[markin]

Nic w tym podejrzanego, firma istnieje od wielu lat i tutaj nie idzie o firmę zresztą a o liderów, którzy mają na swoim koncie struktury liczone w tysiącach, którzy mają już spore grono swoich stałych klientów i udało im się uzyskać reakcję łańcuchową, czyli znajomi klientów sami chcą kupować taniej i chcą się rejestrować. Jedna ze strategii motywacyjnych tychże liderów polega na tym, że podpinają nową osobę pod kogoś zarejestrowanego wcześniej pod danego lidera. Tak czy inaczej wciąż tworzą własną strukturę i zarazem pomagają komuś stworzyć własną, by zachęcić do większej aktywności. I to chyba działa. Największą zmorą w MLM wydają mi się żółtodzioby, które ubzdurały sobie, że w mig będą milionerami, będą mieć super partnerów/partnerki i będą się rozbijać drogimi autami. Tacy potrafią być nachalni. Jak wcześniej się z kimś nie odzywali tak nagle dzwonią po parę razy z propozycjami ofert. Tacy nie potrafią działać profesjonalnie i z kulturą, wszystko by chcieli na JUŻ TERAZ. Nic więc dziwnego, że wielu MLM źle się kojarzy. Taki żółtodziub myśli sobie, że nagarnie iluś tam klientów, którzy będą mu generować dobrą pensję, zaś on sam będzie sobie leżał i zgrywał mistrza. Nic z tych rzeczy. To praca sprzedawcy i marketingowca, równie ciężka jak w innych dystrybucjach. Jeżeli ktoś tego nie lubi nigdy nie będzie w tym dobry. Ale bywają też ukryte talenty. To jak taka inwestycja w takie ukryte światło w osobie. Są ludzie lubiani, komunikatywni, a jednak jakoś z jakichś powodów z niską samooceną. Sami sobie stawiają ograniczenia, sami budują bariery. A mogli by być dobrymi przedstawicielami handlowymi. Znam paru takich ludzi. A co wyzwoliło to światło? Z jednej strony trudna sytuacja, a z drugiej danie możliwości i darmowych szkoleń. Jak kiedyś harowali na liniach produkcyjnych za psie pieniądze, tak dzisiaj mają około 5 lub 6 tysięcy na rękę, są kierownikami i nie wszystkie pracują w MLM. Zatem strategia danej firmy to jedno, zaś strategia lidera czy współpracującej grupy liderów to zupełnie co innego.