Od zoltodzioba do... Erena zaczyna przygode z treningiem.

[201607111004]

Napisane przez Rzabba

Jajka to nie nabial

To wiem, ale ja jajek też nie mogę prawdopodobnie badam czy to po nich miałam ostatnio okropne gazy.

[Erena]

Mięcho wsuwaj Moja rada - jak wywalać coś podejrzanego, to wywalać konsekwentnie, bo inaczej nie sprawdzisz, czy dana grupa pokarmów Ci szkodzi czy nie. Czyli jak pozbywasz się nabiału, to jogurt i kefir definitywnie out. Jeśli podejrzewasz, że jaja mogą być u Ciebie problemem, to wyrzuć, ale może nie razem z nabiałem, tylko np. potem, po sprawdzeniu nabiału. Bo jak wyeliminujesz jedno i drugie na raz, to będziesz miała problem ze skomponowaniem michy z tego co mówisz.

[201607111004]

Pozwoliłam sobie odpowiedziec u siebie by tutaj nie robić off topu

[201607111004]

Sprawdziłam materiał porównawczy. Jest duża poprawa, szczególnie patrząc na brzuch na pierwszym zdjęciu.

[Erena]

Czas pochwalić się pierwszym podejściem do słynnego Rzabbowego treningu. Powiem krótko - w porównaniu z nim to, co robiłam do tej pory, to była zabawa w treningi. Tak padnięta po odłożeniu żelastwa chyba jeszcze nie byłam. Rzadko czuję potrzebę picia podczas treningu, a tym razem poszły prawie 2 litry wody... Żeby nie owijać w bawełnę - wyglądało to mniej więcej tak:


z tą różnicą, że ja zaległam pod prysznicem a nie na podłodze
1. Przysiady i bridge - początkowo szło całkiem nieźle, po części dlatego, że profilaktycznie nie szarżowałam z ciężarami, ale przy ostatnich seriach zastanawiałam się, czy będę w stanie dokończyć trening.
2. Wykroki - nigdy za sobą nawzajem nie przepadaliśmy, więc bałam się jak będzie. Ale nie poszło źle - wzięłam mały ciężar i skupiłam się na technice. W ostatniej serii noga wykroczna już mocno drżała, ale dało się nad tym zapanować.
3. O stepie nie będę się rozwodzić, bo szedł nieźle. Na przyszłość dorzucę nieco obciążenia
4. Box squats. Początkowo nie doceniłam tego ćwiczenia. A okazało się, że robienie przysiadu do pewnej wysokości tak, żeby był to płynny, kontrolowany ruch a nie bezwładne opadanie zadem na podstawioną podpórkę, wcale nie jest takie łatwe Giry drżały pod koniec nieźle.

Podsumowując - jestem zadowolona, bo trening ciekawy, i dumna, że wytrzymałam cały. Zobaczymy co powiem jutro po wstaniu z wyra

Michy z dzisiaj pewnie nie będzie, bo na razie muszę ją jeszcze ogarnąć - tę o kaloryczności redukcyjnej miałam już opanowaną i automatycznie wiedziałam ile czego jeść, a teraz muszę trochę pokombinować, żeby nie tylko miała odpowiednią kaloryczność, ale i żeby makro się mniej więcej zgadzały (czyli głównie żeby nie przesadzić z białkiem).

[Rzabba]

powiem tak, na drugi dzień po treningu byłam zaskoczona, bo czułam się bardzo dobrze, mięśnie czułam trochę ale bólu nie było.
Ból pjawił się na trzeci dzień i nie mogłam chodzić, po schodach schodziłam tyłem

[201607111004]

Po waszych relacjach nie mogę się doczekać kiedy sama osiągnę ten poziom wtajemniczenia pozwalający na przejście do tego treningu
Pod względem zakwasów jestem masochistką. Uwielbiam je.
Jestem w szoku, że tyle tych serii tam jest. Ja tutaj sobie robię 3 i się cieszę. A tam 10! Ile ci zajął czasu? Zmieściłaś się w godzinie?

[atenaz]

Napisane przez Rzabba

Ból pjawił się na trzeci dzień i nie mogłam chodzić, po schodach schodziłam tyłem

Chciałabym to zobaczyć

[Erena]

Nie, nie zmiescilam sie w godzinie. Na zegarek patrzylam tylko orientacyjnie, ale wyszlo jakies 70-75 minut. W duzej mierze dlatego, ze od ktoregos momentu co serie byla obowiazkowa przerwa na "tankowanie", bo bym padla
A co do zakwasow... To chyba zaczynaja sie wlasnie rozkrecac. Tzn. rano nie bylo nawet zle. Podobnie czulam sie po moich pierwszych 60km na rowerze -lekki bol wewnetrznej czesci ud i problemy z wygodnym usadzeniem zadu na krzesle A teraz z kazda godzina moj chod jest coraz bardziej "marynarski", bo cale uda daja znac o sobie. Ale nadal lepiej niz sie obawialam.

Od razu sie przyznaje - edytowalam poprzedni post, bo jakos mi filmik z YT wcielo

[201607111004]

Z filmikiem tekst o zaleganiu nabrał nowego sensu
Myślisz, że z czasem da rade zmieścić się w godzinę?

[Erena]

Czy da się zmieścić w godzinie? To nie do mnie pytanie, tylko na tym etapie raczej do Rzabby

Wrzucam wczorajszy trening (dzisiaj DNT). Faktycznie, był krótszy (nie patrzyłam jakoś mega na zegarek, ale wątpię, by zajął mi więcej niż 50 minut). Za to, przynajmniej jak się jest na moim poziomie, dość wymagający technicznie.
Zanim omówię pokrótce wrażenia z ćwiczeń, mam pytanie kontrolne. Czy dobrze odczytałam rozpiskę - trening miał być wykonany w superseriach (na przykładzie pierwszej: robię jedną serię wiosłowania, a po niej jedną serię rozpiętek, potem kolejny taki cykl itd.)? Tak przynajmniej wykonywałam. Zrzut mówi co innego, ale to dlatego, że technika mnie przerosła i miałąm problem z wpisaniem w potreningu superserii ze zmiennym obciążeniem

Zacznijmy od tego, że z rozpędu zrobiłam wszystkiego po 4 cykle
1. Wiosło sztangą. Szło nieźle, ale prawa ręka wyraźnie odstaje. W związku z tym cofam się z ciężarem i wracam do sztangielek (pewnie 12,5-15kg, może i do 10 jeśli prawa ręka będzie kiepska) i próbuję to wyrównać.

2. Rozpiętki. Tu pozwoliłam sobie zmienić ćwiczenie. Powód - wiedziałam, że przy ostatniej superserii(naramienne) będę musiałą mocno popracować nad techniczną poprawnością i nie chciałam się za nią łapać z barkami już "zmasakrowanymi" wyciskaniem sztangi na klatę (na przyszłość - wypracować taką szerokość chwytu, żeby w miarę możliwości zredukować ten problem). W stosunku do tego, jak wykonywałam rozpiętki w moim pierwszym w ogóle treningu, cofnęłam się z obciążeniem i skupiłam na technice. I wreszcie były to naprawdę "rozpiętki" a nie "rospientki, czyli ni pies ni wydra"

3,4. Powiem krótko. Akurat w tych ćwiczeniach nie czuję różnicy między rękami, więc sztanga może zostać.

5,6. Ze względu na stopień zaawansowania technicznego (czytaj - nie robić szrugsów, nie ściągać łopatek itp.) dałam ciężar bardzo zachowawczo, a barki pracujące i tak poczułam.

Od jutra do poniedziałku-wtorku znikam. Nie wiem jak będzie z netem, ale postaram się zapisywać i uzupełnić wypiski miskowe po powrocie. Poćwiczyć się nie da niestety (a przynajmniej nie z żelastwem), dlatego jutro zrobię trening nóg, a potem będzie dłuższy przymusowy odpoczynek.

[nolose]

Po pierwsze wielkie gratulacje za trening Od samego patrzenia boli
A poza tym to masz całkiem ładną sylwetkę Jak byś zestawiła z poprzednimi zdjęciami obok, to byłoby czytelniej ale i tak myślę, że najbardziej zmienił się brzuch i poprawiły się też uda
Powodzenia w dalszych treningach!

[Fionka_31]

wow, niezła ilość serii

---------- Dopisano o 08:46 ---------- Poprzedni post napisano o 08:46 ----------

Napisane przez SweetHusky

To wiem, ale ja jajek też nie mogę prawdopodobnie badam czy to po nich miałam ostatnio okropne gazy.

ja mogę jaja ale mi się strasznie znudziły

[Erena]

Dzięki, dzięki

Ten brzuch to chyba dedykuję osobom, które nadal wierzą w nadprzyrodzoną moc brzuszków i "jedz co chcesz i wyglądaj jak chcesz", bo... nic na brzuch nie ćwiczyłam Ot, ciężka sztanga w MC i wiosłowaniu, pilnowanie, żeby się nie garbić i prestrzeganie michy (wyeliminowanie nabiału dużo dało).

Teraz znowu mam zapiernicz, więc ciężko o regularne prowadzenie dziennika Ćwiczyć ćwiczę (no dupny trening od Rzabby bym odpuściła? never ever ), miska czysta. Zapisuję, kiedy mogę i kiedy nie zapomnę, więc jak złapię trochę oddechu, to uzupełnię braki

[SekretnyWachlarz]

Widziałam tu u ciebie omleta z jajek. Ja pokochałam coś takiego, bo jest szybkie, łatwe (nie umiem gotować, więc to dla mnie ważna kwestia ) i bezpieczne. Ja biorę dwa jaja, mieszam je widelcem, kroję banana i widelcem robię go na papkę, wrzucam do jajek i wrzucam na patelnię. Szybko, a jak smacznie.