
Z Jackiem poznaliśmy się w liceum. Historia, jakich wiele - impreza, alkohol i zauroczenie. Do tej pory pamietam, że zaczęliśmy się całować przy kawałku Gotye… Nieoczekiwanie zadzwonił następnego dnia, chciał się umówić. Zaczęliśmy się spotykać i zakochiwać w sobie. Mamy z Jackiem podobne charaktery, rzadko się kłóciliśmy. Sielanka. Po liceum Jacek zaczął zaocznie studiować finanse na prywatnej uczelni, z czasem poszedł na staż do firmy ubezpieczeniowej. Ja zatrudniłam się w hiszpańskiej sieciówce z ciuchami - nie miałam pomysłu, co właściwie chce robić w życiu, ale wydawało mi się, że mam jeszcze mnóstwo czasu, by to ustalić. Nie robiliśmy odległych planów.
Dziecko zabrało mi czas dla siebie
Kiedy miałam 20 lat okazało się, że jestem w ciąży. Wpadka. Patrzyłam na test ciążowy i w mojej głowie była tylko jedna myśli: co teraz? Koniec beztroskiego życia? Koniec młodości? Teraz tylko pieluchy, kaszki i karmienie? Pamiętam, że Jacek zachował się fantastycznie. Przytulił mnie i tłumaczył, że wszystko się dobrze ułoży, że zawsze marzył o dużej rodzinie. Śmiał się, że lepiej szybko odchować dzieci, a potem korzystać z życia. Następnego dnia przyjechał do mojego domu ze swoimi rodzicami, prosić tatę o moją rękę. Jego mama - moja przyszła teściowa - pocieszała mnie, że ona też tak wcześnie zaszła w ciążę z Jackiem i że wcale tego nie żałuje, bo syn okazał się sensem jej życia.
Był szybki ślub i wesele (które spędziłam głównie w toalecie, bo ciążowe mdłości męczyły mnie nie tylko rano…). W lipcu urodziła się Nikola - zdrowa, piękna i… zabierająca cały mój czas. Mała płakała non stop. Przez pierwszy rok jej życia, nie przespałam całej nocy. Sprawdzaliśmy wszystko - czy to kolka, alergia, problemy z napięciem mięśniowym. Byłam przywiązana do córki przez całą dobę. Nosiłam ja cały czas na rękach, bo gdy tylko odkładałam ją do łóżeczka, zaczynał się ryk. Spałam z nią w jednym łóżku, bo tylko wtedy miałam szansę złapać kilka godzin snu. Jacek wyniósł się na kanapę do drugie pokoju. Pomagał mi jak mógł, ale musiał przecież pracować i zarabiać na rodzinę. Na szczęście po stażu firma ubezpieczeniowa zaproponowała mu stałą umowę. Zdarzało się, że nie było go cały dzień. Pojawiły się też wyjazdy na szkolenia czy do klienta gdzieś dalej. Bałam się, że to zniszczy nasze małżeństwo. Nie będę oszukiwać, że dbałam o siebie. Jeśli jakakolwiek młoda matka mówi, że ma czas, by się umalować - kłamie. Zreszta dla kogo się odstawiać? Dla innych matek krążących po parku z wózkami? Na szczęście nie przytyłam za dużo w ciąży, więc dość szybko wróciłam do swojej figury. Ale malowanie czy czesanie było dla mnie niepotrzebna stratą czasu. Z Jackiem szybko wróciliśmy do seksu. Nie żebym chciała… Po porodzie ostatnią rzeczą, na jaka miałam ochotę był seks. Znałam jednak stare powiedzenie, że jak mąż czegoś nie dostanie w domu, to poszuka tego poza domem… Uznałam więc, że zacisnę zęby i wytrzymam. Nie przewidziałam tylko jednego. Kiedy tuż przed pierwszymi urodzinami Nikoli, zaczął mi się spóźniać okres, nawet nie dopuszczałam myśli, że to może być ciąża. Jakże byłam naiwna…
Wstydziłam się tego, jak wyglądam
To jak się czułam w następnych miesiącach zrozumie tylko kobieta, która też ma dzieci z małą różnica wieku. Nie wiem, co było gorsze - ciąża czy pierwsze miesiące po urodzeniu Amelki. Czasem mam wrażenie, że te półtora roku skleiło mi się w jeden tydzień. Pełen wrzasku, łez i frustracji. Nikola była potwornie zazdrosna o Amelkę. Jacek pracował całymi dniami. Moja mama nie żyje, a teściowa wciąż pracowała i nie była w stanie mi pomagać. Niania? Wydawało mi się to wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Żłobek? Po co żłobek skoro i tak siedziałam w domu. Całe moje życie kręciło się wokół córek - karmień, przewijań, wizyt u pediatry, szczepień. Słyszałyście kiedyś, jak młode matki się skarżą, że orientują się w porze obiadowej, że nie umyły rano zębów, bo nie miały czasu? Ja najczęściej miałam na to czas wieczorem…
Tym razem zdecydowanie się sprzeciwiłam, by po 2 miesiącach po porodzie wrócić do seksu. Byłam wiecznie zmęczona, a seks kojarzył mi się tylko z groźbą, że pojawi się trzecie dziecko…
Wstydziłam się też tego, jak wyglądam. W drugiej ciąży jadłam dużo i co mi wpadło w ręce. Nie miałam czasu na zastanawianie się, czy posiłek jest kaloryczny czy nie. Efekt? Przytyłam 27 kilo. Pojawiły się rozstępy, skóra brzucha nie chciała już się wciągnąć jak po pierwszej ciąży. Piersi po wykarmieniu dwóch córek przypominały uszy spaniela - płaskie i zwisające… Nie chciałam, by Jacek oglądał mnie w takim stanie. Wypłakiwałam mu się, że strasznie wyglądam i że pewnie zaraz znajdzie sobie jakąś młodą asystentkę, która będzie superlaską. Cierpliwie mnie pocieszał i zapewniał, że będzie czekał z seksem tak długo, jak będę tego potrzebowała. Że moje macierzyństwo jest najważniejszą rzeczą.
- Paulinko, każda matka jest najpiękniejsza, bo dzieci dodają jej blasku - powtarzał.
Prawda, że ładnie mówił? Dziwicie się, że uwierzyłam? Chciałam wierzyć. Byłam głupia? Tak. Ale gdy masz pod opieka trzylatkę i rocznego malucha, nie masz czasu się zastanawiać, czy twój mąż cię okłamuje.
Wierzyłam, że kocha mnie taką, jaką jestem
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy dziewczynki poszły do przedszkola. Najpierw Niki - i to już była olbrzymia zmiana! Potem Mela. Nagle odzyskałam czas! Oczywiście nadal miałam na głowie mnóstwo rzeczy - odprowadzenie dziewczynek do przedszkola, obiad, pranie. Ale nagle okazało się, że mam czas dla siebie! Pamiętam, jak stanęłam przed lustrem. Nie było dla mnie miłe… Dodatkowe 10 kilo, które zostały po ciąży, cellulit, rozstępy, okropne piersi. Wierzyłam jednak, że mogę o siebie zadbać i znów będę dobrze wyglądać. Znów Jacek będzie patrzył na mnie z podziwem. Przez ostatnie lata mąż była na 3. miejscu po córkach. Tak, wiem - tak nie powinno być. Ale kiedy marzysz tylko o przespaniu nocy, nie myślisz o tym, by wyglądać jak laska z Instagrama, by podobać się mężowi. Miałam zresztą wrażenie, że Jacek jest wyjątkowo wyrozumiały i docenia to, że musiałam w pełni poświęcić się naszym córkom. Tylko że kiedy odzyskałam czas, zauważyłam, jak mało spędzam go z mężem. Wychodził do pracy o 7, wracał często o 21-22. Zdarzało się, że kilka razy w miesiącu musiał wyjeżdżać w delegacje. Dbał o to, byśmy mieli z czego żyć i doceniałam to! Chciałam jednak, by był bardziej obecny w moim życiu. I chciałam, być znowu dziewczyną, za którą oglądają się na ulicy. Miałam tylko 26 lat! Zapisałam się na fitness, zaczęłam chodzić na manicure. Schudłam! Znowu mogłam chodzić w rurkach! Kiedyś zwierzyłam się Jackowi, że marzę o przedłużeniu rzęs. Powiedział, żebym dała spokój, bo on najbardziej kocha mnie taką, jaka jestem.
Czy byłam ślepa? Teraz gdy o tym myśle, to tak. Dlaczego Jacek nigdy nie zostawiał swojego telefonu na stole? Dlaczego miał kod na telefonie? Dlaczego wydepilował sobie krocze? Nie rozumiałam tego? Nie chciałam rozumieć?
Kochanka mogłaby być jego matką
Pewnie trwałaby to latami, gdyby nie niewinna z pozoru decyzja. Stwierdziłam, ze po długiej przerwie, wrócę na social media. Przez lata nic nie wrzucałam. Bo co miałam pokazywać? Zdjęcia dzieci? Temu jestem przeciwna. Piękne widoki? Przez trzy lata moim najpiękniejszym widokiem była park i plac zabaw. Siebie? To sami wiecie…
Zaczęłam wrzucać pierwsze zdjęcia na Insta. A to paznokci po świeżo zrobionym mani, a to kwiatów, które kupiłam do domu. W któryś weekend odważyłam się wrzucić zdjęcie moje z Jackiem. Szliśmy do znajomych - odstawiłam się, jak mogłam i uznałam, że to zdjęcie zasługuje na to, by trafić na Instagrama.
Dzień później dostałam wiadomość.
„Pani mąż ma romans z dyrektorką w swojej firmie”
Pamietam, jak biło mi serce, gdy to czytałam. Ale nie chciałam wierzyć. Zignorowałam.
Dwa dni później.
„Niech pani sprawdzi. Kobieta nazywa się XX (tu było imię i nazwisko), spotykają się w hotelu X.
I kolejne dwa dni później.
„Kobieto, nie daj się oszukiwać”
Nie wytrzymałam. Zaczęłam sprawdzać w sieci panią XX. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć. Kobieta miała 50 lat. Niemożliwe - pomyślałam. - Przecież ona jest niemal w wieku matki Jacka. Nie mógłby.
Trzeba przyznać, ze mimo swojego wieku, wyglądała świetnie. Miała zrobione chyba wszystko. Twarz bez zmarszczek, za to z mocno napompowanymi policzkami. Wydatne usta też nie wyglądały na naturalne. Przedłużane rzęsy, długie włosy też wyglądały na doczepy. Szczupła, ze zrobionymi piersiami, które sterczały jak u osiemnastolatki. Tatuaż na kostce. Na Instagrama wrzucała zdjęcia, na ktorych wyglądała jak mocna, pewna siebie kobieta. Skrolowałam ekran wpatrując się w kobietę, która mogłaby być moją matką i zastanawiałam się, czy to możliwe, by Jacek mnie z nią zdradzał.
I wtedy.
Jedno zdjęcie.
Pani X stoi na plaży w Jastarni. Lekka biała sukienka, modne klapki z Zary. I te kolczyki. Kolczyki, które bardzo dobrze pamiętałam, bo znalazłam je schowane w naszym mieszkaniu. Myślałam, że to prezent od Jacka na moje imieniny. Zdziwiłam się nawet, bo nie byłam nigdy fanką długich ozdobnych kolczyków. Nawet się zastanawiałam, jak je zwrócić, by Jacek się nie obraził, Na imieniny dostałam jednak mikser, o którym od dawna mówiłam, że przydałby się w domu. Pomyślałam wtedy, że mój mąż oprzytomniał i wymienił prezent. Teraz poczułam się jak bohaterka w tym świątecznym filmie z Hugh Grantem, „To właśnie miłość”. Żona znajduje w kieszeni płaszcza męża ukryty naszyjnik i myśli, że to prezent dla niej. A dostaje pod choinkę płytę…
Wybaczyć upokorzenie?
Kolejnego dnia pojechałam pod firmę Jacka. Zobaczyłam ją. Szła szybkim, stanowczym krokiem. Pani dyrektor. W obcisłej kiecce, szpilkach. Brwi po makijażu permanentnym nadawały jej twarzy wyraz stanowczości. Idealnie ułożone włosy. Czułam się przy niej jak sprzątaczka. Jestem od niej dużo młodsza i myślę, że ładniejsza. Ale ona była zrobiona tak, że miałam wrażenie, ze patrzę na jakąś gwiazdę.
Niezależnie ile pieniędzy w siebie włożyła, było widać, że jest stara. Czy to możliwe, żeby mój Jacek spał z kobieta w wieku swojej matki??
To był impuls. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Podbiegłam do samochodu, do którego wsiadała i złapałam ją za rękę. Popatrzyła na mnie zdumiona.
- Jestem żona Jacka Z. Chciałabym wiedzieć, co łączy panią z moim mężem.
Przygryzła wargę. Ale nie zdenerwowała się. Jej wzrok był spokojny i chłodny. Z bliska widziałam siateczkę zmarszczek w kącikach oczu. Jednak pieniądze nie pozwalają zupełnie zachować młodości…
- Myśle, że powinna pani zadać to pytanie swojemu mężowi - odpowiedziała w końcu. - Ja nie zamierzam się z niczego tłumaczyć.
Cóż. Dyrektorka w każdym zdaniu.
Wiedziałam, że ta rozmowa nic nie da. Wieczorem, gdy dziewczynki poszły spać, zapytałam Jacka. Wprost. Bez kombinowania. Czy zdradza mnie z panią XX.
Wiecie, że nawet nie próbował zaprzeczyć?
Miałam wrażenie, że przyznanie się do winy sprawiło mu ulgę. Powiedział, że czuł się porzucony przez mnie. Rozumie, że musiałam poświecić się dzieciom, ale on też miał swoje potrzeby (klasyka, prawda??). Pani XX była wygodnym rozwiązaniem - rozwódka, bez zobowiązań, nie naciskała na deklaracje, nie chciała, by rzucał rodzinę. Zależało jej na przyjemnym seksie. Zaczęło się 4 lata temu na jakimś wyjeździe integracyjnym, potem spotykali się kilka razy w miesiącu w hotelach, bo kobieta mieszkała z nastoletnimi dziećmi. Tak, była też matką. Bardzo uważali, by nie wpaść, ale podobno w firmie krążyły plotki o ich romanse. Wiadomość, która dostałam, pewnie pochdoziła od jednego z pracowników…
- Jacek, ona jest w wieku twojej matki- wykrztusiłam.
Chciał coś odpowiedzieć, ale zacisnął usta. Zaczął przepraszać i błagać o wybaczenie. Że to był tylko seks, żadnych uczuć. Że kocha tylko mnie i dziewczynki. Że wierzy, że możemy wszystko naprawić.
Możemy?
Minęły 2 tygodnie od tej rozmowy. Nie kazałam mu się wyprowadzić, bo nie chcę mieszać dziewczynkom w głowach. Dzień po naszej rozmowie poszedł do pracy. W ciagu dnia wysłał mi smsa: „Rozmawiałam z XX, powiedziałem jej, że to koniec i że musze odbudować rodzinę. Tylko to jest dla mnie ważne”.
A co jest ważne dla mnie?
Przełknąć upokorzenie, że mój mąż zdradził mnie ze starsza kobietą?
Zrobić to dla dzieci?
Wybaczyć?
Czy mężczyznom imponują starsze kobiety?
Takich historii jak Pauliny jest coraz więcej - można je znaleźć na Forum Wizaż.pl, piszecie też do redakcji, prosząc o pomoc w znalezieniu terapii czy wskazanie dobrego specjalisty. O zjawisku kobiet po 40. spotykających się z młodszymi mężczyznami mówi się od lat. W USA nadano im nawet przydomek "Cougar" czy pumy, kuguarzyce - które polują na młodszą "ofiarę". Kanadyjska pisarka Valerie Gibson napisała nawet dla nich poradnik - jak umawiać się z młodszymi. Dlaczego tak się dzieje? Kobiety po 40. znacznie bardziej dbają o siebie niż działo się to 30 lat temu. Mogą korzystać z najnowszych odkryć medycyny estetycznej, która pozwala im dłużej zachować młodość. Z kolei mężczyźni w ich wieku mają tendencję, by odpuszczać dbanie o siebie (chyba że dopadnie ich kryzys wieku średniego). Młodszym mężczyznom podoba się z kolei to, że kobiety po 40. są bardziej wyzwolone w łóżku, gotowe do eksperymentów, nie maja głowy zajętej malutkimi dziećmi jak bohaterka listu. Nie rozmawiają o obowiązkach - chcą tylko przyjemności.
Czy Paulina powinna wybaczyć?
Zrobić to dla dzieci?
Jak Wy byście się zachowały na jej miejscu?