[a-sea-of-honey]

W tym roku skonczylam liceum, a na studiach raczej nikt sie nie oglada na makijaze studentek, ale mialam okazje obserwowac rozne wersje makijazu bardziej i mniej stosownego do szkoly... Sama nie mialam nigdy zbyt duzo czasu na malowanie, wiec ograniczalam sie do podstawowego zestawu: korektor (Maybelline Everfresh), puder sypki (L'oreal, ale srednio mi odpowiadal), czarna/brazowa kredka (mam podwojna Rimmel, calkiem niezla), czarny tusz do rzes (polecam Manhattan first flirt, b. naturalny) i przejrzysty/rozowy blyszczyk albo balsam do ust (jestem maniaczka, mam ich mnostwo). Podkladu uzywam tylko "na okazje". Zabawa z rozem tez jest dosyc ryzykowna, zwlaszcza zima, kiedy malujesz sie przy sztucznym swietle (bo z rana jest ciemno), a wychodzisz potem na swiatlo sloneczne. Eyeliner tez mozna przecwiczyc, ale lepiej poprobowac malowanie wtedy, kiedy ma sie duzo czasu, zeby rano juz sie nie paprac, tylko szybciutko narysowac cienka kreske. Cienie nie sa konieczne, ale delikatne beze, brazy, roze wygladaja ladnie (byle nie mocno swiecace!), przynajmniej wtedy, kiedy wytrzymuja na powiece caly dzien w szkole... Przy komponowaniu makijazu do szkoly trzeba myslec przede wszystkim o trzech rzeczach: naturalnosci, czasochlonnosci i trwalosci.