Jestem sierotą w relacjach damsko-męskich.

[brzozowska001]

Mam rocznikowo 21 lat i jakieś dwa tygodnie temu do naszego zespołu pracowników dołączył nowy kolega (3 lata starszy) - to jest taka typowo studencka praca. Od pierwszego spotkania ten chłopak bardzo mi się spodobał. Jest, moim zdaniem, całkiem przystojny, miły ze sposobu bycia, przez co dobrze nam się rozmawiało. Co więcej, miałam wrażenie, że ja też wpadłam mu w oko... Widziałam, że kątem oka przez całą naszą pierwszą wspólną zmianę mi się przyglądał i głośno skomplementował moje włosy oraz mój wzrost - powiedział, że mam idealny wzrost dla dziewczyny (sam jest bardzo wysoki, ponad 2 metry wzrostu). Idąc za ciosem, po naszej pierwszej wspólnej zmianie zaprosiłam go do znajomych na Facebooku i dodałam do grupy z ludźmi z naszej pracy też na Facebooku. Tego wieczora napisał do mnie i trochę ze sobą popisaliśmy, w zasadzie aż do momentu, aż poszłam się spać.

Od tego momentu mieliśmy ze sobą jeszcze trzy wspólne zmiany, dzisiaj też. I szczerze mówiąc, trudno mi stwierdzić, czy jest mną faktycznie zainteresowany. Jest miły i pomocny, zawsze uśmiechnięty, rozmawia ze mną i pamięta fakty z mojego życia, o których wcześniej wspominałam w rozmowach. Pomaga do tego stopnia, że albo biegnie z pomocą, albo wypytuje, czy nie potrzebuję pomocy. Żartuje ze mną, trochę się droczy. Kilka razy też próbował mnie subtelnie dotknąć. Dzisiaj wspomniał, że zauważył, że zawsze mamy ze sobą razem zmiany. A prawda jest taka, że to on po prostu zawsze jest, kiedy ja mam zmianę zapisaną w grafiku i już dwa razy było tak, że nie miał zmiany w grafiku, ale od kogoś wziął zmianę i był razem ze mną pracy. Nie wiem, może to przypadek, a ja po prostu wmawiam sobie, że jest inaczej.

Jestem pewna, że nie ma dziewczyny, bo wspomniał kilka razy coś o byłej. Chciałabym bardzo, żeby był mną zainteresowany, ale trochę się boję, że to może po prostu fajny, miły chłopak i że jest po prostu miły, a ja się nakręciłam na niego. Obawiam się, że może gdyby był mną tak naprawdę zainteresowany, to dążyłby do tego, żeby spotkać się ze mną poza pracą, a na razie nic takiego się nie wydarzyło.

Poza tym muszę przyznać, że ja nie mam wielkiego doświadczenia w relacjach damsko-męskich i nie umiem flirtować z chłopakami, skutecznie okazywać zainteresowania. Jestem nieśmiała, czuję się zawstydzona, kiedy rozmawiam z chłopakiem, który mi się podoba. Obawiam się, że jestem zbyt wycofana i przez to stracę szansę na nawiązanie z nim bliższej relacji. Mam też traumę z przeszłości, kiedyś umówiłam się na randkę z chłopakiem, na którymi mi bardzo zależało (wydawał się moim ideałem), byłam bardzo zestresowana i ten chłopak bardzo nieserdecznie mnie przez to potraktował, w twarz mi powiedział, że nie ma o czym ze mną gadać. Inny kolega, który mi się podobał, powiedział mi, że jestem zbyt oficjalna. Słyszałam też o sobie, że jestem wycofana.

Dziewczyny, co robić? Myślicie, że podobam się jemu? Jak mam mu okazać, że mi się podoba?

[Lalalu181818]

Nie przejmuj sie tym co powiedzieli Ci kiedys... trafilas na dupkow. Daj mu czas, nie spiesz sie moze Cie kiedys zaprosi. Narazie badz poprostu mila i staraj sie rozmawiac na luzie tak jakbys rozmawiala z dobra kolezanka Wydaje mi sie ze moglas mu wpasc w oko z tego co piszesz... ale musisz cierpliwie poczekac zobaczyc czy cie gdzies zaprosi.

[Dawid33]

Jeśli to co piszesz jest prawdą to wpadłaś mu w oko. Przy następnej rozmowie zgadaj coś w stylu: "ale piękna pogoda chętnie poszłabym na spacer, napiła się mrożonej kawy" . Może gość podłapie i Cię zaprosi. Możesz też go zapytać jak spędza wolny czas. Być może powie coś interesującego np. lubię biegać, jeździć na rowerze. Wtedy Ty możesz podłapać temat i powiedzieć coś w stylu: ooo super... właśnie też myślałam żeby pobiegać itp.

Nawiasem mówiąc nie ma nic złego w byciu nieśmiałą lub "oficjalną" zazwyczaj tak to jest na początku. Później się rozkręci.

[brzozowska001]

Dziękuję za odpowiedzi!

Wątek został opublikowany z lekkim opóźnieniem. Wczoraj miałam z nim kolejną zmianę i miałam wrażenie, że okazywał mi mniej uwagi. Szczerze mówiąc, to już chyba się wkręciłam i wręcz było mi przykro, że nie dostaję tyle tej uwagi, ile bym chciała. Z drugiej strony, dalej widziałam kątem oka, jak na mnie się patrzy. Nawet nie patrzy - on się po prostu gapił. Używał też zdrobnienia mojego imienia, a moje imię jest z tego typu imion, których normalnie się nie zdrabnia. Raz użył określenia "zuch dziewczynka" i może to głupie, ale miło jest usłyszeć coś takiego od chłopaka, który się podoba haha...

Nie wiem, co mam dalej robić, po prostu nie wiem, a podoba mi się szalenie.

[Hermiona83]

To słodkie, co piszesz Takie nastoletnie zadurzenie

[skara]

Ja tam nie widzę zbytniego zainteresowania. Jakby chciał, to by podjął jakieś kroki by się umówić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chwast]

A Ty mu okazujesz jakoś zainteresowanie?


Sent from my iPhone using Tapatalk

[brzozowska001]

Dziękuję za kolejne odpowiedzi!

Odpowiadając na pytanie, staram się zagadywać na tyle, na ile pozwalają nam obowiązki, które wykonujemy w pracy. Jak już gadamy, to zadaję mu pytania, żeby okazać zainteresowanie. Staram się też być miła i uśmiechnięta, od czasu do czasu zażartować. Myślałam też, że to, że wystalkowałam go na Facebooku zaraz po naszej pierwszej wspólnej zmianie, zaprosiłam do znajomych, zadbałam o niego i dodałam go na tę grupę, coś da mu do myślenia.

Jestem nieśmiała i nie mam za dużego doświadczenia w relacjach damsko-męskich. Miałam nadzieję, że wy mi trochę podpowiecie, co mam zrobić haha...

[chwast]

A nie ma u Was w mieście jakichś eventów? Koncerty na powietrzu itp. Zaproponuj mu coś takiego. Albo jak idziesz gdzieś ze znajomymi w plener to może go zaproś.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Ellen_Ripley]

Niestety, ale skoro on nie wychodzi z inicjatywą, to albo zaproponuj mu kawę po pracy i albo się zgodzi, albo nie, albo daj sobie spokój z podchodami. Bo tak się można bawić miesiącami i roić sobie w głowie, że to coś więcej, niż jest.

[brzozowska001]

Dziękuję za odpowiedzi!



Dziewczyny, jesteście pewne, że powinnam go tak wprost spytać, czy spotka się ze mną poza pracą? Czy nie będzie to trochę dziwne, że pierwsza wyjdę z taką inicjatywą, skoro on jest chłopakiem, jest starszy i domyślam się, że przeciwieństwie do mnie ma jakieś doświadczenie w relacjach damsko-męskich?

[chwast]

Napisane przez brzozowska001

Dziękuję za odpowiedzi!



Dziewczyny, jesteście pewne, że powinnam go tak wprost spytać, czy spotka się ze mną poza pracą? Czy nie będzie to trochę dziwne, że pierwsza wyjdę z taką inicjatywą, skoro on jest chłopakiem, jest starszy i domyślam się, że przeciwieństwie do mnie ma jakieś doświadczenie w relacjach damsko-męskich?

To nie jest dziwne, tak się to robi. Ludzie tak robią. Jeśli się nie zgodzi - trudno, świat się przecież nie zawali.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez brzozowska001

Dziękuję za odpowiedzi!



Dziewczyny, jesteście pewne, że powinnam go tak wprost spytać, czy spotka się ze mną poza pracą? Czy nie będzie to trochę dziwne, że pierwsza wyjdę z taką inicjatywą, skoro on jest chłopakiem, jest starszy i domyślam się, że przeciwieństwie do mnie ma jakieś doświadczenie w relacjach damsko-męskich?

Tak, to normalne. Wiele kobiet zaprasza faceta na pierwszą randkę. Ja również zaprosiłam kolegę z pracy, to było w czasie początku covida więc spotkaliśmy się u mnie w domu na drinka. Jesteśmy ze sobą od 2 lat

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[brzozowska001]

Dziękuję za odpowiedzi!

Dobra, dziewczyny, zaryzykuję - najwyżej mi odmówi i będzie mi potem głupio, kiedy przyjdzie się nam razem pracować na zmianie.

Myślę, że wymyślę jakiś pretekst, żeby do niego napisać i w trakcie rozmowy na Messengerze powiem, że w sumie fajnie nam się gada i trzeba gdzieś wyskoczyć poza pracą. Jak sądzicie? Będzie okay?

Spytać go w robocie tak face to face chyba nie mam odwagi, bo po pierwsze dużo ludzi się kręci u nas w pracy, a po drugie straszny dzikus ze mnie haha...

[chwast]

Napisane przez brzozowska001

Dziękuję za odpowiedzi!

Dobra, dziewczyny, zaryzykuję - najwyżej mi odmówi i będzie mi potem głupio, kiedy przyjdzie się nam razem pracować na zmianie.

Myślę, że wymyślę jakiś pretekst, żeby do niego napisać i w trakcie rozmowy na Messengerze powiem, że w sumie fajnie nam się gada i trzeba gdzieś wyskoczyć poza pracą. Jak sądzicie? Będzie okay?

Spytać go w robocie tak face to face chyba nie mam odwagi, bo po pierwsze dużo ludzi się kręci u nas w pracy, a po drugie straszny dzikus ze mnie haha...

Jak najbardziej okej, prosto, naturalnie i bez spiny. Powodzenia!


Sent from my iPhone using Tapatalk

[brzozowska001]

Ale tak szczerze to, czy on by sam nie wyszedł z propozycją jakiegoś spotkania, gdybym mu się faktycznie podobała?



Mam wrażenie, że przy pierwszym spotkaniu jakoś może mu się z wyglądu spodobała, ale im dłużej ze mną postał na zmianie, tym mniej już mu się podobałam, bo właśnie jestem taka wycofana. W ogóle często miałam w życiu takie wrażenie, że chłopcy tracili zainteresowanie moją osobą, przez to jaka jestem - tzn. nieśmiała, oficjalna, wycofana i że nie ma o czym ze mną gadać...

[brzozowska001]

Dobra, dziewczyny, przełamałam się i napisałam do niego - niby pod jakimś tam pretekstem, ale koniec końców sprowadziłam rozmowę do tego, że idę w niedzielę do kina i żeby dawał ze mną. Odpisał mi: "jako że ma weekend wolny nie z wyboru, to bardzo chętnie XD"...

Nie wiem, ale nie spodobała mi się ta odpowiedź. Trochę jakby zasugerował mi, że pójdzie ze mną, ale tylko dlatego że nie ma nic lepszego do roboty w niedzielę. Tak to oschle zabrzmiało, dość niesympatycznie. Co o tym sądzicie?

Co prawda potem jeszcze trochę popisał ze mną, zainteresował się tym, jak mi idzie sesja, mówił, że trzyma kciuki bla bla bla...

Myślę, że już do tej niedzieli nie będę do niego pierwsza pisać. Nie umówiliśmy się jeszcze na żadną konkretną godzinę - jeśli faktycznie jest zainteresowany wyjściem ze mną, to się upomni, a jak nie to niech spada. Nie będę leź mu w tyłek na siłę...

[93c415117c97e4de5dd6a9da4f68eac238056681_62f82d1ce6160]

Napisane przez brzozowska001

Dobra, dziewczyny, przełamałam się i napisałam do niego - niby pod jakimś tam pretekstem, ale koniec końców sprowadziłam rozmowę do tego, że idę w niedzielę do kina i żeby dawał ze mną. Odpisał mi: "jako że ma weekend wolny nie z wyboru, to bardzo chętnie XD"...

Nie wiem, ale nie spodobała mi się ta odpowiedź. Trochę jakby zasugerował mi, że pójdzie ze mną, ale tylko dlatego że nie ma nic lepszego do roboty w niedzielę. Tak to oschle zabrzmiało, dość niesympatycznie. Co o tym sądzicie?

Co prawda potem jeszcze trochę popisał ze mną, zainteresował się tym, jak mi idzie sesja, mówił, że trzyma kciuki bla bla bla...

Myślę, że już do tej niedzieli nie będę do niego pierwsza pisać. Nie umówiliśmy się jeszcze na żadną konkretną godzinę - jeśli faktycznie jest zainteresowany wyjściem ze mną, to się upomni, a jak nie to niech spada. Nie będę leź mu w tyłek na siłę...

Trochę rozbijasz g**no na atomy. Z każdym jego tekstem będziesz tu przychodzić po pomoc? Zobacz co się stanie i nie pytaj nikogo o zdanie. Jak nie uda Ci się mu zaufać to wyrzuć go ze swojego życia na zawsze i tyle.

[skara]

Napisane przez brzozowska001

Dobra, dziewczyny, przełamałam się i napisałam do niego - niby pod jakimś tam pretekstem, ale koniec końców sprowadziłam rozmowę do tego, że idę w niedzielę do kina i żeby dawał ze mną. Odpisał mi: "jako że ma weekend wolny nie z wyboru, to bardzo chętnie XD"...

Nie wiem, ale nie spodobała mi się ta odpowiedź. Trochę jakby zasugerował mi, że pójdzie ze mną, ale tylko dlatego że nie ma nic lepszego do roboty w niedzielę. Tak to oschle zabrzmiało, dość niesympatycznie. Co o tym sądzicie?

Co prawda potem jeszcze trochę popisał ze mną, zainteresował się tym, jak mi idzie sesja, mówił, że trzyma kciuki bla bla bla...

Myślę, że już do tej niedzieli nie będę do niego pierwsza pisać. Nie umówiliśmy się jeszcze na żadną konkretną godzinę - jeśli faktycznie jest zainteresowany wyjściem ze mną, to się upomni, a jak nie to niech spada. Nie będę leź mu w tyłek na siłę...

Trochę przesadzasz. To są dwa osobne komunikaty: ma wolny weekend choć to nie jego wybór - mógł mieć plany, które z jakiegoś powodu nie wypaliły, a drugi: bardzo chętnie pójdzie do kina. Nie musisz go już zagadywać, ale napisz mu dzień przed seansem na którą idziesz, nie ma co odwalać teraz dziwnych akcji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez brzozowska001

Dobra, dziewczyny, przełamałam się i napisałam do niego - niby pod jakimś tam pretekstem, ale koniec końców sprowadziłam rozmowę do tego, że idę w niedzielę do kina i żeby dawał ze mną. Odpisał mi: "jako że ma weekend wolny nie z wyboru, to bardzo chętnie XD"...



Nie wiem, ale nie spodobała mi się ta odpowiedź. Trochę jakby zasugerował mi, że pójdzie ze mną, ale tylko dlatego że nie ma nic lepszego do roboty w niedzielę. Tak to oschle zabrzmiało, dość niesympatycznie. Co o tym sądzicie?



Co prawda potem jeszcze trochę popisał ze mną, zainteresował się tym, jak mi idzie sesja, mówił, że trzyma kciuki bla bla bla...



Myślę, że już do tej niedzieli nie będę do niego pierwsza pisać. Nie umówiliśmy się jeszcze na żadną konkretną godzinę - jeśli faktycznie jest zainteresowany wyjściem ze mną, to się upomni, a jak nie to niech spada. Nie będę leź mu w tyłek na siłę...

Według mnie to na osobie zapraszającej jest obowiązek organizacji spotkania - przypomnienie się, ustalenie godziny i ewentualna rezerwacja biletów

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[brzozowska001]

Czyli myślcie, że on nie miał nic złego na myśli i że wszystko jest okay, tylko ja się za dużo przejmuję?

Ja mam tendencję do analizowania wszystkiego, co ktoś powie, zrobi itd. No i racja, że nie umiem zaufać drugiej osobie.

Teraz już zaczynam się stresować tym kinem, po prostu boję się, że znowu usłyszę, że jestem taka siaka i owaka...

[chwast]

Napisane przez brzozowska001

Czyli myślcie, że on nie miał nic złego na myśli i że wszystko jest okay, tylko ja się za dużo przejmuję?

Ja mam tendencję do analizowania wszystkiego, co ktoś powie, zrobi itd. No i racja, że nie umiem zaufać drugiej osobie.

Teraz już zaczynam się stresować tym kinem, po prostu boję się, że znowu usłyszę, że jestem taka siaka i owaka...

Od tego kina ani tego gościa nie zależy Twoje życie. Ma Ci to przynieść przyjemność, dobre spędzenie czasu. I tylko tyle. Nie ma co analizować. Idź i baw się dobrze.

Nie stawiaj się od razu w niższej pozycji -
Oh co on miał na myśli, oh co on może mi powiedzieć, czy mogę mu zaufać, a czemu tak napisał - trochę pewności siebie bo zginiesz…


Sent from my iPhone using Tapatalk

[ANKA54321]

Napisane przez skara

Ja tam nie widzę zbytniego zainteresowania. Jakby chciał, to by podjął jakieś kroki by się umówić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Autorka tez moze go gdzies zaprosic i w sumie bardzo dobrze, że tak zrobiła.

[brzozowska001]

Dziewczyny, głupia sprawa, ale nie jestem jednak przekonana do tego spotkania z nim. Umówiłam się z nim pod jakimś impulsem. A teraz jak przemyślałam to na spokojnie, to nie jestem jednak przekonana. Myślę, że szanse są naprawdę nikłe, że coś między nami zaiskrzy, zwłaszcza że mam traumy po poprzednich "randkach". Panicznie boję się, że będzie jakoś niezręcznie. Dodatkowo przez wzgląd na to, że to ja wyszłam z propozycją, a nie on, to czuję się trochę jakbym była na proszonym...
Próbowałam z nim coś tam pisać wczoraj i gadka się totalnie nie kleiła, mimo że w pracy za barem niby się kleiła.
Ratunku, co mam zrobić...

---------- Dopisano o 21:49 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------

Napisane przez brzozowska001

Dziewczyny, głupia sprawa, ale nie jestem jednak przekonana do tego spotkania z nim. Umówiłam się z nim pod jakimś impulsem. A teraz jak przemyślałam to na spokojnie, to nie jestem jednak przekonana. Myślę, że szanse są naprawdę nikłe, że coś między nami zaiskrzy, zwłaszcza że mam traumy po poprzednich "randkach". Panicznie boję się, że będzie jakoś niezręcznie. Dodatkowo przez wzgląd na to, że to ja wyszłam z propozycją, a nie on, to czuję się trochę jakbym była na proszonym...
Próbowałam z nim coś tam pisać wczoraj i gadka się totalnie nie kleiła, mimo że w pracy za barem niby się kleiła.
Ratunku, co mam zrobić...

Może jakoś się wykręcę z tego spotkania. Mój tata dzisiaj trafił do szpitala, więc dodatkowo nie mam nastroju na zabawianie kawalerów na randkach...

[ProstaDziewucha]

Napisane przez brzozowska001

Dziewczyny, głupia sprawa, ale nie jestem jednak przekonana do tego spotkania z nim. Umówiłam się z nim pod jakimś impulsem. A teraz jak przemyślałam to na spokojnie, to nie jestem jednak przekonana. Myślę, że szanse są naprawdę nikłe, że coś między nami zaiskrzy, zwłaszcza że mam traumy po poprzednich "randkach". Panicznie boję się, że będzie jakoś niezręcznie. Dodatkowo przez wzgląd na to, że to ja wyszłam z propozycją, a nie on, to czuję się trochę jakbym była na proszonym...

Próbowałam z nim coś tam pisać wczoraj i gadka się totalnie nie kleiła, mimo że w pracy za barem niby się kleiła.

Ratunku, co mam zrobić...

---------- Dopisano o 21:49 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------



Może jakoś się wykręcę z tego spotkania. Mój tata dzisiaj trafił do szpitala, więc dodatkowo nie mam nastroju na zabawianie kawalerów na randkach...

Spokojnie, przecież to tylko wyjście do kina, nie musisz brać z nim ślubu jak nie pyknie, to trudno. A jak pyknie, to punkt dla Ciebie

Wysłane z mojego Redmi Note 7 przy użyciu Tapatalka

[karawanna]

Za dużo analizujesz, co już wieloktrotnie zostało tu napisane. Jak się gadka na spotkaniu nie będzie kleić to trudno, obejrzysz chociaż film w kinie i pójdziesz do domu. Będziesz chociaż wiedziała na czym stoisz i nie będziesz sobie wyrzucać, że nie spróbowałaś. Też byłam na paru randkach/spotkaniach, gdzie w ogóle nie było flow w rozmowie i do kolejnych spotkań już nie doszło. Życie, nie z każdym przecież jesteśmy dopasowani. A takie spotkanie ma to przecież właśnie zweryfikować.

Natomiast gdyby bliska mi osoba miała problemy zdrowotne/znalazła się w szpitalu, też bym randkę odwołała, bo nie miałabym głowy do takich atrakcji, więc jak najbardziej rozumiem. Dużo zdrowia dla Twojego taty!

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez brzozowska001

Ale tak szczerze to, czy on by sam nie wyszedł z propozycją jakiegoś spotkania, gdybym mu się faktycznie podobała?



Mam wrażenie, że przy pierwszym spotkaniu jakoś może mu się z wyglądu spodobała, ale im dłużej ze mną postał na zmianie, tym mniej już mu się podobałam, bo właśnie jestem taka wycofana. W ogóle często miałam w życiu takie wrażenie, że chłopcy tracili zainteresowanie moją osobą, przez to jaka jestem - tzn. nieśmiała, oficjalna, wycofana i że nie ma o czym ze mną gadać...

Niekoniecznie. Pamiętaj, że niektórzy wcale nie szukają romansów w pracy, bo takie mają założenie - wolą unikać plotek i złego wrażenia w razie problemów. Koleś może być sympatyczny, ponieważ dopiero co zaczął prace i zależy mu na miłej atmosferze wśród współpracowników. Może być też tak, że ktos nie szuka w pracy romansu, ale akurat tak się trafi, że dosiegnie go strzała amora i koniec więc jeśli spodobał ci się i bierzesz na klatę ewentualne konsekwencje - to możesz próbować. Samo kino, to też można wyjść po koleżeńsku.

A co to znaczy, że jesteś oficjalna?

Napisane przez brzozowska001

Dobra, dziewczyny, przełamałam się i napisałam do niego - niby pod jakimś tam pretekstem, ale koniec końców sprowadziłam rozmowę do tego, że idę w niedzielę do kina i żeby dawał ze mną. Odpisał mi: "jako że ma weekend wolny nie z wyboru, to bardzo chętnie XD"...

Nie wiem, ale nie spodobała mi się ta odpowiedź. Trochę jakby zasugerował mi, że pójdzie ze mną, ale tylko dlatego że nie ma nic lepszego do roboty w niedzielę. Tak to oschle zabrzmiało, dość niesympatycznie. Co o tym sądzicie?

Co prawda potem jeszcze trochę popisał ze mną, zainteresował się tym, jak mi idzie sesja, mówił, że trzyma kciuki bla bla bla...

Myślę, że już do tej niedzieli nie będę do niego pierwsza pisać. Nie umówiliśmy się jeszcze na żadną konkretną godzinę - jeśli faktycznie jest zainteresowany wyjściem ze mną, to się upomni, a jak nie to niech spada. Nie będę leź mu w tyłek na siłę...

Czy z nim pójdziesz czy nie, to ta rada przyda ci się na przyszłość: komunikacja to podstawa. Ty zaproponowałaś mu, żeby dołączył do ciebie w kinie. W takiej sytuacji wypada, żebyś to ty poinformowała o godzinie i miejscu z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym.

Nie rób facetom takiej maniany typu: niech się domyśli, że ma sam dopytac o godzinę spotkania. Niech się domyśli, że w ten sposób ma pokazać, że mu zależy. Wyluuuuzuj. Spodobał ci się facet, wyszłaś z inicjatywą i on sie zgodził - no super, pozytywnie. Możecie razem wyjść i zobaczyć, czy na prywatnym gruncie cokolwiek zaiskrzy. Nie dumaj tutaj od razy w kategoriach związku, bo to nawet nie jest randka, tylko luźno rzuciłaś, że kino. Nie analizuj każdego jego słowa na kilka sposobów.

A wyjście z propozycją jakiegos spotkania, to normalna ludzka rzecz, a nie jakies wchodzenie w tyłek ani zadne wymuszanie.

Napisane przez brzozowska001

Dziewczyny, głupia sprawa, ale nie jestem jednak przekonana do tego spotkania z nim. Umówiłam się z nim pod jakimś impulsem. A teraz jak przemyślałam to na spokojnie, to nie jestem jednak przekonana. Myślę, że szanse są naprawdę nikłe, że coś między nami zaiskrzy, zwłaszcza że mam traumy po poprzednich "randkach". Panicznie boję się, że będzie jakoś niezręcznie. Dodatkowo przez wzgląd na to, że to ja wyszłam z propozycją, a nie on, to czuję się trochę jakbym była na proszonym...
Próbowałam z nim coś tam pisać wczoraj i gadka się totalnie nie kleiła, mimo że w pracy za barem niby się kleiła.
Ratunku, co mam zrobić...

---------- Dopisano o 21:49 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------


Może jakoś się wykręcę z tego spotkania. Mój tata dzisiaj trafił do szpitala, więc dodatkowo nie mam nastroju na zabawianie kawalerów na randkach...

W związku ze szpitalen bym odwołała, ale tylko dlatego. Zaproponowałaś wypad, nie ma w tym nic zlego, koleś zgodził się z własnej woli, a ty wymyślasz, że będziesz "na proszonym". Za bardzo zafiksowałas się na tych nieudanych spotkaniach. Ktoś ci kiedyś powiedział, że jestes sztywna? Skoro ci to przeszkadza, to staraj sie to zmienić i tyle. Ale nie traumatyzuj się tym tak ostro, bo to niezdrowo, aby przed każdym spotkaniem panikowac, jak ktoś cię odbierze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[93c415117c97e4de5dd6a9da4f68eac238056681_62f82d1ce6160]

Napisane przez karawanna

Za dużo analizujesz, co już wieloktrotnie zostało tu napisane. Jak się gadka na spotkaniu nie będzie kleić to trudno, obejrzysz chociaż film w kinie i pójdziesz do domu.

Jak gadka ma się kleić w kinie, bo chyba się pogubiłem

[chwast]

[1=93c415117c97e4de5dd6a9d a4f68eac238056681_62f82d1 ce6160;89276107]Jak gadka ma się kleić w kinie, bo chyba się pogubiłem [/QUOTE]


Normalnie, to raczej nie jest tak, ze spotykacie się pod salą, oglądacie film po czym pod salą się rozchodzicie i cześć.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[karawanna]

[1=93c415117c97e4de5dd6a9d a4f68eac238056681_62f82d1 ce6160;89276107]Jak gadka ma się kleić w kinie, bo chyba się pogubiłem [/QUOTE]

Chociażby w kolejce do kasy. Rozmawiając po seansie w drodze do domu/na przystanek. Często ze swoimi znajomymi po kinie idę spontanicznie jeszcze coś zjeść/czegoś się napić. Można się umówić wcześniej i w innym miejscu niż pod kinem 15 minut przed rozpoczęciem seansu - nie wiem jak było w przypadku Autorki (jeśli do spotkania w ogóle doszło). Mam nadzieję, że wyjaśniłam ;>