Julia Wróblewska pozuje z fretką na ściance. Zamęcza zwierzę?
Julia Wróblewska poważnie naraziła się internautom. Wyjście z takim zwierzakiem na ściankę chyba nie było dobrym pomysłem...

Gwiazdy uwielbiają się chwalić adoptowaniem zwierzaków w potrzebie. Zazwyczaj jednak mają standardowo sprecyzowane wymagania - musi to być pies lub kot. Julia Wróblewska zdecydowała się jednak na fretkę o imieniu Luni.Niedawno zabrała ją ze sobą na imprezę branżową, gdzie pozowały wdzięcząc się do fotoreporterów. Jak nietrudno się domyślić, obrońcy zwierząt natychmiast zareagowali i zarzucili młodej gwieździe, że jak tak dalej pójdzie, zamęczy zwierzę.
Julia Wróblewska z fretką na ściance
Nie da się ukryć, że wszystko, co robi Julia Wróblewska jest nieustannie oceniane przez internautów. Sama kiedyś przyznała się, że świat mediów ją przytłacza, a zalewające ją co jakiś czas negatywne komentarze wywołują u niej najczarniejsze myśli. Mimo to nieustannie sama dostarcza internautom wielu powodów do dyskusji, jak chociażby wtedy, gdy pojawia się w telewizji z posiniaczonymi nogami albo w niestosownej stylizacji.
Tym razem oberwało jej się za zabranie ze sobą małego zwierzaka na ściankę. Na różnych portalach zaczęły pojawiać się negatywne i oceniające jej postawę komentarze. Zaistniałą sytuację Julia postanowiła wyjaśnić, bo jak się okazuje, fretka Luni była bardzo szczęśliwa z wyjścia.
Widziałam szum związany z moją fretką i kilka rzeczy powinnam wyjaśnić. 1. FRETKA TO ZWIERZĘ DOMOWE. 2. Fretki to nie gryzonie, a drapieżniki. To zwierzę pół klatkowe. Potrzebuje przynajmniej kilka godzin wybiegu, zabawy i atrakcji - inaczej się nudzi i może popaść w depresję. 3. Moja frecia kocha ludzi, od maleńkiego jest przyzwyczajona do smyczy i spacerów. Wręcz pcha się na ręce i liże obcych. Lubi gdy wokół jest dużo ludzi, nie stresuje się gdy gdzieś z nią jadę. Jest ciekawska, uwielbia nowe miejsca – napisała na Instagramie Julia.
Okazuje się, że fretka nie była żadnym kaprysem Julki. Młoda aktorka przygotowywała się przez trzy miesiące na przyjęcie małego domownika. Widać, że ma sporą wiedzę na temat tych zwierząt, bo dokładnie opisała, czym się charakteryzują i jak należy o nie dbać.
4. Mowa ciała. Gdy fretka jest wystraszona, jej ogon i sierść są najeżone. Syczą, czasami „szczekają”, „płaczą”. Uwierzcie, byłoby to widać na zdjęciach. Luni „gugał”- wydawał odgłosy szczęścia, oblizywał się- podekscytowanie i rozglądał się- był ciekawy. Proszę, nie wypowiadajcie się na temat zwierząt, których natury nie znacie, o których mało wiecie. Informacje na temat fretek są ogólnodostępne. Zanim Luni przybył, przez 3 miesiące uczyłam się by być dobrą frecią mamą – zakończyła Wróblewska
Myślicie, że takie zachowanie Julii jest mimo całej jej wiedzy na temat fretek odpowiedzialne?Zdjęcie główne: Instagram.com/juleczkaaa_jula