardzo głęboki odcień czerni, dzięki czemu mocno podkreśla spojrzenie.
Ważnym aspektem w przypadku tuszu do rzęs jest trwałość i tutaj również nie mam żadnych zarzutów. Tusz się nie osypuje, nie rozmazuje i pozostaje na rzęsach przez cały dzień. Co ważne, włoski nie opadają w ciągu dnia i cały czas są widocznie podkręcone. To naprawdę bardzo dobra maskara, która rzeczywiście spełnia wszystkie obietnice producenta.
A tutaj możecie zobaczyć makijaż z użyciem produktów!

Testuje redaktorka Paulina - "Lekkość, trwałość i wyrazisty kolor"
Podkład Rimmel Lasting Finish 35H Hydration Boost
Na pierwszy ogień poszedł oczywiście podkład, w tym przypadku Rimmel Lasting Finish 35H Hydration Boost. To połączenie wielogodzinnej trwałości w elementami pielęgnacji, co jest dla mnie bardzo ciekawym i sprytnym rozwiązaniem. Często noszę makijaż przez cały dzień i chciałabym, żeby kondycja mojej skóry na tym nie ucierpiała. Ten podkład mi to gwarantuje. A wszystko dzięki zawartości kwasu hialuronowego, który dogłębnie ją nawilża i nawet kiedy podkład mocno wtapia się w cerę, to nie wysusza jej i nie podrażnia. Bardzo ucieszyło mnie też, że ma w składzie również niacynamid, bo mam cerę mieszaną, więc skutecznie redukuje on niedoskonałości i wydzielanie się sebum, a tym samym świecenie się skóry.
Kosmetyk jest lekki i ma przyjemną, półpłynną konsystencję. Doskonale rozprowadza się go przy użyciu gąbki, ale samymi palcami też nie da się nim zrobić smug. Wybrany przeze mnie wariant ma neutralny odcień, wpadający w ciepłe tony, ale na tyle jasny, że pasuje nawet do mojej bardzo jasnej karnacji. Podkład bardzo dobrze łączy się też z kolejnymi krokami makijażu, nie wycierając się i nie "zjadając" pod korektorem czy płynnym konturowaniem. Po utrwaleniu pudrem produkt daje satynowe, naturalne wykończenie. Można też zostawić go na skórze bez pudru, jeśli lubimy większy glow. A jak z trwałością? Nawet po 8 godzinach w biurze mój makijaż był niemal nienaruszony. Lekko wyświecił się tylko w okolicach nosa, ale to normalne przy moim typie cery. Podkład nie zrobił brzydkiego efektu "ciastka" i wyglądał dobrze tak samo, jak zaraz po nałożeniu.

Matowa pomadka w płynie Rimmel Lasting Mega Matte
Jestem wierną fanką matowych pomadek do ust, które uważam za doskonałe uzupełnienie zarówno codziennego, jak i wieczorowego makijażu. Podobnie jak Aneta, boję się jednak, że wysuszą mi usta i będą brzydko się na nich rolować. Na szczęście tutaj zupełnie nie musiałam się o to martwić. Już przy aplikacji czuć, że pomadka jest bardzo kremowa, lekka i o delikatnie pudrowym wykończeniu. Jak lekka chmurka otulająca usta. Nie wpija się w wargi i nie daje uczucia ściągnięcia. Niemal nie czuć, że mamy cokolwiek na ustach. I wcale nie znaczy to, że znika! Pigmentacja jest bardzo wysoka, a kolor wyrazisty już po jednym pociągnięciu aplikatora. Pomadka zastyga, ale nie w mgnieniu oka, dzięki temu mamy czas na dokonanie poprawek i wyrysowanie wymarzonego kształtu ust. Jest bardzo trwała i w moim przypadku wytrzymała na ustach 4 godziny, podczas których rozmawiałam, piłam kawę i jadłam przekąski. Zmyłam ją dwufazowym płynem micelarnym i nie musiałam mocno pocierać ust ani martwić się pozostałościami.

Tusz do rzęs Miss Sporty, Naturally Perfect, Wonderful Volume
W nazwie tego tuszu skusiło mnie przede wszystkim słowo "Naturally", czyli naturalnie. Na co dzień lubię mieć podkreślone rzęsy, ale nie lubię teatralnej przesady i nadmiernie oklejonych maskarą rzęs. Cenię sobie ich pogrubienie, ale w delikatnej wersji. I ten tusz daje mi właśnie taki efekt. Pięknie wyrysowuje moje cienkie i jasne rzęsy, dodaje im objętości, ale jednocześnie nie robi grudek i sztucznego efektu. Nawet po nałożeniu kilku warstw, włoski są dokładnie wyczesane, rozdzielone i mają piękny, głęboko czarny kolor. A do tego ten tusz ma w sobie olejek rycynowy, który dodatkowo wzmacnia rzęsy i przyspiesza ich wzrost. Czego więc chcieć więcej?
Tusz nosiłam przez ponad 8 godzin i nie zauważyłam pod oczami "efektu pandy" ani osypu. Maskara dobrze trzymała się włosków, nie tracąc z czasem na intensywności i kolorze. Udało się ją zmyć dopiero płynem do demakijażu i ciepłą wodą. Nie pozostawiła po sobie żadnych pozostałości, co zdarza się innym tuszom do rzęs. Jestem naprawdę zadowolona z efektu.

A jaki był efekt finalny mojego makijażu? Przekonajcie się sami:
