Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. IX

[20160901857]

O matko, to te Wizażanki chyba 3 razy w tygodniu bujają się po knajpach i codziennie rano biegną do Starbunia po kawkę, bo nie wyobrażam sobie jak można wydawać tyle kasy na normalne jedzenie...

[201607111004]

Cola, powiedziałaś coś tej babce? Ja czasami mam ochotę ale jednak poprzestaję na ewakuacji.

[phideaux]

Napisane przez nouvelle90

O matko, to te Wizażanki chyba 3 razy w tygodniu bujają się po knajpach i codziennie rano biegną do Starbunia po kawkę, bo nie wyobrażam sobie jak można wydawać tyle kasy na normalne jedzenie...

Mi też sobie to trudno wyobrazić, poczułam się jak biedak po tym wątku

Ale miałam historie... Poszłam na dzień próbny do herbaciarni <herbata, kawa nawet 40 zł>... To co tam przeżyłam nadaję się do gazety. Wielka pani od organizowania wnętrz i stylistyka i piękna i mądra tylko chyba coś z głową nie tak jak trzeba. Żadnej umowy o pracę, umowy zlecenie NIC, a pieniądze dostajesz jak zarobisz w danym dniu swoją dniówkę <5zł/h>. Jesteś tam sama, sama zmywasz, sama sprzątasz cały lokal, sama robisz kawy, herbaty, ciasta, desery lodowe. Oprócz tego Twoje dni próbne trwają do tej pory dopóki nie nauczysz się i nie będziesz mogła zostawać sama... Czyli na początku pracujesz sobie za darmo. Opadła mi kopara w dół, ja nie wiem czy ja znajdę pracę.]

Niestety, w miejscach związanych z gastronomią często jest układ na zasadzie : zapieprzaj, zarabiaj grosze i nie śmiej się zaprotestować, bo i tak nic nie znaczysz

Dziewczyny, a jaka jest Wasza najniższa stawka godzinowa, za którą zgodziłybyście się pracować? Dla mnie 5/6 zł to mega upokarzające stawki i jak takie słyszałam na rozmowie, od razu rezygnowałam...

[Cola_Ola]

Napisane przez SweetHusky

Cola, powiedziałaś coś tej babce? Ja czasami mam ochotę ale jednak poprzestaję na ewakuacji.

A co miałam powiedzieć jak zobaczyłam, że jest szurnięta. Zrobiłam przerażoną minę, założyłam kurteczkę i grzecznie wróciłam do domu. Ja to byłam w takim szoku, że nie wiedziałam o co chodzi i chyba do tej pory nic nie rozumiem. Ona po prostu robiła i robi ludzi w konia! To 5 zł mnie dobiło. I ta dniówka. Ja to szukam takiej pracy dodatkowej, dla studentów więc nie oczekuje kokosów, no ale

[201607111004]

Ja najniżej pracowałam za jakieś 6 zł czymś.

Jestem po prostu w szoku, że władza nic nie robi z takimi ludźmi jak ta babka z herbaciarni. Przecież to się ociera o niewolnictwo.

[Tutli]

Napisane przez nouvelle90

O matko, to te Wizażanki chyba 3 razy w tygodniu bujają się po knajpach i codziennie rano biegną do Starbunia po kawkę, bo nie wyobrażam sobie jak można wydawać tyle kasy na normalne jedzenie...

Jeśli jesz obiad na mieście (najtańszy zestaw lunchowy), to naprawdę 25 zł./osobodzień przestaje być jakąś abstrakcyjną kwotą. Poza Starbuniem kawy też są cholernie drogie Zresztą, co tam wypady na miasto, nawet normalne urozmaicone jedzenie jest drogie - my jemy dużo orzechów i ryb/owoców morza i ceny tego są wysokie - kilogram dorsza (kiedyś ryba dla ubogich...) 40 zł., orzechy pekan/brazylijskie 100 zł./kg., włoskie 60 zł. O polędwicy wołowej 90 zł./kg. nie wspomnę.

[20160901857]

Ech, domyślam się, że dobre jakościowo jedzenie kosztuje dużo, ale 1500 na dwie osoby to dla mnie wciąż ogrom kasy i lekko niewyobrażalna suma, no chyba że właśnie wliczamy w to wszelkie jedzenie i inne wypady na miasto plus zakładamy, że ktoś nie ma tańszych "dojść" do dobrego gatunkowo jedzenia typu jajka od babcinych kurek i mięso z dziadkowego świniaka.



Z drugiej strony 500 zł na dwie osoby to dla mnie przesada w innym kierunku - przepraszam phideaux, że wyciągam tutaj twój post z innego wątku, ale też się lekko zdziwiłam, jak go przeczytałam.

[Tutli]

Napisane przez SweetHusky

Jestem po prostu w szoku, że władza nic nie robi z takimi ludźmi jak ta babka z herbaciarni. Przecież to się ociera o niewolnictwo.

Ja zaś jestem w szoku, że ktokolwiek się na to godzi a potem jest zbulwersowany. Zastanówmy się, przecież gdyby każdy na tę propozycję popukał się palcem w czoło i zabił szanowną "kawiarkę" śmiechem, to już by jej to więcej do głowy nie przeszło. Skoro jednak znajdują się osoby o mentalności niewolniczej "a co mi szkodzi popracować za 5 zł. dziennie", to nie dziwne, że coraz więcej osób takie stawki oferuje...

[uniperfect]

Napisane przez Tutli

Jeśli jesz obiad na mieście (najtańszy zestaw lunchowy), to naprawdę 25 zł./osobodzień przestaje być jakąś abstrakcyjną kwotą. Poza Starbuniem kawy też są cholernie drogie Zresztą, co tam wypady na miasto, nawet normalne urozmaicone jedzenie jest drogie - my jemy dużo orzechów i ryb/owoców morza i ceny tego są wysokie - kilogram dorsza (kiedyś ryba dla ubogich...) 40 zł., orzechy pekan/brazylijskie 100 zł./kg., włoskie 60 zł. O polędwicy wołowej 90 zł./kg. nie wspomnę.

U mnie w sklepie nie ma nawet orzechów pekan / brazylijskich. Pierwszy raz słyszę o tak drogiej wędlinie. Najdroższe wędliny jakie widziałam po sklepach były po ok 28 zł/ kg.

[20160901857]

Wołowina jest chyba jednym z droższych mięs, podobnie jak cielęcina. Najtańsza jest wieprzowina i drób.



Kiedyś bardziej uważnie czytałam ten wątek o jedzeniu i doszłam do wniosku, że widać w nim jak na dłoni poziom społecznego rozwarstwienia. Nie mam problemów z tym, że ktoś zarabia 10, 20, 50 tysięcy i może sobie pozwolić na lepsze produkty, ale uderzyło mnie to, jak wiele osób kombinuje i zaciska pasa robiąc w poniedziałek ruskie pierogi z resztek ziemniaków po niedzielnym obiedzie...

[Tutli]

Napisane przez uniperfect

U mnie w sklepie nie ma nawet orzechów pekan / brazylijskich. Pierwszy raz słyszę o tak drogiej wędlinie. Najdroższe wędliny jakie widziałam po sklepach były po ok 28 zł/ kg.

Polędwica wołowa surowa, nie wędlina Ale wędlina za 90 zł./kg., to też nie problem, wystarczy kupić szynkę parmeńską, ale faktycznie, w normalnych małych sklepach takich wędlin nie ma, natomiast w marketach już tak.

[Nemme]

Napisane przez Tutli

Jeśli jesz obiad na mieście (najtańszy zestaw lunchowy), to naprawdę 25 zł./osobodzień przestaje być jakąś abstrakcyjną kwotą. Poza Starbuniem kawy też są cholernie drogie Zresztą, co tam wypady na miasto, nawet normalne urozmaicone jedzenie jest drogie - my jemy dużo orzechów i ryb/owoców morza i ceny tego są wysokie - kilogram dorsza (kiedyś ryba dla ubogich...) 40 zł., orzechy pekan/brazylijskie 100 zł./kg., włoskie 60 zł. O polędwicy wołowej 90 zł./kg. nie wspomnę.

Naprawdę teraz zastanawiam się, gdzie mieszkasz i gdzie kupujesz, bo te ceny są z kosmosu ;o Przepraszam, że tak piszę, ale naprawdę się zdziwiłam. W piątek moja mama dorsza kupowała za 28/kg, a orzechy włoskie (niełupane) na targu u mnie kosztują 5/6 zł za kilogram, a laskowe około 8 zł. Kupić tego trochę i można wyłupać i przechowywać, albo przechowywać w suchym i chłodnym miejscu niełupane. Orzechów pekan ani brazylijskich nie jem, bo za drogie zdecydowanie :P Jak mam ochotę na coś bardziej egzotycznego to kupuję nerkowca, ale one też około 45 zł/kg...

Poza tym teraz np. orzechy brazylijskie chyba w Kauflandzie kosztują 49,99 zł za kg?

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Z ta poledwica to polecialas, bo patrzac po almie i dostawie 40 km do mnie wychodzi 82zl/kg, wiec w stacjonarnym bedzie taniej...

[Varga]

Dziewczyny, przyszłam po poradę
Pracuję w branży farmaceutycznej od kilkunastu lat. Czuję jednak, że się wypaliłam. Praca mnie męczy, za raporty biorę się w ostatniej chwili, bo czuję taką niechęć do pracy.
Jednocześnie pracowałam kilka godzin w tygodniu jako optometrysta (zawód wyuczony, ale bardzo słabo płatny, dlatego to zostanie pracą na te kilka godzin w tygodniu) i co 2 tygodnie współprowadzę wykłady na uczelni. Jeśli zrezygnuję z pracy w firmie farmaceutycznej to będę musiała też zrezygnować z pracy na uczelni.
Miesiąc temu zaproponowano mi pracę w pewnym callcenter, stanowisko koordynatora ds. jakości. Chodziłam na umowie zlecenie przez 2 tygodnie po 2 godziny na szkolenie i praca bardzo mi się podoba. Jest tylko jeden szkopuł... jest 3 razy mniej płatna niż moja obecna. Nie zmieni to naszej stopy życia, ale zmniejszy ilość oszczędności. Do nowej pracy na cały etat i na umowę o pracę poszłabym dopiero w połowie kwietnia, po urlopie macierzyńskim, jednak zdecydować się muszę już teraz. Mąż mnie zachęca, ale on jest lekkoduchem, więc nie wiem czy go słuchać :P
Co byście zrobiły?

[uniperfect]

Właśnie czytałam ten wątek o jedzeniu i się przeraziłam, jak ludzie piszą, że za np 8 zł nie można ugotować obiadu na jedną osobę. Można tanio gotować np zupa pomidorowa i naleśniki. tak na oko mleko ok 2 zł z biedronki, mąką 1, 30 bodajże w biedronce, jajka, przecież pomidorowy w większości sklepów 1, 60 zł , śmietana , makaron za ok 2 zł znajdzie wszędzie , porcja rosołowa do zupy tez tania, marchew. Zapomniałam o kostce sera do naleśników. Ale zamiast sera można usmażyć do naleśników jabłka lub zjeść same. Powiedzmy, że 15 zł by wszystko kosztowało. I obiad jest na 3 osoby. Zupę jak się ugotuje to jest zawsze na 2 dni.
Ludzie tam piszą, że na mąki wydają 200 zł miesięcznie Ja też czasami kupuję razową mąkę, ale 200 zł to gruba przesada. Ile oni kg tych mąk zużywają miesięcznie. Inni jadłospis kurczak, można rosół ugotować i mieć mięso do ziemniaków. W biedronce ziemniaki ostatnio były 20 gr / kilo.

[nicRu]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;4877180 6]Z ta poledwica to polecialas, bo patrzac po almie i dostawie 40 km do mnie wychodzi 82zl/kg, wiec w stacjonarnym bedzie taniej...[/QUOTE]

Niekoniecznie, niektóre rzeczy taniej wychodzą z Almy, a właśnie w zwykłym spożywczaku jest drożej (np. jogurty, serki, niektóre słodycze).

[20160901857]

No dobra, ale co to za obiad ta zupa i naleśniki? Ok, ktoś taki jak ja pewnie by się najadł, ale nie wyobrażam sobie karmić tak "wartościowymi" posiłkami swojego faceta czy dziecko. Jedyny dobry składnik tego obiadu to warzywa w zupie, no może jeszcze mleko w naleśnikach, a gdzie białko, gdzie witaminy, tłuszcze? Mąka to zapychacz, tak samo jak makaron (o ile nie mówimy o pełnoziarnistym, a domyślam się, że raczej nie), a wkładka do naleśników to zwykle cukier (dżem albo kupny twarożek, który najczęściej ma morze chemii i jest dosładzany). Uważam, że to bardzo kiepski sposób żywienia.

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Ok, w sumie jajka też są wartościowe.

[sideritis]

Napisane przez uniperfect

Właśnie czytałam ten wątek o jedzeniu i się przeraziłam, jak ludzie piszą, że za np 8 zł nie można ugotować obiadu na jedną osobę. Można tanio gotować np zupa pomidorowa i naleśniki. tak na oko mleko ok 2 zł z biedronki, mąką 1, 30 bodajże w biedronce, jajka, przecież pomidorowy w większości sklepów 1, 60 zł , śmietana , makaron za ok 2 zł znajdzie wszędzie , porcja rosołowa do zupy tez tania, marchew. Zapomniałam o kostce sera do naleśników. Ale zamiast sera można usmażyć do naleśników jabłka lub zjeść same. Powiedzmy, że 15 zł by wszystko kosztowało. I obiad jest na 3 osoby. Zupę jak się ugotuje to jest zawsze na 2 dni.
Ludzie tam piszą, że na mąki wydają 200 zł miesięcznie Ja też czasami kupuję razową mąkę, ale 200 zł to gruba przesada. Ile oni kg tych mąk zużywają miesięcznie. Inni jadłospis kurczak, można rosół ugotować i mieć mięso do ziemniaków. W biedronce ziemniaki ostatnio były 20 gr / kilo.

Nie popadajmy już w skrajności, takie jedzenie przez dłuższy czas nie wyjdzie nam na zdrowie. Może i smaczne, ale mało wartościowe.

[girlonthebridge]

Napisane przez nouvelle90

No dobra, ale co to za obiad ta zupa i naleśniki? Ok, ktoś taki jak ja pewnie by się najadł, ale nie wyobrażam sobie karmić tak "wartościowymi" posiłkami swojego faceta czy dziecko. Jedyny dobry składnik tego obiadu to warzywa w zupie, no może jeszcze mleko w naleśnikach, a gdzie białko, gdzie witaminy, tłuszcze? Mąka to zapychacz, tak samo jak makaron (o ile nie mówimy o pełnoziarnistym, a domyślam się, że raczej nie), a wkładka do naleśników to zwykle cukier (dżem albo kupny twarożek, który najczęściej ma morze chemii i jest dosładzany). Uważam, że to bardzo kiepski sposób żywienia.

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Ok, w sumie jajka też są wartościowe.

mleko akurat dobre nie jest. Więcej wapna jest w brokułach czy marchewce. A mleko paradoksalnie dla ludzi dobre nie jest chyba, że ryżowe, sojowe czy migdałowe.

Ja jakaś kasiasta nie jestem ale na jedzeniu nie oszczędzam bo gdybym oszczędzała to obracałoby się p-ko mnie, więcej wydawałabym na leki i witaminy. Odżywiając się racjonalnie i zdrowo można sporo zaoszczędzić wydając nawet więcej na szamę.

[20160901857]

O mleku to chyba najróżniejsze legendy krążą, a przynajmniej ja ciągle słyszę skrajne opinie na jego temat

[uniperfect]

Napisane przez sideritis

Nie popadajmy już w skrajności, takie jedzenie przez dłuższy czas nie wyjdzie nam na zdrowie. Może i smaczne, ale mało wartościowe.

Moja mama całe czas tak gotuje dla swojej rodziny. Na inne gotowanie ją nie stać. Nikt nie mówi, że codziennie jest pomidorowa, można np ugotować ziemniaczaną zupę, grochówkę, grzybową, barszcz czerwony, barszcz biały,żurek, zrobić placki ziemniaczane, racuchy, ryż zapiekany z jabłkami, rybę ze ziemniakami, pierogi, kluski śląskie, gołąbki, sos z mięsa drobiowego, sos z grzybów itp Tez nie drogie jedzenie. Ja nie uważam by to była skrajność, tylko Polskie normalne jedzenie. Moje koleżanki też bardzo często takie jedzenie robią.

[Maguda_]

Napisane przez girlonthebridge

mleko akurat dobre nie jest. Więcej wapna jest w brokułach czy marchewce. A mleko paradoksalnie dla ludzi dobre nie jest chyba, że ryżowe, sojowe czy migdałowe.

Z pewnych względów muszę teraz się przestawić na jakiś czas na mleko migdałowe, ale kurcze, dla mnie nadal to nie jest mleko, mimo że smaczne, prawdziwe mleko musi być od krówki albo kartonika
W takich wątkach jak o wydawaniu się nie odzywam, bo nikogo nie powinno interesować ile dziennie mogę pozwolić sobie na wydawanie kasy na jedzenie czy kosmetyki w innych watkach, ani też nie mam specjalnie ochoty się tym dzielić. Potem pojawiają się komentarze właśnie w stylu jak można jeść za tyle i tyle, a niektórzy mają mały budżet i po prostu muszą się w nim zmieścić i nawet nie mają fizycznie jak wydać więcej. Motywacje wizażanek są też różne

[uniperfect]

Ja kocham mleko. Pamiętam jak byłam bardzo małą dziewczynką i po zjedzeniu ryb z puszki napiłam się mleka. Oczywiście po połączeniu tych 2 produktów wymiotowałam. Ryb z puszki nie jem do tej pory, obraziłam się na nie a mleko nadal bardzo lubię Ja to jak mało dziecko nawet grysik lubię jeść. kakao też czasami lubię wypić. Nie lubię np brokuł, wątróbki.

---------- Dopisano o 19:25 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez Maguda_

Z pewnych względów muszę teraz się przestawić na jakiś czas na mleko migdałowe, ale kurcze, dla mnie nadal to nie jest mleko, mimo że smaczne, prawdziwe mleko musi być od krówki albo kartonika

Zgadzam się z tobą.

[Maguda_]

Napisane przez uniperfect

Zgadzam się z tobą.

Ostatnio kupiłam mleko z żółtym korkiem, więc chyba ma 2.3% tłuszczu, a potem kupiłam pełnotłuszczową fetę i sprzedawca się ze mnie śmiał ... tzn kupuję u niego od wielu lat, więc wiedział, że za zaczepki i śmieszność tej sytuacji się nie obrażę

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez Varga

Dziewczyny, przyszłam po poradę
Pracuję w branży farmaceutycznej od kilkunastu lat. Czuję jednak, że się wypaliłam. Praca mnie męczy, za raporty biorę się w ostatniej chwili, bo czuję taką niechęć do pracy.
Jednocześnie pracowałam kilka godzin w tygodniu jako optometrysta (zawód wyuczony, ale bardzo słabo płatny, dlatego to zostanie pracą na te kilka godzin w tygodniu) i co 2 tygodnie współprowadzę wykłady na uczelni. Jeśli zrezygnuję z pracy w firmie farmaceutycznej to będę musiała też zrezygnować z pracy na uczelni.
Miesiąc temu zaproponowano mi pracę w pewnym callcenter, stanowisko koordynatora ds. jakości. Chodziłam na umowie zlecenie przez 2 tygodnie po 2 godziny na szkolenie i praca bardzo mi się podoba. Jest tylko jeden szkopuł... jest 3 razy mniej płatna niż moja obecna. Nie zmieni to naszej stopy życia, ale zmniejszy ilość oszczędności. Do nowej pracy na cały etat i na umowę o pracę poszłabym dopiero w połowie kwietnia, po urlopie macierzyńskim, jednak zdecydować się muszę już teraz. Mąż mnie zachęca, ale on jest lekkoduchem, więc nie wiem czy go słuchać :P
Co byście zrobiły?

Zostałabym tam gdzie lepsza kasa.

Napisane przez nouvelle90

No dobra, ale co to za obiad ta zupa i naleśniki? Ok, ktoś taki jak ja pewnie by się najadł, ale nie wyobrażam sobie karmić tak "wartościowymi" posiłkami swojego faceta czy dziecko. Jedyny dobry składnik tego obiadu to warzywa w zupie, no może jeszcze mleko w naleśnikach, a gdzie białko, gdzie witaminy, tłuszcze? Mąka to zapychacz, tak samo jak makaron (o ile nie mówimy o pełnoziarnistym, a domyślam się, że raczej nie), a wkładka do naleśników to zwykle cukier (dżem albo kupny twarożek, który najczęściej ma morze chemii i jest dosładzany). Uważam, że to bardzo kiepski sposób żywienia.

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Ok, w sumie jajka też są wartościowe.

Lepiej jeść coś codziennie, niż przez tydzień frykasy a potem głodować do końca miesiąca

Ja dżem robię sama i bardzo często tez twaróg z mleka od krówki.

[girlonthebridge]

Napisane przez Maguda_

Z pewnych względów muszę teraz się przestawić na jakiś czas na mleko migdałowe, ale kurcze, dla mnie nadal to nie jest mleko, mimo że smaczne, prawdziwe mleko musi być od krówki albo kartonika
W takich wątkach jak o wydawaniu się nie odzywam, bo nikogo nie powinno interesować ile dziennie mogę pozwolić sobie na wydawanie kasy na jedzenie czy kosmetyki w innych watkach, ani też nie mam specjalnie ochoty się tym dzielić. Potem pojawiają się komentarze właśnie w stylu jak można jeść za tyle i tyle, a niektórzy mają mały budżet i po prostu muszą się w nim zmieścić i nawet nie mają fizycznie jak wydać więcej. Motywacje wizażanek są też różne

Migdałowe można robić samemu. Ja długo nie mogłam się przestawić na ryżowe. Ale z kwestii zdrowotnych musiałam (bo też byłam długo miłośnikiem mleka krowiego) teraz tylko sojowe i ryżowe, rzadziej migdałowe czy kokosowe.

[20160901857]

Ok, ale proszę mi nie wmawiać, że to "coś" zawsze jest wartościowe i pożywne, bo to nie do końca prawda.

[Maguda_]

Napisane przez girlonthebridge

Migdałowe można robić samemu. Ja długo nie mogłam się przestawić na ryżowe. Ale z kwestii zdrowotnych musiałam (bo też byłam długo miłośnikiem mleka krowiego) teraz tylko sojowe i ryżowe, rzadziej migdałowe czy kokosowe.

A znasz może jakiś przepis na mleko migdałowe? Trochę kasy może bym zaoszczędziła, bo na inne produkty i tak ostatnio wydałam majątek
Sojowe mi nie smakuje, a kokosowe ... ostatnio dorwałam mąkę kokosową i zrobiłam naleśniki - wyglądały brzydko, bo się rozleciały, ale były takie pyszne i aromatyczne

---------- Dopisano o 19:58 ---------- Poprzedni post napisano o 19:57 ----------

Napisane przez nouvelle90

Ok, ale proszę mi nie wmawiać, że to "coś" zawsze jest wartościowe i pożywne, bo to nie do końca prawda.

I to jest odwieczne pytanie wizażu - tanie czy wartościowe jedzenie przy czasem jednak niskich kwotach, które padają w tamtym wątku.

[girlonthebridge]

Maguda ja korzystam z tego http://weganie.blogspot.com/2011/09/...-migdaowe.html

[Maguda_]

Napisane przez girlonthebridge

Maguda ja korzystam z tego http://weganie.blogspot.com/2011/09/...-migdaowe.html

Dziękuję