Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wątek plotkowy dla Fanek naturalnej pielęgnacji:)
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-02-06, 13:18   #445
vea7
Zakorzenienie
 
Avatar vea7
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Wroclove
Wiadomości: 4 546
Dot.: Wątek plotkowy dla Fanek naturalnej pielęgnacji:)

Cytat:
Napisane przez seszene Pokaż wiadomość
co do książek ja polecam Sapkowskiego Wiedzmina oczywiście :P noo i Tolkiena - jestem maniaczką :P ostatnio zaczełam drugą cześć Walki o tron czytać :P w sensie starcie królów :P serial na tej podstawie jest
Sapkowskiego mam poczytanego Powiedziałabym, że to co w domu stoi, to nawet zaczytane jest
Tolkiena jak wyżej, z tym, ze mając leka obsesję przeczytałam wszystko co się u nas ukazało... w dwóch językach A będąc w Birmingham na wymianie studenckiej obejrzałam sobie muzeum Tolkiena i miejsce gdzie się wychowywał Dorwałam też dwie jego prace, a właściwie artykuły, czy eseje na temat literatury staroangielskiej... no szmergiel na całego

Walki o tron nie znam - czyje toto? Wiem, że jest film, ale z braku kablówki nie oglądam... może warto w Sieci poszukać

Cytat:
Napisane przez Melya Pokaż wiadomość
Przypomniałaś mi o Chmielewskiej, odkopię "Ostatnie zdanie nieboszczyka" i ponownie przeczytam właśnie na poprawę humoru.


Też lubię Sapkowskiego (słyszałaś, że będzie pisał kontynuację Wiedźmina?). Za to u Tolkiena osłabiają mnie skrupulatne opisy przyrody itp. Ale Hobbit mi się podobał i z niecierpliwością czekam na film, bo zapowiada się nieźle. Co do "Gry o tron", to już pisałam, że jestem wielką fanką serialu i książek tym bardziej.
Chmielewska na poprawę humoru najlepsza
Za Hobbitem nie przepadam - dla mnie za dziecinny Ale na film baaardzo czekam, bo to Peter Jackson z Tolkienem robi to majstersztyk
Ooo... a Sapkowskim mnie zdziwiłaś, bo myślałam (gdzieś w jakimś wywiadzie czytałam), że cykl wiedźmiński jest już zamknięty... hmm... sama nie wiem, czy się cieszyć, czy nie


Cytat:
Napisane przez kakulinka Pokaż wiadomość
To było tak ironicznie odrobinkę Bo nie chcę przesadzać, napalać się na cokolwiek, nie wiem czy nie jestem nawet zbytnio zdystansowana. W mojej głowie jest złota rada moich kolegów ze studiów, .... "stary jak chcesz laskę szybko przelecieć, musisz jej coś obiecać, wiesz jakieś żagle w wakacje, albo sushi w przyszły weekend, działa..." I jak słyszę na 3 spotkaniu cokolwiek dalej niż w obrębie kolejnego tygodnia to mhhh, obawiam się strasznie żeby czasem nie okazało się że spotykamy się tylko dla zabawy, z mojego założenia albo spotykamy po to żeby ewentualnie w przyszłości być razem albo wcale. I z jednej strony jeżeli kogoś traktujemy poważnie to rozmawiamy o przyszłości a z drugiej cokolwiek przyszłościowego co słyszę z ust faceta zapala mi w głowie czerwona lampkę.
Boję się strasznie że on pobawi się mną i koniec, a chyba nie potrafię racjonalnie ocenić tej sytuacji. Kiedyś tak nie myślałam, było to dla mnie oczywiste że skoro się spotykamy to znaczy że nam razem miło a nie że chcemy zaspokajać swoje potrzeby. Teraz jestem świadoma tej drugiej opcji a myślenie na ten temat mam zupełnie wypatrzone, bo mój Ex to był taki chłop ani do grabi, ani do pościeli nigdy nie nalegał...
Cieszą mnie moje obecne problemy w porównaniu do tych przeszłych
Wiesz co, to zabrzmi lekko sukowato, ale w pewnym momencie dostałam od koleżanki radę: Ty masz się dobrze bawić! Ty i tylko Ty!

Facetów słuchaj, niech złote góry obiecują, ale to Ty decydujesz z kim i dlaczego sypiasz Wiesz, mina faceta, który już pierzynę węszył, a po nosie dostał - bezcenna

Poza tym, nie jest nigdzie napisane, ze nie możesz zrobić dokładnie tego samego. Postaw przed sobą przed wszystkim sprawę jasno - chcę się dobrze bawić, chcę żeby było miło (i miło), ale proponuję żebyś się w żadną stroję nie ustawiała - ani, ze to musi być na poważnie, ani, że nie może być... w przyszłości będzie jak będzie... teraz ma Ci być dobrze
Dla większości facetów na początku sprawa jest prosta - liczy się tu i teraz (no i może kilka dni i nocy do przodu) - dla większości kobiet liczy się od razu to co będzie - planujemy przyszłość, nie dopuszczając często myśli, że mamy prawo czuć się dobrze tu i teraz i o jutrze nie myśleć

Cytat:
Napisane przez fiolka85 Pokaż wiadomość
Z tym nie okazywaniem uczyć to trochę przesada, okazywać uczucia trzeba ale np na takiej zasadzie, że cieszysz się jak z nim spędzasz czas ale nie wpadasz w depresje jak go nie ma, nie osaczasz, nie dzwonisz non stop, nie nalegasz na jak najszybsze kolejne spotkanie i masz w życiu też inne rzeczy które sprawiają Ci przyjemność ni tylko ON.
Święte słowa

Cytat:
Napisane przez fiolka85 Pokaż wiadomość
A udawanie obojętności jest taką formą droczenia się to podkręca tylko atmosferę...

Przeczytałam też jedną ciekawą rzecz, z której nigdy nie zdawałam sobie sprawy. Mianowie....reakcja na pojawienie się pięknej kobiety w waszym towarzystwie ( oczywiście nie chodzi o znajomych)
W książkach pisali że nie można dać po sobie poznać, że zauważyłaś, że ona jest ładniejsza od Ciebie i patrzysz na nią z podziwem i zazdrością.
I ja właśnie zawsze podświadomie tak reaguję nawet na ulicy, jak mija mnie jakaś ładna dziewczyna , odwracam wzrok i udaję że jej w ogóle nie zauważyłam, albo zauważyłam ale w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie jestem w stanie nad tym zapanować.

Albo pokazywanie tż jakiś nieatrakcyjnych kobiet i pytanie sie czy ty też tak wyglądasz, np czy też masz takie grube uda, albo płaski tyłek czy jakie tam mamy kompleksy... bo w końcu tż zacznie się zastanawiać czy ty faktycznie jesteś brzydka.


mój tż całkiem miło wspominał praktyki, dziewczyny rysowały serduszka na tablicy zamiast kropek itp. Raz nawet biegły za nim jak szedł na tramwaj i coś do niego zagadywały się poczuł atrakcyjny.
Z tą obojętnością, niestety się nie zgodzę Chociaż nie każdy na to wygląda ale facet również swoje uczucia ma. A związków, które do skutku nie doszły, albo rozpadły się przez właśnie taką udawaną obojętność widziałam już kilka... oj, ostrożnie z tym trzeba... bardzo ostrożnie.

Nie zgodzę się również z książką w kwestii dostrzegania innych kobiet Jeśli widzę śliczną dziewczynę, albo bardzo fajnie ubraną, albo z pięknymi włosami, patrzę i podziwiam, bo nie potrafię przejść obok piękna obojętnie
Co więcej potrafię powiedzieć Mężowi "patrz, jaka jest śliczna/ma piękne włosy/ależ ma nooogi". Uważam swojego partnera za tak samo wrażliwego na urodę jak ja, wiec pewnie i tak by Gwiazdę zauważył, wiec dlaczego ma się z tym tajniaczyć Ponieważ swoje kompleksy znam (i kocham) i swoje atuty też nie mam problemu z patrzeniem na inne
Z jakiegoś powodu mój mąż jest ze mną - może ma gust spaczony, a może Gwiazdy okazały się głupiutki, albo po prostu nie dostępne - nieważne, jest ze mną, bo twierdzi usilnie, że kocha więc mnie akceptuje (z grubsza, ale jestem na diecie ) A ze dookoła jest sporo ładniejszych... no cóż... ja na przystojnych facetów też lubię się zapatrzeć
Natomiast porównywanie się... oj, tu sprawa bardziej skomplikowana... nigdy bym nie powiedział "czy ja też jestem taka gruba?" - jak napisała fiolka, lepiej niech się facet nie zastanawia za dużo , ale już zapytam "czy podobałabym Ci się z taką fryzurą"
__________________
Żyję, myślą żegluję...

WYMIENIĘ

2012... liczenie poszło w koperczaki

vea7 jest offline Zgłoś do moderatora